zakochana mężatka - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » zakochana mężatka

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 51 ]

1 Ostatnio edytowany przez monia5514 (2012-08-13 14:46:19)

Temat: zakochana mężatka

Witam, o pewnego czasu wróciło do mnie stare "uczucie" do znajomego  z przeszłości, kiedyś paręnaście lat temu krótko byliśmy razem, jednak ja go zostawiłam dla obecnego męża, wcześniej tego obecnego męża zostawiłam dla niego, a potem jednymi słowy wróciłam , pomijając to kiedy i z kim byłam, zanim poznałam obecnego męża w tym znajomym kochałam sie bez pamięci, jednak dla niego byłam wtedy za młoda chyba, ??i mnie nie zauważał, poznałam mego obecnego męża, zaczęliśmy chodzić ze sobę , trwało to rok, i ten Mój znajomy wreszcie mnie zauważył, No i straciłam dla niego głowę,  jednak w trakcie cos tam nie poszło, i wróciłam do obecnego męża, minęło parę lat, wzięliśmy ślub, pojawiły się dzieci, On tez słyszałam, że się ożenił. Gdy nagle rozpoczął prace w mojej gminie , no i teraz sporadycznie się z nim widzę, nawet znikome "cześć" sobie mówimy, ale gdy go zobaczyłam po tych kilku latach, to za każdym razem jak go widzę to mało nie oszaleję, serce wali jakby chciało wyskoczyć, mózg kompletnie nie pracuje, czasem służbowo przychodzi do mojej pracy ( jest policjantem)  i wtedy świat dla mnie przestaje istnieć, on zachowuje się raczej normalnie, bynajmniej nic nie zauważyłam, ma żonę i dziecko,  i pewnie nawet o mnie nie wspomni,  I tak trwa to moje zakochanie od kilkunastu lat, jak sie go pozbyć, z mężem też na początku były jakieś motyle w brzuchu , ale ten po tylu latach i ja tak tracę głowę jak go widzę,  oczywiście nawet nikomu nie moge się zwierzyć , bo jakby sie mąż dowiedział to chyba by mnie powiesił, I tak znalazłam to forum i przelewam mój problem na kompa, a tak wogóle to mi się marzy taki mały romansik, wiem,że  to nie dopuszczalne, ale to takie niespełnione moje marzenie z młodości,
co wy na to , CHORE TO JEST , ja mam rodzinę, ON tez, On to pewnie nawet nie może na mnie patrzeć, po tym jak kilkanaście lat temu go zostawiłam, to tylko pewnie z mojej strony takie uczucie, , najlepiej jakbym go nie widywała, ale to nie możliwe , nasze dzieci nawet razem do szkoły będą chodzić, już chodziły do przedszkola, i nawet na zebraniach się widujemy, No poprostu koszmar, żeby jeszcze mnie zauważał, a on nic !!!

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: zakochana mężatka

Boszeeeee.... Świat nie kręci się wokół Ciebie tylko, to dobrze że jest jak jest, chcesz komuś rozwalać małżeństwo bo Ty zakochałaś sie jak nastolatka, okej a czym Ci mąż zawinił że masz ochote go zdradzić ? a Wasze dzieci, nie ryzykuj utratą tego co masz, za kilka miesięcy bedziesz pisać o tym jak zdradziłaś meża i co masz teraz zrobić bo się dowiedział. Nie warto wink

3

Odp: zakochana mężatka
monia5514 napisał/a:

żeby jeszcze mnie zauważał, a on nic !!!

Qźwa, chwała chłopu że ma rozum...
A Tobie, jeśli czujesz te motylki, czy mrowienie w brzuchu, proponuję coś na przeczyszczenie, przejdzie jak ręką odjął...
Moja babcia mówiła, źle się czujesz, idź zrób kupkę....

4

Odp: zakochana mężatka

wolę założyć, że to prowokacja, a nie głupota....

niemozliwe, żeby taka głupota istniała.. i miała sie dobrze!

5 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2012-08-13 19:25:31)

Odp: zakochana mężatka
monia5514 napisał/a:

co wy na to , CHORE TO JEST , ja mam rodzinę, ON tez, On to pewnie nawet nie może na mnie patrzeć, po tym jak kilkanaście lat temu go zostawiłam, to tylko pewnie z mojej strony takie uczucie, , najlepiej jakbym go nie widywała, ale to nie możliwe , nasze dzieci nawet razem do szkoły będą chodzić, już chodziły do przedszkola, i nawet na zebraniach się widujemy, No poprostu koszmar, żeby jeszcze mnie zauważał, a on nic !!!

- to chore
- Ja mam rodzinę
- on ma rodzinę
- najlepiej jakbym go nie widywała
- po prostu koszmar
Na to odpowiem, że zgadzam się w 100% On ma rodzinę, Ty też, więc najlepiej żebyście się nie widywali, a jeśli to już konieczne, to wyłącznie służbowo i w koniecznych sytuacjach (zebrania w szkole, a najlepiej wysyłaj kiedy możesz na nie męża).


- żeby jeszcze mnie zauważał
- a on nic!!!
Tego zrozumieć nie mogę już. Po cholerę chcesz żeby Cię zauważał, skoro jesteś świadoma tego, że z tego nic dobrego dla Waszych rodzin nie wyniknie?!!!

- marzy mi się mały romansik
- to marzenie z młodości
A tym już rozwaliłaś mnie psychologicznie... To dopiero porażka... marzyć o zdradzie zanim jeszcze założy się rodzinę...
Poczytaj sobie http://www.netkobiety.pl/t41015.html ...może wyda ci się "znajomy" oczywiście nie mam na myśli autora tego wątku, lecz samą jego zawartość (temat)

Tez mam nadzieje, że to prowokacja i tacy ludzie jak "TY" nie istnieją, a już na pewno że się nie rozmnażają...

6

Odp: zakochana mężatka
End_aluzja napisał/a:

wolę założyć, że to prowokacja, a nie głupota....

niemozliwe, żeby taka głupota istniała.. i miała sie dobrze!

Lepiej bym tego nie ujęła !!!
Ludzka głupota nie ma granic

7

Odp: zakochana mężatka

Oj dziewczyny, dziewczyny. Ale żeście się Moni uczepiły. A może już dawno nie czułyście motylków i nie pamiętacie jak to działa. Po prostu rozwala ... i to można zrozumieć. A Ty Moniu ... no cóż daj sobie po prostu czas. On jest najlepszym weryfikatorem naszych uczuć. I nie zwracaj dużej uwagi na te kąśliwe uwagi bogobojnych matron - obowiązek, obowiązek, obowiązek - a niby skąd wiadomo, że to podstawowy determinant życia człowieka. Gdyby wiedziały co ich mężowie czasem robią to pewnie by zdanie zmieniły. Myślę, że powinnaś odczekać ... a jak nie minie za kilka miesięcy zaaranżuj spotkanie - i w miarę wyraźnie - ale nie nachalnie powiedz mu że Cię ruszyło na jego widok i chciałabyś pogadać. Może się okaże, że już po kilku zdaniach minie jak ręka odjął bo się okaże, że to tylko cień wyobrażenia Cię nakręcił a on jest całkiem innym, mdłym i nijakim człowiekiem. No chyba, że jeśli nie to nieco inna sprawa - tylko się wtedy nie zapomnij. Może znów zapytasz zanim coś zrobisz.

8 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2012-08-13 22:19:37)

Odp: zakochana mężatka

supermenka, do bogobojnej matrony mi daleko... tongue Jednak wk.....a mnie jak jakaś "znudzona mężatka" szuka "motyli w brzuchu" w znajomym sprzed paręnastu lat (żonatym) tongue Nic o nim nie wie, z wyjątkiem tego że ma rodzinę. Jeśli brak jej motyli, to niech idzie sobie na łąkę, albo do sadu o pozew rozwodowy... Czemu jakimś cudem utarło się, że "skok w bok" i "wymarzony romansik" jest dobrym sposobem na odreagowanie małżeńskiej nudy? Może by tak spróbować urozmaicić swój związek, i zastanowić się co zrobić żeby i w nim te "motyle" się pojawiły, zamiast pchać się ...nawet "nie nachalnie" ale za to świadomie w czyjąś rodzinę... A może żona tamtego gościa właśnie z nim czuje "motyle w brzuchu"? Może on póki co tez to czuje, skoro nie zwraca na nią (Moni) uwagi? Dlaczego to właśnie jego żona ma to stracić na rzecz Moni? W czym Moni jest od niej lepsza?

9

Odp: zakochana mężatka
supermenka napisał/a:

Oj dziewczyny, dziewczyny. Ale żeście się Moni uczepiły. A może już dawno nie czułyście motylków i nie pamiętacie jak to działa. Po prostu rozwala ... i to można zrozumieć. A Ty Moniu ... no cóż daj sobie po prostu czas. On jest najlepszym weryfikatorem naszych uczuć. I nie zwracaj dużej uwagi na te kąśliwe uwagi bogobojnych matron - obowiązek, obowiązek, obowiązek - a niby skąd wiadomo, że to podstawowy determinant życia człowieka. Gdyby wiedziały co ich mężowie czasem robią to pewnie by zdanie zmieniły. Myślę, że powinnaś odczekać ... a jak nie minie za kilka miesięcy zaaranżuj spotkanie - i w miarę wyraźnie - ale nie nachalnie powiedz mu że Cię ruszyło na jego widok i chciałabyś pogadać. Może się okaże, że już po kilku zdaniach minie jak ręka odjął bo się okaże, że to tylko cień wyobrażenia Cię nakręcił a on jest całkiem innym, mdłym i nijakim człowiekiem. No chyba, że jeśli nie to nieco inna sprawa - tylko się wtedy nie zapomnij. Może znów zapytasz zanim coś zrobisz.

jejku dzięku bogu za rozsądną odpowiedź. jak mnie mierźi to wylewanie pomyj na człowieka który błądzi jakby wszyscy byli bez skazy. nie mam czau by teraz pisać ale uważam iż w sumie jak się temu przyjżysz co się aktualnie z tobą Moniu dzieje to dostrzeżesz szansę dla siebie. i wcale nie chodzi by komukolwiek rzucać się na szyję. masz prawo do tych myśli odczuć pragnień. chodzi mi o to byś sięsobie przyjrzała byś zobaczyła czego tobie w życiu brakuje i czy na pewno to jest to czego od życia oczekujesz. czasami jest tak że czujemy coś tam ale gdy mocno w to wejdziemy okzauje się że te nasze pragnienia nie do końca są prawdziwe że za tym kryją się inne rzeczy. przeanalizuj to co się z tobą dzieje jako podróż wgłąb siebie. bo tam jest odpowiedź. pozdrawiam ciepło. karolina

10

Odp: zakochana mężatka
karolcia_38 napisał/a:

jejku dzięku bogu za rozsądną odpowiedź. jak mnie mierźi to wylewanie pomyj na człowieka który błądzi jakby wszyscy byli bez skazy.

Tak! Myślmy dupą! Bo myślenie dupą nas "uczłowiecza"! A wszyscy Ci, co rozum mają i go, o zgrozo!, używają są napompowani i "bez skazy" ludzie idelani, którymi trzeba gardzić, bo jakże oni nie ludzcy...

11

Odp: zakochana mężatka

Też myślę że to prowokacja, bo aż się wierzyć nie chce że tyle pępków świata tutaj mamy.

12 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2012-08-14 16:23:06)

Odp: zakochana mężatka
karolcia_38 napisał/a:
supermenka napisał/a:

Oj dziewczyny, dziewczyny. Ale żeście się Moni uczepiły. A może już dawno nie czułyście motylków i nie pamiętacie jak to działa. Po prostu rozwala ... i to można zrozumieć. A Ty Moniu ... no cóż daj sobie po prostu czas. On jest najlepszym weryfikatorem naszych uczuć. I nie zwracaj dużej uwagi na te kąśliwe uwagi bogobojnych matron - obowiązek, obowiązek, obowiązek - a niby skąd wiadomo, że to podstawowy determinant życia człowieka. Gdyby wiedziały co ich mężowie czasem robią to pewnie by zdanie zmieniły. Myślę, że powinnaś odczekać ... a jak nie minie za kilka miesięcy zaaranżuj spotkanie - i w miarę wyraźnie - ale nie nachalnie powiedz mu że Cię ruszyło na jego widok i chciałabyś pogadać. Może się okaże, że już po kilku zdaniach minie jak ręka odjął bo się okaże, że to tylko cień wyobrażenia Cię nakręcił a on jest całkiem innym, mdłym i nijakim człowiekiem. No chyba, że jeśli nie to nieco inna sprawa - tylko się wtedy nie zapomnij. Może znów zapytasz zanim coś zrobisz.

jejku dzięku bogu za rozsądną odpowiedź. jak mnie mierźi to wylewanie pomyj na człowieka który błądzi jakby wszyscy byli bez skazy. nie mam czau by teraz pisać ale uważam iż w sumie jak się temu przyjżysz co się aktualnie z tobą Moniu dzieje to dostrzeżesz szansę dla siebie. i wcale nie chodzi by komukolwiek rzucać się na szyję. masz prawo do tych myśli odczuć pragnień. chodzi mi o to byś sięsobie przyjrzała byś zobaczyła czego tobie w życiu brakuje i czy na pewno to jest to czego od życia oczekujesz. czasami jest tak że czujemy coś tam ale gdy mocno w to wejdziemy okzauje się że te nasze pragnienia nie do końca są prawdziwe że za tym kryją się inne rzeczy. przeanalizuj to co się z tobą dzieje jako podróż wgłąb siebie. bo tam jest odpowiedź. pozdrawiam ciepło. karolina

Oczywiście, że Monia ma prawo do "myśli odczuć pragnień". Zgadzam się z tym, że musi przyjrzeć się sobie, "zajrzeć w głąb siebie" i stwierdzić czy to "czego od życia oczekuje" musi być koniecznie żonate i dzieciate tongue Czy koniecznie oczekuje od życia kłamstwa, zdrady, i rozpieprzenia (w najgorszym przypadku) dwóch rodzin, tylko dlatego że w swoim małżeństwie nie czuje już "motyli w brzuchu". To przecież takie ludzkie i rozsądne... myśleć tylko o szansie "dla siebie"... Po co starać się o wskrzeszenie swojego małżeństwa na nowo... po co dać coś od siebie...skoro można wziąć co napatoczy się przez przypadek i wyda się tak atrakcyjne...nowe i emocjonujące... Ta adrenalina... te motyle... ahhhh... Po co rozwód i te wszystkie problemy, przecież ona tak kocha swoja rodzinę i nie chce jej unieszczęśliwiać. Przecież dziecko "musi mieć ojca", przecież by przeżywało rozstanie, a mąż... jeszcze by ją obrzucił błotem...że go zdradzała...
Tak jest bardziej "cool" tongue To przecież nic złego... tu chodzi tylko o "motyle"...każdy lubi i ma prawo do nich tongue

13 Ostatnio edytowany przez karolcia_38 (2012-08-16 07:26:21)

Odp: zakochana mężatka

przestańcie ludzi traktować jak idiotów i debili bez wolnej woli nawet żonaty i dzieciaty ma ją więc dajcie mu decydować. czasami jak czytam posty takie jak wasze mam wrażenie że na świecie żyje banda "żonatych, dzieciatych idiotów" którym testosteron płynie zamiast krwi a mózg mają jedynie do kierowania penisem. przecież jeśli mężczyzna obiekt uczuć Moniki jest myślacym pełnosprawnym facetem to wie czym jest zdrada i wie jakie są jej konsekwencje. piszecie tak jakbyście były w strasznym lęku że wasi partnerzy mężowie to w rzeczywistości słabi mężczyźni o wątpliwej wolnej woli i moralności. a każda mężatka wolna kobieta to realne potencjalne zagrożenie. przecież nikt nie ma nad nikim takiej władzy by zmusić kogokolwiek do czegokolwiek. i jeśli cokolwiek się wydarza oznacza że te osoby gdzieś tego chcą potrzebują lub zwyczajnie gubią się w życiu. no ale zagubienie jest też sygnałem że jest "coś na rzeczy". zamiast złorzeczyć spójrzcie na to co się z dziewczyną dzieje trochę z większą empatią bez strachu że zbałamuci żonatego a jemu oddajmy godność wierząc w to że dokona właściwych wyborów.

14

Odp: zakochana mężatka
Teo napisał/a:
karolcia_38 napisał/a:

jejku dzięku bogu za rozsądną odpowiedź. jak mnie mierźi to wylewanie pomyj na człowieka który błądzi jakby wszyscy byli bez skazy.

Tak! Myślmy dupą! Bo myślenie dupą nas "uczłowiecza"! A wszyscy Ci, co rozum mają i go, o zgrozo!, używają są napompowani i "bez skazy" ludzie idelani, którymi trzeba gardzić, bo jakże oni nie ludzcy...

jeszcze życie zweryfikuje twoje poglądy. będzie bolało. nie ma ludzi idealnych i większość z nas błądzi szukając prawdy o sobie. możesz krzyczeć gardzić pomiatać i złożeczyć a i tak ludzie będą szukać i błądzić. nikomu w ten sposób nie pomożesz a wszak wypowiadasz się na forum psychologicznym skonstruowanym do pomocy innym jako chyba główny powód powstania. myśleliśmy "dupą" myślimy "dupą" i myśleć będziemy "dupą" bo taka nasza człowiecza natura. owszem za tą "dupą" kryją się różne aspekty naszego życia nasze pragnienia potrzeby czasem traumy. niemniej jeśli przyjrzysz się temu do czego ludzie dążą okaże się że większość jest związane właśnie z "dupą" choć to koszmarne uproszczenie.

15 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2012-08-16 12:51:07)

Odp: zakochana mężatka

Karolciu często się zdarza, że spotykamy "żonatych, dzieciatych idiotów" którym testosteron płynie zamiast krwi a mózg mają jedynie do kierowania penisem." Zdarza się też podobna sytuacja u kobiet...  u niech płyną zamiast krwi w żyłach kobiece hormony, a mózg kieruje... (wszyscy wiemy czym)...

A idąc za Twoim tokiem myślenia, to każdy z nas ma prawo "pobłądzić" i w razie odczuwania takiej potrzeby zdradzić swojego partnera, ale oczywiście to jest wytłumaczalne i zrozumiałe...bo musi "coś być na rzeczy"... W końcu każdemu z nas coś może nie pasować w związku, a ludzką rzeczą jest błądzić...więc...  błądźmy ludzie w poszukiwaniu "siebie" i tego co dla nas będzie dobre... !!! tongue

16

Odp: zakochana mężatka

Oczywiście, że każdy ma prawo pobłądzić. Ale człowiek, który zabłądził, powinien szukać drogowskazów, które pomogą mu bezpiecznie powrócić, a nie iść na przełaj z postanowieniem "Niech się dzieje, co chce, będzie, co będzie" i ryzykować jeszcze większe zagubienie. Doradzanie komuś, kto ewidentnie ma zamiar postąpić na niekorzyść najbliższych osób (tutaj - zdrada), nie może polegać na rozczulaniu się i głaskaniu po główeczce, ale na ewidentnym kopie w tyłek. Rozumienie czyjejś sytuacji nie musi wiązać się z akceptacją czyjegoś postępowania. Zauroczyć się i zafascynować drugą osobą można w każdym wieku (bo o zakochaniu tutaj nie może być mowy, skoro ten znajomy jest teraz dla autorki niemalże zupełnie obcym człowiekiem), ale trzeba też wiedzieć, co z tym faktem zrobić. Można po prostu starać się zapomnieć albo podejść do sprawy racjonalnie ("Jeżeli pobiegnę za byle motylami w brzuchu, stracę męża i dzieci, i rozwalę również czyjąś rodzinę, a ten facet w efekcie i tak pewnie mnie zostawi, jak sobie uświadomi, że jestem do czegoś takiego zdolna"). Można też pobiec za byle motylami z typowo polskim "Jakoś to będzie", a potem zbierać cierpkie owoce swoich poczynań, bo takie będą na pewno. Dojrzałe życie polega między innymi na tym, że na rzecz bliskich nam osób potrafimy odmówić sobie doraźnej przyjemności, że nie dajemy słów bez pokrycia, że jesteśmy odpowiedzialni i trzymamy swoje popędy na wodzy. Tylko dzięki temu wiele małżeństw w ogóle jeszcze funkcjonuje, bo w każdym zdarzają się lepsze i gorsze dni, a mimo to dojrzali ludzie nie posuwają się do zdrady i nie uciekają, kiedy pojawia się problem. Ja autorce tematu radzę przede wszystkim dojrzeć.

17

Odp: zakochana mężatka

Wilczyca, nie ujęłabym tego lepiej! Bardzo mądrze powiedziane i wyczerpuje cały temat naszej dyskusji...
Pozdrawiam!

18 Ostatnio edytowany przez karolcia_38 (2012-08-16 15:30:25)

Odp: zakochana mężatka

przeczytajcie raz jeszcze post Moniki i napiszcie mi podajcie gdzie ona napisała że postanawia zdradzić swojego męża? podzieliła się z nami  swoim wewnętrzym światem tak dalece odbiegającym od akceptacji społecznej. moją motywacją pomocy Moniki nie jest wdeptywanie jej w ziemię bo nie jest żaden ze mnie strażnik moralnego porządku a i sama posiadam słabości więc nie godnam jej smędzić i umoralniać ją a moją motywacją jest to by Monika przyjrzała się sobie i temu co w niej gra. nie oceniam tego co ona pragnie i co miała odwagę wyrazić ale staram się jej pomóc tak by sama poszukała w sobie odpowiedzi dlaczego tak łatwo uległa tak stereotypowej projekcji. tylko w ten sposób mogła by poprawić swoje życie i odpowiedzialnie nim kierować. może się okazać że Monika od wielu lat żyje w kłamstwie które sama sobie zadała wierząc w społeczne utarte schematy jakim jest małżeństwo i jej rola w społeczeństwie. być może Monika kompletnie zapomniała o sobie i jak robot wypełnia społeczne role kompletnie nie zdając sobie sprawy jaka odpowiedzialność na niej ciąży. dlatego taki "marny podmuch wiatru" zburzył jej dotychczasowy świat. i zamiast jej kadzić że zdrada jest złem (i póki co nikt temu nie zaprzecza) pomóżmy jej poukładać te klocki by zrozumiała iż nie jest problemem jej mąż ale jej brak odpowiedzialności za dokonywane wybory. amen


aha i ja czasem też marzę i bywają to bardzo nieprzyzwoite marzenia a i mam partnera i wiem że i czasem on marzy a co mu tam w końcu jesteśmu zwykłymi ludźmi ale jesteśmy odpowiedzialni i wiemy że to są TYLKO marzenia. wyluzujcie ona na razie MARZY. a niech marzy i niech się temu marzeniu przyjrzy a potem zacznie docierać do siebie

19

Odp: zakochana mężatka

odpuść sobie, masz sentyment i tyle, ja też mam okropny sentyment do jednego chłopaka z którym byłam, ale kocham swojego chłopaka i tyle..i też mi serducho bije i czasem jak dodaje zdjecie ze swoją kobietką to tak mnie troszkę ruszy zazdrość, ale to po prostu zwylky sentyment...

20

Odp: zakochana mężatka

przeczytajcie raz jeszcze post Moniki i napiszcie mi podajcie gdzie ona napisała że postanawia zdradzić swojego męża?

Wyraźnie napisała, że marzy jej się romans z tym mężczyzną, a w takim stanie, w jakim się znajduje (bezgraniczne zauroczenie i fascynacja) wystarczyłoby zapewne jedynie skinienie z jego strony, czułe słówka, wspominanie starych czasów, aby do tej zdrady pod wpływem silnych emocji jednak doszło.

21

Odp: zakochana mężatka
karolcia_38 napisał/a:
Teo napisał/a:
karolcia_38 napisał/a:

jejku dzięku bogu za rozsądną odpowiedź. jak mnie mierźi to wylewanie pomyj na człowieka który błądzi jakby wszyscy byli bez skazy.

Tak! Myślmy dupą! Bo myślenie dupą nas "uczłowiecza"! A wszyscy Ci, co rozum mają i go, o zgrozo!, używają są napompowani i "bez skazy" ludzie idelani, którymi trzeba gardzić, bo jakże oni nie ludzcy...

jeszcze życie zweryfikuje twoje poglądy. będzie bolało. nie ma ludzi idealnych i większość z nas błądzi szukając prawdy o sobie.

Kolejne pobożne życzenie osoby, której życie zweryfikowało poglądy... Cóż, wydaje mi się, że moje poglądy już dawno zostały zweryfikowane przez życie i fakt, żeby poddawać się "pięknym uniesieniom, zauroczeniu i spontanicznej miłości" to nic innego jak swędząca dupa, bo przecież nie dążymy do rozmów o literaturze, a do seksu. A po to mamy mózg i rozum by na chwilę pomyśleć, czy warto.

22

Odp: zakochana mężatka

Do Wilczycy i reszty (prócz dwóch koleżanek, które  mówią ludzkim głosem - szacun Karolciu). Kto z was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień!!!!! Widzę, że same anielice na tym forum. Przykład tej "dyskusji"  idealnie obrazuje hipokryzję polskiego społeczeństwa.  W każdego, kto odważny się napisać, że ma dylematy, które jak w średniowieczu odbierane są jak sodoma i gomora wszyscy wala jak w bęben. Najczęściej i najmocniej Ci, którzy mają o wiele więcej na sumieniu. A czy któraś z was zastanowiła się jakie potrzeby ma Monia ??? dlaczego ktoś inny ma jej dobitnie uświadamiać co jest dla niej najlepsze.   A jak jej kochany małżonek (czego nie życzę oczywiście) robi to o czym ona marzy??? A jeśli ją zostawi dla innej za chwilę - czas jakiś. Życie jest jedno i warto pamiętać, że każdy ma prawo wyboru - WŁASNEGO wyboru a nie pseudo moralistów. Z badań wynika, że więcej niż połowa zdradza ..... aha i tu są tylko te co nigdy w życiu!!!  No tak polski grajdoł wyśmienity.  Pozdrawiam wszystkie drogie Panie...

23

Odp: zakochana mężatka

Gdzie moge rzucic kamien? Przyznaje bez bicia, ze nigdy nie zdradzilam - ani czynem, ani slowem, ani mysla! Przyznaje tez, ze problemy w zwiazku zalatwialam w zwiazku, a o niezrealizowanych potrzebach rozmawialam z partnerem a nie szukalam pocieszycieli poza zwiazkiem. To jak, dostarczysz te kamienie?

24

Odp: zakochana mężatka

A ja chce tylko zapytać. Czemu fraza zakochana mezatka oznacza w tytule kobietę zamezna która zakochała się w kim innym.

A mezatka- czyli kobieta związana z partnerem związkiem formalnym - to co jest w nim, w tym swoim mężu- zanudzona???

Zakochana mezatka-- toż to norma! Przecież nie bylibyśmy w związkach gdybyśmy się nie kochali!!

Ja jestem zakochana mezatka!!!

25

Odp: zakochana mężatka

Dawaj kamienie, rzucę i ja...a co... tongue Przez 7 lat mojego (pewnie krótkiego jeszcze) małżeństwa, ani razu nie przyszło mi do głowy, żeby "czegoś brakującego" szukać u kolegów i znajomych wink Nigdy nie wzdychałam do żadnego znajomego...owszem są tacy, których bardzo lubię ale to nigdy nie polega na "pożądaniu ich i oczekiwaniu od nich motyli w brzuchu" tongue Może już po 7 latach nie jest jak w okresie narzeczeństwa, ale te motylki jeszcze w brzuchu "latają", rozmawiam z mężem o wszystkim, o potrzebach również. O potrzebach zarówno moich jak i jego. Dzięki temu wspólnie rozwiązujemy problemy. Może Moni powinna spróbować i porozmawiać raz jeszcze (bo mam nadzieje że jednak próbowała) z mężem, zamiast myśleć tylko o sobie i swoich potrzebach. Być "zagubionym" czasami można, ale trzeba umieć wrócić...albo przynajmniej próbować... A nie koncentrować myśli na tym, że "znajomy" mógłby na nas w końcu zwrócić uwage...

26

Odp: zakochana mężatka
Margolinka napisał/a:

Dawaj kamienie, rzucę i ja...a co... tongue Przez 7 lat mojego (pewnie krótkiego jeszcze) małżeństwa, ani razu nie przyszło mi do głowy, żeby "czegoś brakującego" szukać u kolegów i znajomych wink Nigdy nie wzdychałam do żadnego znajomego...owszem są tacy, których bardzo lubię ale to nigdy nie polega na "pożądaniu ich i oczekiwaniu od nich motyli w brzuchu" tongue Może już po 7 latach nie jest jak w okresie narzeczeństwa, ale te motylki jeszcze w brzuchu "latają", rozmawiam z mężem o wszystkim, o potrzebach również. O potrzebach zarówno moich jak i jego. Dzięki temu wspólnie rozwiązujemy problemy. Może Moni powinna spróbować i porozmawiać raz jeszcze (bo mam nadzieje że jednak próbowała) z mężem, zamiast myśleć tylko o sobie i swoich potrzebach. Być "zagubionym" czasami można, ale trzeba umieć wrócić...albo przynajmniej próbować... A nie koncentrować myśli na tym, że "znajomy" mógłby na nas w końcu zwrócić uwage...

No tak jacy wszyscy chętni... do kamienowania.... Czy naprawdę nie widzicie w tym nic zdrożnego, w tym swoim zapęzie do piętnowania innych ?????  Nie mam pewnie charyzmy Chrystusa ale on z pewnością nie miał na myśli dokładnie takiej samej winy!!!!..... nie macie drogie koleżanki żadnych win??    No to pogratulować i na piedestał  a najlepiej na ołtarze. Każdy ma swoje słabości. Każdy ma inne, a brak zrozumienia dla bliźnich to grzech pychy znany już w starożytności (vide Antygona)  . Ach nie ma słów ... trochę zrozumienia. Królestwo za zrozumienie dla Monii!!!

27

Odp: zakochana mężatka

Supermenka nie piernicz bzdur (za przeproszeniem), gadasz od rzeczy o jakimś piętnowaniu, kamienowaniu i ołtarzach... Tutaj chodzi o zwykłą ludzką szczerość i wierność którą się sobie przyrzeka...czy na prawdę tak trudno jest pogadać z mężem...spróbować "dogodzić sobie" we własnym łóżku z własnym partnerem...? Czy trzeba wypatrywać oczy za jakimiś facetami z przeszłości czy też nie...nie ważne... Ok popatrzeć można...:P Ale "marzenia o romansiku"...no proszę Cię... to tak jakbym ja marzyła o tym aby kopnąć pierwszego przechodzącego pana, albo nie...pierwszą przechodzącą panią w krocze... to moje niespełnione marzenie... zadam ból ale co mnie to obchodzi...mogę przecież "zbłądzić" wink Możesz mi wierzyć albo nie, ale ja wyszłam za mąż z miłości, kocham swojego męża od siedmiu lat, tak samo. Nie jesteśmy idealni, ani ja ani on, ale żadne z nas nie rozwiązuje swoich problemów poza domem... rozwiązujemy je razem, na tym polega małżeństwo...czyż nie...? Tu nie ma żadnych trudnych do zrozumienia rzeczy... może to nie jest takie proste, ale czy przy każdym problemie najlepiej "uciekać tam gdzie może być lepiej" i tłumaczyć się "błądzeniem" ... nie można się wysilić i spróbować (nikt nie mówił też, że za pierwszym razem się uda)...

28

Odp: zakochana mężatka
Margolinka napisał/a:

Supermenka nie piernicz bzdur (za przeproszeniem), gadasz od rzeczy o jakimś piętnowaniu, kamienowaniu i ołtarzach... Tutaj chodzi o zwykłą ludzką szczerość i wierność którą się sobie przyrzeka...czy na prawdę tak trudno jest pogadać z mężem...spróbować "dogodzić sobie" we własnym łóżku z własnym partnerem...? Czy trzeba wypatrywać oczy za jakimiś facetami z przeszłości czy też nie...nie ważne... Ok popatrzeć można...:P Ale "marzenia o romansiku"...no proszę Cię... to tak jakbym ja marzyła o tym aby kopnąć pierwszego przechodzącego pana, albo nie...pierwszą przechodzącą panią w krocze... to moje niespełnione marzenie... zadam ból ale co mnie to obchodzi...mogę przecież "zbłądzić" wink Możesz mi wierzyć albo nie, ale ja wyszłam za mąż z miłości, kocham swojego męża od siedmiu lat, tak samo. Nie jesteśmy idealni, ani ja ani on, ale żadne z nas nie rozwiązuje swoich problemów poza domem... rozwiązujemy je razem, na tym polega małżeństwo...czyż nie...? Tu nie ma żadnych trudnych do zrozumienia rzeczy... może to nie jest takie proste, ale czy przy każdym problemie najlepiej "uciekać tam gdzie może być lepiej" i tłumaczyć się "błądzeniem" ... nie można się wysilić i spróbować (nikt nie mówił też, że za pierwszym razem się uda)...

Oj, oj Margolinko. Uciekasz od sedna. Mowa o tym, że każdy człowiek musi ustalić ważne dla siebie priorytety a to jest niezmiernie trudne. I "nie piernicz bzdur" , że przyrzekanie ma spowodować jakiś cud. Nawet jak się ma lat 30 i więcej to nie zawsze wie się do końca co się mówi a co dopiero mając lat 20. Naprawdę jesteś przekonana o tym, że w pełni świadomie przyrzekałaś??? Skąd Ci przyszło o głowy, że jedna decyzja musi wiązać człowieka wbrew jego późniejszej woli na całe życie. Przecież to decyzja każdego z nas. Oczywiście, że KONSEKWENCJE tez poniesiemy - i nikt ale tak naprawdę nikt - nie ma prawa odebrać nam tej decyzji. Są chwile, że za kilka chwil oddalibyśmy cała wieczność!!!.   I wybacz ... ale coś mi się zdaje, że Twoja zaciekłość świadczy o lęku .... i braku odczytania tego co w sobie tak naprawdę czujesz..... być może .... no dobra. Nie będę się rozpędzać.  Daj każdemu wolna wolę bo podobno nasz stwórca też nam ją dał!!!!!

29

Odp: zakochana mężatka

supermenka, skoro już o Chrystusie mowa, to zważ na to, że on potrafił uratować nierządnicę przed kamienowaniem, ale jednocześnie mówił do niej: "Idź i nie grzesz więcej". tongue

30

Odp: zakochana mężatka
supermenka napisał/a:
Margolinka napisał/a:

Dawaj kamienie, rzucę i ja...a co... tongue Przez 7 lat mojego (pewnie krótkiego jeszcze) małżeństwa, ani razu nie przyszło mi do głowy, żeby "czegoś brakującego" szukać u kolegów i znajomych wink Nigdy nie wzdychałam do żadnego znajomego...owszem są tacy, których bardzo lubię ale to nigdy nie polega na "pożądaniu ich i oczekiwaniu od nich motyli w brzuchu" tongue Może już po 7 latach nie jest jak w okresie narzeczeństwa, ale te motylki jeszcze w brzuchu "latają", rozmawiam z mężem o wszystkim, o potrzebach również. O potrzebach zarówno moich jak i jego. Dzięki temu wspólnie rozwiązujemy problemy. Może Moni powinna spróbować i porozmawiać raz jeszcze (bo mam nadzieje że jednak próbowała) z mężem, zamiast myśleć tylko o sobie i swoich potrzebach. Być "zagubionym" czasami można, ale trzeba umieć wrócić...albo przynajmniej próbować... A nie koncentrować myśli na tym, że "znajomy" mógłby na nas w końcu zwrócić uwage...

No tak jacy wszyscy chętni... do kamienowania.... Czy naprawdę nie widzicie w tym nic zdrożnego, w tym swoim zapęzie do piętnowania innych ?????  Nie mam pewnie charyzmy Chrystusa ale on z pewnością nie miał na myśli dokładnie takiej samej winy!!!!..... nie macie drogie koleżanki żadnych win??    No to pogratulować i na piedestał  a najlepiej na ołtarze. Każdy ma swoje słabości. Każdy ma inne, a brak zrozumienia dla bliźnich to grzech pychy znany już w starożytności (vide Antygona)  . Ach nie ma słów ... trochę zrozumienia. Królestwo za zrozumienie dla Monii!!!

Porzucałam sobie kamieniami, a teraz ostrożnie schodzę z mojego perłowego ołtarza i uważam, żeby się własny piedestał nie potknąć. No. Stoję. A teraz zapytuję, czy ja dobrze rozumiem, że szukasz poparcia i zrozumienia dla Moni, która chce zdradzić męża z jakąś tam swoją niespełnioną miłością? Mamy zrozumieć swędzenie tyłka i brak logicznego i konsekwentnego rozumowania? Ok. Ja rozumiem. Zadowolona? Ale nie każ mi tego popierać. Bo dziewczyna nie ma dylematu, czy oddać do adopcji dziecko z gwałtu tylko czy oddać tyłek facetowi, bo ładny!

31

Odp: zakochana mężatka

Supermenko, ja tu nie przyszłam po psychoanalizę, bo póki co mi jej nie potrzeba, jak poczuje takową potrzebę, to na pewno się do ciebie zgłoszę... wink Nikt wbrew własnej woli nie musi tkwić w nieszczęśliwym związku. Kto Moni trzyma...? Niech się rozwiedzie, po to taka instytucja jak sąd powstała, aby rozwiązywać ludzkie problemy, których sami nie mogą już rozwiązać. Nie mówmy już o przesięgach (bo widzę że dla Ciebie nic one nie znaczą) ale o uczciwości, tą cechą chyba każdy powinien się kierować w życiu, czyż nie...? Chciałabyś aby Twój mąż spotykał się za Twoimi plecami ze swoja znajomą, tak dla zaspokojenia "swoich potrzeb", którego w domu nie dostaje od Ciebie? Przyjęła byś to z uśmiechem na twarzy? "Dobrze kochanie, nie wiedziałeś co mówisz gdy przyrzekałeś mi wierność, miałeś tylko 20-30 lat...wybaczam ci...idź i uważaj na siebie... tylko nie wracaj za późno..." tongue A tak powracając do tego, czy wie się czy nie, co się mówi przy ołtarzu i z czym to jest związane...to moim zdaniem, gdy się tego nie jest świadomym, to powinno się albo uciec od ołtarza, albo w ekstremalnych przypadkach dostać "żółte papiery" z powodu niepoczytalności (braku własnej woli) tongue

32

Odp: zakochana mężatka
Teo napisał/a:
supermenka napisał/a:
Margolinka napisał/a:

Dawaj kamienie, rzucę i ja...a co... tongue Przez 7 lat mojego (pewnie krótkiego jeszcze) małżeństwa, ani razu nie przyszło mi do głowy, żeby "czegoś brakującego" szukać u kolegów i znajomych wink Nigdy nie wzdychałam do żadnego znajomego...owszem są tacy, których bardzo lubię ale to nigdy nie polega na "pożądaniu ich i oczekiwaniu od nich motyli w brzuchu" tongue Może już po 7 latach nie jest jak w okresie narzeczeństwa, ale te motylki jeszcze w brzuchu "latają", rozmawiam z mężem o wszystkim, o potrzebach również. O potrzebach zarówno moich jak i jego. Dzięki temu wspólnie rozwiązujemy problemy. Może Moni powinna spróbować i porozmawiać raz jeszcze (bo mam nadzieje że jednak próbowała) z mężem, zamiast myśleć tylko o sobie i swoich potrzebach. Być "zagubionym" czasami można, ale trzeba umieć wrócić...albo przynajmniej próbować... A nie koncentrować myśli na tym, że "znajomy" mógłby na nas w końcu zwrócić uwage...

No tak jacy wszyscy chętni... do kamienowania.... Czy naprawdę nie widzicie w tym nic zdrożnego, w tym swoim zapęzie do piętnowania innych ?????  Nie mam pewnie charyzmy Chrystusa ale on z pewnością nie miał na myśli dokładnie takiej samej winy!!!!..... nie macie drogie koleżanki żadnych win??    No to pogratulować i na piedestał  a najlepiej na ołtarze. Każdy ma swoje słabości. Każdy ma inne, a brak zrozumienia dla bliźnich to grzech pychy znany już w starożytności (vide Antygona)  . Ach nie ma słów ... trochę zrozumienia. Królestwo za zrozumienie dla Monii!!!

Porzucałam sobie kamieniami, a teraz ostrożnie schodzę z mojego perłowego ołtarza i uważam, żeby się własny piedestał nie potknąć. No. Stoję. A teraz zapytuję, czy ja dobrze rozumiem, że szukasz poparcia i zrozumienia dla Moni, która chce zdradzić męża z jakąś tam swoją niespełnioną miłością? Mamy zrozumieć swędzenie tyłka i brak logicznego i konsekwentnego rozumowania? Ok. Ja rozumiem. Zadowolona? Ale nie każ mi tego popierać. Bo dziewczyna nie ma dylematu, czy oddać do adopcji dziecko z gwałtu tylko czy oddać tyłek facetowi, bo ładny!

Czy TY naprawdę sprowadzasz wszystko do tyłka??  dziewczyna napisała jak umiała. Nie czepiaj się słów tylko spróbuj zrozumieć. Myślisz, że przyszła tu po łajanie!!  Niema tylko czarnego i białego - całe życie to coś pomiędzy nimi. Przykre, że dla Ciebie życie jest aż tak proste. - Wybacz bez urazy ale można czytać z Twoich wypowiedzi - a może negujesz ja bo sama nie masz odwagi na takie postawienie sprawy??? Nie lubię być niemiła ale to jest wsobne.

33

Odp: zakochana mężatka
karolcia_38 napisał/a:

jeszcze życie zweryfikuje twoje poglądy. będzie bolało. nie ma ludzi idealnych i większość z nas błądzi szukając prawdy o sobie. możesz krzyczeć gardzić pomiatać i złożeczyć a i tak ludzie będą szukać i błądzić. nikomu w ten sposób nie pomożesz a wszak wypowiadasz się na forum psychologicznym skonstruowanym do pomocy innym jako chyba główny powód powstania. myśleliśmy "dupą" myślimy "dupą" i myśleć będziemy "dupą" bo taka nasza człowiecza natura. owszem za tą "dupą" kryją się różne aspekty naszego życia nasze pragnienia potrzeby czasem traumy. niemniej jeśli przyjrzysz się temu do czego ludzie dążą okaże się że większość jest związane właśnie z "dupą" choć to koszmarne uproszczenie.

Supermenko, czy już zmieniasz stanowisko? przed chwilą jeszcze popierałaś słowa Karolci, a teraz...
Przeczytaj jej post... o czym w nim... o "dupie" właśnie i o sprowadzaniu wszystkiego właśnie do niej...

34

Odp: zakochana mężatka
Margolinka napisał/a:

Supermenko, ja tu nie przyszłam po psychoanalizę, bo póki co mi jej nie potrzeba, jak poczuje takową potrzebę, to na pewno się do ciebie zgłoszę... wink Nikt wbrew własnej woli nie musi tkwić w nieszczęśliwym związku. Kto Moni trzyma...? Niech się rozwiedzie, po to taka instytucja jak sąd powstała, aby rozwiązywać ludzkie problemy, których sami nie mogą już rozwiązać. Nie mówmy już o przesięgach (bo widzę że dla Ciebie nic one nie znaczą) ale o uczciwości, tą cechą chyba każdy powinien się kierować w życiu, czyż nie...? Chciałabyś aby Twój mąż spotykał się za Twoimi plecami ze swoja znajomą, tak dla zaspokojenia "swoich potrzeb", którego w domu nie dostaje od Ciebie? Przyjęła byś to z uśmiechem na twarzy? "Dobrze kochanie, nie wiedziałeś co mówisz gdy przyrzekałeś mi wierność, miałeś tylko 20-30 lat...wybaczam ci...idź i uważaj na siebie... tylko nie wracaj za późno..." tongue A tak powracając do tego, czy wie się czy nie, co się mówi przy ołtarzu i z czym to jest związane...to moim zdaniem, gdy się tego nie jest świadomym, to powinno się albo uciec od ołtarza, albo w ekstremalnych przypadkach dostać "żółte papiery" z powodu niepoczytalności (braku własnej woli) tongue

Póki co to Monia przyszła po pomoc... i ja "dostała". I Co Ty z tym rozwodem. Dziewczyna tylko pomyślała a Ty w spiżowe tony uderzasz. Nie dorabiaj teorii bo z wypowiedzi Moni nie wynika nic takiego. Do Sądu zawsze zdąży - tyle tylko, że chciała zapytać - ale po co ja to piszę .....  A jak mój chciałby się spotykać to i owszem - jak ma potrzebę proszę bardzo.  Oczywiście z pełna konsekwencją.Dorośli ludzie potrafią podejmować decyzje mając świadomość konsekwencji - ot tyle - bez żadnych złośliwości. Jeśli sama bym tak pomyślała to bym zrobiła jak już 2 razy. Ale chyba nie po próżnicy ... a nawet gdyby to wolę kiłka wspaniałych lat od byle jakiego dożywocia.   Po co tyle gardłowania, naprawdę nie rozumiem.

35

Odp: zakochana mężatka
Margolinka napisał/a:
karolcia_38 napisał/a:

jeszcze życie zweryfikuje twoje poglądy. będzie bolało. nie ma ludzi idealnych i większość z nas błądzi szukając prawdy o sobie. możesz krzyczeć gardzić pomiatać i złożeczyć a i tak ludzie będą szukać i błądzić. nikomu w ten sposób nie pomożesz a wszak wypowiadasz się na forum psychologicznym skonstruowanym do pomocy innym jako chyba główny powód powstania. myśleliśmy "dupą" myślimy "dupą" i myśleć będziemy "dupą" bo taka nasza człowiecza natura. owszem za tą "dupą" kryją się różne aspekty naszego życia nasze pragnienia potrzeby czasem traumy. niemniej jeśli przyjrzysz się temu do czego ludzie dążą okaże się że większość jest związane właśnie z "dupą" choć to koszmarne uproszczenie.

Supermenko, czy już zmieniasz stanowisko? przed chwilą jeszcze popierałaś słowa Karolci, a teraz...
Przeczytaj jej post... o czym w nim... o "dupie" właśnie i o sprowadzaniu wszystkiego właśnie do niej...

Szkoda, że nie czytasz ze zrozumieniem - naprawdę bez urazy. Ostro o "dupie"pisze Teo, a Karolcia się odnosi do tego w sposób filozoficzny. Pisze o tym tym, że wszak od :dupy: się zaczyna i na "dupie" się kończy. Niestety...

36

Odp: zakochana mężatka
supermenka napisał/a:
Teo napisał/a:
supermenka napisał/a:

No tak jacy wszyscy chętni... do kamienowania.... Czy naprawdę nie widzicie w tym nic zdrożnego, w tym swoim zapęzie do piętnowania innych ?????  Nie mam pewnie charyzmy Chrystusa ale on z pewnością nie miał na myśli dokładnie takiej samej winy!!!!..... nie macie drogie koleżanki żadnych win??    No to pogratulować i na piedestał  a najlepiej na ołtarze. Każdy ma swoje słabości. Każdy ma inne, a brak zrozumienia dla bliźnich to grzech pychy znany już w starożytności (vide Antygona)  . Ach nie ma słów ... trochę zrozumienia. Królestwo za zrozumienie dla Monii!!!

Porzucałam sobie kamieniami, a teraz ostrożnie schodzę z mojego perłowego ołtarza i uważam, żeby się własny piedestał nie potknąć. No. Stoję. A teraz zapytuję, czy ja dobrze rozumiem, że szukasz poparcia i zrozumienia dla Moni, która chce zdradzić męża z jakąś tam swoją niespełnioną miłością? Mamy zrozumieć swędzenie tyłka i brak logicznego i konsekwentnego rozumowania? Ok. Ja rozumiem. Zadowolona? Ale nie każ mi tego popierać. Bo dziewczyna nie ma dylematu, czy oddać do adopcji dziecko z gwałtu tylko czy oddać tyłek facetowi, bo ładny!

Czy TY naprawdę sprowadzasz wszystko do tyłka??  dziewczyna napisała jak umiała. Nie czepiaj się słów tylko spróbuj zrozumieć. Myślisz, że przyszła tu po łajanie!!  Niema tylko czarnego i białego - całe życie to coś pomiędzy nimi. Przykre, że dla Ciebie życie jest aż tak proste. - Wybacz bez urazy ale można czytać z Twoich wypowiedzi - a może negujesz ja bo sama nie masz odwagi na takie postawienie sprawy??? Nie lubię być niemiła ale to jest wsobne.

No ale Autorka o tym pisze! O Tyłku, że chciałaby romansu, zdrady, a czym się zdradza? No tyłkiem, nie? Moje życie jest zacne, dziękuję, ani za proste, ani za trudne, dla mnie w sam raz. A neguje ją, bo głupoty pisze i nie myśli, a ja nie mam ochoty na zdradzanie mojego partnera, a z odwagą bym tego w ogóle nie mieszała, natomiast z wierutną głupotą - jak najbardziej.
"Dziewczyna napisała jak umiała" - napisała tak, jak chciała napisać i to co myślała, a myślała wyraźnie, że ma ochotę na romansik, bo ją kolega kręci. To Ty nagminnie próbujesz się doszukać drugiego dna i zrozumieć Autorkę bardzo usilnie. To może ja przewrotnie zapytam, czy Ty nie zdradzasz męża na boku? Czy przez to rzucanie się na nas nie starasz się sama przed sobą usprawiedliwić? Czy te wszystkie nie mające znaczenia przysięgi nie tyczą się Ciebie? Czy to Ty nie miałaś tyle odwagi, żeby najpierw się rozwieźć, a potem szukać przygód?

37 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2012-08-16 23:09:15)

Odp: zakochana mężatka
supermenka napisał/a:
Margolinka napisał/a:
karolcia_38 napisał/a:

jeszcze życie zweryfikuje twoje poglądy. będzie bolało. nie ma ludzi idealnych i większość z nas błądzi szukając prawdy o sobie. możesz krzyczeć gardzić pomiatać i złożeczyć a i tak ludzie będą szukać i błądzić. nikomu w ten sposób nie pomożesz a wszak wypowiadasz się na forum psychologicznym skonstruowanym do pomocy innym jako chyba główny powód powstania. myśleliśmy "dupą" myślimy "dupą" i myśleć będziemy "dupą" bo taka nasza człowiecza natura. owszem za tą "dupą" kryją się różne aspekty naszego życia nasze pragnienia potrzeby czasem traumy. niemniej jeśli przyjrzysz się temu do czego ludzie dążą okaże się że większość jest związane właśnie z "dupą" choć to koszmarne uproszczenie.

Supermenko, czy już zmieniasz stanowisko? przed chwilą jeszcze popierałaś słowa Karolci, a teraz...
Przeczytaj jej post... o czym w nim... o "dupie" właśnie i o sprowadzaniu wszystkiego właśnie do niej...

Szkoda, że nie czytasz ze zrozumieniem - naprawdę bez urazy. Ostro o "dupie"pisze Teo, a Karolcia się odnosi do tego w sposób filozoficzny. Pisze o tym tym, że wszak od :dupy: się zaczyna i na "dupie" się kończy. Niestety...

Bahahahahahahaha... kolezanka pisała filozoficznie o "dupie" ... big_smile big_smile big_smile a ostro  i filozoficznie o "dupie" napisać nie można...? tongue No nie mogę... za filozofię się  jeszcze będziemy tutaj brali... proszę bardzo, bardzo lubiłam ten przedmiot wink A odwaga ze zdradą nie ma nic wspólnego, jedynie jak napisała Teo...z głupotą i dodam jeszcze że z tchórzostwem. Jak nie ma się odwagi przyznać mężowi co się w nim nam nie podoba i czego byśmy chciały od niego, albo po prostu, że juz nam się znudził, to uciekamy się do zdrady, czyli najprostszego  i najgłupszego w świecie wyjścia...

38

Odp: zakochana mężatka
Teo napisał/a:
supermenka napisał/a:
Teo napisał/a:

Porzucałam sobie kamieniami, a teraz ostrożnie schodzę z mojego perłowego ołtarza i uważam, żeby się własny piedestał nie potknąć. No. Stoję. A teraz zapytuję, czy ja dobrze rozumiem, że szukasz poparcia i zrozumienia dla Moni, która chce zdradzić męża z jakąś tam swoją niespełnioną miłością? Mamy zrozumieć swędzenie tyłka i brak logicznego i konsekwentnego rozumowania? Ok. Ja rozumiem. Zadowolona? Ale nie każ mi tego popierać. Bo dziewczyna nie ma dylematu, czy oddać do adopcji dziecko z gwałtu tylko czy oddać tyłek facetowi, bo ładny!

Czy TY naprawdę sprowadzasz wszystko do tyłka??  dziewczyna napisała jak umiała. Nie czepiaj się słów tylko spróbuj zrozumieć. Myślisz, że przyszła tu po łajanie!!  Niema tylko czarnego i białego - całe życie to coś pomiędzy nimi. Przykre, że dla Ciebie życie jest aż tak proste. - Wybacz bez urazy ale można czytać z Twoich wypowiedzi - a może negujesz ja bo sama nie masz odwagi na takie postawienie sprawy??? Nie lubię być niemiła ale to jest wsobne.

No ale Autorka o tym pisze! O Tyłku, że chciałaby romansu, zdrady, a czym się zdradza? No tyłkiem, nie? Moje życie jest zacne, dziękuję, ani za proste, ani za trudne, dla mnie w sam raz. A neguje ją, bo głupoty pisze i nie myśli, a ja nie mam ochoty na zdradzanie mojego partnera, a z odwagą bym tego w ogóle nie mieszała, natomiast z wierutną głupotą - jak najbardziej.
"Dziewczyna napisała jak umiała" - napisała tak, jak chciała napisać i to co myślała, a myślała wyraźnie, że ma ochotę na romansik, bo ją kolega kręci. To Ty nagminnie próbujesz się doszukać drugiego dna i zrozumieć Autorkę bardzo usilnie. To może ja przewrotnie zapytam, czy Ty nie zdradzasz męża na boku? Czy przez to rzucanie się na nas nie starasz się sama przed sobą usprawiedliwić? Czy te wszystkie nie mające znaczenia przysięgi nie tyczą się Ciebie? Czy to Ty nie miałaś tyle odwagi, żeby najpierw się rozwieźć, a potem szukać przygód?

Dwukrotnie podjęłam decyzję a potem szukałam. Miałam odwagę i mam prawo o tym mówić. Nie bawię się w ceregiele. Życie mam jedno i nie pozwolę go zmarnować dupkom. I to czy to się podoba to innym czy nie - mam w "głębokiej serdeczności". Dla  Twojej ciekawości wreszcie znalazłam faceta przez DUŻE "F". ... i niczego nie żałuję... To dla Twojej ciekawości i wcale mnie nie interesuje jak to ocenisz. Dla Ciebie tylko dupa - dla mnie całe życie z przyjacielem!!! i tego wszystkim tu bywającym życzę. Oby wszystkie trafiały za pierwszym razem .... ale jak trzeba może być prób i 10 ...

39

Odp: zakochana mężatka
Margolinka napisał/a:
supermenka napisał/a:
Margolinka napisał/a:

Supermenko, czy już zmieniasz stanowisko? przed chwilą jeszcze popierałaś słowa Karolci, a teraz...
Przeczytaj jej post... o czym w nim... o "dupie" właśnie i o sprowadzaniu wszystkiego właśnie do niej...

Szkoda, że nie czytasz ze zrozumieniem - naprawdę bez urazy. Ostro o "dupie"pisze Teo, a Karolcia się odnosi do tego w sposób filozoficzny. Pisze o tym tym, że wszak od :dupy: się zaczyna i na "dupie" się kończy. Niestety...

Bahahahahahahaha... kolezanka pisała filozoficznie o "dupie" ... big_smile big_smile big_smile a ostro  i filozoficznie o "dupie" napisać nie można...? tongue No nie mogę... za filozofię się  jeszcze będziemy tutaj brali... proszę bardzo, bardzo lubiłam ten przedmiot wink A odwaga ze zdradą nie ma nic wspólnego, jedynie jak napisała Teo...z głupotą i dodam jeszcze że z tchórzostwem. Jak nie ma się odwagi przyznać mężowi co się w nim nam nie podoba i czego byśmy chciały od niego, albo po prostu, że juz nam się znudził, to uciekamy się do zdrady, czyli najprostszego  i najgłupszego w świecie wyjścia...

A czy żebyś mogła pochwalić tapetę u koleżanki to Twoja musi być do niczego???? Czy aby powiedzieć znajomemu , że ma piękny ogród musisz stwierdzi, że Twój jest byle jaki - skąd ty czerpiesz logikę do swoich wypowiedzi. Zreszta dobranoc wszystkim bo niektóre z Was stanowią dowód na słuszność gadki facetów o naszym braku zdolności do logicznej argumentacji.

40 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2012-08-16 23:39:43)

Odp: zakochana mężatka

Rety, i kto tutaj nie czyta postów ze zrozumieniem... Pokaz mi choć jeden post, mówiący o tym, że Monia ma zostać w nieszczęśliwym związku. Że ma tkwić w nim twardo, "bo przysięgała za pierwszym razem"... Kto i gdzie napisał, że nie może szukać szczęścia i faceta który jej będzie odpowiadał. Dodam tutaj tylko, ze póki co ona na szuka wśród żonatych, którzy nie zwracają na nia nawet uwagi...ale to już zostawmy... W tych wszystkich postach chodzi tylko i wyłącznie o wierność w związku, szczerość i zaufanie... bez tego żaden związek się nie obejdzie... Niech ma trochę odwagi i odejdzie od męża, a wtedy... proszę bardzo... można realizować wszystkie marzenia... romanse, flirciki.. i takie tam... Wbrew temu co myślisz, nawet ja życzę Moni jak najlepiej, aby znalazła kiedyś szczęście w życiu, ale niech nie buduje go na nieszczęściu innych, bo to zawsze...prędzej czy później obraca się przeciwko nam... Możesz mi wierzyć albo nie, ale i Tobie tez dobrze życzę i ciesze się że znalazłaś odpowiedniego "F"...super... szukać każdy może...baaaa nawet powinien... ale jest jedno ale...nie kosztem innych...

P.s. popracuj nad swoja logiką, zanim skrytykujesz innych tongue
aaaaa... jeszcze jedno... myślę że Twój brak logiki bierze się właśnie z braku argumentów w dyskusji...
...wciąż uparcie głosisz tutaj teorię wyższości "własnego egoizmu, nad uczciwością wobec bliskich" (to tak filozoficznie... żeby nie było... tongue ) ... brawo... to dopiero logika...

41

Odp: zakochana mężatka

Dziwna jest ta Wasza rozmowa. Facet na miejscu Moni pewnie już by zdradził. Z pewnością ( i mówie to jako facet który zna innych facetów) nie jedna z Was tez juz była zdradzona i pewnie o tym nawet nie wie...
Co ma byc to i tak będzie. Jeśli  Monia zostanie z tym facetem sam na sam to myslę że on nie będzie miał oporów aby zdradzić żone...
Naszym życiem rządzą popędy ,czy sie to komuś podoba czy nie. Nie twierdze że to dobrze ani że źle. Jedni potrafią odmówić w takich sytuacjach inni nie. Jedni ich wręcz szukają a inni unikają. Nic z tego nie wynika. Świat ani nie jest dużo lepszy kiedy wszyscy staraja się być wierni i dotrzymywać przysięgi ani dużo gorszy kiedy je łamią i zdradzają.
Boga i tak to nie obchodzi więc takie umoralnianie nic nie da.

42 Ostatnio edytowany przez karolcia_38 (2012-08-17 07:25:46)

Odp: zakochana mężatka

dziekuje supermenko widzę że odbieramy na tych samych "falach" i widać że dziewczyny nie potrafią czytać "między słowami" a szkoda. z rzeczy samej jesli chodzi o "dupę" to one nawet same sobie nie zdają sprawy że owa "dupa" jest na równi z "miłością". proponuję tym którzy uderzają w ten aspekt własnego życia niech zdewoluuja go dokumentnie i niech wyniosą na piedestał miłość a zrezygnuję z "dupy". i za rok niech napiszą czy miłość wystaczy by utrzymać związek i co z tą "dupą" własną i partnera się dzieje. "dupa" moje panie jak słusznie zauważyła tylko jedna z was (supermenka) to słowo klucz a wy niestety nie użuwacie wyobrażni jedynie literalnie czytacie tekst i urabiacie go do własnych ideologi i filozofii życiowej. jesteście zamknięte na inne punkty widzenia. jedyne co mnie dziwi że uparcie i z zacietrzewieniem widzicie zdradę u Moniki wy takie NIEZDRADZJĄCE a my bardziej liberalne tej zdrady aż tak wyraźnie nie dostrzegamy. paradoks czy co? a może projekcja? a może zranione ego przez zdradę drugiego partnera? co jest w was takiego że aż tak odbieracie rzeczywistość. przyznam że nie kumam a zdradzona zostałam. zastanówcie się. nikt z nas nie popiera zdrady upieramy się jedynie by nie "rzucać kaminiami" w kobietę która miała odwagę przyznać się do "wewnętrznej sodomy i gomory". uszanujmy to!

i jeszcze jedno jestem przekonana że trywializujecie problem i w sytuacji Moniki wcale nie rozchodzi się o te nieszczęsne "motylki w brzuchu". te motylki w brzuchu to wierzchołek góry lodowej problemów z jakimi boryka się ta dziewczyna.

43 Ostatnio edytowany przez nocnalampka (2012-08-17 09:42:24)

Odp: zakochana mężatka

Przemo, no na szczescie nie wszyscy to tacy "faceci" o jakich piszesz. Sa jeszcze "mezczyzni". Bo czlowiek, ktory bzyka bo jest okazja jest kundlem a nie mezczyzna, a kundle osobiscie lubie ale te czworonozne, bo tymi w przebraniu czlowieka gardze.

Supermenko, Twoj wtret religijny jest nie na miejscu i swiadczy o niezrozumieniu tematu, bo czym innym jest dazenie, marzenie o grzechu (jesli juz chcesz odniesien do religii, to tak musimy nazywac zdrade), a czym innym upadek skutkujacy grzechem, ale i pokuta. Jezus slowa ktore przytaczasz uzyl w tej drugiej sytuacji. A jesli z Ciebie taki teolog amator, to poszukaj dla zaspokojenia wlasnej ciekawosci co Nowy Testament, a tym samym nauka chrzescijanska mowi o trwaniu w grzechu, powtarzaniu tych samych grzechow itp.
PS. A "Antygone" przeczytaj raz jeszcze, bo najwyrazniej nie zrozumialas o czym traktuje utwor.  Uzupelnij tez wiedze z konwencji dramatu antycznego, to przestaniesz moze kompromitowac sie swoja niewiedza.

Zas co do sedna tematu - juz wiele razy bylo to tu powiedziane - problemy w zwiazku rozwiazuje sie w zwiazku. JEsli nie chce sie, nie umie ich rozwiazac, albo sa one nierozwiazywalne, to zwiazek sie konczy. No i wtedy juz wolna wola - albo szuka sie wrazen, albo wchodzi w nowy zwiazek, albo wstepuje do klasztoru... Ale tych rzeczy nie robi sie bedac w zwiazku! Wtedy to jest zdrada!

44

Odp: zakochana mężatka

proponuję tym którzy uderzają w ten aspekt własnego życia niech zdewoluuja go dokumentnie i niech wyniosą na piedestał miłość a zrezygnuję z "dupy". i za rok niech napiszą czy miłość wystaczy by utrzymać związek i co z tą "dupą" własną i partnera się dzieje.

Wybacz, ale jeśli ludzie naprawdę się kochają, to nawet i rok bez współżycia nie będzie dla nich przeszkodą. Miłość polega między innymi na tym, że na rzecz drugiej osoby jesteśmy w stanie zrezygnować z własnych egoistycznych pobudek, również w dziedzinie seksualnej. Zdarza się przecież, że kobieta czy mężczyzna przez dłuższy czas nie może z przyczyn zdrowotnych seksu uprawiać - jeżeli brak "dupy" ma oznaczać koniec związku, to oznacza, że w tym związku coś ewidentnie było nie tak. Przecież są ludzie, którzy czekają z seksem do ślubu i potrafią wytrzymać bez "dupy" kilka ładnych lat - według Ciebie zapewne nie mają prawa istnieć. A co z kobietami, które przeszły operację usunięcia macicy? One również mają zakładać sprawy rozwodowe, bo "mąż potrzebuje dupci"? Brak mi słów.

Przemo, no na szczescie nie wszyscy to tacy "faceci" o jakich piszesz. Sa jeszcze "mezczyzni". Bo czlowiek, ktory bzyka bo jest okazja jest kundlem a nie mezczyzna, a kundle osobiscie lubie ale te czworonozne, bo tymi w przebraniu czlowieka gardze.

I pod tymi słowami podpisuję się rękami i nogami.

45

Odp: zakochana mężatka
nocnalampka napisał/a:

Przemo, no na szczescie nie wszyscy to tacy "faceci" o jakich piszesz. Sa jeszcze "mezczyzni". Bo czlowiek, ktory bzyka bo jest okazja jest kundlem a nie mezczyzna, a kundle osobiscie lubie ale te czworonozne, bo tymi w przebraniu czlowieka gardze.

Supermenko, Twoj wtret religijny jest nie na miejscu i swiadczy o niezrozumieniu tematu, bo czym innym jest dazenie, marzenie o grzechu (jesli juz chcesz odniesien do religii, to tak musimy nazywac zdrade), a czym innym upadek skutkujacy grzechem, ale i pokuta. Jezus slowa ktore przytaczasz uzyl w tej drugiej sytuacji. A jesli z Ciebie taki teolog amator, to poszukaj dla zaspokojenia wlasnej ciekawosci co Nowy Testament, a tym samym nauka chrzescijanska mowi o trwaniu w grzechu, powtarzaniu tych samych grzechow itp.
PS. A "Antygone" przeczytaj raz jeszcze, bo najwyrazniej nie zrozumialas o czym traktuje utwor.  Uzupelnij tez wiedze z konwencji dramatu antycznego, to przestaniesz moze kompromitowac sie swoja niewiedza.

Zas co do sedna tematu - juz wiele razy bylo to tu powiedziane - problemy w zwiazku rozwiazuje sie w zwiazku. JEsli nie chce sie, nie umie ich rozwiazac, albo sa one nierozwiazywalne, to zwiazek sie konczy. No i wtedy juz wolna wola - albo szuka sie wrazen, albo wchodzi w nowy zwiazek, albo wstepuje do klasztoru... Ale tych rzeczy nie robi sie bedac w zwiazku! Wtedy to jest zdrada!

Różne jednak fale, oj bardzo różne. Chrystus mówił o miłości, tej bezinteresownej, tej wybaczającej, rozumiejącej, itp. Nie wymagał żadnych strasznych pokut a jedynie chęci nawrócenia, poprawy - wiary. Złoczyńca krzyżowany wraz z nim nie pokutował.
Nowy zaś testament jest księga o ŻYCIU, to nie jest dzieło religijne - traktuje niemal wyłącznie o człowieku, a niebo i piekło gdzieś tam w tle od czasu do czasu się przewija - ale praktycznie nie ma żadnego znaczenia dla istoty samego dzieła. 

Owszem średniowiecze pokazało jak humanistyczna bywa pokutna nauka kościoła, nie mająca w zasadzie nic wspólnego z ewangelią. Z pewnością Chrystusowi nie o to chodziło. 
Ton większości wypowiedzi przypomina Faryzeuszy - i jak wszystkim wiadomo zostali potraktowani odpowiednio.   A tak cywilnie kochajmy ludzi tak po prostu a nie wynośmy się nad nich poprzez moralizowanie. To jest grzech pychy i nieważne czy w wydaniu Antygonowskim czy innym. Zasadą krytyki jest poniżenie innego człowieka aby siebie wywyższyć. Najzwyklejszy mechanizm psychologiczny - ale aby go dostrzec trzeba bardzo głębokiej samorefleksji - co dane jest niestety nielicznym. Widzę, że wyczerpały się możliwości rozwoju tego tematu tak więc Moniu jeśli czytasz pamiętaj, że pomiędzy asertywnością a egoizmem jest znacząca różnica.

46

Odp: zakochana mężatka

Nocnalampka- zdziwiłabyś się jacy potrafia byc faceci.Jak potrafią kłamać, udawać i grać świętoszków przy żonie i znajomych. Nie mam juz złudzeń a takie teksty jak Twoje mnie po prostu śmieszą. Znam i znałem dziesiątki facetów ( jeśli nie setki) i ogromna większość z nich zdradzała swoje żony lub zrobiłaby to gdyby była okazja.
Mówie całkiem serio. Takich nieugiętych mężczyzn jak Ty to nazywasz jest naprawdę niewielu.
Z tego co wiem do zdrady przyznaje się ( inkognito) ok połowa ludzi. Ciekawe ilu kłamie i mówi że nigdy tego nie zrobiło.
Kobiety nie są wcale dużo lepsze...

47 Ostatnio edytowany przez nocnalampka (2012-08-17 13:23:52)

Odp: zakochana mężatka

Przemo, wychowalam sie z chlopakami, przyjaznilam glownie z nimi, potem pracowalam rowniez w meskim srodowisku, nadal wiekszosc moich dobrych znajomych i przyjaciol to glownie panowie. I owszem sa i tacy o ktorych piszesz, ale moze ja sie w innym srodowisku obracam, bo oni sa obiektami raczej pogardy i wspolczucia, a nie tymi, ktorzy "nadaja ton". Zło zawsze istnieje, a ze jest bardziej rzucajace sie w oczy to nie znaczy wcale ze jest go wiecej.
A ze istnieja rowniez zle, glupie i podle kobiety, no coz, niestety istnieja, ale zaczales o mezczyznach, wiec jakos poszlam tym nurtem. Ale EOT.

Supermenko, przeczytaj jeszcze raz swoje posty i stresc prosze ten belkot w 3 zdaniach, bo mam wrazenie, ze sama zgubilas sie w swoich myslach, a z odchlani niewiedzy i braku zasad probujesz zbudowac nowa ideologie. Albo przeczytaj jeszcze raz post zaczynajacy ten temat i zastanow sie czy jest czego bronic.

48

Odp: zakochana mężatka

Przemo77, i normalna, zdrowa i rozsądna kobieta będzie szukała mężczyzny swojego życia wśród tej garstki, która nie będzie biegła z wywieszonym penisem, ilekroć dostrzeże dupcię na horyzoncie. Reszta nie zasługuje na miano mężczyzn - to kundle, które najlepiej byłoby uwiązać i zmusić do jakieś społecznej pracy (żeby był z nich jakiś pożytek) z zakazem dopuszczania do kobiet i zakładania rodzin. Szkoda tylko, że wiele kobiet zbyt nisko stawia sobie poprzeczkę przy wyborze mężczyzny - stąd tyle rozwodów i nieszczęśliwych małżeństw, żon i dzieci.

49

Odp: zakochana mężatka

Przypomniał mi się taki film "Kobieta na skraju dojrzałości" z Charlize Thernon, była tam właśnie taką niedojrzałą emocjonalnie kobietą, która z powodu widzimisię postanowiła rozwalić małżeństwo dawnej miłości.

Ja powiem tyle, w d..pie Ci się przewróciło. Współczuję mężowi.

50 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2012-08-17 22:12:43)

Odp: zakochana mężatka

Nie można podpierać się religią w obronie tematu, który przeczy zwykłej "przysiędze małżeńskiej" składanej jakby nie było w kościele... wink
Słowa Chrystusa czytane w biblii, też mówią jednoznacznie, jaka powinna być miłość...

Jednak jeśli założymy, że wierność, moralność, uczciwość wobec partnera, to rzeczy niemożliwe w dzisiejszych (czasach) związkach, bo "dupa" i tak każdym związkiem rządzi, to po jakie licho ludzie biorą ślub? Po co Moni, która od zawsze marzyła o romansiku wyszła za mąż? Przecież to nie jest przymus, istnieje tyle związków nieformalnych...coraz więcej... Chyba, że małżeństwo było potrzebne, żeby "romansik" miał ten "smaczek"... Jest masę osób, które nie uznają małżeństwa (w zupełności je rozumiem), nie mają też dzieci, bo nie chcą się wiązać z kimś choćby dlatego na całe życie, chcą być wolne i "mieć wybór"...
Retyyy...ja rozumiem na prawdę wszystko...że może coś się popsuć...że może małżeństwo nie spełnić naszych oczekiwań...że można "odkochać się" ... ale dlaczego ludzie próbują tłumaczyć zdradę, "błądzeniem" i poszukiwaniem "samego siebie"... a także "zwykłymi ludzkimi potrzebami"... jesteśmy istotami rozumnymi, jesteśmy świadomi tego jak żyjemy, co robimy i tego jak nasze postępowanie wpływa na innych i ich życie. Dlaczego nie korzystać z tego naszego rozumu i w sprawach osobistych, a jedynie zawodowych (bo tam czasami musimy)? Jeśli już kochamy kogoś na tyle, aby mieć z nim dzieci (bo chyba najczęściej tak bywa, że kochamy ojca naszych dzieci, przynajmniej w chwili poczęcia, nie mówię tu o matkach "z przypadku" wink ), to miejmy potem na tyle odwagi aby mu powiedzieć, gdy ta miłość się wypali... Nie chcesz być zdradzany, nie zdradzaj i ty... A jeśli wszystko ci jedno, i jakoś nie przykładasz wagi do tego czy Twój partner będzie ci wierny, to informuj człowieku o tym na początku związku, bądź przynajmniej szczery tongue Wtedy będzie wszystko jasne i nie będzie takich problemów jak ten Moni. Może partner, będzie wyrozumiały i zrozumie...a i sam z tego faktu skorzysta... wink
Rozmowy między partnerami będą wyglądać wtedy tak:
- "Cześć kochanie, wiesz...od jakiegoś czasu za mało się ze mną kochałeś, więc poszłam do kolegi ze studiów...on zawsze mi się podobał, no i okazało się że też mu seksu brakuje więc od czasu do czasu zajrzę do niego. A Staszek spod siódemki trochę lepiej całuje, więc i do niego czasami zapukam...dobrze.? Jego żona wie i nie ma nic przeciwko. Przecież wiesz, że seks jest bardzo ważny i nie mogę wytrzymać bez niego za długo...Ale nie martw się, będę szukać dalej, żeby znaleźć"swój ideał" i  jednego "kolegę", który mi uzupełni "braki", bo już mnie męczy bieganie po schodach w bloku bez windy..."
- "Jasne kochanie, nie mogę ci zabraniać przecież "szukania szczęścia", kto by wytrzymał bez seksu... wiesz ja czasami po prostu nie mam siły lub mam gorszy dzień, ale spoko... Jak mi będzie brakować seksu, gdy Ciebie akurat nie będzie, to mam taka koleżankę, znamy się już od dawna... wiesz...Ty masz trochę małe piersi i jesteś trochę mniej atrakcyjna... więc... sama rozumiesz..."
tongue
Ale czy To ma sens...czy nie lepiej być singlem i spotykać się codziennie z kimś innym, w poszukiwaniu "siebie"...

A jeśli już bierzemy ten cały "ślub", to jednak warto trochę wczuć się w tą drugą stronę...co ona będzie czuła, gdy my będziemy za ich plecami uskuteczniać nasze "dążenia do szczęścia"... Może i im się ono należy... tak sami jak i my jego pragniemy...

Posty [ 51 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » zakochana mężatka

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024