Życie w zawieszeniu - jak długo można? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 155 ]

1

Temat: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Od 6 miesięcy żyję w zawieszeniu, kiedy to mąż powiedział mi, że już mnie nie kocha, że nasze małżeństwo nie ma sensu, że jest ze mną nieszczęśliwy.
Wyprowadzić się nie zamierza i zasłania się dziećmi. Zmieniać też nic nie chce.
Nie wiem jak długo jeszcze dam radę znosić jego obojętność i to, co do mnie mówi.
Unika rozmów na nasz temat.
Codziennie zadaję sobie pytanie, jaki sens ma trwanie w tym, co jest w tej chwili.
Zastanawiam się czy nie odejść, pomimo tego, że go kocham.
Na moje pytanie, czy ma kogoś odpowiada, że nie.
Może któraś z Was miała podobny problem i coś doradzi.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

To dlaczego Ty sie nie wyprowadzisz?

3

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Szukam obecnie pracy, mamy małe dziecko, więc nie jest to takie proste.
Zadaję sobie pytanie dlaczego to ja mam się wyprowadzać, przecież w moich uczuciach nic się nie zmieniło. To on nie chce być ze mną. Czemu to ja mam zostawiać to, na co pracowaliśmy przez wiele lat. Dlatego, że jemu się znudziło małżenstwo.

4

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Po pierwsze nie powinien Cię krzywdzić mówieniem takich rzeczy -- jeśli już powiedział, to powinien zrobić następny krok, czyli rozwieść się. W przeciwnym wypadku trzeba było trzymać gębę na kłódkę a nie wbijać żonce szpilę w serce. Może zrobił błąd, a może świadomie działa i dąży do rozwodu.

A co Ty masz zrobić? Moim zdaniem możesz spróbować metodę 180 stopni:   metoda 180 stopni, post mark21, 2012-06-20, http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=42077&p=3  .

5

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

tak łatwo napisać weź się wyprowadź przecież można mimo tak mocnych i bolesnych słów kogoś kochać tak poprostu bezwarunkowo tak trudno to zrozmuieć a może terapia małżeńska by wam pomogłą i pozwoliła zrozumieć czy to naprawdę koniec czy jest co ratować!!

6

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Czy nie możesz sama złożyć pozwu? Takie życie Cię niszczy. Pozew, alimenty na siebie i dziecko, podział majątku. I zaczynasz nowe życie. Wolna.

7

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Ja także mam problem z moim mężem.Jesteśmy małżeństwem od 4 lat mamy dwójkę dzieci i niestety nasza namietność całkiem wygasła w tym roku mąż zapomniał o naszej rocznicy ,mamy niestety dodatkowo problemy finansowe i prawde mówią to nasze rozmowy to ciągłe odbijanie piłeczki co on co ja zrobilam.Myślę ,że coś jest na rzeczy mój mąż naewt do łazienki birze telefon,ma dodatkową pracę ale czasem jego fakty się nie zgadzaja myślę ,że kogoś ma lub miał.Niby chce naprawić wszystko tylko nie przekonał mnie swoja odp bo jest ona such.Na moje pytanie: Czy masz romans opd nie.Ja oczekiwałam opd np,NIE KOCHANIE PRZECIEŻ TYLKO TY SIE DLA MNIE LICZYSZ!!czy ja oczekuje zbyt wiele???

8

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

A może jakaś terapia małżeńska by wam pomogła? Może warto spróbować powalczyć o te związki, a nie od razu rozwód, alimenty itd. Tym bardziej, że obie piszecie, że coś do swoich mężów czujecie...

9

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

zgadzam sie na terapię i powiedział mężowi i on chce o tym porozmawiać ale czy takie terapie są tylko odpłatne w poradniach psychologicznych czy można gdzieś odbyc takie porady za darmo ?? Bo z kasą krucho!!

10

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Dziękuję Wam za wsparcie.
Na terapię od miesiąca chodzę sama, mój mąż niestety nie widzi potrzeby.
Nie mogę znieść tego, że jemu na niczym już nie zależy.
Zaczęłam zachowywać się tak jak on, czyli obojętnie.
Widzę, że on się miota, raz się przybliża do mnie, a za chwilę znowu wygaduje, że jest ze mną ze względu na dzieci.

11

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Nika - Zastanów sie jak było w waszym zwiazku PRZED. Bo Takie słowa juz cie nie kocham nie biorą sie tak z dnia na dzień. Na "nie kocham" pracuje się w związku bardzo długo. Więc jeśli wszystko było ok to wszystko możliwe  że jest jakaś druga kobieta. Zwłaszcza, że piszesz, że mąż raz się oddala raz szuka bliskości. Wygląda jakby się nie mógł jednak zdecydować Ty czy Ona. Nie panikuj tylko obserwuj, kojarz fakty, pomyśl czy coś się zmieniło w jego zachowaniu, planie dnia, przyzwyczajeniach. Często początku romansu nie zauważamy, bo jesteśmy przekonane, że nas przecież to nie spotka( ach ta nasza naiwność).

12

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Judi79
Bezpłatne indywidualne są, dla małżeństw to nie wiem, musisz poszperać w internecie.
To dobrze, że twój mąż wykazuje chęci, aby coś zmienić. Mojemu na niczym już nie zależy.

13

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Nie wiem, co mam z tym wszystkim zrobić.
Mój mąż ciągle szuka winy tylko i wyłącznie we mnie, wypomina stare sprawy sprzed kilku lat. Pretensje ma nawet o to, że chodzę na terapię, bo pewnie o nim tam rozmawiam.
Zaproponował wolny związek - niech każdy robi, co chce.
Łapię coraz większego doła, a mój mąż chodzi zadowolony.
Wiem, że on czeka, aż ja podejmę decyzję o rozstaniu.

14 Ostatnio edytowany przez detpoz67 (2012-11-02 07:45:17)

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

nika, ja mam podobny problem, wyprowadzałęm się od żony 2 razy i 2 razy wracałem mając nadzieję. że coś się zmieni. byłem 3  lub 4 razy u psychologa (i stwierdziłem, że to pieniądze wyrzucone w błoto gdyż jak sam psycholog powiedział, że nie da mi odpowiedzi co mam robić). moja żona żyje w kłamstwie - jest bliżej ze swoim byłym mężem niż ze mną, chciałaby mieć nad wszystkim kontrolę i najlepiej, aby na końcu jakiejkolwiek rozmowy przyznać jej rację.
Boli mnie bardzo rozstanie, bo to moje drugie małżeństwo - jak na razie mieszkamy osobno - nie mam siły aby podjąć jakieś drastyczne kroki typu drugi rozwód. mamy od 2 latwspaniałego syna, widuję go jak tylko się da i bardzo tęsknię: za nim, za rodziną............ ale niestety w tym związku byłem niszczony psychicznie i oszukiwany. moja żona chce abym wrócił (a przynajmniej tak mówi). jest mi cholernie ciężko i przykro bo poświęciłem się dla niej i dla jej syna z pierwszego małżeństwa, który mnie uwielbia..... wczoraj - Wszystkich |Świętych - - masakryczne myśli...... Nika, trzymaj się i staraj się nie zarywać nocek.

15

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

detpoz67
Twoja żona chce abyś wrócił, więc jeszcze nie wszystko stracone.
Porozmawiaj z nią o terapii małżeńskiej, może się zgodzi i uda wam się wyjść z kryzysu.
Z tego co piszesz, nie potraficie ze sobą rozmawiać, bo każdy ma jakieś racje, a druga strona nie chce tego przyjąć. Terapeuta na pewno pomógłby wam nauczyć się ze sobą rozmawiać bez obwiniania drugiej strony.
U mnie byłoby inaczej gdyby mój mąż wykazywał jakiekolwiek chęci naprawy naszego małżeństwa. Niestety on już nic nie chce, a sama nic nie zrobię.

16

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

to nie takie proste, moja żona ostatnio powiedziała że woli mieć męża choćby na papierze - tak jest jej wygodniej. powiem tylko tyle, że jest bardzo wyrachowaną osobą, która poświęci uczucie dla osiągnięcia  (lub nie utracenia) korzyści. dla niej najważniejszy jest pieniądz,bezpieczeństwo finansowe, zapewnienie już teraz dzieciom materialnego zabezpieczenia w postaci choćby mieszkania. bardziej boli ją to, że  ktoś (czyli mąż ją zostawił - -bo to stawia ją w niekorzystnym świetle. jest nietykalna w pracy bo  (jak wszyscy wiedzą) ma doskonałe układy z szefem, jest niezależna finansowo - a przez to bardzo pewna siebie. zawsze podkreśla i powtarza, że lubi facetów - no i co tu dużo pisać..... niestety jestem zbyt uczuciowy i za bardzo się angażowałem

17

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Współczuję w takim razie. Dlaczego nie zauważyłeś tego wcześniej? Przed ślubem też tylko kasa była dla niej ważna?

18

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

przed ślubem wszystko jest piękne.... tak naprawdę to myślałem, że stworzymy fajną rodzinę - nie dało rady - ostatnio żona powiedziała mi coś w stylu : "trzeba było przed ślubem dowiedzieć się jaka naprawdę jestem" - te słowa mówią same za siebie

19

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
detpoz67 napisał/a:

przed ślubem wszystko jest piękne.... tak naprawdę to myślałem, że stworzymy fajną rodzinę - nie dało rady - ostatnio żona powiedziała mi coś w stylu : "trzeba było przed ślubem dowiedzieć się jaka naprawdę jestem" - te słowa mówią same za siebie

Detpoz, Nika76 i Wam podobni...
Może to z racji wspólnego Waszego mieszkania pod jednym dachem będzie trudne, ale dajcie partnerowi teraz przestrzeń, odsuńcie się i zajmijcie się sobą. W żadnym razie nie proście o powrót, nie zmuszajcie ich do rozmów, nie wyznaczajcie czasu na zmiany. Odsuńcie się, stańcie się trochę nieosiągalni, tajemniczy, niezależni. a nade wszystko nie dajcie się prowokować, bo mimo tego, że być może też i On/Ona byłi nie w porządku, to teraz bardzo potrzebują argumentów, że dobrze robi, bo Wy tacy piiiiii byliście. Z wyczuciem prowadźcie rozmowy. I nie pozwólcie sie wpędzać w poczucie winy, bo gdy tylko zaczniecie przepraszać, starać sie byc lepszym to tak,jakbyście potwierdzali, ze było miedzy Wami źle. Na takie zachowania będzie czas dopiero po Ich powrocie do małżenstwa.
I na dokładkę metoda 34 kroków i żelazna determinacja w jej stosowaniu
I przede wszystkim końcowe:
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz. żona będzie wszystko negowała, ponieważ jest zraniona i przestraszona.
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi!!!

20

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Bags
Poczucie winy mam ogromne i z nim nie mogę sobie poradzić.
Ciężko wytrzymać z metodą o której piszesz, bo serce mi pęka, jak słyszę od męża, że z tego nic nie będzie i on mnie już nie kocha.
Nie potrafię skupić się na sobie, chociaż wiem, że powinnam.

Detpoz
To dobrze, że twoja żona wie jaka jest, bo mój mąż uważa, że jest święty, a ja toksyczna- tak mi ostatnio powiedział. Ja niestety przed ślubem widziałam pewne rzeczy i zlekceważyłam je.
Nie wiem dlaczego, zawsze byłam rozsądna.

21

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
nika76 napisał/a:

bo mój mąż uważa, że jest święty, a ja toksyczna- tak mi ostatnio powiedział. Ja niestety przed ślubem widziałam pewne rzeczy i zlekceważyłam je.
Nie wiem dlaczego, zawsze byłam rozsądna.

Obrona poprzez atak... standardowa zagrywka - możesz wierzyć lub nie - toksyków z zapędami narcystycznymi.
Chyba że dostrzegłaś coś i zlekceważyłaś... toksycznego faktycznie w sobie przed ślubem.

22

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Bags
Mój mąż jest niestety skupiony tylko na sobie. Czy ja jestem toksyczna, tego nie wiem.
Żyję tak, aby uwzględniać również jego potrzeby.

23 Ostatnio edytowany przez bags (2012-11-12 00:11:02)

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Nika... nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć "witaj w klubie" odnośnie tekstu Twojego męża,
I po tych słowach dochodzę do wniosku, że ja, Ty, my te próby zmiany siebie robimy ze strachu, nie z miłości, bo ja wcześniej tez twierdziłem, że kocham a zmienić sie (nawet świadomie) nie chciałem, wiec się nie zmieniałem.
Strach= odruch "chwytania za brzytwę", a przemiana nas samych wymaga czasu.
Oni widzą zmianę ale twierdzą, że udajemy, i ja ich po części rozumiem. Dlaczego, to za chwilę...

Odpowiadając bardziej bezpośrednio:
1. mąż zaczyna widzieć Ciebie jako kobietę lepszą, czyli taką z jaką bardziej chciałby życ, niż tą sprzed kryzysu.
2. mąż myśli "acha, wystraszyła się i teraz zgrywa aniołka", wiec potrzebuje czasu. Zatem Ty z czasem stajesz się... lepsza... pracujesz nad sobą... a on z czasem (u)wierzy w to co widzi.
3. Dobro rodzi dobro. A przynajmniej bardziej widoczny kontrast miedzy dobrem a złem. Co na początku złości, potem kreuje lepsze postępowanie... bynajmniej mam taką nadzieję. I tutaj nadzieja też dla Innych.

No i odwieczne "zagadnienie" - nie zmieniajmy się dla partnerów tylko dla Nas samych. A jeśli już dla Nich to bezinteresowną chęcią pomocy i okazywania Im dobroci bez oczekiwania na "nagrodę". smile
Poza tym te pkt nie są po to by przełamać niechęć męża/żony do ratowania małżeństwa tylko o pokazanie Twojego szacunku do samego siebie, kreowania nowego, lepszego 'ja'... chyba.

Najgorsze jest w tym wszystkim to, że Oni w tym swoim postępowaniu nie widzą swoich błędów i - z narcystycznego punktu widzenia - nie potrafią się do nich przyznać, obwiniając o wszystko Nas. Już nie mówiąc o tym by za nie przeprosić.
Utwór zespołu łzy pt "narcyz się nazywam" wyjaśnia to chyba najlepiej a przynajmniej "encyklopedyczne" wyjaśnienie w wikipedii tej osobowości smile

24 Ostatnio edytowany przez Animus (2012-11-12 00:51:32)

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Nika76, napisałaś:

"Poczucie winy mam ogromne i z nim nie mogę sobie poradzić."

To jest właśnie uczucie toksyczne. Póki sobie z tym nie poradzisz, nie ma mowy o uratowaniu relacji.

Super, że chodzisz na terapię. Zajmij się właśnie sobą, a nie mężem. Powiedz mu, że chodzisz po to, aby lepiej zrozumieć to, co On Ci mówi.

Powiedz, że starasz się zmienić dla Niego. I nie mów tego, póki nie zechcesz tak zrobić.

I nie wnoś żadnego wniosku o rozwód zanim nie poczytasz co przeżywają osoby rozwiedzione. Rozwód jest tylko ucieczką od problemu, a nie rozwiązaniem problemu.

25

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Bags
Nie chcę się zmieniać dla mojego męża. Chcę się zmienić dla siebie. Nadszedł czas, abym zadbała w końcu o siebie.
Od zaszłego tygodnia nie rozmawiam z nim o nas. Dostatecznie dużo już usłyszałam i stwierdziłam, że nie ma po co wałkować tematu, tylko po to, aby dowiedzieć się, że z tego i tak już nic nie będzie.
Mój mąż w tej chwili zachowuje się tak, jakby nic się nie stało, jakby wszystko było dobrze między nami, jakby żadne słowa nie padły. Ja niestety nie potrafię wymazać tych słów z pamięci.
Nic nie będzie już takie jak było, nie potrafię już się przed nim otworzyć.


Odbiegając od tematu, mój mąż uwielbia króla Juliana, bardzo się z nim utożsamia.

Animus
Wiem, że rozwód byłby ucieczką od problemów. Na razie zostawiam sprawy własnemu biegowi, czas pokaże co będzie z nami.

26

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Dwa miesiące minęły od mojego pierwszego wpisu, a ja nadal tkwię w tym samym miejscu.
Mój mąż strasznie się zmienił. Nie ma już tego wrażliwego faceta sprzed lat.
Strasznie mi ciężko z tym wszystkim. Nie mam na nic sił. Jak mam pogodzić się z tym, że on mnie już nie kocha, że nasze małżeństwo rozpada się. Czy to w ogóle kiedyś nastąpi.






n

27

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
nika76 napisał/a:

Dwa miesiące minęły od mojego pierwszego wpisu, a ja nadal tkwię w tym samym miejscu.
Mój mąż strasznie się zmienił. Nie ma już tego wrażliwego faceta sprzed lat.
Strasznie mi ciężko z tym wszystkim. Nie mam na nic sił. Jak mam pogodzić się z tym, że on mnie już nie kocha, że nasze małżeństwo rozpada się. Czy to w ogóle kiedyś nastąpi.






n

Witaj..

strasznie jest mi to bliskie co piszesz..  mimo innej sytuacji ale schemat , efekty sa bardzo podobne.. Powiem Ci to co sobie samej próbuje powiedziec..( niestety  - nie dociera).. stań z boku.. odsuń sie od niego.. ZAGRAJ.. zablefuj.. poudawaj.. kogos innegio niż jestes.. czyli; bądź nagle usmiechnięta, obojętna, zimna.. daleka............. dla niego.....co Ci szkodzi? co straacisz? .. pokazywanie,że z tego powodu cierpisz, masz żal.. jest ci źle  nic  nie daje..


Kto nie ryzykuje ten nie ma...

28

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Malwina69
Próbowałam, odsunęłam się, byłam obojętna. Wytrzymałam miesiąc ponieważ mój mąż stał się miły, interesował się mną. Myślałam, że zaczyna się w końcu układać, a nastąpił znowu się zwrot, on się oddalił, jest obojętny.
Wiem, że to toksyczny związek, a ja niestety jestem uzależniona od niego.

Jestem wściekła na siebie, że znowu dałam się podejść, a byłam już na dobrej drodze do wyleczenia się.
Teraz czuję, że znowu on mną steruje.
Zaczynam od nowa i muszę wytrwać dla siebie, innej drogi chyba nie ma.

29

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Naprawde po oczach bije podobieństwo moje do Ciebie....że tak sobie pozwole to określic. ;-))  .. mi tak mało brakuje pierdyknąc to wszystko w kosmos... jak najdalej ode mnie.. Tobie czuję,że tez.. ;-)))

30

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Czytam czasami kobiety na zakręcie i wiem, że korzystasz z terapii. Czy to cokolwiek Ci pomaga?
Ja mam wrażenie, że nie idę do przodu. Dalej nie mam odwagi, aby to zakończyć.
Nie wiem co się musi jeszcze stać, aby powiedzieć sobie dość.

31

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
Malwina69 napisał/a:
nika76 napisał/a:

Dwa miesiące minęły od mojego pierwszego wpisu, a ja nadal tkwię w tym samym miejscu.
Mój mąż strasznie się zmienił. Nie ma już tego wrażliwego faceta sprzed lat.
Strasznie mi ciężko z tym wszystkim. Nie mam na nic sił. Jak mam pogodzić się z tym, że on mnie już nie kocha, że nasze małżeństwo rozpada się. Czy to w ogóle kiedyś nastąpi.

n

Witaj..

strasznie jest mi to bliskie co piszesz..  mimo innej sytuacji ale schemat , efekty sa bardzo podobne.. Powiem Ci to co sobie samej próbuje powiedziec..( niestety  - nie dociera).. stań z boku.. odsuń sie od niego.. ZAGRAJ.. zablefuj.. poudawaj.. kogos innegio niż jestes.. czyli; bądź nagle usmiechnięta, obojętna, zimna.. daleka............. dla niego.....co Ci szkodzi? co straacisz? .. pokazywanie,że z tego powodu cierpisz, masz żal.. jest ci źle  nic  nie daje..


Kto nie ryzykuje ten nie ma...

Nie rozumiem, Malwina, po co namawiasz innych do czegoś, co w Twoim przypadku nie bardzo się sprawdziło, czyż nie?
Po co udawać i grać? Co Nika ma na tym zyskać? Jeśli mąż ją kocha i jest to zwykły kryzys, to takie pozowanie będzie go tylko odstręczać i śmieszyć (bo taka nienaturalna poza jest żałośnie czytelna). Jeśli natomiast to coś poważniejszego, to takie gierki spowodują właśnie to, że w ostatecznym rozrachunku Nika (wbrew temu co piszesz) straci. Straci szacunek do siebie, że żeby żyć godnie i "ugrać" kawałek miłości i uważności musiała zniżać się do udawania kogoś, kim nie jest, czyli tajemniczą, lodwatą i obojętną lejdi. Jestem zwolenniczką udzielania porad, które po zastosowaniu na naszym własnym żywym organizmie doprowadziły do lepszego zakończenia niż frustracja i borykanie się z niespełnieniem w związku.

Nika, pewne rzeczy są bardzo proste i oczywiste. My tego z tej pozycji nie możemy zobaczyć, bo to Ty żyjesz ze swoim mężem i umiesz ocenić swój związek w dynamice. Jak było kiedyś, a jak jest dziś? Czy było tak zawsze, czy coś się zmieniło, a jeśli tak, to co konkretnie? A może nigdy tego czegoś nie dostawałaś, tylko dopiero teraz poczułaś, że brakuje Ci tego jak powietrza? Gdybyś spróbowała w jakiś sposób zapanować nad emocjami i ustaliła, co jest dla Ciebie w życiu priorytetem, to łatwiej byłoby wyznaczyć plan działania. Obojętne, czy to będzie ratowanie związku, czy zwrócenie się ku swoim własnym potrzebom, skoro związek ich nie zaspokaja. Skoro Twój mąż nie jest w stanie dla Was obojga zrobić choćby tyle, żeby wziąć udział w terapii, to znaczy, że Twoje dobre samopoczucie (albo jego brak) nie jest na  liście jego priorytetów. Do Ciebie należy decyzja, czy jesteś w stanie z tym żyć, bo zmienić niczyich priorytetów (oprócz własnych) na dłuższą metę się nie da. Najważniejsze jest, z czym Ty się będziesz dobrze czuła, bo najwyraźniej Twój mąż nie widzi problemu więc czuje się wyśmienicie. Może więc teraz pora na Twoje świetne samopoczucie big_smile

32

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
nika76 napisał/a:

Jak mam pogodzić się z tym, że on mnie już nie kocha, że nasze małżeństwo rozpada się. Czy to w ogóle kiedyś nastąpi.

Fakty są takie, a nie inne. Najlepiej przyjąć je do wiadomości i zacząć budować nowe życie. Opornego los wlecze siłą... wink Skup się na tworzeniu, swojej nowej rzeczywistości bez męża...
Sama rozpad swojego małżeństwa postrzegałam jako wielki zawód i porażkę. Mój prywatny "koniec świata", dziś nazywam darem niebios smile

33

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Kryzys w moim małżeństwie pojawił się wraz ze zmianą pracy u mojego męża. Wysokie stanowisko, dobre pieniądze. Zaczęły się delegacje, wieczorne kolacje biznesowe, późne powroty do domu, jego komórka dzwoniąca nawet w wolne dni, czas który spędzał w domu przeznaczał na siedzenie przed laptopem i dokończenie tego, czego nie dało się zrobić w pracy.
Początkowo pretensje z mojej strony. W tej chwili odpuściłam, bo rozmowy na ten temat nic nie dawały.
Od kilku miesięcy jest zamyślony, obojętny wobec mnie, padły słowa o braku miłości z jego strony, o tym, że jest ze mną z rozsądku, ze względu na dzieci, że coś w nim pękło. Początkowo chciał rozwodu, teraz chce tak żyć, obok siebie.
On w tej chwili żyje w innym świecie. Ja natomiast w domu z dziećmi od rana do wieczora, mimo, że po studiach, to obecnie bez pracy. Myślę, że znudziła go taka żona jak ja i chce czegoś nowego.
Szukam pracy od jakiegoś czasu i myślę, że po nowym roku coś w końcu znajdę.
 
Wszystko to wygląda na kochankę, dowodów nie mam, a przy specyfice jego pracy, ciągłych wyjazdach nie jestem w stanie zebrać, telefon zablokowany, laptop też.
Jego kompletnie nie interesuje to czego ja chcę, ciągle słyszę, że jak mi takie życie nie odpowiada to mam zlożyć pozew o rozwód.
Nie wiem skąd czerpać siły na to, aby normalnie funkcjonować. Wiem, że muszę zająć się sobą i przestać w końcu interesować się tym co on robi. Biorę leki, chodzę na terapię i tak niewiele to daje. Jestem w totalnej rozsypce. Żyć z nim jak z kolegą w jednym domu nie daję rady, a wyprowadzić się nie mam na razie dokąd.

34

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
nika76 napisał/a:

(...)Nie wiem skąd czerpać siły na to, aby normalnie funkcjonować. Wiem, że muszę zająć się sobą i przestać w końcu interesować się tym co on robi. Biorę leki, chodzę na terapię i tak niewiele to daje. Jestem w totalnej rozsypce. Żyć z nim jak z kolegą w jednym domu nie daję rady, a wyprowadzić się nie mam na razie dokąd.

Najlepszym, moim zdaniem, sposobem na ujawnienie własnej energii jest... zaprzestanie hamowania własnych uczuć. W wielkim skrócie polega to na zaniechaniu użalania się nad sobą, filcowania się do roli małej, bezbronnej, nicniemogącej kilkulatki i pozwoleniu własnym uczuciom (głównie złości, wściekłości) na ujawnienie się. Nic tak skutecznie nie odbiera energii, jak hamowanie bardzo silnych emocji.

35

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Dziękuję Wielokropku za choć chwilowe postawienie do pionu, bardzo lubię Cię czytać. Szczególnie ta bezbronna kilkulatka nieźle mnie wkurzyła.
Nie do końca jest tak, że nie odczuwam złości. Od jakiegoś czasu naprzemiennie odczuwam ją wraz ze smutkiem. Teraz mam chyba ten gorszy czas. Ze złością nie za bardzo wiem co robić, zwykle jestem wtedy dla mojego męża jak jadowita żmija.
Nie wiem, może za bardzo przyzwyczaiłam się do bycia ofiarą, bo to przecież wygodne, prawda? Można obarczyć winą za swoje nieszczęście kogoś innego i udawać, że nic nie da się zrobić, za nic nie być odpowiedzialnym.
Chciałabym w końcu tą rolę porzucić i nigdy już się tak nie czuć.

36

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Jak nie użalać się nad sobą, kiedy usłyszałam dzisiaj, że on nie wie czy jego miłość wróci, bo ja wszystko zniszczyłam. Mam cierpliwie czekać, bo ,,miłość cierpliwa jest''. Dodał jeszcze, skoro chcesz to powiem Ci, że cię kocham, lepiej Ci się zrobiło? Czuję się poniżona jak nigdy dotąd.
On nie może okazywać mi zainteresowania, bo nic nie czuje.
Jest mi cholernie wstyd, że siedzę z facetem, który mnie tak traktuje. Potrzebuję się komuś wyżalić, a nie mam z kim porozmawiać. Decyzję podjęłam i zaczynam realizację, nie ma na co czekać:
1 Znależć pracę
2 Wyprowadzić się
3 Złożyć pozew o rozwód
Doszłam do wniosku, że moja niepewność bardzo go bawi i czuje kontrolę nad moimi uczuciami.
On się cieszy, że ja się martwię.

37 Ostatnio edytowany przez Volver (2012-12-30 15:35:45)

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

No, to noworoczne  postanowienia już masz ! smile Teraz tylko, konsekwentnie musisz dążyć do ich realizacji. Przestań się wstydzić, bo nie masz czego. Sytuacja jest przejściowa i nie ma sensu, żebyś ze względów ambicjonalnych, narażała swoje dzieci na niedogodności. Staniesz na nogi i wtedy pomyślisz co dalej. W końcu mieszkanie jest Wasze, a nie jego.Wiem, że takie wspólne pomieszkiwanie w Twojej sytuacji, do przyjemnych nie należy... ale zdystansuj się do tego. Skup się na realizacji swoich planów i przy okazji, zaangażuj  do opieki nad dziećmi również męża. Dasz radę smile

38

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Volver
Dziękuję za słowa wsparcia. Niestety mieszkanie nie należy do mnie, tylko do jego rodziców. Więc to ja muszę się wyprowadzić.

Właśnie jestem po burzliwej rozmowie. Mieliśmy jechać na ferie, powiedziałam mu, że nie wyobrażam sobie jechać z nim. Ja nadal go kocham, a on ma mnie za nic. Powiedział, że mam jechać dla dzieci.
Jego zachowanie tak mnie boli, że nie chcę fundować sobie kolejnego rozczarowania.
To wszystko jest chore, on mnie przytula, a potem mówi, że to dla niego nic nie znaczy.
Nie wiem jak mam się zachowywać w stosunku do niego.

39

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

W każdej normalnej sytuacji, napisałabym żebyś nie robiła czegoś, na co nie masz ochoty... Niestety zdaje się, że chwilowo jesteś od niego i jego humorów uzależniona. Nie wiem, czy aby w odpowiedzi na Twój "bunt", małżonek nie ukaże Cię finansowo. Sama musisz przeanalizować sytuację i podjąć decyzję. Czasami przez chwilę musi być gorzej, żeby mogło być lepiej.   Musisz przetrzymać, ten trudny czas...

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Nika, jak u Ciebie sytuacja? Miałam bardzo podobna historie do Ciebie, niestety bez happy endu. Z perspektywy czasu mogę Ci jedno doradzić, przedluzajace sie zawieszenie to Wasz największy wróg. Im dluzej bedziecie w nim tkwili tym małżonek będzie bardziej znudzony a Ty wykończona psychicznie sad

41

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Witaj
Przykre, że u Ciebie tak to się skończyło.
Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy jeszcze ze sobą dlatego, że jak mówi moja terapeutka wpycham męża na siłę w to małżeństwo. Obecnie jestem dla niego prawie niewidoczna. Na razie skupiam się na szukaniu pracy i to dla mnie jest numerem 1, moją bezradność udało mi się na chwilę obecną wykurzyć.

W sylwestra mój mąż zrobił mi niespodziankę. Mieliśmy jechać przed północą na rynek, godzinę przed wyjazdem okazało się, że zaprosił również swoją koleżankę z pracy wraz z mężem.
Nawet nie zapytał mnie czy mam ochotę na towarzystwo. Wściekłam się okropnie.
Od jakiegoś czasu mam pewne obawy, że z tą kobietą oprócz pracy łączy ich jeszcze coś. Patrząc na to z perspektywy miesięcy widzę, że on zrobił sobie z niej przyjaciółkę.
Ona mu doradza w sprawach zawodowych, jeżdżą razem w delegacje, na szkolenia, rozmawiają również o sprawach osobistych.   
Wiem, że stanowiska, które zajmują wymagają ich współpracy, ale dla mnie pewna granica została przekroczona. Myślę, że stąd bierze się jego chłód w stosunku do mnie. On zaspokaja swoję potrzeby emocjonalne przy niej, dlatego ze mną nie rozmawia.
Mój mąż uparcie tłumaczy, że to tylko jego koleżanka i nic go z nią nie łączy.
Poza tym stosunek jej do mnie jest dość dziwny. Widzieliśmy sie z nimi kilka razy. Czuję od niej straszny dystans. Jej mąż chętnie rozmawia, natomiast ona się nie odzywa.

Wtedy na rynku zdarzyło się coś dziwnego. Jej mąż w trakcie powitania spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
Ja na ten uśmiech odpowiedziałam i tak staliśmy przez dwie minuty i gapiliśmy się sobie w oczy.
Nie wiem czy to moja babska intuicja czy coś innego, ale poczułam wtedy, że on chyba ma tak samo jak ja dosyć tej ich zażyłości i prowokowanych spotkań. Jego wzrok mówił mi wszystko. Nigdy nie czułam czegoś takiego od osoby tak mało mi znanej, czułam jakieś przyciąganie z jego strony.
Może ja już wariuję od tego wszystkiego i tylko mi się wydaje, nie wiem już sama co o tym myśleć.
Niedługo będę miała okazję znowu się z nimi widzieć w mniej kameralnej atmosferze i mam nadzieję, że w końcu się coś wyjaśni.
Poza tym przyszedł mi taki pomysł do głowy, że może dobrze by się stało, abym zaprzyjaźniła się z tym jej mężem. Mój mąż ma przyjaciółkę, to ja chyba mogę mieć przyjaciela.

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Nika, wiesz, ja z perspektywy czasu żałuję, że w okresie tego mojego "zawieszenia" grałam taką dumną, obojętną, samodzielną... zamiast powiedzieć i okazać, że mi zależy... Teraz zastanawiam się, czy gdybym nie grała wszystko może potoczyłoby się inaczej? Myślę, że z tego też powodu (pozowania zamiast szczerości i uczucia) też bardzo się w tym wszystkim męczyłam. A jak jest między Tobą a Twoim mężem?
Mój mąż też twierdził że nikogo nie ma, ale wiem, że w pracy też była przyjaciółka (mężatka), może rzeczywiście był to związek czysto platoniczny, ale widać taka relacja może wyrządzić więcej szkody niż zdrada...

Z drugiej strony zastanawiam się czy Tobie rzeczywiście zależy na mężu, na tej konkretnie osobie, skoro tak łatwo dajesz się podnieść w obecności obcego faceta? Może po prostu potrzebujesz bardzo bliskości, miłości, ale niekoniecznie od... własnego męża?

43

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
KolejnaŻonaNiczyja... napisał/a:

Nika, wiesz, ja z perspektywy czasu żałuję, że w okresie tego mojego "zawieszenia" grałam taką dumną, obojętną, samodzielną... zamiast powiedzieć i okazać, że mi zależy... Teraz zastanawiam się, czy gdybym nie grała wszystko może potoczyłoby się inaczej? Myślę, że z tego też powodu (pozowania zamiast szczerości i uczucia) też bardzo się w tym wszystkim męczyłam. A jak jest między Tobą a Twoim mężem?
Mój mąż też twierdził że nikogo nie ma, ale wiem, że w pracy też była przyjaciółka (mężatka), może rzeczywiście był to związek czysto platoniczny, ale widać taka relacja może wyrządzić więcej szkody niż zdrada...

Uważasz, że odwróciłabyś swoją "rolę" i mogłoby być w porządku? A Twój mąż jak??? Też był naturalny na co dzień czy grał jakąś "rolę"?
On nikogo nie ma, tylko Ty jesteś wszystkiemu "winna"... tak pewnie twierdził... Czy aby na pewno?

Kiedyś dostałem taką ripostę od znajomej narzekając na swoją żonę, że "pokazujesz palcem na żonę a odwróć dłoń i co widzisz? nie jeden a trzy palce skierowane są na Ciebie. I nie w tym rzecz, żeś to Ty winny, tylko na tym, byś 3 - krotnie więcej skupił się na swoim udziale w kryzysie w małżeństwie a nie żonie."
Co prawda miałem racji więcej w tym narzekaniu niż swojej winy, nie mniej jednak błędy popełniłem.

Winę za kryzys w związku ponoszą obie strony, nigdy nie ma tak, że to jedna strona zawiniła. Ale do takiej "sytuacji" nie każdy potrafi się przyznać z ręką na sercu.
Ty czy On "nie jest winny, tylko inny" - przypis z "nieporadnika małżeńskiego" big_smile
Przez to są konflikty w związku i zbyt mocna "pewność" siebie i swoich "decyzji".

44 Ostatnio edytowany przez nika76 (2013-01-07 21:51:56)

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Ja od pewnego czasu nie gram, nie udaję obojętnej, próbuję rozmawiać, mówię, że mi zależy.
Mój mąż natomiast na to- teraz ci zależy. Tak jakby wszystko co się dzieje było moją winą.

Dlaczego daję się podnieść przez obcego faceta?
Dlatego, że mój mąż od ponad pół roku jest obojętny wobec mnie, z chwilowymi zmianami, nie interesuje się mną, nie ma czułości, mogłabym latać nago po domu, a on nie zwróciłby na mnie uwagi.
Nie widzi we mnie kobiety,a ja chcę czuć się kochana, doceniona, potrzebuję przytulenia, rozmowy. Potrzebuję tego od niego.
Tysiąc razy mówiłam mu o tym, a jedyne co słyszę to, że coś w nim pękło, że jest ze mną z rozsądku, a uroda nie jest najważniejsza ( to o mnie, już nawet dobrych cech charakteru we mnie nie widzi).
Wiesz jak ja się z tym się czuję ?
Dla mojego męża nic już nie znaczę.
Przez 15 lat nie spojrzałam na innego faceta, nigdy nie dałam mu powodów do zazdrości.
Dzisiaj uważam, że to duży błąd.
On spotyka się z niby koleżanką, jak dzwoni do niej to wychodzi z domu. Co ja mam sobie myśleć?
Mam tego wszystkiego dosyć i chciałabym, aby choć przez chwilę zobaczył jak to jest z drugiej strony.

45

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Mam dzisiaj kompletnego doła. Mój mąż znowu milczący w stosunku do mnie, koleżanka z pracy codziennie do niego wydzwania, a najgorsze z tego wszystkiego jest to, że jak z nią rozmawia jest w świetnym nastroju. Na moje pytanie co się dzieje odpowiada, że ma kłopoty w pracy.
Nie wiem, co z tym wszystkim robić.

46

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Nie wiem czy ktoś czyta jeszcze moje posty, ale na chwilę obecną przynosi mi to dużą ulgę. Wybaczcie więc jeśli zanudzam.
Moja sytuacja powoli zaczyna się wyjaśniać. Miałam okazję porozmawiać z mężem koleżanki, z którą tak często rozmawia mój mąż. Okazało się, że u nich w związku dzieje się podobnie od jakiegoś czasu, a ona chce rozwodu.

47

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

nika76--chyba masz juz jasność sytuacji....byłem w podobnej sytacji-tylko z drugiej strony...masakra....nie ciągnij tego , nigdy nie wrócą stare dobre czasy...będzie coraz gorzej---wiem że to ciężkie ale spójrz na to jednak rozsądnie...wiesz- ja też tak się męczyłem--dość długo aż pewnego dnia spojrzałem na nią i pomyslałem--kobieto przecież Ty nie jesteś pępkiem świata, nie będziesz mnie tak traktowała... i powtarzałem sobie to każdego dnia.....z każdym dniem czułem coraz większą ulgę-a teraz śmiać mi sie chce z tego że byłem tak naiwny:) głowa do góry!!! bierz sprawę w swoje ręce---a zobaczysz że ktoś dozna szoku!!!!!!!

48

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Ile można żyć w zawieszeniu? W moim przypadku to było ok. pół roku do przedwczoraj. Po rozstaniu zapytałam wprost czy chce spróbować jeszcze raz, bo dużo o nas myślę mimo upływu czasu. Okazało się, że on też myślał i myśli o powrocie, od czasu do czasu. Jednak nie będzie ze mną. Jestem rozbita... ale z drugiej strony... czuję ulgę, choć płakałam ostatnio strasznie. No, ale najważniejsze... nie ma zawieszenia, zapytałam wprost i przyjamniej nie żałuję, że nic nie zrobiłam.

49

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Dziękuje Wam za rady. Wiem, że bycie razem nie ma już sensu. Nie mam na razie gdzie się wyprowadzić z dziećmi i muszę zadbać o  niezależność finansową.
Wczoraj mój mąż dowiedział się o mojej rozmowie z mężem swojej szefowej.
To co działo się u mnie w domu przechodzi juz wszystko, istne piekło, obwinianie mnie o zepsucie ich stosunków, wyzywanie od chorych umysłowo. Powiedział, że powinnam być jej wdzięczna, bo dzięki niej on jeszcze ze mną jest. Dowiedział się, że podałam numer tel. jej mężowi, ponieważ chciałam z nim porozmawiać.
Wiem, że na jej męża nagadał różnych głupot po to, aby ich jeszcze bardziej skłócić.
W dalszym ciągu utrzymuje, że ich nic nie łączy oprócz stosunków służbowych.
Cały dzień dzisiaj ryczę i nie mam już sił.

50

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
nika76 napisał/a:

Od 6 miesięcy żyję w zawieszeniu, kiedy to mąż powiedział mi, że już mnie nie kocha, że nasze małżeństwo nie ma sensu, że jest ze mną nieszczęśliwy.
Wyprowadzić się nie zamierza i zasłania się dziećmi. Zmieniać też nic nie chce.

Zmieniać nie chce ,bo mu tak wygodnie.
Bo to wymaga rozpoczęcia wszystkiego od nowa,a nie wszystkich na to stać,trzeba naprawde wielkiej determinacji,żeby zmienić swoje życie o 180 stopni.

51

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Nika

Odpowiadając na Twoje pytanie z pierwszego postu: Jak długo można żyć w zawieszeniu? Można i to bardzo długo. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. I tylko tyle w tym temacie.

52

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
KolejnaŻonaNiczyja... napisał/a:

Nika, jak u Ciebie sytuacja? Miałam bardzo podobna historie do Ciebie, niestety bez happy endu. Z perspektywy czasu mogę Ci jedno doradzić, przedluzajace sie zawieszenie to Wasz największy wróg. Im dluzej bedziecie w nim tkwili tym małżonek będzie bardziej znudzony a Ty wykończona psychicznie sad

KolejnaŻonaNiczyja

Cieszę się, że Cię widzę chociaż może nie powinnam się cieszyć. Co tam u Ciebie? Mieszkasz W Wawie?

Pzdr

53

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Muszę znowu wyrzucić z siebie kilka rzeczy.
Zdałam sobie ostatnio sprawę z tego, że w dalszym ciągu uzależniam swoje szczęście od mojego męża i nie potrafię być szczęśliwa żyjąc tylko dla siebie.
Nadal jego zachowanie ma wpływ na moje samopoczucie i nie wiem co zrobić, aby to się we mnie zmieniło. Czy terapia może w tym pomóc?
Mam wrażenie, że tkwię ciągle w tym samym miejscu i nic się we mnie nie zmienia.
Spotkania u terapeuty co tydzień wyglądają tak samo, ja mówię, ona słucha, czasem zada pytanie. Niewiele mi to daje, oprócz tego, że czuję się paskudnie i po takiej sesji dochodzę do stanu równowagi kilka dni.

Ostatnio wpadłam na pomysł, aby spróbować połączyć pracę zawodową z pasją i mam nadzieję, że może zajęcie się tym w jakiś sposób mi pomoże. Może przestanę użalać się w końcu nad sobą. Chciałabym kiedyś powiedzieć sobie, że jestem szczęśliwa bez względu na to, czy mój mąż będzie obecny w moim życiu czy nie.

54

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
nika76 napisał/a:

Muszę znowu wyrzucić z siebie kilka rzeczy.
Zdałam sobie ostatnio sprawę z tego, że w dalszym ciągu uzależniam swoje szczęście od mojego męża i nie potrafię być szczęśliwa żyjąc tylko dla siebie.
Nadal jego zachowanie ma wpływ na moje samopoczucie i nie wiem co zrobić, aby to się we mnie zmieniło. Czy terapia może w tym pomóc?
Mam wrażenie, że tkwię ciągle w tym samym miejscu i nic się we mnie nie zmienia.

Witaj...

W Twojej sytuacji najważniejszym jest udzielenie sobie odpowiedzi na tak oto postawione pytanie:
Czego  ja chcę i czego oczekuję od swojego dalszego życia? Nie od meza a od siebie samej.
Teapia moze Ci w tym pomoc.
"Nie mamy wpływu na osoby które się pojawiają w naszym życiu, lecz mamy wpływ na to czy w nim pozostaną."
Jak widzisz bycie z tym wszystkim - z uzaleznieniami - sam na sam może po prostu "zabić".

nika76 napisał/a:

Spotkania u terapeuty co tydzień wyglądają tak samo, ja mówię, ona słucha, czasem zada pytanie. Niewiele mi to daje, oprócz tego, że czuję się paskudnie i po takiej sesji dochodzę do stanu równowagi kilka dni.

A czy sprobowalas zaglebic sie w siebie i Wasz zwiazek odnosnie tresci pytania od terapeuty?
Te pytania maja sens, maja swoje drugie - jesli nie dwudzieste drugie - dno i padaja po to, by Nas zmusic do refleksji nad soba, partnerem, zwiazkiem. Rozkladaja czasem na lopatki i terapeuta jest po to, by pomoc nam sie poskladac. Sami tego ciezaru nie udzwigniemy.
Jesli w taki sposob nie podchodzisz do terapii, to niewiele ona faktycznie daje.

Jestes w toksycznym zwiazku, toksycznej relacji, nie sprawia Ci ona przyjemnosci i radosci z bycia we dwoje, bo... jestes "uzalezniona" od meza.
Zastanawialas sie dlaczego weszlas w ta relacje??? tkwisz i boisz sie o wlasne szczescie z nim lub bez niego; boisz sie to zmienic lub zakonczyc??? z milosci, z leku przed czyms czy moze kochalas nie meza a jego wyobrazenie?
W jakims sensie to malzenstwo jest niespelnionym Twoim marzeniem... pytanie dlaczego???????
Ta odpowiedz znajdziesz w sobie, mezu i zwiazku wlasnie poprzez terapie.

U mnie jest juz pozamiatane, zakonczone niemilym wybrykiem zony. Pozostaje mi odpowiedziec sobie samemu na dwa pozostale pytania dot. toksycznego zwiazku... po czesci ta "ukladanke" teraz sam ukladam na nowo - rozwiazujac dawne zagadkowe pytania - po ostatnich wydarzeniach a po czesci bede musial skierowac sie po pomoc do specjalisty. a robie po to, by nie powielac tego schematu w przyszlosci i nie dac sie znowu "wpuscic w maliny".

55

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Związek nie musi być toksyczny by czuc sie jak nika. Pewnie dopiero ta sytuacja deklaracji męża ze jest z nią bez uczuć spowodowała ze nika skupiła sie na uczuciach swojego męża i uzaleznila sie od jego emocji.
Paradoksalnie mąż mówiąc ze nie jest nią zainteresowany skupił cała uwagę niki na sobie.
Geniusz...

Nika. Relacja z koleżanka z pracy to bliski związek emocjonalny. A to co funduje ci mąż świadczy o obojętności i lekceważeniu.
Co dalej po tej awanturze? Cos sie zmieniło?

56

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Dziękuję, że piszecie bardzo tego potrzebuję, a nie mam za bardzo z kim pogadać.
Bags
Ostatni moja terapeutka zadała mi pytanie, czemu uparłam się na faceta, który nie może dać mi tego czego potrzebuję. Odpowiedź bardzo prosta, bo myślałam i jeszcze nie pozbyłam się tego chorego myślenia, że jestem w stanie go zmienić.
Nie jestem na razie w stanie pogodzić się z tym, że on ode mnie uczuciowo odszedł już dawno.
Chociaż zdanie sobie z tego sprawy i tak wywołuje ból nie do wytrzymania. Chciałabym choć na chwilę się znieczulić.
Na pytanie za co go kocham nie znam odpowiedzi, za co można kochać faceta, który mnie poniża, którego nie obchodzę, w którym nie mam wsparcia, którego nie interesują własne dzieci.
Czego się boję? Życia w samotności, chociaż i tak jestem samotna, tego że finansowo nie dam rady, tego że dzieci będą widziały go od święta.   
         
End_aluzja
Nie wiem, co ta cała awantura miała na celu. Z koleżanką z pracy dalej te same relacje, wszystko zostało wyjaśnione i zwalone na jej męża, który był pod wpływem i niewiele pamiętał. Okazało się, że mój mąż podsłuchiwał naszą rozmowę i wszystko swojej przyjaciółce opowiedział.
Między nami nic się nie zmieniło, zainteresowanie mną i dziećmi praktycznie żadne.
Najbardziej przykre jest to, że dzieci dla niego też mogłoby nie być.

Na sobotę mój mąż zaproponował wspólne wyjście do kina, znowu z koleżanką i jej mężem, a ja na tą babę mam alergię.
Czuję się od niej gorsza, a moje poczucie wartości spadło do zera.
Wiem, że muszę nad tym popracować i myślę, że powrót do pracy i dalsza nauka choć trochę mi w tym pomoże. 
Cały czas jednak zastanawiam się dlaczego mojemu mężowi tak zależy na spotkaniach z nimi poza pracą. Przecież codziennie ją widzi. 
Dziwne to wszystko...
Do czego to ma prowadzić ?

57

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Nika. Twój mąż ci mówi ze jestes mu obojętna
Informuje ze jest z tobą dla dzieci i ze względów organizacyjno- finansowych.
Dobry pan. Nie wyrzuci cie na bruk z dzieciakami...

On chce sie spotykać z przyjaciółka z pracy. Ponieważ im siebie za mało. Ponieważ praca nie wystarcza. Ponieważ rozumieją sie tak dobrze ze chcą sie stać częścią swojego życia nawzajem. Ponieważ on chce zeby ona poznała go. To jak żyje. Jaka ma rodzine.
Ty nie chcesz sie z nią spotykać.  Nie lubisz jej.
Powiedz mu ze kiedy związki szukają wspólnych przyjaciół to musi zaiskrzyc. Powiedz ze z nimi niestety nie i nie masz ochoty sie z nimi spotykać. I dziękujesz bardzo za to kino. Moze iść sam jeśli chce.
I tyle.
Tu nie chodzi o bunt. O stawianie sie ale o dbanie o siebie.
Dbaj o siebie. Nie musisz. Ty określasz swoje potrzeby i granice.

58

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Nie wiem co ze mną nie tak, że mój mąż ciągle mnie odrzuca. Nie mogę nawet porozmawiać z nim o swoich uczuciach, bo to go drażni. Czuję się okropnie z tym wszystkim. Jak mam wyjść z tego uzależnienia, może macie jakieś rady?

59

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Tez mnialam podobna sytuacje maz zapraszal swoich znajomych w tym zone kolegi byly czeste spotkania co potem sie okazalo laczylo ich duzo wiecej mieli romans a wczesniej mowilam o swoich podejzeniach zaprzeczal zwymyslal mnie od chorych ze sobie umyslilam pewnego razu napisala a ja majac tel meza akurat nic nie mowiac pisalam jako on tak sie wydalo wszystko .Mi podpowiadala intuicja i patrzylam mu na rece i jak zachowuje sie w jej towarzystwie .Trudno to wszystko zrozumiec

60 Ostatnio edytowany przez iwetka28 (2013-01-27 21:51:38)

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
nika76 napisał/a:

Nie wiem co ze mną nie tak, że mój mąż ciągle mnie odrzuca. Nie mogę nawet porozmawiać z nim o swoich uczuciach, bo to go drażni. Czuję się okropnie z tym wszystkim. Jak mam wyjść z tego uzależnienia, może macie jakieś rady?

Myślę, że powinnaś w końcu sobie zdać sprawę z tego, że mąż najprawdopodobniej z koleżanką z pracy ma romans.Tobą się bawi, zostaje niby dla dzieci, ciebie obwinia o wszystko, bo tak jest mu łatwiej.W domu poprane, ugotowane, dzieci dopilnowane, wśród znajomych wzór męża i jeszcze może zwyczajnie na tobie się powyżywać by zdjąć z siebie poczucie winy.
Czytałam, że tel. i komp. zablokowany, być może udałoby ci się w jakiś sposób zdobyć billingi rozmów, założyć keyloggera, by w końcu zdać sobie sprawę, że gość ma zwyczajnie romans.Wiem, że to paskudne, ale gdyby udało ci się to udowodnić, może przestałabyś się zadręczać i zdałabyś sobie sprawę, że to nie twoja wina, że jest jak jest.Może skontaktuj się jakoś z mężem tej koleżanki z pracy, może to coś rozjaśni.Pokazałaś mu jak bd ci na nim zależy,wie że zrobisz dla niego wszystko i to wykorzystuje.Zdaj sobie sprawę, z tego, że to zwykły dupek, zrobił się na chwilę miły, bo nie chce stracić wygody w domku.Świetnie, że chodzisz na terapię, zrób coś dla siebie, mam nadzieję, że uda ci się znaleźć pracę, wyjdź trochę do ludzi i nie dąż do ciągłych rozmów na temat związku, jego to zwyczajnie bawi, bawi go władza nad tobą, a jeśli ktoś kocha, zrobi wszystko dla ukochanej osoby, gdyby mu zależało, nie mógłby patrzeć na twoje cierpienie.
Myślę, że rady Bagsa są jak najbardziej zasługują na wcielenie ich w życie.I powiedz mężowi w końcu, że masz dość, albo się zwyczajnie ogarnia albo niech idzie w piz**, bo ty chcesz przeżyć życie szczęśliwie i dzieci również mają do tego prawo.Siły ci życzę maleńka, wiesz co to miłość i jak najbardziej na nią zasługujesz smile

61

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Dziękuję wam dziewczyny, cieszę się, że moje posty nie zostają bez odpowiedzi.
Czuję, że jeszcze trochę i zwariuję. To wszystko sprawia mi taki ból, że jest trudno to wytrzymać.
Każdy ma jakąś granicę wytrzymałości, a ja zastanawiam się gdzie ona jest u mnie. 
Byłam z nimi w kinie, później w knajpie na kolacji.
Poszłam, bo chciałam zobaczyć jak jej mąż po ostatniej awanturze, czy znowu będą z jego strony złośliwości skierowane do mojego męża.
Zachowywał się normalnie, ale cały czas szukał ze mną kontaktu wzrokowego.
Natomiast mój mąż i ona praktycznie ze sobą nie rozmawiali. Tak jest za każdym razem jak się spotykamy.

62

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

A myslalas nad rozmowa w 4 oczy z jej mezem i Waszej konfrontacji w 4 osoby? Szukal kontaktu bo byc moze ma jakis plan na Nich i chcial z Toba go omowic... tylko nie daj sie wciagnac w gierki w stylu Twojego meza.
A na niego - tak jak mowi Iwetka - musisz stworzyc zelazne ultimatum, albo woz albo poszli wy won.

63

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Jestem w podobnej sytuacji - też już nie kocha ( po namyśle dodał, że nie tak, jak kiedyś ), nie pożąda ( ale ponoć żadnej kobiety, co jest bzdurą ), laptop i komórka są firmowe, zabezpieczone hasłami i bez możliwości sprawdzenia billingów. Widziałam w mężu zmiany, ale od roku  zwalałam winę na problemy w związku ze śmiercią jego ojca, degradacją w pracy, stresową sytuacją w korporacji. Wiele znosiłam, kochałam bardzo i wychodziłam z założenia, że czasami w związku tak bywa, że jedno ciągnie drugie do przodu. Niestety - rzeczywistość okazała się przyjaciółką korporacyjną. Okazało się, że przyjaciółka ma wnętrze, on z nią rozmawia o książkach ( od roku na pewno nic nie czytał ), o jego problemach w małżeństwie. Do listopada nawet nie wiedziałam, że mamy jakieś problemy w małżeństwie. Cholernie boli, że zdradził mozolnie budowaną bliskość, intymność. Ze swoimi ewentualnymi problemami poleciał do "Nowej", nawet nie próbował rozmawiać o swoich problemach, zawalczyć. W mojej ocenie dokonał zdrady emocjonalnej, psychicznej. Nie mam dowodów na zdradę fizyczną, ale na pewno miała miejsce. Dodam tylko, że powiedział mi wiele słów, których wolałabym nie usłyszeć i nie pamiętać, że padły. Czuję się, że jestem w czarnej d...e, mam prawie 50 lat, jestem na rencie ze względu na nieuleczalną chorobę, jestem samotna, bez pracy i jakiejkolwiek wizji, by ją zdobyć. Przyjaciele odeszli, dzieci dorosły. Jestem jeszcze jednym przykładem, jak nie wolno poświęcać się dla nikogo - ani dla męża, ani dla dzieci. Zdrowy egoizm. Na koniec dodam, że mój pierwszy mąż zdradził mnie z niańką syna i zostawił, gdy tylko dowiedział się o mojej nieuleczalnej chorobie. Problemy Niki76 są mi bardzo bliskie, jakbym czytała o sobie. Mam nadzieję, że Niki zobaczy to, czego jeszcze nie dostrzega, bo zasłaniają jej to emocje. Sobie życzę tego samego!

64 Ostatnio edytowany przez malina.m (2013-01-28 19:24:25)

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
nika76 napisał/a:

Nie wiem co ze mną nie tak, że mój mąż ciągle mnie odrzuca. Nie mogę nawet porozmawiać z nim o swoich uczuciach, bo to go drażni. Czuję się okropnie z tym wszystkim. Jak mam wyjść z tego uzależnienia, może macie jakieś rady?

Pisałas ,ze poszłas na terapie ,korzystasz z niej jeszcze?

Zeby wyjsc z uzaleznienia trzeba zmienic siebie.Postawic na siebie ,na swoi rozwoj.Zadbac w sensie emocjonalnym i fizycznym .Zapisac sie na kurs ,joge ,basen,wyjsc do ludzi ,zaczac zyc.Podniesc swoje poczucie wartosci.Siedzenie i patrzenie co i kiedy powie osoba ,która  stosuje przemoc psychiczna odmawiajac rozmowy o konflikcie ,dotyczym Was obojga.
Trzeba zaczac zyc ,bo  jest krótkie,isc po pomoc jak nie chodzisz,wziac zycie w swoje rece smile

65

Odp: Życie w zawieszeniu - jak długo można?
Obietnica napisał/a:

Czuję się, że jestem w czarnej d...e, mam prawie 50 lat, jestem na rencie ze względu na nieuleczalną chorobę, jestem samotna, bez pracy i jakiejkolwiek wizji, by ją zdobyć. Przyjaciele odeszli, dzieci dorosły. Jestem jeszcze jednym przykładem, jak nie wolno poświęcać się dla nikogo - ani dla męża, ani dla dzieci. Zdrowy egoizm. Na koniec dodam, że mój pierwszy mąż zdradził mnie z niańką syna i zostawił, gdy tylko dowiedział się o mojej nieuleczalnej chorobie. Problemy Niki76 są mi bardzo bliskie, jakbym czytała o sobie. Mam nadzieję, że Niki zobaczy to, czego jeszcze nie dostrzega, bo zasłaniają jej to emocje. Sobie życzę tego samego!

Czy Twoja choroba uniemozliwia Ci wyjscie do ludzi?

Posty [ 1 do 65 z 155 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Życie w zawieszeniu - jak długo można?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024