Wyjechałam na studia do innego miasta. Studiowałam coś, co mnie interesowało od zawsze i w czym byłam dobra. Jednak teraz widzę, że te studia były dla mnie zbyt ciężkie, że mam zbyt dużo zaległości. Chciałam rzucić studia, poduczyć się i zacząć wszystko od początku. Nie podeszłam do poprawek, a co za tym idzie nie mogłabym zdawać egzaminów. Przy czym dwa egzaminy już za mną i tylko jeden przede mną.
Przez to, że rzuciłam studia, stracę za niedługo stypendium (jedyne moje źródło utrzymania), jak i akademik. Mieszkać mam gdzie w tym mieście, ale żeby jakoś żyć, muszę znaleźć pracę. I nie powiem, szukam cały czas. I nawet ktoś stwierdził, że miałby może dla mnie stanowisko. I w tym momencie pojawia się ale..
Jak to jest teraz ze statusem studenta? Co robić? Czekać aż mnie sami wyrzucą? (Może wtedy wpadłoby stypendium w następnym miesiącu?) Albo może wziąć papiery z dziekanatu i od razu powiedzieć, że rezygnuję?
Słyszałam, że będą problemy z zatrudnieniem mnie w pracy, skoro według papierków nadal jestem studentką.
Co o tym sądzicie?
Pozdrawiam,
Marta