Witajcie
Wybaczcie, że się tak wtrącam ze swoim problemem,macie już swoją dyskusję ale nie wiem zupełnie co z tym zrobić..
Otóż mam 20 lat i od dwóch lat nie mieszkam już z rodzicami,bo wyjechałam za granicę. Dopiero od niedawna wiem, że jestem DDA.
Mój ojciec nie tylko pił,ale i bił moją matkę,mnie,brata... Przeszłam już depresję,próby samobójcze,doły,ile by ich nie było..nie ważne..
Najgorsze w tym było, że na codzień był "normalnym" ojcem,szanowanym wysoko postawionym wojskowym,niestety po kilku kieliszkach potrafił zwyzywać mnie od szmat,dziwek i wytargać za włosy tylko po to, żeby za chwilę się popłakać i powiedzieć jak to bardzo on mnie kocha.
Postawa matki była typowa. " Co sąsiedzi powiedzą" , gdy przychodził zamykała okna,żeby nikt nie słyszał jego wrzasków.
Tego jest za dużo,żeby teraz opisywać,ale niestety w sylwestra miał miejsce nieprzyjemny indycent.
Ja bardzo dobrze wiem, że mój ojciec mnie bardzo kocha..Zrobiłam rodzicom niespodziankę i przyjechałam bez ich wiedzy na święta i sylwestra. Bardziej swoją radość okazał ojciec ( był trzeźwy ).Popłakał się,przytulił mnie i takie tam...
te 10 dni ( do sylwestra ) był super,spędzałam całe dnie z rodzicami,bratem w domu, żeby korzystać z nich ile się tylko da.
W sylwestra byłam u tarocisty,który powiedział, że jest we mnie coś tak silnego z przeszłości, że sama odpycham mężczyzn, że zapewne wiem o co chodzi..Nigdy nie miałam faceta,przerazam ich swoją postawą,wszystkich odstraszam.Ale tak naprawdę to ja tak strasznie się ich boję. Boję się, że zostanę skrzywdzona, zostawiona,zdradzona ( mój ojciec matkę zdradzał notorycznie,jak nie w burdelach,to ze stałymi kochankami ). W moim umyśle wyrył się już pewien schemat.Schemat, że każdy facet to skurczybyk, że prędzej czy później zdradzi,zostawi.Schemat, że małżeństwo to klatka i dobrowolne skazanie się na porażkę życiową.Dzieci nigdy nie chcę mieć,bo związują do końca życia z jednym mężczyzną,doszło do tego, że szukałam sposobów jak stac się bezpłodną ( żeby nie dac szansy instynktowi macierzyńskiemu ). Wiem, że to chore... ;(
Wracając do tego sylwestra..po tej wizycie u tarocisty wszystko było jasne.To jego wina.W zasadzie ich ,i mojego ojca i matki.
Sylwestra spędziliśmy w domu.Cała moja rodzina ,starsza kuzynka ( najbliższa ) i druga kuzynka ( przyjaciółka mamy).
Po kilku kieliszkach drugiej kuzynce włączył się jakiś dołek i zaczęła opowiadac jak jej to było źle z mężem, że ją bił itp...
Powiedziała do mnie, że ja nie wiem jak to jest ,więc nie wytrzymałam i wtrącałam co chwilę jakiś komentarz,odnosząc się oczywiście do ojca,który siedział obok. Widziałam, że mu przykro,nie chciałam go ranić ale to było silniejsze ode mnie.
Po prostu wypływało ze mnie to wszystko,co siedziało.Nie mogłam przestać mu dogryzać. Ona w końcu się popłakała i dalej stała przy swoim ,czyli tekst typu " Ty nic nie wiesz,nie miałas takiego życia jak ja!!"
Nie wytrzymałam,popłakałam się i wszystko wygarnęłam,dosłownie wszystko,co robił,jak traktował matkę i mnie,później wybiegłam do innego pokoju.Kuzynka za mną pobiegła ,powiedziała, że nie wiedziała, że miałam taką sytuację .Że moja mama wszystkiego jej nie mówiła,przeprosiła mnie i poszła do nich.
Żałuję tego co powiedziałam,nie przebierałam w słowach..np " nienawidze cię za to,najlepiej gdybyś się powiesił.Nigdy nie byłeś moim ojcem itp.."
Po chwili ( dłuższej chwili) przyszła do mnie moja matka.I wiecie co ? Pierwsze co powiedziała to coś w stylu " Ja wiem, że nie było dobrze ,ale po co to wszystko mówiłas przy nich ? Nie przejmuj się,chodź do nas."
Powiedziałam , że mnie to nie interesuje,że sa goście i , ze nie wiem czemu to zrobiłam ( nie byłam az tak pijana) ,zaczełam tez znowu wspominac to co było..I w tamtym momencie załamała mnie swoimi słowami. Odrzekła " A zastanowiłas się dlaczego pił ? Ile problemów mieliśmy przez ciebie? jak się zachowywałaś jako nastolatka? " Wtedy nogi mi się ugięły. To była sprzeczność,zupełna sprzeczność, którą kiedyś czytałam w jednej książce o alkoholikach,że "dziecko nigdy nie jest winne picia rodzica".Odparłam na to "A czy ty zastanowiłaś się,dlaczego ja się tak zachowywałam?!"
Mój tata nie wytrzymał napięcia i wyszedł na zewnątrz.
Nie mogłam się uspokoic cały wieczór,ale poszłam o nich.Gdy wrócił, zalezało mi , żeby z nim porozmawiać,wszystko wyjaśnić,czułam, że już czas na to. Ale on mnie ignorował.Bawił się w najlepsze w drugim pokoju.Nie wiem dlaczego,ale znów ja rozpoczełam kłótnię,już nie pamiętam co dokładnie mówiąc...ale wtedy już zamiast siedzieć cicho i mnie olewać , pokazał jaki jest naprawdę.Krzyczał , że po co przyjeżdżałam, że ma już mnie w dupie, żebym się wynosiła stąd. Usłyszałam też epitety typu "szmata".
Wiem, że to ja wywołałam tą wojnę ale najbardziej boli mnie to, że moja matka po całym zdarzeniu miała pretensje jedynie o to, że zrobiłam to przy kuzynkach.I, że teraz będa plotki ;( Raz tylko spytała co mi jest, że tak się zachowuję i to po kilku dniach,jak już wyjechałam.
Nie wiem co mi strzeliło do głowy,ale tak jak przed przyjściem gości czułam do ojca tylko miłość i sympatię,tak zmieniło się to o 360 stopni w nienawiść,wszystko się przypomniało.Nie mogłam się opanować,byłam jak w amoku.Alkohol pewnie pomógł ale to nie w tym rzecz.Wcześniej piłam o wiele więcej,nawet w dniu przyjazdu "na powitanie",nic takiego nie miało miejsca.Dopiero wtedy.
Moja matka nie rozumie tego,co się ze mną dzieje,ja sama chyba tego nie rozumiem. Myślałam, żeby wysłać jej książkę o DDA,ale obawiam się, że przeczyta,chwilę pomyśli nad całą sprawą,rzuci w kąt i zapomni..
Z jednej strony czułam ulgę po tym co zrobiłam,a z drugiej strony żal,żal do siebie, że tak potraktowałam stęsknionych rodziców,którzy tak cieszyli się gdy przyjechałam.
No i nie czuję, żeby to był koniec.Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi na ten mój "wyskok".Oni chyba nawet nie zdają sobie sprawy, że jest coś takiego jak DDA i , że tak oddziałuje na człowieka.
Co mam teraz robić? nie mam mozliwości chodzić na terapię,nie mieszkam w Polsce.
A czuję, że aby w końcu skończyć moją mękę,muszę wybaczyć im to wszystko,ale i oni muszą wybaczyć mi.
Jak przygotować ich na tą rozmowę ? Póki co,niestety nie są gotowi.Nie potrafili ze mną wtedy nawet porozmawiać...
Ojciec od 1 stycznia nie odezwał się do mnie słowem.A matka do tej pory prawie przy każdej rozmowie powtarza " zepsułaś wszystkim sylwestra".
Mimo tego,co robił,jak bardzo cierpiałam przez niego,bardzo go kocham.
Za wszelkie rady będe wdzięczna
Z góry dzieki.
C.