Miłość męża do gier większa od miłości do żony...? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 58 ]

Temat: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Witajcie. Nie wiem, czy któraś z was miała kiedyś podobny problem, może ma nadal.. przeszukałam wiele stron www, pytałam znajomych, radziłam na forach i nic .. Mam męża od marca (czyli jesteśmy świeżym małżeństwem od jakiś 3 miesięcy). Na początku było fajnie, wspólne kupowanie mebli, urządzanie mieszkanka, spędzanie czasu.. mój mąż jest dla mnie ideałem. Nie chciałam, by nasz związek wyglądał tak, ze ja mu wszystkiego zabraniam, ze musi rezygnować z pasji, z przyjemności ze znajomości. Nadszedł dzień, w którym kolega podarował mu konto internetowe do takiej słynnej gry warcraft. Mąż obiecał, ze będzie grał góra dwie godzinki dziennie i tylko, aż skończy się okres próbny. Zamiast dwóch godzinek siedział na tej grze całymi dniami. Trwało to miesiąc. Wersja próbna się skończyła, za kolejny miesiąc należy uiścić opłatę. Mąż z miną zbolałego szczeniaczka czy może sobie to konto kupić, ale tylko na miesiąc. Tak niewiele zostało do upragnionego levelu. Będzie pomagał, spędzał ze mną więcej czasu, nie będzie zaniedbywał Mateuszka (spodziewamy się naszego pierwszego maleństwa). Zgodziłam się. Nie zmieniło się nic. Do pracy chodzi jak zombi, wypija tam litry kawy bo po przyjściu z roboty gra i kładzie się spać na dwie godziny przed planowana pobudka. Zaczęły się problemy z jedzeniem (muszę go dosłownie zmuszać i wrzeszczeć, kładąc talerz gorącej zupy przed klawiaturą, lecz nim on się do tego dobierze, jedzenie zawsze jest zimne ), higiena osobistą, wyglądem (ma tak spuchnięte oczy, jakbym go pobiła), koncentracją ( ja do niego mówię a on zdaje sobie z tego sprawę dopiero po jakimś czasie) i co najgorsze robi się coraz bardziej nerwowy. Kolejny miesiąc - kolejny abonament. Teraz już nawet nie pytał. Stwierdził, że skoro w lipcu będzie dziecko, i trzeba będzie się nim zajmować, on zamierza wykorzystać pozostały czas na trochę przyjemności, bo potem już nie będzie ani czasu ani okazji. Na ostatnie USG (termin mam na lipiec) zaciągnęłam go siłą (choć na dwa pierwsze nie mógł się doczekać), nie pyta o malucha, nie interesują go ani jego ruchy ani moje samopoczucie (jak można się domyśleć, wiele czynności już wykonuję z trudem). Sama zajmuję się domem, kombinuję co ugotować i z czego, bo on nie ma czasu by wsiąść samochód i jechać na zakupy no bo jakiś rajd.Na moją prośbę, by zjadł kolację otrzymałam odpowiedź w postaci potężnego skrzywdzenia, ryku i obrazy bo akurat zabijali w gwardi czy gildi jakiegoś potwora  i dzięki temu, że się do niego odezwałam, jego postać jako pierwsza została zabita. Wydarł się na maxa że przecież powiedział że zaraz zje (podczas obiadu - jakieś 5 h temu) i czy ja nie rozumiem, że ludzie na warcraft tez mają swój cenny czas, że należy ich szanować, bo to kulturalna gra a on się ośmiesza, padając jako pierwszy i nie jest tak prosto potem do nich wrócić.

Jak wygląda moje życie od dnia ślubu? Siedzę sama cały dzień i noc w domu (przez 6 godzin mąż w pracy, przez resztę w cyfrowym świecie). Cały dzień sprzątam, próbuje przytaszczyć jakieś jedzenie, przygotowuje dom dla maluszka, pogadam do siebie, obejrzę tv , a potem... przychodzi mąż, więc coś ugotuję i resztę czasu czytam gazety gapiąc się w ścianę. Nie mogę oglądać tv i rozmawiać, rozpraszam tym jego skupienie w grze. Rozmawiałam z nim wielokrotnie, strzelałam fochy, odłączałam sprzęt... Najpierw skutkowało na 3 h, potem na 10 min, a teraz nie skutkuje, a sprzętu lepiej nie tykać... Jeżeli chcę z nim żyć w spokoju, muszę więdziec, że sprzęt komputerowy należy do niego i tylko on ma prawo go użytkować.

Straciłam już nadzieję, że będzie tak jak w pierwszych dniach po ślubie i tak jak przed nim. Nie wiem tylko, jak ja to synkowi wytłumaczę, gdy będzie starszy. Dlaczego tata woli grę od swojej pociechy. Wiem jednak jedno - nigdy nie pozwolę mu grac w tego warcrafta. Tą grę powinni zlikwidować sad

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

To co przeczytałam, przeraziło mnie. Podejrzewam, że mój chłopak także jest uzależniony od gier. Niestety nie mieszkamy razem i nie mogę tego sprawdzić. Mogę tylko jemu wierzyć, że tak dużo ma nauki i czasami zarywa noc. Jednak są pewne symptomy uzależnienia. Czasami przychodzi do mnie i ogląda zwiastuny gier!!! Próbuje mnie tym zainteresować. Także opowiada mi coś o gildii i jakiś mistrzostwach, które odbywają się w nocy ze względu na czas amerykański. Rozmawiałam z nim na ten temat i mówił, że gra tylko wtedy gdy ma czas. Ostatnio mało ma czasu ze względu na zaliczenia i obowiązki w domu. Raczej  mu wierzę, bo jeszcze się nie zdarzyło aby mnie okłamał (spotykamy się od roku czasu). Jednak martwi mnie ta sytuacja.

W Twoim przypadku tak średnio wiem co poradzić, bo Twój mąż faktycznie bardzo się wciągnął w wirtualny świat. Jedyne co mi przychodzi do głowy to rozmowa, przedstawienie swoich obaw. W takim przypadku chyba trzeba postępować jak z dzieckiem.

3 Ostatnio edytowany przez ewelina102 (2011-06-14 21:59:47)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Ja powiem Ci może jak to wygląda z drugiej strony, na początku rzeczywiście mówi się że to tylko na chwilę, że zaraz konto się odda lub usunie(mnie moje pierwsze powierzyła siostra gdy zaczęła mieć problemy w liceum, a ja jako wtedy studentka miałam mieć więcej czasu no i przede wszystkim nie miałam kontroli nad tym kiedy i do której siedzę), i wszystko byłoby ok, gdyby na tych grach nie siedzieli fanatycy, którzy po za nimi świata nie widzą, jak złapało się internetowe znajomości, znaleźli się ludzie, którzy dawali rady jak grać itd, nawet człowiek się nie zorientował jak szybko taka gra potrafiła wciągnąć. I z godzinki dziennie zamieniało się to w długie godziny, zarywanie nocy, chodzenie na zajęcia niewyspaną bo przecież nie mogłam zawieźć swoich w klanie. Dodatkowo te gry są tak konstruowane, że wszystko zajmuje sporo czasu jakby to tak podliczyć, a "więź" między ludźmi, którzy wspólnie grają sprawia, że mamy poczucie winy jak się nie będzie o tej czy tej w grze(bo ważna walka, bo ustalanie zasad, bo...) a do tego bonusy jakie można zdobyć sprawiają, że to wszystko jest tak atrakcyjne, ze w końcu przestaje się zauważać tych, którzy nas otaczają. Ja doszłam do tego, że stworzyłam własną postać jak oddałam siostrze jej, i sama założyłam klan, w którym miałam kupe netowych znajomych, na których zawsze można było liczyć(oczywiście tylko w sprawach związanych z grą). Ograniczyłam dość mocno czas dla znajomych, a jak już większość dnia zabrały mi zajęcia w realu to musiałam nadrabiać stracone godziny nocą, a wiesz mi wtedy jest całe mnóstwo ludzi na takich grach. Ja nie zawaliłam ani szkoły, ani związku wtedy bo gdzieś tam kołatała mi się myśl, że to w realu jest ważniejsze, niemniej jednak poświeciłam tej grze masę czasu, ogromną masę, której już dziś nie odzyskam, a którą można było wykorzystać na wiele innych ciekawszych zajęć. Trwało u mnie to dwa lata, a kiedy leciłl trzeci rok wprowadziliśmy w klanie nowy sposób porozumiewania się(coś w stylu skype'a tylko wygodniejsze w użyciu, żeby mieć lepszy kontakt, na bieżąco radzić się co do sprzętu na walki, oblężenia) i dopiero gdy słyszałam tych ludzi w realu, zwłaszcza jednego kolegę(zresztą młodego męża z dwuletnim synkiem, któremu żona ciągle urządzała awantury, ze się nim nie zajmuje, że jej nie pomaga, a on jej odpowiadał, ze zaraz za chwile, ewentualnie bral małego do kompa i z nami z nim siedział, a wszyscy tego wysłuchiwaliśmy bo byl caly czas online) zapaliła się dla mnie czerwona lampka że co ja właściwie robię dlaczego tracę  czas na głupią gre, i czy chcę aby tak wyglądało moje życie jak u tego kolegi. Zdecydowałam wtedy, że musze z tym skończyć, bo nie chciałabym takiego ojca dla mojego dziecka, ani być taką matką. Ale zerwanie znajomości po tak długim czasie wcale nie bylo latwe, jednak porobiły się pewne przyjaźnie co utrudniało sprawę, ale słuchanie tych kłótni sprawiło, że pewnego dnia odeszłam na bliżej nieokreślony urlop(jednak usunięcie postaci wtedy nie wchodziło jeszcze w grę, musiałam mieć pewność, że jesli zechcę mogę wrócić, chociażby żeby dowiedzieć się co u nich słychać, pozatym przecież tak długo budowało się tą postać, że szkoda tak dobrej postaci usuwać; dziś mogłabym zrobić to bez zastanowienia, ale nawet nie wchodze już na tamte strony). U mnie minęło już sporo czasu od tego(chyba ze trzy lata), ale doskonale rozumiem wszystkich, którzy nieszczęściem się w to wciągną i rozumiem tez tych, którzy przez to cierpią bo widzę jakie to destrukcyjne bylo dla mojego życia.

Tak więc z mojej strony mogę powiedzieć Ci że działaj, walcz aby oderwał się od tej gry bo im dłużej to będzie trwało tym gorzej dla niego(jego uzaleznienia)i dla waszego związku. Nie umiem tego wyjaśnić, ale tu nawet nie chodzi o to, że uważa się tych ludzi i tą grę za atrakcyjniejszą od naszych ukochanych, ale to jest jak z nałogami, pomimo tego, że wiemy że ranimy drugą stronę nie możemy przerwać, chyba że dostaniemy jakimś obuchem po głowie. Najgorsze jest to, że nie uzyskasz żadnego efektu awanturami, czy obrażaniem, to nie działa wierz mi. Musisz mu za to uświadamiać ciągle w kółko jak dużo traci z życia siedząc na necie i grając w te gry, uświadomić mu że w realu tak naprawdę nie odnosi żadnych korzyści a jedynie straty. Chyba każdy z nas gdzies tam w głębi chciałby być kimś innym, lepszym i na tym polegają te gry, więc może spróbuj jednocześnie doceniać go w codziennym życiu za drobiazgi, na które zwykle nie zwracasz nawet uwagi, tak żeby poczuł się  chociaż w polowie tak samo dobrze jak wtedy gdy "rozwali gracza z wyższym lvlem".
Ciężkie zadanie przed Tobą jesli on nie przeżyje takiego oświecenia jak ja, ale zobacz ile mi to zajęło, nie możesz dopuścić żeby u Was również ciągnęło się przez tak długi czas, bo gdy Ty będziesz gromadziła w sobie ogromne pokłady złości on nawet tego nie zauważy.

4

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
ewelina102 napisał/a:

I z godzinki dziennie zamieniało się to w długie godziny, zarywanie nocy, chodzenie na zajęcia niewyspaną bo przecież nie mogłam zawieźć swoich w klanie.

Dodatkowo te gry są tak konstruowane, że wszystko zajmuje sporo czasu jakby to tak podliczyć, a "więź" między ludźmi, którzy wspólnie grają sprawia, że mamy poczucie winy jak się nie będzie o tej czy tej w grze(bo ważna walka, bo ustalanie zasad, bo...) a do tego bonusy jakie można zdobyć sprawiają, że to wszystko jest tak atrakcyjne, ze w końcu przestaje się zauważać tych, którzy nas otaczają.

Ewelina zaniepokoił mnie Twój post ;/ Miałam wrażenie, że dokładnie czytam o swoim chłopaku. Opowiadał mi mniej więcej to samo. Niestety ma te wszystkie objawy uzależnienia...

Piszesz: "nie mogłam zawiść ludzi w klanie.." On także wspominał mi coś o tym, że obiecał komuś (oczywiście w świecie wirtualnym), że po tym jak wszystko zaliczy będzie grał na jego serwerze, umówił się z kimś na grę itp. Mówi na swoich współtowarzyszy w grze "kumple". Do tego stopnia przedstawia ich tak realnie, że czasami już nie wiem czy mówi o kumplach z wydziału, czy z gry. Kiedyś rozmawialiśmy na temat gier, uzależnienia itd. Powiedział, że to nie jest tak jak wszyscy myślą, że wciąga itd. Przedstawił mi sytuację jednego ze swoich "kumpli", który ma dziecko i gra tylko wtedy gdy ma czas. Nie ma problemów co wybrać: czas spędzony z dzieckiem, czy grę. Po za tym, gdy urodziła mu się córeczka to pochwalił się swoim współtowarzyszom, także to nie jest taki wirtualny świat, jak się wszystkim wydaje. Jak dla mnie to jakaś abstrakcja. Jak można nazywać ich swoimi "kumplami"? Już bardziej byłabym zadowolona gdyby wychodził z realnymi kolegami na piwo, czego niestety nie robi. Piszesz o bonusach. On do tego stopnia jest wciągnięty, że dorobił się statusu testera gier. Producenci przysyłają mu jakieś koszulki, otrzymuje gry za pół darmo. Przeraża mnie to wszystko hmm
Boję się strasznie, że on jest uzależniony...

5

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Witam.

Ja też mogę się wypowiedzieć jako osoba niestety uzależniona od gier internetowych... Wszystko zaczęło się ok 4 lat temu, kiedy to wyjechałem do Anglii zarobić trochę pieniędzy. Skumplowałem się z kolegą z pracy i to on mnie wciągnął do wirtualnego "pożeracza czasu"... Na początku wyglądało to niewinnie, ale z czasem było już tylko coraz gorzej. Gra była tak skonstruowana, że toczyła się całą dobę, niezależnie czy byłeś zalogowany na swoim koncie czy nie. Była to gra strategiczna, więc budowało się budynki, wojsko, atakowało się innych graczy, grabiło się ich z surowców, żeby móc szybciej się budować i szkolić więcej wojska. Po jakimś czasie znalazłem się w sojuszu, bo jak wiadomo w takich grach w pojedynkę nic się nie ugra. I zaczęły się porady i zadania od "szefów" takie jak limity wojska na koncie, wysyłanie wojska do obrony na daną godzinę, a nawet SEKUNDĘ!!! Były pisane specjalne programy dla sojuszu, które pomagały wyliczyć dokładną sekundę w której było trzeba "puścić" wojsko do jakiejś osady. Wrogów atakowało się w bo jak wiadomo "normalni" ludzie w tych godzinach śpią.

W krótkim czasie uzależniłem się od tej gry tak, że praktycznie potrafiłem sobie ustawić budzik na 3-4 w nocy, żeby wysłać atak, obronę lub wybudować wioskę. Totalna masakra... hmm. Wszystko to trwało ponad 3 lata. W ostatnim okresie tak mi się "paliło", żeby usiąść przed komputerem, że byłem wstanie poświecić wszystko, dosłownie wszystko..., a dopiero po dłuższym czasie człowiek dochodzi do wniosku jaki on jest głupi smile

Około rok temu nic poza grą się nie liczyło... Potrafiłem zajmować się swoim kontem plus około 12 innymi, żeby im pomóc być "lepszym". Oprócz tego odizolowałem się od wszystkich znajomych, rodziny, ogólnie od świata, stałem się bardziej nerwowy i dopadał mnie straszny smutek jak wróg wpadł do mnie i "przemeblował" moje osadki... To było najgorsze uczucie, kiedy poświęcałem grze swój praktycznie cały czas, prawie 24 godziny na dobę, a w ciągu jednej sekundy ktoś potrafił zniszczyć to wszystko.

W końcu na moje szczęście dopadło mnie chwilowe znudzenie grą i wtedy zacząłem sobie uświadamiać co ja tak naprawdę robię... oprócz gry, jedzenia, załatwiania potrzeb fizjologicznych oraz spania (krótkiego) to praktycznie nic nie robię... Zapisałem się na grupową psychoterapię chociaż musiałem czekać 3 miesiące na przyjęcie. I małymi kroczkami zapełniając swój czas innymi zajęciami zacząłem "odstawiać" grę na bok. Poznałem tam też wspaniałą dziewczynę, z którą jestem do dziś i mam nadzieję, że nasze ścieżki nigdy się nie rozejdą smile W tym momencie, moje życie uległo zmianie o 180 stopni. Więcej czasu spędzam aktywnie na rowerze bo uwielbiam jeździć smile oraz resztę swojego wolnego czasu poświęcam swojej dziewczynie. Życie w realu jest dużo bardziej atrakcyjniejsze niż w wirtualnym świecie.

Wracając do Twojego męża to niewątpliwie jest uzależniony od gry. I jest to niestety choroba tak samo jak alkoholizm czy inne uzależnienia. Tutaj moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby zaangażowanie jego najlepszych kumpli z realnego świata, żeby pomogli Tobie odciągnąć go od komputera zajmując go czymś innym, najlepiej z dala od domu i od komputera. Musi wypełnić swój czas naprawdę czymś innym, bo tak to będzie tylko pogłębiać swój stan uzależnienia od gry. Na dodatek jeśli spodziewacie się dziecka to musisz podjąć szybko jakieś kroki bo nie będziesz mogła liczyć na jego pomoc... sad Może warto również porozmawiać z psychologiem, choć pewnie nie będzie chciał iść z własnej nieprzymuszonej woli. Ważne, żebyś się nie poddawała, nawet jak masz chwile zwątpienia, bo można się uwolnić od tego nałogu. Najlepszym lekarstwem byłoby gdy sobie sam to sobie uświadomił, ale to może być za miesiąc, rok, dwa... Dlatego pomóż mu, a na pewno odwdzięczy się Tobie i maluszkowi w przyszłości.

Trzymam za Was kciuki i życzę powodzenia.
Pozdrawiam.

6

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Małgorzatka
"Jak dla mnie to jakaś abstrakcja. Jak można nazywać ich swoimi "kumplami"?" widzisz dla Ciebie osoby, która nie zetknęła się z tym osobiście to jest abstrakcja, ale wierz mi z drugiej strony to długo tak nie wygląda. Nie mogę powiedzieć, że te znajomości zawarte na grach gdzieś się ulotniły(tzn te najbliższe), ludzie mają wielu internetowych znajomych i tak na prawdę nie istotne czy poznali ich na czatach, portalach społecznościowych czy na grach, bo rozmowy po jakimś czasie w końcu muszą zejść na życie prywatne, wiadomo, że nie opowiadasz wszystkiego, ale myśle, że te rozmowy przypominają te z realnymi znajomymi i dlatego mogę powiedzieć że X czy Y jest moim kumplem/kumpelą, chociaż nigdy w realu się nie widzieliśmy, lub ewentualnie na nk czy fb. A tu do tego masz z nimi wspólny cel: być jak najlepszym graczem/klanem/gildą itp., koledzy z reala tego nie rozumieją jeśli nie grają, więc nie możesz z nimi o tym porozmawiać, pochwalić się, że coś tam Ci się udało. I to też ma duży udział w uzależnieniu, bo gra jest jeszcze atrakcyjniejsza. Tylko przynajmniej mnie się tak wydaje, zerwanie z tym nałogiem jest o tyle trwalsze, że osoby, które to zrobiły nie wracają już raczej do gry, po uświadomieniu sobie swojego problemu i ostatecznym oderwaniu się od tego(co z dnia na dzień raczej nie nastąpi bo samo odchodzenie z gry trochę zajmuje, bo przecież trzeba dokończyć "niezałatwione sprawy", totalna głupota, ale tak niestety jest), ale najtrudniej jest właśnie uświadomić sobie to, że trzeba z tym skończyć. I to musi zrobić Twój chłopak, a Ty możesz jedynie próbować mu pomóc, bo na silę nic nie osiągniesz, albo na bardzo krótki czas.
Ja nie potrzebowałam do tego jak Pan wyżej pomocy psychologa, mnie akurat pomogła żona tamtego gracza, chociaż zrobiła to nieświadomie, to w moim przypadku zadziałało. Do dziś dnia mam kontakt z nieliczną grupą ludzi, część z nich jeszcze gra, część tak jak jak odeszła wtedy lub niedługo później, i Ci którzy odeszli zawsze mówili, że w końcu dotarło do nich jakim pożeraczem czasu są te gry, ale zawsze ktoś za tym stał(chłopak/dziewczyna/mąż/żona), tylko do tego trzeba dużo cierpliwości z Twojej strony i dużo rozmów, może wykorzystaj wakacje i nawet gdybyś wolala posiedzieć w domu i się z nim poprzytulać zmuś siebie i jego do długich spacerów, wycieczek, Tylko uprzedzaj go o nich wcześniej, żeby on mógł dać znać tym w wirtualu, że go nie będzie, bo na takim etapie uzależnienia, prędzej się z Tobą pokłóci i nie pójdzie niż zawiedzie ich w jakiejś tam akcji. I nie zgadzaj sie na powroty wcześniejsze do domu, ani żeby logował się z komórki. To też jest sposób na poluźnienie jego przywiązania do gry, jesli wyjdziecie raz, drugi, trzeci i nic mu się tam nie zawali a ten czas spędzicie miło, zobaczysz że sam powoli zacznie zauważać, że nie jest tak bardzo niezbędny w tej grze jak mu się wydawało i że w okół niego też toczy się ciekawe życie. zyczę i Tobię i tygrysce-tg powodzenia:) Bo to naprawdę da się zrobić, tylko trzeba działać i być w tym konsekwentnym(nie wiem jak bardzo Wasi panowie są uzależnieni, ale w niektórych przypadkach nawet groźba odejścia będzie jak rzucanie grochem o ścianę), bo tu czas działa na Waszą niekorzyść.

7

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Staram się odciągnąć go od tej gry jak się da. Ma nawet jej imitacje w planszówce, choć  nie zadowala się taką grą, woli zdecydowanie kompa. Na jego kolegów nie ma co liczyć - nie dość, że mieszkają 5 miast stąd, to zamiast przyjechać na grilla, czy po prostu pogadać, umawiają się na te nocne spotkania i całymi grupami idą na potwory. Nie chce im się po prostu ruszać z domu, jak mogą siedzieć przed kompem.Wczoraj po głębszej rozmowie stwierdził, ze od zawsze faceci mieli jakieś zajęcia na nudę - czytanie gazet, chodzenie z kumplami na piwo, a teraz jest standardem siedzenie na WOW'ie  i to po prostu jest duch czasu. Ja rozumiem, można czytać gazetę, ale cały dzień? Usiłuję go uprosić, by grał ze mną w jakiegoś magic'a (takie karty po angielsku z zadaniami np zadaj 3 obrażenia itd.), w te planszówki swoje, bo też to lubił, poszedł gdzieś na spacer albo posiedział na placu (mamy fajny ogródek, idzie ognicha robić, spotkania towarzyskie, nawet mecze mogliby sobie urządzać). Niestety, on ani rusz. Czasami przyjdzie na kilka chwil, ale wygląda jakby był obrażony, skrzywdzony, niekochany i cały mrok spadł na niego. Oczywiście co chwile pyta, czy już może wrócić, i taki grill np kończy się wcinaniem zimnych kiełbasek przed monitorem. Czytałam w internecie, słyszałam tez od znajomych ze wiele takich przypadków kończy się rozstaniem, rozwodem. Ja mojego męża nigdy nie zostawię, choćby nie wiadomo co głupiego w życiu zrobił ale już naprawdę nie wiem co robić. Z jednej strony mam wyrzuty, jakobym za bardzo próbowała w niego ingerować, ze to faktycznie może mną się nudzi i to moja wina, ze tak się to skończyło; z drugiej strony martwi mnie jego stan i bardzo chcę mu pomóc ale nie potrafię. Boje się , że wpadnie w jakiś szał, że jak nie będzie mógł grać w domu, to gdzieś sobie pójdzie i nas zostawi, gdzieś , gdzie będzie miał stały dostęp do tej gry. Nie podoba mi się też fakt, ze zaczyna wydawać prawdziwe pieniądze na jakieś ekwipunki lub pieniądze cyfrowe, płacąc na allegro innym graczom prawdziwe sumy a potem oni spotykają się gdzieś w tej grze i sobie przesyłają jakieś rzeczy.Tym sposobem pozbywa się części swojej wypłaty, którą np moglibyśmy przeznaczyć na jakąś wycieczkę albo choćby zabawkę dla małego. Mógłby to wydać na cokolwiek, choćby kupić sobie zapas hamburgerów i piwa na miesiąc, ale on woli inwestować w jakieś nieistniejące przedmioty. Ostatnio założył już specjalne dodatkowe zabezpieczenie, żeby mu się nikt na konto nie włamał i nie ukradł mu całego dobytku (?!). O psychologu nie ma mowy, gdyż on sam twierdzi, ze przesadzam a on nie ma problemu.Skoro to nie jest problem, to w takim razie co nim jest?

8

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

"Staram się odciągnąć go od tej gry jak się da. Ma nawet jej imitacje w planszówce, choć  nie zadowala się taką grą, woli zdecydowanie kompa. " taka gra nigdy nie będzie tak atrakcyjna jak ta w wirtualnym świecie i tego nie przeskoczysz, i wydaje mi się, że walczenie z nim, aby z jednej gry(online) przeszedł do drugiej(planszowej) jest zupełnie złym pomysłem, bo tylko nadal go to nakręca aby grać na kompie. To musi być coś innego, co? Trudno powiedzieć, bo nie wiem co on wcześniej lubił, co go pasjonowało. Ale i tak na początek muszą to być zdecydowanie jakieś atrakcje wiążące się z wyciąganiem go z domu i może dalej niż przydomowy ogródek gdzie ma poczucie, ze w każdej chwili może wrócić do pokoju i zasiąść przed kompem. U Ciebie jest tym trudniej, że jesteś w ciąży więc lepiej byłoby gdyby miał właśnie jakiś kolegów, ale w żadnym wypadku tych, którzy też grają w tą grę! Bo jestem przekonana, że Impress Me nie o takich mówił, proponując ich pomoc, bo tacy nie pomogą a tylko będą się w grupie bardziej nakręcać, to muszą być ludzie, którzy nie grają i najlepiej tacy, których Twój mąż nie przekona do tego aby zaczęli grać:-) Bo zobaczysz za chwile urodzi się Wam dziecko, ale wszystko będzie na Twoich barkach, bo dla Twojego męża będzie ważniejsze, żeby zdobyć kolejny level niż przebrać dziecko, a Ty będąc zmęczona będziesz jedynie kłębkiem nerwów, że on woli swoje głupie gierki zamiast Ci pomóc, będziesz na niego krzyczeć, a on będzie wolał od tego wszystkiego uciec do wirtuala, bo przecież tak jest łatwiej.

Wiem, że jakiś czas temu był w kinach puszczany polski film dotyczący tego problemu, nie oglądałam go więc nie wiem czy dobry i na ile przedstawia prawdę, ale może warto abyś sobie go załatwiła i kiedyś wieczorem obejrzała go wspólnie z mężem. Może to pomoże mu chociaż zacząć dostrzegać jakiś problem?

9

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

To typowe uzależnienie: "Gdybym chciał to bym nie grał..." itp, ale myślami i tak będzie przy grze.

Wycieczki, spotkania ze znajomymi (dokładnie inni niż z gier) jak najdalej od domu. Musisz go go jakoś zmusić, nawet gdyby to miał być jakiś podstęp, żeby odszedł od kompa.

A może Twoja teściowa by mogła jakoś wpłynąć na Niego? Jeśli masz dobry kontakt z nią to porozmawiajcie sobie, że martwisz się o jego syna. Tak jak koleżanka wyżej pisała, nie możesz robić awantur bo to nic nie da tylko pogłębi ten stan...

10 Ostatnio edytowany przez Małgorzatka (2011-06-15 20:47:21)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
ewelina102 napisał/a:

Małgorzatka
"Jak dla mnie to jakaś abstrakcja. Jak można nazywać ich swoimi "kumplami"?" widzisz dla Ciebie osoby, która nie zetknęła się z tym osobiście to jest abstrakcja, ale wierz mi z drugiej strony to długo tak nie wygląda. Nie mogę powiedzieć, że te znajomości zawarte na grach gdzieś się ulotniły(tzn te najbliższe), ludzie mają wielu internetowych znajomych i tak na prawdę nie istotne czy poznali ich na czatach, portalach społecznościowych czy na grach, bo rozmowy po jakimś czasie w końcu muszą zejść na życie prywatne, wiadomo, że nie opowiadasz wszystkiego, ale myśle, że te rozmowy przypominają te z realnymi znajomymi i dlatego mogę powiedzieć że X czy Y jest moim kumplem/kumpelą, chociaż nigdy w realu się nie widzieliśmy, lub ewentualnie na nk czy fb. A tu do tego masz z nimi wspólny cel: być jak najlepszym graczem/klanem/gildą itp.,

Może zbyt pochopnie określiłam tą sytuację jako abstrakcję. Owszem zdarzyło mi się kogoś poznać w internecie, ale zawsze prędzej czy później dochodziło do spotkania.
Napewno wspólny cel bardzo "jednoczy" go z innymi graczami. Czasami opowiada o nich tak bardzo realnie. Jakby dopiero przed chwilą wrócił ze spotkania z nimi. W sumie to było tak jakby "spotkanie". Ja trochę grałam ale nigdy w internecie. Strategie typu stronghold, age of empires. Niedawno podrzucał mi jakieś gry, odniosłam wrażenie, że próbuje mnie "wciągać" w to środowisko. Jednak już nie jestem na to podatna, chyba "wyrosłam". Kiedyś mogłam nawet całą sobotę grać.

ewelina102 napisał/a:

(...) ale najtrudniej jest właśnie uświadomić sobie to, że trzeba z tym skończyć. I to musi zrobić Twój chłopak, a Ty możesz jedynie próbować mu pomóc, bo na silę nic nie osiągniesz, albo na bardzo krótki czas.
(...)
Ci którzy odeszli zawsze mówili, że w końcu dotarło do nich jakim pożeraczem czasu są te gry, ale zawsze ktoś za tym stał(chłopak/dziewczyna/mąż/żona), tylko do tego trzeba dużo cierpliwości z Twojej strony i dużo rozmów, może wykorzystaj wakacje i nawet gdybyś wolala posiedzieć w domu i się z nim poprzytulać zmuś siebie i jego do długich spacerów, wycieczek, Tylko uprzedzaj go o nich wcześniej, żeby on mógł dać znać tym w wirtualu, że go nie będzie, bo na takim etapie uzależnienia, prędzej się z Tobą pokłóci i nie pójdzie niż zawiedzie ich w jakiejś tam akcji.

Delikatnie próbuję mu uświadomić, że to jednak jest strata czasu. Odnoszę wrażenie, że on także o tym wiem, tylko czasami ma potrzebę ucieczki w ten wirtualny świat.
Co do czasu spędzanego razem. Niestety tak średnio wychodzi jeden dzień na tydzień/dwa tygodnie. Mówi, że musi się dużo uczyć, pomagać w domu. Nie wspomina, że grał . Twierdzi, że gra tylko wtedy gdy ma czas. Jednak na naszych spotkaniach jest bardzo zmęczony. Czasami musi się trochę zdrzemnąć aby mógł jakoś funkcjonować. Zdarza mi się, że czasami gdzieś go wyciągnę, ale niezbyt często. Na początku naszych spotkań często wychodziliśmy w "teren", bo oboje lubimy piesze wędrówki. Spróbuję w te wakacje gdzieś częściej go wyciągnąć.
Nie zdarza się aby odmawiał mi spotkań. Mamy ustalone, że piątek jest nasz i zazwyczaj tak jest. Czasami nawet zostaje dłużej, niż wcześniej planował. Oczywiście zdarzyło mu się, że odebrał jakiś telefon i musiał wyjść, ale chyba tylko dwa razy. Także chyba nie jest tak najgorzej smile

11

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Kochana niestety to jest uzależnienie. choroba taka sama jak alkoholizm czy hazard. Ja się zmagam z tym od 4 lat. Walczę ze swoim mężem i nie wygram. Tyle wiem.

Na szczęście etap zakochania w grze mu mija, ludzie z gry się porozchodzili,bo serwer upadł,samemu mu się nie chce grać, spędza owszem 4-6 h w grze,ale już wiem,że gdy poproszę go o pomoc - odejdzie od komputera.
Wcześniej potrafił grać po 14 h, spać 3-4 h, do pracy,powrót do domu i jazda.
Ale ultimatum było jasne - ja albo gra. I raz już go puściłam z manatkami,żeby wiedział że to nie przelewki.

Robisz błąd....jak to jedzenie przed klawiaturą? No mi się to w głowie nie mieści, jeszcze czego.
Będzie głodny to niech sam zasuwa i sobie nałoży.
Nie ma czasu na jedzenie? Niech spada.

Gadanie że wszystko się zmieni gdy dziecko się urodzi tez słyszałam smile Baju baju.... "Bo jestem w ciąży to on sobie jeszcze skorzysta."
Koniowi na ucho niech bajki takie mówi nie mnie smile

I nie rozumiem płacenia za grę, jest tyle serwerów prywatnych darmowych że to się w pale nie miesci.

Jeszcze się napłaczesz, jeszcze nie raz się wydrze, będzie agresywny. Ja to przeszłam już.
Miałam swoje sposoby na niego,ale walka trwała 3.5 roku.

12

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Poszukaj psychologa specjalizujacego sie w uzależnieniach. Katastrofa. Pisałem o tym w innych wątkach chyba tutaj na forum.
Światowa Organizacja Zdrowia sformułowała pytania do testu wykrywającego uzależnienie. Ja w tej chwili nie pamiętam wszystkich, ale z tego co pamiętam to 90% wskazuje na uzależnienie. Możecie mieć poważny problem.

13

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Definitywnie się uzależnił i nie będzie łatwo go z tego wyciągnąć. Każde próby odstawienia go od gry będzie odbierał jako atak na siebie. Powinnaś jak najszybciej poradzić się specjalisty, bo lepiej na pewno nie będzie. To jest uzależnieni jak od narkotyków jeżeli sam zarywa noce i kupuje sobie konto bez konsultacji z Tobą to jest bardzo źle.

14

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Hej,
mój miał to samo, codzienie grał, jak wracał do domu mył ręce i już odpalał kompa w tym czasie. Poza grami oglądał zwiastuny nowych gier, konferencje o grach zagraniczne, audycje w necie o grach, fora (kilkuletni staż na forum, znał je od podstaw), opisy i podpowiedzi do gier... . Miał kilka konsol. Nie dało rady wyciągnąć go na wyjście gdziekolwiek, zawsze wolał grać. Jak był u mnie to albo siedział na tym swoim forum o grach albo te zapowiedzi gier na youtubie..

Nie uważał sie za nałogowca, mówił, że świadomie wybiera to zajęcie, bo tylko to lubi i chce robić w wolnym czasie. Czasem do rana potrafił grać, mało miał znajomych w realu, ze mną układy partnersko-koleżeńskie mimo, że byłam jego dziewczyną, to nie czułam miłości od niego, skupiał się na grach, a ja przesiadywałam z książką za jego plecami słuchając tych strzelanin.

Taki gracz, jest ok, jeżeli potrafi zachować równowagę i obok grania potrafi uszczęśliwiać swoją dziewczynę i zachowywać się tak, aby nie czuła sie odepchnięta na dalszy plan. Zwracać na nią uwagę, opiekować się. Mój tego nie potrafił,wręcz w dziecinny sposób oczekiwał, że ja będę się do tego nim opiekowała i donosiła mu do tego kompa herbatki.

15

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

współczuje Ci takiego braku zainteresowania, zwłaszcza teraz, kiedy tak tego potrzebujesz, musisz Nim potrząsnąć, żeby zdał sobie sprawę co robi i jak się źle z tym czujesz. Ustal może, że ma pobyć z Tobą ileś godzin dziennie, a potem może sobie grać do nocy. Ty potrzebujesz Go teraz szczególnie, a na swoje przyjemności powinien mieć czas w drugiej kolejności. Powodzenia.

16

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
bellini napisał/a:

Taki gracz, jest ok, jeżeli potrafi zachować równowagę i obok grania potrafi uszczęśliwiać swoją dziewczynę i zachowywać się tak, aby nie czuła sie odepchnięta na dalszy plan. Zwracać na nią uwagę, opiekować się. Mój tego nie potrafił,wręcz w dziecinny sposób oczekiwał, że ja będę się do tego nim opiekowała i donosiła mu do tego kompa herbatki.

bellini .. zaryzykuje stwierdzenie, że żaden nie potrafi. W końcu i tak pochłoną go gry. Znałem takich, którzy zwalniali się z pracy, lub chodzili na zwolnienia lekarskie ... wszystko by dopaść swojej gierki ...

17

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Opowiem wam moja hostorie...
Byłam w klasie maturalnej (2 lata temu), kwiecień, ogromny stres przed pierwszym ważnym w życiu egzaminem. Młodsza siostra(13lat, okres buntu)  zła, że spędzam czas z chłopakiem a nie jak dawno temu z nią. Tak pokazała mi grę Metin2. Wirtualny świat szybko mnie wciągną. Inni ludzie, ciekawe postacie, skile, moby, eq... wszystko jak z czarodziejskiego świata. Nie myślałam o maturze i stresie, więc wszystko pieknie pozdawałam. Niestety, okres matur sie skończył a zaczęły się nieprzespane noce na metinie. Obiad przed kompem, wstaje rano włączam komputer i expie expie expie. Wtedy zwykła nobka (słow z zargonu gry, opisujące kogoś gorszego). Minęły ponad dwa lata. Co sie zmienilo? Osiągnelam high poziom, pro eq, pro skile i mimo ze gra mi sie znudzila, nadal tam loguje i stoje w m1 (lokalizacja) gadajac z ludzmi. Jestem na etapie spieniężania dorobku i planuje zmarnowany czas i kawal zycia wymienic na ok dwa tysiace realnej gotowki. Zmadrzalam ale co z tego. Obserwując spolecznosc metin2 zauwazylam ze Ci najmocniejsi to ludzie 25+lat, ktorych stac na to by za Smocze monety wzmocnic swoja postac. Ta gra to nic innego jak rywalizacja i dążenie do doskonałości. Ta gra to patologia.

Znam przypadek małzeństwa z 12 letnią coreczka. Dwie najmocniejsze postacie na serwerze, maz i zona w grze i w zyciu a w tym wszystkim ich corka tez pochlonieta gra, ktora nie ma obiadu jak wraca ze szkoly bo mamusia i tatus tocza miedzy soba pvp w m1 (pvp = player vs. prayer)

18

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Takich gier powinny być zakazane. To jest masakra. Ktos sobie z tego ma niezłą kase,a nie ważne,ze rodziny sie rozpadają. Tylko jak zawsze mają argument,że nikt nikogo nie zmusza do gry. Bez psychologa sie nie obejdzie sad:(:(

19

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
SzaraMyszka20 napisał/a:

Znam przypadek małzeństwa z 12 letnią coreczka. Dwie najmocniejsze postacie na serwerze, maz i zona w grze i w zyciu a w tym wszystkim ich corka tez pochlonieta gra, ktora nie ma obiadu jak wraca ze szkoly bo mamusia i tatus tocza miedzy soba pvp w m1 (pvp = player vs. prayer)

A z czego oni się utrzymują? Chodzą mimo wszystko do pracy? tongue

20

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Zekomo tak ale osobiscie w to watpie;p

21

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

akurat WarCraft to dobra gierka smile
wszystko jest dobre, ale...z umiarem.
dla graczy, przebicie kilka leveli, zdobycie +10 do many etc to tak jak dla mnie czasem trzygodzinny freeride, to sposób spędzania wolnego czasu, rozrywka. ale... ludzie, umiar, umiar.. autorka wątku mnie przeraziła, tym co wyprawia jej mąż. najbardziej mi przykro jak napisała:

tygryska_tg napisał/a:

Jak wygląda moje życie od dnia ślubu? Siedzę sama cały dzień i noc w domu (przez 6 godzin mąż w pracy, przez resztę w cyfrowym świecie). Cały dzień sprzątam, próbuje przytaszczyć jakieś jedzenie, przygotowuje dom dla maluszka, pogadam do siebie, obejrzę tv , a potem... przychodzi mąż, więc coś ugotuję i resztę czasu czytam gazety gapiąc się w ścianę. Nie mogę oglądać tv i rozmawiać, rozpraszam tym jego skupienie w grze. Rozmawiałam z nim wielokrotnie, strzelałam fochy, odłączałam sprzęt... Najpierw skutkowało na 3 h, potem na 10 min, a teraz nie skutkuje, a sprzętu lepiej nie tykać... Jeżeli chcę z nim żyć w spokoju, muszę więdziec, że sprzęt komputerowy należy do niego i tylko on ma prawo go użytkować.

to jest takie smutne, żyjecie razem ,ale tak daleko..
mój były także wpadł w nałóg. straszne to było. wydawał kasę na sprzęty, nieraz całą pensję, uciekał przed problemami, właśnie tam..
nie wiem co mam autorce doradzić, ja juz się uwolniłam od tego związku, ale ona?

22

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
The_devil napisał/a:

Poszukaj psychologa specjalizujacego sie w uzależnieniach. Katastrofa. Pisałem o tym w innych wątkach chyba tutaj na forum.
Światowa Organizacja Zdrowia sformułowała pytania do testu wykrywającego uzależnienie. Ja w tej chwili nie pamiętam wszystkich, ale z tego co pamiętam to 90% wskazuje na uzależnienie. Możecie mieć poważny problem.

Zgadza się, tak byłoby najlepiej.

Kurcze, coś strasznego.. Na szczęście ja nigdy nie miałam z tym problemu u Faceta i sama też nie, a czemu ? Powód jest prosty. Nie lubię gier , w ogóle mnie nie kręcą. Gdy kiedyś kupiono mi grę, to na początku może i mi się podobała, ale z godzinka gry i już byłam znudzona. Jedno uzależnienie mniej, od gier się nie uzależnie wink

23

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Ech, gry są zaj..ste, nie wiesz co tracisz wink Może kiedyś to była rozrywka ''dla dzieci'', ale teraz to często rzecz na najwyższym poziomie, z dopracowaną, dojrzałą fabułą(chociażby Wiedźmin 2, najnowsze dzieło polskiego studia), często poprawiają refleks, umiejętność taktycznego myślenia, już nie mówiąc o tym, jak bardzo podszkoliłam na nich angielski (egzamin na poziomie C1 napisałam na 96%, najlepiej na roku). Faktem jednak jest, że z drugiej strony wiele gier odmóżdża - i są to właśnie głównie mmo. Sama tego doświadczyłam, też byłam uzależniona. W mmo często robisz ''w kółko to samo'', bezmyślnie, jednak to też bardzo relaksuje, no i są inni ludzie, z którymi rywalizujesz. Mnie się po prostu znudziło.

Natomiast nadal jestem uzależniona od internetu i troszkę od czytania netkobiet wink Jedno  z lepszych -o ile nie najlepsze - for na jakie trafiłam.

Kontrowersyjny ten mój post biorąc pod uwagę nazwę tematu, ale gier jako takich nigdy nie będę uważać za złe wink Szkopuł właśnie w tym, by być na tyle dojrzałym,by się kontrolować.

24 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2011-06-25 03:22:49)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
paulina20 napisał/a:

Ech, gry są zaj..ste, nie wiesz co tracisz wink Może kiedyś to była rozrywka ''dla dzieci'', ale teraz to często rzecz na najwyższym poziomie, z dopracowaną, dojrzałą fabułą(chociażby Wiedźmin 2, najnowsze dzieło polskiego studia), często poprawiają refleks, umiejętność taktycznego myślenia, już nie mówiąc o tym, jak bardzo podszkoliłam na nich angielski (egzamin na poziomie C1 napisałam na 96%, najlepiej na roku). Faktem jednak jest, że z drugiej strony wiele gier odmóżdża - i są to właśnie głównie mmo. Sama tego doświadczyłam, też byłam uzależniona. W mmo często robisz ''w kółko to samo'', bezmyślnie, jednak to też bardzo relaksuje, no i są inni ludzie, z którymi rywalizujesz. Mnie się po prostu znudziło.

Natomiast nadal jestem uzależniona od internetu i troszkę od czytania netkobiet wink Jedno  z lepszych -o ile nie najlepsze - for na jakie trafiłam.

Kontrowersyjny ten mój post biorąc pod uwagę nazwę tematu, ale gier jako takich nigdy nie będę uważać za złe wink Szkopuł właśnie w tym, by być na tyle dojrzałym,by się kontrolować.

Skoro nie lubię gier , to co mogę tracić ? tongue Zmuszać mam się ?:) Kwestia gustu, nie każdy lubi grac
od netu to i ja uzależniona, powoli to zmieniam, ale potrafiłsm całe dnie byc  na necie, całymi tygodniami hmm

Wiadomo ,że same w sobie gry nie są złe .  Jednak z tego co widzę, to chyba niewiele osóbn, zwłaszcza mężczyzn nie  potrafi umiarkowanie grać big_smile

na szczęście mój zna granice, choć jak był młodszy, to ponoć różnie bywało...

25

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Wiesz, przypuszczam, że mogłaś trafić na nieodpowiednią dla ciebie grę ;P Oczywiście, że wiele osób może po prostu nie lubić, ale z drugiej strony jest tyle gatunków, że niemal każdy może znaleźć coś dla siebie.

The Sims to od wielu lat hit wśród kobiet wink Możesz sobie zobaczyć w necie.

26

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Przeglądałam serio wiele gier, wiele gatunków, the Sims też i naprawdę to nie dla mnie smile Także u mnie problem rozwiązany - nie przepadam.

27

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

szczyt szczytów, małolat z kanady zagrywał się w serię Manhunt i zadźgał młodsza siostrę, bo mu przeszkadzała.

28

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
Shanty napisał/a:

szczyt szczytów, małolat z kanady zagrywał się w serię Manhunt i zadźgał młodsza siostrę, bo mu przeszkadzała.

Oj wiele było takich przypadków ... nie tylko w Kanadzie. U naszych zachodnich sąsiadów klient przestał chodzić do pracy i zadłużył się na wiele tysiecy Euro. W chinach klient wyskoczył z okna wieżowca. Do tego dochodzi tysiące przypadków w których uznano, że przyczyną samobójstwa lub morderstwa była choroba psychiczna a nie uzależnienie. Do dziś ten problem jeszcze nie jest w 100% identyfikowany.

Ty truskaweczka19 pomimo testowania wielu gier, nie trafilaś jeszcze byc może na gry od których można się uzależnić.
Oczywiście nie wszystkie uzależniają i nie wszyscy sie uzależniają. Problem jest w psychice.

29

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Nie, po prostu nie lubię grać, wiem to na pewno smile

30

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

ja lubie grać, ale gdy trzeba , potrafię odstawić pada i to bez protestu. gierki nie są moim hobby, ot, od czasu do czasu lubię brać do wirtualnej ręki Ostrze Wygnania i pochlastać trochę stworzeń smile
Gorzej, jak powoli ktoś zaczyna na prośbę o przerwanie gry reagować agresją. Mnie te dzieciaki, racja, czy to Kanada czy u nas, ale mnie osobiście to przeraża

31

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Niestety, minęło trochę czasu, a oderwać go od gry się nie udało. Wręcz przeciwnie. Siedzi na niej 24/h. Ostatnio stara się ciągle brać wolne w pracy, bo po nocnych rajdach jest tak zmęczony , że nie chce mu się wstawać. Moje życie zamieniło się w piekło. Zostałam szczęśliwą mamusią, mamy cudownego synka, który w zasadzie nie zna ojca. A ja męża. Nie rozmawiamy ze sobą wcale, nie mamy żadnych tematów. Nie spędzamy ze sobą czasu wcale, nasze relacje kończą się na "cześć" gdy wraca z pracy. Dzieckiem się nie zajmuje wcale. Zdarza się, że maluch nie jest kąpany 3 dni, bo mąż ma rajd i nie może odejść od kompa. Nie mam życia, nawet chwilki dla siebie. Nie mogę nic zjeść, bo na zmianę opieka nad mężem ( gotowanie, podawanie mu dań pod twarz, pakowanie go do roboty, zabieranie mu śmieci z przed nosa, zmuszanie do oderwania się na czas kąpieli) i nad maluchem, który ma tylko mnie. Jego ojciec nie reaguje na płacz, zakłada słuchawki na uszy, by nie słyszeć. Ja odchodzi od zmysłów. Z niecierpliwością wyczekuję na choć 5 minut wolnego, gdy mały uśnie by w między czasie coś mu się nie stało, by móc skożystać z wc. Gdyby tego było mało, cały dzień muszę wysłuchiwać gadaniny rodziny, jaka jestem gruba po tym porodzie, że wyglądam jak świnia i winnam schudnąć. Teściowie o wszystkim decydują a on nic się nie odezwie. Ma własny świat. Moja wymarzona bajka stała się mym koszmarem.

32

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
The_devil napisał/a:

Znałem takich, którzy zwalniali się z pracy, lub chodzili na zwolnienia lekarskie ... wszystko by dopaść swojej gierki ...

Pozwoliłem sobie na zacytowanie siebie .... I czułem że tak właśnie się to skończy. Jeśli mąż sam nie zrozumie, że jest w pułapce, i nie podejmie decyzji o leczeniu, to koniec. Dalszy ciąg tych wydarzeń został już napisany w innych wątkach o uzależnieniach ... zaniedbanie siebie, długi, narastająca agresja etc etc ....

33

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
tygryska_tg napisał/a:

Niestety, minęło trochę czasu, a oderwać go od gry się nie udało. Wręcz przeciwnie. Siedzi na niej 24/h. Ostatnio stara się ciągle brać wolne w pracy, bo po nocnych rajdach jest tak zmęczony , że nie chce mu się wstawać. Moje życie zamieniło się w piekło. Zostałam szczęśliwą mamusią, mamy cudownego synka, który w zasadzie nie zna ojca. A ja męża. Nie rozmawiamy ze sobą wcale, nie mamy żadnych tematów. Nie spędzamy ze sobą czasu wcale, nasze relacje kończą się na "cześć" gdy wraca z pracy. Dzieckiem się nie zajmuje wcale. Zdarza się, że maluch nie jest kąpany 3 dni, bo mąż ma rajd i nie może odejść od kompa. Nie mam życia, nawet chwilki dla siebie. Nie mogę nic zjeść, bo na zmianę opieka nad mężem ( gotowanie, podawanie mu dań pod twarz, pakowanie go do roboty, zabieranie mu śmieci z przed nosa, zmuszanie do oderwania się na czas kąpieli) i nad maluchem, który ma tylko mnie. Jego ojciec nie reaguje na płacz, zakłada słuchawki na uszy, by nie słyszeć. Ja odchodzi od zmysłów. Z niecierpliwością wyczekuję na choć 5 minut wolnego, gdy mały uśnie by w między czasie coś mu się nie stało, by móc skożystać z wc. Gdyby tego było mało, cały dzień muszę wysłuchiwać gadaniny rodziny, jaka jestem gruba po tym porodzie, że wyglądam jak świnia i winnam schudnąć. Teściowie o wszystkim decydują a on nic się nie odezwie. Ma własny świat. Moja wymarzona bajka stała się mym koszmarem.

Żałuje, że dopiero teraz przeczytałam tego posta. Nie możesz tego tolerować, bojąc się, że odejdzie. W takiej sytuacji, albo kończy z grą, albo rozwód. Mówię całkowicie serio. Mój ojciec był typem Twojego męża. Wklejam Ci tu mojego posta, z innego wątku, jak gry komputerowe (w tym te on-line) odebrały mi ojca.


Mój ojciec od zawsze był uzależniony od komputera. Zaczęło się od pierwszych modeli, komodore, amiga, potem PC. zaczynał granie od "pikselowych żabek skaczących po ekranie", potem woolf, pierwsze gry VGA, a teraz gra w najnowsze gierki po sieci. Moja matka zawsze miała z nim krzyż pański. Też podjęła taktykę "olewać i robić swoje". Skutek był taki, że ojca nie miałam i do dziś nie mam. Mieliśmy 3pokojowe mieszkanie. Mieszkaliśmy w nim w czwórkę - ja, mama, brat i tata. Pewnego dnia [może miałam z 4lata] tata stwierdził, że potrzebuje swojego pokoju, żeby miał swój kąt w domu, żeby mógł w spokoju realizować swoje pasje i potrzebę samotności. Dodam, że to były czasy kiedy komputery dopiero wchodziły na polski rynek, więc o takich typach uzależnienia nikt jeszcze nigdy nie słyszał. Mama zgodziła się na prośbę ojca i od czasu jak odstąpiła mu jeden pokój, tak został w nim po dziś dzień. Ja gniotę się z bratem w jednym pokoju od 18lat. Mama zajmuje salon, a ojciec swoją norę.

Od czasu jak dostał ten pokój to skończyła się rodzina. Całe dnie siedział przed kompem, za zamkniętymi drzwiami, z browarkiem oczywiście[do dziś nie wiem, czy te 2 piwka dziennie nie są wynikiem alkoholizmu, aczkolwiek to inna kwestia]. W każdym bądź razie dzień ojca wyglądał tak: wstaje, idzie do pracy, wraca, siada do kompa i zamyka drzwi za sobą, raz dziennie można spotkać go w kuchni - bierze sobie piwo z lodówki i wraca do kompa. Jedzenie kupuje po drodze, gdyż mama - metodą olewactwa - przestała mu gotować 10 lat temu. I tyle. gra do 1-2 w nocy i idzie spać [tak przypuszczam gdyż wtedy gaśnie światło ], potem wstaje i cały dzień powtarza się od nowa i tak 18lat. Dodam, że kiedy zaczęło brakować mu kasy na piwka i żarcie z restauracji to wypiął się na nas, przestał mamie dawać kasę. Skończyło się na rozdzielności majątkowej, teraz tatuś płaci połowę czynszu + marne alimenty i to jest cały jego udział w naszym życiu. Komputer odciął go od nas. Nigdy z nami nie rozmawiał, nigdy się nami nie interesował, praktycznie w ogóle go nie widywałam a mieszkał za ścianą! [chore!] Od zawsze płakałam, zazdrościłam koleżankom, że ich ojcowie z nimi rozmawiają, przytulają, zabierają do kina i na spacery. Mój miał nas w nosie. Przez 23 lata mojego życia wyszliśmy do kina [żeby nie skłamać] 2 razy. I to tylko w sytuacji, kiedy moja mama miała przebłyski i cisnęła ojca, żeby łaskawie spędził z nami czas w końcu. 2 razy. I to kino, wiecie jak to wyglądało? Zawiózł nas do kina, zostawił na seansie i sam pojechał w cholerę, a po dwóch godzinach po prostu nas odebrał. Tak właśnie tato spędzał z nami czas. Komputer zabrał mi ojca, a metoda - olewactwo - się niestety nie sprawdziła. Powiem też, że sama - jako dziecko - próbowałam trafić do niego. Przychodziłam do niego do pokoju, próbowałam rozmawiać, niestety rozmowa albo nie dochodziła do skutku ["wyjdź, jestem zajęty, później"], albo kończyła się na jego pytaniu "jak w szkole?". Kiedy próbowałam opowiadać co u mnie i moich koleżanek, słyszałam tylko "mhm, aha, mhm" [czyt. w ogóle mnie nie słuchał, dalej grał i pomrukiwał randomowe słowa, nieraz nawet wtedy kiedy zakończyłam monolog i po prostu siedziałam cicho]. Był okres kiedy ojciec stracił pracę. Siedział wtedy całe dnie w domu. Był to taki okres, że akurat dojrzewałam i strasznie kłóciłam się z bratem. Zwłaszcza, że mieliśmy jeden pokój i najzwyczajniej w świecie było nam za ciasno - ja chce spać, on słuchać muzyki. Ja chce przyprowadzić koleżankę, ale nie mogę bo on był brudasem i nie chciał posprzątać swojego syfu i tak na okrągło. Dodam, że pokoik był malutki, siedząc każdy przy swoim biurku stykaliśmy się krzesłami[masakra!]. W każdym razie ojciec widząc i słysząc nasze kłótnie i czasem rękoczyny [zdarzało się, że się tłukliśmy po glowach ] po prostu domykał szczelniej drzwi do pokoju. My z bratem na zmiane wydzwanialismy do mamy, żeby "powiedziała coś bratu/siostrze". Matka więc zadzwoniła do ojca i zapytała co się dzieje w domu i czemu nie ogarnie sytuacji, czemu musimy do niej dzwonić skoro on jest w domu i mógłby zareagować, a wiecie co jej ojciec odpowiedział? " Jak se wychowałaś to tak masz! Ja jestem zajęty[wyszła nowa gra i w nią grał]".

Takich sytuacji mogłabym przytaczać bez liku. Ojciec wybrał komputer. Kocha maszynę, nie nas. Dla niego nie istnieje rodzina już. Dlatego radzę wszystkim Wam kobitki, które macie dzieci, abyście pozbyły się wrzoda, albo wysłały ich na terapię. Ja w tym momencie fizycznie mam ojca, dawcę nasienia, ale nie mam taty. Powiem Wam, że mieszkaliśmy razem tyle lat, a ten człowiek jest dla mnie obcy. Szanuję go bo jest moim ojcem i na tym się kończy. Żadnych więcej pozytywnych uczuć. Wolałabym gdyby się rozwiedli i gdyby odszedł z naszego mieszkania. Wolałabym go nie znać i miec o nim jakies pozytywne wyobrażenie niż żyć w takiej patologii.


Postaw sprawę ostro. Chcesz mieć męża i ojca dziecka? Walcz, nie toleruj, bo Twoje dziecko będzie miało tak samo miłe wspomnienia jak ja. Powiedz, że albo skończy grać, albo odejdziesz. Nie skończy grać? Wyprowadź się. Wtedy są dwie opcje: albo poczuje, że jest idiotą i tracił czas na gry, zamiast zająć się rodziną, albo nie zauważy Twojego odejścia i będzie mu dobrze grając całe dnie, bez zrzędzenia nad głową. W takiej sytuacji, od razu papiery o rozwód i do widzenia. Nie wierz w zapewnienia, że on tylko troszeczkę pogra, albo ograniczy. Jak nie skończy definitywnie z grami to nie masz na co liczyć. I nie probuj tłumaczyć sobie, że granie to nie alkoholizm, bo uzależnienie od gier jest tak samo niebezpieczne jak ćpanie, alkoholizm czy hazard. Też czyni czlowieka agresywnym, gdy zabrania mu się używki, uwierz, że taka osoba może przejść do rękoczynów po odcięciu internetu w trakcie "wielkiej bitwy" z potworami, też olewa rodzinę i też trwoni pieniądze. Tyle, że nie na alkohol, a na nierzeczywiste przedmioty, abonamenty, etc.

34

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
Tisha napisał/a:

Postaw sprawę ostro. Chcesz mieć męża i ojca dziecka? Walcz, nie toleruj, bo Twoje dziecko będzie miało tak samo miłe wspomnienia jak ja. Powiedz, że albo skończy grać, albo odejdziesz. Nie skończy grać? Wyprowadź się. Wtedy są dwie opcje: albo poczuje, że jest idiotą i tracił czas na gry, zamiast zająć się rodziną, albo nie zauważy Twojego odejścia i będzie mu dobrze grając całe dnie, bez zrzędzenia nad głową. W takiej sytuacji, od razu papiery o rozwód i do widzenia. Nie wierz w zapewnienia, że on tylko troszeczkę pogra, albo ograniczy. Jak nie skończy definitywnie z grami to nie masz na co liczyć. I nie probuj tłumaczyć sobie, że granie to nie alkoholizm, bo uzależnienie od gier jest tak samo niebezpieczne jak ćpanie, alkoholizm czy hazard. Też czyni czlowieka agresywnym, gdy zabrania mu się używki, uwierz, że taka osoba może przejść do rękoczynów po odcięciu internetu w trakcie "wielkiej bitwy" z potworami, też olewa rodzinę i też trwoni pieniądze. Tyle, że nie na alkohol, a na nierzeczywiste przedmioty, abonamenty, etc.

zgadzam się w stu procentach.
nie masz dosyć? to nie są tylko gry, to coś więcej, to jak alkoholizm, on musi, zaniedbał Ciebie i maluszka.
zrób krok, jak najszybciej, poszukaj nowego lokum,
rodziną się nie przejmuj, niestety świat jest pełen takich wysysaczy pozytywnych emocji, olać ich, to zniszczeni w  środku zgorzkniali ludzie.
życie masz jedno, ba, nikt Ci nawet jutra nie obiecuje, walcz o siebie, o dobre dzieciństwo dziecka i szacunek.
informuj nas na bieżąco , ok?

35

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
tygryska_tg napisał/a:

Nie mogę nic zjeść, bo na zmianę opieka nad mężem ( gotowanie, podawanie mu dań pod twarz, pakowanie go do roboty, zabieranie mu śmieci z przed nosa, zmuszanie do oderwania się na czas kąpieli)

A po co Ty to robisz? Po co mu podstawiasz pod nos cokolwiek, albo cokolwiek sprzątasz?
Powinnaś poradzić się specjalisty. Jak się go nie boisz to wyłącz wszystkie kable od kompa i od konsoli i schowaj tak żeby nie znalazł. Wpadnie w furię. Może to nagraj, żeby mieć jakiś dowód, żeby może pokazać komuś w rodzinie? Ma on jakiś dobrych znajomych w realu? Jakiegoś kumpla, którego możesz prosić o pomoc?

36

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

MOZE POPROSTU ODEJDZ BYC MOZE ZOBACZY CO STRACIL I WRESZCIE ZTYM SKONCZY.

37 Ostatnio edytowany przez Anemonne (2012-12-13 15:43:04)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Mam te sam problem. Moj chlopak non stop gra w jedna gre, ma tam znajomych,gada z nimi wiecej niz ze mna,nawet o mnie. Juz placz,rozmowy,grozby nic nie pomaga. Czasem jak juz widzi ze zaraz osiagne apogeum to na odwal sie albo odkurzy albo wyrzuci smieci, albo cos tam zrobi albo laskawie raz na ruski rok mnie gdzies zabierze a tak to lipa. Wstaje rano - wlacza kompa, wraca z pracy - wlacza kompa. teraz weekend ma wolny caly czas gra z przerwa dzis na wizyte u jego rodzicow, ale jak wrocilismy zrobil se kawe i wlaczyl kompa!! Moja sytuacja jest o tyle trudna ze nie pochodze z jego miasta tylko normalnie mieszkalam na drugim koncu Polski. Jestem tu samotna mimo iz mam go...i nie pomogaja zadne rozmowy i argumenty..wiem ze radzicie spakowac sie i odejsc...ale jak skoro sie kocha? Jest mi strasznie ciezko szczegolnie ze nie mam u nikogo wsparcia..jego mama jedynie przyznaje mi racje ale jak cos zaczyna sie do niego mowic to on sie rzuca jakby mu ktos na zlosc robic chcial...nie mam sily, jestem bezsilna, mam dosc! Najlepsze jest jeszcze to ze zawsze zaklada sluchawki wiec juz wogole jest odciety odemnie..czuje sie niepotrzebna itp choc oczywiscie zapewnia ze jest inaczej itp...pogubilam sie..teraz znowu siedze sfrustrowana...nie pomagaja nawet slowa bo tylko wulgaryzm mine "mam wulgaryzm" i tyle...a potem znowu bedzie inna gadka..

3 razy w tyg umawia sie z ludzmi na 4h gre...ale mimo tego i poza tym czasem gra...bo caly czas cos jest do zrobienia nowego za kazdym razem! Ja rozumiem ze ktos lubi se pograc ale bez przesady!


Nie używaj wulgarnych słów i zapoznaj się z regulaminem forum. Moderatorka Anemonne

38

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Dobra widzę, że chociaż w jednym temacie będę mógł pomóc swoim doświadczeniem smile Wiem dokładnie o jaką grę chodzi, sam jestem graczem jak byłem tak ze 2,3 lata młodszy to zagrywałem się dużo między innymi w WoW'a smile Teraz pykam sobie od czasu do czasu w coś na konsoli wink Sprawa jest prosta to nie jest żadne uzależnienie... GRY NIE UZALEŻNIAJĄ. Uzależnienie od gier zostało wymyślone przez media a ludzie którzy mają o tym małe pojęcie łykneli to jak szaleni... WoW ma to coś w sobie, że wciąga ale na pewien okres. Po prostu nie czepiaj się go, nie rzucaj żadnymi fochami, wyluzuj i zacznij traktować go jak powietrze. Przyjdzie pewien moment w którym znudzi mu się to i sam przestanie. Przeprosi Cię i z czasem wróci do siebie. Tylko nie usuwaj mu konta ani nie zepsuj komputera bo wpadnie w agresje i będzie gorzej smile

39 Ostatnio edytowany przez AguchaG (2012-12-10 14:02:56)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Bartosz,tak WoW, wiem tez gralam, nie przejdzie, gra juz pare lat. Na wowie leci duzo czasu gdyz tam zawsze jest cos do roboty tak ta gra jest zrobiona, zawsze! Wiec albo trzeba wprowadzic ograniczenie albo przestac grac albo grac dalej i ja faktycznie pasuje i odchodze bo tak zyc sie nie da...

40

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
Bartosz22 napisał/a:

GRY NIE UZALEŻNIAJĄ.

Czyżby? A papierosy, kawa, narkotyki..... też nie? Chyba mało wiemy o uzaleznieniach smile

41

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Bez gier PC świat byłby ch****y. Jednak zawsze trzeba wiedzieć kiedy nie przesadzić i nie prze"grać" życia. Miałem chyba z 10 lat jak dostałem legendarne Atari 65XE i od tamtego czasu jestem gamer4life & beyond. Jednak zawsze na pierwszym miejscu jest rodzina potem praca a na koniec jakieś ....rpg

godzinka dziennie w Skyrim jest konieczna z pełnym rogiem miodu przy kalwiaturze smile

42

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Tylko godzinka??
Ja na Oblivionie siedzialam pol nocy wink

43

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
evik35 napisał/a:

Tylko godzinka??
Ja na Oblivionie siedzialam pol nocy wink

Za singla to zdarzały mi się ciągi 24h+ w Morrowind big_smile

44

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

E tam,za singla big_smile
Ja potem juz z mezem gralam.On byl w pracy,ja expilam,a jak wracal to ciagnelismy wspolnie glowny watek big_smile
Skyrim sie delektuje smile
Jeszcze nie skonczylam,a poza tym w miedzyczasie trzaskam Heoresow big_smile

45 Ostatnio edytowany przez paulina20 (2012-12-13 23:53:17)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Hoho, widzę, że moje ulubione gry są tu wymieniane big_smile
Choć sporo gram, to 24h nigdy mi się nie zdarzyło, chyba bym padła. Masz wieksza "staminę", Bullit big_smile

Czym gracie w Skyrim? Ja najpierw latałam w ciężkim pancerzu z 2h, potem zachciało mi sie magii, więc wrzuciłam na zbroje enchant na darmowe spelle wink A teraz ogromnie spodobało mi się skradanie ze sztyletami i zabijanie z ukrycia ;p mam taką postac 3w1 wink Mówiąc teraz, mam na mysli okres sprzed 2 lub więcej miesięcy, bo już dawno Skyrim nie włączałam, ciągle ma status "do ukonczenia' tongue

46

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Ale rozmowa chyba nie na temat..

47 Ostatnio edytowany przez Dagmara B. (2013-08-19 12:49:31)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Też mam podobny problem sad

48

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Witam, odświeżę, co?:)
Mój mąż jest graczem w WoWie. Gra dużo, po pracy kilka godzin dziennie, w weekendy - całe dnie. Rozumiem, że granie to może być hobby jak każde inne. Sama czasem gram, choć mi się szybko nudzi.
Problem jest w tym, że mąż się nie wywiązuje z domowych obowiązków, które obiecał wykonać. Uwierzcie mi ,nie jest tego dużo. W zasadzie tylko wynoszenie śmieci. I nawet tego nie pilnuje. A cały czas gra. Po drugie, jak kupił nowy komputer i miał zacząć grać, obiecywał, że będzie "rajdował" 3 razy w tygodniu. W ustalone godziny. Ok, ja też do fryzjera i na plotki chodzę "na godziny". Ale teraz okazuje się, że obowiązkowa gra jest codziennie. Codziennie się w grze umawia. To rozbija nasze plany. Przestało mi się chcieć z nim wychodzić, bo o 19 patrzy na zegarek, bo musi zaraz wrócić do kompa. Po trzecie, coraz częściej jest sytuacja, że gościmy znajomych, a on, gdy nadchodzi pora grania, odwraca się do kompa i zaczyna grać. Autentyk, ja z koleżankami rozmawiam, a on obok, w słuchawkach na uszach gada ze współgraczami. Nawet gdy przychodzą jego koledzy, kończy się tak, że ja ciągnę rozmowy, bo on już gra. Koledzy to rozumieją, bo też pogrywają, ale przed moimi znajomymi mi wstyd.
Planujemy powiększenie rodziny, pragnę dziecka. Ale mam chyba uzasadnione obawy. Mąż mi obiecuje, że jak będzie potomek, to gra pójdzie do lamusa. Tylko, jak już pisałam, kiedyś mi już naobiecywał. Dlaczego teraz miałabym wierzyć.

49 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2015-10-09 16:50:33)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Cześć  eweliniasta smile
Ja "rozumiem" twojego faceta. Sam jestem graczem w World of Tanks. Można powiedzieć, że jednym z najlepszych na serwerze europejskim i nie chodzi tutaj o ilość spędzonego czasu. Chociaż musze przyznać, że nad grą spędziłem bardzo dużo czasu w ciagu ostatnich 28 miesięcy.  Nie będę może pisał ile smile
Z tego co opisujesz to  widać, że twój men zbudował pewnego rodzaju więź z ludźmi z którymi gra i bardzo mu zależy na tym. Ja też miałem podobnie. Grałem przeważnie cały czas z tymi samymi chłopakami, w tych samych klanach. Nawet doczekałem się zaproszenia na ślub i wesele na wrzesień od jednego z nich a nawet na oczy mnie ten chłopak nie widział. Długo by opisywać.

Jak to my gracze mówimy - "Co zrobisz? Nic nie zrobisz".
Jak on sam nie będzie chciał ograniczyć lub przestać to raczej żadne twoje prośby i groźby go nie przekonają do tego. Musi znaleźć odpowiednią motywację, coś co popchnie go do tego. Dziecko to raczej odpowiedni powód  i wierzę że tak będzie. Mojemu wspomnianemu koledze też się urodziło (nieplanowane) i w połączeniu z pracą sezonową ( student) w ogóle przestał grać, masakrycznie ograniczył ilość czasu spędzonego na tej wirtualnej rozrywce a grał dużo tak jak "my" wszyscy.
A co do mnie to powiedziałem sobie że nie będę już tak robił i cały wrzesień ani minuty w grze nie spędziłem - miałem inne zajęcie które utrudniały mi ten "proceder" smile. W połączeniu z tym że deko wcześniej ograniczyłem też z powodu tego zajęcia oraz teraz że po prostu dużo nie chcę grać to wychodzi na to że wszyscy jesteśmy jednak całkiem normalni smile tongue

Z drugiej strony możesz być szczęśliwa bo nie chodzi z kumplami codziennie na piwo, tylko siedzi potulnie w domu big_smile big_smile

50

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Dzięki za odpowiedź. Faktycznie z moim nie jest jakoś tragicznie i źle, dlatego też daleko mi do awanturowania się czy pretensji. Tylko mnie niepokoi to przesuwanie granic, które sam sobie przecież ustala. Niech nie obiecuje, rozumiesz:) jesteśmy parą, jak mamy wspólne plany , to niech mi ich nie rozwala. Play in your own time dude;)

51 Ostatnio edytowany przez paulina20 (2015-10-09 21:43:12)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

A ja nie rozumiem kwestii znajomych.. On ich chyba przecież nie zapraszał (bo inaczej miałby dla nich czas), a dlaczego ma rezygnować ze swoich rozrywek w imię spędzania czasu z ludźmi, z którymi mu się tego nie chce robić? Co to, jakiś kolejny etat? tongue (Pozostałe zarzuty oczywiście w pełni rozumiem). Przyznam szczerze, że bardzo by mnie irytowało, gdy chciałabym pograć po pracy dla odpoczynku, a ktoś oczekiwałby, że będę się integrować z ludźmi, kiedy zupełnie nie mam na to ochoty.

PS Z mojej obserwacji - oczywiście, nie traktuj tego jako wyrocznię - przy niektórych świetnych grach występuje coś w rodzaju ''okresu zakochania''. big_smile Dużo wtedy o grze myślisz i masz ochotę cały czas do niej wracać, by się nią nasycić. Zupełnie, jak np.  z dobrą książką. Potem to mija. Miałam tak na pewno z WoWem i Skyrim. Może też nie minąć, wtedy pojawia się problem wink

52 Ostatnio edytowany przez eweliniasta (2015-10-09 22:16:18)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Problem w tym, że on gości TEŻ zaprasza, nawet jeśli to jest jego inicjatywa, o 20 odwraca się do komputera. A co będzie, kiedy pojawi się dziecko? Ono nie będzie szanowało jego rozrywek, dotychczasowych pasji. Dziecko to JEST pełen nowy etat. Ja to rozumiem i się z tym godzę (tak mi się przynajmniej na razie wydaje;P), bo wiem, że jako matka nie będę miała za bardzo wyboru. Kiedy zakładaliśmy rodzinę, ustaliliśmy warunki wspólnego życia, współpracy, równości. Czuję się trochę oszukana. Dużo obowiązków spada teraz na mnie. Obserwuję z niepokojem, że trochę swoich powinności mąż zaniedbuje. Również te, które kiedyś robił chętnie. Zauważam, że wycofuje się, stroni od niewygodnych sytuacji. Prosi, bym załatwiła je ja. Jestem zaskoczona, bo to coś nowego. Nie wiem, jak na to reagować.

PS. W WoWa mąż gra od 5 lat albo dłużej. W trakcie studiów bardzo intensywnie, musiał przekładać obronę, z tego co wiem. Potem grał tak mocno, że poluzowały mu się niektóre przyjaźnie. Kiedy poznał mnie granie umarło. Słuchałam tylko jego wspominki, jak to się grało. Po ślubie poprosił o zgodę na wydanie znacznej sumy na nowy komputer. Zapowiedział, że chce grać i wtedy nakreślił, jak to według niego ma wyglądać (ile czasu chce na to poświęcić, jakie ponosić będzie koszta, tłumaczył, że grają przyjaciele, bo faktycznie grali). I wszystko było normalnie, chętnie się na to zgodziłam, bo ufałam jego rozsądkowi. Tylko teraz sytuacja się zmienia, na gorsze dla mnie. CIĄGLE się zmienia. Więc do kiedy mam czekać z reakcją? Kiedy mam się zaniepokoić? Zaznaczam, że na razie żadnych wymówek nie robię. Tylko obserwuję.

53 Ostatnio edytowany przez paulina20 (2015-10-10 17:43:01)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
eweliniasta napisał/a:

Więc do kiedy mam czekać z reakcją? Kiedy mam się zaniepokoić? Zaznaczam, że na razie żadnych wymówek nie robię. Tylko obserwuję.

No ja bym z nim porozmawiała jednak niezależnie od tego, czy ma już 'oficjalnie problem', czy nie, jeśli ci coś przeszkadza. Komunikacja podstawą związku tongue Myślę, że warto wspominać (choćby spokojnie i z humorem) nawet o drobnych rzeczach. Inaczej niepotrzebnie z czasem frustrują. Przynajmniej ja tak mam.

Zgadzam się z tym, że dziecko to jest ogromna odpowiedzialność i obowiązek. Trzeba być samemu poukładanym i ogarniętym, bo od nas zależy życie  i szczęście drugiej istoty. Dlatego ja np. wcale nie czuje się jeszcze na nie gotowa, mimo całkiem silnego instynktu macierzyńskiego.

Ze znajomymi mnie po prostu zaskoczyłaś. Mógłby chociaż, nie wiem.. uprzedzać ich, że ma czas tylko do 20? Jego postępowanie jest bardzo niekulturalne, jeśli ich zaprasza.

Co do problemu właściwego, to specjalistką nie jestem, ale żeby zobaczyć stan rzeczy w jakiejś perspektywie - ja grałam w Wowa może 2 lata (plus przez kolejne 4, bardzo nieregularnie, korzystałam z darmowych 7-10 dni, które czasem się dostaje w prezencie, często jednak nawet mi się tego wykorzystywać nie chciało), a z okresem zakochania myślałam maksymalnie o pierwszych paru miesiącach gry. tongue Myślałam, że na takim może etapie jest twój mąż, bo u mnie tak to wtedy wyglądało. Każda gra się jednak w końcu nudzi..

eweliniasta napisał/a:

Czuję się trochę oszukana. Dużo obowiązków spada teraz na mnie. Obserwuję z niepokojem, że trochę swoich powinności mąż zaniedbuje. Również te, które kiedyś robił chętnie. Zauważam, że wycofuje się, stroni od niewygodnych sytuacji. Prosi, bym załatwiła je ja. Jestem zaskoczona, bo to coś nowego. Nie wiem, jak na to reagować.

Mówiłaś mu o tym?
Swoją drogą, uważam, że to, jak druga strona reaguje na problemy i podchodzi do poważnych rozmów jest dobrym testem jej dojrzałości i gotowości do związku. Z dojrzałym partnerem nie musisz robić żadnych podchodów do rozmów, i możesz powiedzieć o wszystkim, co i leży na sercu, a on postara się to zrozumieć i potraktuje poważnie.

54

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Dziekuje za wszystkie odpowiedzi. Skorzystam na pewno z rad. Zgadzam sie, ze odwazniej powinnam komunikowac o swoich obawach.

55

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Cóż, ja do tego tematu mogę od siebie dodać tylko tyle - dziewczyny, jeśli macie za partnera gracza komputerowego i nie zabrnełyście jeszcze za daleko, to uciekajcie gdzie pieprz rośnie. Potem, kiedy pojawią się dzieci to nie jest już takie proste sad. Szkoda waszego życia na ciągłą walkę o to żeby mąż spędził trochę czasu z rodziną. To moje podsumowanie 15 lat związku, w którym  12 lat naszym najważniejszym członkiem rodziny są gry komputerowe. Różne, przez ostatnie  5 lat warcraft. . .

56

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?
Bartosz22 napisał/a:

Dobra widzę, że chociaż w jednym temacie będę mógł pomóc swoim doświadczeniem smile Wiem dokładnie o jaką grę chodzi, sam jestem graczem jak byłem tak ze 2,3 lata młodszy to zagrywałem się dużo między innymi w WoW'a smile Teraz pykam sobie od czasu do czasu w coś na konsoli wink Sprawa jest prosta to nie jest żadne uzależnienie... GRY NIE UZALEŻNIAJĄ. Uzależnienie od gier zostało wymyślone przez media a ludzie którzy mają o tym małe pojęcie łykneli to jak szaleni... WoW ma to coś w sobie, że wciąga ale na pewien okres. Po prostu nie czepiaj się go, nie rzucaj żadnymi fochami, wyluzuj i zacznij traktować go jak powietrze. Przyjdzie pewien moment w którym znudzi mu się to i sam przestanie. Przeprosi Cię i z czasem wróci do siebie. Tylko nie usuwaj mu konta ani nie zepsuj komputera bo wpadnie w agresje i będzie gorzej smile

A ile może trwac ten "pewien okres " ? Czy jesli u męża trwa około pięciu lat to mam się niebawem spodziewać końca tego "pewnego okresu " hmm ? A jak mam wyjaśnić również dzieciom, że mają trakowac tatusia jak powietrze ? Proszę, uświadom mnie ...

57

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

a potem będzie tylko gorzej...niestety. Przykro mi . Reszta zależy od Ciebie.

58 Ostatnio edytowany przez zatroskany internauta (2017-06-08 17:00:36)

Odp: Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Przeczytałem cały wątek i powiem tak:

Komputer może uzależniać tak jak inne używki i jest to istotnie prawdą. To, że media kreują dodatkowo bardzo negatywny wizerunek komputerowych graczy to już niestety głupota - większość redaktorów nigdy nie zagrała w żadną z tych "okropnych gier".

Co do związków - jak dla mnie istnieją 3 rodzaje relacji:
a) Gdy druga połowa nie akceptuje naszych pasji i nas ogranicza (radzę uciekać od takowych ile sił w nogach)
b) Gdy druga połowa nie podziela, ale akceptuje nasze pasje o ile są one w granicach zdrowego rozsądku (najczęstszy wariant)
c) Gdy druga połowa podziela nasze pasje i potrafi z nami godzinami o nich rozmawiać (najrzadszy, ale najlepszy wariant).

W odniesieniu do gier - jestem 31 letnim pracującym facetem, który potrafi zająć się domem, gram od prawie 20 lat, kocham to i poświęcam temu sporo czasu (nie tylko bezmyślne klikanie w klawisze, ale również pisanie artykułów, kolekcjonerstwo, prowadziłem również bloga, założyłem z kilkoma osobami społeczność graczy, a obecnie prowadzę grupę w jednym z tytułów online). Czy miałem kiedyś dziewczynę w realu? Owszem i 2 z nich poznałem właśnie przez gry. Na początku było fajnie, wspólne zainteresowania itp., ale z czasem zaczęły się zmieniać, wybrzydzać, gry stały się niedobre i złe (1 przypadek) lub przeszkodziła odległość, mimo iż miałem się w krótkim czasie przeprowadzić  - potrafiłem często jeździć prawie 300km do ukochanej i nie myśleć o graniu ani przez moment (2 przypadek). Czy żałuję czasu jaki poświęcam na gry? Nie żałuję. Jest to moja pasja - potrafię grać codziennie - raz po 2-3 godzinki, raz po 8-10 w weekendy, a innym razem nie gram wcale - idę na spacer, rower, czytam książkę, oglądam film/anime. Często słyszę, że dobrze wyglądam więc chyba nie jestem zaniedbanym nerdem w sweterku rodem z komuny i dużymi szkłami na oczach (wzrok mam świetny).

Jeżeli chodzi o kwestie pieniędzy wyznaję następujące zasady:
1. Nie gram w gry wymagające abonamentu, ponieważ kiedy przestanę/nie będę mógł płacić, stracę dostęp do wszystkiego, co osiągnąłem - głupota
2. Jako kolekcjoner zbieram wybrane tytuły, ale zawsze szukam okazji cenowych, a kolekcjonerki kupuję niezmiernie rzadko
3. Okazyjnie kupuję dodatki w grach, ale zawsze z umiarem
4. Wydatki z życia realnego mają pierwszeństwo, ale nie stanowią one wyłączności - człowiekowi też należy się odrobina rozrywki

Tak więc mogę powiedzieć, że nawet osoby grające dużo nie muszą być uzależnione. Jestem typem spokojnym, nie lubię hałasu i imprez. Wolę spokojnie spędzić czas w grze, pogadać ze znajomymi w grze (część poznałem również w realu) niż pić do upadłego czy sztucznie udawać, że tańczę na imprezie. Taki jestem i taki już zostanę. Czy mi z tym źle? Nie. Owszem - doskwiera mi trochę samotność, bo mam dużego pecha w kontaktach damsko męskich na poziomie poszukiwania wybranki (koleżanek zawsze miałem sporo).

Dlatego polecam graczom poszukać sobie kobiety, która nie tylko akceptuje, ale również podziela wasze pasje. Dzięki temu wspólnie łatwiej będzie wam się dogadać, zorganizować czas, ogarnąć dom/mieszkanie itp. Sam mógłbym nawijać o grach godzinami i często tak właśnie robiłem ze swoją ex. Nie potrafiłbym być w związku, w którym kobieta tylko kiwałaby głową, że niby mnie rozumie, że wie o czym mówię. To samo tyczy się kobiet - nie lubicie gier - nie szukajcie sobie graczy!! To wszystko można sprawdzić przed ślubem. Jak ktoś ma skłonności do uzależnień i gra 24 h na dobę to to widać (nawet jeżeli początkowo może być ukrywane to z czasem wychodzi na jaw).

I szczerze mówiąc wolałbym być sam niż z kimś, kto ogranicza moją pasję.

Reasumując - szukajmy sobie osób, które podzielają nasze pasje, a jest duża szansa na to, że uda się stworzyć fajny, trwały związek. Problemem jest niestety to, że znacznie rzadziej można spotkać grającą kobietę niż faceta (kobiety również grają, ale głównie w gry przeglądarkowe lub mobilne).

pozdrawiam serdecznie smile

Posty [ 58 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Miłość męża do gier większa od miłości do żony...?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024