Hej Net Kobietki...
Jak wiekszośc z was mam jakies tam problemy z facetem..mam 20 lat.Byłam w związku 3 lata.Przez ostatnie miesiące sie psuło...walczyliśmy ale mój M. nie wytrzymał.Powiedział że nie ma już siły...rozstaliśmy sie w przyjaznej atmosferze.Dzwonił pytał czy u mnie wszystko ok..po miesiacu się spotkaliśmy...prosiłam by wrócił..powiedział że nie chce...wiec powiedziałam że musze zniknąć z jego życia...powiedział że mu zalezy i że nie chce...spotykaliśmy sie pare razy na piwo...po kolezensku.Jednak zawsze lądowaliśmy u niego.Wtedy były pocałunki przytulanie..pare razy się kochaliśmy.Znów poprosiłam by wrócił..rozpłakałam się.Powiedział że nie ma sił na powrót ale zalezy mu na mnie..kocha mnie-może nie tak jak wcześniej ale kocha.moge mu nie wierzyć.Wyjechałam na dwa miesiące ale dzwonił, ja dzwoniłam.tydzien temu znów do niego poszłam by to wszystko zakończyć, że się męcze i nie potrafię tak dłużej bo kocham go zbyt mocno.Rozpłakał się, mówił że mu zależy ale boi się powrotu, że chce powiedzieć tak, że każda odmowa boli.Przestałam prosić.Kochalismy się-po raz ostatni.Było inaczej niz zawsze...to był akt pełen tęsknoty uczucia,ciepłych słów.Odprowadzał mnie do domu, szliśmy za reke.Po raz ostatni zapytałam czy nie chce ze mną byc usłyszałam..."Zostaw na razie ta sprawe, odłuż ją na półkę.Boje się, nie radze sobie ze soba.Prosze.".Pocałował mnie na do widzenia.Zadzwoniłam na nastepny dzien zapytać jak się czuje.On zadzwonił w niedziele.Milczałam później.Wczoraj znów zadzwonił bo dowiedział się że jestem chora.Mówil że się martwi.chce walczyć.Kocham go nad życie.Czuje że może się nam udać.Chce czekac na niego choćby latami.Ale nie wiem czy warto..czy z tego coś jeszcze może wyjść.W czasie 3 letniego związku rozstawaliśmy sie kilka razy ale po 2,3 tyg wracaliśmy a uczucie wybuchało ze zdwojoną siła.jestem w rozsypce..nie wiem co robic...pomocy...
Kolejny dzien babrania sie w swoich myślach.Siedzę sącząc wino i czytam fora o rozstaniach i powrotach a w moim serduchu zakorzenia się coraz większa nadzieja.Znów dzwonił.Pytał jak się czuje.Mam 20 lat a zachowuje się jak rozkapryszona zraniona księżniczka.Płacze całymi dniami i z godziny na godzine uświadamiam sobie że coraz bardziej go kocham...nie wiem co mam robić...
1 2009-10-22 21:27:16 Ostatnio edytowany przez Agatka (2009-12-10 21:59:07)
jedyne co akurat prychodzi mi do głowy, to ja bym w takiej sytuacji walczyła
nie wiem jednak, dlaczego się rozstaliście
może warto w czasie takiego jednego spotkania porozmawiać na poważnie, bez odkładania ,,na półkę,, tematu
spytaj wprost, dlaczego nie chce być z Tobą, jeśli cię kocha
jeśli jest przekonany, że nie będziecie razem, to ten związek i tak nie ma przyszłości i nie wiem, czy warto tracić czas. ty coraz bardziej to przeżywasz
może odetnij się na chwilę od tego wszystkiego, wyłącz telefon, nie odbieraj, jesli będzie dzwonił, nie spotykaj się z nim
albo w jedną albo w drugą stronę, powinien moim zdaniem wybrać, a Ty powinnaś wiedzieć na czym stoisz, bo czas leci nieubłagalnie
Pytałam go o to...rozmawiałam o tym poważnie...
"Boje się, tak bardzo chce powiedzieć tak..ale boje się że znów nie wyjdzie i będziemy musieli cierpieć...Może mi nie wierzysz ale Cię kocham..chce tylko żebyś była szczęśliwa."
Słysze to za każdym razem...cały czas prosiłam, błagałam....od piątku staram się go ignorować..ale nie potrafię...coraz bardziej zaczynam bac się myśli że naprawdę nie ma już dla nas nadziei.Ale my nie potrafimy zyc bez kontaktu z tą drugą osoba.Chociaż by sms raz na tydzień bo inaczej wariujemy z zamartwiania się...
jedyne co moge Ci doradzic to przestan prosic - moze jak odczuje na wlasnej skorze utrate Ciebie to wtedy mu sie w glowie poprzestawia. Na razie ulatwiasz mu odkladanie decyzji - bo wie ze cie ma. Kiedy przestaniesz go prosic i sie z nim spotykac bedzie musial ja podjac - ryzyko takie ze podejmie nie taka jaka bys chciala. Ale chyba lepsze to, niz trwanie w takiej sytuacji
Cóż...właśnie rozmawiałam z przyjacielem o tym żebym odpuściła narazie...ja tak dobrze wiem że muszę mu dac zatęsknić...ale nie potrafie bez niego żyć.Martwie sie o niego bo wiem że ostatnio kiepsko się czuł.I kiedy mówię sobie że go będę ignorowała jak na złość dzwoni.Nie odbieram 1,2,5,10 raz...ale za 11 podnoszę słuchawkę bo tak bardzo chce go usłyszeć...
Zgadzam się z Judytką, żadna dziewczyna nie może pokazywać, że tak bardzo jej zależy na kolesiu i zrobi wszystko żeby z nią był. Kochana ma wszystko na tacy i o co on ma w tym związku walczyć i co zdobywać??? <chyba o inną albo jego wyczynem będzie jak ucieknie>
Bądź trochę zołzą!!!
Przestań płakać wyjdź do ludzi..
Zrób się na bóstwo i umów się ze znajomymi, najlepiej takimi, którzy mu powtórzą jakim jest frajerem, że zostawił taką laskę!!
Nie płacz tylko żyj!! a on jak kocha to wróci, jak tylko zobaczy, że tak naprawdę go nie potrzebujesz!!!
Faceci wariują jak nie mogą przewidzieć co dziewczyna ma w głowie, dlatego trzeba być trochę tajemniczą!!! Nie zgadzać się na wszystko co zaproponuje, tylko czasami powiedzieć że masz ochotę na coś innego!!!
Faceci uwielbiają jak dziewczyna ma jakieś zainteresowania, a nie tylko ma jego w głowie!!!
Faceci łażą za tym co jest niedozwolone i zakazane jak dzieci.. więc jak chce się kochać to podrocz się z nim trochę a nie dajesz na tacy!!!
Faceci też szybko się nudzą więc musisz mu też czasami wywinąć jakiś numer żeby nie czuł się za pewnie..
Jak jest za dobrze to za NUDNO!!!!
Stojąc dzisiaj przed domem na papierosie myślałam o tym że robię źle goniąc za nim jak idiotka.Postanowiłam go olewac..jak napisze to może odpisze a może nie..a jak juz to za dwa dni może.Jak się będzie chciał spotkac to akurat gdzieś pójde..albo pojadę do znajomych.Nie wiem jak długo tak wytrzymam i boje się że wtedy pójdzie do innej a ja sie totalnie załamie.
Kakyuu, wiesz ja też jestem w podobnej sytuacji, rozstaliśmy się w pokoju , widzieliśmy się od tego czasu parę razy i całowaliśmy itp...
tak cholernie tęsknie
nie odzywa się kilka dni... marzę by wrócił...
nawet spotkania z innymi ludźmi nic mi nie dają... damy sobie rade mam nadzieję...
Kami ja już mam nadzieje od 5 miesięcy...i nie stracę jej...wiem że powinnam mu dać odejść skoro go kocham..nie chce robić nic na siłe...jednak chociaż wiem że musze go ignorować by zatęsknił to odbieram te głupie telefony -.-
Jesli go kochasz to właśnie nie pozwolisz odejść... pamiętaj jeśli wierzysz w idealną miłość to pamiętaj ze ona jest najważniejsza najsilniejsza i ze każdy kochający człowiek jest chodź po trochu egoistą i walczy o swoje szczęście
a czasem jest tak ze to nasze szczęście daje szczęście osobie która my kochamy... dlatego warto czekać, a potem walczyć, ja meczę się i czekam tydzień, ale ja go kocham jak nikogo innego...
on ma to coś to wszytko...
spójrz na mój opis :
kropla miłości znaczy więcej niż ocean rozumu, po prostu chcemy kochać i by ktoś ta miłość przyjmowała a nawet nie musi oddawać takiej samej bo na nia nasza miłość ma siłę czekać...
Stojąc dzisiaj przed domem na papierosie myślałam o tym że robię źle goniąc za nim jak idiotka.Postanowiłam go olewac..jak napisze to może odpisze a może nie..a jak juz to za dwa dni może.Jak się będzie chciał spotkac to akurat gdzieś pójde..albo pojadę do znajomych.Nie wiem jak długo tak wytrzymam i boje się że wtedy pójdzie do innej a ja sie totalnie załamie.
Kochana nie chodzi o to żebyś go olewała, jeśli chcesz żeby do Ciebie wrócił, bo się znudzi i już nie będzie drugiej szansy... Skoro on wychodzi z inicjatywą tzn. że zależy mu... Wykorzystaj to i spraw by chciał wrócić..
Zacznij wychodzić ze znajomymi, wtedy nie będziesz myślała ) Pokaż mu, że jesteś silną kobietką i że poradzisz sobie bez niego Nie on jedyny na tej ziemi !!! Jak zadzwoni i zapyta jak się czujesz powiedz mu, że wspaniale i masz ochotę gdzieś wyjść spotkać się z ludźmi.. albo powiedz, że idziesz na basen <faceci lubią aktywne kobiety> pokaż mu że wasze rozsanie popchnęło cię do działania.. <albo rzuć palenie> to mu zaimponuje
Nie wiem jaka jesteś ale, wiesz dlaczego mężowie zdradzają żony chociaż mają wszystko?? Bo są uległe, matkują, czepiają się o byle co, nie dbają o siebie, nie chcą robić różnych zwariowanych rzeczy itd.. Faceci są jak zwierzęta lubią walczyć o względy, podnieś poprzeczkę i zacznij Ty mówić czego oczekujesz od niego! jak się spotkasz z nim to pozwól mu postarać się..
Pamiętaj, że zarówno Ty jak i Twój facet jesteście wolnymi ludźmi i on może boi się że zaczniesz go kontrolować, zaczniesz mu zabraniać czegoś dlatego boi się tego związku..
Jesteś młodziutka, piękna, mądra możesz mieć każdego nie zapominaj o tym.. !!!!
Ale pamiętaj też, że facet też ma uszy i czasami musisz mu szepnąć coś miłego..
Przeczytałam gdzieś, że Facet, który miał kochającą, piękną, mądrą, super zarabiającą żonę i dziecko, zostawił dla starszej i mniej atrakcyjnej kobiety, przez trzy słowa, które mu powiedziała.. "ale jesteś seksowny" hmm.. pomyślałam śmieszna historia no i postanowiłam wypróbować na moim facecie <co powie> szepnęłam mu w windzie na ucho, był w szoku ;o musze ci powiedzieć że coś w tym prawdy było, bo mój mężczyza zaczął się mną bardziej interesować i czuje się męski a wcześniej chyba mu tego brakowało i szukał czegoś, a może raczej kogoś, kto mu to powie
Vanessa, ja jestem w podobnej sytuacji do autorki, a zawsze adorowałam swojego faceta miłymi słowami, i do ostatniej chwili nie wiedziałam ze tak to się skończy mieliśmy plany, zawsze dbałam o siebie...
I wiesz ja żyje nadzieją bo po dzisiejszym spotkaniu z miłym facetem zrozumiałam(póki co a moze na zawsze), ze nie umiem być z innym jak z Ł że tylko on mi dawał to "wszytko" od pierwszego spotkania...
Vanessa Twoj post zmotywował mnie jak jeszcze rzaden inny.Myślałam na tym żeby schudnąć troszkę zmienić styl ubierania i pokazać sie mu tak kiedyś przypadkiem..niech zobaczy co zostawił...Ale naprawdę dziękuje Ci strasznie...okropnie mi to pomogło.Siedzę i się uśmiecham a wcześniej płakałabym przed monitorem.Czyli nie zlewa na całego tylko mała zlewka a w większosci pokazanie że życie jest zajebiaszcze nawet bez Ciebie tak?
14 2009-10-24 01:46:27 Ostatnio edytowany przez Agatka (2009-12-10 22:00:13)
Właśnie tak !!! Kochana ja z moim facetem różne rzeczy przeżyłam i zajęcie się sobą jest najlepszym wyjściem smile !!!!
Myślę, że Ty jesteś za dobra i trzeba Cię troszeczkę zepsuć smile) <ja to mam straszny charakterek i cód, że to on mnie nie zostawił, tylko ja jego zawsze zostawiam> Znalazłam strasznie fajną książkę "Dlaczego faceci kochają zołzy" - tytułowa zołza nie jest jędzą ani wrednym babsztylem. Zołza to kobieta niezależna, która będąc w związku z mężczyzną, nigdy nie przestaje być sobą. Ma poczucie humoru i życzliwy charakter. Zna swoją wartość. Mówi, co myśli, i robi, co chce. Jej zadziorność pociąga mężczyzn..
Czytałam jej kawałek w empiku kosztuje ok 30 zł - to poradnik co zrobić w danej sytuacji smile) bardzo chciałam ją kupić ale niestety mieszkam z facetem i jak by zobaczył coś takiego u mnie to.. hmm..
Vanessa, ja jestem w podobnej sytuacji do autorki, a zawsze adorowałam swojego faceta miłymi słowami, i do ostatniej chwili nie wiedziałam ze tak to się skończy mieliśmy plany, zawsze dbałam o siebie...
I wiesz ja żyje nadzieją bo po dzisiejszym spotkaniu z miłym facetem zrozumiałam(póki co a moze na zawsze), ze nie umiem być z innym jak z Ł że tylko on mi dawał to "wszytko" od pierwszego spotkania...
Kami może właśnie byłaś za dobra??? Faceci żyją chwilą i nie myślą co będzie jutro.. Ja jak zaczęłam mieszkać z moim facetem byłam tak szczęśliwa, że flaki wypluwałam żeby o niego dbać, prałam, gotowałam, sprzątałam, prasowałam, gościłam jego kolegów i co usłyszałam, że czuje się ze mną jak z siostrą.. szlak mnie trafił i powiedziałam dość!!!
Zaczęłam od rozmowy z nim, do czego potrzebni są mu koledzy?? Czy koledzy zrobią dla nigo to co ja robię?? jak traktuje mnie, a jak ich?? Trzeba było go nauczyć odmawiać.. nauczyć co to jest obowiązek a co przyjemność.. Oj długo to trwało ale się udało )
mamy podzielone obowiązki.. on tez czuje sie potrzebny a nawet musi wykonać swoje obowiązki, bo nikt za niego tego nie ruszy.. no chyba że ma tak cudownych kolegów !! teraz to on pierze mi skarpetki, robi śniadania, chodzi na zakupy itd.
On mi zarzuca że trzymała go za krótko, i ja teraz to rozumiem, wylewam łzy wiem ze kiedyś mnie kochał i czekam do świąt z nadzieją że wróci, tęsknie, jak wczoraj chwile gadaliśmy to wręcz czułam się jak bym umierała kiedy mówił nie pasujemy Do sibie, nadzieja umiera ostnia ale nie czekaj...
Ja umieram, nie mam po co żyć ;(
mówi że tęsknił, to czemu nie wrócił, pociągam go to czemu nie podejmie ryzyka...
chyba koledzy go za bardzo za to chwalą, bo to wczoraj usłyszałam, że koledzy pochwalają jego wybór...
nie hcce dłużej tak żyć, chce umrzeć...
Kami spokojnie to że Cię zostawił nie oznacza że świat się zawalił...trzeba na to popatrzeć z innej strony...cos było nie tak...mam czas na przemyślenie swojego postępowania a on wróci...Ja w to wierze...wczoraj do niego zadzwoniłam żeby zaputac jak tam po zajęciach...to było tuZ przed snem.Był pijany w trzy dupy...bełkotał mi do telefonu a ja zamiast rzucic słuchawką starałam się mu wytłumaczyć żeby przestał pić o_O
-Cześć M. co tam u Ciebie?
-Nic...nic nie ma i nie bedzie....-coś tam koledzy się w tle darli-zamknąć się rozmawiam..-bełkot ;/
-M..piłeś -.- i jak to nic nie bedzie..będzie dobrze..mamy być oboje szczęsliwi czyż nie...
-Piłem..ale chyba za mało...K. chce żebyś Ty była szczesliwa...u mnie powiedzmy że jest fajnie...-cisza.
-M. prosze Cię pozbieraj się..będzie dobrze..zobaczysz...
-Nie będzie ale mniejsza o to..co tam u Ciebie?Co dziś robiłas?
-Ehh...u mnie dobrze...właśnie niedawno wróciłam do domku, jestem trochę zmęczona.Byłam z Paulinką i Kasią na fitnessie (i o dziwo naprawde byłam oO) a później uzupełnić płyny na piwie...
-Aha..to fajnie-jakiś smutny ton.
-M. nie pij już dzisiaj..proszę...bo będę się martwiła.
-Dobrze....ale nie masz o co...K. jesli coś się będzie działo złego pierwsza sie o tym dowiesz..wiesz o tym...
-dziękuje...trzymaj się tam i miłej zabawy...
-K. ja Tobie dziekuje....naprawdę...-słysze że się mu głos łamie.
-Nie masz za co...trzymaj się...
-Mam..naprawde mam...wyspij sie i Ty też mi się trzymaj...
Odłozyłam słuchawke i z cichym westchnieniem opadłam na poduszki.położyłam telefon obok i wtulając się w jego bluze zasnęłam.Nie płakałam jak zawsze po rozmowie z nim.Co było dziwne..
Vanessa "Dlaczego faceci kochają zołzy" tak...hmmm ;] coś mi się zdaje że się skusze na zakup.I od poniedziałku ostro się biore za siebie...ćwiczenia, basem, nowe ciuchy..zobaczymy...Kumpela planuje zrobić andrzejki i zaprosić mnie i jego...tak by on nie wiedział...wtedy się zobaczymy i ciekawe jak zareaguje
Kami trzymaj sie przetrzymamy to :*
17 2009-10-24 12:48:07 Ostatnio edytowany przez Kami90 (2009-10-24 12:56:17)
wiesz ja wczoraj ze swoim byłym tez gadałam, odbierał mi nadzieje, prosił bym zapomniała kazał nie myśleć o świętach tylko żyć, nie był pijany ale chyba musiał być po piwach bo bluźnił i był nerwowy, ale on i tak się troszczy o mnie, coś w tym wszystkim jest nie tak...... też ja napisałam a on oddzwonił do mnie, i też tuż po rozmowie rozpłakałam się wtuliłam się w wielkiego Misia od niego i poszłam cicho spać, gdy miś upadł na zimie nie spałam czułam się jakby coś mi zgineło, jak by coś mnie opuściło...
mamy chyba podobnie, czekamy walczymy...
wiem co xle robiłam i wiem ze teraz było by lepiej, wierz, daje sobie czas do 14 grudnia... tego dnia ostatecznie pożegnam się ze strym życiem i nadzieja pozostanie cichym westchnieniem oczekiwania na szczęście...
Chyba nam się ułoży prawda ?
u mnie najgorsze jest to że raczej nie mam zbyt wilu perspektyw bo nie mam zbyt dużo znajomych martwie się też o sylwestra którego chyba spędzę sama w domu w łóżku
ale juz nie czas na użalanie
edit: no i mój powiedział ze kochał ale już nie kocha, ze pozostało w nim co innego, ze ja za bardzo go kocham, i ze nie moze bo nie pasujemy do sibie że za bardzo go kontrolowałam(żałuje jak cholera )
Kami mój tez mówi że musi do mnie dotrzeć że nie jesteśmy razem i nie będziemy a robi co innego -.- ehh....Vanessa ma racje trzeba być czasem egoistka...przetrzymamy to Kam...zobaczysz
wierze w to, usłyszałam od kogoś mądrego ostatnio, ze najważniejsze jest własne szczęście i ze nie ważne jak byle by do niego dotrzeć, i czasem trzeba być egoistą...
Cóż narobiłam dużo błędów on też a teraz ja na tym cierpię a on korzysta sobie z życia, ja dziś skorzystam, mam babski wieczór, wierze że dam radę...
20 2009-10-24 23:46:21 Ostatnio edytowany przez Vanessa (2009-10-25 22:29:01)
Dlaczego lubią zoły ) ciężko powiedzieć może dlatego,że się ich boją
Ja się uczyłam na własnych błędach ) bylam zazdrosna, robiłam awantury, sprawdzałam go, wydzwaniałam, zabraniałam itd. aż w pewnym momencie przezstałam.. stwierdziłam, że to nic nie da, to on musi chcieć i sam musi zrozumieć, a my kobietki musimy się nauczyć, że faceci kochają ale nie mają potrzeby spędzania z ukochaną osobą 24 na dobę lubią mieć czas też tylko dla siebie i kolegów.. <czasami możemy im pozwolić> moja propozycja ugody polegała na tym, że miał mi mówić o swoich planach i wtedy ja również spotykam się ze znajomymi i wszyscy są szczęśliwi ale teraz tak go wyszkoliłam, że jak dzwoni kolega to mówi mu, że skontaktuje się ze mną czy nie mam jakiś planów i oddzwoni
Muszę też powiedzieć, że jak przestałam się nim interesować, pytać, dzwonić, robić awantury to on zaczął..
Kami niech korzysta i się bawi Ty też baw się i nie zadręczaj, jeśli koledzy są dla niego autorytetem to rzaden z niego mężczyzna!!!
Koledzy są do zabawy ale jak są potrzebni to nigdy ich niema.. Faceci to dziwny gatunek czasami musisz myśleć jak facet by się z nim dogadać Jesteś bardzo młodziutka ślepo zakochana ale nie możesz zapominać, że jesteś kobietą i żądasz szacunku!!! Jak mówi, że cię nie chce to nie narzucaj się mu bo go odstraszasz.. Jeśli Cię kochał to tak łatwo się nie odkocha, możliwe że też cierpi tylko jak nie jest dopingowany przez kolegów ;/
Mój nie patrzy na zdanie innych..ceni swoje..kolegów ma 5 dni w tygodniu ;D w akademiku....mnie miał w weekendy i dni wolne ;D
jakoś nigdy nie stawiał ich ponad mnie..nadal tak jest...jak dzwonie to olewa wszystko by odebrać...nawet jak imprezują to siedzi sam w kącie struty..z tego co mi wiadomo bo moja kumpela chodzi z jego współlokatorem.Wiem że mu zalezy ale ma stracha więc Vanessa masz racje musze być teraz egoistka i jeli kocha to wróci...ja myslałam juz troche nad tym jakby to wyglądało w przyszłości...duzo szacunku...i troche nudy ale to mozna zmienic ;d jak siedzi w domu to nie wychodzi za często..wolał spędzac wieczór ze mną tuląc się i oglądając jakis film..to ja go zazwyczaj gdzies wyciagałam...
Wczoraj moja przyjaciółka z własnej inicjatywy zadzwoniła do niego by spytać sie jak bardzo mnie krzywdzi, i dowiedzieć się czy jest pewny swej decyzji i tego co traci...
Nawrzeszczał na nia że traktuje go jak dziecko i że jest pewien...
i co o tym sądzić...
do mnie nie dzwonił więc zapewne wie że to nie moja sprawka...
ech doradźcie...
Powiem szczerze że koleżanka wykazała się głupota...nie powinno sie wtrącać w takie sprawy..to są wasze uczucia i sami powinniście sobie z nimi poradzić...Ale widac miał do Ciebie zaufanie i nie zadzwonił do Ciebie z pretensjami..moja kumpela ostatnio wymysliła żeby zacząc go podrywac..czy jakoś zareaguje...ale dostała delikatną zjebe i tyle ;D
Kami ja na Twoim miejscu dałabym sobie z nim spokój..
Wiem, że będzie ciężko ale jak sama widzisz, po jego słowach nic nie wskazuje na to, że chce wrócić..
Daj mu troche czasu, przestań się do niego odzywać, po tyg. bedzie mu tego brakowało i sam zadzwoni
ja nie zadzwoni przez tydzień, bo póki co nie płacze i to jakiś cud, wiec próbuje trzymać się w ryzach, mi babcia i ciocia powtarzają ze wróci na kolanach bo zabraknie mu tego co mu dawałam, chce jeszcze w to wierzyć, i nie chce by ktokolwiek odbierał mi ostatnie strzępki nadziei, teraz chce pożyć nie wiem jak ale pożyć, może zoczyć jak inny przytula i całuje ale nie wiem czy była bym na to gotowa chodź chciała bym zobaczyć bo mój Ł był pierwszy we wszystkim
Ja myślę że on jeszcze teraz nie zrozumiał paru rzeczy dlatego jeszcze nie wraca... a jak nie wróci to będę żyć bo mam swoja Kasię i rodzinę, chodź będzie mi ciężko bez jego ciepła oczu uśmiechu i tego wszystkiego co mi dawał...
a i sorry ze pisze jak stara baba ale powszechnie wiadome jest w moim otoczeniu ze jestem trochę nad dojrzała jak na swój wiek, myślę że mam mózg 30latki a nie 19latki
26 2009-10-25 14:59:24 Ostatnio edytowany przez Kakyuu (2009-10-25 15:00:10)
Ja przechodzę dzisiaj załamanie.W każdą niedziele przyjeżdżał do mnie i spędzaliśmy miło dzień...wieczorem kładliśmy sie na łóżeczku wtulając się do siebie i karmiąc się na wzajem kolacja popijaliśmy wino.To już ta pora że słysze pukanie do drzwi i zbiegam na dół jak oszalała z radości dziewczynka czekająca na Mikołaja i prezenty.Rzucałam się mu w ramiona i stałam tak wtulona póki tata nie zawołał że go przyduszam.Była kupa smiechu i godziny rozmów..dzis siedze sama zajmując głowe egzaminami zawodowymi wypełniając druki hotelowe i licząc faktury vat..zajmuje umysł na siłe jednak nadal o nim myślę...nie dzwoni i nie odzywa się od mojego telefonu w piatek...ja napewno nie zadzwonie pierwsza...o nie...
Ja mam to samo, mimo ze wiem ze ideałem nie jest to zawsze w wolne dni był ze mną, leżałam mu na ramieniu i oglądaliśmy filmy albo inne programy i słuchaliśmy muzyki, zawsze przez okno wyczuwałam kiedy będzie więc zawsze stałam pod drzwiami i dawałam mu buzi i czekałam aż zamknie drzwi od mojego pokoju by móc mu powiedzieć jak bardzo sie ciesze ze jest ze mną... a teraz jestem tutaj sama, wspominam oglądam zdjęcia i wspominam jego oczy i ostatnie rozmowy...
Ja po prostu chce być szczęśliwa z kimś kto da mi ciepło bezpieczeństwo czułość i radość życia... czekam na to i nawet nie mam siły się uczyć chce spokoju i stateczności...
mam ochotę krzyczeć...
tez oglądam zdjęcia i czytam smsy z przd naszego rozstania...widzisz ja też chciałabym wiedziec już na czym stoje i planowac przyszłość..ale nie potrafie tego zrobić Z nikim innym..były okazje by zapomnieć się w ramionach innego faceta...nawet wylądowaliśmy na łózku szarpiąc swoje ubrania kiedy nagle odepchnęłam go i wybuchnęłam płaczem złorzecząc sobie i temu co chciałam zrobic..na szczęście facet jestm moim przyjacielem i także skarcił się za to co chciał zrobić...wiem że to jest to...moje serducho przy nikim tak nie reaguje..
Wiesz ja też ostatnio zauważyłam że mam problem w kontaktach z facetami, na weselu tańczyłam z innymi i kiedy dotykali i byli bardzo blisko to miałam po imprezie, kompletna zawieszka i szkliste oczy...masakra, boje się innych facetów bo czuje jak bym go zdradzała chodź on chce bym żyła i nie patrzyła na niego... jestem tym wszystkim przytłoczona... ciężko mi i smutno... Tylko ze Twoja sytułacja jest łatwiejsza Twój Cię kocha... i teraz w jakis sposób coierpi, a mój mówi ze teraz nie ma problemów, bawi się imprezuje i szaleje, i tylko mu przykro ze ja tak nie umiem, i mówi ze też ma uczucia i stąd te pocałunki itp wydarzenia z wtorku... i co ja mam myśleć... nie umiem tak po prostu nie kochać...
kiedyś umiałam fantazjować o innych i się do nich zbliżać gdy byłam z nim a teraz szlak wszystko trafił
Kami moj mnie nie kocha..jemu na mnie zależy jak na przyjaciółce...zawsze mi to tak tłumaczy a ja i tak widze swoje...
31 2009-10-25 16:34:19 Ostatnio edytowany przez Delicious (2009-10-25 18:43:21)
Wiecie..właśnie dzwonił M. Zastosowałam sie do rad Vanessy odebrałam z uśmiechem mówiłam że wszystko jest dobrze..jak pytał to odpowiadałam że wspaniale zaraz wychodzę na piwko, miałam dość pracowity dzień wyspałam się podałam plany na tydzień.A on zdębiał z tamtej strony słuchawki.Jak odłożyłam słuchawkę czułam taką satysfakcje że normalnie nadal mnie rozpiera uczucie triumfu haha!
Nie używaj wulgaryzmów
gratuluję Ł nie zadzwonił i wątpie by w najbliższym czasie w ogóle sie odezwał...
A wiesz Kakyuu, mój też powiedział mi przy rozstaniu zostaniemy przyjaciółmi, może kiedy coś się uda takie tam, i ja żyję w tym wszystkim jak ty... to się nazywa siła miłości...
dziś mi na chwile ulżyło to wzięłam się za naukę i nieźle mi poszło a potem poszukałam paru piosenek i znalazłam takie idealne do sytuacji gdybyś chciała to daj znak to prześlę tytuły
Byłabym wdzięczna za tytuliki
Łzy - kocham to dzisiaj nic nie znaczy
Łzy - oczy szeroko zamknięte
Łzy - westchnienia i szepty bezwstydne
Łzy - aniele mój
Łzy - gdybyś był
ATB missing
Iwona węgrowska- 4 lata
Zanim zrozumiesz -Varius manx
ATB- humnity
Varius manx- piosenka księżycowa
Varius manx - pocałuj noc
Piotr szczepanik- nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem
Takie na różne sytuacje w naszej sytuacji
mi pomagają
W większości piosenek jest o szansach....ja dostałam ich juz zbyt wiele...nie dostane kolejnej...chwytam się każdej nadzieji nawet jaką są sny...
ja też chwytam się nadziei bo szansy póki co dostać nie mogę... każda nadzieja jest dobra... mam nadzieję że po prostu któregoś dnia się obudzę i znów będzie pięknie... i teraz to docenię...
codziennie stroje się dbam o siebie schudłam robię wszytko by żałował może kiedyś zrozumie
Wiem, dobrze wiem
Potrafię ranić tak jak nikt, przykro mi
Nie wiem co robić, gdy płaczesz
Już nie śmiejesz się - jak kiedyś
Wszystko jest inaczej...
Kolejny raz proszę Cię o ostatnią szansę
nie wiem dlaczego ale słysząc Tą wzrotke w moich oczkach zbierają się łzy...nie chce stracić nadziei.Wierze że się wszystko ułoży i że wróci bo zatęskni za moją dobrocią.
ja też mam taką nadzieję, zawsze miał co chciał, teraz tylko jedno by się zmieniło, miał by więcej luzu, zmieniłam się...
Dziś znów nie poszłam na zajęcia...wolałam się uzalac na siebie w czterech ścianach...myslać o tym wszystkim płakałam cały dzien.Kocham go...tak strasznie go kocham...ale on już nie chce...gdyby mnie kochał wróciłby a nie zwlekał tyle czasu...musze się poddac i zejsc z ringu bo zostałam na nim sama....to tak cholernie przytłaczające i dołujące...
mi kazdy mówi ze to nie ma sensu i też zaczynam sie poddawać zostaje mi tylko pokazywanie tego jaka jestem dobra... ale to nie wiele zdziała... nie chce opuszczać nadziei ale muszę chyba bo to jest tonący statek a nie chcę spaść na dno...
chce znów móc po ciężkim dniu nic nie mówić tylko usłyszeć "chodź to Cie przytulę nie stój tak..." nie chcę tak żyć
Mi cały śwait mówi że wróci a on się zapiera nogami i rekami.Nie chce go do niczego zmuszać..za bardzo go szanuje....Cięzko mi jest go ignorować i patrzeć na wyświetlacz kiedy dzwoni.Zazwyczaj wychodzę wtedy z pokoju albo chowam tel pod poduche.Kocham go..nie wyrzekne się uczuć i nie okłamie go że się wypaliło...mówie jak jest...KOCHAM...mysle: MAM NADZIEJE ZE TO POKONAMY...nie wiem juz co robic...
mi ludzie mówią olej go ale pewnie wróci, a ja już w nic nie wierze, wytrzymałaś tyle to wytrzymasz, moze będzie jeszcze dobrze... on na pewno coś czuje bo dzwoni a mój
Komi mój się martwi i ma wyrzuty sumienia...dlatego dzwoni...nie z miłości czy że tęskni...chce wiedziec że wszystko ok i miec czyste sumienie...Boi się że sobie coś zrobię..
mój też się o to boi bo widzi jak byłam rozdygotana ale mimo to nie dzwoni nie wchodzi mi w drogę, jak by nie istniał
Cóż....dzisiaj znów zadzwonił..on chyba wyczuwa moje nastroje...byłam z przyjaciółką na USG i okazało się że poroniła..wiem jak to jest bo sama straciłam dzidzi w 8 tygodniu..ona w 9...wiem jak się czuje..ja sama jestem teraz rozbita...a on jakby wyczuwał co sie dzieje i zadzwonił..oO
wspolczucia...
o kurcze współczuje twojej przyjaciółce i Tobie...
Ja mam sporo teraz na głowie gdyż angażuje się w problemy innych a moja jedna przyjaciółka chyba ma raka, w tym tygodniu ma powtórne badania... bardzo się o nią martwię... na dodatek swoja sytuację mam na głowie a on nawet nie zadzwoni... nie nawiedzi wręcz ja mówię mu o czymś smutnym, wręcz mówi wtedy że "on JUŻ nie ma problemów" smutno mi... ciekawe czy spotkam go dziś po wfie...
I skonczyło się...usłyszałam żegnaj...powiedziałam żegnaj...nie che juz żyć..wszystko straciło sens..bo właśnie straciłam nadzieje...
sad widziałam się z nim rano smsował z kimś pytam czy to nowa laska bo wole wiedzieć bo wtedy po prostu postaram sie otrzeźwić on powiedzial ze nie, był dla mnie mily a po poludniu już szedł z jakąś za rękę i ja to widziałam sad strasznie sie czuje... nie wierze poprostu to co zobaczyłam... widzę to w głowie myśle ze teraz inną całuje i mówi jej słonko, nie mogę tego znieść ;( a dziś jeszcze mnie podkręcał i komplementował...
a prosiłam go i mi obiecał ze jak kogoś pozna to mi powie i nie pozwoli bym to widziała ;(
teraz to juz mi sie odechciał żyć
Jest załamany z tego co widzę po opisach i w ogóle...powiedziałam mu że robię to dla jego i swojego dobra..on się ode mnie uwolni a ja nie będę już żyła nadzieją.Zdenerwował się...by po chwili zaczął mu się łamać głos...Kiedy starałam się jeszcze chwile porozmawiać powiedział żebym chociaż raz była konsekwentna..wiec rzuciłam słuchawka...Przyszła mama widząc że coś jest nie tak...powiedziała że wie jakie to trudne..wytłumaczyłam jej sytuacje powiedziała że chłopak zachowuje się dziecinnie...nie istnieje taka przyjeźń po prawie trzy letnim związku..jeśli chciał się przyjaźnić mógł to robić od początku...a nie byc ze mną by po takim okresie czasu dojść do wniosku że on woli mieć we mnie tylko przyjaciółkę.Mam powiedziała żebym wytrzymała chociaż dwa tygodnie i nie dzwoniła ani nie odbierała...żebym zaczekała na rozwój wydarzeń..wie że to trudne..ale jesli mnie kocha to powinien zatesknic.Powiedziałam jej to co on mówił mi od 5 miesięcy..."Zalezy mi na Tobie ale nie chce być z Tobą..." z ust mojej mamy usłyszałam.."Sranie w banie...jakby mu naprawdę zależało to by juz dawno wrócił...widziałam że mieliście sprzeczki ale zawsze się godziliście..wracaliście do siebie bo się kochaliście...może się wypalił...daj mu czas...może do końca roku,jesli zadzwoni po tym czasie odbierz..ale jak będzie chciał pogadac o tym co robiłaś przez ten czas odłuż słuchawke....pogadaj z nim jeśli usłyszysz że chce poważnie porozmawiać i zacznie mówić o powrocie...a teraz rusz tyłek i idziemy na piwo."
Cóż..jakos mnie udobruchała..ale dzisiaj znów siedzę w domu chociaż miałam isc na zajęcia....znów będzie dym...ehhh...Wstałam rano zapłakana, płakałam przy sniadaniu i nawet przy prysznicu...nie wiem czy wytrzymam te dwa tygodnie..prosze o wsparcie..:(
Kakyuu nie martw się ja ze swoimi mam kontakt ale ciężko mi słuchać o tym że ma nową i że będzie z nią robił to co ze mną, ale wiem ze to dla mojego dobra... poradzimy sobie tylu fajnych facetów jest na świecie
Kami byłam z nim trzy lata...nie chce inneg0o faceta...miałam okazje by z kims być..ale nie chce..nie chce kogoś oszukiwac swoimi uczuciami skoro wiem że go nie pokocham naprawde??
Ja Cię rozumiem, i mi też jest ciężko słyszeć to wszytko z jego ust.... ale ja wiem że pewne rzeczy są nieuniknione... bedziesz go kochać zawsze... i ja swojego też...
ale ja zdjęłam już zdjęcie ze ściany... płacze ale wierze że będzie jeszcze dobrze... nie chce by triumfował chce by żałował by widził ze stracił kobietę o której inni mogą marzyć... uwierz w siebie... wytrzymasz i gdy ten czas minie to zrozumiesz...
tak mi źle, tak sie boje ;(
Widzisz kami ale Twój znalazł kogoś daje do zrozumienia że narazie nadziei brak..a mój nie szuka nikogo i wykrzyczał mi wczoraj że z nikim nie kręcił i kręcic nie ma zamiaru...dlatego moja sytuacja jest troche bardziej skomplikowana....Kam gdyby mój M znalazł sobie kogos to zapomniałabym bez wahania bo widziałabym że jest szczęśliwy..a na tym mi zalezy...
Ja ciesze się że Łukasz jest szczęśliwy ale tak mi żal, to taki straszny ból... musiałam pozbyć się zdjęcia bo miałam w głowie to wszytko... a dziś gadaliśmy godzinę przez tel i tyle słyszałam
jest ktoś kto być może go zastąpi, i błagam los by pozwolił mi w jego ramionach zapomnieć o tym wszystkim...
A ja właśnie wiem że nie chce zapominać w niczyich ramionach..jesli nie moge być z nim chce być sama!!
I Ty z nim gadasz...zachowuje się chłopak troche bezczelnie skoro okłamuje, póxniej widzisz go z dziewczyna a później jeszcze dzwoni...Kami cos tu jest nie hallo z jego strony...
przeprosił mnie, to jedyna osoba która zna mnie tak dobrze... ja widziałam jego szok w oczach... sama dobrze wiesz ze miłość rządzi sie swoimi prawami... kiedyś będzie inaczej ale teraz musi być tak jak jest....
Ty pogodziłaś się ze strata..ja nie..bo wiem że nie pójdzie do innje...widze jak sie teraz miota...ale ktos musiał podjąc decyzje..jesli nie wróci to znaczy że nie był wart lat spędzonych z nim.
to nie znaczy ze nie był wart tylko ze nie ten czas i nie ta pora...
Łukasz powiedział że żal mu tego wszytkiego bo wie ze ze mną stworzył by dom, czasem kochamy ludzi wartych tego ale też tych którzy nie mogą w żaden sposób oddać nam tego uczucia... wierze ze się ułoży...
Wierzysz że sie uloży kiedyś z nim czy w ogóle?? bo nie rozumiem?
wierze że w ogóle się ułoży bo wiem ze on moze nigdy nie wrócić a jeśli nawet to miała bym przeciwko całą rodzinę, ale cóż nie wiem co mnie czeka, i wierzę że i Tobie się ułoży że będziesz kochać tak mocno że aż do końca życia, mimo że o nim nigdy nie zapomnisz i zawsze będziesz go kochać... pamiętaj życie jest krótkie a miłość nieprzewidywalna....
Tak Kami...zawsze będe go kochać..ja trzymam kciuki żeby Twój zmądrzał troche bo z jego zachowaniu widze pare infantylnych zagrywek.Musisz byc egoistka...zacznijmy dbać o siebie a ich weźmy na przetrzymanie ;D
dbam o siebie a i tak go kocham mam już wszytko pochowane i w pamięci
Taaa...Ty się z tym pogodziłas...a ja czekam...nadal i zawsze...
nie pogodziłam się nie umiem to jakaś paranoja, ciągle myślę o nim że teraz inna mu w głowie, to okropne
kurde