Witajcie!
Nie wiem jak było i jest u Was...
ale ja od najmłodszych lat uczestniczyłam w takich wycieczkach...
nawet gdy nie potrafiłam jeździć rowerem, mama zabierała mnie do koszyczka na swój rower i razem z tatą i bratem robiliśmy sobie długie trasy...potem piknik na polanie, wokół las, cisza, spokój...tylko śpiew ptaków...
może nie uwierzycie, ale ja to dokładnie pamiętam, nie ważne, że byłam malutka, takie miejsca i chwile pozostają głęboko w pamięci, wszystkie dawne odczucia powracają...
takich momentów w moim życiu było wiele, rodzice pokazali mi ten cudowny sposób spędzania wolnego czasu, relaksu, odpoczynku...
nie pamiętam czy w moim życiu był taki okres, żebym wiosną, latem czy jesienią nie przejechała się rowerem gdzieś daleko...robię to często samotnie...
w ten sposób lepiej widzę zmiany w przyrodzie, którą kocham...
wszystkimi zmysłami cieszę się życiem
gdy tylko łapie mnie dołek - zabieram rower i w drogę...
z rozwianymi włosami podziwiam ten cudowny świat
Czy też macie takie doświadczenia z dzieciństwa?
czy nadal robicie sobie takie wycieczki?
Ja jestem bardzo wdzięczna swoim rodzicom za te chwile i na pewno ze swoimi dziećmi też będę takie wycieczki organizowała