Nadal porządkowałam??
Odpowiednio zareagowałam gdy mnie córka pobiła bo ja broniłam bitą przez nią wnuczkę za to, że pomimo zakazu weszła do mnie??. i wezwałam policję . Powiedziałam wprost, że biła dziecko, a gdy ja stanęłam w jej obronnie, to wzięła się za mnie, i że jestem gnębiona, ale wstydziłam się wcześniej tak reagować.
Na nic zdały się jej wobec mnie zarzuty, że jestem psychicznie chora, bo choroba /depresja/ przez kilkanaście lat nie powraca, więc wg naszego prawa nie można powoływać się na to i na nic powołanie się na mój alkoholizm, bo nie zaprzeczając, iż jestem uzależniona poinformowałam, ile już lat nie piję. Zagrożono jej więc niebieską kartą ,którą gdy to się powtórzy, to na mój wniosek założy policja, co ją już długo hamuje i od tamtego wydarzenia nie wyciąga do mnie rąk, a nawet nie robi ?podwórkowych ? awantur, bo uprzedziłam, że posiadam dyktafon.
Umiałam bronić się w sądzie i mój były nie uzyskał unieważnienia małżeństwa, o co wnosił, a widząc ,że nie da rady , żądał wyłącznej winy mojej , co też mu nie wyszło i wyrok w sprawie rozwodu brzmi
'z winy obojga', co mi bardzo odpowiada, a on był zmiażdżony. Sprawa trwała dwa lata i wydał mnóstwo pieniędzy, a mógł przecież przyjąć wcześniejszą moją propozycję, by rozstać się bez wyciągania brudów. Był pewien, że wygra, niewiele brakowało żeby był wyłącznie winien.
Gdy zorientowałam się, że to jest możliwe bo i jego prawnik spuścił z tonu, to ja odpuściłam najeżdżanie na niego, bo przecież ja do świętych nie należałam, więc źle bym się z takim postanowieniem czuła. Moim zdaniem był to sprawiedliwy wyrok.
Jego w sądzie broniła nasza córka , a mnie - jego rodzina .
Adwokata nie miałam .
Ja z sądu wyszłam wyprostowana , a on zgięty , podtrzymywany przez swojego prawnika .
Po raz kolejny sąd oddalił jego pozew o zdjęcie z niego obowiązku alimentacyjnego i pomimo, że jesteśmy po rozwodzie ponad 5 lat, sąd nie zmienia wyroku. On więc wydaje na adwokatów mnóstwo pieniędzy, a ja bez adwokatów sprawy wygrywam. Nie znaczy to, że ja żyję w biedzie, ale to, że ja sama dbam o remonty i naprawy w mieszkaniu, które teraz zajmuję, ponosząc wszelkie koszty, na co brałam kredyty i je sama spłacałam. Posiadam wszelkie faktury na wszystko, co zrobiłam. Majątek przecież jest jego, a on pomimo, że ja partycypuję we wszelkich kosztach, a także płacę 1/3 podatków - nie ułatwia mi życia.
Nie interesuje go nic.
Nie interesował go przeciekający dach bo był nad moją głową, więc wzięłam kredyt i tę część wymieniłam na nową. Ja nie mam pretensji do majątku, bo gdy za niego wychodziłam, to jego matka była właścicielką, ale ja przez wszystkie lata małżeństwa pracowałam i dobrze zarabiałam.
Rozbudowaliśmy, remontowaliśmy, ogradzaliśmy ??..więc też dorobek swój tutaj mam. I dlatego mam prawo tu mieszkać, a także mam prawo do spokoju i szacunku, a jeśli im to nie odpowiada, to muszą mi kupić mieszkanie.
Jednak woleli mnie zaszczuć, bym zwariowała lub powiesiła się i byłoby po problemie.
Przed oblicze sądu zaprowadziłam także jego kochankę , która podrobiła mój podpis na pewnych dokumentach , czym usiłowała narazić mnie na straty finansowe. Sąd uznał, że jest winna, ale ze względu na znikomą szkodliwość czynu społecznego sprawę umorzył., bo na usiłowaniu skończyło się.
Jednak cel został osiągnięty.
Tak więc przez kilka lat porobiłam wielkie porządki w swoim życiu i mogę stwierdzić, że już nie boję się chodzić wieczorami, a oni wszyscy przekonali się, że już nie jestem tą, co dawniej, której można było na głowę nasrać i przyklepać, bez prawa do zwalenia g?.. Chodzę wyprostowana, uśmiechnięta, nie robię niczego na złość, bo nie jestem ani złośliwa, ani pamiętliwa.
Nigdy nie byłam łobuzicą i nie używam podwórkowej łaciny / no?. zdarzyło się, że posłałam/ nie umiałam rozmawiać przy pomocy rąk i nie umiałam bronić się - szukając winy przede wszystkim w sobie.
Teraz wiem, że mam prawa jak wszyscy inni ludzie i gdy moje prawa zostają naruszone, to ja mam już na tyle odwagi, by je bronić.
Swoim wrogom wybaczyłam, co nie znaczy, że zapomniałam, ale w taki sposób sprawiłam, że nie cierpię już tak bardzo jak przez te wszystkie lata i nie zapijam problemów, a je rozwiązuję.
Sielanki jednak nie ma, bo życie sielanką nie jest???.
cdn
Ps.
Saligio,
bardzo dziękuję, przemyślę, pozdrawiam.