Cześć dziewczyny, piszę ponieważ chciałabym, aby ktoś postronny spojrzał na moją "dziwną sytuację", a może któraś miała podobne doświadczenia... jestem od trzech lat w związku z Włochem. Pół roku spędziliśmy razem w Polsce, a potem on wrócił do siebie. od tego czasu nasz związek był bardziej on-line. Głównie rozmawialiśmy na Skype.. widywaliśmy się raz w miesiącu.. raz on przyjeżdżał do mnie, raz ja do niego.. Wszystko było cudownie, ale jakiś czas temu przez przypadek ( oglądając nasze zdjęcia na jego laptopie) znalazłam zdjęcia nagiej dziewczyny ( były to zdjęcia zrobione kamerką internetową, podczas rozmowy na Skype). Zapytałam go o to. Tłumaczył, że to zdjęcia jakieś dziewczyny ze strony porno, że musiał sobie jakoś radzić, jak mnie nie było. Zarzekał się, że nigdy mnie nie zdradził itp. Jakoś sobie to wytłumaczyliśmy. Jakieś 4 miesiące temu sytuacja się powtórzyła, tyle że odkryłam jego miłosną korespondencję z inną dziewczyną...która zresztą skontaktowała się ze mną i powiedziała, że nie wiedziała o moim istnieniu. On tłumaczył to kryzysem w związku (o którym nawet nie wiedziałam) , zerwałam z nim... on nie dał za wygraną. dzwonił, pisał, przepraszał, kupował mi kilka razy bilety, w końcu przełamałam się i pojechałam do niego. Spędziliśmy razem tydzień, on (jak zwykle) przepraszał, mówił, że jemu zależy tylko na mnie i zresztą tak się zachowywał. po raz kolejny wybaczyłam mu. Jednak tydzień temu otrzymałam wiadomość na facebooku od jakieś dziewczyny,która mi napisała, że ONA zerwała z nim, i że była z nim przez rok ( tylko że był to związek on-line) nigdy się nie widzieli, tylko rozmawiali na skype, pisali sms.... i znów historia się powtarza, on twierdzi, że ta dziewczyna kłamie, sama do niego wypisywała, a on pisał do niej tylko dla żartów, bo maił już jej dość, zapewnia, że ona wiedziała o moim istnieniu... Tym czasem ona mówi mi rzeczy, które ja też słyszałam od niego, ale jak chciałam żebyśmy porozmawiali we trójkę ani on, ani ona nie chcieli.. on do mnie przyjechał.. powtarza non stop, ze tamta dziewczyna jest nienormalna... i że kocha mnie... że ona kłamie ( fakt, że ona pisała do mnie z różnych profili, ciągle coś zmieniała) Tylko, że ja nie wiem czy mu wierzyć? Czy stereotyp włoskiego podrywacza sprawdza się w tym przypadku? Być może to logiczne, że on mnie okłamuje, ale ja wciąż nie potrafię tego zrozumieć... a może on ma rację i faktycznie tamta dziewczyna się przyczepiła, tylko mi mówi półprawdę... co myślicie?
Wydaje mi się, że jest to dosyć dziwna sytuacja. Chociaż sama mam za sobą związek na odległość, choć nie aż tak, to nie wierzę w takie związki. Na Twoim miejscu zaznaczyłabym wyraźnie, że masz wątpliwości i że on w tej chwili powinien zrobić wszystko, by je rozwiać. Od niego zależy reszta. Piłka po jego stronie. Jeśli nie zrobi nic, cóż. Czas zacząć puszczać to w niebyłe.
Cześć dziewczyny, piszę ponieważ chciałabym, aby ktoś postronny spojrzał na moją "dziwną sytuację", a może któraś miała podobne doświadczenia... jestem od trzech lat w związku z Włochem. Pół roku spędziliśmy razem w Polsce, a potem on wrócił do siebie. od tego czasu nasz związek był bardziej on-line. Głównie rozmawialiśmy na Skype.. widywaliśmy się raz w miesiącu.. raz on przyjeżdżał do mnie, raz ja do niego.. Wszystko było cudownie, ale jakiś czas temu przez przypadek ( oglądając nasze zdjęcia na jego laptopie) znalazłam zdjęcia nagiej dziewczyny ( były to zdjęcia zrobione kamerką internetową, podczas rozmowy na Skype). Zapytałam go o to. Tłumaczył, że to zdjęcia jakieś dziewczyny ze strony porno, że musiał sobie jakoś radzić, jak mnie nie było. Zarzekał się, że nigdy mnie nie zdradził itp. Jakoś sobie to wytłumaczyliśmy. Jakieś 4 miesiące temu sytuacja się powtórzyła, tyle że odkryłam jego miłosną korespondencję z inną dziewczyną...która zresztą skontaktowała się ze mną i powiedziała, że nie wiedziała o moim istnieniu. On tłumaczył to kryzysem w związku (o którym nawet nie wiedziałam) , zerwałam z nim... on nie dał za wygraną. dzwonił, pisał, przepraszał, kupował mi kilka razy bilety, w końcu przełamałam się i pojechałam do niego. Spędziliśmy razem tydzień, on (jak zwykle) przepraszał, mówił, że jemu zależy tylko na mnie i zresztą tak się zachowywał. po raz kolejny wybaczyłam mu. Jednak tydzień temu otrzymałam wiadomość na facebooku od jakieś dziewczyny,która mi napisała, że ONA zerwała z nim, i że była z nim przez rok ( tylko że był to związek on-line) nigdy się nie widzieli, tylko rozmawiali na skype, pisali sms.... i znów historia się powtarza, on twierdzi, że ta dziewczyna kłamie, sama do niego wypisywała, a on pisał do niej tylko dla żartów, bo maił już jej dość, zapewnia, że ona wiedziała o moim istnieniu... Tym czasem ona mówi mi rzeczy, które ja też słyszałam od niego, ale jak chciałam żebyśmy porozmawiali we trójkę ani on, ani ona nie chcieli.. on do mnie przyjechał.. powtarza non stop, ze tamta dziewczyna jest nienormalna... i że kocha mnie... że ona kłamie ( fakt, że ona pisała do mnie z różnych profili, ciągle coś zmieniała) Tylko, że ja nie wiem czy mu wierzyć? Czy stereotyp włoskiego podrywacza sprawdza się w tym przypadku? Być może to logiczne, że on mnie okłamuje, ale ja wciąż nie potrafię tego zrozumieć... a może on ma rację i faktycznie tamta dziewczyna się przyczepiła, tylko mi mówi półprawdę... co myślicie?
A Ja Ci powiem tak od 11 lat mieszkam i pracuję we Włoszech i przez ten czas poznałam mętalnośc mężczyzn w tym kraju, sama byłam z takim jednym. Dziwi mnie ,że Włoch godzi się na bycie z tobą na odległośc przecież oni bez seksu nie dają rady wytrzymac. Jeżeli nie mają kobiety przy sobie to przeważnie się masturbują oglądając stronki erotyczne w internecie. Pamiętaj ,że kobiety w tym kraju są bardzo zaborcze i zazdrosne , a przytym gotowe na wszystko. Wiem co mówię bo żyję tutaj. Co do tego typu stronek i znajomości przez internet to bardzo popularne jesr Badoo w tym kraju i prawie każdy z niego kożysta. Wiesz oni z regóły umią tak czarowac ,że my głupie łykamy wszystko , a po zatym nieznam żadnego Włocha , który przyznał by się do zdrady jeśli nie został złapany na gorącym uczynku. Co do tego ,że jakaś dziewczyna się do niego przyczepiła to możliwe ,że tak jest tutejsze dziewczyny jak już pisałam wyżej są dużo łatwiejsze i bardziej zdecydowane niż my. To ,że facet pisze z inną lub rozmawia na skype to jeszcze nic złego ,ale moim zdaniem powinnaś z nim porozmawiac . Wyjaśnij mu ,że Ci to nie odpowiada i niech powie prawde bo takie gadanie ,że ktoś się do mnie przyczepił to nie normalne. To niestety stara śpiewka każdego faceta nie tylko Włocha. Fakt są niewierni i większośc z nich oprócz żony ma kochanke.Nie piszę Ci tego aby Cię nastraszyc , ale takie są realia .Co do steorytypu podrywacza Włoskiego to tutaj może byc różnie w waszym przypadku. Moim zdaniem albo Ty przenies się do Włoch albo on niech jedzie do Polski. Bo miłośc z włochem na odległośc nie wytrzyma zbyt długo. Ja jednak życzę Ci powodzenia i rozwiązania waszego problemu. Ciao.
dziękuję... jest w tym dużo racji. Sama zdążyłam zauważyć, że on ogląda dużo stron porno... nie wiem czy ja jestem na tyle zaborcza by rywalizować z włoszkami. wielokrotnie prosiłam go aby przeniósł się do Polski... bez skutku... więc chyba muszę to skończyć.
Ten zwiazek nie ma sensu, widujecie sie raz na miesiac.. Daj spokoj to musialo sie tak skonczyc.
Ten zwiazek nie ma sensu, widujecie sie raz na miesiac.. Daj spokoj to musialo sie tak skonczyc.
Tisha a skąd wiesz ,że ich związek niema sensu? Jak widac z opisu autorki to nie odległośc jest przeszkodą , ale jego kłamstwa. Co do jego przeniesienia się do Polski to wątpię aby się zgodził, tutaj jest inne życie większy luz , a unas inaczej się żyje. Haden jeśli go kochasz to walcz i porozmawiaj z nim szczerze nie podejmuj pochopnie decyzji. Powodzenia,pozdrawiam.
Po prostu nie wierzę w związki na odległość w Polsce nawet, a co dopiero mówić za granicą. No chyba, że to byłoby małżeństwo i jedno z partnerów wyjechałoby do pracy na określony czas. Ale półroczna znajomość na codzień, a potem 2,5 roku za granicą + brak wspólnych planów i chęci przeprowadzki nie mogło się udać. Bo co? Ślub też by wzieli przez internet? Czy wychowywali by wspólnie dziecko przez kabel, albo vi-fi?
Po prostu nie wierzę w związki na odległość w Polsce nawet, a co dopiero mówić za granicą. No chyba, że to byłoby małżeństwo i jedno z partnerów wyjechałoby do pracy na określony czas. Ale półroczna znajomość na codzień, a potem 2,5 roku za granicą + brak wspólnych planów i chęci przeprowadzki nie mogło się udać. Bo co? Ślub też by wzieli przez internet? Czy wychowywali by wspólnie dziecko przez kabel, albo vi-fi?
Masz racje ale jej nie chodzi o odległośc ale o kłamstwa. Wątpię aby on się przeniusł do Polski więc to ona musi zdecydowac o tym czy chce byc razem z nim we Włoszech czy zostawic go i byc sama w Polsce.
Dokładnie, z odległością jakoś sobie radzimy (chociaż jest ciężko), zresztą wszystko dążyło do tego, ze w końcu któreś z nas się zdecyduje na przeprowadzkę.. ale w kontekście ostatnich wydarzeń, straciłam do niego zaufanie.. ale jestem w nim zakochana, tym bardziej boli mnie to , że nie jest szczery. dałam mu szanse wytłumaczenia mi wszystkiego (poraz kolejny) , ale on ciągle wypiera się wszystkiego... nie wiem już komu wierzyć. Bylam gotowa przenieśc się do niego... le teraz mam wątpliwości.
Dokładnie, z odległością jakoś sobie radzimy (chociaż jest ciężko), zresztą wszystko dążyło do tego, ze w końcu któreś z nas się zdecyduje na przeprowadzkę.. ale w kontekście ostatnich wydarzeń, straciłam do niego zaufanie.. ale jestem w nim zakochana, tym bardziej boli mnie to , że nie jest szczery. dałam mu szanse wytłumaczenia mi wszystkiego (poraz kolejny) , ale on ciągle wypiera się wszystkiego... nie wiem już komu wierzyć. Bylam gotowa przenieśc się do niego... le teraz mam wątpliwości.
A moim zdaniem powinnaś sprubowac przenieśc się a wtedy na własne oczy przekonasz się jak jest naprawde. Mogę zapytac ile macie lat i z jakiego miasta jest Twój chłopak jeśli to nie problem.?
mamy po 25 lat.. on jest z Treviso.
12 2011-02-24 19:38:21 Ostatnio edytowany przez Tisha (2011-02-24 19:38:47)
Dokładnie, z odległością jakoś sobie radzimy (chociaż jest ciężko), zresztą wszystko dążyło do tego, ze w końcu któreś z nas się zdecyduje na przeprowadzkę.. ale w kontekście ostatnich wydarzeń, straciłam do niego zaufanie.. ale jestem w nim zakochana, tym bardziej boli mnie to , że nie jest szczery. dałam mu szanse wytłumaczenia mi wszystkiego (poraz kolejny) , ale on ciągle wypiera się wszystkiego... nie wiem już komu wierzyć. Bylam gotowa przenieśc się do niego... le teraz mam wątpliwości.
Jejku, zmierzam do tego, że te kłamstwa i szukanie sobie wrażeń wynika z niedosytu spowodowanego odległością. Nie oszukujmy się - w takim związku brakuje bliskości, cielesności, a jak ktoś ma większe potrzeby to szuka poza zwiazkiem. Oczywiscie nie pochwalam tego, dla mnie takie zachowanie jest brakiem odpowiedzialności - skoro decydujesz się na związek na odległość to musisz wziąc na siebie konsekwencje tego, ale po prostu wiem jakie są realia. Nie jest uczciwy z Tobą bo odczuwa brak, a kłamie bo nie chce, zeby jego przewinienia wyszły na jaw.
Może Ty sobie radzisz z odległością, ale po tym co opisujesz - on nie.
Cześć dziewczyny, piszę ponieważ chciałabym, aby ktoś postronny spojrzał na moją "dziwną sytuację", a może któraś miała podobne doświadczenia... jestem od trzech lat w związku z Włochem. Pół roku spędziliśmy razem w Polsce, a potem on wrócił do siebie. od tego czasu nasz związek był bardziej on-line. Głównie rozmawialiśmy na Skype.. widywaliśmy się raz w miesiącu.. raz on przyjeżdżał do mnie, raz ja do niego.. Wszystko było cudownie, ale jakiś czas temu przez przypadek ( oglądając nasze zdjęcia na jego laptopie) znalazłam zdjęcia nagiej dziewczyny ( były to zdjęcia zrobione kamerką internetową, podczas rozmowy na Skype). Zapytałam go o to. Tłumaczył, że to zdjęcia jakieś dziewczyny ze strony porno, że musiał sobie jakoś radzić, jak mnie nie było. Zarzekał się, że nigdy mnie nie zdradził itp. Jakoś sobie to wytłumaczyliśmy. Jakieś 4 miesiące temu sytuacja się powtórzyła, tyle że odkryłam jego miłosną korespondencję z inną dziewczyną...która zresztą skontaktowała się ze mną i powiedziała, że nie wiedziała o moim istnieniu. On tłumaczył to kryzysem w związku (o którym nawet nie wiedziałam) , zerwałam z nim... on nie dał za wygraną. dzwonił, pisał, przepraszał, kupował mi kilka razy bilety, w końcu przełamałam się i pojechałam do niego. Spędziliśmy razem tydzień, on (jak zwykle) przepraszał, mówił, że jemu zależy tylko na mnie i zresztą tak się zachowywał. po raz kolejny wybaczyłam mu. Jednak tydzień temu otrzymałam wiadomość na facebooku od jakieś dziewczyny,która mi napisała, że ONA zerwała z nim, i że była z nim przez rok ( tylko że był to związek on-line) nigdy się nie widzieli, tylko rozmawiali na skype, pisali sms.... i znów historia się powtarza, on twierdzi, że ta dziewczyna kłamie, sama do niego wypisywała, a on pisał do niej tylko dla żartów, bo maił już jej dość, zapewnia, że ona wiedziała o moim istnieniu... Tym czasem ona mówi mi rzeczy, które ja też słyszałam od niego, ale jak chciałam żebyśmy porozmawiali we trójkę ani on, ani ona nie chcieli.. on do mnie przyjechał.. powtarza non stop, ze tamta dziewczyna jest nienormalna... i że kocha mnie... że ona kłamie ( fakt, że ona pisała do mnie z różnych profili, ciągle coś zmieniała) Tylko, że ja nie wiem czy mu wierzyć? Czy stereotyp włoskiego podrywacza sprawdza się w tym przypadku? Być może to logiczne, że on mnie okłamuje, ale ja wciąż nie potrafię tego zrozumieć... a może on ma rację i faktycznie tamta dziewczyna się przyczepiła, tylko mi mówi półprawdę... co myślicie?
Hej,
musze Cie chyba rozczarowac ale wszyscy Wlosi to podrywacze.Mam kolezanke ktora ma meza Wlocha i aktualnie jest ona na odwyku.Daj sobie spokoj dziewczyno.
Moim zdaniem Kochana facet ewidentnie Cie okłamuje skończ to bo im dalej w las tym więcej dzew w tym przypadku kłamstw przykro mi:(
Znam ten temat, aż za dobrze...
25 letni Włoch, w 95% przypadków nie jest gotowy na żadne poważne deklaracje. To po pierwsze... Czy błogosławieństwo? Ja wiem... Na pewno pod jednym względem. Włoch adoracje kobiet ma wpisaną w geny. W każdej znajdzie coś pięknego, nawet w takiej, która może nie będzie uchodziła za piękność. Co potrafi? Zaczarować. Pokazać, że czuje się taki mały, nieistotny, a kobieta obok niego to dzieło sztuki. Potrafi spojrzeć w oczy w taki sposób, że aż strach , ogień i wysyłane uczucie aż parzy.
To nam się podoba. Tego nie mamy u nas w kraju, to przyciąga...
Jednak w pewnym miejscu jest pogrzebany pies.
1. Jeżeli jest odległość - to trzeba ją bardzo szybko zakończyć i zdecydować kto i gdzie będzie.
2. Przykro mi to mówić, ale jeżeli masz takie symptomy, takie wymówki, to współczuję Ci męczarni. Odległość i tęsknota jest już wystarczająco męcząca. A facet Cię ewidentnie zdradza, a Ty najprościej na świecie ulegasz tej opisanej wyżej magii.
Poza tym, znam jedną parę, włosko-polską i ich związek jest już na bazie bardzo konkretnej, z konkretnymi deklaracjami. ALE on jest dojrzały i ma 32 lata... No i dziewczyna jest spokojna w tym związku, bo nie jest poddawana takiej szarpaninie uczuciowej.
Leczenie po takim związku jest trudne. Bo Włoch rzadko zamyka za sobą furtkę. Dziewczyna pozostaje z marzeniami, pięknymi wspomnieniami. On + sceneria w postaci pięknego roześmianego kraju. Kojarzy się ze spokojem, bezpieczeństwem, uśmiechem, brakiem problemów. Rozstajesz się, a w Polsce jak zwykle, pochmurno, zimno, pesymistycznie. Nie daj Boże jeśli odezwie się, wspomnienia powracają. Wyobraźnia bierze górę... I nagle trudno pokochać kogoś na miejscu. Po takiej dawce romantyzmu...
Ale nadchodzi też coś innego, bardzo pozytywnego: ulga.
Nie ma stresu, nieprzespanych nocy z powodu zazdrości/ myśli "co będzie jak tam pojadę"/ czy się uda, czy nie/ czy kiedyś mnie zdradzi?!
I myślę, że powoli, powoli można się otrząsnąć. Czas jest jak zwykle sprzymierzeńcem...
Też popieram poprzedniczki. Zakończ tą znajomość, bo to według mnie nawet nie można nazwać związkiem. Ewidentnie cię okłamuje i przykro mi to pisać, ale nie istnieją jak dla mnie związki na odległość. Bo co to niby? Bycie z kimś poprzez rozmowę przez Skype i widywanie się dwa razy do roku? Szukaj faceta który będzie przy Tobie blisko, za młoda jesteś żeby pakować się w takie wyrzeczenia.
17 2011-03-18 14:52:51 Ostatnio edytowany przez heden (2011-03-18 14:54:06)
Okruszka doskonale trafiłaś w mój obecny stan. Bałam się to skończyć, bo wspomnienia były takie słoneczne i cudownie romantyczne, a tu deszcz... zimno... wizja, ze nikogo nie spotkam. jednak po długich (znów nieprzespanych, zapłakanych nocach) postanowiłam się zebrać w sobie i skończyć ten "związek". Powiedziałam mu o tym, na co usłyszałam jego odpowiedź "jak chcesz, ja tez chciałem to skończyć, ale się bałem" kolejne cudowne wyznanie, kogoś, kto kilka dni wcześniej zapewniał, że mnie kocha i chce być ze mną, wręcz błagał, żebym go nie zostawiała... porażka. to jednak pokazało mi, ze moja decyzja była słuszna. ale historia z panem G. niestety się na tym nie skończyła.po tygodniu jego i mojego milczenia, on uświadomił sobie, ze ja nie żartowałam..więc teraz wydzwania, mówi, że tęskni, że mnie kocha itp. A jak nie odbieram pisze, ze się zabije... Chyba czuje smak porażki i dlatego nie daje za wygraną. To, ze on kłamał i nadal kłamie to już wiem, tylko teraz nie rozumiem po co mu ta szopka, że chce wrócić.... ale ja już wiem, że szkoda mojego czasu na ta szarpaninę i zastanawianie się czy jestem jedyna czy któraś z kolei...
Okruszka doskonale trafiłaś w mój obecny stan. Bałam się to skończyć, bo wspomnienia były takie słoneczne i cudownie romantyczne, a tu deszcz... zimno... wizja, ze nikogo nie spotkam. jednak po długich (znów nieprzespanych, zapłakanych nocach) postanowiłam się zebrać w sobie i skończyć ten "związek". Powiedziałam mu o tym, na co usłyszałam jego odpowiedź "jak chcesz, ja tez chciałem to skończyć, ale się bałem" kolejne cudowne wyznanie, kogoś, kto kilka dni wcześniej zapewniał, że mnie kocha i chce być ze mną, wręcz błagał, żebym go nie zostawiała... porażka. to jednak pokazało mi, ze moja decyzja była słuszna. ale historia z panem G. niestety się na tym nie skończyła.po tygodniu jego i mojego milczenia, on uświadomił sobie, ze ja nie żartowałam..więc teraz wydzwania, mówi, że tęskni, że mnie kocha itp. A jak nie odbieram pisze, ze się zabije... Chyba czuje smak porażki i dlatego nie daje za wygraną. To, ze on kłamał i nadal kłamie to już wiem, tylko teraz nie rozumiem po co mu ta szopka, że chce wrócić.... ale ja już wiem, że szkoda mojego czasu na ta szarpaninę i zastanawianie się czy jestem jedyna czy któraś z kolei...
Zwykły szantaż emocjonalny . Jak by się chciał zabic to by ci nie pisał o tym tylko to zrobił. Sama wiesz , że każdy Włoch to,,furbo,, . Jeżeli podjełas decyzje o rozstaniu to może poprostu zmień numer telefonu. Jeżeli naprawde Cię kocha to zrobi wszystko aby zdobyc nowy numer.To czy jestes ,,jedyna czy któraś z kolei,, tego my nie możemy wiedziec.
Cześć Heden ,
i jak tam sytuacja? przeczytałam cały temat i aż się zarejestrowałam by Ci odpowiedzieć, jestem często we Włoszech ,tam się zakochałam ale to nie był Włoch, myślę ,że on nic więcej poza pożądaniem do mnie nie czuł, niestety ja się zakochałam , spędzalismy ze soba bardzo dużo czasu ,on mi zaimponował-sobą,swoją praca itd.,a najbardziej podobało mi się to ,że nie zachowaywał się jak Włosi-tzn nie podrywał mnie od początku "na wydrę" ale widziałam jak bardzo mu się podobam.niestety usłyszałam ,że to nie ma sensu, mija 7 miesięcy , piszemy do siebie sporadycznie ,wiem ,że to nic nie znaczy ,ale to naprawdę świetny facet, jego kobieta bedzie z nim szczęśliwa bo to przedewszystkim ciepły i dobry człowiek ,ale też mężczyzna z jajem który wie czego chce od życia ,dąży do tego i żyje tym swoim marzeniem ....Wracając do tematu Włochów - znam "normalnych "facetów z Włoch ,ale cos w tym jest ,że czarują - ja jestem chyba trochę na to odporna ,ale musze przyznac ,że kiedy podrywają to poprostu oni przejmują inicjatywę ,więc kobieta na chwile czuję się kobietą i czuje również obecność "faceta" , słowa to słowa a liczą się czyny , jesteś młoda , nie kontaktuj się z nim aż do momentu w którym nabierzesz do tego wszystkiego dystansu i będziesz wiedziała ,że już go nie kochasz, pamiętaj nie zmieniaj dyrastycznie swojego życia dla kogoś - jeżeli i tak planujesz emigrację na zachód to ok ,ale jeśli nie wyobrażasz sobie życia poza Polską to naprawdę cierpiałabyś .. a Włosi uwielbiają "adrenalinkę" , uwielbiają ludzi, uwielbiaja jeśc, uwielbiają kobiety ,uwielbiają gadać to wszystko jest cudowne dopóki się w którymś z nich nie zakochasz , z 2 strony w Polsce faceci też już zdradzają "online" co jest dla mnie oblesne, niemęskie i trąca jakims chłopcem"prawiczkiem" co w nocy jak rodzice śpią czatuje z jakimiś laskami na skype...kolezanka mi opowiadała ,że (to już w Polsce ) jej znajoma chciała się zarejestrować na jakimś poratlu w celu poznania jakiegoś faceta.. zarejestrowała sie na jakimś chyba erotycznym i jakie było jej zdziwienie gdy zobaczyła tam profil własnego szwagra z "super fotami" przyrodzenia...porażka,żal.pl i nei wiem co jeszcze
Nie wszyscy Włosi są jednakowi.Nie każdy jest jakimś maniakiem seksualnym są i tacy ,że możesz przejśc nago i zero reakcji.Nie można wszystkich cenic jedną miarą.
zgadzam sie, że nie wszyscy są tacy sami. ja tez śmiałam się z tych stereotypów, że Włosi to podrywacze. Poznałam G. i jego przyjaciół i miałam zupełnie inne o tym wszystkim zdanie. Myślę , że mój były G. nie był i nie jest typem podrywacza. raczej pasuje mi do niego określenie niezdecydowany chłopiec, siedzący w nocy na forach bo tam może udawać kogoś kim nie jest. To nie tylko cecha Włochów.. ja natomiast przekonałam się, że słowa w jego wydaniu to tylko puste frazesy. pisał codziennie, dzwoonił, prosił o rozmowę, a jak się zgodziłam i powiedziałam mu ( niestety ) że możemy porozmawiać, on stwierdził, że dziś się umówił ze znajomymi, nie ma czasu...... a teraz zastanawiam sie po co mu odpisałam... może by się mu znudziło to wydzwanianie, a tak pokazałam mu, że może mi też zależy.. i on znów zrobił tak jak zawsze, pokazał, że to on ustala zasady.... porażaka.ehhh
22 2011-04-11 12:48:31 Ostatnio edytowany przez niu7nia (2011-04-11 12:52:16)
Decydując sie na jakikolwiek związek z obcokkrajowcem trzeba koniecznie brac pod uwage róznice kulturowąe, i zupełnie odmienne spojrzenie na relacje- damsko-męskie .
Wlosi sa owszem bardzo czarujący , i na pozór gentelmeni ale w towarzystwie oczekuja obslugiwania ich przez kobiety/cos podac nalac np, wino/, tak jest w stos, do obcych /obserwowałam znajomego wlocha ktory przyjezdza na wakacje do znajomych /, a w domu to ponoc tak pmimiata swoja zoną ze tylko wloszka na traktowanie w taki sposób moze sobie pozwolic .
Milośc nic nie zmieni - tak sa wychowani i koniec .
A do tego pepowina praktycznie nigdy nie zostaje odcieta od mamuni .
Owszem sa urodziwi, czarująćy , romantyczni ..i bardzo niskiego wzrostu czyli nie w moim typie .
Decydując sie na jakikolwiek związek z obcokkrajowcem trzeba koniecznie brac pod uwage róznice kulturowąe, i zupełnie odmienne spojrzenie na relacje- damsko-męskie .
Wlosi sa owszem bardzo czarujący , i na pozór gentelmeni ale w towarzystwie oczekuja obslugiwania ich przez kobiety/cos podac nalac np, wino/, tak jest w stos, do obcych /obserwowałam znajomego wlocha ktory przyjezdza na wakacje do znajomych /, a w domu to ponoc tak pmimiata swoja zoną ze tylko wloszka na traktowanie w taki sposób moze sobie pozwolic .
Milośc nic nie zmieni - tak sa wychowani i koniec .
A do tego pepowina praktycznie nigdy nie zostaje odcieta od mamuni .
Owszem sa urodziwi, czarująćy , romantyczni ..i bardzo niskiego wzrostu czyli nie w moim typie .
A Ja nijak nie moge się zgodzic z e wszystkim tym co napisałaś. Nie wszyscy Włosi są jednakowi. Ja znam takich ,których żony robią kariere a oni robią za kury domowe. Co do pępowiny to równiez mit. Większośc z nich niem anawet kontaktów z rodzicami , dlatego zatrudniaja badantki do opieki nad nimi. Prawda ,że lubia byc obsługiwani tak jak wszyscy , ale też nie prawdą jest ,że pomiatają swoje żony. Dzisiejsze kobiety we Włoszech są odmienione , bardziej europejskie. Jeszcze jedno we Włoszech wiekszy głos ma kobieta niż mężczyzna i to ona dyktuje warunki.
Też nie mogę się z tym zgodzić. Pomimo wszystkiego co mnie spotkało. Wiadomo, każda kultura ma swoje charakterystyczne cechy... Ale nie generalizowałabym aż tak. Skoro tak, to bardzo współczuję wszystkim paniom, które są z brzydkim blondynem, co w łóżku jest zerem, zagląda do kielicha i bije swoją żonę jak wraca do domu. Do tego zakłada sandały na skarpety... Tak, tak wyglądają wszyscy Polacy, (szczególnie w oczach obcokrajowców) i co?
Wszystko zależy od człowieka. A w tej chwili, jak tak spojrzę z dystansem, to większa krzywda spotkała mnie ze strony Polaka niż Włocha.
Dla mnie jedyną różnicą która sprawia, że rozum i serce walczą (jak na powyższym obrazku) to fakt, że Polak w dużej mierze to pesymista i często jęczybuła. Cokolwiek nie robi, czegokolwiek nie mówi, musi być to praktyczne. Bo to rzeczy praktyczne stanowią o życiu... A my tylko chcemy być czasem, spontanicznie rozpieszczone przez proste, miłe gesty... To one (stety, niestety) sprawiają, że wariujemy. Jeśli ktoś ma stać pod naszym balkonem i piać na widok naszych oczu... To będzie to Włoch.
25 2011-05-31 13:05:53 Ostatnio edytowany przez ambra676 (2011-05-31 13:11:47)
nikt z Was drogi dziewczyny nie poruszyl roznic miedzy polnocnym typem wlocha a poludniowym,miom zdaniem ci z poludnia nadaja sie tylko i wylacznie do romansow nie do normalnego zycia,w dna maja zdrade wpisana,tak jak wczesniej wspomnialuscie lubia byc obslugiwani,jak trzeba cos przyniesc to sie nie rusza tylko potrafia Cie wolac z drugiego konca mieszkania, podj to podaj tamto,do tego sa zaborczy i zazdrosni,musza wiedziec gdzie jestes i co robisz,poczatki sa cudowne czujemy sie jak jego ksiezniczka...mozna sie szalenczo zakochac eheh.... do czasu jednak...pozniej banka mydlana peka...a w polsce slonca brak...naszczescie teraz piekna pogoda
26 2013-04-24 22:52:48 Ostatnio edytowany przez ameba (2013-04-24 22:57:42)
To opowiem Wam moja historie z Wlochem.
Po powrocie z Islandii *mieszkalam tam przez rok*, probujac zaadoptowac sie ponownie do polskiej rzeczywistosc , stwierdzilam ,ze zanim juz w naszym kraju osiade na dluzej, musze wyjechac za granice i odpoczac po trudnym roku - pierwsze dosw mieszkania za granica dla mnie. Wyjechalam wiec na warsztaty teatralne do Turcji, finansowane z UE w ramach programu YOUTH IN ACTION. Tam poznalam Wlocha, ktory na poczatku nie zrobil na mnie zbyt duzego wrazenia. Jednak tureckie slonce i troche alkoholu sprawilo, ze wyladowalismy razem w lozku. Dla mnie autentycznie byla to jednonocna przygoda. Niestety dla niego nie. Probowal wszystkiego, zebysmy do lozka trafili jeszcze raz - blagania , prosby, udawal mojego chlopaka przed innymi. Nie mogl sie odczepic - robil sceny ,ze jak to on ma byc jedna noca dla mnie. Nie odpuscil jednak nie bylo replay'u. Ja po warsztatach udalam sie do Istanbulu sama na kilka dni, natomiast on wrocil do Wloch. Nie odpuszczal, bylo sto tysiecy smsow dziennie, wiadomosci na fejsie i zaproszenia do Rzymu. W koncu stwierdzilam ,ze polece do Rzymu na miesiac i dam mu szanse. Wczesniej nigdy w zyciu nie bylabym nawet zainteresowana facetem ,ktory za mna latal. Polecialam do Rzymu, traktowalam to bardziej jako romans. On? Nie wiem, pokazywal mnie swoim znajomych ,uwewnetrznial sie na temat swojego zycia, po pierwszym tygodniu zabral do rodzicow *tak mysle,zeby moze uzyskac ich akceptacje*. Niemniej jednak bylo wspaniale, spedzalismy ze soba kazdy dzien, pokazal mi Wlochy. Dbal o mnie i troszczyl sie. Drugiego dnia powiedzial ,ze mnie kocha. Ja nie odpowiedzialam. Ale juz wtedy moze bylam troche zaslepiona i wpadlam jak sliwka w kompot. Pokochalam go , jego wady i slabosci, moze bylo mi troche go zal. Opowiadal o swoich bylych zwiazkach, o tym jak panienka go zdradzila i powiedziala ,ze sie nim znudzila. Niemniej jednak w tamtym okresie widzialam w nim dobrego czlowieka, nie dostrzegalam stereotypowych cechow Wlocha, ani nie chcialam ich w nim widziec. Wrocilam do Polski, ale on przyjechal tu w grudniu zeby spedzic ze mna Nowy Rok. Dal mi pierscionek i powiedzial ,ze chce ze mna zamieszkac - we Wloszech. Bylam szczesliwa, ale nie chcialam wcale sie przeprowadzac , zwlaszcza,ze czekalam na lukratywna prace. Co mu sie nie spodobalo do konca i zaczal robic problemy, ze wiedzialam ,ze on sie za granice nigdy nie przeprowadzi. Kontynulowalismy na odleglosc. Ja jako bezrobotna mialam duzo czasu wiec spedzilam 2 miesiace we Wloszech, on przyjezdzal tutaj. Na poczatku bylo spoko. Jednak z czasem widywalismy sie raz na miesiac , a ja po porstu nie jestem w stanie wytrzymac na odleglosc, zreszta mialam problemy i potrzebowalam bliskosci. Natomiast on zamiast siedziec ze mna na skypie wolal piwo z kolegami. Przylecial tu na wielkanoc mowiac jak bardzo mnie kocha, ze chce spedzic ze mna cale zycie *przyjechal na wielkanoc mimo sprzeciwu mamy , bo jej nie do konca podobalo sie ,ze synek spedza pierwszy raz swieta zdala od wsi, w ktorej sie wychowal. Taak wizyty u mamy - obowiazkowo raz w tygodniu caly weekend a telefony codziennie* MA 31 lat. Po wielkanocy zrobilam awanture, ze to tak nie moze byc ze mi nie poswieca czasu i nie mamy zorganizowanego planu na zycie razem i chcialam tam pojechac jednak on ze mna zerwal. Tlumaczac sie, ze nie jest gotowy na dorosle zycie i nie moze ze mna zamieszkac,ze go to przeraza. I chcial utrzymyac kontakt ,zeby zoabczyc czy bedziemy mieli szanse w innym momencie jego zycia Powiedzialam BASTA, jednak nie moglam o nim zapomniec. Probowalam go odzyskac , troche w beznadziejny sposob. Ale w koncu zadzwonil i powiedzial ,ze mnie kocha i chce ze mna sprobowac i obiecal ,ze porozawiamy wieczorem. Klasyczna powtorka z rozrywki - wygrali przyjaciele i piwo *4 razy w tyg wychodzi z tymi samymi znajomymi. wiekszosc z nich jest w moim wieku albo mlodsa ja mam 25 lat. Wiec zdecydowalismy ,ze to koniec. On caly czas wypisywal ,ze nie jest gotowy ale mnie kocha i chce wiedziec co dzieje sie w moim zyciu. Az do dzis kiedy zmusilam go zeby powiedzial ,ze mnie nie kocha i wcale nie jestem ta jedyna. Spalilam wszystkie nasze zdjecia i odcielam sie od ich znajomych. Strasznie to wszystko przezylam ten caly zwiazek. Ale to tylko i wylacznie moja wina. Jedyne co dobre to ,ze zwiedzilam Wlochy i nauczylam sie jezyka . Nie moge powiedziec, ze kazdy Wloch jest taki, ale patrzcie na jego otoczenie. Jesli jak w moim przypadku to sami podstarzai kawalerowie albo osoby , ktore studiuja to nici ze zwiazku. Dwa on ma 31 lat ,a w zadnym miejscu nie pracowal dluzej niz 5 miesiecy. Do tego bierze kase od rodzicow. A zmyl sie , gdy zaczely pojawiac sie problemy. Beztroski chlopaczek, ktory nie wyobraza sobie zycia inne niz bezstresowe. Dzien w dzien dostawalam smsy do niego jak mu trudno w pracy i ,ze nie moze jej zniesc. Nawet tam pojechalam na miesiac, zeby go wspierac. Komedia. A ja wierzylam w bycie samarytanka.....Tak to jest jak milosc zaslepia...........
Witam serdecznie. Ja jestem z Włochem. Muszę obalić mit, że Włosi to podrywacze i zdradzają. Spotkałam na swojej drodze dobrego i wrażliwego człowieka. Muszę dodać, że mam dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa i traktuje je jak swoje wlasne. Zamierzamy się pobrać. W Polsce miałam męża kobieciarza, który mnie zdradzał. Z mojego doświadczenia wszelkie kontakty z innymi kobietami (nawet te niby niewinne)świadczą o tym, ze nasz mężczyzna nas nie kocha naprawdę. Jeżeli mamy siebie i się kochamy , nic więcej nam do szczęścia nie jest potrzebne. Paradoksalnie to nie Włoch ale Polak okazał się nic nie warty. Liczy się człowiek, a nie narodowość.