Jeżeli założyłam wątek w złym dziale to proszę o przeniesienie aczkolwiek ten mi pasował najbardziej...
Jestem w związku już 5 lat, układa nam się, kochamy się. Mam 23 lata, studiuje. Na razie o ślubie nie myślimy. Może kiedyś....
Nie żebym chciała życ na kocią łapę, po prostu na razie nie jestem gotowa.
Moja kuzynka ma rocznego syna. Jestem z nią bardzo silnie związana dlatego też spędzamy ze sobą dużo czasu. Widze na co dzień jej życie z małym dzieckiem.
Ona obecnie nie pracuje, ciągle jest w domu z małym. Ja tak nie chcę. Boję się miec dziecko, boję się że dziecko odbierze mi niezależnosc, że nigdzie już nie wyjdę z koleżankami, nie wyjde na zakupy, nie załatwie spokojnie swoich spraw. Dla dziecka trzeba miec mnóstwo czasu, energii, cierpliwości. Ja tak nie chcę.
Wiem że zaraz mnie zlinczujecie że jestem bez serca, że jestem egoistką, że myślę tylko o sobie. Ale czy to aż takie złe jeśli ktoś nie chce miec dzieci??
Nie zawsze tak myślałam, kiedyś marzyłam o dziecku. Ale im jestem starsza, tym bardziej mnie macierzystwo przeraża...
Czy jestem nienormalna?? zła??
Czasem przyszli teściowie wspominają o naszym przyszłym dziecku, że za jakieś 2 lata może wkońcu będzie na świecie. A ja wtedy dostaję białej gorączki w środku, bo nie mają prawa decydowac za mnie. To jest tylko nasza decyzja. Mój facet na razie też nie chce dzieci, ale czasem wspomina o przyszłym dziecku. Ja natomiast nie mam tych myśli.... Obawiam się że nasz związek kiedyś się przez to rozsypie....