Moja niesamowita historia?
hmmm... może jest niesamowita, nie mnie to oceniać. Historia ta mnie jakoś do tej pory nie frapowała. Dookoła widziałem albo podobne, albo niewiele różniące się, widać takie miejsce? taki czas? może wszyscy teraz jesteśmy ofiarami bezstresowego wychowania, a może takie teraz przyszły czasy...
Ale od początku.
Starr? taki mój nick funkcjonujący w necie od ponad dziesięciu lat. Czemu taki? Proste, po niemiecku - zdrętwiały, odrętwiały. Stoję w miejscu i nie wiem jak się wydostać z pułapki w którą sam wpadłem na własne życzenie, a może zostałem tam zapędzony przez siły wyższe, w celu im tylko wiadomym.
Zaczęło się w przedszkolu :-)
Dołączyłem do najstarszej grupy na przedostatni rok. Moją uwagę, od pierwszego dnia, przykuła ONA?(wstyd się przyznać, ale nie pamiętam teraz jej imienia) Tak jak ja byłem wyższy o głowę od reszty chłopców, tak ona była wyższa od reszty dziewczynek, a poza tym jej buzia? spodobała mi się od pierwszego spojrzenia? blond loki spadały jej na czoło i policzki? niebieskie oczy? duże wydatne usta? teraz bym określił jej urodę jako ?anielską?. No można powiedzieć, że zakochałem się w niej pierwszą, dziecięcą miłością.
Kiedy tylko kowboje wybili wszystkich indian, albo policjanci złapali wszystkich złodziei pędziłem bawić się z NIĄ. Na spacery poza przedszkole zawsze szliśmy w ostatniej parze, jako najwyżsi, trzymając się za ręce? Boszszszszs? uwielbiałem to? :-D
Funkcjonowało wtedy jeszcze tzw ?leżakowanie? poobiednie. Nasze łóżeczka stały na końcu sali, więc bezszelestnie skracaliśmy odległość i trzymaliśmy się za ręce zasypiając? moje miłość sięgała zenitu.
Po jakimś czasie nasza zażyłość osiągnęła taki stan, że usłyszałem ?ja się z tobą ożenię?. Nic dziwnego, ze zacząłem chodzić w chmurach? miałem swoją prawieżonę!!!!
Wtedy nastąpił kolejny stopień poznania. Moja miłość powiedziała mi, że chce żebym coś zobaczył? Na ?leżakowaniu? pokazała mi, podnosząc kołderkę, co chciała mi pokazać?
byłem w szoku? ona nie miała siusiaka!!!
Od razu, zdjąłem spodenki, podniosłem kołderkę i pokazałem jej jak powinien wyglądać człowiek! Po jakimś czasie zacząłem rozumieć, dlaczego dziewczynki maja inny kibelek od chłopców? Nie sikają na stojąco!!! to była dla mnie pierwsza nauka życia?
Jakoś niedługo potem usłyszałem od NIEJ, że chce zasypiać przytulona, bo tak zasypia w domu z mamą? no z przyczyn technicznych nie dało się tego wprowadzić w czyn. A może to ja skrewiłem? Nie pamiętam...
ON pojawił się niedługo po tym? był wyższy ode mnie o jakieś dwa centymetry. Zajął moje miejsce w ostatnim rzędzie? Po dwóch dniach ze swojego przedostatniego rzędu zobaczyłem jak podnosi się jej kołderka?
Tak zostałem zdradzony po raz pierwszy w życiu...
cdn...
1 2015-03-16 23:20:26 Ostatnio edytowany przez Anemonne (2015-04-16 13:36:15)
2 2015-03-17 01:13:41 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-17 14:36:40)
Na moją ukochaną zwróciłem uwagę zaraz po pierwszym pójściu do szkoły w drugiej klasie. W odróżnieniu od wszystkich innych dziewczyn miała niesamowitą oliwkową cerę, długie czarne i kręcone włosy i oczywiście była najładniejsza w klasie.
Właściwie to przekonało mnie do niej następujące wydarzenie - przed lekcją - siedziałem wtedy w pierwszej ławce - postanowiłem nieco podokuczać dziewczynom i w przejściu między ławkami wystawiłem nogę - tak aby musiały przez nią przeskakiwać chcąc dostać się na swoje miejsca. WSZYSTKIE(!) potulnie przeskoczyły dodając do tego jeszcze jakieś hihi :-) i hahaha:-).
Wszystkie - Ale nie Jolka.
Jolcia zatrzymała się, cofnęła nogę i z rozmachem kopnęła mnie w kostkę!!!! Zwinąłem się z bólu, ale w tym momencie zakochałem się na zabój - TAK! ONA BYŁA INNA NIŻ WSZYSTKIE. Dziewczyny ofuknęły ją za to, ale ja wiedziałem swoje - tylko ją było stać na coś oryginalnego.
No i zaczęliśmy rozmawiać, bawić się, gadać o wszystkim. Potem ona zaczęła szukać mojego towarzystwa... Potem szukaliśmy miejsc odosobnionych, żeby spędzić razem trochę czasu. Zyskiwała przy bliższym poznaniu - okazało się, że poprzedni rok była w szkole baletowej - potrafiła zresztą wciąż robić niesamowite rzeczy - od szpagatów poczynając, jakieś "gwiazdy" ... Podniesienie nogi wyżej głowy... czym bardzo mi imponowała. No i okazało się, że nie może kontynuować "kariery" ponieważ ma SZMERY W SERCU!!!! O mój Boże - moja ukochana jest chora na SERCE... To dodawało do naszej miłości element tragizmu i niepewności!!!
Oczywiście niezbędnym skłądnikiem "miłości" musiały być też elementy seksualne - Jolka trochę wstydziła się, że niektóre dziewczynki mają jakby zaczątki cycków - oczywiście pokazała mi swoje abym przekonał ją że też ma ładne... Właściwie, to powiedziała mi, że jej też są przecież ładne i będą mi się podobały... Spuśćmy zasłonę milczenia ta to co nazywałą cyckami - oczywiście nie dałem po sobie poznać, że jej "piegi" mieszczą się w dolnej strefie stanów niskich...
Dorosłych zaczęła niepokoić nasza zażyłość - próbowali nas rozdzielać, przesadzać - bez skutku. Jak dziś pamiętam powrót autokarem ze szkolnej wycieczki - siedzieliśmy na pierwszym miejscu, PRZYTULENI, przed nami zachodziło słońce a my śpiewaliśmy w kółko piosenkę o miłości - bodaj "Zaczarowana jest Dżona gitara..." - dalej nie pamiętam(nawiasem: obydwoje byliśmy bardzo "umuzykalnieni" - uczyliśmy się grać na pianinie - lubiliśmy grać i spiewać). Nauczycielka chciała abyśmy się przynajmniej tak nie przytulali - tylko popatrzyliśmy na nią - wróciła na swoja miejsce widząc, że lepiej nie brać się za naprawianie czegoś czego nie pojmuje... Mieliśmy w d.... co powiedzą dzieci w klasie - przecież byliśmy zakochani, mieliśmy się z sobą "ożenić".... Dzieci najpierw dokuczały - potem zaakceptowały nas, w końcu i dzieci z klasy i nauczyciele zaczęli mowić na nas "małżeństwo"...Do niej zwracano się MOIM nazwiskiem... Zdarzało się że ona "całowała" mnie ni z gruszki ni z pietruszki w policzek, czasem ja ją... Była gotowa dla mnie do poświęceń - ja zresztą też - zdarzało się, że biłem się jeśli ją obrażono. Oczywiście z konieczności poznały się nasze matki - po szkole Jolka domagała się wymuszając to na swojej matce abym przychodził do niej do domu - mieszkałem dość daleko a ona tuż przy szkole więc po drodze do domu wpadaliśmy do niej po czym bawiliśmy godzinami. Matki - początkowo były jakieś wątpliwości - potem też odpuściły...
Trwało to rok. Byłem wtedy bardzo szczęśliwy- potem około trzeciej klasy nasz "związek" jakby zaczął się rozpadać - ona wolała bawić się z najpopularniejszą dziewczyną w klasie, ja pozostawiony sam sobie związałem się z "paczką" kolegów /tzw. bandą jak się nazywaliśmy/. Żałowałem - gdyby "zostałą ze mną" prawdopodobnie byłaby w istocie moją żoną. Nie żartuję.
Potem zmieniłem szkołe.
Miałem 16 lat. Słoneczny, letni dzień, zakurzona, zatłoczona ulica. Szedłem z matką i nagle zobaczyłem jak moja matka zatrzymuje się i wita z kobietą, której nie poznałem. To była matka Jolki. Obok niej stała ze spuszczoną głową brzydka dziewczyna, ze znaczną nadwagą, z niesmiałym utkwionym w trotuarze spojrzeniem, z twarzą pokrytą trądzikiem...
To była Jolka.
Nie poznajecie się? - Spytała matka Jolki.
Tak na prawdę TO JA nie poznałem Jej, widziałem, że ona mnie poznała. Popatrzyłem na nią - ona na mnie - po czym spuściła głowę...
Długo o tym myślałem - czułem, że gdybyśmy zostali razem pozostałaby taką jak ją zapamiętałem - najładniejsza w klasie, wysportowana, zdecydowana, odważna.
Nie wiem, co robi teraz, czy jest szczęśliwa. Może kiedyś natrafi na ten wpis. Imię jest prawdziwe. Dała mi rok swojego życia - w tym wieku rok to tak jak dzisiaj 10 lat. Ustaliła mi coś w rodzaju "wzorca" związku. Odtąd, przez 11 lat szukałem dokładnie tego samego. I znalazłem - bo dzięki tej dziecięcej miłości wiedziałem dokładnie czego szukam.
Już późno.
Pora, w której Aurory tu być nie powinno, ale korzystając z nocy polarnej i faktu, że w jej strefie rozwidni się dopiero około 9.30, pozwala sobie zamieścić tu swój wpis? ;-)
Powstrzymam się (choć przyznaję, nie bez wysiłku) od dłuższego komentarza i zaczekam na rozwój wydarzeń?
Dziś zwrócę uwagę tylko na jedno zagadnienie, dotyczące lingwistycznych relacji leksykalnych ;-)))
Jakiś czas temu zamieszkałam w świecie słów i znaczeń. Nigdy zresztą nie były mi obojętne, ale dopiero na tym Forum odsłoniły się przede mną w całej pełni i nabrały konkretnych kształtów, podobnie jak ich właściciele. I tak, jak w Pana opowieści, wszystko zaczęło się od nicków?
Ale od początku.
Starr? taki mój nick funkcjonujący w necie od ponad dziesięciu lat. Czemu taki? Proste, po niemiecku - zdrętwiały, odrętwiały. Stoję w miejscu i nie wiem jak się wydostać z pułapki w którą sam wpadłem na własne życzenie, a może zostałem tam zapędzony przez siły wyższe, w celu im tylko wiadomym.
Wystarczyło mi jednym leciutkim gestem odsunąć z Pana wirtualnego imienia jedno ?er?, by zajaśniał Pan na firmamencie moich ulubionych Postaci w tej przestrzeni ;-)
EXTRA_terrestrialu,
Miło mi poznać Jolkę - Prototyp EXTRA_terrestrianki ;-)
Z Ciebie jest prawdziwy Lucky Luke!
4 2015-03-17 22:43:14 Ostatnio edytowany przez starr (2015-03-17 22:44:08)
To doświadczenie nauczyło mnie, że po pierwsze w uczuciach centymetry też mają znaczenie, a co najważniejsze, bo wcześniej takowych uczuć nie miałem, że są nietrwałe i zmienne. Cierpiałem bardzo z powodu utraty prawieżony, ale jak sobie w dziecięcy sposób wytłumaczyłem, czas postarać się o inną prawieżonę, tym bardziej że dotychczasowa praktycznie natychmiast zakończyła wszelki kontakt ze mną? Potem dowiedziałem się, że takie postępowanie dorośli szufladkują pod powiedzeniem, że ogień najlepiej ogniem zwalczać. Jak pomyślałem, tak i postanowiłem tego samego dnia wcielić pomysł w życie. Na leżakowaniu zauważyłem, że dziewczynka po mojej prawej też nie śpi, reszta leżała cicho, albo spała, no to powoli przyciągnąłem jej łóżeczko do swojego
? co robisz? zapytała
- nic? porozmawiamy?
- nooo? dlaczego nie spisz?
- nie chce mi się
- a ty dlaczego?
- bo mi się nudzi spanie
- chcesz coś zobaczyć? Przystąpiłem do realizacji planu
- chce?
no to pokazałem. To co nastąpiło później miało wpływ na moje postrzeganie świata i jego podziału na dzieci i dorosłych?
- phiii? mój tata ma większego i do tego z grzywką?
No i wtedy zrozumiałem, że usłyszeć od dziewczyny, że ktoś ma większego, to bardzo źle wpływa na poczucie własnej wartości, a do tego usłyszeć, że się jest jakoś nie kompletnym, bo nie ma się tam ?grzywki? to jest wręcz uwłaczające. A przede wszystkim, do tego momentu dorośli tym różnili się od dzieci, w moim pojęciu, że mogli robić co chcieli, a nade wszystko palić papierosy, pić piwo no i dawać mi prezenty. Czyli stało się dla mnie jasne, że nie do końca znałem jeszcze wszystkie różnice. Przecież widziałem mężczyzn na plaży i widziałem, że ich torsy i brzuchy są w większym lub mniejszym stopniu owłosione, ale do głowy mi nie przyszło, że tam też? No cóż, w każdym razie jeszcze jednego się dowiedziałem ? tata może mieszkać w domu razem z dziećmi i mamą. Jakoś w całym moim ówczesnym otoczeniu, wszystkie dzieci były tylko z mamami i to było dla mnie normą. Tata w każdym znanym mi przypadku był postacią tylko ?na niedzielę? i to nie na każdą...
Te zdarzenia spowodowały, że moje zainteresowanie płcią przeciwną zamarło na kilka lat. W szkole podstawowej, a kończyłem jeszcze ośmiolatkę, zacząłem ponownie interesować się koło szóstej klasy. Po prostu przyszedł taki okres ?końskich zalotów? który i mnie nie ominął, ale w moim przypadku szybko się zakończył. Z racji, że klasa była raczej niesforna, żeby to trochę spacyfikować, każdy chłopiec został posadzony z dziewczynką. Ze mną siedziała w ławce Terka. Terka była bardzo cichą, spokojną, nieśmiałą ciemną blondynką ? taka ?szara myszka?. Drobnej postury, zawsze ubrana była jakoś ?na szaro? więc i ubraniem się nie wyróżniała, a na dodatek jej nieśmiałość powodowała, że wywołana do tablicy, czy odpowiedzi, zapominała że wie cokolwiek i sprawiała wrażenie wyrwanej z głębokiego snu i jeszcze nie zdającej sobie sprawy, gdzie się znajduje i co od niej ktokolwiek chce? kończyło się tym, że dostawała lufę i siadała z błogim wyrazem ulgi na twarzy Tak samo było podczas każdej klasowej dyskusji na rożne tematy. Terka robiła za frekwencję i doskonale wychodziło jej granie ciszy za sceną. Najczęściej pytana co sądzi na dany temat miała gotową jedną odpowiedź ? tak.
- Terka! Ale co - tak?
- No tak, zgadzam się z tobą?
I to było wszystko, co można było od niej usłyszeć...
Wszystko to powodowało, że miała opinię ociężałej umysłowo i na siłę była przepychana z klasy do klasy. Tak czas mijał, a nasza ławkowa koegzystencja trwała. Czasami dawałem jej kanapki, jak przychodziła głodna, a ona czasami rewanżowała się jakimś batonem kupionym w sklepie, po drodze. Bywało, że czasami dawałem jej do wiwatu swoimi ?końskimi zalotami? chociaż robiłem to bardziej w celach rozruszania jej. Ona rewanżowała się ukręceniem mi guzika przy kołnierzyku koszuli? Wszystko zmieniło się po jednym zdarzeniu. Mała utarczka słowna z kolegą na przerwie i stało się coś dziwnego. Wkurzony na mnie kolega złapał nożyczki i z mordem w oczach ruszył w moją stronę. Nie wiem skąd, bo nie było jej wtedy w zasięgu mojego wzroku, zanim uzbrojony kolega dopadł do mnie, zjawiła się przede mną Terka.
? Najpierw musisz mnie uderzyć?! - wrzasnęła.
Ja tego nie widziałem, co ona miała wtedy w oczach, ale kolega przeraził się tak, że wypuścił nożyczki i uciekł z klasy?
- Dziękuje Terka? ale ty masz nie po kolei w głowie, on chciał mnie prawiezabić.
- wiem, ale nie mogłam na to pozwolić, bo nie mam innego przyjaciela?
Po raz pierwszy w życiu, ktoś nazwał mnie przyjacielem.
Jak można sobie wydedukować, skoro z nią siedziałem, widać było coraz większą naszą zażyłość, to dostałem do wypełnienia misję pomocy jej w nauce. To było pod koniec siódmej klasy.
Aby trochę bardziej zrozumiałe stało się to co nastąpiło dalej, muszę umiejscowić całą sytuację. Centrum miasta, duże hotele, pigalak, kilka lokali w których pracowały nocne motyle, to moje ówczesne terytorium. Jak można sobie domniemać moimi kolegami i koleżankami były też dzieci pań pracujących ?w branży? Mama Terki była taką panią ?z branży? chociaż wtedy jeszcze mogła zaliczać się do nocnych motyli. Miała nieprzeciętną urodę i klientów nie musiała wyszukiwać w knajpie, czy na pigalaku.
Moja matka po powrocie z wywiadówki zareagowała na wiadomość, że mam Terce pomagać w nauce słowami, że ona nie ma prawa przychodzić do mnie, bo jej matka? itd. itd? Użyła sporo słów niecenzuralnych wtedy, a obecnie w powszechnym użyciu uchodzących za kulturotwórcze?
Nie było innego wyjścia, tylko musiałem chodzić do domu Terki. Tam też stało się najgorsze?
Zdradziłem przyjaciółkę...
cdn?.
Aurora i Extra cieszę się, że jesteście
Na "wdechu" czekam na dalszy ciąg i podziwiam pojemność pamięci...
Usiłuję przypomnieć sobie moje pierwsze przedszkolne i wczesnoszkolne eksperymenty z "miłością" i "erotyką" i dochodzę do wniosku, że zawsze byłam opóźniona w rozwoju ;-)
Na "wdechu" czekam na dalszy ciąg i podziwiam pojemność pamięci...
Usiłuję przypomnieć sobie moje pierwsze przedszkolne i wczesnoszkolne eksperymenty z "miłością" i "erotyką" i dochodzę do wniosku, że zawsze byłam opóźniona w rozwoju ;-)
Moja pamięć, choć w migawkach, sięga do czasu gdy miałem pół roku... No tak około... Ale często zawodzi przy próbie przypomnienia sobie, co wczoraj było na obiad...
Jak widać na załączonych "obrazkach" musiałeś, przeżywać swe istnienie bardzo intensywnie;-) Pamięć trwała to chyba taka "czarna skrzynka". Pozwala szybować wspomnieniom...
A co do treści obiadu... To chyba najlepiej być Chińczykiem: wczoraj ryż, dzisiaj ryż, jutro i pojutrze także ;-)
Pisz, Hetmanie!
Powodzenia!
Jak widać na załączonych "obrazkach" musiałeś, przeżywać swe istnienie bardzo intensywnie;-) Pamięć trwała to chyba taka "czarna skrzynka". Pozwala szybować wspomnieniom...
A co do treści obiadu... To chyba najlepiej być Chińczykiem: wczoraj ryż, dzisiaj ryż, jutro i pojutrze także ;-)
Pisz, Hetmanie!
Powodzenia!
Miałem kiedyś na winylach kilka płyt Andrzeja Rosiewicza. Tam była taka adekwatna piosenka "Jedzcie ryż" Szukałem na tubie, ale znalazłem tylko wersje straszliwie zmasakrowaną... Poszukam jeszcze i jak znajdę to wkleję linka.
Co do nicka - nie chciałem gwiazdorzyć, a poza tym "star" już tu jest. Dla sięgających głębiej w historię muzyki rockowej, może się kojarzyć z perkusistą Beatlesów... ale mnie bardziej odpowiada Rolling Stones.
aurora borealis napisał/a:Jak widać na załączonych "obrazkach" musiałeś, przeżywać swe istnienie bardzo intensywnie;-) Pamięć trwała to chyba taka "czarna skrzynka". Pozwala szybować wspomnieniom...
A co do treści obiadu... To chyba najlepiej być Chińczykiem: wczoraj ryż, dzisiaj ryż, jutro i pojutrze także ;-)
Pisz, Hetmanie!
Powodzenia!Miałem kiedyś na winylach kilka płyt Andrzeja Rosiewicza. Tam była taka adekwatna piosenka "Jedzcie ryż" Szukałem na tubie, ale znalazłem tylko wersje straszliwie zmasakrowaną... Poszukam jeszcze i jak znajdę to wkleję linka.
Co do nicka - nie chciałem gwiazdorzyć, a poza tym "star" już tu jest. Dla sięgających głębiej w historię muzyki rockowej, może się kojarzyć z perkusistą Beatlesów... ale mnie bardziej odpowiada Rolling Stones.
No to proponuję inny jeszcze zabieg. Wymianę jednego "er" na "es" i będzie wtedy kolektywnie, a ja będę się mogła w końcu odwdzięczyć za imputowaną mi "nadwrażliwość" ;-))) https://youtu.be/ZyjMa70JFCk
10 2015-03-18 01:28:53 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-18 01:29:34)
No i przerwał.... w TAKIM momencie... Dobrze, że nie włączył reklam...
No i przerwał.... w TAKIM momencie... Dobrze, że nie włączył reklam...
To się nazywa budowanie napięcia...
Będziemy tu całą noc siedzieć z wywalonymi jęzorami... ;-)
12 2015-03-18 21:11:05 Ostatnio edytowany przez starr (2015-03-18 21:14:00)
EXTRA_terrestrial napisał/a:No i przerwał.... w TAKIM momencie... Dobrze, że nie włączył reklam...
To się nazywa budowanie napięcia...
Będziemy tu całą noc siedzieć z wywalonymi jęzorami... ;-)
Wy tu sobie żarty robicie, a ja zostałem zmuszony przez okoliczności do dzielenia czasu pomiędzy swoją opowieścią a Sprawozdaniem z Pracy Zarządu za rok 2014... Każda omyłka w plikach była by dla mnie kompromitacją...
Auroro Piękne dzięki za muzykę... i za gwiazdy
Czy będzie ciąg dalszy Starr? Mnie tu serce juz wali.... co dalej...
14 2015-03-18 23:05:02 Ostatnio edytowany przez starr (2015-03-18 23:06:56)
już jest
Moja pomoc Terce zaczęła przynosić pozytywne efekty i w dzienniku, w jej rubryce, zaczęły pojawiać się oceny pozytywne. Dostrzegła to również jej mama. Któregoś dnia zobaczyłem ją koło swojego domu, ona zaczepiła mnie i poprosiła żebym następnym razem przyszedł godzinę wcześniej. To miała być już moja ostatnia wizyta u Terki bo rok szkolny miał się ku końcowi, był środek czerwca, zaraz miały zacząć się wystawiania ocen końcowych?
Przyszedłem wcześniej, ale Terki nie było...
- musiała pojechać do babci, do Skierniewic.
- kiedy wróci?
- niedługo, możesz poczekać tu na nią, a ja zrobię ci herbatę i porozmawiamy?
W czasie swoich wcześniejszych wizyt albo jej nie było, albo jak była, to była kompletnie ubrana. Tego dnia była w szlafroku i jak się okazało podczas podawania herbaty, pod spodem nie miała biustonosza? Uśmiechnęła się gdy zauważyła mojego ciekawskiego żurawia w dekolt?
- wykonałeś kawał dobrej roboty. Co chcesz w zamian?
- nie robiłem tego dla pieniędzy
- nie wiesz, że nie ma nic za darmo?
- nie? zrobiłem to z przyjaźni...
- Ale ja nie chcę mieć długów, nawet u ciebie. Masz już piętnaście lat?
- tak
- kiedy skończyłeś?
- w lutym
- co wiesz o seksie?
- tyle co na biologii mówili?
- czyli nic nie wiesz? Choć, nauczę ciebie...
I tak odbyła się moja inicjacja. Edukacja była w teorii i praktyce, w dziedzinie mi dotąd nie znanej, ale za to niezwykle przyjemnej.
Ledwo zdążyłem się ubrać przyszła Terka. Spojrzała na mnie i w jej oczach zobaczyłem łzy?
- przeleciała ciebie? Tak?
Nie było sensu kłamać. Terka ze wściekłością wyrzuciła mnie z domu?
Nie przyszła już do szkoły do dnia rozdania świadectw.
Ostatniego dnia szkoły, rano, jak tylko mnie zobaczyła podeszła i przeprosiła za swoje zachowanie
- Nadal jesteśmy przyjaciółmi? ona mnie specjalnie wysłała do babki, żeby móc się do ciebie dobrać. Ale nieważne? teraz są wakacje, a po wakacjach wszystko się zmieni?
To były chyba jej prorocze słowa.
- tak, nie chciała być mi nic dłużna?
- teraz to wiem? masz pozdrowienia koguciku...
Jeszcze tego samego dnia dowiedziałem się, że przede wszystkim będę miał brata, albo siostrę i ojczyma. Dopiero niedawno zrozumiałem, że małżeństwo kobiety z borderem i mężczyzny z problemem alkoholowym może być nierozerwalne, chociaż potwornie burzliwe i dla otoczenia destrukcyjne.
Wakacje przeleciały zdecydowanie za szybko, jak wszystkie wakacje. Pierwszy dzień w szkole był dla mnie szokiem. Przede wszystkim stało się to, że przestałem być najwyższy w klasie. Większość kolegów mnie przerosła, a pozostali zrównali się ze mną. Moje 180cm okazało się wzrostem średnim?
Dziewczyny za to wyładniały, ale metamorfoza Terki spowodowała całkowity opad mojej szczęki. Skróciła włosy i teraz były kasztanowe? brwi skorygowane, delikatny, ale podkreślający wszystkie zalety jej urody, a przede wszystkim maskujący jej drobne niedoskonałości makijaż, bluzka opięta i uwydatniająca krągłości? miniówa typu ?plaster na doopę? i buty na obcasie?
- jak mi obiecasz, że rozmowa zostanie tylko między nami, to zapraszam na cole do kawiarni po tym cyrku?
- mhmmm? obiecuję?
To co Terka miała mi do powiedzenia, zachwiało moim przekonaniem o trwałości naszej przyjaźni. Teraz ja poczułem się zdradzony?
Ostatniego dnia czerwca Terka skończyła piętnaście lat. Od pierwszego dnia lipca jej mama zaczęła wprowadzać ją do branży?
cdn...
15 2015-03-18 23:21:56 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-03-18 23:23:10)
Ja tylko chciałabym się przywitać i dodam, że czytam z rozdziawioną buzią. Pozdrawiam
Ja tylko chciałabym się przywitać i dodam, że czytam z rozdziawioną buzią. Pozdrawiam
Zapraszam i również Pozdrawiam
Nie no zabiłbym tą mamuśkę - zabrała córce jedyną rzecz dla której mogła mieć wątpliwości czy zostać ku*wą... Ale ... nie tylko ona zabrała...
Właściwie to mamuśka dała wybór.
Ech ta karma... pewnie będzie wracać jak znam życie...;-)
18 2015-03-19 00:32:42 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-03-19 00:44:02)
Przeczytałam kolejny fragment Twojej opowieści i natychmiast pojawiła się myśl:
"Dobrym sposobem na jasność jest wyartykułowanie czerni." (Hanna Krall),
a zaraz za nią dźwięk: https://youtu.be/Nhc-D-Qu4EQ
Przepraszam, że pozwalam sobie "ilustrować" Twoje słowa...
Nie no zabiłbym tą mamuśkę - zabrała córce jedyną rzecz dla której mogła mieć wątpliwości czy zostać ku*wą... Ale ... nie tylko ona zabrała...
Właściwie to mamuśka dała wybór.
Ech ta karma... pewnie będzie wracać jak znam życie...;-)
Będzie jeszcze o budowanym przeze mnie kodeksie postępowania, ale staram się zachowywać chronologię. Z punktu widzenia piętnastolatka, atrakcyjność pokusy wyłączyła i tak szczątkowa jeszcze zdolność przewidywania skutków. Będzie też o świadomości istnienia karmy
Przeczytałam kolejny fragment Twojej opowieści i natychmiast pojawiła się myśl:
"Dobrym sposobem na jasność jest wyartykułowanie czerni." (Hanna Krall),
a zaraz za nią dźwięk: https://youtu.be/Nhc-D-Qu4EQ
Przepraszam, że pozwalam sobie "ilustrować" Twoje słowa...
Auroro, nie przepraszaj, bo robisz to po mistrzowsku. A może inaczej... Czy zrobiła byś mi ten zaszczyt i ilustrowała muzyką moje wpisy? Pliiiiizzz...
A poza tym, skąd Wiedziałaś, że Marillion to jeden z moich ulubionych zespołów?
20 2015-03-19 01:42:33 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-19 02:05:18)
/.../
Będzie jeszcze o budowanym przeze mnie kodeksie postępowania, ale staram się zachowywać chronologię. Z punktu widzenia piętnastolatka, atrakcyjność pokusy wyłączyła i tak szczątkowa jeszcze zdolność przewidywania skutków. Będzie też o świadomości istnienia karmy
/.../
Proszę mi tu nie UPRZEDZAĆ bo będzie mniej ciekawe ;-)))
Oczywistym jest że dzieciak ma ograniczony wybór i profesjonalistka to wykorzystała, tym bardziej chcę zabijać... ;-)
Kolejna sprawa, fatalnie, że trzeba się dopiero nauczyć rozpoznawać ofiarowaną miłość i jej wartość, że nie widzi się tego od razu z całą głębokością (choćby po akcji z nożyczkami...). Ech życie...
21 2015-03-19 01:52:48 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-03-19 01:57:45)
Auroro, nie przepraszaj, bo robisz to po mistrzowsku. A może inaczej... Czy zrobiła byś mi ten zaszczyt i ilustrowała muzyką moje wpisy? Pliiiiizzz...
Nie wiem, czy podołam, przy takiej jak Twoja, bogatej i fluktuacyjnej narracji...
A ponadto, ja w tym samym wieku, to dopiero pierwszy raz w życiu, z panieńskim rumieńcem dzięcieliny, spacerowałam za rękę z kawalerem i to było dla mnie epokowe wydarzenie... Kiedyś to się nazywało "chodzimy ze sobą". Dziś, zwą to "jesteśmy w związku"... ;-) Nigdy nie udaje mi się dociec, w związku z czym... :-)))
Postaram się znaleźć stosowne dźwięki. Obiecuję. Ale Ty, zechciej je wcześniej "autoryzować", abym czegoś w Twojej opowieści nie "skwasiła", dobrze?
A poza tym, skąd Wiedziałaś, że Marillion to jeden z moich ulubionych zespołów?
... into(o)icja??? ;-)
PS Miłego sprawozdania z pracy narządu!
Oczywistym jest że dzieciak ma ograniczony wybór i to wykorzystała, tym bardziej chcę zabijać... ;-)
Kolejna sprawa, fatalnie, że trzeba się dopiero nauczyć rozpoznawać ofiarowaną miłość i jej wartość, że nie widzi się tego od razu z całą głębokością (choćby po akcji z nożyczkami...). Ech życie...
Może właśnie w tym jest ten "boski plan" - zmusić do nauki, a karma jest wtedy kijem, lub marchewką
23 2015-03-19 02:15:44 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-03-19 02:18:24)
EXTRA_terrestrial napisał/a:Oczywistym jest że dzieciak ma ograniczony wybór i to wykorzystała, tym bardziej chcę zabijać... ;-)
Kolejna sprawa, fatalnie, że trzeba się dopiero nauczyć rozpoznawać ofiarowaną miłość i jej wartość, że nie widzi się tego od razu z całą głębokością (choćby po akcji z nożyczkami...). Ech życie...Może właśnie w tym jest ten "boski plan" - zmusić do nauki, a karma jest wtedy kijem, lub marchewką
Qrde!!! Co za kreatura uczyła Was religii?
Należałoby przerobić tego kogoś na fujarkę wspomagającą wypas kuców jawajskich na stokach wulkanu Bromo...
starr napisał/a:Auroro, nie przepraszaj, bo robisz to po mistrzowsku. A może inaczej... Czy zrobiła byś mi ten zaszczyt i ilustrowała muzyką moje wpisy? Pliiiiizzz...
Nie wiem, czy podołam, przy takiej jak Twoja, bogatej i fluktuacyjnej narracji...
A ponadto, ja w tym samym wieku, to dopiero pierwszy raz w życiu, z panieńskim rumieńcem dzięcieliny, spacerowałam za rękę z kawalerem i to było dla mnie epokowe wydarzenie... Kiedyś to się nazywało "chodzimy ze sobą". Dziś, zwą to "jesteśmy w związku"... ;-) Nigdy nie udaje mi się dociec, w związku z czym... :-)))
Wierzę w Twoja into(o)licję
A mnie ominął ten etap i nie wiem, czy to dobrze się stało... Nie w każdej dziedzinie skok na głęboką wodę przynosi pozytywne rezultaty, czasami jest lepiej najpierw pobrodzić w płytkiej wodzie...
Postaram się znaleźć stosowne dźwięki. Obiecuję. Ale Ty, zechciej je wcześniej "autoryzować", abym czegoś w Twojej opowieści nie "skwasiła", dobrze?
Obawiam się, że każda "autoryzacja" będzie formą cenzury, a i tak stosuję tu autocenzurę, ze względu na adminów...
A poza tym, skąd Wiedziałaś, że Marillion to jeden z moich ulubionych zespołów?
... into(o)icja??? ;-)
PS Miłego sprawozdania z pracy narządu!
Dziękuje, postaram się mocno ograniczyć tu fluktuację
starr napisał/a:EXTRA_terrestrial napisał/a:Oczywistym jest że dzieciak ma ograniczony wybór i to wykorzystała, tym bardziej chcę zabijać... ;-)
Kolejna sprawa, fatalnie, że trzeba się dopiero nauczyć rozpoznawać ofiarowaną miłość i jej wartość, że nie widzi się tego od razu z całą głębokością (choćby po akcji z nożyczkami...). Ech życie...Może właśnie w tym jest ten "boski plan" - zmusić do nauki, a karma jest wtedy kijem, lub marchewką
Qrde!!! Co za kreatura uczyła Was religii?
Należałoby przerobić tego kogoś na fujarkę wspomagającą wypas kuców jawajskich na stokach wulkanu Bromo...
nie zdradzę, bo jak trafiła by tu Hekaterine, to dostanę bana i nici będą z ciągu dalszego...
26 2015-03-19 02:35:37 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-19 02:41:15)
starr napisał/a:EXTRA_terrestrial napisał/a:Oczywistym jest że dzieciak ma ograniczony wybór i to wykorzystała, tym bardziej chcę zabijać... ;-)
Kolejna sprawa, fatalnie, że trzeba się dopiero nauczyć rozpoznawać ofiarowaną miłość i jej wartość, że nie widzi się tego od razu z całą głębokością (choćby po akcji z nożyczkami...). Ech życie...Może właśnie w tym jest ten "boski plan" - zmusić do nauki, a karma jest wtedy kijem, lub marchewką
Qrde!!! Co za kreatura uczyła Was religii?
Należałoby przerobić tego kogoś na fujarkę wspomagającą wypas kuców jawajskich na stokach wulkanu Bromo...
Ja na religii siedziałem z Jolką, a najczęściej potem chodziliśmy pobawić się w pustym kościele. Kiedy dwoje "crazy" dzieciaków dobierze się w zespół jest to mieszanka wybuchowa. Kiedyś na przykład spreparowaliśmy (w 2 klasie!) prasując żelazkiem na żółto i dołączając stearynową pieczęć (wykorzystaliśmy przedwojenną złotówkę jako stempel) "starodawny dokument" informujący, że pod ołtarzem zakopany jest skarb i schowaliśmy w jakąś szparę w meblu kościelnym pod ołtarzem. Ciekawe czy odnaleziono go przy remoncie kościoła. Innym razem włamaliśmy się do wieży kościelnej - właściwie wcisnęliśmy bo łańcuch pozwała na wśliźnięcie się - i dotarliśmy po mocno spróchniałych schodach na samą górę ku uciesze reszty dzieciaków, które jednak bały sę tam wchodzić. Odnaleźliśmy skład starych rzeźb ... Kto by się w tym momencie przejmował religią...
Po zmianie szkoły już nie chodziłem na religię. Nikt mnie nie zmuszał zresztą.
/.../
nie zdradzę, bo jak trafiła by tu Hekaterine, to dostanę bana i nici będą z ciągu dalszego...
Albo skasują wątek...
28 2015-03-19 02:45:48 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-03-19 02:48:21)
Star r/s,
Słusznie, zachowaj więc dyskrecję.
Akcja Twej opowieści rozwija się nader interesująco...
Czekamy na to be continued...
EXTRAŚNY,
To, że dożyłeś osiemnastego roku życia, stale jest dla mnie zagadką... ;-)
Kochani... Mamy już niejako podział ról. Starr zabiera nas przed każda nocą do swojego świata. Aurora zajmuje się podkładem muzycznym. Ekstraśny czuwa nad swoimi emocjami a ja...
Ja siądę obok i z paluszkami pomiędzy ząbkami z niecierpliwością oczekuję wieczornej pory...
Wow.... Jestem tak bardzo podekscytowana...
I pomyśleć, że w nikim się nie kochałam. Ale, ale... Pamiętam mój pierwszy pocałunek - do dziś
Zdecydowanie kobieta borderka, chadówka to koktajl mołotowa dla każdego. Idealnie pasuje się z innym wybrakowanym emocjonalnie egzemplarzem.
31 2015-03-19 12:29:55 Ostatnio edytowany przez luc (2015-03-19 12:35:33)
Kochani... Mamy już niejako podział ról. Starr zabiera nas przed każda nocą do swojego świata. Aurora zajmuje się podkładem muzycznym. Ekstraśny czuwa nad swoimi emocjami a ja...
Ja siądę obok i z paluszkami pomiędzy ząbkami z niecierpliwością oczekuję wieczornej pory...
Przysiądę i ja.
I tak nocą podczytuję i wracają młodzieńcze wspomnienia.
Tym bardziej, że i Aurora i ET są osobami, których wpisy lubię czytać.
Swoją drogą zauważyłam, że panowie w tym wątku mieli Jolki w swej historii. Mój mąż też taką miał.
Ależ to musiało być ongiś popularne imię
32 2015-03-19 23:39:25 Ostatnio edytowany przez starr (2015-03-19 23:48:16)
Nie minęło wiele czasu żeby męska część klasy domyśliła się źródła metamorfozy Terki. Zaczęły się niewybredne żarty kierowane w jej stronę. Jako przyjaciel, czułem się w obowiązku bronienia jej przed tymi przykrościami. Poza tym miałem niespłacony dług? Szybko stało się to, że nie było w klasie chłopaka któremu nie podbiłem oka, albo nie rozkwasiłem nosa.
Dzięki temu zyskałem przydomek ?kurevskiego rycerza? a wśród kadry nauczycielskiej - łobuza.
W domu tez nie było wesoło? Brzuch matki rósł i stawała się jeszcze bardziej nie do zniesienia, ojczym pił i wracał po nocy tłukąc się po całym domu i wszczynając awantury. Coraz częściej przychodziłem do szkoły głodny i niewyspany. Niezastąpiona wtedy była Terka. Biegła do sklepu i wracała z bagietką?
- jedz? mój rycerz nie może być głodny?
Do ferii świątecznych jakoś dawałem radę. Dzień przed feriami Terka była jakaś smutna i zamyślona? Nie chciała powiedzieć o co chodzi, dopiero po lekcjach, gdy wyszliśmy ze szkoły, poszliśmy do kawiarenki na colę. Zanim weszliśmy, rzuciła mi się z płaczem na szyję?
-wyjeżdżamy!!!
- kiedy?
- za tydzień
-gdzie?
-do Szwecji?
-?????? na ile?
- mama mówi, że na zawsze?
- napiszesz??
- na pewno?
I to był mój ostatni kontakt z Terką. Nigdy nie napisała i nie dała znaku życia.
Po raz pierwszy w życiu zostałem porzucony...
Ból porzucenia szybko został przykryty innymi ?wrażeniami?
Następnego dnia matka poszła rodzić do szpitala, z racji wieku trafiła na patologię, a tam nie było odwiedzin. Ojczym szybko zaanektował i przepił wszystkie pieniądze, tak, że były to moje pierwsze w życiu Święta bez choinki, prezentów, przy suchym chlebie i herbacie. Na szczęście działał telewizor? W telewizorni była choinka, prezenty uśmiechnięci ludzie i kolędy?
To spowodowało, że postanowiłem że ja będę żył inaczej, że muszę stworzyć sobie swoisty kodeks moralny. Wziąłem zeszyt z zapisałem na pierwszej stronie sentencję mojej babci:
Unikać osób kłamiących ? kłamie, znaczy że może zdradzić
- jak może zdradzić znaczy że może okraść
- jak może okraść znaczy, że może zabić
nie kłamać
Odwróciłem kartkę i na drugiej stronie zapisałem:
Przyjaźń jest najważniejsza. Nie wolno w żadnym wypadku porzucić lub zawieść przyjaciela. (z czasem dopisałem tez: miłość)
Brat urodził się przed Wigilią, ale matka z bratem wrócili do domu na dzień przed Sylwestrem. No i się zaczęło? Mały płakał całe noce, za to w dzień spał. Matka wrzeszczała na ojczyma, ojczym wrzeszczał na nas wszystkich? Wiedziałem, że długo tak nie wytrzymam. Włóczenie się po ulicach mnie nie bawiło, poza tym zimy były mroźne, więc znalazłem ciepłe, ciche, i spokojne miejsce w bibliotece. Przesiadywałem tam całymi dniami z czasem pochłaniając książki na zasadzie ?jak leci?.
Zniknięcie Terki uświadomiło mi, że czasy ?rycerzenia? pozbawiły mnie kolegów i koleżanek, bo dziewczyny, poza tymi podobnymi Terce, też nie chciały mieć ze mną kontaktu.
Wiedziałem, że muszę też zmienić swój plan na życie. Dalsza edukacja w liceum, studia i praca musiały zostać zastąpione technikum, praca i ewentualnie wieczorówka? Czułem, że im szybciej opuszczę dom, tym dla mnie będzie lepiej? przynajmniej pod względem psychicznym. Musiałem zdecydować się na jakiś zawód? Rybakiem dalekomorskim nie mogłem zostać, lotnikiem też? może strażakiem? Ale wszystkie mundury jakoś mnie nie pociągały? Padło na budowlankę ? instalacje sanitarne. Tam były najłatwiejsze egzaminy i najmniej kandydatów na miejsce.
Bardzo ważny dla mnie był dzień ogłoszenia wyników egzaminów, jak się później okazało. Koniec czerwca, upał nieziemski, mnie matka zmusiła do założenia garniaka... Przyszedłem na dziesiątą, bo tak miały zostać wywieszone tablice z wynikami. ?Instalacje? tablice wyników miały na korytarzu drugiego piętra? szedłem więc po schodach, powoli, stopień za stopniem i po przejściu pierwszego półpiętra, w połowie przede mną pojawiły się sportowe buciki z których wystawały kolorowe skarpetki, a z nich chude, proste, długie nogi, wyżej chowające się w dżinsowe szorty? mój wzrok powoli podnosił się? czarna bluzeczka na ramiączka, a jeszcze wyżej... doznałem uczucia podobnego do kopnięcia prądem? prześliczna, uśmiechnięta buzia okolona półdługimi czarnymi, lśniącymi włosami:
- dostałam się!!
- gratuluję?
- poczekam na ciebie?
- dobrze? pierwszy raz od wyjazdu Terki miałem powód wychodzący z potrzeby serca, aby się usmiechnąć?
cdn...
Zawładnął mną niewyobrażalny smutek...
Zawładnął mną niewyobrażalny smutek...
nie no... będzie jeszcze i na wesoło
35 2015-03-20 00:38:12 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-03-20 00:39:55)
Oto dowód jak szlifują się DIAMENTY...
Dziękuję, Starr. Czuję, że to kluczowy dla zrozumienia dalszego ciągu wpis...
Szwecja. Najbliższy, znany w tamtym czasie raj...
https://youtu.be/VF6DYBfWpIk
.. będzie jeszcze i na wesoło
Mam nadzieję
/.../
Przysiądę i ja.
I tak nocą podczytuję i wracają młodzieńcze wspomnienia.
Tym bardziej, że i Aurora i ET są osobami, których wpisy lubię czytać.
Swoją drogą zauważyłam, że panowie w tym wątku mieli Jolki w swej historii. Mój mąż też taką miał.
Ależ to musiało być ongiś popularne imię
Zapraszam Imię było popularne, ale w mojej historii go nie ma i nie będzie. Z Żadną Jolką nie udało mi się zawrzeć innej, niż koleżeńska, znajomości.
Imię było popularne, ale w mojej historii go nie ma i nie będzie.
Faktycznie, to ET wymienił Jolkę, a ponieważ wspomniał ją kilkakrotnie, niechcący dokonałam nadinterpretacji
Z Żadną Jolką nie udało mi się zawrzeć innej, niż koleżeńska, znajomości.
Wszystko przed Tobą
Może antycypowałam ...
Oto dowód jak szlifują się DIAMENTY...
Dziękuję, Starr. Czuję, że to kluczowy dla zrozumienia dalszego ciągu wpis...
Z kluczowych będzie jeszcze pewnie jeden... może dwa... Później już pójdzie z górki - tylko opis
Szwecja. Najbliższy, znany w tamtym czasie raj...
https://youtu.be/VF6DYBfWpIk
W zasadzie próbowałem później dowiedzieć się cokolwiek o ich losach, ale Szwecja jest duża...a i nie miałem gwarancji, że to był rzeczywiście ich kraj docelowy. Teraz tylko mogę mieć nadzieję, że trafi na mój temat i domyśli się, że mój mail jest "widoczny".
Muzyka, jak zwykle adekwatna do treści Z filmu pamiętam, że poryczałem się podczas sceny rozmowy telefonicznej ojca z chłopakami...
starr napisał/a:Imię było popularne, ale w mojej historii go nie ma i nie będzie.
Faktycznie, to ET wymienił Jolkę, a ponieważ wspomniał ją kilkakrotnie, niechcący dokonałam nadinterpretacji
starr napisał/a:Z Żadną Jolką nie udało mi się zawrzeć innej, niż koleżeńska, znajomości.
Wszystko przed Tobą
Może antycypowałam ...
jest taka szansa
starr napisał/a:Imię było popularne, ale w mojej historii go nie ma i nie będzie.
Faktycznie, to ET wymienił Jolkę, a ponieważ wspomniał ją kilkakrotnie, niechcący dokonałam nadinterpretacji
starr napisał/a:Z Żadną Jolką nie udało mi się zawrzeć innej, niż koleżeńska, znajomości.
Wszystko przed Tobą
Może antycypowałam ...
Mnie zaś, na zasadzie "prześladowczych melodii" ...
[macie coś takiego? - to odpowiednik "prześladowczych myśli" - polega na tym że, w uszach włącza mi się stale jakaś melodia]
No więc mi włącza się od początku wątku piosenka nie o Jolce ale o "Annie":
"Prawie ten sam pejzaż
Ale nie pamiętam
Śladów, które zatarł czas.
Nawet w tamtym oknie
Zmierzch rysuje inną twarz
Inni ludzie wokół
Inne światła w mroku,
Drzew w południe dłuższy cień.
Gdzie jest dzisiaj Anna,
Gdzie jest teraz Anna M.?"
Głupia bo głupia ale fajnie się śpiewało...
/.../
Mnie zaś, na zasadzie "prześladowczych melodii" ...[macie coś takiego? - to odpowiednik "prześladowczych myśli" - polega na tym że, w uszach włącza mi się stale jakaś melodia]
No więc mi włącza się od początku wątku piosenka nie o Jolce ale o "Annie":
"Prawie ten sam pejzaż
Ale nie pamiętam
Śladów, które zatarł czas.
Nawet w tamtym oknie
Zmierzch rysuje inną twarz
Inni ludzie wokół
Inne światła w mroku,
Drzew w południe dłuższy cień.
Gdzie jest dzisiaj Anna,
Gdzie jest teraz Anna M.?"Głupia bo głupia ale fajnie się śpiewało...
Ale Ty masz intuicję!!
43 2015-03-20 02:08:00 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-03-20 02:12:25)
W zasadzie próbowałem później dowiedzieć się cokolwiek o ich losach, ale Szwecja jest duża...a i nie miałem gwarancji, że to był rzeczywiście ich kraj docelowy. Teraz tylko mogę mieć nadzieję, że trafi na mój temat i domyśli się, że mój mail jest "widoczny".
Mnie się zdarzyło... Po 23 latach zostałam "znaleziona". On też mieszka "daleko". Okazało się, że przez pewien czas byliśmy nawet "sąsiadami" - jedno na wschodnim, drugie na zachodnim wybrzeżu - bagatela 6000 km ;-)) W tym samym czasie ja "spieprzałam" sobie życie, a on metodycznie budował swój "Golden gate" ;-)
Niech Twoje myśli ściągną Terkę, Starr... :-)
Mnie zaś, na zasadzie "prześladowczych melodii" ...
[macie coś takiego? - to odpowiednik "prześladowczych myśli" - polega na tym że, w uszach włącza mi się stale jakaś melodia]
U mnie to prawie obsesja... Tyle, że ja się w ten sposób "terapeutyzuję" ;-)
A Annę M, oczywiście pamiętam...
We wpomnieniach zagrał mi też ten kawałek o kolejnej "zagubionej": https://youtu.be/WVCSu4sRrsk ;-) Może znacie?
A Jolka to tylko z tym, mi się kojarzy: https://youtu.be/bG4ipIPZIBU ;-)))
Od wczoraj mam marzenie... Byś przypadkiem o symptomach cudu trafił na Terkę. By okazało się, że jest szczęśliwą mamą i żoną. Tego pragnę... Bo wcale cudem byc to nie musi.
45 2015-03-20 11:28:07 Ostatnio edytowany przez ryba81 (2015-03-20 11:29:32)
witam
starr i ja czekam na ciąg dalszy
Krag czytelnikow poszerza sie. Napisz jakąś ksiazke fajnie sie ciebie czyta.
chciałoby się rzec: co dalej?
Nie było dla mnie oczywiste, czy dostałem się, czy nie. Przy tablicy kłębił się tłum. Trochę trwało zanim się docisnąłem? lista ułożona była od najlepszego wyniku sumarycznego, a nie alfabetycznie... zacząłem sprawdzać od dołu?
nie ma,
nie ma,
nie?
nie?.
JEST!!! nie wierzyłem? jeszcze raz?
No nie ulega wątpliwości... to o mnie chodzi? Nie ma drugiego takiego samego zestawu imię i nazwisko? Trzeci od góry Trzeba było od góry sprawdzać?
Znowu przeciskanie się, tym razem w przeciwnym kierunku. Nie patrzyłem na twarze innych. Dotarłem do półpiętra i ponownie się uśmiechnąłem? Czekała?
- no i jak? przyjęty?
- tak, na instalacje
- to tak jak ja!! - bardzo się ucieszyła
Czułem od niej sympatię i radość ze spotkania? Zrozumiałem, że bardzo mi brakowało kontaktu z rówieśnikami.
Od czasu wyjazdu Terki z nikim nie miałem kontaktu takiego pozalekcyjnego. A poza tym tęsknota za Terką stale mi towarzyszyła? i to stałe wewnętrzne pytanie: a co ona teraz robi? Czy czasem myśli o mnie? Dlaczego nie pisze?? i wszystkie te pytania bez odpowiedzi.
- jak masz na imię?
- starr, a ty?
- Ann?
- druga Ann którą poznałem
- a pierwsza?
- koleżanka ze starej szkoły?
Wyszliśmy z budynku i szliśmy tak przed siebie, ona opowiadała o swojej szkole, ja o swojej. Nie opowiedziałem o Terce, ale po jej twarzy widziałem, że domyśla się, że coś jest jeszcze do opowiedzenia? Wyszło na to, że odprowadziłem ją do domu.
- wejdziesz?
- nie, jestem cały mokry, marzę o wannie. Nie wiem po co założyłem garniaka?
- no to do zobaczenia po wakacjach
- do zobaczenia?
Zanim doszedłem do domu, spotkałem sąsiada, starszego siwego człowieka, który wraz ze swoją córka prowadził zakład fotograficzny:
- starr, choć na chwilę?
- dzień dobry, o co chodzi?
- zajrzyj dzisiaj do mnie do zakładu?
Nie miałem wieczorami wiele do roboty poza opiekowaniem się bratem, to z chęcią skorzystałem z tego zaproszenia.
- mam dla ciebie propozycję. Przyjdziesz w każdy piątek do zakładu, odkurzysz sprzęt, meble i podłogi, zmyjesz je też na mokro podłogi, wytrzepiesz chodniki. W zamian zapłacę ci 500złotych , a jak zechcesz mi pomóc przy fotografiach, to nauczę ciebie wszystkiego i jak będziesz już umiał, masz niedziele w zakładzie z całym sprzętem dla siebie. Jak? Pasuje?
- nie wiem? pomyślę do jutra i dam odpowiedź?
- no to do jutra
- do jutra?
W zasadzie, to dlaczego nie? poznam fotografowanie i jeszcze trochę zarobię, poza tym nie będę musiał zmieniać pieluch. A wszystko za trzy-cztery godziny tygodniowo? Zgodziłem się i tak zacząłem poznawać życie od tej dorosłej, w innym, tym prawdziwym znaczeniu, strony. Zostałem wyuczony obróbki fotografii od podstaw. Wtedy jeszcze była to fotografia analogowa, czarno-biała. Kolorowa była, ale materiały ORWO jakie były jedynie dostępne, dawały nieprzewidywanie masakryczne efekty. Albo fotka była za zimna, albo za ciepła? i mało kto chciał się tym profesjonalnie parać. No oczywiście w peweksach były porządne materiały kodaka, ale ich cena powalała z nóg. Złapałem żyłkę fotografowania i hołubię temu hobby do dziś choć teraz w wersji cyfrowej.
Teraz bym powiedział, że poczucie mojej wartości, poprzez to, że czegoś mogłem się nauczyć innego, że zacząłem zarabiać pieniądze, jakie one by nie były, ale były moje, że miałem obowiązki, zaczęło bardzo wzrastać. Zacząłem tez dostrzegać zmiany w mojej psychice. Życie z borderką nie jest usiane różami, a na dodatek dla dziecka, w tym, że nie ma drogi ucieczki od tego? Ja nigdy nie wiedziałem co ja doprowadzi do wściekłości. Każde słowo mogło wywołać jej furię, albo salwę śmiechu? loteria? Wszystko co miałem jej do powiedzenia o sobie było albo wyśmiane, albo wypomniane w chwili jakiejkolwiek sprzeczki. Nauczyło to mnie po pierwsze nie odzywać się nawet w chwili wybuchu emocji. Nie pokazywać emocji ? kamienna twarz była jedynym ratunkiem przed laniem, na przykład? Najpierw tłumiłem złe emocje, z czasem musiałem nauczyć się tłumić w sobie również te dobre. Moje zadowolenie z czegoś zawsze, ale to zawsze, kwitowane było wynajdowaniem negatywów sytuacji. O żadnej pochwale nie miałem co marzyć, najwyżej nic nie zostało skrytykowane i nie było wrzasku na mnie. Łatwo sobie wyobrazić, że słowa kocham tez nigdy nie usłyszałem, a jedynie to, ze jak mi się coś nie podoba, to sobie mogę iść do ojca.
Tragicznym odkryciem dla mnie wtedy stało się, że zaczynam robić tak samo?
Zresztą, mój ojciec nie był nawet ?niedzielnym? tatusiem? był raznarocznym? Stwierdził, że skoro rozwiódł się z moja matką, to ten rozwód dotyczy także mnie? Kiedy się ponownie ożenił, stał się jednorazowy i tylko korespondencyjnie sprawdzał, czy jeszcze ma obowiązek alimentacyjny?
No i o jednym jeszcze muszę koniecznie napisać. Wczesna inicjacja spowodowała, że zacząłem na wszystkie dziewczyny patrzeć jako na potencjalne obiekty seksualne? taki syndrom kierowcy, co zrobił prawo jazdy, złapał dryg do szoferowania, a nie ma dostępu do żadnego samochodu? Zacząłem regularnie (osoby poniżej osiemnastego roku życia mogą przejść do następnego akapitu) co trzy dni mieć erotyczne sny i budziłem się w nocy mokry od potu i własnej spermy. Czułem, że to co się stało w domu Terki nie powinno mieć miejsca, a przynajmniej stało się to o dwa-trzy lata za wcześnie...
Wracam do tematu
Całe wakacje miałem spędzić w mieście. Musiałem zająć sobie jakoś czas.
Odkurzanie może nie w tym stopniu, ale trzepanie chodników, jak się okazało miało zbawienny wpływ na moje poczucie wartości. Nauczyłem się szybko planować pracę i rozkładać siły tak, żeby wracać do domu zmęczony, ale skonany. I moja depresja po porzuceniu szybko odchodziła w niebyt. Pod koniec wakacji w zasadzie rozstanie z Terką było dla mnie wspomnieniem nie wywołującym emocji.
Ale wcześniej zaplanowałem sobie po raz pierwszy w życiu czas na cały dzień.
Pakowałem do plecaka pieluchy mleko w butli, zupkę w słoiku, termos z wrzątkiem, dla siebie robiłem kanapki i brałem butlę z wodą. Jeszcze jakieś coś do wycierania zas*anego tyłka, linomag, książka i długi pas? Brałem brata do wózka, plecak szedł pod wózek i szliśmy na spacer do parku. Spacery trwały czasami do wieczora? wszystko zależało od pogody.
Oczywiście pierwszy raz przeszliśmy przez pigalak. W ciągu dnia nie było dużo ?pań profesjonalistek? a te które pytałem o Terkę i jej mamę nic nie wiedziały, poza tym, że wyjechały. Natomiast panowie przesiadający na ławkach konali ze śmiechu jak widzieli mnie z wózkiem i zaczepiającego ?panienki?.
- młody!!! matki dla dziecka szukasz!!!! to zły adres!!!
cdn?.
Od wczoraj mam marzenie... Byś przypadkiem o symptomach cudu trafił na Terkę. By okazało się, że jest szczęśliwą mamą i żoną. Tego pragnę... Bo wcale cudem byc to nie musi.
To było by cudowne wiedzieć, że nie dokonała w swojej psychice rozdziału seks-uczucie-ciało-ja(dusza).... że jest szczęśliwa...
witam
starr i ja czekam na ciąg dalszy smile
Zapraszam, będzie jeszcze co poczytać.
Krag czytelnikow poszerza sie. Napisz jakąś ksiazke fajnie sie ciebie czyta.
Książkę? chyba jednak nie uda mi się niczego więcej napisać. Pamiętników nie lubię, uwielbiam Fantazy i SF, ale wymyślanie kiepsko mi przychodzi.
chciałoby się rzec: co dalej?
dalej będzie i śmieszniej i smutniej, ciekawiej i nudniej...
50 2015-03-21 01:33:26 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-03-21 01:39:43)
Starr,
Dziś nie było łatwo...
Może dlatego, że gdy zacząłeś pisać tę historię postanowiłam myśleć Twoją opowieścią i nie wplatać w nią moich własnych nitek wspomnień, ale... gdy przeczytałam dziś kolejny fragment... gdy pojawiły się listy z wynikami egzaminów i kolejki kłębiących się przy nich pretendentów do czerpania ze źródła nowej wiedzy, a w szczególności, gdy napisałeś o czarno-białych fotografiach i papierze ORWO... nie dałam rady... :-)
Wróciły we wspomnieniach wszystkie szpulki, czarne tubki z filmami, suszarka nieumiejętnie wykorzystana, co wyginała zdjęcia w "chińskie dziewięć", zamykanie się w szafie, by nie prześwietlić kliszy... czerwona lampka zwisająca w łazience, gdzie były wywoływane, śmieszna gilotynka do zdjęć...
No i marzenia, by wróbla szarej egzystencji zamienić w rajskiego ptaka...
A w końcu te światłocienie rzeczywistości, w której żyłeś, a które w Twojej opowieści stają się wręcz dotykalne...
https://youtu.be/fsUlOY1wU6c
"Pokonałeś" mnie dziś, Starr... Poryczałam się...
51 2015-03-21 01:35:08 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-21 02:04:58)
Heh, najpierw działałem Zorką z obiektywem f4, pod koniec technikum ojciec wynalazł mi lustrzankę Zenita z obiektywem F2 - to było "coś"!!! Na czułym filmie dawało się robić zdjęcia przy świetle sztucznym bez lampy błyskowej :-) Na studiach zaś, dzięki nagrodom rektorskim kupiłem powiększalnik, kuwety, jakiś taki przymiar i koreks. E-tka opanowała wywoływanie negatywów, ja wywoływanie zdjęć. Dziś mamy z tzw. beztroskiej młodości setki czarno białych zdjęć - w tym sporo na dużych formatach. Piękna sprawa. No i w czasach drogich kserokopiarek opłacało się mikrofilmować trudno dostępne materiały i książki - wychodziło taniej. Rozmarzyłem się.
Już myślałam, że Starr się dziś nie pojawi i krąży gdzieś w poszukiwaniu Jolki
Pokonałeś" mnie dziś, Starr...
Mnie przeciwnie.
Przyjemnie wróciły wspomnienia list z wynikami. Nawet ze świadomością dzielącego mnie od nich czasu.
I te czarno-białe zdjęcia...
Samo czytanie było miłym przerywnikiem w pracy.
53 2015-03-21 06:19:40 Ostatnio edytowany przez Zielony_Domek (2015-03-21 06:20:16)
Z rosnącym brzuchem i zainteresowaniem nakarmiłam bezsenność. Dzięki ... oczywiście czekam na resztę. Pozdrawiam.
...
Oczywiście pierwszy raz przeszliśmy przez pigalak. W ciągu dnia nie było dużo ?pań profesjonalistek? a te które pytałem o Terkę i jej mamę nic nie wiedziały, poza tym, że wyjechały...
cdn?.
Czy wtedy... Wiedząc co robi... Czy chciałbyś ją...
55 2015-03-21 16:29:41 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-21 16:33:40)
Chciał nie chciał...
Prostytucja rozwala kompletnie związek:
Miłość/bliskość psychologiczna->bliskość fizyczna-zdolność do przekazywania i odbioru pozytywnych uczuć ("ciepła") przez dotyk czy "aurę" fizyczną ->seks
Normalny rozwój polega na zdobywaniu kolejnych przyczółków tej triady. Seks bez dwóch wczesniejzych będzie niczym wiecej jak redukcją napięcia.
Jak pisze star, nawet jemu ta "burdelmama" (wystarczyło jednorazowo!!!) zaburzyła naturalny rozwój sfery seksualnej - choć z tego zapewne można sobie z powrotem jeszcze posklejać. To jak "poyebane" musi to być u osób przedwcześnie notorycznie stymulowanych seksualnie bez dwóch poprzedzających faz (czyli np. u dzieci nadużywanych seksualnie i u młodych prostytutek) to tylko bozia raczy wiedzieć.
Partner musiałby mieć taki sam deficyt aby nie zauważyć czego mu brakuje.
56 2015-03-21 17:47:30 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-03-21 17:48:27)
Ponieważ opowieść nie wyszła jeszcze poza metrykalną dojrzałość, bo w chwili obecnej Starr ma piętnaście-szesnaście lat, jest u progu szkoły średniej i mimo wielu okoliczności zdecydowanie wpływających na akcelerację rozwoju (skomplikowany układ ról w rodzinie, naruszona pozycja wśród rówieśników, imprinting związany z okolicznościami inicjacji seksualnej), to nadal jest przecież młodziutkim chłopakiem.
Jak się widzi wtedy świat?
Wszystko co słabe, chore, nieszczęśliwe, odmienne, chciałoby się "zbawić". Ufa się w moc, czystych, głębokich uczuć, poszukuje absolutnej prawdy, jest się w stanie walczyć na śmierć i życie w imię czegoś lub kogoś...
https://youtu.be/r8NZa9wYZ_U
Ja mam inne pytanie do Starra, ale ponieważ bliską obecność odpowiedzi już przeczuwam, więc powstrzymam się od zadania go w tej chwili, czekając na weryfikację mojej hipotezy dotyczącej wpływu wszystkiego tego, czego Starr doświadczył w związku z zaistnieniem Terki i jej "świata" w Jego życiu.
Siedzę więc z chusteczkami i fistaszkami redukującymi napięcie i czekam...
Chciał nie chciał...
Prostytucja rozwala kompletnie związek:
Tu pożałowania godne postepowanie matki Terki... I jej - Terki- byc może rezygnacja z walki o triadę, o której piszesz dalej...
Partner musiałby mieć taki sam deficyt aby nie zauważyć czego mu brakuje.
... albo też pragnąć ze wszystkich sił by deficyt ten co najmniej zniwelować...
Ponieważ opowieść nie wyszła jeszcze poza metrykalną dojrzałość, /.../
Jak się widzi wtedy świat?
Wszystko co słabe, chore, nieszczęśliwe, odmienne, chciałoby się "zbawić". Ufa się w moc, czystych, głębokich uczuć, poszukuje absolutnej prawdy, jest się w stanie walczyć na śmierć i życie w imię czegoś lub kogoś...
https://youtu.be/r8NZa9wYZ_U
/.../
Widziałaś film "Yesterday..."? W podsumowaniu E. przypomniała, że tylko w tym okresie człowiek jest w stanie zainwestować 100% siebie, całkowicie poświecić się w miłość, w uczucia pojawiające się właściwie z nikąd, bez uzasadnienia jakimikolwiek "nakładami" drugiej strony. Podobnie jest chyba z ideą pomagania czy walki o ważne sprawy - nigdy później nie można się już zaangażować w coś bezkrytycznie.
Dlatego uważam, że zakochiwać należy się wcześnie - z wiekiem człowiek robi się obrzydliwie krytyczny :-)
59 2015-03-21 20:44:51 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-03-21 21:02:23)
Widziałaś film "Yesterday..."? W podsumowaniu E. przypomniała, że tylko w tym okresie człowiek jest w stanie zainwestować 100% siebie, całkowicie poświecić się w miłość, w uczucia pojawiające się właściwie z nikąd, bez uzasadnienia jakimikolwiek "nakładami" drugiej strony.
Filmu nie widziałam, bo staram się nie karmić mojej wyobraźni cudzymi obrazami. Mam jakiś defekt z wyregulowaniem poziomu obojętności na to, co oglądam i bardzo źle to na mnie wpływa. Najogólniej mówiąc, filmy mnie bolą i kradną sen.
Nie zrozumieliśmy się z powodu mojego błędu. Nie zacytowałam fragmentu tekstu, nad którym dywagowałam, a należało to zrobić:
Czy wtedy... Wiedząc co robi... Czy chciałbyś ją...
oraz :
Chciał nie chciał...
Prostytucja rozwala kompletnie związek:
Podobnie jest chyba z ideą pomagania czy walki o ważne sprawy - nigdy później nie można się już zaangażować w coś bezkrytycznie.
Poczekaj na kolejne wpisy, być może coś zobaczysz... ;-)
Dlatego uważam, że zakochiwać należy się wcześnie - z wiekiem człowiek robi się obrzydliwie krytyczny :-)
Pisz o sobie, Koteńku ;-)))
Jeszcze za wcześnie, by to stwierdzić, ale ciekawa jestem, jak będzie się miało Twoje przekonanie, Etku, o spełnieniu wszystkich "warunków brzegowych" do prawidłowego kształtowania się postaw w dorosłości, bo moim zdaniem niespełna 16-letni Starr, już daleko wykracza poza konwencję...
Miłość/bliskość psychologiczna->bliskość fizyczna-zdolność do przekazywania i odbioru pozytywnych uczuć ("ciepła") przez dotyk czy "aurę" fizyczną ->seks
Szkoda, że nawet realizacja wszystkich poziomów tej triady nie jest patentem na udaną relację... ;-((( choć zgodzę się z Tobą, że zdecydowanie ma wpływ na normalny rozwój tej sfery u człowieka.
PS Wyzdrowiałeś już?
Ja "skrzypię" od dłuższego czasu. Mogę robić za Janis Joplin u szczytu kariery ;-)
60 2015-03-21 21:02:44 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-21 21:03:22)
/.../
EXTRA_terrestrial napisał/a:Miłość/bliskość psychologiczna->bliskość fizyczna-zdolność do przekazywania i odbioru pozytywnych uczuć ("ciepła") przez dotyk czy "aurę" fizyczną ->seks
Szkoda, że nawet realizacja wszystkich poziomów tej triady nie jest patentem na udaną relację... ;-((( choć zgodzę się z Tobą, że zdecydowanie ma wpływ na normalny rozwój tej sfery u człowieka.
No nie, to jedynie patent na satysfakcjonujący seks.
PS Wyzdrowiałeś już?
Ja "skrzypię" od dłuższego czasu. Mogę robić za Janis Joplin u szczytu kariery ;-)
Już mam z górki. Jutro wychodzę pierwszy raz "na powierzchnię". Po 6 dniach :-)
61 2015-03-21 21:09:21 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-03-21 21:17:37)
PS Wyzdrowiałeś już?
Już mam z górki. Jutro wychodzę pierwszy raz "na powierzchnię". Po 6 dniach :-)
Pamiętaj o papaszce i mufce... syberyjski wiatr przypomni jutro o swoim istnieniu... ;-)))
Starr,
Dziś nie było łatwo...
Może dlatego, że gdy zacząłeś pisać tę historię postanowiłam myśleć Twoją opowieścią i nie wplatać w nią moich własnych nitek wspomnień, ale... gdy przeczytałam dziś kolejny fragment... gdy pojawiły się listy z wynikami egzaminów i kolejki kłębiących się przy nich pretendentów do czerpania ze źródła nowej wiedzy, a w szczególności, gdy napisałeś o czarno-białych fotografiach i papierze ORWO... nie dałam rady... :-)
Wróciły we wspomnieniach wszystkie szpulki, czarne tubki z filmami, suszarka nieumiejętnie wykorzystana, co wyginała zdjęcia w "chińskie dziewięć", zamykanie się w szafie, by nie prześwietlić kliszy... czerwona lampka zwisająca w łazience, gdzie były wywoływane, śmieszna gilotynka do zdjęć...
No i marzenia, by wróbla szarej egzystencji zamienić w rajskiego ptaka...
A w końcu te światłocienie rzeczywistości, w której żyłeś, a które w Twojej opowieści stają się wręcz dotykalne...
Teraz wiem, że to tylko teatr... Niech mistrz Grzegorz przekaże to w moim imieniu: https://www.youtube.com/watch?v=46N9TaQj64g
https://youtu.be/fsUlOY1wU6c
"Pokonałeś" mnie dziś, Starr... Poryczałam się...
Jeżeli te łzy przyczyniły się do oczyszczenie złych wspomnień, to są to te dobre łzy...
Heh, najpierw działałem Zorką z obiektywem f4, pod koniec technikum ojciec wynalazł mi lustrzankę Zenita z obiektywem F2 - to było "coś"!!! Na czułym filmie dawało się robić zdjęcia przy świetle sztucznym bez lampy błyskowej :-) Na studiach zaś, dzięki nagrodom rektorskim kupiłem powiększalnik, kuwety, jakiś taki przymiar i koreks. E-tka opanowała wywoływanie negatywów, ja wywoływanie zdjęć. Dziś mamy z tzw. beztroskiej młodości setki czarno białych zdjęć - w tym sporo na dużych formatach. Piękna sprawa. No i w czasach drogich kserokopiarek opłacało się mikrofilmować trudno dostępne materiały i książki - wychodziło taniej. Rozmarzyłem się.
Zaczynałem zabawką Certo KN, a potem fiedem(nie wiem jak tu się cyrylicę robi). Później dostałem kodaka, który robił kwadratowe negatywy 24x24. Teraz hołduje Nikonowi D70s... wiem, już leciwy sprzęt, ale nadal niezawodny...:)
Już myślałam, że Starr się dziś nie pojawi i krąży gdzieś w poszukiwaniu Jolki
/.../
Samo czytanie było miłym przerywnikiem w pracy.
Aż taki desperat nie jestem Cieszę się, że czytanie tego co piszę jest miłym przerywnikiem...:)
Z rosnącym brzuchem i zainteresowaniem nakarmiłam bezsenność. Dzięki ... oczywiście czekam na resztę. Pozdrawiam.
Awatar Honda... a ja hondziarzem jestem od czternastu lat... Teraz jeżdżę Accord(eon)em...