Od jakiegoś czasu się zastanawiam, czy umieścić tu jakiś tekst, czy jednak sobie darować. W końcu się zdecydowałam, więc proszę przede wszystkim o krytykę (tylko nie zjedzcie mnie od razu), bo tylko ona może pomóc w pisaniu. Na początek jedna z miniaturek, bo na miano opowiadania to to jeszcze nie zasługuje.
-------------
"Próba"
- I ślubuję ci miłość, wierność i ucz?
Nagły huk przerwał słowa przysięgi. Twarze wszystkich zebranych w przyzamkowej kapliczce zwróciły się w stronę źródła dźwięku. Dębowe drzwi pozbawione podpór zawarły się pod całym swoim ciężarem, czyniąc tak potężny hałas. Wnętrze kapliczki utonęło w półmroku, otulając szarością biegnącą główną nawą drobną postać. Udało jej się przebyć nie więcej niż trzydzieści kroków, kiedy straż otrząsnęła się z otępienia i złapała ją.
- Zabierać te brudne łapska! ? warknął intruz niskim, ale niewątpliwie kobiecym głosem, wzrokiem ciskając błyskawice.
Straż usłuchała; nie wiadomo, czy oceniwszy nikłe zagrożenie ze strony nieproszonego gościa, czy z obawy przed jego pałającym obliczem. Kobieta uczyniła kilka kroków w stronę pary młodej, jednak tu wyrozumiałość gwardii królewskiej się skończyła i zastąpiono jej drogę. Już ? już otwierała usta do ponownego krzyku, kiedy w kaplicy rozległ się głos pana młodego.
- Przyszłaś po jałmużnę? ? spytał zimno, nie odwracając głowy. ? Dajcie jej kilka brązowych i odprawcie ją ? tu skinął ręką na służbę.
Kobieta zatrzęsła się. W jej oczach malowało się oburzenie i upokorzenie, ale nie zaćmiły one woli walki. Mimo że czuła się poniżona, uniosła wysoko podbródek, schwyciła się pod boki i tupnęła nogą dla dodania sobie odwagi. Jej niepokorna, dumna poza wyglądała wręcz groteskowo w połączeniu z łachmanami, jakie miała na sobie.
- Nie przyszłam po prośbie i dobrze o tym wiesz! Chcesz ją poślubić? Poślubić inną, kiedy kochasz mnie?! ? krzyknęła, nie potrafiąc zachować spokoju.
Kapliczkę wypełniły szepty. Nobliwi goście obrzucali kobietę zniesmaczonym wzrokiem. Cóż chciała osiągnąć? Mało to było intrygantek, chcących wyciągnąć pieniądze od wysoko postawionych ludzi? Wywołać skandal, zepsuć im opinię? Nikt nie przejął się słowami żebraczki.
- Zachowaj pomówienia dla innych uszu ? odparł obojętnie pan młody, nie zaszczycając kobiety ani spojrzeniem. ? Odejdź, wprawiasz narzeczoną moją w zakłopotanie.
- W zakłopotanie? Postradałeś zmysły?! A jak ja się czuję?! Nie zawiadomiłeś mnie nawet o tym, nic, ani słowa, po tym wszystkim? po tym wszystkim, co razem przeżyliśmy? Już nie pamiętasz?!
- Nie życzę sobie słuchać oszczerstw. Odejdź ? powtórzył pan młody wciąż wypranym z emocji głosem. Zebrani podziwiali go za to ? zawsze potrafił zachować się jak na potomka królewskiego rodu przystało.
- Taka klasa to nie tylko urodzenie ? szeptano. ? W takich okolicznościach zachować zimną krew? Dobrym będzie władcą.
Ponad szmer gości wzbił się głos kobiety:
- Odejdę. Odejdę i nigdy nie będę cię więcej nękać, wasza wysokość ? tytuł księcia wymówiła niemal z odrazą. ? Spójrz mi tylko w oczy, raz ostatni i wtedy powiedz, że wszystko, co rzekłam, to łgarstwo, że widzisz mnie pierwszy raz, a dziecko, które noszę w łonie, nie jest owocem Twojej skłonności do mnie ? powiedziała już spokojniej, ale wciąż z wysoko uniesioną głową.
Pan młody odwrócił się powoli, jakby wielki ciężar miał na plecach. Na moment zawiesił wzrok w przestrzeni, jak gdyby się wahał, po czym już pewnie spojrzał w oczy przybyłej. Kobieta pierwszy raz poczuła strach, ale nie odwróciła wzroku.
- Asjanie, błagam ? szepnęła, czując łzy napływające do oczu.
Ledwo dostrzegalny cień przebiegł przez twarz królewicza, ale jego oblicze pozostało niewzruszone.
- Nie znam cię. Zabierzcie ją ? powiedział, patrząc z pozornym chłodem na pojawiający się w oczach kobiety tępy ból. Ból, zawód i coś jeszcze? niedowierzanie. Osunęła się na kolana i zwiesiła głowę. Gwardziści podnieśli ją bez trudu.
- Wróćmy do ceremonii ? powiedział z przymusem pan młody, odwracając się w stronę ołtarza. Nie mógł patrzeć na wyrzut malujący się na twarzy wyprowadzanej. Czuł się jak morderca. Czekał na ponowny huk drzwi jak na zbawienie. Jeszcze tylko chwila?
- Żądam Sądu Bożego ? rozległ się ponownie teraz już cichszy, ale nadal wyraźny głos kobiety.
Wszyscy spojrzeli na nią jak na pomyloną. Ileż można zawracać głowę królewskiej parze? I tak byli wyjątkowo łaskawi, nie skazując jej na publiczną chłostę. Wieszczki głosiły, że karać sług w dzień zaślubin nie należy, gdyż dzieci zrodzone z takiego małżeństwa pomrą przed ukończeniem lat sześciu, ale potomstwo potomstwem, a takie zachowanie ukrócić należało.
- Żądam Sądu Bożego ? powtórzyła już pewniej. ? Świadectwo dam, że prawdę rzekłam i dziedzica królewskiego rodu w łonie noszę. Tak mi dopomóż Bóg ? zakończyła z mocą, chodź pełen wzruszenia głos drżał.
- Dyrdymały? ? syknął starszy, siwowłosy mężczyzna, siedząc u szczytu długiego stołu. ? Asjanie, nie spodziewałem się, że tak lekkomyślnie podejdziesz do tej sprawy. Nie tak cię wychowywaliśmy. Aletha na pewno oczekiwała od ciebie lepszych manier, synu.
- Przepraszam, ojcze ? odrzekł królewicz kompletnie bez skruchy. Bał się, że jeśli dopuści do siebie jakiekolwiek uczucia, to poczucie winy zapewne będzie jednym z bardziej widocznych, ale na pewno nie wobec rodzica.
- Wasza wysokość, narzeczony mój zapewne nie chciał ci uchybić lekceważącym tonem. Jest po prostu? zdenerwowany, że ceremonia ślubu musiała zostać przełożona ze względu na tę prostaczkę ? próbowała udobruchać przyszłego teścia Aletha.
Asjan wydał z siebie cichy jęk. Ojciec wziął go za potwierdzenie słów księżniczki i uśmiechnął się do niej łaskawie.
Ja jej dam prostaczkę, pomyślał wściekle królewicz. Więcej jest warta niż tysiąc takich jak ona, mimo że nawet głupich sztućców nie potrafi używać. Przynajmniej ma serce! Jest dzielna, odważna, kochana? Asjan potrząsnął głową, chcąc odgonić bolesne myśli. Zachowanie chłodnej, układnej obojętności wobec przyszłej małżonki przychodziło mu z coraz większym trudem. A to, że Aletha naprawdę wydawała się być do niego przywiązaną, wcale nie polepszało mu nastroju. Skrzywdził już jedną kobietę, musiał ranić drugą tylko dlatego, że nie wzbudzała w nim cieplejszych uczuć?
- Maniery, synu! ? upomniał surowo król po raz kolejny. ? Wzburzenie może być wytłumaczeniem uchybień w obejściu dla plebsu, nie dla potomka szlachetnego rodu.
Chędożyć szlachectwo, pomyślał mało subtelnie rzeczony syn, wiedząc, że ojciec ma rację. Sam podjął decyzję i mimo wahań zdawał sobie sprawę, że była ona jedynym słusznym rozwiązaniem. Nie miał prawa stawiać własnego szczęścia nad dobro poddanych. Tak go wychowano i mimo utyskiwań ojca naprawdę dużo nauki wyniósł z wykładów. Nie mógł skazać ludu na cierpienie głodu, by żyć z kochaną i kochającą go kobietą. Wiedział, że krzywdzi nie tylko siebie, ale i Kirę, jednak pojęcie mniejszego zła tłumaczono mu od piątego roku życia i nie mógł tak po prostu odciąć się od swoich korzeni. ?Nie zawiadomiłeś mnie o tym?, usłyszał w głowie głos Kiry. Zacisnął pięść. Nie chciał jej uprzedzać, nie mógł. Była zbyt odważna, nie pogodziłaby się z tym nigdy? A gdyby jej wytłumaczył? Wtedy w jej pamięci zostałby obraz królewicza ? bohatera, który wielbiłaby do końca życia? A on chciał jej szczęścia. Wiedział, że teraz cierpi, że czuje się wykorzystana, oszukana i chciał tego. Miała o nim zapomnieć jak najrychlej, znienawidzić go, znaleźć kogoś innego? godniejszego jej miłości? Godniejszego miana ojca jej dzieci. Wytrąciła go tym z równowagi. Dlaczego mu nie powiedziała, że jest przy nadziei? Zresztą? akurat on nie miał prawa nic jej zarzucać, nic. To on złamał wszystkie przysięgi i obietnice, on skazał ją na życie w nędzy za cenę dobrobytu poddanych. Razem z Alethą dostawał bliski sojusz z księstwem teścia, a po jego śmierci miał objąć je we władanie. Nie musieliby już sprowadzać zboża i owoców zza gór i płacić horrendalnie wysokiego cła. Księstwo zerwałoby dotychczasowe przymierza handlowe i związało się z ich królestwem pod każdym możliwym względem, ceny by spadły, a chłopi przestali cierpieć głód?
- Synu! ? podniesiony głos ojca wyrwał Asjana z zamyślenia. Tak bardzo starał się przekonać samego siebie, że dokonał właściwego wyboru, że całkowicie przestały docierać do niego słowa ojca.
- Tak, ojcze. Wybacz, zamyśliłem się ? przeprosił, pokornie schylając głowę.
- Doprawdy, nie wiem co się z tobą dzieje, mój drogi. Mówiłem, że ślub odbędzie się wieczorem, po ordaliach. Tuszę, że gdy wszystko się zakończy pomyślnie, wróci mój syn godzien tronu...
- Niech rozpocznie się próba wody! ? zawołał Książę Tevan, ojciec Alethy. Przewodzenie ordaliom oddano mu jako gościowi honorowemu. Skinął ręką i straż jednym ruchem ściągnęła sukno z wozu, stojącego przy krawędzi mostu. Kira, nawet związana, tchnęła jakiąś wewnętrzną godnością i spokojem. Nie próbowała osłaniać swej nagości włosami; przeciwnie, dumnie unosiła głowę i patrzyła śmiało zebranym w oczy. Nie miała nic do ukrycia, była pewna swoich racji i ufała Bogu na tyle, że bez wahania zawierzyła mu swe życie.
Bogu albo wodzie, pomyślał ze złością Asjan, ale nie obawiał się zbytnio o jej życie. Na szczęście jednemu z jego sług udało się namówić Kirę na próbę wody, zamiast żelaza, co wg królewicza było dużo bezpieczniejsze. Był on na tyle wykształcony, że zdawał sobie sprawę z prostactwa tego przedsięwzięcia. Wiedział, że Bóg nie sprawi, że niewinny przejdzie nietkniętą stopą po rozpalonym żelazie. Wiedział również, że winna osoba nie zostanie wyrzucona na brzeg przez wodę, która nie będzie chciała przyjąć grzesznika. Sądził więc, że kiedy tylko Kira zacznie tonąć na znak swojej czystości, zostanie zwyczajowo wyciągnięta z wody przez straże. Nie można się sprzeciwiać wyrokom Boskim, pomyślał z przekąsem Asjan. Początkowo problemem było to, że lud mógłby uwierzyć jej słowom, ale ciemnej tłuszczy wystarczyło ogłosić, że racja po stronie królewicza, ale Bóg nie chce skazać na śmierć nawet dziecka poczętego w grzechu? czy jakieś inne dyrdymały, które przyjmą z pieśnią na ustach; później na wszelki wypadek posypią głowy popiołem, zarządzą post i pielgrzymki w jutowych workach. Asjan wzruszył ramionami ? nie pierwszy raz manipulowano wyrokami Bożymi.
Królewicz podniósł wzrok. Kira spoglądała prosto na niego jaśniejącymi oczami. Kochała go, wciąż go kochała i wybaczyłaby mu wszystko, gdyby tylko dał jej znak. Zmusił się, by patrzeć na nią obojętnie. Kobieta zagryzła wargi i na znak Tevana szarpnęła się w tył i spadła w odmęty.
Wszystko było dobrze. Asjan odmierzał w myślach czas. Zazwyczaj niewinność stwierdzano po około czterdziestu sekundach sądzonego pod wodą i nic nie wskazywało na to, żeby miało być inaczej. Kira, jak większość wieśniaków, czuła się jak ryba w wodzie i nie obawiałby się, gdyby przyszło jej tam siedzieć nawet dwa razy dłużej.
Nagle woda wzburzyła się i na powierzchni na moment ukazała się głowa Kiry. Jakimś cudem mimo związanych rąk i nóg udało jej się podpłynąć i zaczerpnąć powietrza.
Ale po co? Przecież naraża się tylko na wątpliwości, pomyślał Asjan z irytacją i niemałym przestrachem.
- Dzie? dziecko? - wydyszała Kira, walcząc zacięcie o oddech. ? Dziecko, bła?
Coś nie tak z dzieckiem? Pomyślał Asjan i chciał rzucić się gorączkowo na ratunek, jednak napotkał opór w postaci żelaznego uścisku ojca.
- Woda nie chce przyjąć nieczystej duszy tej oto kobiety ? zawyrokował Tenvan z zadowolonym uśmiechem. ? Sąd Boży zakończony, od wody odmaszerować!
Asjan szarpnął się ponownie. Nie mogli jej skazać na śmierć!
- Co robisz, głupcze ? syknął ojciec z niewzruszonym obliczem. ? Chcesz wszystko zaprzepaścić? Jeśli nawet teraz ją uratujesz, to Tenvan nie przepuści nikomu zagrażającemu spokojowi jego jedynej córki! Jej los jest przesądzony, niezależnie od tego, jak był ci? drogi.
W pierwszej chwili Asjan nawet nie zastanawiał się, skąd ojciec wie o Kirze. To było nieważne, wszystko było nieważne, trzeba było ją ratować, ją i jego dziecko! Żelazna siła króla sławiona była w pieśniach jednakże nie tylko przez grzeczność i królewicz, choć również mężny, musiał jej ulec. Widząc blade, nagie ciało ukochanej, niegdyś tak żywe, a teraz bezwładne w ramionach sług, nie mógł znieść tego, że sam żyje.
- Dlaczego ona? ? zdążył tylko pomyśleć, zanim zemdlał.
- I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską ? ponownie składał przysięgę pan młody, ale tym razem nikt mu nie przerwał.
- Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą ? wyrzekł kapłan wśród owacji.
Asjan pochylił się i przykładnie musnął policzek Alethy chłodnymi ustami, a oczy jego pozostały puste, a twarz bez wyrazu.