Mój wymarzony rozwód - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Mój wymarzony rozwód

Strony Poprzednia 1 13 14 15 16 17 66 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 911 do 975 z 4,229 ]

911

Odp: Mój wymarzony rozwód

Nie gaziu - NIE wsio rawno - ten inny, obcy nie zawiódł naszego zaufania, nie upodlił, nie poniżał i uwłaczał naszej godności. Nie oszukiwał i nie ośmieszał itp. itd. On TYLKO przedtem miał jakąś przeszłość, jakieś życie - nie był wobec nas do niczego zobowiązany. A już na pewno nie do celibatu, bo  chyba w naszym wieku KAŻDY ma już jakąś przeszłość?

Zobacz podobne tematy :

912 Ostatnio edytowany przez gazia (2011-05-02 21:17:52)

Odp: Mój wymarzony rozwód

Tak, tak,masz absolutna rację!!!!      Ale            Kris            poruszała watek brudnych łap, wachania bab etc...kapujesz?
Honorem  wobec męza , który odszedł  to ja się  nie najem, nie zaplace czynszu....prądu ani gazu..Takze ja bym mu zdrade wybaczyła, tylko niestety nie mam ku temu szans....

913 Ostatnio edytowany przez Anula70 (2011-05-02 21:17:36)

Odp: Mój wymarzony rozwód

Kriss jesteś jedyna w swoim rodzaju smile smile smile

Całowanie w rękę ,generalnie nie lubię obłapanek ale niektórzy moi klienci ze sklepu całowanie w rękę uważają za objaw szacunku .Zbędna kurtuazja ale cóż począć jakie czasy takie zwyczaje.

Gazia spakuj mu ciuchy i wyślij pocztą i z mańki .
Celebrowanie kilku szmatek nic nie da ,było minęło .

Żadna kobieta nie chce być odstawiona na boczny tor i czekać aż łaskawca wyszumi się do woli i wróci na łono rodziny odnowiony ale z wyrzutami sumienia .

Moja droga rodzimy się i po drodze do dorosłości zbieramy bagaż doświadczeń  życiowych nikt nie jest wolny od błędów i nie żyje jak eremita w czystości aż do poznania diwy swojego życia  .

Gazia nie ma sytuacji beznadziejnych beznadziejne jest tylko podejście do sprawy .
Znajdziesz pracę i powoli dojdziesz do ładu sama ze sobą .
Uruchom pozytywne myślenie a nie popadaj w deprechę i żale to nic nie da .

914 Ostatnio edytowany przez gazia (2011-05-02 21:18:41)

Odp: Mój wymarzony rozwód

No ale Kris chyba czuje sie divą....bo jej by ubrudzone rece i ubabrany nos swego męza... przeszkadzały....., no to przeszkadzały by chyba tez ubabrane rece i ufajdane giluny nowych kandydatów dla Kriss....


Ale sie zmeczyłam ta swoja nędzna twórczoscia .....brrrrr. dobrej nocy , bez horrorów w tle....

915 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-05-02 21:18:41)

Odp: Mój wymarzony rozwód
gazia napisał/a:

Honorem  wobec męza , który odszedł  to ja się  nie najem, nie zaplace czynszu....prądu ani gazu..Takze ja bym mu zdrade wybaczyła, tylko niestety nie mam ku temu szans....

Czego Ci z serca życzę, jeżeli ma Cię to uszczęśliwić - ale każdego uszczęśliwia CO INNEGO smile
Pisałaś, że dobrowolnie przesyła Ci 500 zł miesięcznie - przestał? hmm

916

Odp: Mój wymarzony rozwód

Przyjdzie czas że sama tak się poczujesz coś na ten temat wiem smile
Ale wszystko w swoim czasie nic na siłę wszystko młotkiem smile

917 Ostatnio edytowany przez gazia (2011-05-02 21:25:29)

Odp: Mój wymarzony rozwód

Skoro zaprzestał..... to pewno wpadł w długi .....kto go tam wie. Ostatnio jakis cieniutki grosik skapnał. Na pewno ma długi. Dobra spadam.

918

Odp: Mój wymarzony rozwód
gazia napisał/a:

Skoro zaprzestał to pewno wpadł w długi .....kto go tam wie. Ostatnio jakis marniutki grosik skapnał...Nie powiem ile tongue

Nie mów, nie trzeba. Dobrze, że dał.
Śpij dobrze.

919 Ostatnio edytowany przez gazia (2011-05-02 21:27:07)

Odp: Mój wymarzony rozwód

Wzajemnie, dobra powiem : 300. Niech tam. Uchyliłam rąbka  tajemnicy .

920

Odp: Mój wymarzony rozwód
gazia napisał/a:

Mam pytanie do kobiet w związkach. Wyobraźcie sobie, że porzuca Was mąz. Juz? No to ok, porzucił, poszedł w sina dal, do kochanki, lub przez kochankę.Całkiem otumaniony porzuca Was i sobie idzie... No i w szafach wisza jego rzeczy, niektóre całkiem nowe. Co robicie? Wywalacie, pakujecie , czy co? prosze Was, wyobraźcie sobie na moment , że porzuca Was mąz...., ok? Czyli tak, nie ma kolacyjek, nie ma nic, nie ma go...poszedł sobie , juz wyobraziłysice sobie???/To super!!!!! Teraz pytanie co robicie z ciuchami po pól roku????Plissssssssssssssssss

Po pół roku z ciuchami nic nie musiałabym robić, bo następnego dnia po wyprowadzce wylądowałyby w PCK.
No, chyb, że ciśnienie by mi wcześniej skoczyło zbyt wysoko i w ramach terapii pocięłabym na bardzo, bardzo wąskie paseczki.

921 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-05-02 21:43:51)

Odp: Mój wymarzony rozwód

Gaziu - winszuję 1000 posta big_smile
Czuję niesmak pisząc to, ale wnioskuję, że Ty nie swego męża potrzebujesz choć deklarujesz, że wszystko gotowa jesteś mu wybaczyć łącznie z hipotetycznymi dziwkami, Ty bankomatu potrzebujesz, najlepiej z nieograniczonym kredytem hmm
A mówił Ci już ktoś, że możesz wystąpić o SAME alimenty (bez żadnego rozwodu) jeżeli po jego wyprowadzce znalazłaś się w niedostatku? Może to będzie to, co Cię zadowoli? Bezpieczeństwo egzystencji smile
" http://prawnikow.pl/forum
Może skorzystasz... smile

922

Odp: Mój wymarzony rozwód
Kriss napisał/a:

Nie lubię rzeczy używanych, nie lubię pożyczać ciuchów, facet po innej babie musi przejść karencję - nie wyobrażam sobie przyjęcia pod mój osobisty dach z powrotem zdrajcy i oddychania tym samym powietrzem co wiarołomca (hipotetyczny). Dotykania mnie tymi samymi łapami, całowania tym samym dziobem, który niedawno zbój wie co robił i gdzie go pchał, o penisie nie wspomnę.

Gdyby jednak jakimś cudem ciuchy zostały - wywaliłabym bez żadnych tlumaczeń. Rzeczy wartościowe sprzedałabym a chałupę wysterylizowała chlorem.

Żadnych ołtarzyków.

Cieszę się, że znów się zgadzamy. big_smile Ja z pewnością przy "próbie intymnej" puściła bym pawia. Na samą myśl robi mi się niedobrze hmm

923 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-02 21:53:26)

Odp: Mój wymarzony rozwód
gazia napisał/a:

Takze ja bym mu zdrade wybaczyła, tylko niestety nie mam ku temu szans....

A dlaczego tak uważasz? Co Ci przeszkadza w wybaczeniu? Tylko to, że nie płaci tyle, ile byś sobie życzyła?

Gaziu odpowiedz proszę, dlaczego czujesz potrzebę wypowiadania się w wątku, którego "zawartość" tak bardzo Ci nie odpowiada?

924

Odp: Mój wymarzony rozwód

Jest to najlepszy wątek żeby wywalić swoją flustrację ,żal i gniew .
Ale też załapać ziarenko nadzieji że z czasem będzie lepiej bo gorzej być już nie może być w tym momencie .

Po burzy przychodzi ,deszcz a potem spokój .
To są trzy etapy a Gazia jest w etapie burzy więc wywala żal niestety nie na konkretnym obiekcie .

925

Odp: Mój wymarzony rozwód

Anula, Gazia jest na etapie burzy już z pół roku. I nie przechodzi jej. Potop trwał 40 dni i zmienił świat, czas pomaga uporządkować wszystkie sprawy, ale nie każdemu. No może niektórym potrzeba tego czasu bardzo dużo. Gazia wyraźnie gardzi swoim mężem, można to wyczytać z każdego jej posta. A jednocześnie absolutnie nie potrafi pogodzić się z jego nieobecnością. Czego jej brak? Męża, za którym nie przepada? Zastanawiam się i ciągle nie wiem.
Gaziu, jeśli naprawdę chcesz, żeby wrócił, to może po prostu mu o tym powiedz, albo poproś? Może on nie wie, że Ty chcesz?

926

Odp: Mój wymarzony rozwód

Każdy potrzebuje czasu żeby dojrzeć z jednej strony nim gardzi a z drugiej paranoja .
Skoro zwinął manele to pies z nim ale widocznie zostawił niedokończoną sprawę i dziewczyna liczy na coś innego .Ale my kobiety to czasami mamy nasrane pod kopułą a sprzątanie tego gówna długo trwa nie mówiąc że smród jeszcze dłużej się ciągnie za nami .
To co miało być bajką okazało się kloaką no super .

927

Odp: Mój wymarzony rozwód

Tak Anula, dochodzi do tego,że nawet ambi pur nie pomaga. Ani inna perfuma.
Jeżeli ludzie się nie zaprzyjaźnią z sobą, nie przetrwają razem. A ja nie umiem przyjaźnić się z takimi, którzy ciągle zawodzą, kłamią, oszukują, manipulują i zawsze udają, że nie ma problemu. Konfrontacja boli, ale oczyszcza. Akurat udało mi się przejść maksymalne oczyszczenie.

928

Odp: Mój wymarzony rozwód

Mam paru przyjaciół na których mogę liczyć niestety to malutkie grono ale jak na takiego odludka jak ja to niezły tłumek smile
Oczyszczenie u mnie jeszcze potrwa został smrodek ,z resztą jako tako po japońsku sobie po radziłam a to sukces .

Wszyscy znajomi pytają kiedy wyjdę po raz wtóry za mąż -odpowiedź na razie nie i tak trwa to ładnych paru latek i doceniam życie singla (nie całkiem) ale instytucja małżeństwa mnie nie nęci i cholewcia dobrze mi z tym smile

929

Odp: Mój wymarzony rozwód

Nie dziwię się. Jak zbyt długo było się w kiepskim układzie, to na pewno nie ma parcia na kolejny, bo przecież dopiero w "praniu" może okazać równie niedoskonały. A tego, nikt nie zaprzeczy, boimy się jak jasna cholera.
Ja się boję. O siebie, swoją dopiero co wypracowaną ciężko równowagę, o spokój moich dzieci, o mój mały spokojny kosmos.

930 Ostatnio edytowany przez Kriss (2011-05-03 07:32:36)

Odp: Mój wymarzony rozwód
gazia napisał/a:

Kris, napisałas ze sie brzydziła byś gdyby Cie zdradził mąz..... taaa, a co by było, gdyby ten Twój odszedł, a Ty poznajesz innego faceta. I jak , on tez dotykał, wąchał i temu podobne historyjki wyczyniał z innymi babami.....nie wchodząc w szczegóły....  Dasz rade w takim przypadku?????Czy wstawiasz  ewentualnego kandydata -  nowicjusza w chloroks, lub acze  by go odkazić, zdezynfekować... od poprzednich babek??

Moja droga Gaziu przed moim mężem mialam paru facetów i kilka poważnych związków które nieomal zakończyły się ślubem. Niestety albo stety w końcu wychodziło że nasze oczekiwania wobec życia są diametralnie różne i związki kończyły się rozstaniem. Najczęściej kończyłam ja, raz zdarzyło się wielkie uczucie i skończył on i mimo że myślałam że umrę i umierałam bardzo długo NIGDY NIE BŁAGAŁAM O MIŁOŚĆ. Byli to mężczyźni różnych kultur, narodowości i koloru - zdarzył się nawet jeden obrzezany - więc doświadczenie w poznawaniu i związkowaniu posiadam. Więcej niż Lady Diana, mniej niż Madonna.

Ale do czego zmierzam - żeby Cię już całkiem nie zapieklić, bo Ci szkodzi - każdy jeden przed bliższym poznaniem był wolny. Nie tylko nieżonaty, ale wogóle wolny. Singiel do wzięcia. Zawsze uważałam aby nie był tuż po rozstaniu - nigdy nie chcialam być przedmiotem manipulacji. Wobec czego płyny ustrojowe zdążyły już się wymienić, naskórek złuszczyć a gile wysmarkać.

gazia napisał/a:

Kriss poznaje faceta i daje mu czas na ...odchlorowanie, odwirusowanie , odbakteriowanie,  po tamtych czyli byłych???? Czy slubny po zdradzie , czy jakis nowy , wsio rawno, i jeden i drugi ma tak samo obciązone konto innymi babami, co nie?

Lepiej Ci jak sobie strzelisz jadem? To nie ja Cię kopnęłam w zadek dla innej pani i nie ja mam w duszy ciuchy w Twoich apartamentach.

Ja mam inne zdanie niż Twoje - zapytałaś mnie o opinię, a kiedy ją wyraziłam - ponieważ jest diametralnie inna od Twojej - próbujesz ją ośmieszyć i zdyskredytować. Szkoda że nie potrafisz rozmawiać używając rzeczowych argumentów. Jeśli tak wyglądają Twoje rozmowy z mężem czy z jakimkolwiek facetem - stawiasz się z góry na przegranej pozycji - taka postawa wzbudza uśmieszek ironii i machnięcie ręką. Mało podniecające, mało fascynujące, mało tajemnicze.
Oczywiście uprzedzając Twoją ripostę - tak jestem podniecająca, fascynująca i tajemnicza. Wypracowywałam to przez lata i tylko ja wiem ile pracy mnie to kosztowało. Sic!

gazia napisał/a:

Gdyby mój mąz chciał wrócic, czuła bym sie lepiej. Nie istotne by było dla mnie kogo tam obmacywał czy obwachiwał.

No i super. Dla każdego coś innego. Ja nie jestem Tobą, a mój mąż - Twoim. Proste jak budowa cepa.

gazia napisał/a:

Ale            Kris            poruszała watek brudnych łap, wachania bab etc...kapujesz?
Honorem  wobec męza , który odszedł  to ja się  nie najem, nie zaplace czynszu....prądu ani gazu..Takze ja bym mu zdrade wybaczyła, tylko niestety nie mam ku temu szans.....

Czyli oprócz faceta potrzebujesz bankomatu bo nie jesteś niezależna finansowo. Pytanie czy do bankomatu potrzebny jest penis czy może być bez. Ale ta sytuacja jest wynikiem Twoich życiowych wyborów a nie moich. Ja do bankomatu mam dostęp nieograniczony, mało tego posiadam wszelkie notarialne upoważnienia dające mi maksymalną i identyczną władzę jaką ma mój małżonek względem samochodów, nieruchomości i firmy. Taki był mój wybór i moje pomysły na wspólny budżet domowy.

gazia napisał/a:

No ale Kris chyba czuje sie divą....bo jej by ubrudzone rece i ubabrany nos swego męza... przeszkadzały....., no to przeszkadzały by chyba tez ubabrane rece i ufajdane giluny nowych kandydatów dla Kriss.....

Kotku ja JESTEM divą. Dlatego ja mam takiego męża jak mam a Ty takiego jak masz. Pomogło, czy chcesz więcej?

Mnie by przeszkadzała jego ubabrana dusza i nasza ubabrana miłość. Ale Ty pojęcia o tym nie masz bo to co Cię napędza to złość, rozczarowanie, żal i nienawiść do całego świata. A najbardziej nienawidzisz samej siebie za to że nie umiesz powiedzieć DOSYĆ.

Widzisz Gaziu, żebyś zapluła klawiaturę i była najwredniejszą babą pod słońcem dla dowolnej z forumowiczek - nie sprawisz tym że Twój mąż zrozumie jaką jesteś równiachą żonką ktora wszystko wybaczy. To tak nie działa.

Mało tego Ty mu nie wybaczasz, Ty tylko chcesz żeby wrócił i to na starych warunkach a Ty mu będziesz truła buły do usrania. A to ogromna różnica.

931

Odp: Mój wymarzony rozwód

Kriss - wywalasz samą kwintesencję smile
Nie bądź dla gazi za ostra. Ona nie ma gdzie wywalić swych frustracji - wywala je więc tu. To taka jej dyskusja ze złym światem - wszyscy przeciwko niej.
Wciąż nie chce zrozumieć, że zmienić może tylko siebie (i swoje spojrzenie na świat) a NIE kogokolwiek innego smile

932

Odp: Mój wymarzony rozwód
Anula70 napisał/a:

Mam paru przyjaciół na których mogę liczyć niestety to malutkie grono ale jak na takiego odludka jak ja to niezły tłumek smile

Anula lepiej mieć mało przyjaciół a niezawodnych, szczerych i prawdziwych niż całe stado byle jakich egoistów i manipulatorów big_smile

933

Odp: Mój wymarzony rozwód

Widzisz Anhedoniu, czasem trzeba walnąć pięścią w stół.

Zauważyłam że Gazia świetnie wykorzystuje fakt że dziewczyny chcą jej pomóc, wobec czego pobłażają nawet najbardziej obraźliwym komentarzom czy insynuacjom z jej strony...i efekt mamy taki że Gazia zamiast przyjąć pomocną dłoń czy zweryfikować na swoje potrzeby czyiś punkt widzenia - całą agresję wywala właśnie na tę osobę. A często gęsto są to dziewczyny albo tuż po wyjściu z dołka albo w trakcie wychodzenia, więc same bardzo podatne na ostre słowa i ataki. Łatwy cel. Swoje bolączki opisaly rzetelnie - można wywlekać do woli. Manipulacja przedszkolaka.

Zapytała mnie personalnie, odpowiedziałam w dobrej wierze, posypały się złośliwe komentarze ze strony Gazi, a ja nie lubię być workiem do bicia. Tym bardziej że moje intencje były czyste.

Żeby nie było - ja Gazi współczuję, czytałam jej wątek, czytałam też jej komentarze, posty dziewczyn, podciąganie innych wątków kiedy stwierdziła że jednak się obraża, uczestniczyła trochę tu, obraziła się znowu, założyła wątek o wymarzonym powrocie, i tak w kółko. Clou jest takie że się kobieta męczy niesamowicie. Sama ze sobą. Dlatego był mój pierwszy post skierowany do niej - proste pytanie, bez podtekstów.

Gazia chyba uznała że może sobie pojeździć, ponalewać - bo co ja tam wiem, jakież to ja mogę mieć doświadczenie życiowe, małżeńskie, i się zaczęła polka galopka. A ja zawsze wyznaję zasadę ze do każdego trzeba podejść w rozmowie z szacunkiem -a już szcególnie kiedy samemu wychodzi się z pytaniem. 

No więc nie może sobie Gazia pojeździć bo obowiązują prawa fizyki.
Generalnie to nauczyłam się bardzo dawno temu zasady aby nie pozwalać po sobie jeździć - nie z zarozumialstwa, "a bo jestem lepsza" itp. Dla własnego dobrego samopoczucia. Stąd moje walory - pisane przecież z przymróżeniem oka i na lekką podpuchę - ale ciągle prawdziwe.

Zresztą jak widać na wielu wielu wielu przykładach przesadna skoromność i cierpiętnicze wypełnianie zakichanych i niesprawiedliwie przydzielonych obowiązków jeszcze żadnej kobiecie nie wyszło na dobre, a najczęściej kończy się fatalnie. Postawiłam na prewencję, choć pewnie wielu to wkurza. Ale nie wkurza mnie. Masa i jeszcze raz masa pracy.

Mam nadzieję że Gazia się też nauczy aby nikt nie jeździł po niej. Że stanie się wojownicza i dumna dla siebie a nie przeciw wszystkim, których jednak jak widać towarzystwa potrzebuje. Chociaż może mojego mniej smile

934

Odp: Mój wymarzony rozwód

Ja Cię rozumiem Kriss i bardzo sobie cenię twoje posty. Niestety obawiam się, że gazia niewiele rozumie z tego co się koło niej dzieje. Fakt, wprowadza straszny ferment. Myślę, że jeszcze nie umie inaczej.
Co nie zmienia postaci rzeczy - jeśli człowiek sam siebie nie szanuje, inni też nie będą go szanować big_smile

935

Odp: Mój wymarzony rozwód

No i znów się porobiło na wątku Marynarki, tym razem bez mojego udziału. Kriss, Jesteś cudowną kobietą, sledzę Twoje posty od samego poczatku i chylę czoła, na tą mądrość, humor i wszytko co w nich mogę wyczytać. Ja niegdyś napisałam Gazi, że Jej posty ociekające jadem do innych forumowiczek, które notabene starały się Jej pomóc, są bardzo krzywdzące i daleko nie na miejscu, zważywszy właśnie, że większość z nas niestety boryka się z takimi samymi problemami jak Gazia albo i większymi. No i oberwało mi się i dowiedziałam się, że jestem złośliwa jak cholera, a wydawało mi się dotąd, że mimo wielu wad ta jedna jest mi obca. Cóż Gazia cierpi, myślę też, że w realnym świecie nie ma przyjaciół, może nawet żadnej przyjaciólki, z którą obaliłaby flaszkę wina, a potem w radosnej twórczości pocięłaby nowiutki garnitur mężowski, plus w pakiecie krawaty w drobne paseczki. Rozumiem, że jest sfrustrowana, zagubiona i przerażona myślą o samotnym życiu, ale jak widać to forum za wiele Jej nie pomoże, bo jesli tylko jakis post jest nie po Jej mysli od razu z wściekłością atakuje autora. A przecież nie na tym to polega.

Gaziu Twoje pierwsze posty były cudowne, pamiętasz jak dziewczyny lubiły je czytać? Gdzie się podziała tamta kobieta?

936

Odp: Mój wymarzony rozwód

No widzisz Monia, a ja jestem złośliwa, jadowita, mściwa suka. Ja to świetnie wiem, dobrze mi z tym i mało tego ja to w sobie bardzo lubię. Żyje mi się lepiej po prostu. Mam też zdrowsze otoczenie - otaczają mnie wyłącznie ludzie którym na to pozwalam - czytaj - którzy nie mają złych zamiarów wobec mnie i mojej rodziny.

Natomiast na starcie ZAWSZE jestem miła, sympatyczna, uśmiechnięta i uczynna. Do czasu aż ktoś zaczyna uważać że przez te cechy przemawia głupota, naiwniactwo i bezradność.

937

Odp: Mój wymarzony rozwód

A ja próbowałam taka być i mi nie wychodzi. Nawet jak ktoś mnie skrzywdził i nie mówię tu tylko o facecie, to nie potrafię za cholerę się mścić. Taka jestem i już się nie zmienię.

938

Odp: Mój wymarzony rozwód

Jeśli Ci nie wychodzi - to znaczy że taka Twoja natura i to jest piękne, bo żyjesz w zgodzie ze sobą, a tak właśnie powinno być.

Jak ja się zaczynam ze sobą kłócić (w przenośni) albo nie daj Boże zrobię coś wbrew sobie - zawsze mam jakiś problem z własnym ciałem - albo infekcja, albo nerwobóle albo żołądek. Organizm sam mi podpowiada, gdybym miała wątpliwości.

Pozdrawiam Was wszystkie bez wyjątku i spadam albowiem zrobił się offtop od wątku Marynarki.

939

Odp: Mój wymarzony rozwód

Witam Kobitki smętnym porankiem sad
Z tego co za uwarzyłam Gazia uwzięła się na wylewanie życiowej porażki na Kriss .

Należ do kobiet które nie daj a sobie włazić na głowę ale musiałam dorosnąć do tego smile
Bycie dorosłym to nie skończenie 18 lat to podejmowanie decyzji i świadome ponoszenie konsekwencji za te nie trafione .

21 lat temu podjęłam taką decyzję cena jaką potem płaciłam była za wysoka ale zapłaciłam i powoli otrzepuję się .

Przeżyłam swoje i wiem co było a teraz czekam co będzie ale nie biernie ,odrzucam to co przypomina mi przeszłość i staram się nie popełniać poprzednich błędów ale mimo wszystko niektóre i tak popełniam choć w trochę zmienionej formie.

Niektórzy ludzie mają w zestawie bycie ofiarą i męczennicą ,dla nich życie utknęło w martwym punkcie swojej krzywdy nawet tej wyimaginowanej.
Zamiast przyjąć pomocną dłoń to ą po prostu gryzą bo nikt nie cierpi tak jak oni i nie doznał tylu krzywd.
Błędne koło - a oni tam chcą tkwić cholewcia nie wiem po co ?

940 Ostatnio edytowany przez gazia (2011-05-03 09:47:01)

Odp: Mój wymarzony rozwód

Witam,juz postanowiłam jak posegreguje odziez pozostawiona przez  meza Wiec tak : pizamki zostawie , bo w nich sobie bede spała , juz spię, nie mam w nich koszmarów, pizamki jak to pizamki...Koszulki zostawie, bo moga se przydac. Koszule ...hmmm spakuje, garnitur faktycznie sprzedam, bo mąz był w nim na 2 pogrzebiach i co ciekawe....po tym porzebie dostał zawału.....Kurtki , chyba spakuje....Ale garnitrka   pora sie go pozbyć.  nawet w trybie pilnym., bo po tych pogrzebach mąz zachorował i dostał zawalu. !!! Wiem, pomyslicie że mam fimla, moze i mam.Jak widac wsyztsko jest po cos... Wszystko.Absolutnie wszystko...
Pozdrawiam.

941

Odp: Mój wymarzony rozwód
Anula70 napisał/a:

Niektórzy ludzie mają w zestawie bycie ofiarą i męczennicą ,dla nich życie utknęło w martwym punkcie swojej krzywdy nawet tej wyimaginowanej.
Zamiast przyjąć pomocną dłoń to ą po prostu gryzą bo nikt nie cierpi tak jak oni i nie doznał tylu krzywd.
Błędne koło - a oni tam chcą tkwić cholewcia nie wiem po co ?

STRACH przed podjęciem odpowiedzialności za własne życie i wygodnictwo. Przecież łatwiej zrzucić winę za niepowodzenia i porażki na innych, złych i niedobrych oraz uznać, że świat się "uwziął". Natomiast wzięcie odpowiedzialności na siebie to już trud i praca. Jak w szkole - "nauczyciel się uwziął" a nie JA nie umiem, bo mi się nie chciało big_smile

942 Ostatnio edytowany przez gazia (2011-05-03 10:06:54)

Odp: Mój wymarzony rozwód

Wpierw chciałam pizamki pozostawione przez męza wziac na łaty, ale pomyslalam, szkoda, lepiej w nich spac. smile Wiem! ortalionowy dres przerobie , tylko skróce spodnie od dresu i bede spacerowa dresiara!!!!Może nawet kupie kije do chodzenia i sie dres przyda. Przymierzyłam . No to ide na całegociuchy do segregacji.....  Pasuje!!!
Wiecie co? Jedną z miekkich jego kurtek letnich wyłozyłam piesowi legowisko. Matko, jak obwąchiwał....zasnał jednak  spokojnie. Poszczekiwał przez sen, moze mu sie pan -zdrajca śnił?  Ze wyprowadza inne psy teraz....
Pieke sernik. tongue Skrzyzowałam 2 przepisy ten zwykły i ten z diety Dukana.

pozdrowienia .

943 Ostatnio edytowany przez Anula70 (2011-05-03 10:39:59)

Odp: Mój wymarzony rozwód

Anhedonia wygodnictwo owszem ,strach to uczucie towarzyszy na od urodzenia i to jest dobre uczucie smile
Nie boją się tylko głupcy .

Jakoś tak wyszło że nie użalałam się nad sobą z perspektywy czasu miałam zbyt dużo na głowie żeby przejąć się samą sobą.
Do tej pory uważam że to nic nie daje nie doprowadzam się do dołków ,deprecha -z czym to się je ?

Czy mam wątpliwości -jasne ,problemy - różne czyli szara codzienność .
Ale po wszystkich zawirowaniach odzyskałam równowagę i pogodę ducha smile

Każda z nas ma swoją historię jesteśmy różne ale łączy nas jedno jesteśmy kobietami radzimy sobie w różny sposób byle skuteczny .

Gazia nie tłucz tematu ciuchów mena raczej wypieprz wszystko ,kup nowa kieckę ,idź do fryzjera rób wszystko tylko nie buduj ołtarza dla męża ,
Stać Cię na więcej poczuj się kobietą wartą grzechu ,głową muru nie przebijesz ale uśmiechem zburzysz nie jeden mur.

Wyjdź do ludzi byle nie z widłami smile

944

Odp: Mój wymarzony rozwód
Anula70 napisał/a:

...strach to uczucie towarzyszy na od urodzenia i to jest dobre uczucie smile
Nie boją się tylko głupcy .

Gazia nie tłucz tematu ciuchów mena raczej wypieprz wszystko ,kup nowa kieckę ,idź do fryzjera rób wszystko tylko nie buduj ołtarza dla męża ,
Stać Cię na więcej poczuj się kobietą wartą grzechu ,głową muru nie przebijesz ale uśmiechem zburzysz nie jeden mur.

Wyjdź do ludzi byle nie z widłami smile

Jak myślisz ile-dziesiąt razy dziewczyny już dawały takie rady gazi, przy jej ponad 1000 postów?
A strach nie MUSI być dobrym uczuciem. Czasem paraliżuje. Jest podstawą wielu zaburzeń nerwicowych, depresji też. Ty jej nie znasz (depresji nie gazi big_smile ), ja owszem.
Każda z nas jest inna.

945

Odp: Mój wymarzony rozwód

Dziewczyny, spokojnie. Przecież każda z nas kiedyś, dawno, niedawno, może trochę jeszcze teraz jest lub była Gazią. W sensie jej miotania się, żalu, obwiniania siebie, chętniej innych o niefart w związku. Żal najłatwiej wyładować na tym co pod ręką. My jesteśmy. Nie zna nas, wylewa to, co jej w głowie akurat kipi.
Przyznaję uczciwie: byłam Gazią. Za długo, za bardzo, ale byłam. Nie mogę udawać, że urodziłam się stanowcza, zdecydowana i nieomylna. Gdyby tak było nie powstałby ten wątek, bo nie byłoby powodu.
Mamy problem zawsze kiedy konfrontujemy nasze poglądy z kimś myślącym w inny sposób.
Po kilku miesiącach poznawania Gazi wiem jedno, ktoś powinien się nią zaopiekować. Na Boga próbowałyśmy ze wszystkich sił. Podrzucałyśmy konkretne pomysły, kursy, zajęcia, terapie. Ona nie chce. Może chce, ale nie może się zmobilizować. Nie wierzy, że może coś zrobić, cokolwiek. Gdyby spróbowała i udało się, coś malutkiego nawet, może zmieniłaby nastawienie do siebie samej. Ale nie próbuje. Ja ją lubię, chciałabym pomóc, ale nie przyprowadzę jej męża do domu, nie dam pracy, nie zapłacę czynszu. Tych problemów mam po kokardę w swoim życiu (no może z wyjątkiem powracającego męża, bo przed tym cały czas się bronię). Gaziu, Ty możesz naprawdę dużo SAMA, spróbuj.

946

Odp: Mój wymarzony rozwód

Czasami przyjaciele mogą stawać na głowie żeby przekonać danego delikwenta że robi z siebie ofiarę losu i nie zawsze mogą przeforsować mur uporu i zaklętego koła .

Mi też radzili żebym zwinęła żagle parę lat temu i uwolniła się od pijaczka i jego mamusi psychopatki .
Dopiero obca osoba uświadomiła mi jaką naiwniaczką jestem czekając na cud .
Poszło lawinowo ,przyjaciele przestali rzucać mądrościami a ja trochę spokorniałam bo wiedziałam że mają rację ale dałam sobie błogosławieństwo wątpliwości w ich intencje .


Dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane smile
Teraz to wiem ale wtedy nie wiedziałam ale człowiek uczy się całe życie .

947

Odp: Mój wymarzony rozwód
marynarka napisał/a:

Dziewczyny, spokojnie. Przecież każda z nas kiedyś, dawno, niedawno, może trochę jeszcze teraz jest lub była Gazią. W sensie jej miotania się, żalu, obwiniania siebie, chętniej innych o niefart w związku.
Przyznaję uczciwie: byłam Gazią.

Mądra marynarko smile ja to wiem. Też byłam. Jeszcze czasem łapię się na takich zachowaniach. Ale wtedy TUPIĘ na siebie nogami. NO WAY - nie ma powrotu do tego okresu, never ever! Przykro mi, że u gazi tak długo to trwa, najgorzej, że końca nie widać. ŻAL

948

Odp: Mój wymarzony rozwód

Taaa... miałam rację mówiąc, że jeszcze wiele przede mną hmm
Dziś przemówił mój zmarły teść hmm Nie dosłownie, oczywiście, ale ustami teściowej. "Zastanówcie się, zanim się rozwiedziecie. Zwłaszcza, jeśli to urażona ambicja (??) kieruje wyborem. Rozwód to ostateczność, to nieodwracalne".

Hmm... Zastanawiam się, jak się to ma do "jak sobie wyobrażasz mieszkanie razem i prowadzenie firmy po rozwodzie? To rodzinny biznes" sprzed kilku dni?
Czy tylko ja jestem normalna wśród dorosłych w tej rodzinie? Czy wręcz przeciwnie?
Bosz....  co jeśli jeszczemąż (bardzo przeżywa śmierć taty) weźmie sobie do serca?

949

Odp: Mój wymarzony rozwód

Niekochana, daj mu czas.
Nie ustępuj, nie lituj się, ale zdystansuj. Zmarły teść nie ma racji, rozwód nie jest nieodwracalny, ani żadna to ostateczność. Jest rozwiązaniem trudnej sytuacji, najlepszym z możliwych, w pewnych okolicznościach. Śmierć teścia nie ma przecież żadnego związku z tym, co postanowiłaś. Inne sprawy wpłynęły na tę decyzję, na pewno nie życie lub śmierć kogokolwiek.
Kiedy żył nie miał na to wpływu, tym bardziej nie może mieć teraz. Problemem może być faktycznie kondycja psychiczna Twojego jeszczemęża, ale, z drugiej strony, ona i tak była nieprzewidywalna. Wygląda na to, że sytuacja jest taka sama, ale nieco zmieniły się okoliczności. Dasz radę, ale będzie jeszcze trudniej niż zakładałaś.
Trzymaj się, ściskam Cię mocno.

950

Odp: Mój wymarzony rozwód
marynarka napisał/a:

Dasz radę, ale będzie jeszcze trudniej niż zakładałaś.

Kochana - to ostatnio moje motto życiowe wink Ale wiesz, co jest najdziwniejsze? Nie załamuję się tym.
Uparcie (słucham grzecznie siostry) szukam pozytywów w każdym kolejnym kopniaku big_smile I nieźle mi to wychodzi. 
Jestem jak Rudy 102 big_smile

951

Odp: Mój wymarzony rozwód

Niekochana,
Nie wiem, jakie były Twoje relacje z teściem, ale jeśli czujesz się w związku z jeszczemężem niekochana, nieszczęśliwa i krzywdzona, to nawet motywacja zza grobu nie powinna być Twoim drogowskazem.
Możesz podejść do tego z zupełnie innej strony - teść (choć o zmarłych nie mówi się źle) niestety nie do końca sprawdził się w roli ojca, skoro Twój jeszczemąż był takim mężem dla Ciebie jakim był i doprowadził do takiego biegu wydarzeń. Uczciwiej byłoby z jeo strony natchnąć swego syna pokorą i chęcią bądź radykalnej naprawy bądź godnego rozwiązania tego, co i tak już zostało spartaczone.

952

Odp: Mój wymarzony rozwód

Widzisz "Rudy", jak się w końcu rozwiodłam, to byłam w szoku, że tak łatwo poszło. Okazało się, że całe to zamartwianie było zupełnie niepotrzebne. Nieprzewidywalny wziął dobre leki (może kapkę za dużo, bo wyciszony był niezdrowo) i zachował się wzorowo. Nie, żebym była rozczarowana brakiem kłód pod nogami, ale faktycznie zaskoczył mnie zachowaniem, w którym było więcej klasy niż przez całe 23 lata wcześniej. Ale to miło, lepiej tak niż się szarpać.
Życzę Tobie równie efektywnego i bezbolesnego zakończenia.

953

Odp: Mój wymarzony rozwód

Jako, że z teściem "darliśmy koty" - podejrzewam, że to niekoniecznie JEGO słowa.
Taki rozpaczliwy "rzut na taśmę". Emocjonalny oczywiście.
Ale przecież ja sucz jestem - nie ze mną takie numery wink

954

Odp: Mój wymarzony rozwód

Ja to wiem, miałam swego czasu tekst, że moja dopiero co zmarła mama tak go lubiła, a ja tego nie szanuję.
Wtedy poczułam się jakby ktoś obrażał nie tylko mnie, że nie wiem czego chcę i dlaczego, ale również jej pamięć, jakbym nie była dla niej ważna. A wierzę, że byłam.
Niekochana wiesz co robisz i dlaczego. Byle seans spirytystyczny nie wyprowadzi Cię z równowagi. I dobrze. Pogrywanie na emocjach się skończyło, skończyły się emocje. Kiedy osiągnęłam, w końcu, ten stan ducha, było łatwiej, dużo łatwiej.

955

Odp: Mój wymarzony rozwód
marynarka napisał/a:

Wtedy poczułam się jakby ktoś obrażał nie tylko mnie, że nie wiem czego chcę

Dokładnie TO!

marynarka napisał/a:

Niekochana wiesz co robisz i dlaczego. Byle seans spirytystyczny nie wyprowadzi Cię z równowagi. I dobrze. Pogrywanie na emocjach się skończyło, skończyły się emocje. Kiedy osiągnęłam, w końcu, ten stan ducha, było łatwiej, dużo łatwiej.

I to też! big_smile

956

Odp: Mój wymarzony rozwód

Tak jak już wspominałaś Niekochana, mamy trochę "wspólną" głowę.
I problemy, jak się okazuje podobnej "klasy".
Ponieważ, jak widzisz, jestem o krok przed Tobą, służę radą we wszystkim. O ile odpowiada Ci mój niepowtarzalny styl i urok w działaniach. Bo przecież nie musi, ale uzgodniłyśmy żeśmy "sucze", więc styl mamy prawdopodobnie ten sam: niespecjalnie klasyczny, ale skuteczny. To jest styl NAPRAWDĘ WOLNY!

957

Odp: Mój wymarzony rozwód
marynarka napisał/a:

Tak jak już wspominałaś Niekochana, mamy trochę "wspólną" głowę.
I problemy, jak się okazuje podobnej "klasy".
Ponieważ, jak widzisz, jestem o krok przed Tobą, służę radą we wszystkim. O ile odpowiada Ci mój niepowtarzalny styl i urok w działaniach. Bo przecież nie musi, ale uzgodniłyśmy żeśmy "sucze", więc styl mamy prawdopodobnie ten sam: niespecjalnie klasyczny, ale skuteczny. To jest styl NAPRAWDĘ WOLNY!

Wiesz dobrze, że często i chętnie korzystam z Twoich doświadczeń big_smile I nie przestanę! big_smile big_smile

958

Odp: Mój wymarzony rozwód

Niekochana, wszystkiego najlepszego! O ile mnie stetryczała pamięć nie zawodzi, dzisiaj świętujesz?
Chyba uczciwie, bo cicho jakoś u "nas" dzisiaj.
Po długim weekendzie trudno wprzęgnąć się w roboczą codzienność. Ale już za dwa dni piątek, dotrwamy.

959

Odp: Mój wymarzony rozwód
marynarka napisał/a:

Niekochana, wszystkiego najlepszego! O ile mnie stetryczała pamięć nie zawodzi, dzisiaj świętujesz?
Chyba uczciwie, bo cicho jakoś u "nas" dzisiaj.

Dziękuję kochana za pamięć big_smile
Niestety, było na smutno. Poduszka przyjęła morze łez, oczęta się przeczyściły. Potrzebowałam tego - dziś jest już lepiej.

960

Odp: Mój wymarzony rozwód

Niekochana big_smile przyłączam się do życzeń marynarki - wszystkiego najlepszego, dużo siły i powodów do radości smile Trzymaj się cieplutko

961

Odp: Mój wymarzony rozwód

Oczywiscie i ja Niekochana72 zycze wszystkiego naj... smile spokoju, spokoju i jeszcze raz zdrowia wink :*

962

Odp: Mój wymarzony rozwód

Jestem leszczem - nie znam okazji, ale ponieważ kocham Niekochaną, to też jej pożyczę wszystkiego co najlepsze, zdrowia na maksa i kasy jak gnoju.

963

Odp: Mój wymarzony rozwód
Kriss napisał/a:

... kasy jak gnoju.

Co Ty czasami dajesz Kriss to boki zrywac smile skad Ty ześ sie śmiszna kobieto wzielas ;P !?

964

Odp: Mój wymarzony rozwód

Świętokrzyski scyzoryk Bałałajko miła smile

965

Odp: Mój wymarzony rozwód
Kriss napisał/a:

Świętokrzyski scyzoryk Bałałajko miła smile

To może założymy jakiś fanklub Czarownic na Łysej Górze big_smile wink

966

Odp: Mój wymarzony rozwód
bałałajka napisał/a:
Kriss napisał/a:

Świętokrzyski scyzoryk Bałałajko miła smile

To może założymy jakiś fanklub Czarownic na Łysej Górze big_smile wink

Była taka wizualizacja w innym wątku, szukamy parceli.

Dzisiaj minął tydzień od mojego wymarzonego i zrealizowanego rozwodu. Jest tak, jak się spodziewałam: spokój i pełna odpowiedzialność, bez "przeszkadzaczy". Dobrze rozwieść się przed długim majowym weekendem, sąd, niechcący, bardzo dobrze to urządził.

967

Odp: Mój wymarzony rozwód

Jest strasznie pużno ale Marynareczko droga czytałam twój wątek od początku.

Trzymałam za ciebie kciuki i gratuluje wolności i wreszcie twojego na własność życia.

Niekochana tobie też gratki, za siłę, za wytrwałość. Wypłakane żale poszły w niwecz teraz czeka was nowe, fascynujące życie. smile

Pozdrawiam

968

Odp: Mój wymarzony rozwód
Kriss napisał/a:

Jestem leszczem - nie znam okazji, ale ponieważ kocham Niekochaną, to też jej pożyczę wszystkiego co najlepsze, zdrowia na maksa i kasy jak gnoju.

Biorę wszystko big_smile Imieniny miałam wink
Właśnie przyjechałam do domku i muszę nadrobić zaległości big_smile

969

Odp: Mój wymarzony rozwód

Czekam, czekam, czekam....
Ile jeszcze wystarczy mi cierpliwości? Czekam na termin jak skazaniec w celi śmierci na ułaskawienie hmm

970

Odp: Mój wymarzony rozwód
niekochana72 napisał/a:

Czekam, czekam, czekam....
Ile jeszcze wystarczy mi cierpliwości? Czekam na termin jak skazaniec w celi śmierci na ułaskawienie hmm

Ja tez czekam, i czekam, i czekam...
Jesli nic nie przyjdzie mi z sadu w tym tygodniu, badz prawnik nie zadzwoni, to maj z glowy i zapewnie juz nic sie nie ruszy w temacie...ehh

971

Odp: Mój wymarzony rozwód

No to razem jesteśmy zawieszone. Ja czekam na decyzję kolejnego banku w sprawie przerzucenia kredytu na psychofaga. A psychofagowi się nie śpieszy. Mieszka w garsonierze, nic go psychicznie nie ciśnie, ani widok tych ścian, ani poczucie niepewności jutra (ha! przy jego zarobkach, pewnie, też bym się czuła komfortowo).
Mój bank to tak jak dla was Wasz sąd. Kolejny miesiąc z głowy. Dzięki Bogu psychofaga udało się definitywnie zniechęcić do napastowania. Za to teraz moje dziecko wziął sobie na cel. Przez cztery lata traktował go jak powietrze i zbędny dodatek do mnie a teraz się w nim kochający ojczym odezwał - dzwoni, o postępy w nauce pyta. Gnój jeden. Ustawiliśmy automatyczne odrzucanie jego numeru, bo mi jeszcze socjopatią dziecko zarazi.
Boże, kiedy się ta gehenna skończy?
Gram w totolotka w nadziei, że wygram kasę i będę mogła z godnością odwrócić się na pięcie mając w d. czy zwolni mnie z tego koszmarnego kredytu, czy nie.

972

Odp: Mój wymarzony rozwód

Mój wyjazd jasno pokazał mi, jak powinno wyglądać moje życie. Jak dobrze się czułam bez niego w pobliżu.
Tak będzie wyglądać moja przyszłość - to już postanowione. Nieodwołalnie. Powoli, kroczkami do przodu.

973

Odp: Mój wymarzony rozwód

Ja, o dziwo, mam drugi tydzien spokoju bez wizyty czy tez telefonu/smsa od jeszczemeza,nie wiem czy sie bac czy raczej cieszyc wink

974 Ostatnio edytowany przez Betinka (2011-05-12 13:35:32)

Odp: Mój wymarzony rozwód

Jakiś czas nie pisałam, ale czytam co dziennie, przynajmniej ten wątek i "Grupę wsparcia..."
Ostatnia rozmowa z jeszczemężem:
- To, co już postanowiłaś?
- Chcę rozwodu.
- Ok, bo jak ma być tak jak teraz to ja nie chcę.
- Ja tym bardziej.
- Może byśmy (my? hahaha) wstrzymali się jednak jeszcze do Dominiki 18 stki?  czyli przyszły rok czerwiec; pewnie myśli, że do tego czasu wykończyłby mnie nerwowo. O, nie, nie, nie, nie dam się.
Koniec dyskusji z mojej strony, nie mam już ochoty.
Jutro odbieram jeszcze brakujące zaświadczenie o zarobkach i składam pozew na początku przyszłego tygodnia. Mam dość zawieszenia, trwania w niebycie. Nie wiem, co będzie. Wiadomo, jak Wy pewnie prawie wszystkie, - problemy mieszkaniowe, finansowe i wiele innych. Ale, cóż, chcę żyć, chcę czuć się dobrze sama ze sobą. Nie wiem kiedy dołączę do tych uwolnionych, teraz tylko zostało czekać.

975

Odp: Mój wymarzony rozwód

Tak myślałam...

Posty [ 911 do 975 z 4,229 ]

Strony Poprzednia 1 13 14 15 16 17 66 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Mój wymarzony rozwód

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024