Irga, uważam, że odpowiedź na Twoje pytanie zależy od typu człowieka.
Jedni potrzebują religii, systemu dogmatów, punktu odniesienia (Biblia/Koran/Tora) i przewodników (ksiądz, rabin, pop). Daje im to jakieś poczucie wspólnoty, przynależności do grupy, wprowadza ład w ich życie, pozwala czuć, że jest się częścią tradycji. Jest czymś, co spaja z innymi ludźmi.
Inni z kolei w konkretnym systemie religijnym czują się uwiązani, zmuszeni do przestrzegania reguł, których często nie rozumieją i pozbawiani własnej opinii. Dlatego jestem zdania, że jeżeli komuś religia staje na drodze do wiary, do harmonii, jaką powinna dawać, do rozwoju duchowego na każdej płaszczyźnie i do samodzielnego myślenia - to powinien tą religię odrzucić.
Osobiście jest mi absolutnie wszystko jedno, czy rozmawiam z ateistą, katolikiem, buddystą czy muzułmaninem. Nie uważam, żeby sposób wyznawania wiary był aż tak istotny, by kruszyć o niego kopie czy walczyć o wyższość jednej religii nad drugą. Dla Jana Kowalskiego idealny będzie katolicyzm, da mu oparcie, sprawi, że będzie dobrym człowiekiem, który jest wolny w myśleniu i decyzjach, ale nie pojmuje tej wolności jako kompletnego egocentryzmu i swawoli, a dla Piotra Nowaka optymalny będzie ateizm. Może się przecież okazać, że o wiele bliżej wartości uznawanych np. za chrześcijańskie będzie ten, który być może nie deklaruje, że jest wyznawcą konkretnego kościoła, ale nie kradnie, nie zabija, szanuje drugiego człowieka.
Podsumowując, nie, uważam, że religia nie jest potrzebna, by wierzyć, a wiara nie jest warunkiem, by być moralnym, dobrym człowiekiem. Bez dwóch zdań nie jest to jednak powód, by nagle wszyscy ludzie odeszli od religii bądź wiary, ponieważ dla zdecydowanej większości oba te działania nie skończą się dobrze.