Czesc.
Mialam sporo partnerow seksualnych (18), dziewictwo stracilam w wieku 17 lat z owczesnym chlopakiem, potem studiowalam i jezdzilam po swiecie wiec bylo sporo obcokrajowcow. Nigdy nie spalam z kolesiem do ktorego nic nie czulam czy na jedna noc. Po prostu do 27 roku zycia bylam w wielu zwiazkach takich rocznych powiedzmy nie za dlugich zazwyczaj bylo tak ze jak widzialam ze facetowi nie zalezy tak barszo to odchodzilam. no i w sumie nazbieralo sie facetow. Lubie seks. Moj maz zapytal sie o partnerow i kiedys sie w koncu przyznalam. Nasze zycie seksualne bylo straszne, on mial bardzo niskie libido i kiedy ja chcialam chociaz co drugi dzien jemu wystarczalo dwa razy na miesiac. Bylo o to duzo klotni. Wzielam slub w wieku 27 lat rozwiodlam sie pol roku temu w wieku 33...bylismy razem prawie 10 lat byl moim najlepszym przyjacielem. Do dzisiaj mamy codzienny kontakt mimo ze uplynelo pol roku od rozwodu. Dzieci nie mamy.
Teraz skonczylam 34 lata zaczynam zycie od nowa. Nie mam ochoty na jakies krotkie randki z seksem w tle na dluzszy zwiazek poki co tez nie.
I tak sie zastanawialam uwazam ze popelnilam blad i nie powinnam mowic bylemu mezowi z iloma facetami spalam. A wy jak myslicie? Wprawdzie probowalam mu wyjasnic ze z kazdym cos mnie laczylo no bylam kochliwa emocjonalna co poradzic....ale mysle ze siedzialo mu to w glowie. Ale on sam mial chyba 9 partnerek starszy odemnie o 5 lat, nie studiowal nie mial takiego szalonego zycia ale tez mu sie uzbieralo...