pisałam już o tym w innym wątku. Powrócilibyśmy do instytucji kata, Katem byliby seryjni mordercy, którzy teraz odsiadują wyroki. UStawa weszłaby z dniem powiedzmy 1 stycznia x roku i zawierałaby adnotację, że każdy kto popełnił przestępstwo po tej dacie nie może zostać katem (żeby psychopaci, nie zaczęli mordować, w nadziei, na świetną posadkę). Myślę, że jak na taką Polskę wystarczyłoby średnio max30 katów, w miarę młodym wieku, żeby długo nam posłużyli. Szacuję, że w ciągu 30 lat doszlibyśmy do takiego stanu, gdzie ludzie byliby na tyle wystraszeni tym, co może się z nimi stać, że zarówno morderstwa, jak i gwałty, a także pobicia zdarzałyby się baaaardzo rzadko.
Istotne jest to, ze np. ludzie zabijający w obronie własnej, nawet jezeli ten ktoś chciał wyrwać danej osobie torebkę, a ona popchnęła złodzieja, ten upadł na krawężnik i trup na miejscu- byłyby uniewinniane. Tak samo żony/ mężowie/ dzieci mordujące w afekcie, podczas obrony własnej- swoich oprawców.
Każda zbrodnia normalnie by odbywała sie w sądzie. Jednak całość byłaby skrócona do dwóch rozpraw. Na pierwszej są podawane fakty, to co zdołano ustalić, przesłuchiwano by świadków, oskarżonych, ofiary itp. Chciałabym wprowadzić ławę przysięgłych, żeby zwykli ludzie decydowali o tym, bo to oni tworzą społeczność. Zatem oni podejmują decyzję i na drugiej sprawie jest prezentowany wyrok. A co jezeli ktoś się nie stawi na rozprawie? trudno, jeżeli rodzina ofiary się nie stawia, widać im nie zależy, jezeli rodzina podejrzanego, widać im nie zależy. Na podstawie tego co ustalono w śledztwie też można wydać wyrok.