A miało być pięknie..... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » A miało być pięknie.....

Strony 1 2 3 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 564 ]

Temat: A miało być pięknie.....

Wyszłam za mąż z miłości , ale ślub bardziej wzięłam z moją teściową , niż z nim . Od początku  było nie tak . Nie spełniałam oczekiwań teściowej , a i mój mąż chyba szybko się rozczarował . Po 6 latach pobił mnie dotkliwie , a ja zamiast uciekać gdzie pieprz rośnie - wybaczyłam , bo przecież to ja byłam winna , no i go kochałam .
Cokolwiek się w naszym życiu zadziało , to była moja wina. Wpadałam w niskie poczucie własnej wartości . Nie miałam wsparcia w nikim , bo wstydziłam się mówić , co mi w duszy gra.  Często jednak zastanawiałam się jak to jest , że w pracy mam sukcesy , a w domu porażki ,  wybierałam więc to , co dla mnie było lepsze , czyli robiłam karierę zawodową , co jeszcze bardziej źle do mnie nastawiało teściową , bo ta chciała , żebym była przede wszystkim darmową pomocą domową .
Zdaniem mojej rodziny praca umysłowa nie męczyła , więc dbali o to , żebym nie odpoczywała po pracy i  dociążali mnie fizycznie w domu .
Dźwigałam więc na swoich barkach "dom" . Byłam też filarem finansowym rodziny .
Jednak czara  przepełniała się  coraz bardziej , aż wpadłam w depresje i ciach .........po zawodowej pracy.
Renta nie była już dobra , bo za niska . Premii nie było .Trzeba było z wielu rzeczy zrezygnować . Zaczęły się problemy , bo właśnie wtedy mój mąż oddalił się ode mnie emocjonalnie . Przylepił mi etykietkę "psycholicznej" , chociaż nie latałam z siekierą lecz wycofałam się z życia w głąb siebie.
Pięć miesięcy przebywałam na dziennym oddziale szpitala psychiatrycznego gdzie usłyszałam od lekarki prowadzącej , że rodzina mną nie interesuje się , więc muszę sama stanąć na nogi.
Da pani radę - mówiła , bo jest pani silną osobowością .
W 25 rocznicę naszego ślubu otrzymałam orzeczenie komisji , o przyznaniu renty.
Od tego dnia byłam już w piekle rodzinnym .  Wytrzymałam jeszcze  cztery lata i znów czara  przepełniona i przelało się już na dobre.
Separacja .....................................

cdn.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: A miało być pięknie.....

do czego moze doprowadzic osoba ktora sie kocha bezgranicznie?????????co teraz robisz?

3

Odp: A miało być pięknie.....

no"ciekawie" się zaczyna czekam na c.d.

4

Odp: A miało być pięknie.....

Witajcie Agnieto i Kasiu smile
Mam zamiar rozpisać się na dobre.
Muszę jedynie łapać oddech.
Pozdrawiam.

5

Odp: A miało być pięknie.....

pisz pisz nie trzymaj nas w napieciu.Moja kolezanka tez jest w takim chorym zwiazku,maz kiedys ja chcial zabic miala poprzebijana sledzione nozem i cos tam jeszcze,a ta glupia jeszcze sie zadluzyka sie zeby go wyciagnac z wiezienia.a on odplaca jej sie tym ze ja zdradza dreczy psychicznie i  caly czas jej powtarza ze ja wykonczy, jak nie udalo sie fizycznie to psychicznie.ile trzeba miec sily zeby tkwic w takim zwiazku?a jednoczesnie jak trzeba byc bezsilnym zeby tkwic w nim?nie ma sytuacji nie do rozwiazania

6

Odp: A miało być pięknie.....

Separacja
nastąpiła właściwie po jego  kolejnym żądaniu, bym zabierała swój tobołek, z którym do niego przyszłam i poszła sobie "w pizdu". Tobołek oznaczał, że byłam biedna .
Wściekłam się na dobre i oświadczyłam, że to już koniec mojej poniewierki, i że jeżeli któreś z nas pójdzie tam  gdzie on wskazuje,  to będzie to właśnie on.
Tymczasem posłałam go na własny rozrachunek, co chyba jemu sprawiło radość.
Teściowa była już w bardzo złym stanie i wkrótce zmarła .
On po pracy udawał się do mieszkania po niej  /za ścianą/, a do naszego przychodził jedynie na noc, co mnie wkurzało, bo to ni pies, ni wydra.
Zażądałam od niego jasnego określenia sytuacji, a przyciśnięty do muru oświadczył, że wkrótce się tam urządzi .
To już było jasne jak słońce, że to całkowity koniec naszego związku.
Nie pozwoliłam odwlekać sprawy w czasie, lecz zmusiłam jego do przenosin na drugą stronę, pomagając  nosić jego rzeczy, by to krócej trwało .

Nie przewidziałam, że teraz przeżyję drugie piekło, gorsze od poprzedniego.

cdn.

7

Odp: A miało być pięknie.....

DOBRZE ZE WZIELAS SIE W GARSC I NIE POZWOLILAS SOBA JUZ POMIATAC SZKODA ZE NIE IALAS ODWAGI WCZESNIEJ:A MACIE DZIECIß

8

Odp: A miało być pięknie.....

Niesamowite, a momentami przypominające moje życie z przed lat / i nie tylko z przed.. /.  Szkoda że piszesz "na raty"!

9

Odp: A miało być pięknie.....

hmm... sytuacja trudna:/
najgorsza jest  ta świadomość ,że nie masz wsparcia w trudnej chwili dotyczacej nawet jego ,własnie w nim. Wiem ,że często zostawiamy znajomych , przyjaciół własnie dla nich , a potem z ich strony dzieje nam się krzywda i nie ma z kim porozmawiać, wszystko zostaje na Twojej głowie, wszystkie myśli nie daja spokoju...

Ja stoje własnie przed takim wyborem ... chcemy zamieszkać razem , ale jest ... kto?>> teściowa ...
teraz juz to widzę jak nie daje spokoju , nawet o 11 w nocy kiedy jest u mnie pisze , dzwoni zeby zapytac jak się czuje ... i powiedziec jak jego brat radzi sobie w zyciu hmm oczywiscie brat mojego faceta to totalna fajtłapa i mamusi wszystko mowi nawet sekrety swojego brata ,który powierzył mu jako nie tylko bratu ale przyjacielowi . Wiem ,że będę miała niespodziewane wizyty i obiadki niedzielne:/( choć mam już na to sposób - uciekam do mojej mamy na obiad big_smile  ). Najgorsze jest to ze ciezko facetowi wytlumaczyc te jaskrawe sytuacje gdzie mamusia wkłada swoj pysk , a potem jest juz tylko gorzej ...

Wspólczuje bardzo... , ale wiem ze dasz sobie  rade , jak juz takie kroki postawaiłas ...
a pewnie tym kolejnym etapem jest rozwód ?

10

Odp: A miało być pięknie.....

kolezanka a twoj facet co na to?moja tesciowa jest calkiem inna interesuje sie co sychac i ogolnie odwiedza ale nie kieruje naszym zyciem,a ja za wiele tez nie chce jej mowic bo jak wie ona to wiedza wszyscy.niestety moj maz informuje wszystkich o swoich planach,matke brata siostre a omi potem komentuja ze to nie tak poszlo czy tamta

11

Odp: A miało być pięknie.....

Widze że umisz krytykować innych,a sama jesteś troche niezaradna.Ja umiałam podjąć decyzje o odejściu od męza który mnie bił i poniżal,a do tego trzeba dużo siły i odwagi.Miłość niestety powoduje że popełniamy błędy i nikt ani nic nas przed nimi nieuchroni.Ja pare lat temu też inaczej wyobrażałam sobie swoje życie inaczej,ale niezawsze jest tak jak chcemy.

12

Odp: A miało być pięknie.....

do kogo to mialo byc dokladnie?!kazdy wyobraza sobie sielanke a z reguly wychodzi inaczej....

13

Odp: A miało być pięknie.....
nela79 napisał/a:

Widzę że umiesz krytykować innych,a sama jesteś trochę niezaradna.Ja umiałam podjąć decyzje o odejściu od męża który mnie bił i poniżał,a do tego trzeba dużo siły i odwagi.Miłość niestety powoduje że popełniamy błędy i nikt ani nic nas przed nimi nie uchroni. Ja parę lat temu też inaczej wyobrażałam sobie swoje życie inaczej,ale nie zawsze jest tak jak chcemy.

Jeśli to było do mnie, to gdzie ja kogoś krytykowałam?
Jeśli nawet coś ostrzej napisałam, to właśnie wynikało z mojego doświadczenia życiowego.
Ja nie jestem osobą niezaradną, ale sytuacja w jakiej byłam powodowała moją bezsilność.

'koleżanko'
póki czas wyznaczaj granice i nie pozwalaj jej przekraczać, bo szkoda życia marnować
dla teściowej. Ja swoją pokochałam, ale ona mnie nigdy nie zaakceptowała.
Nic co ja zrobiłam nie zadowalało jej, a krytykowała, motała, intrygowała ...... ze wszystkich swoich sił.

'agnieto'
moja siostra miała teściową, po której płakała bardziej, niż po naszej matce.
Matka zmarła gdy byłyśmy młode, a jej teściowa, gdy siostra już /przy jej wielkiej pomocy/ odchowała dzieci.
Teściowa była wielką przyjaciółką mojej siostry.

'samanthab313'
Nijak mi nie wychodzi pisanie o moim życiu jednym cięgiem.
Ot to taka moja opowieść w odcinkach.

14

Odp: A miało być pięknie.....

no moja tesciowa moze nie jest moja przyjaciolka ale jakichs wiekszych spiec z nia nie mam.powiem ci ze podejrzewam ze ja tez tak zrobie jak twoja siostra......

15

Odp: A miało być pięknie.....

Piekło
Teraz dopiero zaczęło się na dobre.
W miarę spokojny do tej pory facet przywdział szaty diabła i starał się mnie wszelkimi sposobami zniszczyć, wykurzyć z jego posiadłości......... doprowadzić do sznura .
Wciągnął w porachunki ze mną starszą córkę /od dwóch lat mężatkę/ kreując się przed nią na wielce pokrzywdzonego i tak zmanipulował , że córka stanęła po jego stronie.
Umarła królowa , niech żyje królowa - córka zajęła miejsce teściowej i usiłowała razem z ojcem przejąć kontrolę nad moim życiem , bo przecież jestem "psycholiczna".
Ułożyli sobie iście szatański plan co do mojej przyszłości i powoli wcielali go w życie, po prostu dręcząc mnie.
Byłam bliska obłędu, bo to, że on taki był, to dla mnie nie nowina, ale córki zachowań przeboleć nie mogłam.
Usilnie manewrowała młodszą, by ustawić ją przeciw mnie również, ale ta postawiła się i była /zgodnie z moją prośbą/ neutralna. Nie mogło być inaczej, bo i ją by zjedli tym bardziej, że młodsza była wychowana u nas jako w rodzinie zastępczej. Pomimo uzyskania pełnoletności wciąż wtedy z nami mieszkała.
Znikąd pomocy.  Siostry miały własne życie. Obcym wstyd gadać , a poza tym nauczona w dzieciństwie , żeby nie mówić nikomu, co się dzieje w domu - milczałam.
Wszyscy byli zaskoczeni tą separacją, bo wydawało im się, że skoro teściowa nie żyje, to właśnie już powinna nastąpić sielanka. jednak nie łatwo jest kleić coś, co prawie 30 lat rozpadało się.
Milczałam więc, ale i piłam .
Znalazłam sobie przyjaciela - alkohol .........

cdn.

16

Odp: A miało być pięknie.....

z jednej skrajnosci w druga......

17

Odp: A miało być pięknie.....

Mój przyjaciel..... hmm
Wypić lubiłam zawsze.  Lubiłam gości u siebie i chodzić do innych. Wyjazdy, ogniska,grille, wycieczki. Zawsze coś zorganizowałam by było wesoło.  Byłam lubiana w towarzystwie, bo  przeważnie miałam dobry humor . Nie użalałam się, więc nie wiedzieli, co mi w duszy gra.
On także był lubiany, zwłaszcza przez panie, bo w towarzystwie odzywał się w nim   
"lew salonowy".
Miał dla pań ciepłe słowo, komplement i chęć niesienia pomocy.
Byłam zazdrosna, że do mnie jest oschły, obojętny, czasem w towarzystwie niemiły bo często mnie krytykował, a czasem wyśmiewał, czego inni chyba nie zauważali, bo ogólnie był lubiany, więc kto by się bawił w wyławianie takich "drobiazgów". Nigdy nie nadużywał alkoholu, a jeśli już wypił, to raczej na wesoło, więc nie było to niepokojące. Nieraz nawet myślałam, że dobrze byłoby, gdyby częściej wypił, to byłoby weselej.
Ja niestety potrafiłam przebrać miarę, a następnego dnia kac mnie mordował . Odkryłam jednak,
że gdy wypiję, jestem  odporniejsza, znieczulona, śmielsza, mniej zmęczona .................. Mogłabym wiele zalet picia alkoholu tu wymienić, ale ogólnie mówiąc miałam wtedy wszystko w dupie.
Przez kilka lat leczono mnie z podejrzeniem białaczki i jednym z zaleceń lekarza było picie czerwonego gronowego wina /szklanka dziennie/ by pobudzać produkcję szpiku.
Nawet mi to pasowało, ale nie wiedziałam jeszcze wtedy, że to jest także prosta droga do uzależnienia.
Po pięciu latach wykluczono białaczkę, więc i ja przestałam pić wino, ale rozwiązywanie problemów przy pomocy alkoholu stało się już dla mnie chlebem powszednim.
Zaczęłam zauważać , że piwo na co dzień gości w mojej lodówce , a gdy go tam nie było, czułam dyskomfort.

Postanowiłam to zmienić...............

cdn

18

Odp: A miało być pięknie.....

Zmieniałam
Zaczęłam od szukania pracy.
Zajęłam się maleńką dziewczynką, od trzeciego miesiąca jej życia, aż do wieku przedszkolnego .
Kochałyśmy się obie . Do teraz mamy dobre relacje .
W tym samym czasie młodsza córka wyjechała do pracy poza granice kraju i znów ogarnęła mnie pustka i bezsens istnienia. Wyjechała z zamiarem popracowania przez rok i odłożenia na ślub, bo od dwóch lat miała chłopca i zamierzali pobrać się. Los chciał inaczej, bo po kilku miesiącach, chłopiec zginął tragicznie, więc postanowiła tam pozostać.
Ze starszą nie udało mi się nawiązać dobrych relacji .
Nawet gdy wyszła za mąż i urodziła dziecko, nie dopuszczała mnie za bardzo do wnuczki ani do siebie.
Zięć mnie lubił, ona była o to zazdrosna, więc nie pchałam się do nich, by jej nie drażnić.
Zamieszkała u zięcia, bliziutko naszego domu, ale nie mogłam do nich czasem zajrzeć, bo raz gdy weszłam wracając ze sklepu, córka okazała swoje niezadowolenie, więc po pięciu minutach wyszłam.
Pogodziłam się z tym. Niech się kochają myślałam...... po co im przeszkadzać.
Wystarczyły mi kontakty, gdy ona /oni/ przychodziła do nas, a bardziej na posesję i do ogrodu, bo do mnie starała się nie wchodzić.

Znalazłam sobie pracę w kiosku typu "Ruch" u swojej znajomej, z którą kiedyś pracowałyśmy w jednym z urzędów.

Z córką ciut drgnęło gdy wpadła w kłopoty finansowe , a tata zajęty już  był swoją nową zdobyczą, młodszą ode mnie o 7 lat, a od siebie o 14 i świata poza nią nie widział . Dostał amoku , aż żal było patrzeć . Nie obchodziło go nic i nikt .
Z braku laku , to i kit dobry jak mówi stare powiedzenie, więc córka zwróciła się z problemem do mnie, a ja cała szczęśliwa, pomagierka na całego, weszłam w to pomaganie całą duszą swoją i portfelem .
Pomogłam , wyciągnęłam z długów , sama wpadałam....... hmm
Pracowałam za dwie, żeby było więcej pieniędzy.
Przemęczona, niedospana, samotna do bólu, bo serce córki pozostało twarde, a ona jedynie brała - znów płynęłam.  Najpierw ostrożnie, a potem...... potem coraz śmielej.

Rozmowa z moją szefową, która zauważyła problem.....jedna, druga i moja decyzja
- idę na odwyk!

cdn

19

Odp: A miało być pięknie.....

jak sie to czyta bo brzmi jak jakies opowiadanie zmyslone a nie prawdziwe zycie.to niewiarygodne co cie spotkalo

20

Odp: A miało być pięknie.....

Cisza to ja,czekam na cd,jakoś tak Cię polubiłam jak przeczytałam Twój inny,jeden post:)

21

Odp: A miało być pięknie.....
agnieta1987 napisał/a:

jak sie to czyta bo brzmi jak jakieś opowiadanie zmyślone, a nie prawdziwe życie.
To niewiarygodne co cie spotkało

Chwilami sama w to nie wierzę. hmm

22

Odp: A miało być pięknie.....
zulu gula7 napisał/a:

Cisza to ja,czekam na cd,jakoś tak Cię polubiłam jak przeczytałam Twój inny,jeden post:)

Pewnie ten, w którym trochę dokopałam i jeśli mówimy o tym samym, to krew we mnie gotuje się gdyż przypomina się to, co ja sama przeżyłam.

Ps.
Miałam coś popisać, ale były jakieś trudności dostania się na forum. Wywalało  cały czas. Pewnie serwer był przeciążony.

23

Odp: A miało być pięknie.....

Cisza:):),ale tam napisałaś najczystszą prawdę:)a prawda boli:)a autorka tamtego wątku "lata"teraz po kanałach net kobiet szukając tych,które niepochlebnie się wyraziły o jej sytuacji i próbuje znalezć haka na nie:)hehe:)czytam z zapartym tchem Twoją historię:)i czekam na więcej.

24

Odp: A miało być pięknie.....

Z córką drgało
jeszcze kilkakrotnie, a z każdym drgnięciem miałam nadzieję, że coś zmienia się na lepsze .
Marzenia nie zawsze spełniają się, więc ...............  hmm
Moja decyzja o pójściu na terapię została przesunięta, bo znów córka mnie potrzebowała, a moje przekonanie o uzależnieniu - bledło .
Poradzę sobie  -  tak myślałam . Teraz kiedy jestem potrzebna, nie mam powodu do picia.
No i byłam potrzebna , bo córka rozwodziła się ze swoim mężem. 
Gdzie miała pójść ?
No przecież tu, skąd wyszła czyli - powrót do mnie.  Nie przewidziałam, że znajdę się w kolejnym piekle .
Cholera przecież podobno piekło jest tylko jedno, a ja zaliczam kolejne .
Coraz częściej i dłużej z wnuczką u mnie nocowała i zawładnęła mną, moimi finansami, moją szafą, lodówką........  nie licząc się z moimi potrzebami.
Tata nadal bawił się ze swoją kochanką . Sprzedał działkę i zainwestował w budowanie  domu z kochanką.
Nie obchodziło go nic, bo planował, że wkrótce stąd się przeprowadzi, ale swojego tutaj mieszkania, córce nie popuścił . Chciał mieć rezerwę.
Ja zajmowałam się znów wszystkim, a także dostąpiłam łaski opiekowania się wnuczką.
Wnuczka mnie uwielbiała z wzajemnością, córka coraz bardziej nienawidziła .
Zaprzyjaźniła się z ojca kochanką  i widziała w niej  boginie u boku taty .
Nie wprowadziła się jeszcze ostatecznie nie wiedziałam dlaczego zwlekała i zrozumiałam na czym to polegało, bo kiedyś gdy bardzo źle się czułam /jakieś żołądkowe sensacje nerwicowe/, to wezwała pogotowie sugerując, że usiłuję targnąć się na swoje życie . Przecież byłam psychiczna, więc przyjechali, wyłuskali z fotela jak zwierzę i powieźli do wariatkowa, gdzie powinno być moje miejsce. Nie chcieli ze mną rozmawiać tylko z nią.
Zatrzymaj to, co Ty zrobiłaś! .... krzyczałam, ale widziałam jedynie jej stalowy wzrok.
Trzymali mnie przez 18 godzin wbrew mojej woli .Jednak miałam szczęście trafiając na normalnego lekarza dla wariatów i ten po długiej ze mną rozmowie zwołał  konsylium i podjął decyzję o zwolnieniu mnie do domu . W uzasadnieniu napisał, że nie było podstaw do takiej interwencji, a mnie zapytał czy zdaję sobie sprawę z tego, że rodzina chce mnie ubezwłasnowolnić.
To był dla mnie szok .
Jedynie 6 godzin brakowało do tego, by sąd wydał decyzję na wiosek córki, o przymusowe leczenie zamknięte.
No i znów ich zawiodłam.

cdn

25

Odp: A miało być pięknie.....

cisza to ja -bardzo ci współczuję.Niech twoje posty będą przestrogą dla kobiet ,które tkwią w podobnych związkach.Sama kiedyś byłam jedną z nich i tez byłam bliska obłędu ale uciekłam  w porę...i ułożyłam sobie życie od nowa.Mam wspaniałego męża.Załuję tylko ,że mój 10letni synek nie ma rodzeństwa i raczej nie jest to możliwe w najbliższym czasie.
Pozdrawiam cię czekam na kolejne posty.

26

Odp: A miało być pięknie.....

cisza to ja- czytalam z zapartym tchem, nie moge sie doczekac na ciag dalszy.

27

Odp: A miało być pięknie.....

Cisza:):) z każdym Twoim postem widzę jaką jesteś mądrą i wartościową kobietą.....a głupota i podłość nawet najbliższych nie zna granic...

28

Odp: A miało być pięknie.....

Cisza to ja, co z Tobą dzisiaj - pisz, oczyść się kochana. Bardzo, bardzo dobrze Ciebie rozumiem .

29

Odp: A miało być pięknie.....

O, Boże...Taka wspaniała kobieta i takie piekło?!:-(((Zawiesilam się w fotelu przed monitorem..

30

Odp: A miało być pięknie.....

No niestety, ale przeważnie inteligentne, dobre i wrażliwe są w życiu wykorzystane i psychicznie sponiewierane i doprowadzane do obłędu. Nie wolno tkwić w takich związkach, nie wolno pozwalać na przemoc ani psychiczną, ani  fizyczną i jeśli się w takim znajdziemy, to za ks. Tischnerem powtarzam - wiać gdzie się da.

31

Odp: A miało być pięknie.....

Czekam na cd. Mam nadzieję, że nieco szczęśliwszy :-)

32

Odp: A miało być pięknie.....

Cisza to ja, skoro tu jesteś to można przypuszczać, że mimo wszystko będzie happy end, albo nadal historia trwa.
Książkę mogłabyś napisać, bardzo dobrze się to czyta i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

33

Odp: A miało być pięknie.....

Dziękuję za ciepłe słowa.
Pozdrawiam serdecznie i powiem, że jeszcze trochę Was zanudzę, a tymczasem:

I już nic nie było takie samo.
Nowa królowa także zapanowała na posesji, więc już były dwie. 
Nie mogłam przejść spokojnie, bo kochanica mojego jeszcze męża wyzywała mnie, wyśmiewała nawet  w ich obecności, na co nie było ich reakcji.  Kiedyś mijając się ze mną trzepnęła mną o siatkę, aż poraniłam sobie ręce. Innym razem podstawiła mi nogę bym się przewróciła. Wystartowała do mnie z łapami  gdy złożyłam do sądu pozew o alimenty od jeszcze swojego przecież męża.
Broniła jego kasy pazurami, by na budowę domu było więcej.
On budował nowy dom i bawił się, ja spłacałam długi zaciągnięte by pomóc córce, a gdy zwróciłam się do niego o jednorazową pomoc finansową na życie ? odmówił.  Dlatego podjęłam decyzję i złożyłam pozew o alimenty.
Broniła jego kasy pazurami także na trzy dni przed sprawą. Był przy tym obecny  i zareagował dopiero gdy usłyszał moje rzężenie . Ja 163 cm i 60 kg, ona 175 i z 80 kg. Nie miałam szansy!
Mieszkamy w miejscu , gdzie nocą nie widać żywej duszy. Uszło jej to "na sucho". Wstydziłam się wzywać policję,  no i byłam  przekonana, że znów zrobią ze mnie "psychola" - skończyłam na obdukcji i wykorzystałam ją przy rozwodzie.
Zrozumiałam, że teraz to już może być jedynie gorzej. Nie mogłam sobie darować, że jeszcze i taka  łobuzica  dołączyła  do moich  dręczycieli i za ich aprobatą.
Sprawę o alimenty wygrałam. Płaci mi do dziś. Nie jest to wielka kwota, ale ma obowiązek, a ja nie ustępuję gdy on co dwa lata składa pozew o zdjęcie z niego tegoż  obowiązku.

Pękło we mnie wszystko i za to co zrobił, a także za to, że przywłaszczył sobie także mój dorobek, a mnie chciał wyrzucić jak zużytą ścierkę, a najbardziej, że zmanipulował córkę i tym zmarnował mi życie. Robił to od wielu lat. Córka wychowywała się w braku do mnie szacunku i tak została ukształtowana przeciw mnie, że ja to 'nic', a tata to dobry człowiek.  Istotnie był dobry, bo kłopoty to była moja specjalność. Tata nie pomagał i nie szkodził, a przez całe życie był pasywnym egoistą.

Zaczęłam porządkować własne życie??????

cdn

34

Odp: A miało być pięknie.....

to brzni naprawde jak ksiazka

35

Odp: A miało być pięknie.....

Odbiłam się od dna ??..

Znów zaczęłam pić i coraz bardziej nienawidziłam za to siebie, bo przecież nie byłam lumpiarą. Pracowałam przez  szereg  lat na ciekawych, samodzielnych i bardzo odpowiedzialnych stanowiskach.  Bardzo przez wszystkie lata dbałam o dom i rodzinę, a teraz nie mogłam uwierzyć w to, co działo się.
To było jak w Matrixie.
Jeszcze wam pokażę ? przyrzekłam sobie!   Poznacie teraz zupełnie inną kobietę i matkę.

   I zaczęłam porządkować swoje życie

Zgłosiłam się na terapie zamkniętą.   
Wróciłam  już do samodzielnego mieszkania , bo córka moje mieszkanie podzieliła na pół , gdy tam byłam. Mam teraz ich wszystkich za plecami. Zrobiła też dla mnie oddzielną furtkę . Najpierw było to dla mnie szokiem , ale z czasem  nabrałam przekonania , że to było najlepsze z wyjść . Sprzedała swoje mieszkanie w blokach, które to ja im wykupiłam na własność i z uzyskanych ze sprzedaży pieniędzy poczyniła te tutaj inwestycje i zmodernizowała moją część, za co dozgonnie jej jestem wdzięczna.
Na terapii nauczyłam się radzić sobie ze swoimi emocjami . Przerobiłam to, co zapijałam, nabrałam pewności siebie . Odzyskałam swoje poczucie wartości .  A najważniejsze, że zaczęłam  śmiało wyznaczać  granice, których naruszać nie pozwalam, a gdy je naruszają odpowiednio reaguję.

Zaczęłam od tego, że rozmawiając kiedyś ze znajomą ujrzałam męża kochanicy mojego jeszcze męża, a okazało się, że oni znają się, co ułatwiło mi sprawę ? zaprosiłam go do siebie na kawę.
Zaproszenie przyjął i u mnie dowiedział się, że jego jeszcze żona od czterech lat romansuje z jeszcze moim mężem, że to z moim mężem budują ten dom na ich działce.
U mnie dopiero otworzyły się jego oczy szeroko, a ja dowiedziałam się wielu rzeczy, m in to, że on pracował na zmiany, więc łatwo było pewne rzeczy ukryć, że on widział /blisko mieszkają/ gdzie ona chodzi, ale mówiła jemu, że ma tu koleżankę, że ona to awanturnica i robiąc jemu awantury, skarży na niego do dzielnicowego, że używa w domu przemocy i wiele innych jeszcze rzeczy, ale co tam....to tylko słowa.
Żal mi było faceta, ale to przecież d? nie chłop, że pozwolił za nos się wodzić i nic z tym nie robił, że tak kobitka nim manipulowała i trzymała pod pantoflem, że on nie miał śmiałości dochodzić swoich praw, nawet małżeńskich powinności, bo ta twierdząc, że ostygła uczuciowo, przestała z nim współżyć, ale wciąż dzieliła z nim wspólną kanapę i przyjmowała jego zarobki. Uświadomiony przeze mnie pozakręcał wszelkie kurki  płynących od niego pieniędzy. Złożył pozew o rozwód. Zrzekł się praw do majątku na rzecz już ich pełnoletnich dzieci. Wyjechał do swojej rodziny na stałe????. I wtedy dopiero zaczęły się kłopoty, bo finanse mocno skurczyły się.
Na szczęście  to mnie nie dotyczy. No??. może jednak, bo teraz całą winą za niepowodzenia finansowe taty, córka obwinia właśnie mnie, bo gdybym nie powiedziała.......

Złożyłam do sądu pozew o wgląd w wychowanie, bo miałam nieodparte wrażenie, że wnuczka córce przeszkadza, że nie jest właściwie wychowywana, gdyż córka na niej zaczyna odbijać  swoje frustracje. Karała ją za kontakty ze mną, a to dziecko bardzo do mnie lgnęło. Nie chciałam by wnuczka była rozdarta pomiędzy  matką, dziadkiem i mną więc starałam się  nie za bardzo wychylać głowę ze swojej samotni, ale gdy wnuczka do mnie przychodziła, to okazywałam jej miłość i wspierałam, a córka zaraz znalazła jakiś powód, by ją ode mnie zabrać.
Robiła awantury wykrzykując głupoty w tym celu, żeby ludzie myśleli, iż ja jestem złym człowiekiem.
Zaniedbywała to dziecko uczuciowo, bo znalazła sobie nowego partnera i dla dziecka miłości brakowało.  Oddawała pod opiekę dziecko znajomym, by ze swoim kochankiem mieć luzik i swobodę. Odebrała mi prawo odbioru dziecka z przedszkola twierdząc, że ja jestem niebezpieczna, więc ona boi się o swoje dziecko. Potem okazało się, że to były zaplanowane zachowania, bo mój były złożył do sądu pozew o unieważnienie małżeństwa z powodu mojej rzekomo jeszcze przed małżeństwem ? choroby psychicznej.

Wycofałam sprawę gdy okazało się, że córka jest w ciąży, lecz w sądzie zagroziłam, że jeśli  przy drugim dziecku nie zacznie matkować pierwszemu, to ja powrócę do sprawy.   

cdn

36 Ostatnio edytowany przez cisza to ja (2012-09-15 22:03:30)

Odp: A miało być pięknie.....

Nadal porządkowałam??

Odpowiednio zareagowałam   gdy mnie córka   pobiła  bo ja broniłam bitą przez nią wnuczkę za to, że pomimo zakazu weszła do mnie??.  i  wezwałam policję . Powiedziałam wprost, że biła dziecko, a gdy ja stanęłam w jej obronnie, to wzięła się za mnie, i że jestem gnębiona, ale wstydziłam się wcześniej tak reagować. 
Na nic zdały się jej wobec mnie zarzuty, że jestem psychicznie chora, bo choroba /depresja/ przez kilkanaście lat nie powraca, więc wg naszego prawa nie można powoływać się na to i na nic powołanie się na mój alkoholizm, bo nie zaprzeczając, iż jestem uzależniona poinformowałam, ile już lat nie piję. Zagrożono jej więc  niebieską kartą ,którą gdy to się powtórzy, to na mój wniosek założy policja, co ją już długo hamuje  i od tamtego wydarzenia  nie wyciąga do mnie rąk, a nawet nie robi ?podwórkowych ? awantur, bo uprzedziłam, że posiadam dyktafon.

Umiałam bronić się w sądzie i mój były  nie uzyskał unieważnienia małżeństwa, o co wnosił, a widząc ,że nie da rady , żądał wyłącznej winy mojej , co też mu nie wyszło i  wyrok  w sprawie rozwodu brzmi
'z winy obojga',  co mi bardzo odpowiada,  a on był zmiażdżony.   Sprawa trwała dwa lata i wydał mnóstwo pieniędzy, a mógł przecież przyjąć  wcześniejszą moją propozycję, by rozstać się bez wyciągania brudów. Był pewien, że wygra,  niewiele brakowało żeby był wyłącznie winien.
Gdy zorientowałam się, że to jest możliwe bo i jego prawnik spuścił z tonu, to ja odpuściłam najeżdżanie na niego, bo przecież ja do świętych nie należałam, więc źle bym się z takim postanowieniem czuła.  Moim zdaniem był to  sprawiedliwy wyrok.
Jego w sądzie broniła nasza córka , a mnie - jego  rodzina .
Adwokata nie miałam .
Ja z sądu wyszłam wyprostowana , a on zgięty ,  podtrzymywany przez swojego prawnika .

Po raz kolejny sąd  oddalił jego pozew  o zdjęcie z niego obowiązku alimentacyjnego i pomimo, że jesteśmy po rozwodzie ponad 5 lat,  sąd nie zmienia wyroku. On więc wydaje na adwokatów mnóstwo pieniędzy, a ja bez adwokatów sprawy wygrywam. Nie znaczy to, że ja żyję w biedzie, ale to, że ja sama dbam o remonty i naprawy w mieszkaniu, które teraz zajmuję, ponosząc wszelkie koszty, na co brałam kredyty i je sama spłacałam. Posiadam wszelkie faktury na wszystko, co zrobiłam. Majątek przecież jest jego, a on pomimo, że ja partycypuję we wszelkich kosztach, a także płacę 1/3 podatków - nie ułatwia mi życia.
Nie interesuje go nic.
Nie interesował go przeciekający dach bo był nad moją głową, więc wzięłam kredyt i tę część wymieniłam na nową. Ja nie mam pretensji do majątku, bo gdy za niego wychodziłam, to jego matka była właścicielką, ale ja przez wszystkie lata małżeństwa pracowałam i dobrze zarabiałam. 
Rozbudowaliśmy, remontowaliśmy, ogradzaliśmy  ??..więc też dorobek swój tutaj mam.  I dlatego mam prawo tu mieszkać, a także mam prawo do spokoju i szacunku, a jeśli im to nie odpowiada, to muszą mi kupić mieszkanie.
Jednak woleli mnie zaszczuć, bym zwariowała lub powiesiła się i byłoby po problemie.

Przed oblicze sądu zaprowadziłam także jego  kochankę , która podrobiła mój podpis na pewnych  dokumentach , czym usiłowała narazić mnie na straty finansowe. Sąd uznał, że jest winna, ale ze względu na znikomą szkodliwość czynu społecznego sprawę umorzył., bo na usiłowaniu skończyło się.
Jednak  cel został osiągnięty.

Tak więc przez kilka lat porobiłam wielkie porządki w swoim życiu i mogę stwierdzić,  że już nie boję się   chodzić wieczorami, a oni wszyscy przekonali się, że już nie jestem tą, co dawniej, której można było na głowę nasrać i przyklepać, bez prawa do zwalenia g?..  Chodzę wyprostowana, uśmiechnięta, nie robię niczego na złość, bo nie jestem ani złośliwa, ani pamiętliwa.
Nigdy nie byłam łobuzicą i nie używam podwórkowej łaciny / no?. zdarzyło się, że posłałam/ nie umiałam  rozmawiać przy pomocy rąk i nie umiałam bronić się - szukając winy przede wszystkim w sobie.
Teraz wiem, że mam prawa jak wszyscy inni ludzie i  gdy moje prawa zostają naruszone, to ja mam już na tyle odwagi, by je  bronić.
Swoim wrogom wybaczyłam, co nie znaczy, że zapomniałam, ale w taki sposób sprawiłam, że nie cierpię już tak bardzo jak przez te wszystkie lata i nie zapijam problemów, a je rozwiązuję.

Sielanki jednak nie ma, bo  życie sielanką nie jest???. hmm

cdn

Ps.
Saligio,
bardzo dziękuję, przemyślę, pozdrawiam.
smile

37

Odp: A miało być pięknie.....

pogratulowac nie wiele kobiet by mialo tyle sily,zreszta nie tylko kobiet.u nas byl taki pan ktery nie wytrzymal pomiatania przez braci i powiesil im sie przed oknami......

38

Odp: A miało być pięknie.....

Hej Cisza...
Czyta się Twoją opowieść o życiu jak wspaniałą powieść-a to niestety smutne życie.
Podziwiam Cię bardzo,że mimo tylu przeciwieństw losu-potrafisz się jeszcze uśmiechać.
Tak trzymaj-jesteś dla mnie wzorem!Ja też mam pokopane życie:bo mąż,bo rodzinka...-dużo by pisać!
Szkoda,że nie mam w sobie tyle siły i optymizmu co Ty!
Pozdrawiam Cię serdecznie:)=)

39

Odp: A miało być pięknie.....
agnieta1987 napisał/a:

pogratulować nie wiele kobiet by miało tyle siły,zresztą nie tylko kobiet. U nas był taki pan który nie wytrzymał pomiatania przez braci i powiesił im się przed oknami......

No cóż, przyznaję, że sznur w oczach miałam wiele razy. Powstrzymywała mnie jedynie nadzieja, że może to wszystko zmieni się.
Teraz już jestem pogodzona z losem.

Wiele jest takich samobójstw, bo cierpienia też mają swoją granicę. Wiele rodzin zaszczuwa swoich niewygodnych krewnych, czy najbliższych.   Uważają, że to jedyny sposób na pozbycie się ich ze swojego życia. I trudno jest to udowodnić, bo ci, którzy stosują takie metody, mają charyzmę, są bezczelni i kłamią bez zmrużenia okiem. Myślę, że to oni są chorzy, ale  nie chcą uznać konieczności udania się po pomoc.
Ja swojej rodzinie nie jeden raz proponowałam, żebyśmy poszli do poradni rodzinnej, ale mnie wyśmiewali,
bo to ja w ich oczach jestem psychiczna i to ja, a nie oni mam problem.
To są bardzo trudne sprawy, gdy nie ma się świadków, ani dowodów na to, że jesteś dręczona, a przemoc zwykle odbywa się z dala od oczu innych, bo w czterech ścianach.
Dręczyciele na zewnątrz uśmiechają się i są mili dla obcych i trudno takich rozpoznać.

40

Odp: A miało być pięknie.....
elizabetta napisał/a:

Hej Cisza...
Czyta się Twoją opowieść o życiu jak wspaniałą powieść-a to niestety smutne życie.
Podziwiam Cię bardzo,że mimo tylu przeciwieństw losu-potrafisz się jeszcze uśmiechać.
Tak trzymaj-jesteś dla mnie wzorem!Ja też mam pokopane życie:bo mąż,bo rodzinka...-dużo by pisać!
Szkoda,że nie mam w sobie tyle siły i optymizmu co Ty!
Pozdrawiam Cię serdecznie:)=)

Witaj 'elizabetta'.
Podoba mi się stopka w Twoim profilu. Istotnie, to jest ból, którego nie sposób opisać.
Obcego można wyrzucić ze swojego domu, serca, życia. Z bliskimi to jest trudne.
Skoro jestem dla Ciebie wzorem, to działaj kobieto, bo życie ucieka, a ma się je jedno.
Nie jestem taką bohaterką, bo zmarnowałam swoje życie, do czego prawa nie miałam.
Podniosłam się, ale zanim to zrobiłam, to też posiałam sporo złego po drodze, chociażby to, że wybrałam alkohol, jako sposób na życie.
Dlatego mówię innym kobietom, żeby działały już, zaraz, teraz.... bo nadzieja na poprawienie jest złudna, choć umiera ostatnia.
Jeśli jest źle bez widoków na poprawę, to trzeba natychmiast działać.

41

Odp: A miało być pięknie.....

cisza to ja,  to rzeczywiście niesamowita historia.. Ileż to człowiek może wytrzymać!  Jak inni, nawet bliscy, potrafią dokuczyć,  sprawić że odechciewa się wszystkiego!  Ale ty się podniosłaś! Jesteś silną kobietą  i tej siły w dalszym życiu ci życzę!  A także zdrowia, gdyż napewno mocno masz je nadwyrężone przez te wszystkie przejścia.

42

Odp: A miało być pięknie.....
bognaboch7 napisał/a:

cisza to ja,  to rzeczywiście niesamowita historia.. Ileż to człowiek może wytrzymać!  Jak inni, nawet bliscy, potrafią dokuczyć,  sprawić że odechciewa się wszystkiego!  Ale ty się podniosłaś! Jesteś silną kobietą  i tej siły w dalszym życiu ci życzę!  A także zdrowia, gdyż na pewno mocno masz je nadwyrężone przez te wszystkie przejścia.

Witaj 'bognaboch7',
Jestem istotnie silną kobietą w sensie zdrowia fizycznego, którego można mi pozazdrościć.
Wszystko to, co mam za sobą, pozostawiło u mnie jedynie nadciśnienie, które od czasu do czasu, zwłaszcza w stresie daje o sobie znać. I jestem od niedawna jedynie z tego powodu, pod stałą opieką lekarza.
Nie robię zbyt często badań ogólnych, ale te ostatnie robione w wakacje wskazują, że nie jest źle.
Biorąc pod uwagę mój dojrzały wiek, to mam wyniki jak młoda kobieta. I cieszy mnie to.
Od długiego już czasu, jestem wyciszona, spokojna, zrównoważona, cierpliwa i jeszcze więcej - bez
wspomagania farmakologicznego dlatego, bo terapie które mam za sobą i narzędzia, które z nich wzięłam,
spowodowały moją całkowitą zmianę.
Pokochałam siebie, a to jest najważniejsze. Teraz ja jestem numer 1, a inni dopiero po mnie.

43

Odp: A miało być pięknie.....

Im nie wyszło ?.. nie poukładało się .

Córce rozpadł się drugi związek, z którego  pozostał śliczny synek.
Moje kontakty z dziećmi nadal są bardzo ograniczane.
Kilkunastoletnia wnuczka zmanipulowana przez matkę okazuje mi teraz niechęć, ale też i córka ma z nią problemy. Nie szanuje matki, nie lubi swojego brata. Jest  młoda gniewna i nie ma córka z niej pociechy. Kilkuletni wnuczek mnie uwielbia i pomimo zakazów znajdzie powód, żeby do mnie przyjść, przytulić się, pobyć u mnie i nie rozumie dlaczego mama mówi do niego, że ja jestem Baba Jaga, jak według jego oceny ja jestem najlepszą i najładniejszą babcią na świecie.                   
Nie manipuluję dziećmi, nie mówię  do nich źle o ludziach, ale czasem mówię o sytuacjach i zachowaniach dorosłych, które są  niezgodne z zasadami współżycia społecznego.  Staram się  nie ranić uczuć dzieci. Jeśli już muszę do czegoś odnieść się, to mówię tak, żeby nie kłamać, ale też nie wszystko powiedzieć. To co im wkłada w głowę moja córka to są manipulacje,  oszczerstwa i kłamstwa, ale to pozostawiam jej sumieniu.
Ze swojej postawy już zbiera profity.
Rozpracowywałam ten problem na terapiach, ale jest to beznadziejny przypadek, jak mawiali.
Dla własnego spokoju musiałam  taki stan zaakceptować.

Kochanka  kopnęła mojego byłego w siedzenie, czyszcząc  jemu portfel do granic wytrzymałości .   
Jej pozostał wybudowany wspólnie dom, do którego on nie ma praw, bo postawiony na jej działce   
i w czasie gdy ona była jeszcze mężatką.  Jej mąż przed ich rozwodem, notarialnie zrzekł się praw do majątku, ale na rzecz ich dwojga dzieci, więc  mój eks został mówiąc oględnie wyrolowany na maksa   
i został z maksymalnymi  długami do spłacania przez kilka lat.
Ona pokazuje się już z następnym.

Mój kiedyś mąż podupadł na zdrowiu, postarzał się i w niczym już nie przypomina przystojniaka sprzed jeszcze kilkunastu laty.
Teraz zajmuje się wnuczkami pod nieobecność córki.  I to jest teraz całe jego życie. 
Wnuczki i pilot od TV w ręku.                         
Pobalował , pobudował, pociupciał za wielką kasę , a teraz siedzi i przeżywa.  Dla mnie ma jedynie nienawiść i wciąż twierdzi, że to wszystko, to wyłącznie moja wina, a córcia mu wtóruje .
Nie ma dla nich innych kolorów, a jedynie czarny i biały.
Teraz to ja mogę powiedzieć :  miałeś chamie złoty róg, ??..?..  a twój ojciec,  po którym działkę dla kochanki sprzedałeś, nie ma nawet pomnika na cmentarzu.

Ja nareszcie swobodnie oddycham. Jestem panią w swoim przytulnym, czyściutkim w miarę dobrze urządzonym mieszkanku, w którym nie mam prawie niczego, co by było wspólnym dorobkiem, więc nikt nie ma prawa wyciągać rąk po cokolwiek. Sama powoli urządzałam się za ciężko zarobione pieniądze, o których oni nie wiedzieli. Znają wersję i co ich dusi z zazdrości, że to pomoc młodszej córki, w czym jest także wiele prawdy, bo dużo rzeczy przyjechało od nich w tym komputer z pełnym wyposażeniem.

Moja młodsza pozostaje ze mną w bardzo dobrych relacjach, co także wywołuje zazdrość starszej, więc zerwała z nią wszelkie kontakty. Zerwała kontakty także z rodziną swojego ojca, bo ci przecież mnie bronili w sądzie i do dziś mają dla mnie szacunek, a z jedną kuzynką  eksa  jestem nadal zaprzyjaźniona. Kiedyś nasze córki /rówieśnice/ też się przyjaźniły, ale także moja ich odepchnęła.   
Z jego kuzynką regularnie spotykamy się, jeździmy na wycieczki nie tylko w kraju, a jej mąż /brat cioteczny i najlepszy przyjaciel  mojego byłego/ nie ma nic przeciw temu.
Mój były próbował kochanicę wprowadzić do rodziny, ale po tym gdy usłyszeli, że ona mnie pobiła - stawili
opór.
Gdy np jego rodzina zjeżdża się na imieniny, to przychodzą do mnie przywitać się i grzecznościowo o zdrowie pytają. Najczęściej jednak gdy mogę, to gdzieś na ten czas wybywam.
Na moje imieniny i święta zawsze pierwsi do mnie telefonują.

 
        cdn

44

Odp: A miało być pięknie.....

Witaj Cisza

Ja też walczę o lepsze życie.Wyprowadziłam się z własnego domu po 15 latach gehenny z alkoholikiem.
Długo wierzyłam,że się zmieni,ale niestety tacy ludzie się nie zmieniają.Wiem to ,bo od 4 m-cy chodzę na terapię.
Zniszczył mnie psychicznie,zaszczuł,że straciłam wiarę w siebie-tylko córki mnie jakoś trzymają przy życiu!
A pomagał mu w tym mój własny ojciec(i brat),który nienawidzi mnie od urodzenia chyba,bo zawsze traktował mnie jak śmiecia!
Postanowiłam jednak,że się nie dam-będę walczyć!
Czytam Twoje posty i one mnie budują!

45

Odp: A miało być pięknie.....

Elizabetto,
przeszłaś ciernistą drogę i na razie masz poranione stopy, ale uwierz mi, że  one teraz szybciej niż myślisz będą się goiły.
Nie pozwól sobie na nowe rany.
Sprawa z mieszkaniem wywołała moją zazdrość, że tak sobie poradziłaś.
Ja nie miałam tyle siły, ale dlaczego, to napiszę nieco później.
Jesteś naprawdę bardzo silną kobietą, a to dlatego, że wreszcie uwierzyłaś, że zmiany w Twoim życiu są możliwe.
Pozdrawiam serdecznie.

46

Odp: A miało być pięknie.....

Młodsza ......

Jest córką mojej kuzynki, która wolała wolność niż  matkowanie .
Od drugiego roku życia przebywała w bidulcu , jak nazywała dom dziecka.
Zabrałam ją do nas , gdy już miała 8 lat , bo kuzynka nie przejawiała takiego zamiaru. 
Nie miała do ludzi szczęścia, bo trzy  razy zabierali ją na próbę i po jakimś czasie oddawali, gdyż moczyła się w nocy.
Po naradzie z rodziną i przy pełnym poparciu zwłaszcza mojej córki, która chciała mieć siostrę, wzięliśmy ją do nas na wakacje i tak już zostało .
Była bardzo malutka i chudziutka jak na swój wiek. Nadrabiała błyskawicznie.
Jednak skończyła na średnim wzroście.
Obie dziewczyny  miały całkiem dobre relacje  pomimo, że różnica ich wieku wynosiła pięć lat.
Młodsza okazała się ciepłą i wrażliwą osóbką .
Szybko pozyskała sobie sympatię bliższej i dalszej rodziny.
W szkołach zaprzyjaźniała się bez większych problemów.
No, może trochę nie tak było na początku, bo jak to dzieci, gdy dowiedziały się o jej przeszłości, 
trochę jej dokuczały.
Nie trwało to zbyt długo, bo gdy kolejny raz przyszła do domu z płaczem, omówiłyśmy strategię  jej zachowania się i pomogło .

Szło całkiem nie najgorzej, ale gdy zaczęło się psuć już wyraźnie  nasze małżeństwo, córka zażądała by  ta  przeszła na ich stronę. Nie dała sobą manipulować, chociaż babcia i córka bardzo się starały.
Pozostała na moją prośbę neutralna.  Miała już 18 lat, więc mogła iść własną drogą, ale pozostała ze mną do 23 roku życia tj, do wyjazdu  poza granice kraju  z zamiarem, że będzie to okres jednego roku.
Stało się inaczej  ?????   hmm

Gdy wyjeżdżała, jej chłopak był od kilku miesięcy w wojsku . On miał jeszcze osiem miesięcy  służby w wojsku, a ona jeszcze tyle samo   - pracy  tam.
Nie zrealizowali swoich marzeń .
On będąc na przepustce wsiadł na kolegi motor i jadąc z nadmierną  szybkością nie zapanował nad pojazdem na kocich łbach. 
Wbił się w betonowy słupek ogrodzenia .
Zginął na miejscu........ 

cdn

47

Odp: A miało być pięknie.....

Czytając twoją historię, widzę że moje życie i problemy to dziecinna igraszka..  Choć nie powiem, może i czasami mniej dziecinna. Pozdrawiam !

48

Odp: A miało być pięknie.....
bognaboch7 napisał/a:

Czytając twoją historię, widzę że moje życie i problemy to dziecinna igraszka..  Choć nie powiem, może i czasami mniej dziecinna. Pozdrawiam !

Coś co sprawia, że czujemy się jak w matni,  ból, strach i zadajemy sobie pytania jak dalej żyć  ....... nie jest dziecinną igraszką.
Nie da się zmierzyć, która więcej, która mniej ma traumy w swoim życiu.
Byłam w Twoim wątku i myślę, że powinnaś zawalczyć wreszcie o godne życie.
Pozdrawiam.

49

Odp: A miało być pięknie.....

Przeczytalam caly twoj watek i sie poplakalam, ile ty musialas w zyciu przejsc. Zrobilas cos szlachetnego, wzielas pod swoj dach mala istotke potrzebujaca domu i wychowalas na "czlowieka", czlowieka ktory jest wdzieczny i dobry... juz sam fakt, ze tobie pomaga duzo o niej mowi. Czytalam twoj watek jak autobiografie, pieknie napisana... pisz wiecej i czesciej, nie moge sie doczekac kolejnych postow. Pozdrawiam serdecznie

50

Odp: A miało być pięknie.....
Fey napisał/a:

Czytałam twój watek jak autobiografie, pięknie napisana... pisz więcej i częściej, nie mogę się doczekać kolejnych postów. Pozdrawiam serdecznie

Witaj 'Fey'
Lejesz miód na moje serce.
Dziękuję.......... i piszę dalej.

 
Nie wróciła  już do domu.

Przyjeżdżała i odjeżdżała. Nadal miała dobre relacje z moją córką i wójciem  - jak nazywała  mojego byłego. 
Gdy córka wpadła w finansowe tarapaty dużo także pomogła. 
Po dwóch latach, ja pojechałam do niej. 
Na lotnisko wyszła z przystojnym mężczyzną. Poznaj swojego przyszłego zięcia - powiedziała bez ceregieli. 
Urządzała sobie nowe życie.
Gdy spacerowałyśmy po pięknym mieście i rozmawiałyśmy o naszym wspólnym już życiu, powiedziałam, że wiem, iż byłam za surowa w jej wychowaniu i może ją skrzywdziłam, za co teraz przepraszam, na co Ona odpowiedziała, że gdyby było inaczej to Ona teraz mogła być w rynsztoku, a nie tu i żebym zapamiętała, że dla niej jestem właśnie prawdziwą matką.
Przyjeżdżała do mnie dwa razy w roku i wszystko wskazywało na to, że jest szczęśliwa.
Ja także byłam, bo nigdy inaczej o niej nie myślałam  tylko jak o młodszej córce, chociaż mnie ciotkuje.   
Nie opiszę radości gdy zatelefonowała z wiadomością, że jest w ciąży.
W sierpniowy poranek na świat przyszedł wnuczek.
Zięć radosnym, ale zmęczonym głosem wykrzyczał do słuchawki "mam syna"!  Wszystko jest w porządku!

Jednak nie było. sad
Wnuczek pięknie się rozwijał , a córka zwijała ...............z bólu.
Brzuch miała niepokojąco duży  i chudła w oczach.       
Odebrałam telefon i usłyszałam : usiądź, bo mam ci coś ważnego do powiedzenia.     
Usiadłam ze złymi przeczuciami .......

Mam raka ..............powiedziała cichym spokojnym głosem .

cdn

51

Odp: A miało być pięknie.....
cisza to ja napisał/a:
Fey napisał/a:

Czytałam twój watek jak autobiografie, pięknie napisana... pisz więcej i częściej, nie mogę się doczekać kolejnych postów. Pozdrawiam serdecznie

Witaj 'Fey'
Lejesz miód na moje serce.
Dziękuję.......... i piszę dalej.

 
Nie wróciła  już do domu.

Przyjeżdżała i odjeżdżała. Nadal miała dobre relacje z moją córką i wójciem  - jak nazywała  mojego byłego. 
Gdy córka wpadła w finansowe tarapaty dużo także pomogła. 
Po dwóch latach, ja pojechałam do niej. 
Na lotnisko wyszła z przystojnym mężczyzną. Poznaj swojego przyszłego zięcia - powiedziała bez ceregieli. 
Urządzała sobie nowe życie.
Gdy spacerowałyśmy po pięknym mieście i rozmawiałyśmy o naszym wspólnym już życiu, powiedziałam, że wiem, iż byłam za surowa w jej wychowaniu i może ją skrzywdziłam, za co teraz przepraszam, na co Ona odpowiedziała, że gdyby było inaczej to Ona teraz mogła być w rynsztoku, a nie tu i żebym zapamiętała, że dla niej jestem właśnie prawdziwą matką.
Przyjeżdżała do mnie dwa razy w roku i wszystko wskazywało na to, że jest szczęśliwa.
Ja także byłam, bo nigdy inaczej o niej nie myślałam  tylko jak o młodszej córce, chociaż mnie ciotkuje.   
Nie opiszę radości gdy zatelefonowała z wiadomością, że jest w ciąży.
W sierpniowy poranek na świat przyszedł wnuczek.
Zięć radosnym, ale zmęczonym głosem wykrzyczał do słuchawki "mam syna"!  Wszystko jest w porządku!

Jednak nie było. sad
Wnuczek pięknie się rozwijał , a córka zwijała ...............z bólu.
Brzuch miała niepokojąco duży  i chudła w oczach.       
Odebrałam telefon i usłyszałam : usiądź, bo mam ci coś ważnego do powiedzenia.     
Usiadłam ze złymi przeczuciami .......

Mam raka ..............powiedziała cichym spokojnym głosem .

cdn

Chyba zartujesz kochanie....Moj Boze....serce mi peka...dusza nie wie co robic... kocha...tuli i sciska...prosze trzymaj sie kochana... slowa nie potrafia wyrazic mojego smutku...O Matko, trzymaj sie kochana, placze razem z toba aczkolwiek wiem, ze nie chcesz placzu, chcesz zeby cie ktos trzymal za reke, TRZYMAM I SCISKAM, xxx

52

Odp: A miało być pięknie.....
Fey napisał/a:

Chyba żartujesz kochanie....Mój Boże....serce mi pęka...dusza nie wie co robić... kocha...tuli i ściska...proszę trzymaj się kochana... słowa nie potrafią wyrazić mojego smutku...O Matko, trzymaj się kochana, plącze razem z tobą aczkolwiek wiem, ze nie chcesz płaczu, chcesz żeby cie ktoś trzymał za rękę, TRZYMAM I ŚCISKAM

Nie płacz. To już za nami........ to już było.
Nie płacz proszę. Nie wiedziałam, że to może wywołać takie emocje.
To są moje przeżycia sprzed kilku laty.

Dalej opiszę więcej, a to po to, bym powyrzucała z siebie, bo jakoś mi ostatnio źle.
A gdy człowiekowi źle, to powinien  zrzucić balast.
Znalazłam to forum i siedziałam na nim jakiś czas za kotarą.
Wyszłam, bo może i innym swoją historią pomogę.

To jednak już historia, wcale nie taka daleka, a jednak.
Przytulam ciepło.

53

Odp: A miało być pięknie.....

Życie pisze nieraz takie scenariusze, że trzeba być nie lada odpornym, by łza w oku się nie zakręciła..  Cisza to ja, pozdrawiam cię serdecznie!

54

Odp: A miało być pięknie.....

Witaj Cisza. smile

Czytając Twoją historię życia, nasuwa mi się taka myśl, że podobno Bóg daje każdemu człowiekowi taki Krzyż, jaki zdoła on udźwignąć.
Jakaś prawda w tym jest, chociażby na Twoim przykładzie.

Upadasz i podnosisz się...płaczesz i uśmiechasz się, przegrywasz i zwyciężasz!
Pomimo tylu zmagań, tragedii, cały czas brniesz do przodu, chociaż krętymi drogami.

Masz lekkie pióro do pisania, a o swoich przeżyciach piszesz tak spokojnie, z dystansem i z umiarem dawkujesz przeżywane emocje - traumę, ból, gniew, zawiedzenie, rozgoryczenie, zwątpienie, złość, żałość...

Piszesz, że to wszystko, to już historia, czyli Twoje KALENDARIUM zdarzeń z życia.
Rozumiem, że teraz jest już u Ciebie tylko lepiej...

Ale po kolei, bo najpierw masz potrzebę wszystko chronologicznie opisać, co daje Ci to poczucie pozbywania się, jak sama piszesz 'balastu'. Rozliczenia z przeszłością.
Codziennie zaglądam do Twojego wątku.
Jestem Z TOBĄ. smile smile smile

55

Odp: A miało być pięknie.....
bognaboch7 napisał/a:

Życie pisze nieraz takie scenariusze, że trzeba być nie lada odpornym, by łza w oku się nie zakręciła..  Cisza to ja, pozdrawiam cię serdecznie!

Serdecznie dziękuję.
Powiem, że pisząc to tutaj, tzn tę swoją historię już miałam wątpliwości czy ciągnąć to dalej.
Otrzymałam już 2 maile powątpiewające.
Jednak to, co opisałam, to jest moim prawdziwym przeżyciem.
Nie zmyślam, bo i po co?
Pewne rzeczy przeszły, minęły, ale wciąż we mnie są.
Inne zdołałam powyrzucać, ale czasami odzywają się.

Nie ma przecież przymusu wiary w moją opowieść.
To moje! ....... i mam do tego prawo.

56 Ostatnio edytowany przez newlife (2012-09-20 12:10:39)

Odp: A miało być pięknie.....

Cisza - pisz dalej; czytam codziennie twoje posty - po wielu przejsciach doszlas do dojrzalosci i zyciowej madrosci.
Moje zycie, gdybym je zaczela opisywac, tez wydawaloby sie nieprawdopodobne, a jednak to wszystko sie wydarzylo.

Napisz jak najszybciej co z choroba mlodszej corki - nawet sie bardzo nie dziwie za zachorowala po tak traumatycznych przejciach - tyle ze w tak mlodym wieku!!!! Bardzo mi jest jej zal....

Niestety trauma (a raczej te negatywne energie zwiazane z przezytymi wydarzeniami) gleboko w nas siedza i powoduja rozwoj chorob - tak ze im szybciej to dranstwo z siebie wyrzucimy tym lepiej.

Pisz dalej.... wielu z nas czeka na twoje opisy. Dajesz nadzieje kobietom, ktore sa w zlych zwiazkach i nie widza wyjscia z sytuacji....

57

Odp: A miało być pięknie.....

żyworódko
miło Cię widzieć smile
Tak, wywalam z siebie to, co noszę już za długo.
Jestem na ogół spokojną kobietą, wyciszoną, zrównoważoną.
Staram się nie tragizować, bo w niczym swojej sytuacji nie poprawię.
Nie uprawiam czarnowidztwa, bo wtedy dopiero byłby dół, z którego wydostać się trudno.
Hmmmm...... tyle ile można unieść powiadasz?
Coś w tym jest. Wierzę, że jestem zaopiekowana. Bez tego byłabym już dwa metry pod ziemią.


newlife
tak na teraz to powiem, że jest ok. ale......... no właśnie.
Napiszę więc kolejny post.
Pozdrawiam.

58

Odp: A miało być pięknie.....

Ciszo, pomimo Twojego uzaleznienia,jesteś silną i mądrą kobietą. Alkohol był niebezpieczną odskocznią od problemów i pomimo swojego wieku i świadomości,zdradliwy nałóg dopadł Cię.
Ale wielkie i ogromne gratulacje za chęci wykaraskania się z nałogu i stawienia czoła problemom.
Nie rozumiem Twojej córki,męża,kochanicę bym przegrzmociła wałkiem i żeliwną patelnią obustronnie w łeb.
Wnusio będzie do Ciebie lgnął i naprawdę przykro mi że jego mamusia zabrania mu tego,bie jesteś inteligentną,wesołą,odpowiedzialna osobą.
Bardzo duzo przeszłaś w zyciu. To przykre ze tak wiele cierpień i smutnych chwil, podczas gdy powinnaś cieszyć się wnukami,pomagać córce i tulić się do swego męża.
Bardzo Cię podziwiam.
Pozdrawiam.

59

Odp: A miało być pięknie.....

Dziękuję Kyntio.
Rozbawiłaś mnie tą żeliwną patelnią, bo kto by mi rękę rozbujał?
Na łobuzice, to i  moździerz za mało, bo wszystko od takich odbija się.
Pozdrawiam.


Bilet w jedną stronę

Po raz kolejny świat spadł na moją głowę i mocno poturbował .
Nie czas jednak było guzy liczyć, a walizkę pakować.   
Z biletem w jedną stronę, pozamykawszy swoje tutaj sprawy,  leciałam pełna obaw. 
Wnuczek miał zaledwie osiem miesięcy, a jego mamę miał rak. 
Wyrzucili z niej trzy kilogramy śledziony rakowej, a zwyczajnie ten organ waży około 20 dag.  Prawdopodobnie ciąża przyśpieszyła rozwijanie się komórek rakowych poprzez ucisk . 
Łapałam się na tym, że chwilami miałam żal do wnuczka, że to przez niego. 
Zaraz potem wyrzuty sumienia, że tak myślę i bieganie na wysokie wzgórze do bazyliki Serca Jezusa,  by z pokorą prosić o zdrowie dla obojga .
Wróciła ze szpitala - szkielecik obleczony skórą.
Kilka miesięcy morderczej nad nią pracy lekarzy, zięcia i mojej.  Miała ogromną wolę życia . Miała przecież dla kogo żyć.
Gdy nabierała powoli ciała i cera nie była już ziemista, zostawiłam ich  wierząc, że będzie bardziej zmobilizowana, gdy zostanie sama, bez pomocy, bez rozczulania się .
Wracam do domu - oświadczyłam.
Za długo tutaj zajmowałam  Wam  przestrzeń życiową.             
Zięć bardzo serdecznie mi dziękował za pomoc, a przy pożegnaniu opowiedział, jak to moja córka wydzwaniała do nich i ostrzegała, żeby mnie tam nie brać, bo jestem psychicznie chora, mam zaburzenia
i jestem niebezpieczna dla dziecka. 
Myślę, że powinna ciocia to wiedzieć, bo ja czułem jednak niepokój - powiedział.

Nie wiem czy dobrze zrobił mówiąc mi to, ale wiem, że kontakty młodych  bardzo się rozluźniły, a ustały całkowicie, gdy dowiedzieli się o moim pobiciu.
Ja nadal ?fruwałam? raz w roku do nich , a raz w roku  przyjeżdżali oni.

Nie mogło jednak być za dobrze???? znów złe wieści .

cdn

60

Odp: A miało być pięknie.....

Cisza to ja -jestem pod wrażeniem,że los jest jednak podły i niesprawiedliwy.Jedni mają wszystko:super rodzinkę,zdrowie,pieniądze itp.-a dla innych zostaje tylko ból i cierpienie.
Jesteś naprawdę silną kobietą,że tyle zdołałaś uniesc!
Moje problemy przy Twoich wydają mi się naprawdę malutkie!
Trzymaj się i pisz.

61 Ostatnio edytowany przez cisza to ja (2012-09-21 22:39:08)

Odp: A miało być pięknie.....
elizabetta napisał/a:

Jedni mają wszystko:super rodzinkę,zdrowie,pieniądze itp.-a dla innych zostaje tylko ból i cierpienie.

Wiesz co? ....... ja chyba stałam nie w tym miejscu jak rozdawali czyste kartki do zapisania życia i przez pomyłkę, albo z pazerności wyrwałam już częściowo zapisane.
Pozdrawiam.


   Białaczka

Po trzech latach od operacji,  leciałam samolotem,  mając znów bilet w jedna stronę. 
Tym razem chemioterapia, bo przyczepiła się ... białaczka.
Ponowna walka o życie.
Takie same schematy. Taki sam ból. Taka sama nadzieja.
Czy i tym razem Bóg oddał ją nam, bo widział naszą walkę, desperację, żal do NIEGO, o to,
co z nią wyprawia?
A może poskutkowała obietnica, którą wpisałam do księgi tam, na górze
w Bazylice Serce Jezusa?         
A może chciał sprawdzić, czy moja obietnica nie jest  przypadkiem czekiem bez pokrycia?
A może chciał mnie zmobilizować do działania, bo już traciłam siły?
Nie poznam już odpowiedzi na zadawane pytania i wątpliwości.
Gdy znów córka wracała do siebie, a ja odlatywałam do siebie, to jeszcze raz poszłam do
Bazyliki podziękować i wpisałam, że pamiętam o złożonej obietnicy.
Obiecałam bowiem, że jeśli Bóg zwróci mi tę kruchą istotę, to ja zrobię coś bezinteresownie dla ludzi.
Słowa dotrzymałam.
Po powrocie do domu i krótkim odpoczynku wzięłam się do pracy społecznej i do tej pory działam na
rzecz kobiet, chcących wyjść z nałogu.

Myślałam, że już zapanuje spokój.
Miałam dość......... ale życie napisało dla mnie inny scenariusz i miało dla mnie kolejną   
niespodziankę  ...........


cdn

62

Odp: A miało być pięknie.....

Wypadek

Czy to się kiedyś skończy?   
Takie pytanie sobie zadawałam, gdy dotarła do mnie wiadomość, że zięć będąc służbowo  w Polsce
rozbił wypożyczony tutaj samochód.
Jego przyjazd służbowy połączony był częściowo z urlopem, by po kilku latach nieobecności tutaj, mógł także odwiedzić swoich najbliższych.
Przeplatał więc sprawy służbowe z rodzinnymi, a że nie był u swojej rodziny przez 6 lat przez to, co tam
u nich działo się więc miał wiele do nadrobienia, bo rodzina spora.
Jeździł dużo. Miał także przyjechać do mnie i gdy nie stawił się na czas, a w rozmowach telefonicznych, był pokrętny, wiedziałam, że coś zadziało się.
Moja intuicja zawsze mi podpowiada zwłaszcza te złe rzeczy poprzez sny, złe samopoczucie, uciskiem w gardle.

No i wyszło, że z przemęczenia zasnął za kierownicą. 
Wylądował na przydrożnym drzewie.
Jemu poza kilkoma siniakami i otarciami nic poważniejszego nie stało się, choć to wszystkich dziwiło,
bo auto  nadawało się już jedynie do kasacji . 
Samochód nie jest ważny, a życie tak. 
Jednak przez ten wypadek wszyscy mocno  zubożeliśmy .
Do dziś zastanawiam się jak to mogło się zadziać, że on wyszedł z takiego wypadku bez większego szwanku.
Odpowiedź jest tylko jedna........

cdn

63

Odp: A miało być pięknie.....

Witaj Cisza.   smile

cisza to ja napisał/a:

{...} Do dziś zastanawiam się jak to mogło się zadziać, że on wyszedł z takiego wypadku bez większego szwanku.
Odpowiedź jest tylko jedna........

Nie wiem, jakie Ty masz wytłumaczenie...bo ja myślę, że każdy ma swoją świeczkę życia i jego jeszcze nie zgasła.

Jest wiele takich wypadków, że samochód do kasacji, a kierowca żyje. Innym razem jest mała stłuczka, a ofiary śmiertelne.

Czekam na dalszy ciąg...
Pozdrawiam Cię serdecznie.   smile

64 Ostatnio edytowany przez cisza to ja (2012-09-24 10:54:43)

Odp: A miało być pięknie.....
żyworódka napisał/a:

Nie wiem, jakie Ty masz wytłumaczenie...bo ja myślę, że każdy ma swoją świeczkę życia i jego jeszcze nie zgasła.

   ....?.../

Pewnie tak smile

65

Odp: A miało być pięknie.....

Po burzy świeci słońce, a po smutku nastaje radość

Gdy zięć był u swojej rodziny, gdzie miał miejsce ten wypadek, to u mnie była córka
z synkiem i z drugim dzieciątkiem w brzuszku.
Miał po nich przyjechać tym samochodem....
Gdy już wyszło na jaw, co tam zadziało się, pojechałam z nimi, bo samych
w tak długą podróż puścić bałam się ze względu na zaawansowaną ciążę córki.
To, co zobaczyłam bardzo mną wstrząsnęło.
Wtedy pomyślałam sobie, że Bóg zięcia oszczędził dla tych dzieci, a ponadto, że przecież już jej
jednego zabrał i tak ciężko była przez życie skrzywdzona, że już należy się jej spokój i radość.
Ciąża nie była planowana. Była to wpadka pomimo środków anty.
Zaszła w półtora roku po chemioterapii, a lekarze ostrzegali, żeby przez pięć lat uważali.

Wnuczek urodził się w Wigilię Bożego Narodzenia.
Teraz skończy cztery latka.
Na tę chwilę wszyscy czują się dobrze i są szczęśliwi.
Jednak to szczęście zakłóca mi niepokój przy kolejnych badaniach i gdy słyszę, że nie ma obaw
czuję jak powietrze ze mnie schodzi.

Posty [ 1 do 65 z 564 ]

Strony 1 2 3 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » A miało być pięknie.....

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024