Witajcie. Nie wiem, czy któraś z was miała kiedyś podobny problem, może ma nadal.. przeszukałam wiele stron www, pytałam znajomych, radziłam na forach i nic .. Mam męża od marca (czyli jesteśmy świeżym małżeństwem od jakiś 3 miesięcy). Na początku było fajnie, wspólne kupowanie mebli, urządzanie mieszkanka, spędzanie czasu.. mój mąż jest dla mnie ideałem. Nie chciałam, by nasz związek wyglądał tak, ze ja mu wszystkiego zabraniam, ze musi rezygnować z pasji, z przyjemności ze znajomości. Nadszedł dzień, w którym kolega podarował mu konto internetowe do takiej słynnej gry warcraft. Mąż obiecał, ze będzie grał góra dwie godzinki dziennie i tylko, aż skończy się okres próbny. Zamiast dwóch godzinek siedział na tej grze całymi dniami. Trwało to miesiąc. Wersja próbna się skończyła, za kolejny miesiąc należy uiścić opłatę. Mąż z miną zbolałego szczeniaczka czy może sobie to konto kupić, ale tylko na miesiąc. Tak niewiele zostało do upragnionego levelu. Będzie pomagał, spędzał ze mną więcej czasu, nie będzie zaniedbywał Mateuszka (spodziewamy się naszego pierwszego maleństwa). Zgodziłam się. Nie zmieniło się nic. Do pracy chodzi jak zombi, wypija tam litry kawy bo po przyjściu z roboty gra i kładzie się spać na dwie godziny przed planowana pobudka. Zaczęły się problemy z jedzeniem (muszę go dosłownie zmuszać i wrzeszczeć, kładąc talerz gorącej zupy przed klawiaturą, lecz nim on się do tego dobierze, jedzenie zawsze jest zimne ), higiena osobistą, wyglądem (ma tak spuchnięte oczy, jakbym go pobiła), koncentracją ( ja do niego mówię a on zdaje sobie z tego sprawę dopiero po jakimś czasie) i co najgorsze robi się coraz bardziej nerwowy. Kolejny miesiąc - kolejny abonament. Teraz już nawet nie pytał. Stwierdził, że skoro w lipcu będzie dziecko, i trzeba będzie się nim zajmować, on zamierza wykorzystać pozostały czas na trochę przyjemności, bo potem już nie będzie ani czasu ani okazji. Na ostatnie USG (termin mam na lipiec) zaciągnęłam go siłą (choć na dwa pierwsze nie mógł się doczekać), nie pyta o malucha, nie interesują go ani jego ruchy ani moje samopoczucie (jak można się domyśleć, wiele czynności już wykonuję z trudem). Sama zajmuję się domem, kombinuję co ugotować i z czego, bo on nie ma czasu by wsiąść samochód i jechać na zakupy no bo jakiś rajd.Na moją prośbę, by zjadł kolację otrzymałam odpowiedź w postaci potężnego skrzywdzenia, ryku i obrazy bo akurat zabijali w gwardi czy gildi jakiegoś potwora i dzięki temu, że się do niego odezwałam, jego postać jako pierwsza została zabita. Wydarł się na maxa że przecież powiedział że zaraz zje (podczas obiadu - jakieś 5 h temu) i czy ja nie rozumiem, że ludzie na warcraft tez mają swój cenny czas, że należy ich szanować, bo to kulturalna gra a on się ośmiesza, padając jako pierwszy i nie jest tak prosto potem do nich wrócić.
Jak wygląda moje życie od dnia ślubu? Siedzę sama cały dzień i noc w domu (przez 6 godzin mąż w pracy, przez resztę w cyfrowym świecie). Cały dzień sprzątam, próbuje przytaszczyć jakieś jedzenie, przygotowuje dom dla maluszka, pogadam do siebie, obejrzę tv , a potem... przychodzi mąż, więc coś ugotuję i resztę czasu czytam gazety gapiąc się w ścianę. Nie mogę oglądać tv i rozmawiać, rozpraszam tym jego skupienie w grze. Rozmawiałam z nim wielokrotnie, strzelałam fochy, odłączałam sprzęt... Najpierw skutkowało na 3 h, potem na 10 min, a teraz nie skutkuje, a sprzętu lepiej nie tykać... Jeżeli chcę z nim żyć w spokoju, muszę więdziec, że sprzęt komputerowy należy do niego i tylko on ma prawo go użytkować.
Straciłam już nadzieję, że będzie tak jak w pierwszych dniach po ślubie i tak jak przed nim. Nie wiem tylko, jak ja to synkowi wytłumaczę, gdy będzie starszy. Dlaczego tata woli grę od swojej pociechy. Wiem jednak jedno - nigdy nie pozwolę mu grac w tego warcrafta. Tą grę powinni zlikwidować