Dlaczego Wy kobiety wolicie złych facetów?-pyta facet - Netkobiety.pl

A może masz tendencję do przechwalania się swoją wiedzą, swymi umiejętnościami i ogółem masz zbyt wysokie mniemanie o sobie i dlatego tak jest? Uwierz, coś takiego wyczuwa się na kilometr.
Wiadomo - trzeba mieć poczucie własnej wartości, ale wszystko ma swoje granice. Z tego co tutaj zauważyłam, to bardzo się idealizujesz, nie napisałeś o swojej ani jednej wadzie! To trochę dziwne dla mnie, ponieważ gdy ludziom coś nie wychodzi, to zastanawiają się i zadają sobie pytania w stylu: "co robię źle? co jest ze mną nie tak?". Ty chyba uważasz się za chodzący ideał, a swe niepowodzenie usprawiedliwiasz bzdurną teorią, że kobiety wolą drani i cwaniaków, a przecież Ty jesteś taki wspaniały pod każdym względem i to dlatego jesteś sam...

Osobiście radziłabym Ci więcej dystansu do siebie. I nie odbierz tego jako formę ataku. Trzeba mieć poczucie własnej wartości - ale skromność to również bardzo ważna cecha.

Ale to tylko moje zdanie i być może się mylę, bo nie znam Cię osobiście. Sugeruję się tylko tym, co napisałeś.

Pozdrawiam.

do Tajemicza Lejdi.

Nie opisałem wszystkiego bo ten tekst byłby tak długi, ze nikomu by się nie chciało go czytać. Nie jestem takim jak uważasz. Jestem może nawet zbyt skromnym. Nigdy nie lubiłem być w centrum uwagi i może to jest właśnie moją wada, ale nie każdy potrafi takim być. Kiedyś byłem bardzo nieśmiały ale wiedziałem, że to jest wadą i bardzo długo z nią walczyłem. Jakby porównać mnie teraz, a z przed 5 lat to naprawdę się zmieniłem.
Zacząłem brać sprawy w swoje ręce i sam zagadywać do kobiet. Dosłownie trenowałem. Chodzi mi o to, że do tej pory dziewczyny, które darzyłem sympatia okazywały się właśnie takie i dlatego napisałem na tym forum. Mam po prostu pecha. Ciągle szukam, ale wiadomo każde takie odrzucenie bardzo mnie boli bo bardzo polubiłem tą dziewczynę

Dodatkowo często ogarnia mnie panika, ze już nigdy nie spotkam tej jedynej i do końca życia będę sam. Przecież niestety latka lecą i będzie coraz trudniej

no za 3 miesiące to już 25 latek, ale dzięki Shanty bo chociaż przez chwile poczułem się młodziej:P

Rozumiem cię sam_, bo tkwię w samotności tak jak i ty, niestety nie miałem nigdy żadnych "wolnych" koleżanek i nie posiadam wielu twoich atutów. Jestem niewiele starszy, ale mój problem trwa trochę dłużej niż twój i jedyne, co mogę ci poradzić, to trzymać za ciebie kciuki, bo nie mam żadnej rady na twój problem.

Więc trzymam kciuki za twoje przyszłe szczęście. Oby rychło nadeszło.

sam_ na jednym z moich watkow na forum znajduje sie odpowiedz na Twoje pytanie.My kobiety generalnie wolimy tych"złych" bad boy-ów bo wydają nam sie ciekawsi,bardziej zaradni...może nawet bardziej męscy przez co bardzo nas pociagają.Tylko,że scenariusz jest taki sam:po paru miesiacach a niekiedy niestety latach okazuje sie ze mamy do czynienia z leniwym prostakiem, który poza swoim"co jest bejbe"nie ma nic innego do powiedzenia. i wtedy wycofujemy sie i szukamy normalnego faceta, chyba ,że na naszej drodze stanie kolejny bad boy i rzuci zaklecie na nie nauczony niczego rozumek i scenariusz życie bedzie pisało od nowa.
Tak było ze mną i teraz naprawde nie potrafie odpowiedziec sobie na pytanie co ja w tym człowieku widziałam.Wierzę,że jest gdzieś dziewczyna która czeka własnie na Ciebie i udowodnisz jej,że to właśnie TY JESTEŚ PRAWDZIWYM MĘŻCZYZNĄ wartym naszej uwagi;)

Czyli,że męzczyzni wybieraja złe kobiety? całkiem możliwe.Widocznie działa to w dwie strony...Paradoksalna natura człowieka daje o sobie znać...

Dziewczyny co jeszcze mogę zrobić?
czy już sobie go odpóścić?

Ale fajnie to napisałaś:) Sam_ posłuchaj rady koleżanki:)

Katia86 - powinnaś przede wszystkim nie robić off-topicu, bo to wątek w innej, choć może podobnej sprawie...
Widać, że na początku zależało temu chłopakowi, obecnie nie pisze do Ciebie, bo to zainteresowanie przeszło... - proste. Domyślam się, że dzieli Was sporo kilometrów, więc mógł poznać przecież kogoś innego, znajomość w realu wygrała z internetową, ale oczywiście to tylko założenie. Nie patrz na to, czy jesteś nachalna, czy nie. Napisz sms'a do niego: "Cześć, dawno nie pisałeś. Nie wiem, co się dzieje, często o Tobie myślę, jednak nie odzywasz się, a chciałabym wiedzieć na czym stoję. Powiedz wprost, czy poznałeś kogoś innego, abym mogła również zacząć interesować się innymi osobami. Nie gniewaj się, ale chcę wiedzieć, jak jest. Jeśli nie odpiszesz, będę wiedziała, że to koniec". Taki przykład wiadomości. Jak nie odpisze, to będziesz wiedziała, że facet olał sprawę. Nawet jeśli faktycznie kogoś znalazł, to powinien napisać, żebyś miała wyobrażenie, co robić dalej. Moze jeszcze nie jest nic stracone, kto wie, ale nie robiłabym sobie nadziei w takiej sytuacji...

nie ma zlych facetow, czy tez dobrych. poprostu jedni sa bardziej wygadani, spontaniczni, pewni siebie i zazwyczaj malo dojrzali, z dystansem to wszystkiego co ich otacza. inni poukladani, wrazliwi ale niestety zazwyczaj  nudni, i traktuja wszystko zbyt powaznie, wydaje mi sie ze to nie jest jakims afrodyzjakiem na panie. ale to sie z wiekiem w jakims stopniu zmienia, i zapewniam cie ze jak przestaniesz traktowc kazda laske ktora ci sie sposoba jak swoja  potecjalna dziewczyne to nie beda cie unikac,tylko poznawac a jestem PEWNY ze przy blizszym poznaniu zyskujesz, ale swoim zachowaniem je poprostu ploszysz i znajomosc konczy sie w przedbiegach. pociesze cie, ze ja jestem jak ty to napisales zlym facetem. ale im jestem starszy tym mniej dziewczyn jest zainteresowanych moja osoba (nie mowie o malolatkach) masa pan ma juz dosc szalenstw z nieodpowiedzialnymi chlopakami tylko szukaja kogos z kim moga sie naprawde zwiazac. a ty kolego taki jestes,a przynajmniej mozesz byc. ale nie licz ze kobiety przestana sie interesowac takimi mezczyznami bo to sie nie zmieni, mlodym dziewczynom imponuje takie zachowanie, a starszym kobietom tego wlasnie czesto brakuje w powaznych zwiazkach. i tak sie kreci zycie buchaja ;D zarcik ;p

Myślę, że dziewczyny przede mną odpowiedziały już w wystarczający sposób na zadane pytanie. Ja od siebie mogę dodać, że sama lubię "dzikich" mężczyzn, pewnych siebie, z charakterem, niezależnych i nieujarzmionych, ale posiadających ułożony system własnych wartości i zasady. Nigdy nie byłabym w związku z "damskim bokserem" czy mężczyzną poniżającym kobiety (ostatnio byłam i szybko z tego związku uciekłam), ale nie byłabym również w związku z "ciepłą kluchą", facetem niezdecydowanym, zakompleksionym i zbyt nieśmiałym. I żeby było jasne - mój wybranek nie musi być przystojny, wysoki, umięśniony, wyglądający jak typowy "samiec". Może być niższy ode mnie, chudszy czy nawet nieco zniewieściały (podobnie jak wyższy, grubszy i zdecydowanie "męski"), ale niech wewnętrznie będzie mężczyzną.

majakka83, dla mnie jest nudno. Niby to są tacy dobrzy mężczyźni, tacy kochani, tacy potulni. Ale nie mają tego "pazura" w sobie, nie potrafią powiedzieć po prostu "Nie" (wszak kobieta nie zawsze musi mieć rację), w związku często chcą jak najbardziej upodobnić się do kobiety (oczywiście nie w sensie wyglądu), uważają, że skoro my jesteśmy słabsze i bardziej wrażliwe, to oni też muszą tacy być, bo niby my od nich tego oczekujemy. Ja będąc w takim związku mam wrażenie, że w pewnym momencie zaciera się pomiędzy nami granica tego, co męskie, i tego, co kobiece. A ja chcę, żeby mój wybranek pokazywał mi każdego dnia, że jest silny, że może dać mi poczucie bezpieczeństwa, że mogę się na nim oprzeć. Żeby był rzeczywiście samcem broniącym swojego stada (panowie, nie obraźcie się), a nie drugą samicą w stadzie.

do sama ,
ja mam 33 lata i "normalne warunki", nie jestem glupia  ani brzydka ,powiedz czemu zawsze przegrywam z takimi zołzami ,wymalowanymi lalami, ubranymi  w sposob ,ktory nie pozostawia złudzen ani pola dla wyobrazni, dlaczego mezczyzni kochaja zolzy zamiast normalnych dziewczat ?

Plastic-fantastic i cyce jak donice.
Sama nie lubię kobiet, które są pomarańczowe, a na głowie mają siano żółtych włosów. Maluję się i myślę, że dość mocno akcentuję oczy, zależy od dnia, stroju, koloru paznokci nawet. To, że dziewczyna jest zadbana, nie musi wcale zaraz znaczyć, że jest zołzą i też czasem lubię ubrać się w wyzywający sposób, ale nie przekraczający granic. ;] Tyłka nigdy mi nie widać, hehehe. Jeśli facet leci tylko na to, co widzi (czyt. gołą pupę i wydekoltowany biust), to takiego nawet nie warto poznawać. Śmieję się z takich, co patrzą ze śliną na brodzie, że w głowie im tylko jedno. Ach, jak wielu facetów jest słabych...

czarnamadzia, dzieki ze mnie wyręczylas w odpisaniu i opisaniu o jakie kobietki mi chodzi z grubsza, jest  taka ksiazka Argov Sherry "Dlaczego mezczyzni kochaja zołzy", odsylam do lekturu  w celu blizszego zaznajomienia z  rysem psychologicznym tego typu:),niby jest tam wytlumaczone dlaczego tak sie dzieje ale jakos mnie to nie przekonuje

Nie znosze niesmialych, zakompleksionych mezczyzn. Prawdziwy mezczyzna musi byc pewny siebie, musi miec charyzme, osobowosc, poczucie humoru. I wole naprawde byc sama, niz z facetem, ktory nie spelnia tych warunkow.

fammefatale, ja również czytałam tę książkę i przyznam szczerze, że mnie akurat ona nie zachwyciła. Moim zdaniem za bardzo skupiała się na nauczeniu kobiet gry na zasadzie "Nawet, jeżeli usychasz z tęsknoty, to bądź dla niego wredna, to może szybciej zechce się z tobą przespać", niż rzeczywiście na podbudowywaniu ich poczucia własnej wartości. Osobiście znam mężczyzn, którzy takich zołz wręcz nienawidzą, a wolą miłe, spokojne dziewczyny. Poza tym wydaje mi się, że miła kobieta udająca zołzę "byleby zrobić na nim wrażenie", tak naprawdę sama się męczy, bo wie, że jeśli ośmieliłaby się być naprawdę sobą, facet by ją zostawił. Ogółem książki nie polecam.

noami24, moim zdaniem podstawowym błędem w tej książce jest tworzony w niej obraz mężczyzny jako niedojrzałego (bo przecież dla mężczyzny najgorszą rzeczą pod słońcem jest wchodzenie w stały związek i branie na siebie odpowiedzialnośc), myślącego jedynie o seksie i przygodzie egoistę, które pociągać ma obowiązek tylko i wyłącznie "lisica w aksamitnych rękawiczkach", jeżeli kobieta przypadkiem jest dla niego któregoś dnia miła, to powinien być dla niej wredny, skrzywdzić ją i zostawić, a ona może mieć jedynie pretensje do siebie, bo to ona popełniła błąd, bo ośmieliła się być miła. Problem polega na tym, że nie wszyscy faceci tacy są. Kiedy opowiadałam znajomym o "zołzie" z tej książki, stwierdzili, że w życiu kijem nie tknęliby tak zachowującej się kobiety. Owszem, swojego obecnego adoratora uwiodłam na "bycie zołzą", ale teraz, kiedy znamy się bliżej, wcale mu takie zachowanie nie odpowiada. Jestem dla niego miłą dziewczyną, a jemu nawet nie przyszło nigdy do głowy aby mnie skrzywdzić czy powiedzieć coś niemiłego.

Wydaje mi się, że tylko dlatego tak się dzieje, bo cię szanuje, a to się zaczyna już na etapie zalotów, czyli jak powiedziałaś na etapie ''bycia zołzą''. Pokazałaś mu, że oczekujesz szacunku i jemu teraz nie przejdzie przez myśl, aby cię źle potraktować.

Naomi24 - z tym, że to nie było tak, że ja udawałam "zołzę", aby zrobić na nim wrażenie. Wręcz przeciwnie - dochodziłam wtedy do siebie po pewnym toksycznym związku i nie miałam ochotę na bycie blisko z żadnym facetem, więc specjalnie byłam dla gościa niemiła, "olewałam" go i czyniłam ofiarą moich humorów. Nie było w tym udawania, ja naprawdę miałam wisielczy humor. Facet przeczekał to cierpliwie i teraz, kiedy jestem dla niego naprawdę bardzo miła, nie myśli o odejściu (a według autorki wyżej wspomnianej książki powinien już uciekać). Sam nie jest dla mnie miły dlatego, że się boi mojej "zołzowatości", ale wręcz przeciwnie - dlatego, że wie, iż łatwo mnie zranić, bo w rzeczywistości jestem miłą dziewczyną, która - choć zna swoją wartość i nie da sobie w kaszę dmuchać - nie udaje jednocześnie przebiegłej lisicy w aksamitnych rękawiczkach.

NieInteresujSie, wybacz, ale mam wrażenie, że szukasz kobiety, która byłaby trochę jak matka - silna, niezależna, samodzielna, wolna, a przy tym stawiała Cię do pionu i pilnowała na imprezach jak mamusia synusia na imprezie urodzinowej kolegi. Dla mnie to strasznie niemęskie.

skoro to zrozumialas przez slowa spontaniczna, nieprzewidywalna to niech bedzie nie interesuja mnie dziewczyny ktore wiecznie sie nad soba uzalaja, szukaja na sile problemow, kazdy problem ktory sie pojawi dla nich jest tragedia. spotykalem sie z takimi... nuda. lubie pewne siebie l spontaniczne dziewczyny. widzisz jedna panna jesli ma jakies podejrzenia co do chlopaka szuka pomocy, rad, u kolezanek, forum, rodzina. a inna wygarnia prosto w twarz co o tym mysli. mnie pociagaja te 2 ktore znaja swoja wartosc, i nie potrzeba tracic czasu na zapewnianiu  o jej wyjatkowosci. a przede wszystkim trzeba liczyc sie z jej zdaniem, jesli zapomne to ona mi napewno przypomni, nalozy sakcje czy cos ;D o to mi chodzi.

Jaskółka ja mysle , ze ta ksiazka jest pomocna , ale dla kobiet, ktore potrafia podejsc do niej z dystansem
Tu nie chodzi o to , zeby wszystkie rady w niej zawarte wprowadzic w zycie,tylko zastosowac niektore 'chwyty'
Ja mysle , ze ta ksiazka bardziej uczy , jak nie dac sobie wejsc na glowe , a nie tego ,zeby byc zla kobieta.
Oczywiscie ukazana w niej kobieta jest bardzo zdystansowana, ale chodzi raczej o pierwsza faze znajomosci , kiedy sie dopiero poznajemy i wyznaczamy sobie granice.
Moim zdaniem jesli facet od poczatku zobaczy , ze nie dasz sobie w kasze dmuchac , to raczej nie odwazy sie tego robic ,a jesli juz , to wie , co go czeka.
Jesli natomiast bedzie wiedzial , ze moze wszystko , to wykorzysta to.
I to dotyczy nie tylko facetow moim zdaniem . Podobnie moze byc z kobietami.
Mowisz, po co grac kogos , kim sie nie jest.
Owszem , zgodze sie , ze to wyjdzie ..ale moze warto zmienic podejscie do niektorych spraw,czy to oznacza , ze tym samym zmieniamy siebie?
Przykladowo,dziewczyne wykorzystuje facet , bo jest bardzo dobra ,ulozona itd.. I co nadal uwazasz, ze nie powinna grac kogos innego? bo ja uwazam , ze dobrze dla niej samej byloby 'sie zmienic' w tej kwestii.
Czasami trzeba zmienic podejscie , zeby bylo lepiej.
Caly czas jestem zdania , ze jesli facet jest dla kobiety za dobry , to predzej ,czy pozniej,bedzie sobie na duzo pozwalala. Oczywiscie nie mowie tu o jakiejs zdradzie , czy cos .. ale ogolnie bedzie miala poczucie, ze co nie zrobi bedzie wybaczone.
Podobnie jest z kobietami. Czy to przypadek , ze te ulozone , nie potrafiace sie sprzeciwic dziewczyny sa czesto gorzej traktowane?
Oczywiscie to tez nie regula.Rozni sa ludzie.
Tak ,czy inaczej nie trzeba brac do siebie , wszystkiego , co sie przeczyta, ale moze cos zrozumiec i ta ksiazka wlasnie otwiera oczy.

Zwalcz swoją nieśmialosc :-) Osobiście lubię facetów aroganckich, bezczelnych, cynicznych i pewnych siebie...

Kolego, życie samotnie nie jest takie straszne a po pewnym czasie zaczyna być całkiem fajne.
Jestem trochę starszy (>30) i przechodziłem przez to wszystko co Ty. Z nieśmiałością nie miałem nigdy problemu i z własną samooceną również. Może na moje późniejsze działania wpłynęło niezbyt ciekawe dzieciństwo gdzie ojciec pił a ja sam miałem problemy z prawem. Na całe szczęście grzechów młodości nie popełniłem nigdy więcej. Odrobiłem tę lekcję...
Na imprezy chodziłem nie raz i nie dwa i jedyne czego nie potrafiłem to się "sprzedać". Bo o to tu chodzi. W dobie komercjalizmu musisz umieć się zareklamować. Na początku nie ważne kim naprawdę jesteś. Musisz się umieć przedstawić w dobrym świetle tak aby białogłowa się zainteresowała. A jak się później okaże, żeś wcale nie taki fajny bo np. nie myjesz rąk, wieszasz skarpetki na żyrandolu albo spędzasz cały dzień wbity w fotel z browarem w ręku to trudno. Dziewczyna albo Cię zostawi albo zostanie myśląc no trudno. Może się zmieni... Heh . Doświadczenie własne i obserwacja środowiska doprowadziła mnie do wniosku, że najważniejsza jest trójka: pieniądze, wygląd, osobowość. Masz to wszystko to możesz w kobietach przebierać niczym gajowy w kłodach drewna. Niestety życie to nie świat z bajki i trudno mieć te wszystkie rzeczy bo nie wszystkie zależą w pełni od Ciebie: np. wygląd: oczywiście nie chodzi tutaj o to, że np. w łazience bywasz równie często jak w muzeum wojska polskiego. Panie powiedzą pewnie, że każdy ma inne gusta, ale z drugiej strony lepiej wyglądać jak George Clooney niż jak służący rodziny Adamsów - prawda ? Nie jest na szczęście tak źle bo z wyżej wymienionej trójki może zabraknąć jednej, dowolnej rzeczy i dalej masz duże szanse. Przy dwóch/trzech brakujących dalej masz szanse, ale musisz więcej popracować. Takie jest moje zdanie.
I działaj optymistycznie: nie uda się raz, drugi, trzeci to spróbuj czwarty. Kiedyś był taki koleś Thomas Alva Edison, który próbował wynaleźć żarówkę. Miał z tym niezłe problemy bo raz za razem coś nie działało. W końcu po parudziesięciu próbach bingo - działa ! Na pytanie czy nie zniechęcały go te nieudane próby odpowiedział: Nie, ja po prostu na początku wynalazłem kilkadziesiąt sposobów jak zrobić nie działającą żarówkę...

A co do tego, że samotność nie jest całkiem zła to mówię to z własnego doświadczenia. Przeszedłem metamorfozę od załamania poprzez smutek, żal aż do obecnego stanu, że nie mam żadnych oczekiwań. Spotkam kogoś to fajnie. Nie spotkam też dam sobie radę. Od lat 15tu mam swoją pasję jaką jest bieganie maratonów i całkiem fajnie to na mnie działa. Zainwestowałem w siebie, znalazłem dobrą pracę, kupiłem mieszkanie, potem wyjechałem za granicę gdzie udało mi się znaleźć pracę o jakiejś kiedyś nawet nie marzyłem, finansowo bardzo dobrze, na wakacje jeżdżę gdzie palec wskaże na mapie itp. Wszystko to dzięki temu, że byłem/jestem sam i miałem czas aby zainwestować w siebie. Tak więc tak źle nie jest.

Tak więc działaj pozytywnie i idź do przodu. Nie zamartwiaj się zbytnio. Zrób wszystko tak abyś za lat 5 czy 10 jak staniesz przed lustrem mógł spojrzeć sobie w twarz i powiedzieć, że zrobiłeś wszystko co mogłeś. I rób to takimi sposobami abyś innym ludziom też mógł spojrzeć w twarz.

A jak nie masz dla kogo żyć to żyj komuś na złość

I nie traktuj tego wszystkiego co napisałem jak wyrocznię to bo tylko przemyślenia sarkastycznego typa, któremu się wydaje, że zjadł wszystkie rozumy

Ja mimo tego że nie jestem jakąś tam DOJRZAŁĄ KOBIETĄ,to powiem że ja lubię mieszanki..i nienawidzę skrajności!:)