Pamiętnik anonimowego alkoholika - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Pamiętnik anonimowego alkoholika

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 57 ]

1

Temat: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Witajcie

Mam na imię Piotr, liczę sobie 28 lat. W skutek pewnych zawirowań zdrowotnych i czasu w związku z tym straconego, ciągle studiuję, choć podjąłem pracę.
Jestem normalnym mężczyzną. Odnoszę sukcesy na wielu polach, od pół roku jestem zaręczony. Z narzeczoną układa mi się dobrze, jeśli nie bardzo dobrze. Jest uczucie, zaufanie, wzajemna motywacja, szacunek.
Z wyglądu jestem, jak przeciętny Kowalski. Całe życie ćwiczę, więc sylwetka jest dobra, ale nie jestem też playboyem z okładek czasopism. Normalny facet.
Studia i praca - najkrócej opisać je można stwierdzeniem "robię to co lubię i lubię to co robię". Skłamałbym jednak, gdybym napisał że nie przysparza mi wielu powodów do stresu.
Powiecie, że jestem zadufany w sobie - ale wiele osób mnie lubi, a wszyscy szanują. Bo widzą we mnie kogoś, nie leszcza.

Mam jednak problem, z którym od dawna wygrać nie potrafię.

Alkohol był u mnie w domu od zawsze. Pierwsze przygody z nim związane przeżyłem pod koniec szkoły podstawowej. Im później - tym więcej. Alkoholu nadużywa mój ojciec. Obrazek zasypiającego go w fotelu przestał być czymś dziwnym. Zabawne, obaj odnosimy większe lub mniejsze sukcesy i obaj dzielimy ten sam problem...
Bywało tak, że kiedy ojciec spał, "korzystałem" z jego butelki. I nie chodzi o przerzucanie winy na niego: mam w końcu swój rozum. Chodzi raczej o to, że widząc jak on odnosi kolejne triumfy, a wieczorem relaksuje się przy butelce - uznałem że nie ma w tym nic złego.
Zacząłem pić. Oczywiście bardzo długo nie widziałem w tym nic dziwnego: mały "strzał" przed snem na odprężenie to przecież normalka. Czasem był to jeden strzał, czasem połówka wódki.

Pieniądze? Niestety, nie przelewa się, a i wypadałoby czasem wyjść gdzieś z obecną już narzeczoną... Ale na alkohol zawsze się znajdywało. W najgorszym wypadku kupowałem najtańsze: piwo, 'setkę', likier - i mieszało. Liczył się efekt, a nie środki.

"Alkoholik nigdy nie przyzna się do nadużywania" - siedziało to w tyle mojej głowy. Ale przecież ja jestem normalnym facetem, piję bo mam ochotę, a nie dlatego że jestem uzależniony. I tak wmawiałem sobie przez kilka lat. Bzdura.

Któregoś wieczora powiedziałem sobie STOP. Jeszcze chwila i wysiądzie mi wątroba. Miałem dość budzenia się na kacu. Nie wspominając o stresie związanym z pójściem do szkoły, później na studia.

Jaki jest cel tego tematu? Uczciwie powiedziałem sam sobie: pijesz za dużo i sam nie dasz rady.
Ale żadne siły nie zaciągną mnie do terapeutów, czy kółek alkoholowych. Strach, brak czasu i pieniędzy. Dlatego zakładam ten wątek, stanowiący moją anonimową spowiedź. Będę go odświeżał rozmawiając z Wami, odpowiadając na Wasze pytania, pisząc czy udaje mi się osiągnąć cel. Być może uda mi się kogoś zainspirować.

Zaczynajmy!

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Powodzenia, początkiem sukcesu jest uświadomienie sobie że "tak jestem alkoholikiem" bo dopóki się tego nie powie to nic się nie zmieni, a więc jesteś na dobrej drodze. Ja nie miałam w rodzinie tego problemu, choć wiem że mój dziadek był alkoholikiem ale zniknął z życia babci przed moim urodzeniem a zmarł jak miałam kilka miesięcy. Mój partner za to ma ojca który pije dużo, nie jest to "menel" to człowiek który pracuje, sam się utrzymuje, ale pije bardzo dużo. Mój ma ciągoty, ale na szczęście póki co udaje się je utrzymać.

Alkoholizm jest przykry, prowadzi nie oszukujmy się do śmierci, jak i wyniszcza bliskich Ci ludzi. Może opowiem historie dwóch moich sąsiadów tak ku przestrodze i do refleksji.

Sąsiad numer 1 nazwijmy go Zenek (imię zmienione), facet koło 50, spokojny, kulturalny, zawsze się kłaniał i mówił dzień dobry, człowiek samotny, czasami przychodził do nas jak nie miał pieniędzy prosząc o coś do jedzenia, nawet go lubiliśmy bo choć był alkoholikiem to był bardzo miłym człowiekiem. Pewnego razu dowiedziałam się że Zenek nie żyje, a historia jego śmierci do dziś boli mnie tak samo. Była zima, największe mrozy, Zenka zgarnęła Policja i wywieźli go na izbę wytrzeźwień, ponieważ u nas izby nie ma wywieźli go 50 km dalej, z izby go wypuszczono, ale nikt nie zainteresował się tym czy Zenek ma za co wrócić do domu, nie miał, zamarzł po drodze...

Sąsiad numer 2 nazwijmy go Bartek, Bartek był lekko po 40, kiedyś miał żonę i dzieci, ja nie znałam go dobrze, kojarzyłam tylko jego twarz i to że mieszka gdzieś u nas w bloku, myślałam że był wariatem bo dziwne rzeczy wyprawiał, raz stał trakcie ulewy koło samochodu i mówił że czeka na transport nad morze gdzie czeka na niego prom do Sztockholmu, raz przyszedł z zakrwawioną głową i szukał u nas w mieszkaniu hydraulika przychodził z 5 razy pytać czy jest hydraulik. W lato stałam z partnerem na balkonie i paliliśmy papierosa, nagle poczuliśmy dziwny smród, ja nie znałam tego zapachu, słodkawa gnilna woń, Mój powiedział że tak pachnie rozkładające się mięso, stwierdziliśmy że pewnie padł jakiś zwierzak ale zapach nasilał się, pewnego dnia pojawiła się policja, okazało się że to Bartek, że mieszkał obok i że nie żyje prawdopodobnie od kilku tygodni (były 30 stopniowe upały, muchy już go zjadały), ludzie powychodzili z mieszkań żeby się pogapić, praktycznie nikt po za mną i sąsiadką go nie żałował, komentarze były bezlitosne "dobrze bo to był pijak" "ale je*bie" itp. I tak o to umarł Bartek, sam gnił we własnym łóżku przez dwa tygodnie, potem przyszła ekipa sprzątająca która przez okno na podwórze wywaliła dobytek Bartka... i tak skończyła się jego historia, bardzo smutno, był wariatem ale nieszkodliwym, niemal nikomu jednak nie było przykro, dla ludzi był tylko "śmierdzącym trupem".

3

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

AnoAlk, takie zapewnianie się, że nie potrzebujesz odwyku ani AA ani żadnej innej pomocy jest właśnie MAMIENIEM SIE. Choroba alkoholowa jest bardzo podstępna, próbuje Cię zapewnić, że w sumie kontrolujesz wszystko, że kiedy będziesz chciał, to przestaniesz sam z siebie.

Niestety to nieprawda. Bez porządnej terapii odwykowej nie ma trzeźwienia, są tylko puste obiecanki. Głównie dawane samemu sobie.

4

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
Beyondblackie napisał/a:

AnoAlk, takie zapewnianie się, że nie potrzebujesz odwyku ani AA ani żadnej innej pomocy jest właśnie MAMIENIEM SIE. Choroba alkoholowa jest bardzo podstępna, próbuje Cię zapewnić, że w sumie kontrolujesz wszystko, że kiedy będziesz chciał, to przestaniesz sam z siebie.

Niestety to nieprawda. Bez porządnej terapii odwykowej nie ma trzeźwienia, są tylko puste obiecanki. Głównie dawane samemu sobie.

To prawda, szczególnie że wielokrotnie potrafiłem sobie robić przerwę od picia, ale później nawyk wracał ze wzmożoną siłą. Taką formą terapii będzie niniejszy wątek. Nie uważam, żeby porady psychologów dały mi więcej, niż własne silne samozaparcie, wzmacniane dodatkowo publicznym wyznaniem winy. Znam ludzi, którzy wszyte w ciało płytki sobie wycinali nożem kuchennym. Bez silnej woli więc ani rusz.
Jeśli wieczorem sięgnę po alkohol, to Wam to szczerze napiszę, a wówczas proszę o lincz wink No może nie dosłownie.

DZIEŃ 1
Jest ciężko, alkohol stojący w domu sam się uśmiecha, ale organizuję sobie czas tak, żebym nie miał siły i jednocześnie nie mógł wieczorem się napić.

5

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Tu nie chodzi o silną wolę, ale o dojście do PRZYCZYNY Twojego picia. Bez tego ani rusz.

Powinieneś rozwiązać swoje wewnętrzne problemy najpierw, i do tego właśnie jest potrzebna terapia. Inaczej nawet super wola, na skalę He-Mana nic nie da. Wiesz, jak Cię boli coś, to też się możesz powstrzymać od wzięcia aspiryny, i czuć się wielce świątobliwym, tylko, że to wcale nie rozwiąże sytuacji Twojego psującego się zęba. Wręcz przeciwnie. Picie, tak naprawdę, jest nieporadnym, skrzywionym rozwiązywaniem smutku, agresji, poczucia nieadekwatności- to bardziej objaw, niż przyczyna.

6

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Niektórzy potrafią poradzić sobie sami, ale to nikły % wszystkich alkoholików, bardzo nikły.

Ja myślę że nie powinieneś trzymać alkoholu w domu a tym bardziej na widoku.

7

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Przykry i bardzo popularny watek. Ja mam meza alkoholika, wlasnie przyznal, ze pije za duzo i ze ma dosyc, ale nadal pije i dojrzewa do jakichs decyzji. Ludzi sie, ze sam da rade, ze zmniejszy, ale nie dopuszcza do siebie mysli, ze musi z tym skonczyc zupelnie. Nie mieszkamy w Polsce i dostep do polsko jezycznych grup terapeutycznych jest praktycznie zerowy. Nie wiem, czy uda mu sie osiagnac cel, czy bedzie sie mamil i oszukiwal. W wiekszosci spotykam sie z teoria, ze nie jest mozliwe skonczenie z piciem bez wsparcia z zewnatrz. Chyba prawda, bo wiekszosc osob, ktore przestaly pic, chodzily na rozne zajecia terapeutyczne. Mam jednak w zanadrzu przyklad mojego kuzyna,ktory poprostu przestal pic. Juz ponad dziesiec lat nie pije, przestal tez palic. Twierdzi,ze to trzeba sobie samemu zaprogramowac i chciec z tym zerwac. Nie jest latwo,ale sie da. Zobaczymy.Zycze wszystkim, ktorzy tego potrzebuja duzo silnej woli, cierpliwosci i samozaparcia w dazeniu do abstynencji. Sobie tez zycze szczescia, by wszystko sie ulozylo dobrze. Jak bedzie, zobaczymy.

8

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Ta....alkohol się  uśmiecha.  ...
Nie długo przemówi "przecieź tylko jednego
Mój były  teź tak ściemniał - dziś sika  pod siebie i zbiera złom .

Ciwkawa jestem jak Ci  pójdzie.
A narzeczona  wie o twoim problemie?

9

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Witaj. Hmmmm jesli chodzi o nalog to nie mozna sobie tego tlumaczyc bo w domu od zawsze. Sorry ale to akurat zadne tlumaczeni bo co tymi co mimo ze wychowywali sei w takich domach a sa normalni, do czego daze. Moi rodzice matka alkoholiczka i ojciec narko-alkoholik i jeszcze byly narkoman alkoholik i hazardzista. Powiem Ci jedno nawet jak w domu nie bedziesz mial alkoholu to nic Ci to nie da bo nie uniknieez go jest wszedzie i nie ma co ukrywac. Przyznales sie do bledu ok to juz cos, ale zadne leczenie nic Ci nie da jak naprawde nie bedziesz tego chcial. Moj ojciec wyszedl to znaczy nauczyl sie kontrolowac stara sie w ogole nie zazywac a wiesz co go uratowalo on sam i sytuacja byl na samym dnie totalnym dnie  i podniosl sie jak zobaczyl ze nawet kompani od lufki czy kielicha go opuscili, rodzina sie odwrocila zostal sam jak palec, teraz pracuje i stara sie naprawic bledy ale mnie juz to nie rusz, matka hmmm wyladowala w burdelu majac wyrok i pijac na umow byly coz lada moment pewnie na cmentarzu wyladuje czego mu nie zycze ale sie na to zapowiqda. Chcesz cos zrobic nie uciekaj od tego tylko staw temu czolo nie ukrywaj problemu przed najblizszymi. Ja nie wiem co to milosc rodzicow i normalny dzien w domu bylam bita i gwalcona a jednak nigdy narkotykow do ust nie wzielam a alkohol raz na jakis czas a nawet to nie bo wypije pare lykow i az mnie na wymioty sciska. Nie urodziles sie z zespolem FAS ani pijany wiec problem jest w Twojej gowie i sam sobie z tym nie poradzisz. Ale zycze powodzenia.
Przepraszam za haos i bledy ale nerwy i bol wspomnien

10 Ostatnio edytowany przez AnoAlk (2014-03-30 11:53:18)

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
daria1968 napisał/a:

Ta....alkohol się  uśmiecha.  ...
Nie długo przemówi "przecieź tylko jednego
Mój były  teź tak ściemniał - dziś sika  pod siebie i zbiera złom .

Ciwkawa jestem jak Ci  pójdzie.
A narzeczona  wie o twoim problemie?

Przykro mi.
Tak, narzeczona wie. Było o to kilka kłótni, później poprosiła mnie żebym nie pił, nie piłem nic dość długo, ale jak pisałem - bumerang, a narzeczona nie zawsze może kontrolować, prawda?

Niestety, wbrew temu co zakładałem nie znajduję czasu na codzienne odświeżanie strony. Od założenia tego wątku nie sięgnąłem po alkohol ani razu, choć nieraz przechodząc obok sklepu monopolowego mocno ciągnęło. Zawsze jednak znajdywałem sobie jakieś ale:
- rano do pracy
- rano na basen
- rano pobiegać
- rano z narzeczoną...;)
no i siłą rzeczy wygrywałem.

Myślę, że to dobry trop. Jeśli alkoholik powie sobie "przez rok nie piję" to nic z tego nie będzie. To tak jakby kobieta miała powiedzieć "przez rok nie idę na zakupy" albo mężczyzna "przez rok nie wyjdę ani razu do kumpli". Porównanie śmieszne, ale dla alkoholika potrzeba sięgnięcia po butelkę jest tak właśnie silna.
Trzeba iść raczej małymi kroczkami - dziś nie piję, jutro zobaczymy; następnego dnia: ale po co dziś pić, skoro jutro rano mogę zrobić to i to? Może jutro; itd.
Po pewnym czasie nie mówić natomiast "może jutro", tylko jak organizm przystosuje się do braku alkoholu wieczorami - mówić że nie i koniec.

Boleję natomiast nad wszechobecną propagandą alkoholową w mediach. Każdy film, reklama - alkohol leje się strumieniami, piją go przystojni dobrze zbudowani mężczyźni (mimo że na co dzień stronią od alkoholu w ogóle, bo byłoby to sprzeczne z ich planem treningowym - ale o tym nikt nie wspomni). Tworzy się stereotyp, że na imprezie można bawić się tylko przy kieliszku. A czy zwykły sok nie jest smaczniejszy od wódki? No tak... ale bez alkoholu jesteśmy zwykłymi pierdołami, tchórzami, którzy boją się własnego cienia. A jak ktoś powie, że nie pije, to spotyka się z krzywymi spojrzeniami mieszanymi z podejrzeniami o homoseksualizm. Dopiero, kiedy otoczenie zdaje sobie sprawę, że delikwent nie pije, bo walczy z chorobą - to coś się zmienia. Wcześniej - nigdy. Ale kto otwarcie przyzna się kolegom, koleżankom i znajomym, że pije?
Życzę powodzenia wszystkim z podobnym problemem i żyjącym z takimi ludźmi. Kategorycznie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jeśli ktoś nadużywa alkoholu to jest stracony i należy się z nim rozstać. Trzeba mu dać siłę. Pomóc. Ale to prawda, że bez silnej woli nikt się z tego bagna nie wygrzebie.

PS: może i grupy aqlkoholowe pomagają, ale nie każdy nadaje się do takich zajęć. Ja nie pójdę nigdy, szkoda mi czasu, pieniędzy, byłoby to obdarcie mojej godności, a nawet gdyby już ktoś mnie tam zaciągnął - powiedziałbym, że nie wiem o co chodzi i się wszystkiego wyparł. Nie traktujcie więc tych kółek różańcowych, jako jedyny sposób na wyjście z problemu o to trochę droga na skróty.

11

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

AnoAlk, grupy AA nic nie kosztują. Po prostu przychodzisz, przedstawiasz się, opowiadasz swoją historię i zostajesz. Poza tym, upokarza to się człowiek piciem ponad miarę i tym co robi sobie i otoczeniu, nie mówieniem o tym otwarcie. Przyznanie się publiczne, w grupie, do problemu, to jest właśnie odwaga.

Programy odwykowe nie są tylko jakimś odtruciem, ale pracą nad sobą, w terapii. Nikt nie pije nałogowo dlatego, bo jest szczęśliwy. Każdy alkoholik jakiego spotkałam ma poważne kłopoty emocjonalne, które tak naprawdę są podstawą jego problemu. I te nieleczone bóle trzeba atakować przede wszystkim, bo bez tego nie da rady.

12

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Nie chodzi o dojście do przyczyny alkoholizmu, bo one są prozaicznie proste stres, czy problemy odwieczne w domu lub coś innego, chodzi o to czy ty się pogodziłeś z tymi przyczynami i jak bardzo ci zależy na celu powodzie dla którego chcesz przestać pić?

Ja ci powiem tak moja matka przestała pic dla mnie i siostry, ale musiała pogodziła się z przeszłością, i bardzo pragnąć osiągnąć cel i musisz mieć kogoś kto cię kocha i opierniczy za potknięcie się, ale będzie przy tobie.

Moja matka na okrągło zbierała jak się napiła nie kazanie ani awantury, tylko na 2 dzień jak była trzeźwa pytałam ja dla czego? zawsze powód był inny kiedy po 3 miesiącach jej trzeźwości zapytałam się czy było warto doprowadzić się do takiego stanu to powiedziała że nie, ja jej w tedy powiedziałam że jestem dumna z niej bo 3 miesiące jest trzeźwa.

Jak twoja kobieta reaguje na to jak się upijesz?

13

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

A ja się nie zgodzę.

Fakt, WYMOWKI na picie są nieistotne, bo każdy alkoholik zwala na coś: a to dzień w pracy był nie tak, a to pogoda, a to trza urodziny oblać. Jednak PRZYCZYNY picia są bardzo ważne, bo jak z tym przysłowiowym bolącym zębem, pomagają dotrzeć do prawdziwego źródła konfliktu z życiem, "zaleczanego" alkoholem. Oczywiście, do tego jest konieczna również chęć wytrzeźwienia, ale to chyba oczywiste.

14

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Oczywiście, że przyczyny picia są ważne. Jeśli ktoś sięga po alkohol, bo ma problem z dzieckiem, to ilekroć dziecko będzie przysparzało mu kłopotów - zawsze będzie czuł potrzebę sięgnięcia po alkohol.
Z niektórymi przyczynami wg mnie da się wygrać, np. z chorymi ambicjami, wyścigiem o stanowiska w pracy; z innymi nie, np. utrata kogoś bliskiego.

Tak czy inaczej, przyczyna jest ważna, ale skoro nie zawsze da się z nią wygrać - to jej rozwiązanie nie jest konieczne do pozbycia się problemu alkoholowego. Nieraz wystarczy proste pogodzenie się z sytuacją, wciąż bardzo bolesną, odnalezienie nowych priorytetów. Powtarzam, żadna grupa wsparcia ani mi ani nikomu w tym nie pomoże, jeśli nie pojawi się silna wola zerwania z nałogiem. I to jest klucz do sukcesu. A środki? Obojętne.

Zanim jednak znów powiecie, że grupy alkoholowe to złoty środek, to ja odpowiem tak: jak będę chciał się napić, to czy przed lustrem, czy po spotkaniu się napiję. Kluczowa jest silna wola i to od niej wszystko wychodzi. A jak ktoś mobilizuje się do tej silnej woli, to już kwestia drugorzędna: czy boi się wstydu przyznania przed grupą, że znów pije; czy dlatego, że sam się zaprze. Ile ludzi, tyle nawyków.

15

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Hej,

a ja Ci powiem tak.
Zakładałeś, że będziesz pisał tutaj codziennie, gloryfikując swoje przekonanie o tym.
Zakładałeś, że będzie to Twoja forma terapii.
Pięknie zacząłeś: DZIEŃ 1.
Później czarna dziura... i uzasadnienie, że nie masz czasu.

Już na samym początku, w tak błahej sprawie chociażby przez parę dni nie wytrwałeś w swoim postanowieniu. Nie pisałeś codziennie. Tylko JEDEN RAZ. Teraz zdawkowo. Uzewnętrzniasz się, ale nie przechodzisz do sedna.
To, że tak pięknie zebrałeś się do pisania tego pamiętnika, licząc na lincz etc. i to, że tak szybko tego zaniechałeś świadczy tylko o tym, że masz słomiany zapał.
TO NIE JEST FORMA TERAPII. Pamiętnik nie może być taką formą. Może to Tobie pomóc, ale sam nie przepracujesz tego problemu. Nie jesteś w stanie.

Twoja "zapalczywość" polegająca na tak szybkim zakończeniu tego wątku, sprowadzeniu go do... rozmów z nami? ze sobą? - świadczy o tym, że nie masz podstaw we własnej świadomości. Nie umiesz dążyć do konkretnego celu. Pięknie mówisz ale nic za tym nie idzie.

Ja Cię nie zniechęcam, gratuluje każdego dnia BEZ ALKO ale Ty się nie leczysz. To tylko kolejna przerwa. Znaleźć trzeba przyczynę a potem wyeliminować krok po kroku skutki. Twoja przerwa do tego nie prowadzi.

Samo powiedzenie sobie: "Nie piję" - jest w Twoim przypadku bezcelowe. Sam zauważyłeś, że masz z tym problem. "Nie piję" może powiedzieć osoba, która go nie ma.

Twoje "Nie piję" jest jedynie Twoją dobrą wolą, która będzie się utrzymywała przez tydzień, dwa, miesiąc. Ale wrócisz do tego. Nie możesz znajdować sobie wymówek: "basen, siłownia, książka, narzeczona". Z takich samych wymówek możesz zacząć ponownie pić. To jest wszystko śliskie, nie widzisz tego?
Wymówka to nie jest założenie.
Wiele osób mających problem z alkoholem właśnie tak sobie wiele rzeczy tłumaczy: "Piję, bo jestem zły, mam w sobie negatywne emocje", "Nie piję bo dziś mam dobry nastrój". Ty niestety tak robisz.

Jeszcze raz gratuluję tego, że zdajesz sobie sprawę ze swojego problemu. To pierwszy krok do sukcesu. Ale... Sam wiesz o jakim "ale" mówię.

p.s. Zwróć jeszcze raz uwagę na swój pierwszy post i jeden z ostatnich w przeciągu kilku dni. Miałeś inne założenia..

16

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Konsternacja, absolutnie popieram Twój post, bo jest bardzo mądry. Samo niepicie przez jakiś czas, to żadna terapia. Leczyć trzeba przyczyny picia (dlaczego rozwiązaniem problemów jest automatycznie drink dlaczego coś tam wewnętrznie gryzie, czemu nie chce się stawić czoła), a nie tylko objawy choroby alkoholowej.

17

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

AnoAlk, jestem dorosłym dzieckiem alkoholika. Spotkało mnie dużo przemocy z tego powodu, a mój ojciec dziś jest bezdomny i nadal pije. To budujące, że jest ktoś, jak Ty, kto nie chce, żeby jego życie potoczyło się podobnie.
Nie daj sobie wmówić na tym forum, że nie masz silnej, że nie dasz rady itd. Zawsze będą ludzie, zwłaszcza w necie, którzy będą podkopywać Twoją wiarę w sukces. Wiem, że jeśli kochasz narzeczoną, to nie zamienisz jest życia w piekło jakim jest życie z alkoholikiem.
Mój stary potrafił nie pić ponad rok, jak się zaparł, ale później wpadał w cug. najdłużej wytrzymał chyba prawie 3 lata.
Mimo, że nie zgadzam się z przedmówczyniami, to chcę też podkreślić rolę terapii. Tylko do tego trzeba dojrzeć. W polsce terapia alkoholików jest bezpłatna nawet jak nie masz ubezpieczenia. Jest możliwa terapia indywidualna. Nie polecam grup AA, bo dużo mężczyzn jest tam np. skierowanych przez sąd i oni po sesji idą się napić. Terapia indywidualna polega m.in. na zrozumieniu mechanizmu choroby alkoholowej i na zwiększeniu wiedzy, jak się bronić przed nią. Ja byłam na terapii dda i mi osobiście bardzo to pomogło. Ciężko było się przełamać, ale musiałam.
Tak jak mówię, do terapii trzeba dojrzeć. Decyzja jest trudna. Jeśli się złamiesz i wrócisz do picia, to myślę, że powinieneś rozważyć taką opcję, ale to ma być Twój wybór.
Nie daj się alkoholowi, trzymam za Ciebie kciuki smile

18

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

A-xamit: Dzięki za otuchę, współczuję natomiast problemu ojca. Mam silną wolę, aby z tego wyjść i wierzę, że się uda.
Konsternacja: masz rację, że w dużym stopniu to jest walka, żeby przez pewien czas nie pić. Swoimi słowami potwierdził to zresztą A-xamit. Ale lepiej zrobić pierwszy krok i w jakiś sposób próbować się wyrwać, czy tkwić dalej w tym bagnie?

Skąd z góry założenie, że ma się nie udać? Niestety zgodzić się muszę z Axamitem, że część Waszych słów jest mądrymi wskazówkami, ale część to po prostu "nie uda ci się i już... Bo nie".
Staram się wytłumaczyć - są różne osoby; mi taka terapia w żaden sposób nie pomoże, bo nie wykażę najmniejszej nawet woli współpracy z nimi. Stracony czas będzie za to mnie tylko frustrował.

Konsternacja: to prawda, że nie odświeżam wątku codziennie. Ale dlaczego nazywasz mnie osobą niekonsekwentną? Wybacz, że pytam o to dopiero teraz, ale wczoraj około 2 jak wróciłem z pracy to chciałem tylko iść spać. I z powodu natłoku pracy tak jest częściej. Bynajmniej, nie napisanie w Internecie posta ku uciesze gawiedzi nie czyni ze mnie osoby nieodpowiedzialnej i niekonsekwentnej. Proponuję, ostrożniej z ocenami.

19

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Nie wątpią w Twoją silną wolę. Ale choroby alkoholowej się tym nie leczy. Poza silnym postanowieniem zaprzestania picia i trwania w nim, trzeba zająć się tym co leży u podstawy tego, dlaczego sięgasz po alko.

Bo jak pisałam, to jak z zębem- jak nie leczysz, to zaprzestanie brania aspiryny nie sprawi, że on nagle będzie zdrowy. Alkoholizm zawsze ukrywa jakiś wewnętrzny gnijący korzeń (lęk, poczucie bycia nieadekwatnym, złość, traumy) i ten korzeń przede wszystkim trzeba leczyć.

20

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Hej Anoalk, jak tam postępy w odstawianiu alkowroga? smile

21

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
A-xamit napisał/a:

Hej Anoalk, jak tam postępy w odstawianiu alkowroga? smile

Cześć Axamit, wchodząc tu naprawdę nie liczyłem, że ktoś będzie pamiętał o wątku, a tu miła niespodzianka.

Jeśli chodzi o alkohol - jestem zadowolony. Wyeliminowałem wieczorne picie przy TV, przy komputerze do zera. Poświęciłem się innym sprawom, a jak czuję "ciąg" do kieliszka to idę pobiegać, a rano udaję się na basen/siłownię (kac by mnie tam zabił od rana...;)).
Nie zostałem jednak "wtórnym abstynentem" (czytałem, że jest takie pojęcie dla osoby, która nagle przestaje pić). Święta, święta i po świętach, oczywiście że w kieliszek się zajrzało z rodziną, ale było to bardzo kulturalnie.

Po drodze, nie ukrywam, również Champions League albo inne podobne widowisko - no było piwko w pubie z kolegami.

Ale swój cel realizuję cały czas. Nie piję sam, jedynie okazjonalnie i delikatnie ze znajomymi/rodziną = czyli nie ma tu już odchyłu od normy. Mimo to, dalej się pilnuję, bo znając swoją słabość do % nie chcę usypiać czujności, żeby nawet przez przypadek nie wrócić do niestarych jeszcze zwyczajów.

22 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2014-04-22 09:34:43)

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
AnoAlk napisał/a:

Ale swój cel realizuję cały czas. Nie piję sam, jedynie okazjonalnie i delikatnie ze znajomymi/rodziną = czyli nie ma tu już odchyłu od normy. Mimo to, dalej się pilnuję, bo znając swoją słabość do % nie chcę usypiać czujności, żeby nawet przez przypadek nie wrócić do niestarych jeszcze zwyczajów.

I tu, pogubioną czcionką, masz właśnie odchył od normy. Zdrowy człowiek nie musi się pilnować i kontrolować na każdym kroku.
Powinieneś naprawdę skorzystać z pomocy np. AA.

23

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
Cynicznahipo napisał/a:
AnoAlk napisał/a:

Ale swój cel realizuję cały czas. Nie piję sam, jedynie okazjonalnie i delikatnie ze znajomymi/rodziną = czyli nie ma tu już odchyłu od normy. Mimo to, dalej się pilnuję, bo znając swoją słabość do % nie chcę usypiać czujności, żeby nawet przez przypadek nie wrócić do niestarych jeszcze zwyczajów.

I tu, pogubioną czcionką, masz właśnie odchył od normy. Zdrowy człowiek nie musi się pilnować i kontrolować na każdym kroku.
Powinieneś naprawdę skorzystać z pomocy np. AA.

To, że samochód pojedzie 100 km/h nie znaczy, że z taką prędkością będę poruszał się po wąskiej drodze w obszarze zabudowanym. I chociaż prędkość jest cudownym uczuciem, to w takich miejscach kontroluję się, żeby nie docisnąć stopą gazu.
I nie oznacza to bynajmniej, że jestem potencjalnym drogowym mordercą i muszę robić ponowne kursy w WORD-ach. Oznacza to tylko, że jestem rozsądną osobą.

To, że kiedyś miałem takie, a nie inne nawyki z powodu których muszę teraz się pilnować, nie znaczy że jedyną formą wyjścia z problemu jest wyżalanie się w gronie AA. To, jaki rytm życia sobie narzuciłem, jakie osoby poznałem i jakich kolejnych wartości dzięki temu nabrałem - w zupełności mi wystarcza.

I skończcie ludziom już na starcie pisać, nawet jeśli chwalą się naprawdę drobnymi sukcesami: "nie uda ci się. Fajnie że coś robisz, ale naprawdę jesteś do niczego i sobie nie poradzisz. Jest tylko jedna właściwa droga do przezwyciężenia zła" - bo zamiast rady zaczyna to przypominać Kościół w XVI wieku.

24

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Hej, Ano, masz 100% racji. Jest Ci stawiana diagnoza na podstawie jednego posta, gdzie terapeuta potrzebowałby minimum godzinnej konsultacji w cztery oczy.  Tak naprawdę są różne etapy uzależnienia i my nie wiemy, jak daleko zabrnąłeś Ty. Być może znalazłeś się na progu uzależnienia, z pewnością piłeś ryzykownie. Ale gratuluję, że narazie nad tym panujesz:). To, że umiesz wypić jedno piwo i powiedzieć stop, znaczy, że nie jesteś silnie uzależniony.
Prawdą jest, że jesteś w grupie ryzyka zagrożenia alkoholizmem z powodu ojca. Mój stary jest alkusem i ja też jestem zagrożona. Tyle, że ja nie piję, bo wiem, że jak znacznę, to nie przestanę aż nie poczuję się źle. I też wiem, że mam bardzo daleko do miana alkoholika i uzależnienia, bo poprostu zawsze odmawiam picia. Sprawdziłam na etapie liceum i na początku studiów, że mogę mieć problem i się pilnuję.
Ty też pewnie będziesz musiał się zawsze pilnować smile

25 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2014-04-22 10:13:50)

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
AnoAlk napisał/a:

I skończcie ludziom już na starcie pisać, nawet jeśli chwalą się naprawdę drobnymi sukcesami: "nie uda ci się. Fajnie że coś robisz, ale naprawdę jesteś do niczego i sobie nie poradzisz. Jest tylko jedna właściwa droga do przezwyciężenia zła" - bo zamiast rady zaczyna to przypominać Kościół w XVI wieku.

Ja nigdzie nie napisałam, że Ci się nie uda.
Znam jednak kilkanaście przykładów osób, którym się NIE udało.

Mój ojciec zawsze dużo pił. Kiedy nie pił (rzadko, ale się zdarzało) był cudowny. Ale najczęściej chlał i się awanturował. Do przemocy również dochodziło i to często. Nie był prymitywem - po studiach, meteorolog, facet z pasją. Nikt go nawet nie podejrzewał o takie ciągoty. Do rzeczy. Często, po chlaniu, zasypiał tam, gdzie akurat się zatrzymał - dworzec, ulica, przystanek. Rozchorował się. Okazało się po jakimś czasie, że ma zapalenie mięśnia sercowego - powikłania po grypie. Jednakże serducho było za bardzo obciążone, okazało się, że będzie potrzebny przeszczep. I tu się pojawił problem, bo ojciec nie chciał się pożegnać z nałogiem. Tzn. chciał, ale tak, by nie musieć brać leków i chodzić na terapię. I jakie były efekty? Ano takie, że od kilkunastu lat babcia, a jego matka, odwiedza go na cmentarzu. Miał 38 lat.

Możesz dalej zarzekać się, że masz mega silną wolę i na bank sobie poradzisz. Może tak, może nie. Co Ci szkodzi spróbować spotkań AA? Czego się boisz? Może tego, że ktoś odkryje, że tak naprawdę wcale nie masz aż tak silnej woli?

A-xamit napisał/a:

To, że umiesz wypić jedno piwo i powiedzieć stop, znaczy, że nie jesteś silnie uzależniony.

Z całym szacunkiem, ale to nie jest prawda.

26

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Cyniczna, przykro mi to czytać. Naprawdę.

Już pisałem: idziesz ulicą. Sklepami najbardziej kolorowymi, najlepiej oświetlonymi - jednym słowem najbardziej zachęcającymi do wejścia - są sklepy monopolowe. Media kreują wizerunek, że ludzie którzy odnieśli sukces piją whisky, na imprezach litry szampana. Również celebryci reklamują alkohole, nawet wysokoprocentowe (Bruce Willis, Andrzej Grabowski, Tomasz Karolak i wielu innych).

Nike jednak głośno nie powie, że ani Willis ani pozostali - tylko reklamją trunki. Nikt nie powie, że w sklepach najlepiej oświetlonych sprzedawana jest uzależniająca trucizna, która naduzywana niszczy życie samego czynnie pijącego, jak i jego najbliższych.

Cyniczna, uważam że pisanie o AA to zbyt duże uproszczenie. 3 będzie taka forma potrzebna, dwóm nie. Ważne, żeby się otrząsnąć. A składam Ci tutaj swoją obietnicę, że jeżeli pęknę i powrócę do starych zwyczajów - to już bez wymyślania karnie pójdę do AA. Może być?

27

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
AnoAlk napisał/a:

Nikt nie powie, że w sklepach najlepiej oświetlonych sprzedawana jest uzależniająca trucizna, która naduzywana niszczy życie samego czynnie pijącego, jak i jego najbliższych.

Kazdy, kto ma swoj rozum powinien to wiedziec..

28

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
AnoAlk napisał/a:

Cyniczna, uważam że pisanie o AA to zbyt duże uproszczenie. 3 będzie taka forma potrzebna, dwóm nie. Ważne, żeby się otrząsnąć. A składam Ci tutaj swoją obietnicę, że jeżeli pęknę i powrócę do starych zwyczajów - to już bez wymyślania karnie pójdę do AA. Może być?

Mnie nie musisz składać obietnic. Tu chodzi o Twoje dobro.
Co będzie, jeśli pękniesz za np. 2 lata? Pójdziesz na terapię, czy powiesz sobie ''aaa, zdarzyło się raz, mogę zacząć znowu się pilnować, nic się nie stało''? Chodzi o to, byś nie musiał bać się o taką przyszłość.

29

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Oszukujesz się AnoAlk i szukasz wymówek, a szkoda bo zrobiłeś już bardzo wiele - uświadomiłeś sobie problem i przyznałeś się do niego. Głupotą byłoby to zaprzepaścić....
Moja mama jest alkoholiczką, która nigdy nie była na terapii i nigdy na nią nie pójdzie. Ma okresy niepicia, podczas których świetnie funkcjonuje, jest szczęśliwa i aktywna. To trwa zwykle ok miesiąca, czasem dwóch. Potem pojawia się motyw jednego kieliszka, który przecież nikomu jeszcze nie zaszkodził i wszystko wraca do normy bardzo szybko. Długo o nią walczyłam, ale przestałam bo brakło mi sił i argumentów. Teraz ona dla mnie jest osoba nieuleczalnie chorą i powoli godzę się z faktem, że ją straciłam.
Rezygnując z fachowej pomocy zgadzasz się na życie w strachu - może i zaciśniesz zęby i nie sięgniesz po alkohol nawet bardzo długo, ale nie rozwiążesz problemów, nie dotrzesz do źródeł swojego picia, nie wyleczysz się i choroba wróci gdy najmniej się tego będziesz spodziewał.
Jesteś na dobrej drodze do normalnego życia, nie zniszcz tego i daj sobie pomóc.

30

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

i jeszcze takie pytanko...może pobudzi cie do innego spojrzenia na twój problem.
Jakbyś zachorował na jakąś chorobę somatyczną to co byś  wolał - wziąć środki przeciwbólowe i na jakiś czas zapomnieć o problemie ale jednocześnie żyć w niepewności, że dolegliwość może wrócić w każdej chwili, czy też wyleczyć swoja chorobę, nawet gdyby leczenie było bolesne i żyć bez strachu, że powróci ???
Alkoholizm to choroba, trzeba ja leczyć, a nie tylko łagodzić objawy. Pomyśl o tym

31

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

AnoAlk
szczerze trzymam kciuk, ale... szczerze mówiąc, nie wiem, czy forum może zastąpić grupę wsparca AA - bo to właśnie temu ma służyć. Wzajemnemu wsparciu.

32

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
MamaMamusia napisał/a:

Oszukujesz się AnoAlk i szukasz wymówek, a szkoda bo zrobiłeś już bardzo wiele - uświadomiłeś sobie problem i przyznałeś się do niego. Głupotą byłoby to zaprzepaścić....
Moja mama jest alkoholiczką, która nigdy nie była na terapii i nigdy na nią nie pójdzie. Ma okresy niepicia, podczas których świetnie funkcjonuje, jest szczęśliwa i aktywna. To trwa zwykle ok miesiąca, czasem dwóch. Potem pojawia się motyw jednego kieliszka, który przecież nikomu jeszcze nie zaszkodził i wszystko wraca do normy bardzo szybko. Długo o nią walczyłam, ale przestałam bo brakło mi sił i argumentów. Teraz ona dla mnie jest osoba nieuleczalnie chorą i powoli godzę się z faktem, że ją straciłam.
Rezygnując z fachowej pomocy zgadzasz się na życie w strachu - może i zaciśniesz zęby i nie sięgniesz po alkohol nawet bardzo długo, ale nie rozwiążesz problemów, nie dotrzesz do źródeł swojego picia, nie wyleczysz się i choroba wróci gdy najmniej się tego będziesz spodziewał.
Jesteś na dobrej drodze do normalnego życia, nie zniszcz tego i daj sobie pomóc.

Zaryzykuję twierdzenie, że każdy alkoholik wie że jest alkoholikiem. Ale ta świadomość niknie o 12, 16, 20, 22 - w zależności jaki tryb życia kto prowadzi, gdzie pracuje.
Nie zamierzam żyć w strachu. Nie wiem, co Wyście się tak uparli... Zamierzam ograniczyć, nie eliminować. Przykład z chorobą somatyczną - oczywiście, że będę wolał ją wyleczyć. To naturalne. Ale to jest coś, na co ja wpływu nie mam. Tak samo, jak na ból zęba, temperaturę w czasie grypy - żebym dołożył najwyższych starań, to silną wolą ich nie wyleczę.
A choroba alkoholowa - jak ją nazywacie - to kwestia MOJEGO wyboru: wejść do monopolowego, czy nie wejść. Otworzyć butelkę, czy nie?

Może to Wy jesteście zbyt pobłażliwi dla alkoholików? Ja podam inny przykład: 30 lat temu nie było dzieci z dysortografią, dysleksją itp. 30 lat temu nie było nawet ADHD - choroby, która po latach za chybioną uznał nawet jej twórca. Kiedyś były zasady, wychowanie, łapy w szkole.
Dziś nie mówi się, że "dziecko za mało się uczy", tylko "ono ma dysortografię, proszę go nie krytykować".

Być może to kwestia stopnia uzależnienia. Przytaczacie tu naprawdę trudne historie, kiedy osoba po osobie staczały się, nie dając sobie pomóc, a których ja nie jestem nawet uprawniony komentować.
Ale jeśli nie jest to potrzeba życia-i-śmierci, a zwykłego lubię-się-napić, to nie porównywałbym tych 2 sytuacji. Pewnie, że od jednego do drugiego mały krok. Ale to jest właśnie kwestia wyboru. I osoba która staje przed wyborem - ma siłę walczyć sama, nie potrzebując grup wsparcia AA.

33

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Ano, a ja Ci powiem budujacą historię, znam człowieka, który się zaparł, że sam ułoży swoje życie- był alkoholikiem, który nie trzeźwiał miesiącami przez 20 lat, aż pewnego dnia zrozumiał, że osiągnął dno i postanowił ograniczyć picie. Teraz od kilku lat ma kontrolę nad nałogiem. Ten facet ma 48 lat i jak z nim rozmawiałam to płakał mad zmarnowanymi latami. Ale do rzeczy: on nadal pije, wie, że alkoholizm jest silniejszy, ale zawsze sobie wydziela, że np. pije tylko w weekendy i tylko tyle a tyle i nigdy nie przekracza tego, co sobie wyznaczył. Tak więc nałóg można kontrolować.
Ja tam będę czepiać się tego, że nie wiadomo, czy Ty już jesteś uzależniony, bo choroba rozwija się latami. Na pewno popieram to, że ograniczasz picie. A jakbyś powiedział sobie,  że od dzisiaj nie pijesz nic przez 3 miesiące, to potrafił byś wytrzymać?

34 Ostatnio edytowany przez MamaMamusia (2014-04-22 16:09:03)

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

chcesz ograniczać a nie eliminować?? czytając coś takiego uważam, że zauważyłeś być może problem, ale nie chcesz go nawet dotknąć. Alkoholikiem jest się do końca życia, aby być zdrowym, nie można pić w ogóle, nie można nawet zwilżyć ust. To jest własnie taka choroba i ograniczenie nie wchodzi tu w grę. Tu się albo pije albo nie i nie ma nic pomiędzy.
Chciałbyś coś zmienić, ale niestety brakuje ci narzędzi, a te mógłbyś otrzymać własnie na terapii. To jest twoje życie, sam wybierasz, mam nadzieję, że wybierzesz dobrze

A co do silnej woli - mała szansa, że nałóg wyleczysz samą silna wolą

35

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

No dobrze, ale skąd wiadomo, że Ano jest uzależniony? Może to jeszcze etap ryzykownego picia?

36

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
A-xamit napisał/a:

No dobrze, ale skąd wiadomo, że Ano jest uzależniony? Może to jeszcze etap ryzykownego picia?

smile

Ja bym bardzo chciała, żeby tak było.
I oby było. Etap może określić tylko i wyłącznie specjalista.

37

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Dokładnie, tylko psycholog ustala diagnozę, czy ktoś jest uzależniony. dzieci alkoholików akurat zawsze wyolbrzymiają. Jak mój kochany wypije jedno piwo, to mi się zawsze wydaje, że wstąpił na drogę do piekieł tongue

38

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
A-xamit napisał/a:

A jakbyś powiedział sobie,  że od dzisiaj nie pijesz nic przez 3 miesiące, to potrafił byś wytrzymać?

3 miesiące? Tak. Zresztą raz postawiłem sobie za punkt honoru wytrzymać dłużej i wytrzymałem tongue
Nieraz jest tak, że miesiąc-dwa nie piję z powodu natłoku obowiązków.

Także czas nie jest problemem.
Ale jeśli obowiązków nie ma, a ja się nie zawezmę - to piję za dużo.
Teraz się zawziąłem.

MamaMamusia napisał/a:

chcesz ograniczać a nie eliminować?? czytając coś takiego uważam, że zauważyłeś być może problem, ale nie chcesz go nawet dotknąć. Alkoholikiem jest się do końca życia, aby być zdrowym, nie można pić w ogóle, nie można nawet zwilżyć ust. To jest własnie taka choroba i ograniczenie nie wchodzi tu w grę. Tu się albo pije albo nie i nie ma nic pomiędzy.
Chciałbyś coś zmienić, ale niestety brakuje ci narzędzi, a te mógłbyś otrzymać własnie na terapii. To jest twoje życie, sam wybierasz, mam nadzieję, że wybierzesz dobrze

A co do silnej woli - mała szansa, że nałóg wyleczysz samą silna wolą

Zawsze jest coś pomiędzy smile
Nałóg zawsze można wyleczyć silną wolą. Problem się pojawia, jeśli silnej woli brak.
Ja jestem uparty jak osioł tongue

39 Ostatnio edytowany przez MamaMamusia (2014-04-22 19:02:14)

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

życzę ci więc powodzenia smile
jesteś myślący i umiesz polemizować zapamiętasz więc słowa, które tu przeczytałeś i w krytycznym momencie ich użyjesz, nawet jeśli teraz się trochę oburzasz - to jest reakcja lepsza niż obojętność bądź ślepa zgoda na wszystko.
Trzymam kciuki za twoja walkę

40

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
A-xamit napisał/a:

Dokładnie, tylko psycholog ustala diagnozę, czy ktoś jest uzależniony. dzieci alkoholików akurat zawsze wyolbrzymiają. Jak mój kochany wypije jedno piwo, to mi się zawsze wydaje, że wstąpił na drogę do piekieł tongue

Nieprawda, dzieci alkoholików nie zawsze wyolbrzymiają.
Dopuść możliwość, że być może po prostu wiedzą, co piszą, bo siedzą w temacie po uszy.

Ku ścisłości - nie mam żadnego problemu z alkoholem na dzień dzisiejszy. Lubię się napić i mojego męża również nie ograniczam.
A już na pewno daleka jestem robieniu afery o jedno piwo.

A żeby psycholog (niekoniecznie on, powiedzmy, terapeuta) mógł postawić diagnozę, to trzeba do niego iść.
Tu się chyba zgodzimy?

41

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Cyniczna, jak dla mnie ty wszystkie rozumy zjadłaś

42

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
A-xamit napisał/a:

Cyniczna, jak dla mnie ty wszystkie rozumy zjadłaś

Ależ masz prawo mieć swoje zdanie.
Jednak temat wątku dot. zdrowia Autora, nie mojego.

43

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Anon, śpiewka stara jak świat: "będę pił tylko tyle ile sobie wyznaczę, mogę przestać kiedy tylko zechcę". KAZDY, dosłownie każdy alkoholik takie teksty rzuca. Jest to niestety świetny wyznacznik mechanizmu wyparcia, a nie świadomości własnej choroby.

Alkoholizm właśnie na tym polega, że kontroli nad piciem nie ma (i wbrew potocznym wyobrażeniom, to wcale nie musi być butelka wódki na dzień- dwa piwa, które musi się wypić wieczorem działają tak samo), więc zakładanie, że siłą woli się to wyleczy jest nielogiczne.

44

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
Beyondblackie napisał/a:

Anon, śpiewka stara jak świat: "będę pił tylko tyle ile sobie wyznaczę, mogę przestać kiedy tylko zechcę". KAZDY, dosłownie każdy alkoholik takie teksty rzuca. Jest to niestety świetny wyznacznik mechanizmu wyparcia, a nie świadomości własnej choroby.

Alkoholizm właśnie na tym polega, że kontroli nad piciem nie ma (i wbrew potocznym wyobrażeniom, to wcale nie musi być butelka wódki na dzień- dwa piwa, które musi się wypić wieczorem działają tak samo), więc zakładanie, że siłą woli się to wyleczy jest nielogiczne.

Uważaj, bo zaraz ktoś Ci powie, że wszystkie rozumy pozjadałaś...

45

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

A ja myślę, o czym już pisałam wcześniej, że AnoAlk w swoim czasie skorzysta z  rad tutaj napisanych i podejmie leczenie. AnoAlk jest dopiero na początku drogi, nie stracił jeszcze przez alkohol nic cennego. Zauważył problem i na razie rozpoczął próbę sił z nałogiem. Póki co w tej próbie jest na plusie, kontroluje się, ma silna wole itp, więc doszedł do wniosku, że nie taki diabeł straszny jak go malują i że może upiec dwie pieczenie na jednym ogniu to znaczy napić się troszkę i pozostać zdrowym. W jego postawie ważny jest dla mnie fakt, że on nie odrzuca argumentów a dyskutuje i przedstawia kontrargumenty. Tak więc nie jest zatwardziały, myśli o tym co się do niego mówi a podejmuje polemikę, bo broni się przed czymś  czego się boi. w czasach gdy ja walczyłam o trzeźwość mojej mamy jej reakcją na propozycję terapii była agresja bądź śmiech. Nie było mowy o dyskusji, bo ona odrzucała to co sie do niej mówiło w całości.
AnoAlk chce być zdrowy, ale szuka jakiejkolwiek drogi innej niż ta, która go najbardziej przeraża, a że jest inteligentny to kombinowanie przychodzi mu łatwo. Kiedy jednak wszystkie drogi zawiodą, a  jeśli to nałóg, to niestety tak się własnie stanie, to ja myślę, że AnoAlk skorzysta z tej opcji, która teraz tak bardzo mu się nie podoba i pójdzie się leczyć, bo on chce wyzdrowieć. W chwili obecnej jednak namawianie go na leczenie nie ma sensu

46

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Zgadzam się z Tobą Mama, trzeźwy głos w sprawie smile. Dajmy koledze samodzielnie decydować o jego życiu

47

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
A-xamit napisał/a:

Zgadzam się z Tobą Mama, trzeźwy głos w sprawie smile. Dajmy koledze samodzielnie decydować o jego życiu

Przyszedł tutaj po różne opinie, więc je otrzymał. Nie oznacza to, że ktoś chce za niego decydować.

48 Ostatnio edytowany przez AnoAlk (2015-05-19 18:31:21)

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Cześć wszystkim,

ze względu na atmosferę panującą w wątku zrezygnowałem z pisania tutaj. Prosiłem o wsparcie, otrzymałem lincz i zapewnienia, że stoję na przegranej pozycji. Taka atmosfera nie przygnębiała (bo większe problemy przeskakiwałem), ale i nie budowała.
Od początku upierałem się przy jednym - silna wola góry przenosi i dzięki silnej woli ja sobie poradzę. Wystarczy chcieć. Pisałem, że AA, inne grupy wsparcia to fanaberia dla osób słabych.

I wiecie co Wam teraz powiem? Myliliście się. Myliliście się i mówię Wam to z wielką satysfakcją.
Od chwili założenia wątku, do chwili obecnej jestem wierny temu, co pisałem. Okazjonalnie, niedużo - nie ma problemu. Potrafiłem spotkać się ze znajomymi, napić i we właściwym momencie podziękować. Potrafiłem otworzyć piwo samemu, dbając o to żeby częstotliwość tego nie przekroczyła określenia "okazjonalnie".

Nie potrzebowałem wsparcia. Jak każdy, miałem problemy. Większe, mniejsze. Wiele razy przechodziłem obok sklepu, myśląc sobie że połówka rozwiązałaby zmartwienia nadchodzącego wieczoru. Silna wola wygrała. Jeśli otwierałem, to dla przyjemności, nigdy na zapicie smutków.

I wiecie co? Mimo, że minął ponad rok, a Wy rugaliście mnie za to, że napisałem że będę się pilnował - z perspektywy czasu odpowiem: dalej będę się pilnował mimo że nad problemem przeszedłem z uniesioną głową. Bo jestem silny i rozsądny. Tylko głupiec kieruje się instynktami, nie kontrolując swojego zachowania.

Mam nadzieję, że mój przykład posłuży innym, z podobnym problemem. Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście dnem, że tylko specjaliści mogą Wam pomóc. To tylko może pogłębić chorobę, jeśli człowiek sam sobie wmówi, że jest nikim i sam nad sobą nie panuje. Wtedy naprawdę traci kontrolę. Nie neguję, że w 8/10 przypadków AA pomoże. Ale u 2/10 spowoduje efekt przeciwny. Tych 2/10 to osoby, które mają tyle woli żeby same wyjść z tego bagna, tylko nie chcą.

Raz jeszcze i po raz ostatni. Myliliście się, a ja wygrałem.

49

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Nie mów hop, alkoholizm to huśtawka. Raz jest tak, a raz inaczej, może za rok znowu przestaniesz się pilnować

50 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2015-05-19 19:12:05)

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

AnoAlko, ze wygrales to bedziesz mogl powiedziec pod koniec swojego zycia, nie zniszczonego alkoholem. Teraz to mozna jedynie stwierdzic, ze przez rok trzymales sie w ryzach. Szacun dla Ciebie, ale nie ludz sie, ze to rowna sie wyleczeniu.

Ludzie, ktorzy do Ciebie w tym watku pisza, maja z pierwszej reki doswiadczenia zycia z alkoholikami, albo profesjonalnie byli z nimi w kontakcie. I wiesz co, ilu alkoholikow spotkalam, to kazdy z nich mowi jaki on jest wyjatkowy i INNY od reszty pijacych (bardzo czesto pojawia sie motyw: ja mam silna wole, ja sie potrafie kontrolowac), a tak naprawde brzmia przygnebiajaco podobnie do gro naduzywajacych, bo ich postawa opiera sie na glownej cesze uzaleznienia, ktora jest oszukiwanie samego siebie.

Zycze Ci jak najlepiej, ale pojscie do terapeuty i porzadne zaatakowanie przyczyn Twojego stosunku do alkoholu jest bardziej istotne niz nawet miesiace wstrzemiezliwosci.

51

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Wiecie co, jak się tak Was czyta to aż człowiek ma ochotę pójść się napić...;)

Wiecie lepiej, wiem smile

Żegnam się raz na zawsze, a kto chce ten sam wnioski wyciągnie. Pozdrawiam.

52

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Ależ oczywiście, że wprowadzenie kontroli nad wypijana ilością jest możliwe i nawet stosowane w przypadkach ciężkiego uzależnienia tzw. damage control.
Jest możliwe wstrzymanie się od większych ilości,  wytyczanie granic, ćwiczenie silnej woli itp. Czy to jest jest jednak sposób na nałóg? Raczej nie bo w nałogu chodzi o to, zeby przestać myśleć o używce a tym sposobem, cały czas sie kontrolując, mimo woli wszystko kreci sie wokół używki. Picie kontrolowanie to iluzja która albo na dobre zmęczy albo skończy się przekroczeniem granic. Chyba, że osoba nigdy nie była uzależniona a jedynie znajdowała się w grupie zwiększonego ryzyka.

53

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

AnoAlk, tu nie chodzi o dolowanie Ciebie. Swietnie, ze sie kontrolujesz, naprawde szacun. Ale jak Sienna napisala, nie na tym polega zdrowienie z nalogu. Naprawde niepijacym alkoholikiem bedziesz wtedy, kiedy bycie trzezwym bedzie normalnym stanem, a nie ciagla walka z glodem, ktorego zrodla nawet nie rozumiesz.

Grupy AA sa swietne, bo daja poczucie wspolnoty i prawdziwego wsparcia. Poprzez to, a takze terapie mozna dojsc do przyczyn DLACZEGO sie pije i uleczyc siebie wewnetrznie.

54

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Masz małe pojęcie o tej chorobie po prostu.
Ale oby Ci się udawało dalej...

55

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika

Witam,
czy nadal ktoś używa tego forum?
Jestem nowa, szukam porad.

56 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2019-01-05 14:20:09)

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
nienienie napisał/a:

Witam,
czy nadal ktoś używa tego forum?
Jestem nowa, szukam porad.

Oczywiście że używa. Temat jak widzisz przygasł i chyba jest wyczerpany. Najlepiej załóż swój wątek, opisz problem a porady na pewno otrzymasz. Po drugie nie ma co mieszać wątków.

Odp: Pamiętnik anonimowego alkoholika
AnoAlk napisał/a:
daria1968 napisał/a:

Ta....alkohol się  uśmiecha.  ...
Nie długo przemówi "przecieź tylko jednego
Mój były  teź tak ściemniał - dziś sika  pod siebie i zbiera złom .

Ciwkawa jestem jak Ci  pójdzie.
A narzeczona  wie o twoim problemie?

Przykro mi.
Tak, narzeczona wie. Było o to kilka kłótni, później poprosiła mnie żebym nie pił, nie piłem nic dość długo, ale jak pisałem - bumerang, a narzeczona nie zawsze może kontrolować, prawda?


Niestety, wbrew temu co zakładałem nie znajduję czasu na codzienne odświeżanie strony. Od założenia tego wątku nie sięgnąłem po alkohol ani razu, choć nieraz przechodząc obok sklepu monopolowego mocno ciągnęło. Zawsze jednak znajdywałem sobie jakieś ale:
- rano do pracy
- rano na basen
- rano pobiegać
- rano z narzeczoną...;)
no i siłą rzeczy wygrywałem.

Myślę, że to dobry trop. Jeśli alkoholik powie sobie "przez rok nie piję" to nic z tego nie będzie. To tak jakby kobieta miała powiedzieć "przez rok nie idę na zakupy" albo mężczyzna "przez rok nie wyjdę ani razu do kumpli". Porównanie śmieszne, ale dla alkoholika potrzeba sięgnięcia po butelkę jest tak właśnie silna.
Trzeba iść raczej małymi kroczkami - dziś nie piję, jutro zobaczymy; następnego dnia: ale po co dziś pić, skoro jutro rano mogę zrobić to i to? Może jutro; itd.
Po pewnym czasie nie mówić natomiast "może jutro", tylko jak organizm przystosuje się do braku alkoholu wieczorami - mówić że nie i koniec.

Boleję natomiast nad wszechobecną propagandą alkoholową w mediach. Każdy film, reklama - alkohol leje się strumieniami, piją go przystojni dobrze zbudowani mężczyźni (mimo że na co dzień stronią od alkoholu w ogóle, bo byłoby to sprzeczne z ich planem treningowym - ale o tym nikt nie wspomni). Tworzy się stereotyp, że na imprezie można bawić się tylko przy kieliszku. A czy zwykły sok nie jest smaczniejszy od wódki? No tak... ale bez alkoholu jesteśmy zwykłymi pierdołami, tchórzami, którzy boją się własnego cienia. A jak ktoś powie, że nie pije, to spotyka się z krzywymi spojrzeniami mieszanymi z podejrzeniami o homoseksualizm. Dopiero, kiedy otoczenie zdaje sobie sprawę, że delikwent nie pije, bo walczy z chorobą - to coś się zmienia. Wcześniej - nigdy. Ale kto otwarcie przyzna się kolegom, koleżankom i znajomym, że pije?
Życzę powodzenia wszystkim z podobnym problemem i żyjącym z takimi ludźmi. Kategorycznie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jeśli ktoś nadużywa alkoholu to jest stracony i należy się z nim rozstać. Trzeba mu dać siłę. Pomóc. Ale to prawda, że bez silnej woli nikt się z tego bagna nie wygrzebie.

PS: może i grupy aqlkoholowe pomagają, ale nie każdy nadaje się do takich zajęć. Ja nie pójdę nigdy, szkoda mi czasu, pieniędzy, byłoby to obdarcie mojej godności, a nawet gdyby już ktoś mnie tam zaciągnął - powiedziałbym, że nie wiem o co chodzi i się wszystkiego wyparł. Nie traktujcie więc tych kółek różańcowych, jako jedyny sposób na wyjście z problemu o to trochę droga na skróty.

Śledziłam Twój wątek. I jak sobie poradziłes?

Posty [ 57 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Pamiętnik anonimowego alkoholika

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024