Czy komuś udało się pokonać alkoholizm? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 32 ]

1

Temat: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Czytam i czytam wszystkie wątki dotyczące alkoholizmu i jestem coraz bardziej przerażona. Żony, siostry, córki, narzeczone... wszystkie one mówią, że ich facet/brat/ojciec itp. piją, a Wy zawsze radzicie - odejdź.
Czy naprawdę nie ma żadnej nadziei dla alkoholika? Czy nie ma szans, żeby przestał? Żeby przestał na zawsze?
Sama jestem dziewczyną alkoholika. Jestem właśnie na etapie wahania się czy dać mu kolejną szansę czy właśnie tak jak radzicie - odejść? Nie wiem co robić.
U T. ciągi nie są takie jak w tych wszystkich, przeczytanych przeze mnie wątkach. T. wypije raz na kilka miesięcy, trwa to kilka dni, w tym czasie jest w domu i pije sam. Po 5-6 dniach odstawia i w tydzień wraca do żywych. Nie jest przy tym jakoś agresywny, raz tylko coś tam rozwalił.
Leczy się od 1,5 roku. Jedna terapia, druga itd. Po ostatnim ciągu powiedział, że tym razem sam wierzy w to, że mu się uda. Że wcześniej nie wierzył.
A ja, zamiast mu pomóc, tkwię w tym wszystkim i nie mam żadnych uczuć. Nie wiem już nawet czy go kocham, co czuję, czy chcę z nim być. Kiedyś zawsze mu powtarzałam, że da radę, że poradzimy sobie z tym, że wszystko się ułoży, że musi chodzić na terapię. Tym razem coś się wypaliło. Kiedy on zaczął wierzyć - ja przestałam.
I pomimo tego, że widzę, że się stara, póki co nie umiem się określić (od ciągu minęło 4-5 dni). Jestem tak bardzo zmęczona psychicznie. Chciałabym gdzieś uciec, wyjechać, przemyśleć, odpocząć, a nie mam takiej możliwości.
Czuję, że moje serce się wypala. Nie umiem już się uśmiechać. Nie wiem co robić. Może macie jakieś rady?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

wiesz jeśli z nim zostaniesz,Twoje życie z nim będzie oznaczało zawsze niepewność,nawet jak przestanie pić,Ty i tak będziesz myślała czy przypadkiem któregoś dnia nie wróci pijany do domu

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Tak, znam kilkanaście osób, które nie piją po kilku bądź kilkunastu latach picia, ale okupione jest to pracą nad sobą, która musi trwać non stop. Są to osoby, które nie chodzą na imprezy, nie wożą alkoholu nawet dla kogoś,nie polewają itp.

4

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?
perla_ napisał/a:

Czy na prawdę nie ma żadnej nadziei dla alkoholika? Czy nie ma szans, żeby przestał? Żeby przestał na zawsze?
Sama jestem dziewczyną alkoholika. Jestem właśnie na etapie wahania się czy dać mu kolejną szansę czy właśnie tak jak radzicie - odejść? Nie wiem co robić.
U T. ciągi nie są takie jak w tych wszystkich, przeczytanych przeze mnie wątkach. T. wypije raz na kilka miesięcy, trwa to kilka dni, w tym czasie jest w domu i pije sam. Po 5-6 dniach odstawia i w tydzień wraca do żywych. Nie jest przy tym jakoś agresywny, raz tylko coś tam rozwalił.

Nadzieja jest zawsze... ale nie wiem czy warto. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile to będzie Ciebie kosztowało w przypadku gdyby on przestał pić. Bo gdyby nie przestał, to nawet nie będę wspominać.... Okres niepicia nie jest wcale sielanką, jak mogłoby się wydawać. Dużo by pisać na ten temat... Ja mam niepijącego alkoholika w domu i z mojej perspektywy raczej doradzam rozstanie (im szybciej tym łatwiej to zrobić), chyba że ktoś NAPRAWDĘ jest pewien, że chce podjąć trud bycia z taką osobą i całkiem świadomie podejmie taką decyzję. Ty tej świadomości na pewno teraz nie masz. Możesz dołączyć do grupy dla osób współuzależnionych, iść kilka razy na mityng AA aby poznać problem alkoholizmu z ust innych osób, z literatury. Wtedy jest jakaś szansa na to, że podejmiesz świadomą decyzję.

5

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Ech... już sama nie wiem w co wierzyć. T. mówi, że on jest pewien, że już nigdy więcej się nie napije. Stara się, zaczął szukać pracy, pomagać mi w firmie. Jednocześnie powiedziałam mu, że chcę się wyprowadzić. Nie jest przekonana do końca czy chcę. Kiedy jest trzeźwy, chodzi na spotkania jest naprawdę dobrze. Nic większego nie mogę mu zarzucić. Po prostu tak się boję co to będzie, gdy będziemy mieli dzieci, gdy zajdę w ciążę, a jego to przerośnie i się złamie? Tego boję się jak cholera.
Kocham go. Tyle wiem. Kocham, ale powoli przestaję wierzyć, że to się zmieni. Póki co nie pije jakoś często, ale pije. Raz na kilka miesięcy wraca pijany i trafia mnie grom z jasnego nieba, bo się tego nie spodziewałam. Jak już wychodzę na prostą, przestaję się stresować kiedy on spóźnia się 5 min, to on się upija.
Wiem, że on bardzo chce to zmienić, ale kurde, nikt nie może dać mi gwarancji, a on sam już wiele razy powtarzał, że przestanie sad
Żyć mi się odechciewa.

6

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Alkoholizm to taka choroba z której wyleczyć się nie da NIGDY. Można ją jedynie kontrolować, a to zależy od charakteru, motywacji.... i wielu innych czynników. Ale to CHOROBA.

7

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Znam kilka osób, którym się udało wyjść z alkoholizmu. Nigdy jednak nie byli w tym sami.

Ta choroba wymaga spełnienia kilku warunków:
1. Zero alkoholu, ZERO.
2. Zmiana układów koleżeńskich.
3. Przylgnięcie do Boga.

Ta choroba ma wyraźne aspekty duchowe. Osoby uzależnione raczej nie są zdolne do uczuć wyższych, każdego sprzedadzą za alkohol lub narkotyk, dlatego mówi się tu nie o relacjach, ale o układach.

Miłość jest szansą dla takiego Człowieka, ale Osoba kochająca bez wsparcia nie podoła, to zgniecie każdego. Dlatego w terapii leczy się nie tylko alkoholika, ale całą rodzinę, która często jest czynnikiem wpędzającym w nałóg.

Jeśli chcesz pomóc swojemu chłopakowi, to warunkiem jest Twoja asertywność. Żadnej taryfy ulgowej. Nie bądź sama, udaj się po pomoc do AA lub poradni antyalkoholowej. Uczucie to Człowieka uzależnionego to bardzo duże wyzwanie.

8 Ostatnio edytowany przez dziwnaismutna (2012-12-12 22:41:27)

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

mój dobry przyjaciel pokonał, ale przez lata picia zniszczył ciało i odeszła od niego żona.
obecnie - nie pije-zero alkoholu, nie chodzi na imprezy, zmienił towarzystwo, regularnie chodzi na AA, uprawia sport, jest zadbany itp.
czy wytrwa - nie wiadomo. w głowie jest nadal chory - mowi głosno do siebie, ma napady nerwów, agresji, boi się ludzi, czasem ma łzy w oczach, lamie mu sie glos...szkoda czlowieka. sad

9

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?
Animus napisał/a:

Znam kilka osób, którym się udało wyjść z alkoholizmu. Nigdy jednak nie byli w tym sami.

Ta choroba wymaga spełnienia kilku warunków:
1. Zero alkoholu, ZERO.
2. Zmiana układów koleżeńskich.
3. Przylgnięcie do Boga.

Ta choroba ma wyraźne aspekty duchowe. Osoby uzależnione raczej nie są zdolne do uczuć wyższych, każdego sprzedadzą za alkohol lub narkotyk, dlatego mówi się tu nie o relacjach, ale o układach.

Miłość jest szansą dla takiego Człowieka, ale Osoba kochająca bez wsparcia nie podoła, to zgniecie każdego. Dlatego w terapii leczy się nie tylko alkoholika, ale całą rodzinę, która często jest czynnikiem wpędzającym w nałóg.

Jeśli chcesz pomóc swojemu chłopakowi, to warunkiem jest Twoja asertywność. Żadnej taryfy ulgowej. Nie bądź sama, udaj się po pomoc do AA lub poradni antyalkoholowej. Uczucie to Człowieka uzależnionego to bardzo duże wyzwanie.

Z pierwszym i drugim punktem absolutnie się zgadzam z trzecim nie koniecznie. W zyciu trzeba znaleźć sobie cel i go realizować z kimś na kogo możesz zawsze liczyć (nie musi to być Bóg)

10

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?
perla_ napisał/a:

Ech... już sama nie wiem w co wierzyć. T. mówi, że on jest pewien, że już nigdy więcej się nie napije. Stara się, zaczął szukać pracy, pomagać mi w firmie.

T. jest pewien tego co mówi - na ten moment. Nigdy nie wiadomo, co będzie jutro. Tego ŻADEN alkoholik nie wie, nie może być pewien, co gorsza - nie może nic obiecać (niedobrze gdy obiecuje).
Wiem, jak trudno przyjąć i zrozumieć to wszystko o czym piszemy. Ja tkwiąc w takim związku długo musiałam się przełamywać, żeby uwierzyć w tę chorobę. Uwierzyć to dopiero pierwszy krok, dalej trzeba nauczyć się pewnych zachowań, bo przebywając z alkoholikiem niezauważalnie zaczynamy grać w jego grę, dajemy się manipulować i omamiać.. Nadal zachęcam nadal do udziału w grupach AA i osób współuzależnionych - tam i tylko tam możesz naprawdę poczuć i dowiedzieć się jak wygląda życie z osobą uzależnioną, jak wygląda schemat choroby. Schemat i etapy choroby u wszystkich jest dokładnie taki sam, różnią się tylko szczegóły, warunki życiowe.

11

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?
perla_ napisał/a:

Czytam i czytam wszystkie wątki dotyczące alkoholizmu i jestem coraz bardziej przerażona. Żony, siostry, córki, narzeczone... wszystkie one mówią, że ich facet/brat/ojciec itp. piją, a Wy zawsze radzicie - odejdź.
Czy na prawdę nie ma żadnej nadziei dla alkoholika? Czy nie ma szans, żeby przestał? Żeby przestał na zawsze?
Sama jestem dziewczyną alkoholika. Jestem właśnie na etapie wahania się czy dać mu kolejną szansę czy właśnie tak jak radzicie - odejść? Nie wiem co robić.
U T. ciągi nie są takie jak w tych wszystkich, przeczytanych przeze mnie wątkach. T. wypije raz na kilka miesięcy, trwa to kilka dni, w tym czasie jest w domu i pije sam. Po 5-6 dniach odstawia i w tydzień wraca do żywych. Nie jest przy tym jakoś agresywny, raz tylko coś tam rozwalił.
Leczy się od 1,5 roku. Jedna terapia, druga itd. Po ostatnim ciągu powiedział, że tym razem sam wierzy w to, że mu się uda. Że wcześniej nie wierzył.
A ja, zamiast mu pomóc, tkwię w tym wszystkim i nie mam żadnych uczuć. Nie wiem już nawet czy go kocham, co czuję, czy chcę z nim być. Kiedyś zawsze mu powtarzałam, że da radę, że poradzimy sobie z tym, że wszystko się ułoży, że musi chodzić na terapię. Tym razem coś się wypaliło. Kiedy on zaczął wierzyć - ja przestałam.
I pomimo tego, że widzę, że się stara, póki co nie umiem się określić (od ciągu minęło 4-5 dni). Jestem tak bardzo zmęczona psychicznie. Chciałabym gdzieś uciec, wyjechać, przemyśleć, odpocząć, a nie mam takiej możliwości.
Czuję, że moje serce się wypala. Nie umiem już się uśmiechać. Nie wiem co robić. Może macie jakieś rady?

Moim zdaniem jedyną nadzieją są mitingi AA i terapia odwykowa, ale i to nie daje 100% pewności, że alkoholik nie wróci do nałogu. Obietnice, zarzekanie się - nie wierz w to. Alkoholizm to choroba duszy, ciała i umysłu - polega na tym w głównej mierze, że alkoholik w pierwszej kolejności oszukuje sam siebie. Na jego postawę oddziałuje nie tylko otoczenie, ale również szereg mechanizmów obronnych jakie towarzyszą uzależnieniu. Klasycznym jest również twierdzenie, że "mój przypadek jest inny"... "ja piję inaczej"... a później to "inaczej" zaczyna się zamieniać w coraz większą autodestrukcję a konsekwencje już ciężko ukryć przed światem.

Myślę, że wyjazd dobrze by Ci zrobił. Myślę, że On widzi, że Ty zaczynasz się poddawać, więc ogłosił "kapitulację". Alkoholik trzeźwieje (osiąga jakąś emocjonalną i psychiczną stabilność) po około dwóch latach całkowitej abstynencji. Jeśli to przetrwacie, a łatwo nie będzie, to szanse, że T. nie wróci do picia trochę wzrosną. Niestety od kolejnego ciągu zawsze będzie go dzielił tylko jeden kieliszek.

A tylko jeden dlatego, że nawet jak ten pierwszy nie spowoduje ciągu, to na pewno spowoduje, że sięgnie prędzej czy później po kolejny... i kolejny... a później już wiesz co jest dalej.

Z trzeźwym można moim zdaniem wieść całkiem udane, normalne życie, ale w kwestii nałogów moim zdaniem nie można mu ufać. A jeśli on sobie ufa na tyle, że "wie", że już nigdy się nie napije - to wiedz, że niemalże każdy alkoholik na drodze swego trzeźwienia przechodzi przez etap, w którym wątpi w to, że jest uzależniony (targuje się) lub/i często zdarza się, że "zapomina", że jest uzależniony. A stąd już tylko krok do powrotu do picia...

Powodzenia
Iguana

12 Ostatnio edytowany przez Diabeł Stróż (2012-12-14 13:07:28)

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?
perla_ napisał/a:

Nie wiem co robić. Może macie jakieś rady?

Wiem ze to trudne a efekt niepewny,ale sprobuj mu okazywac ze wierzysz w niego,chocbys nawet nie wierzyla, badz cierpliwa i po prostu miej nadzieje.Alkoholicy ,a znam ich wielu,to najczesciej wrazliwi ludzie,
niepogodzeni ze swiatem, wciaz cierpiacy i wciaz szukajacy.Zdarza sie tak ze czynniki zewnetrzne powoduja ze czlowiek zaczyna szukac zapomnienia ,a to takie proste- po jednym drinku jest lepiej,po dwoch calkiem dobrze,a po trzech problemy wogole znikaja.Dobrze byloby zeby Twoj partner umial sobie zdac sprawe z przyczyn ktore spowodowaly to ze pije.Mialem w zyciu okres ze pilem za duzo,o wiele za duzo, spowodowaly to przyczyny o ktorych tutaj nie chce mowic- ale wiem jedno.Gdyby nie milosc w oczach mojej partnerki to sie moglo bardzo zle skonczyc ,otarlem sie o cos bardzo zlego i niebezpiecznego.
Nie wiem czy bylem alkoholikiem ,dzis moge nie pic w ogole albo wypic pare drinkow w towarzystwie i nie wpadac w ciag ,ale bylem na najlepszej drodze do zapicia sie na smierc, zreszta pare razy chcialem,umeczony sam soba. Postaraj sie Mu pomoc,ja gleboko w to wierze ze bliska kobieta to najlepszy terapeuta.Poza tym z uwag praktycznych- kiedy czlowiek pije alkohol blokuje produkcje endorfin,sam w sobie jest zastepcza endorfina.Kiedy sie wyjdzie z kaca mozg produkuje endorfiny w nadmiarze i czlowiek czuje sie rewelacyjnie,wszystko idzie latwo, czlowiek ma zwyzke formy we wszystkich aspektach.Potem produkcja endorfin spada do normalnego poziomu-i tu jest ten niebezpieczny moment,bo alkoholik odczuwa spadek formy i ma kosmicznego dola.Z grubsza to ma miejsce 6- 8 tygodni po ostatnim ciagu,i kiedy to minie,jest potem o wiele latwiej.W terapie i kluby AA jakos wiary nie mam, wprawdzie nigdy nie szukalem tam pomocy ale mam serdeczna przyjaciolke terapeutke,wysoko wyspecjalizowana,z wieloletnia praktyka, i glupoty jakie ona pitoli tym wszystkim zagubionym ludziom siegaja niebios.

13

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?
Diabeł Stróż napisał/a:

Nie wiem czy bylem alkoholikiem ,dzis moge nie pic wogole albo wypic pare drinkow w towarzystwie i nie wpadac w ciag ,ale bylem na najlepszej drodze do zapicia sie na smierc, zreszta pare razy chcialem,umeczony sam soba.Postaraj sie Mu pomoc,ja gleboko w to wierze ze bliska kobieta to najlepszy terapeuta.Poza tym z uwag praktycznych- kiedy czlowiek pije alkohol blokuje produkcje endorfin,sam w sobie jest zastepcza endorfina.Kiedy sie wyjdzie z kaca mozg produkuje endorfiny w nadmiarze i czlowiek czuje sie rewelacyjnie,wszystko idzie latwo, czlowiek ma zwyzke formy we wszystkich aspektach.Potem produkcja endorfin spada do normalnego poziomu-i tu jest ten niebezpieczny moment,bo alkoholik odczuwa spadek formy i ma kosmicznego dola.Z grubsza to ma miejsce 6- 8 tygodni po ostatnim ciagu,i kiedy to minie,jest potem o wiele latwiej.W terapie i kluby AA jakos wiary nie mam, wprawdzie nigdy nie szukalem tam pomocy ale mam serdeczna przyjaciolke terapeutke,wysoko wyspecjalizowana, i glupoty jakie ona pitoli tym wszystkim zagubionym ludziom siegaja niebios.

Nie zgodzę się z tym, że partner/ka to najlepszy terapeuta - być może Diable dla Ciebie. Z moich doświadczeń wynika, że często partnerzy są współuzależnieni, przez co łatwo na nich wiele zwalić, zmanipulować, czy też obarczyć odpowiedzialnością za własne porażki. Z terapeutą, czy trzeźwiejącymi alkoholikami, tak łatwo nie ma... nie da się ich tak łatwo wywieźć w pole. Poza tym, często w trakcie terapii/mitingów mówi się o rzeczach bezpośrednio związanych z partnerem/ką, które również mogą mieć związek z piciem. Miałam do czynienia z wieloma terapeutami, również z wieloma uzależnionymi. Moim zdaniem, uważasz, że to wszystko głupoty, bo nie uważasz się za alkoholika - o czym wyraźnie piszesz w swoim poście. Dlatego moim zdaniem bezpodstawnie krytykujesz te "głupoty", bo one wielu ludziom uratowały życie.

14

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Łza mi się w oku kręci jak czytam Wasze posty. Diable, Ty chyba pierwszy dodajesz mi otuchy. Wiem, że miłość drugiej osoby daje wiele, łatwiej pokonać przeciwności losu, problemy.
Długo wierzyłam, że pokona nałóg. Chodził na terapię, nie pił najdłużej 8 miesięcy. Powiedz, czy tak ma wyglądać moje życie? Chodzenie na palcach, aby się nie zdenerwował, aby nie miał zbyt dużo trosk, bo jeśli tak będzie to zacznie pić? Nie wiem czy mam jeszcze siły. Przez ostatnie 2 lata tak było. Ja pracowałam, T. grał na gitarze. Ja załatwiałam wszystkie sprawy, T. grał na gitarze. Ja organizowałam mu koncerty, załatwiałam pozwolenia, bo on nie umie, bądź nie chce.
Ja też o swoich problemach nie mogłam mówić głośno, bo "do domu pracy się nie przynosi". Tak więc tkwiłam w tym gównie cały czas. Tłumiłam w sobie, ale też sobie radziłam. Do czasu kiedy podczas ciągu rozwalił gitarę, poszedł do łazienki, zamknął się i zaczął się wieszać...
Tak bardzo chciałabym wierzyć, że można z tym żyć. Bo na pewno nie uwierzę, że już nigdy się nie napije. Nie wierzę, bo już nie mam siły mu pomagać w tym.
Z drugiej strony kocham go. Patrzę na niego i chcę się przytulić, porozmawiać z nim. Powiedziałam mu, że muszę to sobie przemyśleć, że myślę nad tym, aby się wyprowadzić. Wydaje mi się jednak, że jak się wyprowadzę to muszę to definitywnie zakończyć. Już kiedyś się wyprowadziłam. Tak bardzo pił wtedy, potem do mnie dzwonił i chcąc nie chcąc musiałam go ratować.
Wrócił z rodzinnej miejscowości i mówi, że coś w nim pękło. Że chce to zmienić, że chce mi pomagać, poszukać pracy, coś robić. Dlaczego zawsze takie zmiany nadchodzą kiedy ja już byłam tak blisko odejścia? Czekałam tyle czasu, aby właśnie zmienił się w tym kierunku i nic.
W ogóle go ostatnio nie poznaję. Powiedział, że póki się nie zdecyduję to on nie będzie podejmował żadnych kroków względem mnie. Żyjemy więc pod jednym dachem, a jednak osobno.
Zaczął chodzić do firmy i robić rzeczy, o które prosiłam go setki razy, a jemu się nie chciało. Przestał się wkurzać o pierdoły, stał się spokojniejszy. Zaczął uśmiechać się do obcych ludzi zamiast się z nich naśmiewać jak było do tej pory. Widzę, że coś się zmieniło, ale kur** powiem Wam, że już totalnie się pogubiłam. Teraz to nawet ja go nie poznaję. To nie jest ta sama osoba, którą poznałam. Albo gra, albo może to te leki, które dał mu psychiatra tak go zmieniły. Sama nie wiem.
Jutro jadę do stolicy, posiedzę 2-3 dni u znajomych. Zmienię otoczenie, ale i tak wiem, że to na nic się nie zda. I tak dalej nie będę wiedziała co robić. Nie da się tego przerwać w połowie. Nie da się wyprowadzić i dalej się z nim spotykać, bo to nie rozwiąże problemu. Muszę albo zostać i pomóc mu walczyć, albo odejść i odciąć się od niego.
Rozum mówi to drugie, serce to pierwsze sad

15 Ostatnio edytowany przez Diabeł Stróż (2012-12-14 13:33:33)

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?
Iguana napisał/a:

Nie zgodzę się z tym, że partner/ka to najlepszy terapeuta - być może Diable dla Ciebie. Z moich doświadczeń wynika, że często partnerzy są współuzależnieni, przez co łatwo na nich wiele zwalić, zmanipulować, czy też obarczyć odpowiedzialnością za własne porażki. Z terapeutą, czy trzeźwiejącymi alkoholikami, tak łatwo nie ma... nie da się ich tak łatwo wywieźć w pole. Poza tym, często w trakcie terapii/mitingów mówi się o rzeczach bezpośrednio związanych z partnerem/ką, które również mogą mieć związek z piciem. Miałam do czynienia z wieloma terapeutami, również z wieloma uzależnionymi. Moim zdaniem, uważasz, że to wszystko głupoty, bo nie uważasz się za alkoholika - o czym wyraźnie piszesz w swoim poście. Dlatego moim zdaniem bezpodstawnie krytykujesz te "głupoty", bo one wielu ludziom uratowały życie.

Ja nie twierdze ze udzielam uniwersalnnych rad ,mowie o tym co mnie pomoglo.Nigdy niczego nie zwalalem ani na partnerke ani na nikogo,nikogo tez nie probowalem wywiezc w pole.
Nie uwazam sie za alkoholika w rozumieniu blednych moim i nie tylko moim zdaniem zalozen ze alkoholik
nigdy nie potrafi pic w sposob kontrolowany.Od tego w terapiach na swiecie powoli sie odchodzi,terapie nie wykluczaja  picia , sa metody uznajace calkowita abstynencje za szkodliwa i bledna ale nie bede na ten temat dyskutowal bo nie jestem fachowcem.Terapie jako takie sa dosc prymitywne bo rownaja do jakiejs wydumanej sredniej a czlowiek to jednak istota dosyc poplatana i skomplikowana nie poddajaca sie szufladkowaniu.Podstawy do  krytykowania owszem mam bo pymitywizm metod jest wprost zenujacy,a do tego znam kilkanascie przypadkow kiedy ludzie sami sobie pomogli i slownie jeden
pozytywny przypadek po terapii w zakladzie zamknietym.Inna sprawa ze kazdy musi znalezc wlasna droge.Mam te przewage nad tym co piszesz ,ze Tobie sie wydaje,ze wiesz,a ja po prostu przez to przeszedlem.Nie upijam sie od lat,nie mam klopotu  z tym  zeby przestac pic po dwoch drinkach,po prostu nie mam tego problemu,ktory mialem.Jako osoba z doswiadczeniami na tym polu nie wykazujesz sie zbytnia empatia,bo zechciej przyjac do wiadomosci ze  napisanie tego co napisalem nie bylo latwe,mimo ze jestem tu anonimowo.

16 Ostatnio edytowany przez Iguana (2012-12-14 13:44:49)

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?
Diabeł Stróż napisał/a:

Ja nie twierdze ze udzielam uniwersalnnych rad ,mowie o tym co mnie pomoglo.Nigdy niczego nie zwalalem ani na partnerke ani na nikogo,nikogo tez nie probowalem wywiezc w pole.

To, że Ty się tak nie zachowujesz to nie znaczy, że wszyscy uzależnieni tak postępują.

Nie uwazam sie za alkoholika w rozumieniu blednych moim i nie tylko moim zdaniem zalozen ze alkoholik
nigdy nie potrafi pic w sposob kontrolowany.

Z tego co mi wiadomo, to z naukowego punktu widzenia tylko nieliczny odsetek uzależnionych może wrócić do kontrolowanego picia. A co z całą resztą? Wierząc, że mogą pić kontrolowanie przepijają całe rodziny, domy, firmy i robią sobie krzywdę.

Od tego w terapiach na swiecie powoli sie odchodzi,terapie nie wykluczaja  picia , sa metody uznajace calkowita abstynencje za szkodliwa i bledna ale nie bede na ten temat dyskutowal bo nie jestem fachowcem.

Chętnie poczytam coś więcej na temat tej metody, bo zastanawia mnie, jak życie w trzeźwości może być szkodliwe?

Terapie jako takie sa dosc prymitywne bo rownaja do jakiejs wydumanej sredniej a czlowiek to jednak istota dosyc poplatana i skomplikowana nie poddajaca sie szufladkowaniu.Podstawy do  krytykowania owszem mam bo pymitywizm metod jest wprost zenujacy,a do tego znam kilkanascie przypadkow kiedy ludzie sami sobie pomogli i slownie jeden
pozytywny przypadek po terapii w zakladzie zamknietym.

Widzisz, a ja na ten przykład - skuteczności AA w połączeniu z terapią mam matkę, ojca, siebie oraz przyjaciela. Mam też przykład mojego Ex, który wierzył w to, że można pić kontrolowanie i pochowałam go we wrześniu (miał 34 lata).

Inna sprawa ze kazdy musi znalezc wlasna droge.Mam te przewage nad tym co piszesz ,ze Tobie sie wydaje,ze wiesz,a ja po prostu przez to przeszedlem.Jako osoba z dposwiadczeniami na tym polu nie wykazujesz sie zbytnia empatia,bo zechciej przyjac do wiadomosci ze  napisanie tego co napisalem nie bylo latwe,mimo ze jestem tu anonimowo.

Nie wydaje mi się, że wiem, ale zgodzę się z tym, że każdy musi znaleźć własną drogę.

17

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Dajcie spokój. Nie ma sensu się przekrzykiwać kto ma rację. Chciałam tylko poznać Wasz punkt widzenia.

18

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?
perla_ napisał/a:

Łza mi się w oku kręci jak czytam Wasze posty. Diable, Ty chyba pierwszy dodajesz mi otuchy...
Zaczął chodzić do firmy i robić rzeczy, o które prosiłam go setki razy, a jemu się nie chciało. Przestał się wkurzać o pierdoły, stał się spokojniejszy. Zaczął uśmiechać się do obcych ludzi zamiast się z nich naśmiewać jak było do tej pory. Widzę, że coś się zmieniło, ale kur** powiem Wam, że już totalnie się pogubiłam. (

Wierz w to ze bedzie dobrze,taka wiara to czesto samospelniajaca sie przepowiednia.
To nie jest niemozliwe, ja naprawde bylem o krok od najgorszego,i zawrocilem z tej drogi.
Bardzo bardzo serdecznie pozdrawiam Was oboje.
Gdybyc chciala pogadac,skrobnij na PW.

19 Ostatnio edytowany przez Diabeł Stróż (2012-12-14 14:19:23)

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?
Iguana napisał/a:

.......

Cholera jakas mnie podkusila zeby sie tu wywnetrzac, idiocieje na stare lata.
Takie dyskusje akurat w tym miejscu uwazam za niecelowe i szkodliwe.
Powinienem slac po prostu priv do Perly.
Niemniej,pozdrawiam

20

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Nawet najbliższa osoba alkoholika nigdy nie powinna stac się jego terapeutą,
od tego są fachowcy.
Zacznij szukać p[mocy i wiedzy na forach uzależnień i w poradnio dla uzależnionych

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

czytam te wasze posty i mam mieszane mysli. sama od pol roku jestem zona alkoholika -wczesniej pol roku nie pil bo byl zaszyty i przezywam z nim pieklo ale mimo to nie chce go zostawic bo go bardzo kocham. sam mi wiele razy powtarzal jak byl trzezwy ze w tej chorobie jaka jest alkoholizm milosc kochajacej zony, kobiety czy partnerki to najlepsze lekarstwo. pamietasz film Tytanic- tam na koncu byla taka piekna scena jak on powiedzial jej zeby mu obiecala ze sie nigdy nie podda. dlatego prosze wez sie w garsc-choc sama wiem z doswiadczenia ze jst to trudne-ale nie poddawaj sie. badz przy nim, wspieraj go. nie odpowiadaj na jego agresje agresja tylko mow do niego lagodnie mimo ze on cie bedzie wyzywal. ja w to wierze. wierze ze moj maz przestanie pic. jestem jego dobrym duchem i zawsze przy nim bede. takze powodzenia.

22

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Wiem jak to jest. Jestem narzeczoną alkoholika który w chwili obecnej jest na leczeniu minęły dopiero 2 miesiące, przed nim jeszcze 10 w ośrodku. Chce się leczyć, kocha mnie i naszego synka ale czasami wódka jest silniejsza od niego. Jeśli by wykreślić jego picie z naszego życia byłoby idealnie, mamy wszystko czego zapragniemy niczego nam nie brakuje. Ale ja powiem szczerze zaczynam wątpić czy to się może udać, powiem tylko że był już na leczeniu 6 tyg przymusowo. Nic to nie dało. Po 4 miesiącach zaczął na nowo ciągneło się to 3 miesiące i osiągnął dno totalne, chciał się wieszać bo odeszłam z synkiem itd. Nie wiem czy istnieje w ogóle jakaś szansa. Nikt mnie nie wspiera w mojej decyzji żeby być przy nim, każą odejść. A ja go kocham i wiem że to dobry człowiek tylko ma problem. Jest chory. i ma prawo do tego żeby ratować swoje życie, tylko czasami są takie dni że ja mam już dość składania naszego życia po raz kolejny w jedną całość ratowania naszej rodziny. Nie mam już na to siły. Znowu czekać na niego itd. pogubiłam się a inni nie pomagają tylko mają jedno w głowie żebym go zostawiła. Jestem już tym zmęczona.

23

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

wiara89,
Twój narzeczony podjął leczenie, a co z Twoim leczeniem? Czemu Ty nie podjęłaś własnej terapii? Robiąc porządek we własnych uczuciach i z własnym zachowaniem względem swego narzeczonego, będziesz mogła podjąć racjonalne decyzje dotyczące Ciebie, związku, przyszłości.

24

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

chodziłam na taką terapię, musiałam przerwać bo odeszłam i przeprowadzilam się do rodziców. Próbuje stanąć na nogi szukam pracy chce wrócić do swojego mieszkania układać pomału swoje życie tym bardziej że jego z nami nie ma i nie będzie przez co najmniej 10 miesięcy. Co będzie dalej zobaczymy. Na pewno zacznę terapię od początku. Bo czuje że muszę bo już się pogubiłam. Co z tego ze dużo czytam o tej chorobie i niby duzo o niej wiem, jak dalej nie wiem co robić.

25

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?
wiara89 napisał/a:

(...)Co z tego ze dużo czytam o tej chorobie i niby duzo o niej wiem, jak dalej nie wiem co robić.

Skoro dużo o alkoholizmie wiesz, to również znasz sposoby postępowania. Problem nie leży w Twej wiedzy lub jej braku, lecz w przyczynach decyzji, które podejmujesz. I to jest temat do poruszenia podczas terapii.

26

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

identycznie ma mow wujek
sa malzenstwem z 30lat, maja dwoje doroslych dzieci a wujeknie pil nic przez 3-8miesiecy a pozniej picie do zgonu, trwalo to tydzien czy dwa i potem sam dzwonil wujek do mego ojca aby go zawiesc na odtrucie, wychodzil i szedl do pracy, prowadzil autobus miejscki czy jezdzil wozil wycieczki po europie...
zmarla mu mama(tylko mame mial, ojciec niezyl od dawna) wtedy nie pil dlugo, potem jakos raz sie zdarzylo ale pozniej sprzedal sporo zmieni po tace, wsadzil kase w bardzo dobry biznes, urodzila mu sie wnuczka i nie pije dluzszy czas..teraz stracil prawie 100tys zl wszyscy sie boja ze bedzie pil...zobaczymy

wujka zona nigdy nigdzie nie pojawila sie bez niego, nigdy nie dzwonila, nie skarzyla sie ze on pije, zawsze byla przy nim, najpiekniejsza kobieta jaka znam zawsze trwalaprzy pijaku!! co mu to dalo? pewnosc ze co by nie zrobil to bedzie mial wszystko!

27

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Alkoholizm ani wyjście z niego nie ma z wiarą lub Bogiem nic wspólnego.

Mam w dalszej rodzinie faceta, który przestał po prostu pic i trwa tak juz od ponad 10 lat. Nie wiem nawet dokładnie co było tym ostatecznym impulsem, może to, że brat obił mu  mordę, bo do matki skakał z pięściami, nie wiem. Zanim to nastąpiło było i bicie żony po pijaku, i dyscylinarka z pracy i wiele innych tego typu 'osiągnięc'.
To, że przestał pic zasluguje tym bardziej na podziw, że dokonał tego nie zmieniając środowiska. Dalej mieszka tam, gdzie mieszkał, wśród znajomych, z których niektórzy nadal piją.

Z bogiem ani przedtem, ani teraz się nie zadaje.

28

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Moge powiedziec tylko z doswiadczenia- jest ciezko.

Bylam uzalezniona od tabletek uspokajajacych i od alkoholu. Rok 2005, rok ktorego nie pamietam... Szczerze, nie wydaje mi sie, ze AA albo kompletne odstawienie drinka pomaga. Zmiana myslenia pomaga. Nie jestem abstynentka, pije kazdego wieczora, ale w przeciwienstwie do przeszlosci, to kieliszek wina albo gin i tonik, a nie butelka whisky. Bardzo pomogl mi moj facet, ktory takze lata temu tankowal za bardzo. Nauczylismy sie razem cieszyc sie winem, nie naduzywajac go.

29

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Moj ojciec jest trzezwym alkoholikiem, jest zgorzknialy, wredny, cyniczny, chamski... Nigdy nie byl dla mnie ojcem, moja mama byla dla nas zarowno ojcem jak i matka sad
Uciekaj gdzie pieprz rosnie, bo bedziesz sie meczyc sad moja mama ciagle powtarza, ze zycie przy nim zmarnowala. Ja bedac ostrozna mam wspanialego meza, ktory wogole nie pije. Wie jaki mam stosunek do alkoholu i nawet wesele odbylo sie bez jednej kropli alkoholu smile
Nie mecz sie, bo z problemami bedziesz zawsze sama, juz jestes sama jak piszesz. Milosc miloscia, ale tak po prostu sie dlugo nie da zyc. Dzieci potrfzebuja ojca, a nie tyrana...
Alkohol jest okropny i niszczy zycie, moje dziecinstwo i mlodosc zniszczyl sad

30 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2015-03-14 17:07:53)

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Żeby wyleczyć się z alkoholizmu, trzeba najpierw dokładnie poznać problem i postawić dobrą diagnozę. Alkolizm ma 4 fazy - pierwsze 2 to raczej oznaki, że coś się może dziać. Faza 3 wymaga już leczenia, z kolei faza 4 to wiąże się - co tu dużo mówic - albo z całkowitą abstynencją, albo ze śmierca. Dokładne objawy każdej z faz są wypisane tutaj, dzięki czemu można się (bądź kogoś) zdiagnozować: [niedozwolony link]  . Potem należy dobrać terapie. Wedlug statystyk najlepsze efekty daje pobyt w ośrodku zamkniętym i terapia oparta na silnej woli. Branie lekow może - w najlepszym wypadku - spowodować, że ktoś zamieni uzaleznienie od alkoholu na uzaleznienie od lekow.

31

Odp: Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Mojej matki z drugiego małżeństwa mąż również  jest alkoholikiem. Był na terapi przez jakieś 4-lata i na początku odnosił efekty ale z czasem wszystko powracało.  W domu było małe dziecko bo wtedy mój brat miał niespełna roczek. Również było tak, że parę dni z rzędu pił zdarzyło się , że go nie było na noc w domu. Mama była posiniaczona (ale oczywiście on się tego wypierał)  codziennie brakowało kasy na alkohol. Codziennie kłótnie o to. Najwyraźniej alkohol zwyciężył. Przejął władzę nad nim i on nie panował nad sobą..  Szantażował mamę, groził jej. Mama bez wahania po policję dzwoniła i od razu na izbę..  Tyle co razem przeszliśmy z bratem i mamą nie życzę nikomu, nawet najgorszemu wrogowi..  Na szczęście mama od niego odeszła, od roku czasu jesteśmy sami w trójkę, jak tylko potrafią wspierają nas dziadkowie, wujek i mój chłopak. Bez nich nie dalibyśmy rady..
Sądzę, że mama podjęła dobrą decyzję odchodząc od niego, kto wie jak to się mogło dalej potoczyć..
Tak więc i Ty lepiej uważaj na to co on mówi, co ci obiecuje. On też wiele mamie obiecywał , wiele razy było "ja z tym kończę, nie chce już..", "idę na terpię znowu" jednak zamiast na terapię chodził pić..
I poważnie się zastanów nad tym co do niego czujesz..
Czasami jednak nie ma wyjścia.
pozdrawiam i życzę jak najlepiej ; )

Posty [ 32 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Czy komuś udało się pokonać alkoholizm?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024