cześć,
zapewne zanudzę was swoja historią jeśli się rozpiszę więc postaram się w skrócie.
Jestem w zwiazku od 7 lat, mieszkamy razem ok 5,5 roku. Zerwałam zareczyny, wróciliśmy do siebie i tak zyjemy.
Sama nie wiem brakuje mi czegoś. Wiem, że częściowo to przyzwyczajenie ale z drugiej strony boję sie rozstania. Duzo się wydarzyło między nami negatywnego. boje podczas rozstania spotykaliśmy się z innymi osobami i chyba mamy do siebie jakieś uprzedzenia. Podejrzewam brak zaufania.
Ponieważ odczuwałam brak rozmów, bliskości i takiego poczucia, ze mam kogoś kto stanie za mną murem. Zalogowałam się na czacie i poznałam kogoś kto dał mi to wszystko, duzo rozmawialiśmy na skype i zerwalismy znajomość. On jest sam, pracuje za granicą i powiedził mi że zaczyna cos do mnie czuć a nie chce stawiac mnie w niezrecznej sytuacji ze wzgledu na moj zwiazek, chce zebym byla szcześliwa ale napisał mi ze teskni za mna:( aaa... to wszystko jest takie trudne bo z jednej strony chce zmian a z drugiej sie boje. A czego sie boje?Odpowiedz jest prosta- samotnosci, tego ze nie bede szczesliwa, ze sobie nie poradze.
W sumie to wiem, iż nie jesteście mi w stanie dać odpowiedzi ale moze jakieś refleksje, komentarze...