Co myślicie drogie koleżanki o kulturze naszych mężczyzn?
czy zdarzyło wam się aby wasz partner, przyjaciel, chłopak który wam się podoba w waszym towarzystwie puścił tzw bąka lub beknie, jak w takiej sytuacji się zachować? uciekacie od takiego czy jesteście wyrozumiałe?
Mężczyźni jak najbardziej mogą się wypowiedzieć, dlaczego to robicie
Hmm. Mój chłopak czasami "beknie" po piwie Ale rzadko mu się to zdarza i najczęściej po pracy kiedy jest skonany - przeprasza jak nie wiem co ;D A tak to jest naprawdę "grzeczny"
Przepuszczanie w drzwiach, odsuwanie krzesła nawet w domu przy obiadku, więc nie mam na co narzekać
Osobiście lubię, jak facet potrafi się zachować, ale z moim A. jesteśmy na takim etapie związku, że czasami możemy sobie pozwolić na odrobinę swobody w swoim towarzystwie - i nikt na nikogo się nie złości )
Hahahahhahaha.
Na początku było baaaaardzo grzecznie. Jak beknięcie, to przepraszam, o pierdnięciu to nawet nie było mowy.
Teraz, kiedy już się 'dotarliśmy', wszystko jest na porządku dziennym- pierdnięcia, beknięcia. O, i konkursy na długość beknięcia. Nie wiem, może dla kogoś innego byłoby to dziwne, ale my jesteśmy parą głupoli, a ja wychowywałam się z bandą braci bez manier, więc nic nie jest w stanie mnie zadziwić. Dobrze, że mój luby chociaż jeszcze pyta, czy może pierdnąć...
ale to śa ludzkie rzeczy takie pięrdniecie czy cos : D ilez mozna wstrzymywać
u mnie po roku związku, no coz dziwne ze by sie nie zdarzylo, ale zawsze mówi " uwaga bączek" hahaha : D no i ja sie smieje z tego ludzie ludzka rzecz...
5 2010-09-15 09:56:24 Ostatnio edytowany przez november (2010-09-15 10:01:44)
Być może moje podejście jest staroświeckie. Uważam, że owszem, są to ludzkie sprawy, i nikt z nich nie robi problemu. Ale nie widzę powodu, dla którego ja, czy facet, miałby koniecznie wydawać z siebie te odgłosy będąc wspólnie. Wiadomo, że nie zawsze da się to powstrzymać, ale nie oszukujmy - każdy mniej więcej czuje, że np. musi "puścić bąka".
Owszem, zdarza się, że beknę przy moim facecie, ale nie trzeba przecież przy tym otwierać ust i robić tego jak najgłośniej. Podobnie kiedy ktoś ma wrażenie, że zaraz mu się coś wyrwie, może po prostu iść do toalety. Normalne, że kiedy się wymknie, to nikt z tego nie robi sprawy, ale jak dla mnie ostentacyjność w tych kwestiach nie jest plusem.
Kiedyś byłam świadkiem, kiedy cioteczna rodzina urządziła sobie "orkiestrę". Ich to bawiło, dla mnie było żenujące.
Mojemu zdarza się to tylko przy mnie gdy oglądamy tv i pijemy piwo ale w towarzystwie nigdy się nie zdarzyło, choć nie wiem jak bym się wtedy zachowała. W każdym razie jak jesteśmy sami to mu się zdarza ale ostrzega stwierdzeniem "bączek bez rączek", faceci już chyba tacy są
mój mąż tam się nie wstydzi jakiegoś bekania czy pierdzenia co to dla niego hehe
na początku naszej znajomości może się troszeczke hamował ale jakoś szczegolnie tego nie pamietam
8 2010-09-15 10:27:51 Ostatnio edytowany przez falka (2010-09-15 10:28:08)
Tu chyba nie chodzi o wstyd, tylko wlasnie o dobre wychowanie. Skoro jest niepisana zasada, ze nie wydaje sie takich odglosow w tzw. towarzystwie, to dlaczego ukochanej kobiety/mezczyzny nie traktuje sie jako wlasnie towarzystwo?
Jasne, w zwiazkach jest nieco inaczej, kiedy zna sie juz druga osobe dosc dlugo i wtedy granice tolerancji sie przesuwaja.
Ale nadal uwazam (podobnie jak November), ze ostentacyjnosc nie ejst wskazana. Zreszta, moze glupie pytanie - ale co ejst fajnego w beknieciu/puszczeniu baka? Chyba to nie jest powod do dumy, przynajmniej nie w moim mniemaniu.
9 2010-09-15 16:56:13 Ostatnio edytowany przez kitka23 (2010-09-15 16:57:06)
no pewni nie ma nic w tym fajnego...
ja np bylam z moim w trasie, bo jest kierowcą tira hehe i no 24/h ze sobą, no i co i jedzie sie i co chce sie to co mam zrobic, bez przesady sciskac brzuch czy co tak ja kon wes
ro kczasu i mam sie wstydzic pierdnac przy chlopaku ? no nie mialam innego wyjscia, bo ja kdlugo wstrzymuej to pozniej tak boli brzuch ze szkoda gadac ;/
zreszto on nie był lepszy, i wogóle mi to nie przeszkadząło., hehe okna otworzylismy i gaz do dechy i pelno smiania hehehe
trudno, zycie, no chyba ze by sie zatrzymywal co 10 minut tirem bo baczka trzenba puscic na zewnatrz wes ;/
no pewni nie ma nic w tym fajnego...
ja npbylam z moim w trasie, bo jest kierowcą tira hehe i no 24/h ze sobą, no i co i jedzie sie i co chce sie to co mam zrobic, bez przesady sciskac brzuch czy co tak ja kon wes
ro kczasu i mam sie wstydzic pierdnac przy chlopaku ? no nie mialam innego wyjscia, bo ja kdlugo wstrzymuej to pozniej tak boli brzuch ze szkoda gadac ;/zreszto on nie był lepszy, i wogóle mi to nie przeszkadząło., hehe okna otworzylismy i gaz do dechy i pelno smiania hehehe
trudno, zycie, no chyba ze by sie zatrzymywal co 10 minut tirem bo baczka trzenba puscic na zewnatrz wes ;/
Kitka, moze nie zaznaczylam tego wczesniej, ale pisze o standardowych sytuacjach, typu wspolne ogladanie TV.
Dla mnie ejst jasne ze bedac w trasie nie bedzie sie za kazdym razem zatrzymywac, bo to bez sensu, a czesto tez zwyczajnie nie ma takiej mozliwosci.
dziękuje wam za opinie!
Ja przebywając z moim być może partnerem, zdarza mu się beknąć. Nie robił tego specjalnie ale coś mu na żołądku leżało i wymsknęło się czasem trochę głośniej, zawsze przeprosił i było mu głupio. Pierwszy raz zwróciłam mu uwagę, ale potem udawałam że nie słyszę
No i bączka też już puścił, ale tylko raz hehe, nigdy nie specjalnie.
Dobrze, że mój luby chociaż jeszcze pyta, czy może pierdnąć...
Hahaha nie wyobrażam sobie ,że mój chłopak nagle zapytałby mnie : " Mogę pierdnąć?" hahaha.
Zgadzam się z November, są granice przyzwoitości!;]
No, widzę, że mój post przy waszych wygląda co najmniej głupio.
Tak to jest jak się człowiek wychowuje w dziczy! I może nie jest to nic fajnego, ale mnie i mojego chłopaka zawsze bawi. Nie wiem, na mnie to po prostu nie robi wrażenia. Jak rano leżymy sobie w łóżku, popychamy pierdoły, wtuleni w siebie, to nawet nie miałabym serca go wyganiać do łazienki na tego bąka.
Busiu nie martw się, też wychowałam się z bratem, który potrafi śpiewać bekając. o bąkach nie wspomnę nawet...
No i jeśli chodzi o obecność partnera, to na początku wszystko powstrzymywaliśmy i nie było nawet rozmowy na ten temat, ale z czasem, zwłaszcza jak przyjeżdżał do mnie, to ja zachowywałam się u siebie naturalnie, czyli zdarzyło mi się beknąć, oczywiście nie na cały regulator i od tego zaczęło się nasze przyzwyczajanie do tego. Jemu częściej zdarza się bąk, ale w takich sytuacjach, żeby można było się z tego śmiać, bo jesteśmy w tym wieku, kiedy takie sprawy po prostu bawią, więc nie przejmujemy się tym. Są jednak w tym wszystkim maniery, może niektórzy tego nie pojmą, ale jest pewna kultura w tym braku kultury.
e ja tam pojmuje i to doskonale ;p
Mój to na początku związku strasznie się pilnował , nic ani beknięcia ani pierdzenia Pełna kultura , ja się wprowadziłam nadal było ok ale po 3 miesiącach to już się nie chował i nie wstydził . Teraz to się nie kryje i nieraz nawet się cieszy jak puści bąka pod kołdrą
Mi to nie przeszkadza
ja i moj narzeczony mamy dosc...ekhmmm oblesne poczucie humoru dlatego beki i pierdy sa u nas na porzadku dziennym
mamy z tego wielki ubaw, opowiadamy przy tym mnostwo sprosnych zartow etc... ale my jestesmy inni hehe...
na poczatku zwiazku bylo inaczej- pelna kultura, bylismy istotami nie bekajacymi i nie pierdzacymi
moj tak jaki wielu innych na poczatku pelna kulturka a po zamieszkaniu razem sie zaczelo...
i nawet moje prosby ze przy mnie mogl by se darowac to twierdzi ze nie da rady sie powstrzymac a ciekawe ze kiedys jakos dawal rade
wedlug mnie to brak szacunku do drugiej osoby...
ja i moj narzeczony mamy dosc...ekhmmm oblesne poczucie humoru
dlatego beki i pierdy sa u nas na porzadku dziennym
mamy z tego wielki ubaw, opowiadamy przy tym mnostwo sprosnych zartow etc... ale my jestesmy inni hehe...
na poczatku zwiazku bylo inaczej- pelna kultura, bylismy istotami nie bekajacymi i nie pierdzacymi
tak samo u mnie hihihi
kitka hehehe nie jestem sama ostatnio rekordy bije haslo, jak narzeczony sie na mnie obrazi to mowi "zesram ci sie do lozka" i mowi to takim smiesznym glosem. mnie to powala.
czasem robimy konkurs w pierdzeniu na siebie <lol>
relacja15, wydaje mi sie ze traktujesz to troszke zbyt powaznie... on sie tak zachowuje bo przy tobie zaczal sie czuc swobodnie... a nie z braku szacunku
hahaha no oczywiscie ze zdarzy sie ze przy zonie "bekne" czy "puszcze bąka" wkonca tomoja zona i nie mam przed nia zadnych zahamowan aczkolwiek jak jestesmy w towarzystwie to pelna kultura musi byc!! szczegolnie jak jest mezczyzna pomiedzy kobietami to musi sie umiec zachowac, wyrazic swoje zdanie, musi pokazac swoja meskosc a czasem niektorzy nawet probuja flirtu...co dla mnie akurat smaczne nie jest, bo po co mamjakiejs kobiecie zawracac w glowie i pozwolic by myslala omnie skoro mam zone, ja kocham i z nia tylko chce byc. Wkoncu sie ozenilem a to doczegos zobowiazuje.
no w sumie wiadomo ze w gosciach kulturka byc musi...
ale w alkowie zdarzyc moze sie wszystko
ostatnio rekordy bije haslo, jak narzeczony sie na mnie obrazi to mowi "zesram ci sie do lozka" i mowi to takim smiesznym glosem. mnie to powala.
czasem robimy konkurs w pierdzeniu na siebie <lol>
relacja15, wydaje mi sie ze traktujesz to troszke zbyt powaznie... on sie tak zachowuje bo przy tobie zaczal sie czuc swobodnie... a nie z braku szacunku
A to juz dla mnie jest przesada haha i nie swoboda tylko rzeczywiscie brak szacunku , mozna czuc sie na luzie i powinno sie tak traktowac po jakims czasie ale pewnych granic chyba raczej nie powinno sie przekraczac.To kwestia kultury , wychowania.Dla mnie to nie do pomyslenia.Jestem na luzie wierzcie mi ale juz na takie cos to nie zdobylabym sie mimo wszystko
takie poczucie humoru. odkad pamietam uwielbialam opowiadac kawaly o kupach, pedofilach, ogolnie dowcipy ktore mocno niesmaczyly towarzystwo. nie sadzilam, ze znajde osobe ktora bedzie podobna do mnie pod tym wzgledem
czasem chwyta nas totalna głupawka i robimy takie rzeczy dla nas to normalne. jestemy blisko ze soba, w sumie to ja sie zalatwiam on myje zeby i takie tam...
ja wyroslam w czyms takim, od dziecka bylo u mnie w domu tak, ze mama sie myla, ja siedzialam na klopie a siostra myla zeby (wszystko w tym samym pomieszczeniu). Tak swojsko, zeby nie powiedziec wiejsko
wiadomo, ze wielu ludzi to szokuje, ale jak juz powiedzialam- jestesmy inni
Pozdrawiam
nie tylko wy tak macie hih
26 2010-09-16 21:59:20 Ostatnio edytowany przez paulina20 (2010-09-16 22:00:33)
Och,pamietam, jak chlopak przyjezdzal do mnie na weekendy i zawsze konczyly sie one moim okropnym bolem brzucha od powstrzymywania bakow Na szczescie dosc szybko poczulismy sie swobodnie przy sobie. Teraz mamy kupe smiechu z niektorych bakow,a najlepiej calej serii
Ktos tu pytal, co jest w tym fajnego - ja tez nie wiem,ale nieodmiennie mnie smiesza. Przy wyjatkowo dorodnych dostaje glupawki
I nie uwazam pierdzenia w bliskim towarzystwie za brak kultury. Dziwi mnie takie podejscie
27 2010-09-16 22:13:36 Ostatnio edytowany przez november (2010-09-16 22:14:20)
No tak, idąc dalej - sory: spróbujcie zesrać się w gacie czy na podłogę i rzucać tym w ścianę, być może kleksy ułożą się jakoś zabawnie...
Dla mnie jeśli bąki mogą śmieszyć, to przecież "ciekawe formy i mazaje z g." także.
Sory, nie mogłam się powstrzymać.
November bardzo ciekawa propozycja
Czasem takie puszczenie bąka jest może i zabawne ale do czasu, moja siostra ma taki głupi nawyk, robi to przy wszystkich, ale fajne już nie jest jak ten bąk pachnie tak że wszyscy uciekają, to jest bardzo nie smaczne.
Ale nie powiem, bo bączki moje 4letniej córki mnie śmieszą
moj chlopak juz po polowie roku chodzenia chcial sie popisac jak umie na zawolanie bekac. i zrobil taka orkiestre ze sie usmialam. ale potem cos mu z zoladkiem sie stalo i znow musial bekac . jescze nigdy w zyciu nie widzialam zeby ktos tak dlugo to robil:)
a co do pierdniecia to raz wyszedl z samochodu i to zrobil. myslal ze nie slysze ale jak wrocil to zaczelam z niego sie zbijac i bylo mu wstyd. pozniej mu dokuczalam przez 2 dni
nazwalam go "pierdziawa"
raz tez bylo tak ze wachalismy sobie skarpetki wiem ochydne ale coz dobraly sie 2 wariaty
30 2010-09-16 23:14:33 Ostatnio edytowany przez Pixy (2010-09-16 23:16:27)
Kurde... no ja wiem, że czuć się swobodnie czeba, ale... Nie to, ze mam coś przeciwko bONkom, ale... No co innego być z kimś blisko i wydurniać się, a co innego o tym mówić wokół .
Niektórzy nie mogą słuchać o takich rzeczach, bo ich nawet mdli...
Mi wsio rawno. Węchu nie mam, więc nie będę cierpiała zbytnio ;P. A czy to śmieszne?
Mam kolegę, który straśnie bonkuje. I śmieszy mnie, ale wiecie co? Nie bONk, tylko to, ze jeszcze go nie zapodał, a już się śmieje .
Wygląda to mniej więcej tak:
towarzystwo siedzi, sączy piwko i gada etc. etc. i nagle słychać Pana P.
- he he he...
- PIOTREKKK!!
Wszyscy wiór.
I to jest śmieszne, nie sam bONk tylko jego reperkusje i zachowania z nim związane .
No tak, idąc dalej - sory: spróbujcie zesrać się w gacie czy na podłogę i rzucać tym w ścianę, być może kleksy ułożą się jakoś zabawnie...
Dla mnie jeśli bąki mogą śmieszyć, to przecież "ciekawe formy i mazaje z g." także.Sory, nie mogłam się powstrzymać.
Hahaha.
Kurczę ja takiej swobody też jednak chyba nie pojmę ;P i wcale by mnie to nie bawiło gdyby dorosły facet przy mnie pierdział hehe, raczej zażenowało..
mojej sympati nigdy sie to nie zdarzylo:)
Poczekaj, zobaczysz (a raczej usłyszysz i poczujesz ) Tak na poważnie, to z kulturą naszych mężczyzn jest raczej kiepsko, zwłaszcza z naszego punktu widzenia, gdyż od pokoleń obowiązują dwa rodzaje kultury osobistej - kobieca i męska. Coś, co od dzieciństwa stanowi dla nas tabu (wyobrażacie sobie ten koszmarny wstyd, którym skutkowałby bąk w towarzystwie gdy macie np 11 lat ) dla chłopców i później mężczyzn jest co najwyżej tematem żartów. Oczywiście baaardzo kulturalny pan przestaje być bąkowym tak po 20-stce, ale musi to być osoba w jakiś sposób pozostająca na świeczniku (np. książę Walii), bo dla reszty problem po prostu nie istnieje.
Ale ku pocieszeniu powiem, że nawet w podeszłym wieku staranne wychowanie przez partnerkę może przynieść pewien skutek - przynajmniej zażenowanie, gdy już nie można zapanować i się wypsnie
ja dalej jestem zdania, toz to ludzkie, i jak sie zdarzy, to sie przeprasza i juz ppo sprawie, no dziwne zebym focha walnela na swojego o takie cos, : ?
ja wiele moge przebolec ale puszczanie bakow przy jedzeniu czy bekanie to juz przesada i glownie to mialam ma mysli mowiac ze wedlug mnie to brak szacunku....
przeciez nie zatkam mu tylka ale sa jakies granice swobody...
Weszłam w ten wątek, bo myślałam, że jest o kulturze szeroko pojętej, ale skoro jest o bekaniu i puszczaniu bąków to też OK
Ja z moim jestem już nieco ponad 5 lat i powiem Wam szczerze, że nie pamiętam sytuacji żeby któreś z nas ostentacyjnie puszczało bąki. Jakoś mnie to chyba nie bawi a raczej krępuje. Wiadomo, że w związku jest swoboda i świat by się nie zawalił gdybym przypadkiem puściła bączka przy moim mężu, ale na pewno nie byłabym z tego powodu szczególnie uradowana Z bekaniem jest nieco inaczej. Oczywiście też nie robimy tego specjalnie, ale np. po piwku się zdarza, czasem nawet jest śmiesznie, ale nie urządzamy konkursów w bekaniu
W towarzystwie 'pierdzenie' jest dla mnie niedopuszczalne. Bekanie ujdzie, bo czasem ciężko powstrzymać, ale po cichu i zawsze z "Przepraszam".
Ogólnie nie mam większych zastrzeżeń do kultury mojego męża. Nigdy nie musiałam się za niego wstydzić w towarzystwie, czy to znajomych, czy rodziny. Siebie uważam za osobę potrafiącą się zachować kulturalnie, więc jakby z moim facetem było coś nie tak w tej kwestii na pewno bym go próbowała ukulturalnić
Czytam, czytam i nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zabrać głosu.
Ja rozumiem, że to jest wszystko ludzkie, rozumiem też, że może się zdarzyć, przeprosimy i w porządku, nie ma w ogóle o czym mówić. Nawet można się uśmiechnąć, bo nic tak dobrze nie rozładowuje takich niezręcznych sytuacji jak właśnie śmiech. Ale żeby tak specjalnie i ostentacyjnie? No sorry, wydaje mi się to po prostu strasznie prostackie, a nie znoszę prostactwa, w dodatku w tak płytkim wydaniu. Na pewno nie jestem sztywniarą, bardzo wiele rzeczy mnie śmieszy, ale co w tym akurat może być zabawnego??? Szanujmy się nawzajem, to, że coś jest ludzkie to jeszcze nie znaczy, że przyjemne dla otoczenia.
Mój mąż na szczęście nie przejawia tego typu zachowań, a to moim zdaniem świadczy wyłącznie o kulturze człowieka (lub właśnie jej braku).
hehe jak wychodziłam kiedyś ze znajomymi to był tam też moj obecny chłopak, bardzo mi się wtedy podobał, duzo rozmawialismy i ogólnie wszystko było fajnie. Potem poszlismy odprowadzić jedna koleżankę a on puścił specjalnie bąka...;| Myślałam że się zapadnę pod ziemie... byłam tak zażenowana że nie potrafiłam juz się normalnie do niego odezwać tego wieczoru;p Potem jakoś o tym zapomniałam i nadal sie spotykaliśmy, powstrzymywał się tak jak i ja (wiadomo jak to na początkach związku:P) a jak mu wspomniałam o tamtym zdarzeniu to zaczął się smiać i zrobił się troche czerwony i stwierdził że nie pamięta tego:p trochę był zdziwiony hehe:) Ale teraz jskoś się nie hamujemy i też z tego śmiejemy, ale nieraz z bekaniem i pierdzeniem przegina:P A jak jeszcze beka publicznie to taka mu jazde o to robię że ludzie nie zauważają tego że to zrobił tylko to że mu gderam hehe:P No ale nie uważam że to jest jakaś straszna rzecz. Jeśli nie jest to publiczne;) A chłopak mojej mamy np jest z nia od 3 lat i ona mówi że on nigdy ani razu nie piernął ani nie beknął:D Daje radę chłop;)
Poczekaj, zobaczysz (a raczej usłyszysz i poczujesz
) Tak na poważnie, to z kulturą naszych mężczyzn jest raczej kiepsko, zwłaszcza z naszego punktu widzenia, gdyż od pokoleń obowiązują dwa rodzaje kultury osobistej - kobieca i męska. Coś, co od dzieciństwa stanowi dla nas tabu (wyobrażacie sobie ten koszmarny wstyd, którym skutkowałby bąk w towarzystwie gdy macie np 11 lat ) dla chłopców i później mężczyzn jest co najwyżej tematem żartów. Oczywiście baaardzo kulturalny pan przestaje być bąkowym tak po 20-stce, ale musi to być osoba w jakiś sposób pozostająca na świeczniku (np. książę Walii), bo dla reszty problem po prostu nie istnieje.
Ale ku pocieszeniu powiem, że nawet w podeszłym wieku staranne wychowanie przez partnerkę może przynieść pewien skutek - przynajmniej zażenowanie, gdy już nie można zapanować i się wypsnie
Wiesz ja nie uogolnialabym tak , sa jeszcze faceci ,ktorzy wiedza co oznacza slowo 'kultura'. Sama nie przypominam sobie zeby taka sytuacja miala miejsce z jakimkolwiek chlopakiem , bez wzgledu na zazylosc. Zgadzam sie z Olina , takie zachowanie moze swiadczyc jedynie o braku kultury i prostactwie.Ja jeszcze bede sie tez upierala przy braku szacunku w takich przypadkach. Jak juz wspomnialam wczesniej , ja rozumiem luz , ale moze nie przesadzajmy i nikt mi nie wmowi ze robienie takich rzeczy w towarzystwie jest normalne,bo jesli chlopak jest na poziomie to takiego czegos przy dziewczynie nie zrobi , chyba ze taka dziewczyna sama sie z tego smieje no to juz inna sprawa.Dla mnie to zalosne i zenujace;)
na początku znajomości to nie było w ogóle takich niespodzianek , ale po kilku latkach związku się zdarzją takie niekontrolowane zachownia
sądzę, że faceci z czasem sobie na zbyt wiele pozwalją, myślą, że już nie musza się starać itd.
ja wiele moge przebolec ale puszczanie bakow przy jedzeniu czy bekanie to juz przesada i glownie to mialam ma mysli mowiac ze wedlug mnie to brak szacunku....
przeciez nie zatkam mu tylka ale sa jakies granice swobody...
Tak sobie myślę, że gdyby mój facet się tak zachował przy wspólnym posiłku to bym się wkurzyła zdrowo, zabrała talerz i poszła jeść do drugiego pokoju. Może mam jakiegoś świra na tym punkcie, ale tak mnie rodzice wychowali. Nieważne, wystawna kolacja czy zwykłe śniadanie w biegu, kultura posiłku to dla mnie podstawa.
no to jasne, kultura jakas musi być, szczegolnie przy stole hehe : D
ja caly czas mowie o sytuacjahc kiedy no nie masz wyjscia, albo ze tak powiem wymsknie sie no bo i lez mozna tez heh sie wstrzymywac az sie peknie. No i tez nie mowie to w towarzystwie innym. Tylko gdu np jestescie sami i tak wyszło. no ludzie hehe
i nie uwazam wtedy za brak szacunku mojego mezczyzny w stosunku do mnie. jakby mnie wyzywął, bił i znecal sie psychicnzie a pozniej zdradził to jets dopieor brak szacunku ;d
ja dalej jestem zdania, toz to ludzkie, i jak sie zdarzy, to sie przeprasza i juz ppo sprawie, no dziwne zebym focha walnela na swojego o takie cos, : ?
Ok, tu masz rację, jak sie zdarzy, to trudno, ludzka rzecz, wtedy nie pozostaje nic innego jak przeprosić, choć odnoszę wrażenie, a może bardziej mam nadzieję, że są jeszcze ludzie, którzy mieliby ochotę zapaść się pod ziemię, ale to taka dygresja. W każdym razie odnośnie ostentacyjnych "pokazów", czy "konkursów" jestem całkowicie przeciwna i nie wyobrażam sobie takiego zachowania, myślę, że podobnie jak moje towarzystwo, bo nigdy nie byłam świadkiem takiego zachowania ani ze strony kobiet ani mężczyzn, których znam.
I nie do końca rozumiem, co jest w tym takiego zabawnego, to po prostu fizjologia, można uznać, że jednego śmieszy żart, innego nie, ale mimo to dla mnie to co najmniej niesmaczne, wręcz żenujące.
44 2010-09-17 21:10:20 Ostatnio edytowany przez busiu (2010-09-17 22:06:09)
O kurczę, dowiedziałam się, że mój chłopak jest prostacki! mimo wszystko, nadal nie widzę w tym nic złego. Jak jesteśmy we dwójkę, to co z tego? Przecież przy ludziach zachowujemy się normalnie, ale przy sobie potrafimy wyluzować (on bardziej, bo ja nie puszczam przy nim bąków... zawstydzam się
). Po prostu takie mamy granice tolerancji. I tak, my potrafimy podejść do tego z humorem. W końcu nie musimy trzymać się sztywno zasad narzucanych przez normy społeczne (mądrze zabrzmiało!) kiedy jesteśmy razem. Od czas do czasu warto!
on bardziej, bo ja nie puszczam przy nim bąków... zawstydzam się
No właśnie chodzi o takie poczucie wstydu, chociaż krzty zażenowania, a nie taka wolna amerykanka. Ok, przy swoim partnerze powinno się czuć swobodnie, ale nawet w związku powinna być pewna sfera, jak by to ująć? intymności. A odnośnie tych granic tolerancji to mam wrażenie, że przesuwają się one co raz bardziej, a do tego spotyka się to z powszechnym uznaniem.
ważne ,że nie robią tego przy ludziach tylko w domu , mój w domu to sobie może pierdzieć ile chce , nikt nas nie widzi , nikt nie słyszy wolność Tomku w swoim domku
Ja w domu to taki prostak nieraz jestem ,że szkoda gadać
no i dobrze kazdy niech robi jak chce kazdy z nas jest inny i ma inne związki
i nie widze w tym nic złego, ze jedni tak mająa drudzy nie
Chyba bym nie zniosła, jakby ktoś się w moim towarzystwie źle zachowywał. Może to i mało tolerancyjne podejście, ale tak już mam. Na szczęście mój chłopak zachowuje się kulturalnie:)
W ogóle nie zdarzyło mi się, zeby w moim towarzystwie ktoś, płci obojga, bekał albo puszczał bąki w ramach zabawy albo ot tak swobodnie. Owszem, każdemu może się zdarzyć beknąć czy puścić bąka, ale nie ostentacyjnie. Jesteśmy tylko ludźmi, więc jak ktoś przypadkowo beknie, to jestem wyrozumiała. Nie zniosłabym natomiast konkursów w pierdzeniu, to jest ohydne i obrzydliwe.
no i dobrze kazdy niech robi jak chce
kazdy z nas jest inny i ma inne związki
i nie widze w tym nic złego, ze jedni tak mająa drudzy nie
Dokładnie:)
Każda para wyznacza swoje reguły zachowywania się w związku, jednych razi coś co innych śmieszy i już. Każdy jest inny:). My czujemy się swobodnie (a na pewno mój facet), z tą różnicą że ja raczej nie puszczam bąków oraz oboje nie załatwiamy przy sobie spraw grubszego kalibru (wszystko inne tak;P). Bo to odpychające. To o czym pisała Scarlet jest dla mnie nie do wyobrażenia, aczkolwiek nie krytykuję w końcu to Wasz związek i jeśli to akceptujecie to Wasza wola:D ale ja bym tak nie chciała. To moim zdaniem - kiepskie żarty i zabawy hehe:). Bardzo cenię sobie dobre wychowanie, dlatego często denerwuję się na mojego lubego bo jemu nie wpojono wielu zasad:/
Oczywiście każdy w związku ustala swoje reguły. I jasne, że jeżeli mu one odpowiadają to żadna krzywda się nikomu nie dzieje. Ale...
... Mam wrażenie, że niektóre kobiety nie biorą pod uwagę, że dbałość o to, co robimy w domu, o to, żeby partner mimo całej intymności i akceptacji wciąż miał w nas atrakcyjną partnerkę obejmuje także takie kwestie. Oczywiście, że można załatwiać się przy partnerze, wyciskać sobie przy nim pryszcze, wyciągać tampony czy bekać na zawołanie - ale jak to wpłynie na temperaturę uczuć na przestrzeni 10-15 lat?
Można ubrać seksowną sukienkę i wyjść z ukochanym do znajomych, żeby zachowywać się kulturalny człowiek, ale czy to zrównoważy miesiące obserwowania takiej kobiety w wersji totalnie - i za przeproszeniem - schamionej?
Wydaje mi się, że te drobne rzeczy, jak zachowywanie własnej fizjologii dla siebie (pewne rzeczy mogą się zdarzyć, ale żeby były normalką?) nie tylko pomagają zbudować namiętność i atrakcyjność (stąd nikt sobie chyba nie wyobraża, żeby związek się zaczął od opisywanych tu rzeczy), ale i ją utrzymać.
Cóż, rzecz do przemyślenia.
52 2010-09-20 01:01:20 Ostatnio edytowany przez insinetri1982 (2010-09-20 01:02:25)
Oj kobiety. Świadomie wiecie co do czego, a podświadomie i tak robicie na wspak.
Bąki to może hardcore, ale dam inny przykład.
Kiedys do mojej klatki, na stancję, wprowadziła się na prawdę niezła studentka. Mijaliśmy się często na klatce schodowej (gdzie nikt nikomu miejsca nie musiał ustępować). Na co dzień jestem kulturalny i nie robie takich akcji, ale akurat miałem bardzo kiepski dzień i wszystko w dalekim poważaniu. Nie przepuściłem jej wtedy w furtce (ani mojej mamy) i na chama poszedłem pierwszy, ona musiała zaczekać (szliśmy w odwrotnych kierunkach). Przy okazji zaraz dostałem ochrzan od swojej mamy.
Od tamtego czasu ta dziewczyna zaczęła mi "puszczać" znaki zainteresowania moją osobą (a widywaliśmy się w sytuacjach niekolizyjnych od kilku tygodni więc nie widziała mnie pierwszy raz). Bez nawiązywania rozmowy, ale znaki były wystarczająco wymowne.
Takich przykładów można mnożyć setki. Jak macie trochę honorku zamknijcie ten temat i podyskutujcie dlaczego wyberacie facetów dokładnie odwrotnie, niż zamiarowujecie.
pozdrawiam,
insinetri
insinetri1982, kobiety lubią dopisywać historie do takich zachowań, usprawiedliwiać je (mówię o Twoim konkretnym przypadku). Pewnie zaczęła uzasadniać Twoje zachowanie, w główce zaczęła sobie idealizować, poświęcać trochę czasu Tobie... i masz. Zainteresowałeś ją.
Ja kiedyś też uwielbiałam takich 'zagadkowych' facetów, i generalnie dramaty w swoim życiu, żeby się coś działo. Ale jak miałam 16 lat. Bardzo szybko z tego wyrosłam.
54 2010-09-20 12:27:36 Ostatnio edytowany przez november (2010-09-20 12:31:11)
Zgadzam się - wszystko jest kwestią podejścia w związku i ustalonych norm. Zgadzam się też, że wszystko zależy od człowieka, ale nie zgadzam się z usprawiedliwianiem wszystkiego jakąś "odmiennością". Odnoszę wrażenie, że to jest kwestia nazewnictwa. Zawsze będę obstawać przy tym, że niezależnie od atmosfery jaka między ludźmi panuje, po prostu są jakieś zasady. Tu jednak od każdego zależy, czy urządzając zabawy w pierdzenie i bekanie będzie nazywał się "szalonym" a podejście do omawianej kwestii "tolerancją" czy"swobodnym zachowaniem". Ja bym to nazwała po prostu kulturą, lub jej brakiem.
Wydaje mi się, że są jakieś zachowania, które są uniwersalne, których po prostu nie podpina się pod "układ w związku". Spójrzcie na to: większość z Was odróżnia zachowanie w towarzystwie i przy partnerze. Za tym idzie pojęcie kultury pośród obcych, które w odniesieniu do samego partnera nie funkcjonuje. Ta jak powiedziała falka.
Dziwny brak konsekwencji.
Jak macie trochę honorku zamknijcie ten temat i podyskutujcie dlaczego wyberacie facetów dokładnie odwrotnie, niż zamiarowujecie.
pozdrawiam,
insinetri
a co ma do tego honor,bo nie bardzo rozumiem?;)
jeśli komuś nie odpowiada temat , po prostu się nie wypowiada?;)
a teraz mam słówko do kobiet,które nie widzą nic złego w chamskim zachowaniu facetów.
mam wrażenie , że pozwalacie im na zbyt wiele, swoboda swobodą, wiadomo ,że po jakimś czasie w każdym związku jest jej nie mało , ale już może takie rzeczy powinno się zachowywać dla siebie.
Powtórzę raz setny , moim zdaniem to nie kwestia swobody , luzu , tylko kultury lub jej braku.
Insinetri - a nie pomyślałeś o tym, że wcześniej ona Cię po prostu nie zauważała, a w momencie, kiedy próbowałeś ją zdeptać w furtce po raz pierwszy Cię zobaczyła? Nie dopisuj do tego zaraz ideologii, że kobiety lubią prostaków...
November - brak konsekwencji widzę jeszcze w tym, że wszystkie dziewczyny opisujące tutaj swoje luźne podejście do spraw fizjologicznych zgodnie twierdzą, że na początku ich związków była pełna kulturka. Nie rozumiem tego. Bo skoro uważa się bekanie i puszczanie bąków za rzecz normalną i oczywistą - dlaczego się ukrywać przed nowym chłopakiem? Skoro na pierwszą randkę chłopak zaprosił na kolację to po deserze czemu by nie beknąć ostentacyjnie a potem sobie pierdnąć?
I podpisuję się pod mądrymi słowami yvette - wszędzie się mówi o podtrzymywaniu namiętności i temperatury uczuć. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że facet, który przegrywa ze swoją partnerką zawody w puszczaniu bąków między konkursami patrzy na nią jak na uwodzicielski obiekt... Konkurencje w pluciu na odległość wygrywałam w podstawówce, ale wtedy nie zamierzałam uwodzić żadnego z rywali...
a teraz mam słówko do kobiet,które nie widzą nic złego w chamskim zachowaniu facetów.
mam wrażenie , że pozwalacie im na zbyt wiele, swoboda swobodą, wiadomo ,że po jakimś czasie w każdym związku jest jej nie mało , ale już może takie rzeczy powinno się zachowywać dla siebie.
Powtórzę raz setny , moim zdaniem to nie kwestia swobody , luzu , tylko kultury lub jej braku.
Tak mi teraz wpadło do głowy - a ile kobiet "pozwala" sobie i partnerowi na wiele w związku - wiele, żeby już nie przytaczać tych wszystkich wielce śmiesznych zabaw - a potem płacze, że cham i prostak? Że nigdzie nie wychodzą, że on ciągle siedzi z piwem i ogląda mecze, że może nie zmieniać koszulki przez tydzień i wszędzie rozwala skarpety (że nie wspomnę o sławetnej już klapie od sedesu)? Nie mówię tu o perspektywie roku czy dwóch, ale tak jak wspomniała yvette - kilkunastu.
Kurczę, dziewczyny, tak to już jest w grze damsko-męskiej że to kobieta ma łagodzić obyczaje, uczyć mężczyzn manier i wrażliwości, a oni powinni być przy niej szarmanckimi gentelmenami. A jak facet ma być księciem z bajki skoro jego księżniczkę zachwyca raczej typ a'la Ferdek Kiepski?
58 2010-09-20 21:36:49 Ostatnio edytowany przez paulina20 (2010-09-20 21:44:06)
Powtórzę raz setny , moim zdaniem to nie kwestia swobody , luzu , tylko kultury lub jej braku.
A moim zdaniem to zbytnie upraszczanie. Jesli pod tym wzgledem facet jest swobodny (co mi zreszta absolutnie nie przeszkadza), ale poza tym jest kulturalny, szanuje innych,nie robi niczego zlego w towarzystwie? Naprawde nazwiesz go schamialym prostakiem?
@ vinnga
Nie wiem jak inni, ale roznicuje towarzystwo obce i bliskie. Na poczatku jestesmy sobie obcy, ot cala filozofia.
Ja juz dawno zauwazylam, ze swiat nie jest czarno-bialy, i takie wasze czarno-biale roznicowanie jest bez sensu Tak samo, falko - mozna smiac sie ze wspolnych ''fartow'', ale to nie znaczy, ze zaraz wyszlismy z rynsztoku.
Moze z drugiej strony macie racje z tym wplywem na atrakcyjnosc, ale na razie tego nie odczulam. Moze jakos to kiedys zbadam, chociaz nie wiem, czy rezultaty beda na tyle szybko/wyraznie widoczne (w koncu zwiazek tez juz jakis czas trwa, a pamiec nie zniknie ot tak - wiec moj eksperyment ze zmiana zwyczajow musialby trwac naprawde dlugo).
A czy wy macie jakies negatywne doswiadczenia z postawa partnera wobec was, kiedy panuje swoboda? Czy to na razie teoretyczne dywagacje? Bo ja sadze, ze jest tez tak, ze kiedy dochodzi do intymnych chwil, malo kto pamieta o tym, co bylo pare godzin temu. Skupia sie na chwili. Kiedy jest juz romantycznie, to jest inna sprawa i tego typu rzeczy psulyby nastroj, wiec juz by mnie nie smieszyly.
Takze ja tu rozrozniam nastroj, chwile, itd.
A wy co byscie zrobily, gdyby w trakcie seksu nagle by sie wam zachcialo baka puscic? Jest to u was temat tabu czy jak?
59 2010-09-20 21:50:53 Ostatnio edytowany przez falka (2010-09-20 21:51:59)
Tak samo, falko - mozna smiac sie ze wspolnych ''fartow'', ale to nie znaczy, ze zaraz wyszlismy z rynsztoku.
Dla mnie przyzwolenie na takie zachowania to raczej krok w stronę tego "rynsztoka".
Poza tym - może to jest kwestia poczucia humoru? Mnie chyba zwyczajnie bawią inne rzeczy niż puszczanie bąków.
Żeby nie było - też je puszczam , bo puszczam, bo tak został skonstruowany ludzki organizm. Ale żeby robić z tego wielkie halo i powód do śmiechu? Trochę mi to pachnie zachowaniem kilkulatka, który przybiega do rodzicielki z radosną nowiną "mamo,mamo, kupa!".
I jeszcze raz podkreślę - ja dla swojego faceta tez jestem towarzystwem. I skoro on nie uzewnętrznia się fizjologicznie wśród znajomych, to dlaczego miałby to robić przy mnie? Tylko dlatego, że jesteśmy razem, mieszkamy, śpimy, sprzątamy, gotujemy?
A czy wy macie jakies negatywne doswiadczenia z postawa partnera wobec was, kiedy panuje swoboda? Czy to na razie teoretyczne dywagacje?
Nie miałam takich doświadczeń, bo nie prezentowałam takich zachowań. A że dywagacje nie są teoretyczne, potwierdzi niejeden małżonek, zwłaszcza ten, dla którego "atrakcyjność żony" to już obce słowa i każdy terapeuta, który na codzień pracuje z parami, w których wygasła namiętność i ostygło łóżko.
Bo ja sadze, ze jest tez tak, ze kiedy dochodzi do intymnych chwil, malo kto pamieta o tym, co bylo pare godzin temu.
I tutaj się z Tobą nie zgodzę. Seks nie zaczyna się od gry wstępnej i nie bazuje jedynie na działaniach, które robimy, żeby rozgrzać partnera w danej chwili.
Oczywiście jednorazowe epizody nie zmienią niczyjej atrakcyjności, ale jeżeli z biegiem czasu nasza fizjologia nie ma przed partnerem tajemnic, to w którymś momencie (i znów podkreślam, że nie mam na myśli tygodnia czy miesięcy, ale długie lata) staje się trudniej.
Zaniedbywaną przez lata atrakcyjność ciężko jest odbudować. I wielu jest mężczyzn, którzy z żalem mówią, że owszem, mają piękne kobiety, ale żeby je takie zadbane zobaczyć muszą sprosić do domu grono znajomych - bo dla nich ona się postara, a dla niego włoży znoszony dres.
Nie chodzi o to, żeby się powstrzymywać - wiadomo, pewne rzeczy są "ludzkie" i mogą się zdarzyć. Ale wspomniane wyścigi w bekaniu czy intencjonalne głośne pierdzenie? Mniejsza o to, czy dla kogoś to będzie "chamskie" czy nie, pytanie, jak to się kończy po latach dla zainteresowanych. I czy nie mogłoby być odrobinę inaczej.
Nie bez powodu rozwoidzą się ludzie przez głośne bąki.
To się nazywa zatruwać komuś życie.
Wyluzujcie... Słowo bONk wywołało nadmierne używanie słów takich, jak "rynsztok" i zwrotów takich, jak "mamo kupa".
Pamiętajcie, ze oceniając sami wystawiacie się na ocenę.
A ja tak z innej beczki.
Nie daj Boże (tfu, tfu) przyjdzie się Wam opiekować ukochaną osobą, która z racji choroby nie będzie mogła wokół siebie nic zrobić.
Wtedy lata dobrego wychowania ciężko każą za siebie płacić.
Trzeba się nauczyć śmiać z "furzzów" - bo jak przyjdzie nam podmywać współmałżonka - to pozostanie tylko ten właśnie rodzaj humoru, który uratuje jego dumę i pomoże nam znieść tę tak przecież mało atrakcyjną czynność.
To takie moje zdanie. Taka wizja "użyteczności" umiejętności śmiania się z takich rzeczy. Nie zawodów i fokle, ale ogólnie śmiania się.
Wyluzujcie... Słowo bONk wywołało nadmierne używanie słów takich, jak "rynsztok" i zwrotów takich, jak "mamo kupa".
Pamiętajcie, ze oceniając sami wystawiacie się na ocenę.A ja tak z innej beczki.
Nie daj Boże (tfu, tfu) przyjdzie się Wam opiekować ukochaną osobą, która z racji choroby nie będzie mogła wokół siebie nic zrobić.
Wtedy lata dobrego wychowania ciężko każą za siebie płacić.
Trzeba się nauczyć śmiać z "furzzów" - bo jak przyjdzie nam podmywać współmałżonka - to pozostanie tylko ten właśnie rodzaj humoru, który uratuje jego dumę i pomoże nam znieść tę tak przecież mało atrakcyjną czynność.To takie moje zdanie. Taka wizja "użyteczności" umiejętności śmiania się z takich rzeczy. Nie zawodów i fokle, ale ogólnie śmiania się.
Ale my mówimy o sytuacjach codziennych, wiadomo że osoba chora to co innego, to już trzeba okazać zrozumienie, ja np. po porodzie leżąc na oddziale puszczałam bąki, niestety nie miałam na to wpływu, nie mogłam powstrzymywać bo brzuch bolał i mogłam sobie tym zaszkodzić, nie byłam sama na sali, ale koleżanka obok okazała zrozumienie, przeprosiłam ją ale ile można co 5 min więc ona dała mi pozwolenie hehe.
A swoją drogą nie sądziłam że mój temat aż taki popularny będzie że nawet jest polecany na Netkobiety fajnie
Wiem, że mówicie o codzienności, ale właśnie wykształcona na co dzień podejście ułatwia takie sytuacje. I naprawdę nie oznacza to, że od razu powinniśmy wszyscy huczeć na siebie gazami.
Chciałam tylko sprawić, żebyście nie tak całkowicie do końca negowali takie zachowania.
To wszystko to i tak kwestia gustu.
A nie to ładne co ładne, tylko to ładne co się komu podoba, nie?
Po prostu dałam przykład sytuacji kiedy rozluźnienie może dać dobre owoce .
64 2010-09-21 00:32:09 Ostatnio edytowany przez paulina20 (2010-09-21 00:33:32)
Nie miałam takich doświadczeń, bo nie prezentowałam takich zachowań. A że dywagacje nie są teoretyczne, potwierdzi niejeden małżonek, zwłaszcza ten, dla którego "atrakcyjność żony" to już obce słowa i każdy terapeuta, który na codzień pracuje z parami, w których wygasła namiętność i ostygło łóżko.
A skad wiadomo, ze przyczyna byla ww. ''swoboda''?
Co do chodzenia po domu w dresach, ja tak robie i nie wyobrazam sobie, zeby kobieta przez tyle lat codziennie o siebie 'dbala'' Co innego od czasu do czasu - wydaje mi sie, ze to moze rownie dobrze podsycac namietnosc.. (Ale co ja tam wiem, moj staz to dopiero 2 lata - troche za malo.) W kazdym razie nigdy sie szczegolnie nie stroilam, najpeirw z powodu figury, potem dlatego, ze i tak chyba mi nie wychodzilo (w sumie tez o figure chodzi). Wiec najczesciej jestem albo w dresach, albo w 'zwyklym ubraniu'. Nie wiem, czy ladny stroj ''cos daje'', bo az tak, bezposrednio, tego nie odczulam (jak juz cos fajniejszego ubralam). No i bez przesady w druga strone - kobieta pindrzaca sie codziennie 2 godziny w lazience tez nie jest atrakcyjna..
Ale wspomniane wyścigi w bekaniu czy intencjonalne głośne pierdzenie? Mniejsza o to, czy dla kogoś to będzie "chamskie" czy nie, pytanie, jak to się kończy po latach dla zainteresowanych. I czy nie mogłoby być odrobinę inaczej.
Zastanawia mnie tylko, jak pierdzenie moze byc ''nieintencjonalne''. Chce sie to to robisz, i tyle (Wyscigow w bekaniu nie urzadzalam ;p).
Poza tym nie demonizowalabym roli ''tego''. Jesli juz ma jakis udzial w gasnieciu namietnosci, to chyba znikomy.
fammefatale napisał/a:Powtórzę raz setny , moim zdaniem to nie kwestia swobody , luzu , tylko kultury lub jej braku.
A moim zdaniem to zbytnie upraszczanie. Jesli pod tym wzgledem facet jest swobodny (co mi zreszta absolutnie nie przeszkadza), ale poza tym jest kulturalny, szanuje innych,nie robi niczego zlego w towarzystwie? Naprawde nazwiesz go schamialym prostakiem?
Swobodny hmm okej ale w takim razie dlaczego istnieje coś takiego jak zasady dobrego wychowania?;)Może brak kultury nazwijmy swobodą od razu?Prostaka luzakiem?.
Zresztą moim zdaniem facet który w ten sposób zachowuje się przy Tobie nie ma do Ciebie zbyt wielkiego szacunku , więc o jakim szanowaniu innych mówisz? i po 2 -przy innych ma się zachowywać kulturalnie ,ale przy Tobie może pozwalać sobie na takie rzeczy i to uważasz za okej? moim zdaniem przy Tobie powinien jeszcze bardziej się starać. I trzecia sprawa : kulturalny a w ten sposób się zachowuje?sorry ale jak dla mnie to sama sobie przeczysz.