Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 64 ]

Temat: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Cześć kochane! proszę Was o poradę.
Byliśmy z K razem ponad 5 lat. Przez 4 lata było pięknie, mieszkaliśmy razem, wychowywaliśmy razem moje dziecko z poprzedniego związku. Ostatni rok był kiepski... Zaniedbaliśmy się strasznie każdy poszedł w swoją stonę, w pracę, przestaliśmy ze sobą rozmawiać. On przestał się starać, a ja wymagałam... Czułam żal i nostalgię, on się nie starał, musiałam go gonić żeby się poszedł wykąpać, żeby zmienił koszulkę... Zaczęłam czuć dużą różnice intelektualną miedzy nami. Jak rozmawialiśmy o przyszłości to każdy z nas miał inne wizje. Ja zawsze chciałam sobie polepszać, czy to mieszkanie, samochód, praca, on nie rozumiał tego, jemu było to obojętne czy spędził wakacje nad jeziorem czy w Hiszpanii żebyśmy zobaczyli coś nowego, poznali, dla nas. Też na takiej płaszczyźnie zaczęły rodzić się konflikty. On chciał leżeć w domu przed telewizorem, a ja jestem raczej aktywniejszą osobą. No i te ciągle kłótnie, o wszystko. K jest bardzo pretensjonalną osobą. Nie wytrzymałam.

W połowie listopada powiedziałam, żeby się wyprowadził, że chcę przerwę, że nie ma sensu tak żyć. Prosił o powrót, wydzwaniał do mnie, wypisywał, do moich rodziców, do moich przyjaciół. Miałam na sobie zbroję, nie chciałam, wiedziałam że nie chcę tak spędzić życia.

Spotkaliśmy się po miesiącu, on płakał, błagał klęczał, wyznawał miłość. Błagał żebym to przemyślała, żebym dała szansę, że nie musimy mieszkać razem od razu, że on się będzie starał. Powiedziałam, że to przemyślę, było mi strasznie przykro jak widziałam go w takim stanie.

No i tu mamy moment kulminacyjny. Stwierdziłam, że może warto spróbować, zaczęłam zdejmować swoją zbroję, sama sobie tłumacząc, wbrew sobie. Aż w końcu stałam się 'naga' Tylko ja, moje emocje, moje uczucia. Stwierdziłam, że miłość wygra, że damy radę, że naprawimy to, że będzie lepiej niż na początku,  Że damy z siebie 100%. To było 4 dni po jego wizycie u mnie.

Skontaktowałam się z nim, powiedziałam, że go kocham, że spróbujemy. I wiecie co? Wbił mi nóż prosto w serce, powiedział,że wszystko zrozumiał, że poznał inne życie, że już mnie nie kocha.

Zawaliło mi się wszystko. Nie mogłam zrozumieć 'JAK?!' Oszalałam, zwariowałam, wydzwaniałam do niego, wypisywałam. On zimny jak ja na początku....

Zadzwonił do mnie pod koniec grudnia, rozmawialiśmy ponad 2 godziny, ze nie przestał mnie kochać, że powiedział mi tak żeby było mi łatwiej. że bardzo by chciał żebym była jego żoną, matką jego dzieci, ale bardzo się boi, boi się że znowu będzie źle, że on drugi raz tego nie przeżyje. Poprosił o czas. Powiedziałam, że zaczekam.

Zadzwonił do mnie 5 stycznia, znowu rozmowa ponad 2h, wspominaliśmy nasz związek, mówił do mnie kochanie,misiu, że byłoby cudownie, ale ten strach... że on o tym marzy, ale jeszcze chwile musi to zrozumiem. Poprosił żebym zadzwoniła za tydzień.

Zadzwoniłam za tydzień. 12 stycznia. Powiedział, że mnie nie kocha, że poznał kogoś z kim być może stworzy związek, że mam dać mu spokój. Zamarłam po raz kolejny.

Co się okazało? W momencie jego zmiany frontu pod koniec grudnia poznał dziewczynę (moją już była fryzjerkę.......), 7 stycznia przedstawił ją rodzicom (5.01 jeszcze rozmawialiśmy) - dla porównania ja jego rodziców poznałam po 9 miesiącach, 15 stycznia już są oficjalną parą, nawet na facebooku sobie ustawili, żeby mi dowalić, on pomieszkuje u niej...

Nie mam z nim kontaktu za bardzo, a jak mam to pisze mi, że wierzy, że jeszcze znajdę szczęście, że miłość to nie wszystko, trzeba się jeszcze lubić, żebym zaczęła nowe życie.
Wczoraj wysłał mi link do naszej piosenki, nie odpisałam, nie wiem co robić.

A co ze mną? Załamałam się, schudłam 12 kg, nie mogłam spać, wylądowałam u psychiatry, dostałam antydepresanty. Jestem załamana, zdjęłam zbroję, która mnie chroniła i dostałam wielki cios.

Co myślę? Że mnie kocha, ale to wypiera, że chce za wszelką cenę udowodnić, że daje sobie radę, że ma kogoś tak szybko, że się podniósł. Przecież po 2 tyg nie zna się człowieka, jak więc można zdecydować że wchodzi się w związek?

+ Ważne info - ta fryzjerka to lotna, bogata dziewczyna. Ma kilka związków w roku, każdy facet u niej mieszkał bardzo szybko i bardzo krótko. Lubi luksus. K zarabia przeciętnie, myślę, że szybko się nim znudzi i go zostawi, bo zwyczajnie nie zaspokoi jej potrzeb. Bo nie da się pokochać w 2 tyg...

Jak uważacie? Powinnam walczyć? Poddać się? Czekać na rozwój zdarzeń? Jeżeli walczyć to jak?
Nie jestem zła że z nią sypia, że ją całuje, mi chodzi o jego serce...

Dodam, że przez te 2 miesiące w moim życiu nie ma innego faceta.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Nie.

3

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Poker napisał/a:

Nie.

Myślisz, że w 4 dni przestał kochać..?

4

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:

Myślisz, że w 4 dni przestał kochać..?

To nie dzieje się z dnia na dzień. Natomiast, on jest jakiś bardzo niestabilny uczuciowo.

Po ile macie lat?

Myślisz, że jak ta fryzjerka kopnie go za jakiś czas w dupę to będziesz chciała z nim być?

Bo on pewnie wróci wtedy, będzie błagał, przepraszał, płakał - taki typ, ja bym to zakończył raz na zawsze.

Cholera go wie.

Chcesz tak żyć?

5

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Nie kochal Cie od dawna tak sie nie zachowuje ktos kto kocha albo kochal Cie w jakis sobie tylko znany sposob

6

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Poker napisał/a:
Black44 napisał/a:

Myślisz, że w 4 dni przestał kochać..?

To nie dzieje się z dnia na dzień. Natomiast, on jest jakiś bardzo niestabilny uczuciowo.

Po ile macie lat?

Myślisz, że jak ta fryzjerka kopnie go za jakiś czas w dupę to będziesz chciała z nim być?

Bo on pewnie wróci wtedy, będzie błagał, przepraszał, płakał - taki typ, ja bym to zakończył raz na zawsze.

Cholera go wie.

Chcesz tak żyć?

Wiesz, ja na początku po zadecydowaniu o przerwie byłam oschła i zimna, czytałam Twoj temat, mniej więcej też czułam że się to wszystko wypaliło.
Ja - 25 lat on - 29 lat.
Fryzjerka kopnie go na pewno, prędzej czy później. Byłabym w stanie do niego wrócić ale w sytuacji, kiedy to on sam by zrozumiał, że kocha mnie i że to ze mną chce być, nie jako pocieszenie po fryzjerce.
Ja to czuje jakbym go nie znała, on ponad 5 lat był kochającą wrażliwą, uczuciową 'ciapą'. Nie rozumiem tego wszystkiego. Pojechało mi to po poczuciu własnej wartości cholernie.
Najgorsze jest to, że ja uwierzyłam w te jego słowa, obietnice, zapewnienia. Jakby nie ta cała szopka to nadal byłabym twarda.

7

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Modus vivendi napisał/a:

Nie kochal Cie od dawna tak sie nie zachowuje ktos kto kocha albo kochal Cie w jakis sobie tylko znany sposob

Cała jego rodzina jest za mną. Są przerażeni tą nową znajomością, mówią że on nie wygląda na szczęśliwego, oczy mu się nie świecą.
Każdy mówi, że to odbicie jego męskiej dumy....

8 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-01-20 11:51:45)

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Cóż, proszenie się o łaskę jaśnie Pani, też ma jakiś kres.
Sama piszesz, że wbrew sobie chciałaś by wrócił.
Myślę, że już za 1 razem powiedział Ci prawdę, że poznał inne życie- i tam mu dobrze- natomiast do Ciebie ma sentyment. więc szarpnęłaś jego światem i pewnie przez chwilę się wahał..
Daj mu spokój- są mężczyźni odpowiedni dla takiej kobiety jak Ty- którym nie wystaczy dom nad jeziorem- Ty będziesz dla nich lepszą partnerką.
Po prostu różne spojrzenie na szczęście chyba..
Gdybyś go kochała, to byś to rozumiała.
I to nieważne, jak się potoczy tamta znajomość- On już wie- jakiej kobiety nie chce.
I nie wierz w to, co cała rodzina- Oni nie będą z Tobą żyć. I chyba jest w tej rodzinie ktoś, kto pamięta jak cierpiał po rozstaniu? Czy to rodzina egoistów i fryzjerka im plamą na honorze?

9

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Nie sluchaj tego co mowi rodzina. Albo innaczej nie traktuj tego jako pewnik. To ze oni nawet wywrą na niego jakąs presje to niczego nie zmieni on musi sam cos chciec. Ciezko mi to mowic bo sam mam nie ciekawą syt. i nie umiem czekac tylko wole tu i teraz kawa na lawe czarne albo biale. Ale wiedz jedno znam to z autopsji to troche jak zuraw i czapla jak Tobie sie odechce to jemu sie moze zachciec czekaj na ten moment i nie rob nic na sile bo im on widzi ze chcesz tym on wyzej stawia poprzeczke. Czekaj zostaw to na jakis czas

10

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Ela210 napisał/a:

Cóż, proszenie się o łaskę jaśnie Pani, też ma jakiś kres.
Sama piszesz, że wbrew sobie chciałaś by wrócił.
Myślę, że już za 1 razem powiedział Ci prawdę, że poznał inne życie- i tam mu dobrze- natomiast do Ciebie ma sentyment. więc szarpnęłaś jego światem i pewnie przez chwilę się wahał..
Daj mu spokój- są mężczyźni odpowiedni dla takiej kobiety jak Ty- którym nie wystaczy dom nad jeziorem- Ty będziesz dla nich lepszą partnerką.
Po prostu różne spojrzenie na szczęście chyba..
Gdybyś go kochała, to byś to rozumiała.
I to nieważne, jak się potoczy tamta znajomość- On już wie- jakiej kobiety nie chce.
I nie wierz w to, co cała rodzina- Oni nie będą z Tobą żyć. I chyba jest w tej rodzinie ktoś, kto pamięta jak cierpiał po rozstaniu? Czy to rodzina egoistów i fryzjerka im plamą na honorze?

Jego mama jest za mną bardzo, wie, że on mnie kocha, że się pogubił i chce udowodnić całemu światu jaki to on teraz nie jest szcześliwy.
Jeżeli ja nie jestem kobietą dla niego, to fryzjerka ubrana od góry do dołu w ck, th, gucci tym bardziej...

11 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-01-20 12:03:12)

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Cóż, proszenie się o łaskę jaśnie Pani, też ma jakiś kres.
Sama piszesz, że wbrew sobie chciałaś by wrócił.
Myślę, że już za 1 razem powiedział Ci prawdę, że poznał inne życie- i tam mu dobrze- natomiast do Ciebie ma sentyment. więc szarpnęłaś jego światem i pewnie przez chwilę się wahał..
Daj mu spokój- są mężczyźni odpowiedni dla takiej kobiety jak Ty- którym nie wystaczy dom nad jeziorem- Ty będziesz dla nich lepszą partnerką.
Po prostu różne spojrzenie na szczęście chyba..
Gdybyś go kochała, to byś to rozumiała.
I to nieważne, jak się potoczy tamta znajomość- On już wie- jakiej kobiety nie chce.
I nie wierz w to, co cała rodzina- Oni nie będą z Tobą żyć. I chyba jest w tej rodzinie ktoś, kto pamięta jak cierpiał po rozstaniu? Czy to rodzina egoistów i fryzjerka im plamą na honorze?

Jego mama jest za mną bardzo, wie, że on mnie kocha, że się pogubił i chce udowodnić całemu światu jaki to on teraz nie jest szcześliwy.
Jeżeli ja nie jestem kobietą dla niego, to fryzjerka ubrana od góry do dołu w ck, th, gucci tym bardziej...

Jak mama wolna, to z nią się zwiąż. Obyś nie była prawdziwa, bo Twoje myślenie jest straszne

12

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Ela210 napisał/a:
Black44 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Cóż, proszenie się o łaskę jaśnie Pani, też ma jakiś kres.
Sama piszesz, że wbrew sobie chciałaś by wrócił.
Myślę, że już za 1 razem powiedział Ci prawdę, że poznał inne życie- i tam mu dobrze- natomiast do Ciebie ma sentyment. więc szarpnęłaś jego światem i pewnie przez chwilę się wahał..
Daj mu spokój- są mężczyźni odpowiedni dla takiej kobiety jak Ty- którym nie wystaczy dom nad jeziorem- Ty będziesz dla nich lepszą partnerką.
Po prostu różne spojrzenie na szczęście chyba..
Gdybyś go kochała, to byś to rozumiała.
I to nieważne, jak się potoczy tamta znajomość- On już wie- jakiej kobiety nie chce.
I nie wierz w to, co cała rodzina- Oni nie będą z Tobą żyć. I chyba jest w tej rodzinie ktoś, kto pamięta jak cierpiał po rozstaniu? Czy to rodzina egoistów i fryzjerka im plamą na honorze?

Jego mama jest za mną bardzo, wie, że on mnie kocha, że się pogubił i chce udowodnić całemu światu jaki to on teraz nie jest szcześliwy.
Jeżeli ja nie jestem kobietą dla niego, to fryzjerka ubrana od góry do dołu w ck, th, gucci tym bardziej...

Jak mama wolna, to z nią się zwiąż. Obyś nie była prawdziwa, bo Twoje myślenie jest straszne


Nie o to chodzi, po prostu ona go zna, zna mnie. Uważa że on się pogubił. Po 4 dniach od jego płaczu, błagania, wyznań nagła zmiana frontu? Szybkie wejście w nową relację, szybkie znalezienie plasterka... Chciałabym to po prostu naprawić. Spróbować wrócić. Nie w sytuacji, kiedy tamta go kopnie w tyłek, tylko kiedy on sam zrozumie... Bardzo dużo razem przeszliśmy, wiem, że ta rozłąka może sprawić, że będziemy bardziej scaleni. Tylko ta męska duma...

13

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Wiesz jaki jest Twój/Wasz prawdziwy problem?

Black44 napisał/a:

Każdy mówi, że to odbicie jego męskiej dumy....

Vs

Black44 napisał/a:

Ja to czuje jakbym go nie znała, on ponad 5 lat był kochającą wrażliwą, uczuciową 'ciapą'. Nie rozumiem tego wszystkiego. Pojechało mi to po poczuciu własnej wartości cholernie.
Najgorsze jest to, że ja uwierzyłam w te jego słowa, obietnice, zapewnienia. Jakby nie ta cała szopka to nadal byłabym twarda.

Nie, nie to że Ty go kochasz, czy on Cię kocha, że naprawdę chcecie do siebie wrócić, tylko urażona duma. Wydawało Ci się, że on jest "ciapą", że odstaje intelektualnie od Ciebie, a tak Cię "ograł".
Nie możesz przeżyć, że mu uwierzyłaś, że zdjęłaś zbroję... połechtało Cię jak o Ciebie choćby słownie zabiegał.. a tu takie coś.
Jego motywacja zapewne też była podobna, ale nie myl tego z miłością. To nic innego jak "tylko" urażone ego... i chęć/poczucie, że ostatnie zdanie należało "do mnie".

14

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Roxann napisał/a:

Wiesz jaki jest Twój/Wasz prawdziwy problem?

Black44 napisał/a:

Każdy mówi, że to odbicie jego męskiej dumy....

Vs

Black44 napisał/a:

Ja to czuje jakbym go nie znała, on ponad 5 lat był kochającą wrażliwą, uczuciową 'ciapą'. Nie rozumiem tego wszystkiego. Pojechało mi to po poczuciu własnej wartości cholernie.
Najgorsze jest to, że ja uwierzyłam w te jego słowa, obietnice, zapewnienia. Jakby nie ta cała szopka to nadal byłabym twarda.

Nie, nie to że Ty go kochasz, czy on Cię kocha, że naprawdę chcecie do siebie wrócić, tylko urażona duma. Wydawało Ci się, że on jest "ciapą", że odstaje intelektualnie od Ciebie, a tak Cię "ograł".
Nie możesz przeżyć, że mu uwierzyłaś, że zdjęłaś zbroję... połechtało Cię jak o Ciebie choćby słownie zabiegał.. a tu takie coś.
Jego motywacja zapewne też była podobna, ale nie myl tego z miłością. To nic innego jak "tylko" urażone ego... i chęć/poczucie, że ostatnie zdanie należało "do mnie".

Myślisz, że gdyby tak było to wylądowałabym na kozetce u psychiatry...? Naprawdę dużo w swoim stosunkowo krótkim życiu przeszłam, ale nic mnie tak nie zabolało, niczego tak nie przeżyłam. Czuję, że go kocham. Uważasz, że powinnam zapomnieć? Czekać? Nie wiem co robić...

15 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-01-20 13:09:04)

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:

Myślisz, że gdyby tak było to wylądowałabym na kozetce u psychiatry...? Naprawdę dużo w swoim stosunkowo krótkim życiu przeszłam, ale nic mnie tak nie zabolało, niczego tak nie przeżyłam. Czuję, że go kocham. Uważasz, że powinnam zapomnieć? Czekać? Nie wiem co robić...

Ale ja wcale nie umniejszam tego co przeżyłaś, jak bardzo Cię to zabolało i wytrąciło z równowagi.
Ale spójrz na to z nieco innej perspektywy.
Sama pisałaś, że dojrzałaś do rozstania, byłaś go pewna i gdyby nie jego zapewnienia, sceny, to byś była twarda.

Póki Ty miałaś wszystko pod kontrolą, Ty byłaś inicjatorką było ok.
Teraz nagle zwrot akcji i chęć bycia z nim za wszelką cenę... a właściwie, gdyby wrócił i udowodnił że kocha.
Sama sobie przeczysz... nie chciałaś go... nagle zmieniłaś zdanie bo to on dał Ci kosza... niestety tak to działa, że będąc po drugiej stronie tracimy grunt....

Edit: Zbyt wiele nie możesz zrobić, poza tym by spróbować wyciszyć emocje i przestać myśleć o jego nowym związku...
Ja Ci powiem tylko jedną rzecz, którą weź do serca... uwierz, jakby teraz wrócił, tylko chwilowo odczułabyś ulgę, ale nie jego powrotem tylko przez to, że nie kłamał mówiąc, że kocha... że nie zrobiłaś z siebie "idiotki", ale jak by pierwsze emocje opadły, to byście wrócili do punktu wyjścia bo nie pasujecie do siebie...

16

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Roxann napisał/a:
Black44 napisał/a:

Myślisz, że gdyby tak było to wylądowałabym na kozetce u psychiatry...? Naprawdę dużo w swoim stosunkowo krótkim życiu przeszłam, ale nic mnie tak nie zabolało, niczego tak nie przeżyłam. Czuję, że go kocham. Uważasz, że powinnam zapomnieć? Czekać? Nie wiem co robić...

Ale ja wcale nie umniejszam tego co przeżyłaś, jak bardzo Cię to zabolało i wytrąciło z równowagi.
Ale spójrz na to z nieco innej perspektywy.
Sama pisałaś, że dojrzałaś do rozstania, byłaś go pewna i gdyby nie jego zapewnienia, sceny, to byś była twarda.

Póki Ty miałaś wszystko pod kontrolą, Ty byłaś inicjatorką było ok.
Teraz nagle zwrot akcji i chęć bycia z nim za wszelką cenę... a właściwie, gdyby wrócił i udowodnił że kocha.
Sama sobie przeczysz... nie chciałaś go... nagle zmieniłaś zdanie bo to on dał Ci kosza... niestety tak to działa, że będąc po drugiej stronie tracimy grunt....

Edit: Zbyt wiele nie możesz zrobić, poza tym by spróbować wyciszyć emocje i przestać myśleć o jego nowym związku...
Ja Ci powiem tylko jedną rzecz, którą weź do serca... uwierz, jakby teraz wrócił, tylko chwilowo odczułabyś ulgę, ale nie jego powrotem tylko przez to, że nie kłamał mówiąc, że kocha... że nie zrobiłaś z siebie "idiotki", ale jak by pierwsze emocje opadły, to byście wrócili do punktu wyjścia bo nie pasujecie do siebie...


Łudzę się... 4 lata naprawdę było dobrze, teraz to widzę. Ten ostatni rok rozjechalismy się totalnie. Ale jeżeli 2 strony chciałby to zmienić to dalibyśmy radę. No ale do tanga trzeba dwojga....

17

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:

.

Łudzę się... 4 lata naprawdę było dobrze, teraz to widzę. Ten ostatni rok rozjechalismy się totalnie. Ale jeżeli 2 strony chciałby to zmienić to dalibyśmy radę. No ale do tanga trzeba dwojga....

Wiesz, może wrócicie do siebie za jakiś czas... oboje się zraniliście bardzo.
Najpierw Ty jego, potem on Ci się odpłacił.
Najgorsze co możesz teraz zrobić, to błagać by wrócił. No chyba nikt łącznie z Tobą nie wierzy w jego miłość do fryzjerki, że to klasyczny przykład szybkiego pocieszenia.
Wycofując się teraz przy ew chęci jego powrotu będziesz miała argument.. ile warte są jego słowa?

18

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Roxann napisał/a:
Black44 napisał/a:

Myślisz, że gdyby tak było to wylądowałabym na kozetce u psychiatry...? Naprawdę dużo w swoim stosunkowo krótkim życiu przeszłam, ale nic mnie tak nie zabolało, niczego tak nie przeżyłam. Czuję, że go kocham. Uważasz, że powinnam zapomnieć? Czekać? Nie wiem co robić...

Ale ja wcale nie umniejszam tego co przeżyłaś, jak bardzo Cię to zabolało i wytrąciło z równowagi.
Ale spójrz na to z nieco innej perspektywy.
Sama pisałaś, że dojrzałaś do rozstania, byłaś go pewna i gdyby nie jego zapewnienia, sceny, to byś była twarda.

Póki Ty miałaś wszystko pod kontrolą, Ty byłaś inicjatorką było ok.
Teraz nagle zwrot akcji i chęć bycia z nim za wszelką cenę... a właściwie, gdyby wrócił i udowodnił że kocha.
Sama sobie przeczysz... nie chciałaś go... nagle zmieniłaś zdanie bo to on dał Ci kosza... niestety tak to działa, że będąc po drugiej stronie tracimy grunt....

Edit: Zbyt wiele nie możesz zrobić, poza tym by spróbować wyciszyć emocje i przestać myśleć o jego nowym związku...
Ja Ci powiem tylko jedną rzecz, którą weź do serca... uwierz, jakby teraz wrócił, tylko chwilowo odczułabyś ulgę, ale nie jego powrotem tylko przez to, że nie kłamał mówiąc, że kocha... że nie zrobiłaś z siebie "idiotki", ale jak by pierwsze emocje opadły, to byście wrócili do punktu wyjścia bo nie pasujecie do siebie...

Zgadzam się w 100% z Roxann.

19

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
GwiezdnyPył napisał/a:
Roxann napisał/a:
Black44 napisał/a:

Myślisz, że gdyby tak było to wylądowałabym na kozetce u psychiatry...? Naprawdę dużo w swoim stosunkowo krótkim życiu przeszłam, ale nic mnie tak nie zabolało, niczego tak nie przeżyłam. Czuję, że go kocham. Uważasz, że powinnam zapomnieć? Czekać? Nie wiem co robić...

Ale ja wcale nie umniejszam tego co przeżyłaś, jak bardzo Cię to zabolało i wytrąciło z równowagi.
Ale spójrz na to z nieco innej perspektywy.
Sama pisałaś, że dojrzałaś do rozstania, byłaś go pewna i gdyby nie jego zapewnienia, sceny, to byś była twarda.

Póki Ty miałaś wszystko pod kontrolą, Ty byłaś inicjatorką było ok.
Teraz nagle zwrot akcji i chęć bycia z nim za wszelką cenę... a właściwie, gdyby wrócił i udowodnił że kocha.
Sama sobie przeczysz... nie chciałaś go... nagle zmieniłaś zdanie bo to on dał Ci kosza... niestety tak to działa, że będąc po drugiej stronie tracimy grunt....

Edit: Zbyt wiele nie możesz zrobić, poza tym by spróbować wyciszyć emocje i przestać myśleć o jego nowym związku...
Ja Ci powiem tylko jedną rzecz, którą weź do serca... uwierz, jakby teraz wrócił, tylko chwilowo odczułabyś ulgę, ale nie jego powrotem tylko przez to, że nie kłamał mówiąc, że kocha... że nie zrobiłaś z siebie "idiotki", ale jak by pierwsze emocje opadły, to byście wrócili do punktu wyjścia bo nie pasujecie do siebie...

Zgadzam się w 100% z Roxann.

Poczekam, postaram się nie odzywać, nie kontaktować. Dam Wam znać...

20

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:

Poczekam, postaram się nie odzywać, nie kontaktować. Dam Wam znać...

Wiesz, jeśli uda Ci się uspokoić emocje i zdystansować do tej całej sytuacji, to bardzo możliwe, że wcale nie będziesz go chciała z powrotem. Raz, że znów "trzeźwo" spojrzysz na niego/wasz związek, przypomnisz dlaczego chciałaś odejść, a dwa, dojdzie jeszcze to jak się on teraz wobec Ciebie zachował.
Jak już się fryzjerka nim znudzi, na 70% wróci (na 90% jak nie będziesz odzywać). Wątpię jednak, że dasz mu szansę.
Jesteś jeszcze bardzo młoda, nie macie dzieci... teraz pojawił się u Ciebie syndrom psa ogrodnika, ale to minie, jak emocje opadną. Teraz runęło twoje poczucie wartości, ale wróci... kiedy odzyskasz równowagę emocjonalną.
I jestem przekonana, że jak wróci, to zamiast skakać z radości, "wygranej", sorry za późno... chciałam dać Ci szansę, ale wolałeś pocieszyć się w ramionach innej itd. I wtedy szala znów będzie po twojej stronie a poczucie wartości wróci. Wiem, jak to brzmi, ale niestety to tak działa...
Desperackie działanie w emocjach nigdy nie wychodzi na dobre...

21

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Fryzjerka jest samodzielną finansowo kobietą, która chodzi w markowych ciuchach, na co ciężko pracuje. Czy im się rozpadnie to tylko po fakcie, że miała wielu adoratorów bym nie obstawiała.
Tak, myślę, że działasz trochę jak pies ogrodnika i Twoje pobudki są niestety nie z miłości.
Swoją drogą to jakieś małe miasteczko musi być, skoro się tak wszyscy życiem fryzjerki podniecają.

22

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Ela210 napisał/a:

Fryzjerka jest samodzielną finansowo kobietą, która chodzi w markowych ciuchach, na co ciężko pracuje. Czy im się rozpadnie to tylko po fakcie, że miała wielu adoratorów bym nie obstawiała.
Tak, myślę, że działasz trochę jak pies ogrodnika i Twoje pobudki są niestety nie z miłości.
Swoją drogą to jakieś małe miasteczko musi być, skoro się tak wszyscy życiem fryzjerki podniecają.

Wydaje mi się, że nie tyle kwestia tego, że chodzi w markowych ciuszkach, ale że często zmienia facetów, znaczy lubi ten sport, stąd nie była zbyt wielkim wyzwaniem dla faceta szukającego pocieszenia. Zapewne też ją wcześniej kojarzył skoro była autorki fryzjerką. Może i jego?
A że wygląda na to, że zadbana itd., to pewnie połechtała mu ego. I szybko się nią w towarzystwie pochwalił.
Też uważam, że wcale nie musi się to szybko skończyć, ale to jest b prawdopodobne.
I jeśli już to ona go kopnie niż on ją... bo na tym etapie dla faceta ważniejszy jest seks, wygląd, niż charakter dziewczyny. On chce odreagować, odbudować ego i ona idealnie mu do tego podpasowała.

23 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-01-20 15:17:57)

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Roxann napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Fryzjerka jest samodzielną finansowo kobietą, która chodzi w markowych ciuchach, na co ciężko pracuje. Czy im się rozpadnie to tylko po fakcie, że miała wielu adoratorów bym nie obstawiała.
Tak, myślę, że działasz trochę jak pies ogrodnika i Twoje pobudki są niestety nie z miłości.
Swoją drogą to jakieś małe miasteczko musi być, skoro się tak wszyscy życiem fryzjerki podniecają.

Wydaje mi się, że nie tyle kwestia tego, że chodzi w markowych ciuszkach, ale że często zmienia facetów, znaczy lubi ten sport, stąd nie była zbyt wielkim wyzwaniem dla faceta szukającego pocieszenia. Zapewne też ją wcześniej kojarzył skoro była autorki fryzjerką. Może i jego?
A że wygląda na to, że zadbana itd., to pewnie połechtała mu ego. I szybko się nią w towarzystwie pochwalił.
Też uważam, że wcale nie musi się to szybko skończyć, ale to jest b prawdopodobne.
I jeśli już to ona go kopnie niż on ją... bo na tym etapie dla faceta ważniejszy jest seks, wygląd, niż charakter dziewczyny. On chce odreagować, odbudować ego i ona idealnie mu do tego podpasowała.

Wiem też że w małym mieście 2 związki w roku to już "puszczalstwo" A nawet jak nie związki to kręcący się blisko mężczyżni to już powód do plotek
Sama mieszkam w dużym większość życia, ale gdy przyjeżdżam do rodzinnego miasteczka to szokuje mnie co tu ludzie o sobie wiedzą..

24

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Ela210 napisał/a:

Wiem też że w małym mieście 2 związki w roku to już "puszczalstwo" A nawet jak nie związki to kręcący się blisko mężczyżni to już powód do plotek
Sama mieszkam w dużym większość życia, ale gdy przyjeżdżam do rodzinnego miasteczka to szokuje mnie co tu ludzie o sobie wiedzą..

Niby tak, ale nie zmienia to faktu, że szybko znalazł sobie pocieszenie i zaczął obnosić związkiem.
Kiedy jeszcze niedawno błagał autorkę o powrót.
Ciężko uwierzyć w tą nagłą miłość, choć i takie bywają.
Możliwy jest też scenariusz taki, że ten facet tej fryzjerce się 'wypłakiwał' a ona obdarzyła go wsparciem i 'dobrą radą'.
W sumie w tamtym czasie chyba każdy z boku by powiedział: facet ogarnij się nie biegaj za kobietą, która Cię rzuciła! Miej godność itd. (sorry autorko).

25

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Troche mi to przypomina moja sytuacje z przeszlosci. Bylem z dziewczyna. Wspieralem tez w chorobie. Gdy juz bylo z nia ok nagle wyjechala z przerwa. Kochalem i sie zalamalem. Przeryczalem caly dzien bo uznalem ze to koniec. Przerwy nigdy nie sa dobre. Po kilku dniach sie wkurzylem, wyszedlem do knajpy. Poznalem inna, swietnie sie rozmawialo. Ból minal. Zaczelismy sie spotykac, ale tak luzno. Emocje rosly. Mialem z nia wiecej wspolnego niz z ex. Po jakims czasie ex sie odezwala. Ja juz Nic nie czulem. Uczucie Zginelo. Wtedy byla zaczela zabiegac. Bylo juz za pozno.
Podobnie jest u was. Twoj byly znalazl droge by pozbyc sie bolu ktory mu zadalas. Widac ta fryzjerka pomogla mu zwalczyc uczucie ktorym cie darzyl. Uwazam ze po wielu latach ma prawo nadejsc kryzys. Ty autorko nie dalas wam szansy. Teraz mozesz miec pretensje tylko do siebie. Daj mu spokoj i nie zycz mu by to sie rozpadlo. Takie oczekiwanie czy wroci tylko cie wykonczy.

26

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

ty masz po prostu urażone ego i syndrom psa ogrodnika. przejdzie ci, daj sobie czas, a niebawem znowu nie będziesz chciała żeby wrócił.
a on? miał szansę wrócić do ciebie ale wybrał inną, reasumując - raczej nie kocha cię tak jakbyś tego chciała.

27

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
sosenek napisał/a:

ty masz po prostu urażone ego i syndrom psa ogrodnika. przejdzie ci, daj sobie czas, a niebawem znowu nie będziesz chciała żeby wrócił.
a on? miał szansę wrócić do ciebie ale wybrał inną, reasumując - raczej nie kocha cię tak jakbyś tego chciała.

Dokładnie. On w chili odrzucenia postąpił tak jak gro osób w takiej sytuacji postępuje... walczy o to co traci (tak jak autorka teraz próbuje, bo nagle role odwróciły), ale może być tam tak jak pisze Markotny... wystarczyło poznać inną osobę, zobaczyć, że świat poza tym w jakim się żyło istnieje i inna osoba/kobieta może dać Ci szczęście i wyleczyć z poprzedniej znajomości...akurat tak się stało, że trafiło na fryzjerkę autorki...
Cóż czasem ludzie dobierają się na zasadzie przeciwieństw. My nie wiemy jak między nimi jest. On jednak wolał rozwijać nową znajomość niż wracać do kobiety, która go rzuciła. I to jest ogólnie dobre posunięcie... a że błagał na kolanach że chce wrócić?
Wiele osób tak robi bo nie wie co dalej, jak można inaczej żyć z kimś innym po latach związku, ale się da...

28

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Z tego co piszesz macie inne podejście do życia, on może woli siedzieć w domu, Ty wolisz zwiedzać świat, coś zobaczyć itp. Żadne z tych podejść nie jest złe. Na początku było zauroczenie, a potem może Wasz związek się wypalił. Może prosił Cię o powrót, bo przyzwyczaił się, że jesteś obok, to nie musi oznaczać miłości. Ty teraz walczysz o niego, bo wydaje Ci się, że on nie może tak szybko pocieszyć się inną. Jednak problemy jakie były między Wami nie znikną i może potrzebujecie innych partnerów. Jeżeli jednak zerwałaś pochopnie to do siebie możesz mieć pretensje.

29

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Ela210 napisał/a:
Roxann napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Fryzjerka jest samodzielną finansowo kobietą, która chodzi w markowych ciuchach, na co ciężko pracuje. Czy im się rozpadnie to tylko po fakcie, że miała wielu adoratorów bym nie obstawiała.
Tak, myślę, że działasz trochę jak pies ogrodnika i Twoje pobudki są niestety nie z miłości.
Swoją drogą to jakieś małe miasteczko musi być, skoro się tak wszyscy życiem fryzjerki podniecają.

Wydaje mi się, że nie tyle kwestia tego, że chodzi w markowych ciuszkach, ale że często zmienia facetów, znaczy lubi ten sport, stąd nie była zbyt wielkim wyzwaniem dla faceta szukającego pocieszenia. Zapewne też ją wcześniej kojarzył skoro była autorki fryzjerką. Może i jego?
A że wygląda na to, że zadbana itd., to pewnie połechtała mu ego. I szybko się nią w towarzystwie pochwalił.
Też uważam, że wcale nie musi się to szybko skończyć, ale to jest b prawdopodobne.
I jeśli już to ona go kopnie niż on ją... bo na tym etapie dla faceta ważniejszy jest seks, wygląd, niż charakter dziewczyny. On chce odreagować, odbudować ego i ona idealnie mu do tego podpasowała.

Wiem też że w małym mieście 2 związki w roku to już "puszczalstwo" A nawet jak nie związki to kręcący się blisko mężczyżni to już powód do plotek
Sama mieszkam w dużym większość życia, ale gdy przyjeżdżam do rodzinnego miasteczka to szokuje mnie co tu ludzie o sobie wiedzą..


Tak, to małe miasto około 60 tyś mieszkańców. A ona jest znana z imprezowania i obnoszenia się w towarzystwie wyższych sfer. Jej związki trwają średnio kilka miesięcy, zawsze jest to bog love, faceci u niej mieszkają a później się to kończy i jest następny. Wiem, bo nasłuchałam się u niej nie mało.

30

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Markotny napisał/a:

Troche mi to przypomina moja sytuacje z przeszlosci. Bylem z dziewczyna. Wspieralem tez w chorobie. Gdy juz bylo z nia ok nagle wyjechala z przerwa. Kochalem i sie zalamalem. Przeryczalem caly dzien bo uznalem ze to koniec. Przerwy nigdy nie sa dobre. Po kilku dniach sie wkurzylem, wyszedlem do knajpy. Poznalem inna, swietnie sie rozmawialo. Ból minal. Zaczelismy sie spotykac, ale tak luzno. Emocje rosly. Mialem z nia wiecej wspolnego niz z ex. Po jakims czasie ex sie odezwala. Ja juz Nic nie czulem. Uczucie Zginelo. Wtedy byla zaczela zabiegac. Bylo juz za pozno.
Podobnie jest u was. Twoj byly znalazl droge by pozbyc sie bolu ktory mu zadalas. Widac ta fryzjerka pomogla mu zwalczyc uczucie ktorym cie darzyl. Uwazam ze po wielu latach ma prawo nadejsc kryzys. Ty autorko nie dalas wam szansy. Teraz mozesz miec pretensje tylko do siebie. Daj mu spokoj i nie zycz mu by to sie rozpadlo. Takie oczekiwanie czy wroci tylko cie wykonczy.


Kilka dni wystarczy, żeby przestać kochać, nagle zero sentymentu? To jaką wartość miały słowa wypowiedziane przez niego, że mnie kocha, żebym wszystko przemyślała, żebym spróbowała dać nam szansę... Czy to tak szybko się zmienia? Tego nie potrafię zrozumieć. PO tygodniu przyprowadził ją do domu, po 2 tyg już oficjalny związek, przecież po takim czasie nie zna się człowieka.

31

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Roxann napisał/a:
Black44 napisał/a:

Poczekam, postaram się nie odzywać, nie kontaktować. Dam Wam znać...

Wiesz, jeśli uda Ci się uspokoić emocje i zdystansować do tej całej sytuacji, to bardzo możliwe, że wcale nie będziesz go chciała z powrotem. Raz, że znów "trzeźwo" spojrzysz na niego/wasz związek, przypomnisz dlaczego chciałaś odejść, a dwa, dojdzie jeszcze to jak się on teraz wobec Ciebie zachował.
Jak już się fryzjerka nim znudzi, na 70% wróci (na 90% jak nie będziesz odzywać). Wątpię jednak, że dasz mu szansę.
Jesteś jeszcze bardzo młoda, nie macie dzieci... teraz pojawił się u Ciebie syndrom psa ogrodnika, ale to minie, jak emocje opadną. Teraz runęło twoje poczucie wartości, ale wróci... kiedy odzyskasz równowagę emocjonalną.
I jestem przekonana, że jak wróci, to zamiast skakać z radości, "wygranej", sorry za późno... chciałam dać Ci szansę, ale wolałeś pocieszyć się w ramionach innej itd. I wtedy szala znów będzie po twojej stronie a poczucie wartości wróci. Wiem, jak to brzmi, ale niestety to tak działa...
Desperackie działanie w emocjach nigdy nie wychodzi na dobre...

Jestem młoda, wiem... wychowywaliśmy razem moje dziecko, mówi do niego tato... Miałam tego świadomość, kiedy podjęłam decyzję o rozstaniu, oczywiście. Ale po tej rozmowie, kiedy do mnie przyjechał zaczęłam tłumaczyć dziecku, że rodzice się pokłócili że tata wróci. (Miałam tego pewność, że sprobujemy, nie podejrzewałam że tyle się zmieni przez te kilkanaście godzin) Teraz dziecko pyta gdzie tata,  że przecież miał wrócić... Kiedy zapytałam jakis czas temu co mam powiedzieć, powiedział, że to samo co powiedziałam jak się rozstawaliśmy.

32 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-01-20 19:48:44)

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Nie kilka Black. Tylko rok Twojego nudzenia, jaka niedoskonała ta ciapa, potem jego intensywna walka tygodniami. a potem robi się miejsce puste w sercu po prostu. I ktoś się tam pojawia. Nawet w ciągu paru dni. To jest jak zaprzestanie reanimacji- tak walczyli i nagle stop. Nie zależało im- zależało.

33

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
truskaweczka19 napisał/a:

Z tego co piszesz macie inne podejście do życia, on może woli siedzieć w domu, Ty wolisz zwiedzać świat, coś zobaczyć itp. Żadne z tych podejść nie jest złe. Na początku było zauroczenie, a potem może Wasz związek się wypalił. Może prosił Cię o powrót, bo przyzwyczaił się, że jesteś obok, to nie musi oznaczać miłości. Ty teraz walczysz o niego, bo wydaje Ci się, że on nie może tak szybko pocieszyć się inną. Jednak problemy jakie były między Wami nie znikną i może potrzebujecie innych partnerów. Jeżeli jednak zerwałaś pochopnie to do siebie możesz mieć pretensje.


To nie było pochopne i ja to wiem. Było kiepsko około roku. Naprawdę były momenty że nie chcieliśmy na siebie patrzeć ani ze sobą rozmawiać. NIe wiedzieliśmy co u nas w pracy itp. Ale zauważyłam nasze błędy, nie tylko jego ale także moje. Teraz po czasie wiem jak mogliśmy temu zaradzić. Wiem, że moglibyśmy to odbudować. Wiem co musiałabym w sobie zmienić, dla nas, nie wbrew sobie. Jeszcze 2 tygodnie temu mówił, że on tego pragnie ale się boi, że musi minąć troche czasu. Po tygodniu już mnie zbył, że nie kocha, że ma inną.

Też zastanawiam się czy po prostu ja nie byłam takim kołem ratunkowym. Trzymał mnie w niepewności, że jakby z tamtą mu nie wyszło to zawsze ma mnie w zapasie, że ja zawsze będę... To chyba najgorszy możliwy scenariusz jak dla mnie.

34

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:

Jestem młoda, wiem... wychowywaliśmy razem moje dziecko, mówi do niego tato... Miałam tego świadomość, kiedy podjęłam decyzję o rozstaniu, oczywiście. Ale po tej rozmowie, kiedy do mnie przyjechał zaczęłam tłumaczyć dziecku, że rodzice się pokłócili że tata wróci. (Miałam tego pewność, że sprobujemy, nie podejrzewałam że tyle się zmieni przez te kilkanaście godzin) Teraz dziecko pyta gdzie tata,  że przecież miał wrócić... Kiedy zapytałam jakis czas temu co mam powiedzieć, powiedział, że to samo co powiedziałam jak się rozstawaliśmy.

No tak gdzieś to umknęło masz 25 lat byliście ze sobą 5l i wychowywaliście dziecko z Twojego poprzedniego związku..
Szczerze współczuje.. raz że wygląda na to że zostałaś matką bardzo wcześnie i ten facet prawie od początku stworzył dom Tobie i dziecku.. sorry to Ty go wcześniej wygoniłaś.  On miał prawo znaleźć inną.

35

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

"kilka dni wystarczy, żeby przestać kochać, nagle zero sentymentu? To jaką wartość miały słowa wypowiedziane przez niego, że mnie kocha, żebym wszystko przemyślała, żebym spróbowała dać nam szansę... Czy to tak szybko się zmienia? Tego nie potrafię zrozumieć. PO tygodniu przyprowadził ją do domu, po 2 tyg już oficjalny związek, przecież po takim czasie nie zna się człowieka."

ja ze swoim partnerem zamieszkałam po drugiej randce więc jak widać da się szybko zakochać tongue
jakie znaczenie miały jego słowa?
jak ja ci napiszę teraz, że cię kocham to też według ciebie moje słowa przekazują prawdę absolutną?

36

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Ela210 napisał/a:

Nie kilka Black. Tylko rok Twojego nudzenia, jaka niedoskonała ta ciapa, potem jego intensywna walka tygodniami. a potem robi się miejsce puste w sercu po prostu. I ktoś się tam pojawia. Nawet w ciągu paru dni.


To nie było tak, że przez rok mi było źle, ja marudziłam. To się nie sklejało z naszej wspólnej winy. Ale po co takie podchody teraz, skoro ona już była? Niby chce, niby nie chce. Teraz wysyła mi nasze sentymentalne piosenki, które słuchaliśmy razem. Wiem, że go zraniłam decyzją o przerwie, ale nie mogę powiedzieć, że jej żałuję, bo bardzo dużo zrozumiałam podczas jej trwania, poznałam też siebie. Żałuję, że nie otworzyłam oczu w odpowiednim momencie,  że przegapiłam ten moment.

37

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Roxann napisał/a:
Black44 napisał/a:

Jestem młoda, wiem... wychowywaliśmy razem moje dziecko, mówi do niego tato... Miałam tego świadomość, kiedy podjęłam decyzję o rozstaniu, oczywiście. Ale po tej rozmowie, kiedy do mnie przyjechał zaczęłam tłumaczyć dziecku, że rodzice się pokłócili że tata wróci. (Miałam tego pewność, że sprobujemy, nie podejrzewałam że tyle się zmieni przez te kilkanaście godzin) Teraz dziecko pyta gdzie tata,  że przecież miał wrócić... Kiedy zapytałam jakis czas temu co mam powiedzieć, powiedział, że to samo co powiedziałam jak się rozstawaliśmy.

No tak gdzieś to umknęło masz 25 lat byliście ze sobą 5l i wychowywaliście dziecko z Twojego poprzedniego związku..
Szczerze współczuje.. raz że wygląda na to że zostałaś matką bardzo wcześnie i ten facet prawie od początku stworzył dom Tobie i dziecku.. sorry to Ty go wcześniej wygoniłaś.  On miał prawo znaleźć inną.


Słabo to wygląda, co?

38

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:
Roxann napisał/a:
Black44 napisał/a:

Jestem młoda, wiem... wychowywaliśmy razem moje dziecko, mówi do niego tato... Miałam tego świadomość, kiedy podjęłam decyzję o rozstaniu, oczywiście. Ale po tej rozmowie, kiedy do mnie przyjechał zaczęłam tłumaczyć dziecku, że rodzice się pokłócili że tata wróci. (Miałam tego pewność, że sprobujemy, nie podejrzewałam że tyle się zmieni przez te kilkanaście godzin) Teraz dziecko pyta gdzie tata,  że przecież miał wrócić... Kiedy zapytałam jakis czas temu co mam powiedzieć, powiedział, że to samo co powiedziałam jak się rozstawaliśmy.

No tak gdzieś to umknęło masz 25 lat byliście ze sobą 5l i wychowywaliście dziecko z Twojego poprzedniego związku..
Szczerze współczuje.. raz że wygląda na to że zostałaś matką bardzo wcześnie i ten facet prawie od początku stworzył dom Tobie i dziecku.. sorry to Ty go wcześniej wygoniłaś.  On miał prawo znaleźć inną.


Słabo to wygląda, co?

Noo ale Ty go nie chciałaś i wystawiłaś z walizkami więc na 25 l raczej świadoma decyzja że chcesz i możesz żyć bez niego... i tego się trzymaj... bo on prawdopodobniej już znalazł inną.

39

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Autorko, facet nie był twoim mężem ani, tym bardziej, nie przysposobił twojego dziecka, a ty nauczyłaś dziecko, by do obcego faceta mówiło tato? Tak lekko sobie traktujesz pewne sprawy. Dla mnie to niepojęte. A teraz masz pretensje do tego człowieka, bo twoje dziecko pyta gdzie tato, a ty nie wiesz, co odpowiedzieć?
Za jakiś czas poznasz następnego i co wtedy zrobisz? Też nauczysz dziecko, że to jego kolejny tato?
A jeśli chodzi i te fryzjerkę, to ciekawa jestem skąd ona ma aż tyle kasy, napisałaś że jest to bardzo bogatą osobą, skoro pracuje jako fryzjerka i nie zarabia wiele.
Sorry, ale ty masz masz jakieś dziwny odbiór rzeczywistości.

40

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Zakład fryzjerski to dobry biznes. albo może być bogata z domu

41

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:
Poker napisał/a:
Black44 napisał/a:

Myślisz, że w 4 dni przestał kochać..?

To nie dzieje się z dnia na dzień. Natomiast, on jest jakiś bardzo niestabilny uczuciowo.

Po ile macie lat?

Myślisz, że jak ta fryzjerka kopnie go za jakiś czas w dupę to będziesz chciała z nim być?

Bo on pewnie wróci wtedy, będzie błagał, przepraszał, płakał - taki typ, ja bym to zakończył raz na zawsze.

Cholera go wie.

Chcesz tak żyć?

Wiesz, ja na początku po zadecydowaniu o przerwie byłam oschła i zimna, czytałam Twoj temat, mniej więcej też czułam że się to wszystko wypaliło.
Ja - 25 lat on - 29 lat.
Fryzjerka kopnie go na pewno, prędzej czy później. Byłabym w stanie do niego wrócić ale w sytuacji, kiedy to on sam by zrozumiał, że kocha mnie i że to ze mną chce być, nie jako pocieszenie po fryzjerce.
Ja to czuje jakbym go nie znała, on ponad 5 lat był kochającą wrażliwą, uczuciową 'ciapą'. Nie rozumiem tego wszystkiego. Pojechało mi to po poczuciu własnej wartości cholernie.
Najgorsze jest to, że ja uwierzyłam w te jego słowa, obietnice, zapewnienia. Jakby nie ta cała szopka to nadal byłabym twarda.

I tu dochodzimy do momentu ktory przeczy teoria o tym, ze uczucia nie da sie odbudowac.Bo jak przeczyta sie tysiace tematow ponizej to wiele osob mowi odpusc,zapomnij,to nie ma sensu.A jednkl powyzszy przyklad pokazuje ze jednak sie da.
Dla potomnych:kobieta nie chciala go,a nagle go pragnie z calych sil.Tak ze az wyladowala w psychiatryku.

42 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-01-20 22:26:12)

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
trzezwy napisał/a:
Black44 napisał/a:
Poker napisał/a:

To nie dzieje się z dnia na dzień. Natomiast, on jest jakiś bardzo niestabilny uczuciowo.

Po ile macie lat?

Myślisz, że jak ta fryzjerka kopnie go za jakiś czas w dupę to będziesz chciała z nim być?

Bo on pewnie wróci wtedy, będzie błagał, przepraszał, płakał - taki typ, ja bym to zakończył raz na zawsze.

Cholera go wie.

Chcesz tak żyć?

Wiesz, ja na początku po zadecydowaniu o przerwie byłam oschła i zimna, czytałam Twoj temat, mniej więcej też czułam że się to wszystko wypaliło.
Ja - 25 lat on - 29 lat.
Fryzjerka kopnie go na pewno, prędzej czy później. Byłabym w stanie do niego wrócić ale w sytuacji, kiedy to on sam by zrozumiał, że kocha mnie i że to ze mną chce być, nie jako pocieszenie po fryzjerce.
Ja to czuje jakbym go nie znała, on ponad 5 lat był kochającą wrażliwą, uczuciową 'ciapą'. Nie rozumiem tego wszystkiego. Pojechało mi to po poczuciu własnej wartości cholernie.
Najgorsze jest to, że ja uwierzyłam w te jego słowa, obietnice, zapewnienia. Jakby nie ta cała szopka to nadal byłabym twarda.

I tu dochodzimy do momentu ktory przeczy teoria o tym, ze uczucia nie da sie odbudowac.Bo jak przeczyta sie tysiace tematow ponizej to wiele osob mowi odpusc,zapomnij,to nie ma sensu.A jednkl powyzszy przyklad pokazuje ze jednak sie da.
Dla potomnych:kobieta nie chciala go,a nagle go pragnie z calych sil.Tak ze az wyladowala w psychiatryku.

Nie do końca. .myślę że ona go nie kocha ...zadzialal syndrom psa ogrodnika ...facet trochę się  powyglupial ze chce wrócić i nagle ma inną. Inaczej nic by tu się nie zmieniło. .facet stał się atrakcyjniejszy kiedy inna go zechciała. Klasyk

43

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Roxann napisał/a:
Black44 napisał/a:

.

Łudzę się... 4 lata naprawdę było dobrze, teraz to widzę. Ten ostatni rok rozjechalismy się totalnie. Ale jeżeli 2 strony chciałby to zmienić to dalibyśmy radę. No ale do tanga trzeba dwojga....

Wiesz, może wrócicie do siebie za jakiś czas... oboje się zraniliście bardzo.
Najpierw Ty jego, potem on Ci się odpłacił.
Najgorsze co możesz teraz zrobić, to błagać by wrócił. No chyba nikt łącznie z Tobą nie wierzy w jego miłość do fryzjerki, że to klasyczny przykład szybkiego pocieszenia.
Wycofując się teraz przy ew chęci jego powrotu będziesz miała argument.. ile warte są jego słowa?

Jego slowa sa w tym przypadku warte tyle samo co slowa jego ex partnerki.
Nie byl z jej bajki,nagle jest BARDZO z jej bajki.
Mozna sie odkochac z dnia na dzien.Sam mialem tak kiedys.Jak to mowia czyms sie strules tym sie lecz.

44

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Roxann napisał/a:
trzezwy napisał/a:
Black44 napisał/a:

Wiesz, ja na początku po zadecydowaniu o przerwie byłam oschła i zimna, czytałam Twoj temat, mniej więcej też czułam że się to wszystko wypaliło.
Ja - 25 lat on - 29 lat.
Fryzjerka kopnie go na pewno, prędzej czy później. Byłabym w stanie do niego wrócić ale w sytuacji, kiedy to on sam by zrozumiał, że kocha mnie i że to ze mną chce być, nie jako pocieszenie po fryzjerce.
Ja to czuje jakbym go nie znała, on ponad 5 lat był kochającą wrażliwą, uczuciową 'ciapą'. Nie rozumiem tego wszystkiego. Pojechało mi to po poczuciu własnej wartości cholernie.
Najgorsze jest to, że ja uwierzyłam w te jego słowa, obietnice, zapewnienia. Jakby nie ta cała szopka to nadal byłabym twarda.

I tu dochodzimy do momentu ktory przeczy teoria o tym, ze uczucia nie da sie odbudowac.Bo jak przeczyta sie tysiace tematow ponizej to wiele osob mowi odpusc,zapomnij,to nie ma sensu.A jednkl powyzszy przyklad pokazuje ze jednak sie da.
Dla potomnych:kobieta nie chciala go,a nagle go pragnie z calych sil.Tak ze az wyladowala w psychiatryku.

Nie do końca. .myślę że ona go nie kocha ...zadzialal syndrom psa ogrodnika ...facet trochę się  powyglupial ze chce wrócić i nagle ma inną. Inaczej nic by tu się nie zmieniło. .facet stał się atrakcyjniejszy kiedy inna go zechciała. Klasyk

Nie zgadzam sie.Ona go kocha bo inaczej by nie wyladowala w psychiatryku.
Po scianach teraz chodzi.

45

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
truskaweczka19 napisał/a:

Z tego co piszesz macie inne podejście do życia, on może woli siedzieć w domu, Ty wolisz zwiedzać świat, coś zobaczyć itp. Żadne z tych podejść nie jest złe. Na początku było zauroczenie, a potem może Wasz związek się wypalił. Może prosił Cię o powrót, bo przyzwyczaił się, że jesteś obok, to nie musi oznaczać miłości. Ty teraz walczysz o niego, bo wydaje Ci się, że on nie może tak szybko pocieszyć się inną. Jednak problemy jakie były między Wami nie znikną i może potrzebujecie innych partnerów. Jeżeli jednak zerwałaś pochopnie to do siebie możesz mieć pretensje.

Jak nie znikna?Wlasnie ze znikna.Przeciec partnerka miala duzo problemow.A teraz nie ma juz zadnego.One JUZ zniknely.
Rozne sa modele milosci..Facet nap... kobiete po glowie a ona go kocha.I nie ma zamiaru odejsc.I to nie sa rzadkie przypadki.

46

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:
truskaweczka19 napisał/a:

Z tego co piszesz macie inne podejście do życia, on może woli siedzieć w domu, Ty wolisz zwiedzać świat, coś zobaczyć itp. Żadne z tych podejść nie jest złe. Na początku było zauroczenie, a potem może Wasz związek się wypalił. Może prosił Cię o powrót, bo przyzwyczaił się, że jesteś obok, to nie musi oznaczać miłości. Ty teraz walczysz o niego, bo wydaje Ci się, że on nie może tak szybko pocieszyć się inną. Jednak problemy jakie były między Wami nie znikną i może potrzebujecie innych partnerów. Jeżeli jednak zerwałaś pochopnie to do siebie możesz mieć pretensje.


To nie było pochopne i ja to wiem. Było kiepsko około roku. Naprawdę były momenty że nie chcieliśmy na siebie patrzeć ani ze sobą rozmawiać. NIe wiedzieliśmy co u nas w pracy itp. Ale zauważyłam nasze błędy, nie tylko jego ale także moje. Teraz po czasie wiem jak mogliśmy temu zaradzić. Wiem, że moglibyśmy to odbudować. Wiem co musiałabym w sobie zmienić, dla nas, nie wbrew sobie. Jeszcze 2 tygodnie temu mówił, że on tego pragnie ale się boi, że musi minąć troche czasu. Po tygodniu już mnie zbył, że nie kocha, że ma inną.

Też zastanawiam się czy po prostu ja nie byłam takim kołem ratunkowym. Trzymał mnie w niepewności, że jakby z tamtą mu nie wyszło to zawsze ma mnie w zapasie, że ja zawsze będę... To chyba najgorszy możliwy scenariusz jak dla mnie.


Bo tak wlasnie bylo.Wedlug mnie na 100% 
Tak ludzie zachowuja sie czasem, niezaleznie od plci.

47

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Daj mu spokój. Nie byliście ze sobą szczęśliwi.

48

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:
Roxann napisał/a:
Black44 napisał/a:

Jestem młoda, wiem... wychowywaliśmy razem moje dziecko, mówi do niego tato... Miałam tego świadomość, kiedy podjęłam decyzję o rozstaniu, oczywiście. Ale po tej rozmowie, kiedy do mnie przyjechał zaczęłam tłumaczyć dziecku, że rodzice się pokłócili że tata wróci. (Miałam tego pewność, że sprobujemy, nie podejrzewałam że tyle się zmieni przez te kilkanaście godzin) Teraz dziecko pyta gdzie tata,  że przecież miał wrócić... Kiedy zapytałam jakis czas temu co mam powiedzieć, powiedział, że to samo co powiedziałam jak się rozstawaliśmy.

No tak gdzieś to umknęło masz 25 lat byliście ze sobą 5l i wychowywaliście dziecko z Twojego poprzedniego związku..
Szczerze współczuje.. raz że wygląda na to że zostałaś matką bardzo wcześnie i ten facet prawie od początku stworzył dom Tobie i dziecku.. sorry to Ty go wcześniej wygoniłaś.  On miał prawo znaleźć inną.


Słabo to wygląda, co?

Nie wyglada to slabo.Bo sama jestes przykladem,ze mozna to odbudowac.
Tylko trzeba zastosowac odpowiednie techniki.
Zrob WSZYSTKO o 180 stopni odwrotnie niz czujesz.To go odzyskasz.Jak jest calym swiatem dla Ciebie(inna sprawa ze nagle) to pokaz mu ze nie jest,Jak jestes smutna to badz szczesliwa.Jak chodzisz po scianach to zacznij byc pewna siebie.Jak go potrzebujesz to pokaz mu ze go nie potrzebujesz .Jak pragniesz napisac smsa to nie pisz,Jak jestes wkurzona to nie badz.
TYLKO SPOKOJ Cie uratuje.I cierpliwosc.DUZO cierpliwosci.+ jak wyzej.

49

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Zasadniczo za duzo sie nie zmienilo. Nie mielismy ze soba kontaktu. Dzwonil w nocy powiedziec mi, że jestem piekna. I tak 3 razy. Kiedy powiedzialam mu ze albo w jedna albo w drugą powjedział że wybrał tamtą. Poprosilam zeby w takim razie pozwolil mi normalnie zyc. Powiedzial, ze dobrze. Kilka dni bylo spokoju i zadzwonil zeby zyczyc mi milego dnia i znuwu powiedziec ze jestem piekna. Totalnie nke tego nie rozumiem. To bawienie sie moimi uczuciami i emocjami.

50

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:
Markotny napisał/a:

Troche mi to przypomina moja sytuacje z przeszlosci. Bylem z dziewczyna. Wspieralem tez w chorobie. Gdy juz bylo z nia ok nagle wyjechala z przerwa. Kochalem i sie zalamalem. Przeryczalem caly dzien bo uznalem ze to koniec. Przerwy nigdy nie sa dobre. Po kilku dniach sie wkurzylem, wyszedlem do knajpy. Poznalem inna, swietnie sie rozmawialo. Ból minal. Zaczelismy sie spotykac, ale tak luzno. Emocje rosly. Mialem z nia wiecej wspolnego niz z ex. Po jakims czasie ex sie odezwala. Ja juz Nic nie czulem. Uczucie Zginelo. Wtedy byla zaczela zabiegac. Bylo juz za pozno.
Podobnie jest u was. Twoj byly znalazl droge by pozbyc sie bolu ktory mu zadalas. Widac ta fryzjerka pomogla mu zwalczyc uczucie ktorym cie darzyl. Uwazam ze po wielu latach ma prawo nadejsc kryzys. Ty autorko nie dalas wam szansy. Teraz mozesz miec pretensje tylko do siebie. Daj mu spokoj i nie zycz mu by to sie rozpadlo. Takie oczekiwanie czy wroci tylko cie wykonczy.


Kilka dni wystarczy, żeby przestać kochać, nagle zero sentymentu? To jaką wartość miały słowa wypowiedziane przez niego, że mnie kocha, żebym wszystko przemyślała, żebym spróbowała dać nam szansę... Czy to tak szybko się zmienia? Tego nie potrafię zrozumieć. PO tygodniu przyprowadził ją do domu, po 2 tyg już oficjalny związek, przecież po takim czasie nie zna się człowieka.

To akurat nie ma najmniejszego znaczenia. Najbardziej boli Ciebie fakt, że w końcu poszedł do innej, a teraz nie chce wrócić.
Jako stary dziad po dwóch rozwodach i jednym narzeczeństwie powiem Ci że tak, to tak szybko się zmienia. Chwila moment i jest po zawodach.
Oczywiście te szopki, które odstawia, oficjalne afiszowanie się z nową laską, obwożenie jej po rodzinie, znajomych i tak dalej,
to wszystko jest głównie na pokaz, żeby wszystkim POKAZAĆ a w szczególności Tobie, ale nie zmienia to ani trochę faktu,
że to czego nie potrafisz zrozumieć, dzieje się na twoich oczach i jest bardzo prawdopodobne, że to dzieje się naprawdę.
Facet może i miał chwile zawahania, może nie wiedział do końca co się wokół niego dzieje i jak powinien teraz postąpić,
mogło tak być, nie mówię że nie, ale kiedy zza horyzontu wyłoniła się atrakcyjna dupa, która nie zadaje zbędnych pytań
i bierze go takiego jakim jest, z wadami w jednych gaciach i skarpetkach... tydzień czasu spokojnie wystarczy, żeby facet popłynął.
No niestety, takie jest życie. Zwykle doceniamy to co tracimy i bardzo często nie można już tego odzyskać. Sam coś o tym wiem wink
Lepiej to sobie przyswój, póki jeszcze jesteś młoda i masz całe życie przed sobą.

51

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
anderstud napisał/a:
Black44 napisał/a:
Markotny napisał/a:

Troche mi to przypomina moja sytuacje z przeszlosci. Bylem z dziewczyna. Wspieralem tez w chorobie. Gdy juz bylo z nia ok nagle wyjechala z przerwa. Kochalem i sie zalamalem. Przeryczalem caly dzien bo uznalem ze to koniec. Przerwy nigdy nie sa dobre. Po kilku dniach sie wkurzylem, wyszedlem do knajpy. Poznalem inna, swietnie sie rozmawialo. Ból minal. Zaczelismy sie spotykac, ale tak luzno. Emocje rosly. Mialem z nia wiecej wspolnego niz z ex. Po jakims czasie ex sie odezwala. Ja juz Nic nie czulem. Uczucie Zginelo. Wtedy byla zaczela zabiegac. Bylo juz za pozno.
Podobnie jest u was. Twoj byly znalazl droge by pozbyc sie bolu ktory mu zadalas. Widac ta fryzjerka pomogla mu zwalczyc uczucie ktorym cie darzyl. Uwazam ze po wielu latach ma prawo nadejsc kryzys. Ty autorko nie dalas wam szansy. Teraz mozesz miec pretensje tylko do siebie. Daj mu spokoj i nie zycz mu by to sie rozpadlo. Takie oczekiwanie czy wroci tylko cie wykonczy.


Kilka dni wystarczy, żeby przestać kochać, nagle zero sentymentu? To jaką wartość miały słowa wypowiedziane przez niego, że mnie kocha, żebym wszystko przemyślała, żebym spróbowała dać nam szansę... Czy to tak szybko się zmienia? Tego nie potrafię zrozumieć. PO tygodniu przyprowadził ją do domu, po 2 tyg już oficjalny związek, przecież po takim czasie nie zna się człowieka.

To akurat nie ma najmniejszego znaczenia. Najbardziej boli Ciebie fakt, że w końcu poszedł do innej, a teraz nie chce wrócić.
Jako stary dziad po dwóch rozwodach i jednym narzeczeństwie powiem Ci że tak, to tak szybko się zmienia. Chwila moment i jest po zawodach.
Oczywiście te szopki, które odstawia, oficjalne afiszowanie się z nową laską, obwożenie jej po rodzinie, znajomych i tak dalej,
to wszystko jest głównie na pokaz, żeby wszystkim POKAZAĆ a w szczególności Tobie, ale nie zmienia to ani trochę faktu,
że to czego nie potrafisz zrozumieć, dzieje się na twoich oczach i jest bardzo prawdopodobne, że to dzieje się naprawdę.
Facet może i miał chwile zawahania, może nie wiedział do końca co się wokół niego dzieje i jak powinien teraz postąpić,
mogło tak być, nie mówię że nie, ale kiedy zza horyzontu wyłoniła się atrakcyjna dupa, która nie zadaje zbędnych pytań
i bierze go takiego jakim jest, z wadami w jednych gaciach i skarpetkach... tydzień czasu spokojnie wystarczy, żeby facet popłynął.
No niestety, takie jest życie. Zwykle doceniamy to co tracimy i bardzo często nie można już tego odzyskać. Sam coś o tym wiem wink
Lepiej to sobie przyswój, póki jeszcze jesteś młoda i masz całe życie przed sobą.


A powiedz mi dlaczego on do mnie wydzwania teraz? Dzwoni co kilka dni, zeby mi powiedziedziec ze jestem piekna i ze jestem najpiekniejsza kobieta na swiecie. Po co?

52

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
anderstud napisał/a:
Black44 napisał/a:
Markotny napisał/a:

Troche mi to przypomina moja sytuacje z przeszlosci. Bylem z dziewczyna. Wspieralem tez w chorobie. Gdy juz bylo z nia ok nagle wyjechala z przerwa. Kochalem i sie zalamalem. Przeryczalem caly dzien bo uznalem ze to koniec. Przerwy nigdy nie sa dobre. Po kilku dniach sie wkurzylem, wyszedlem do knajpy. Poznalem inna, swietnie sie rozmawialo. Ból minal. Zaczelismy sie spotykac, ale tak luzno. Emocje rosly. Mialem z nia wiecej wspolnego niz z ex. Po jakims czasie ex sie odezwala. Ja juz Nic nie czulem. Uczucie Zginelo. Wtedy byla zaczela zabiegac. Bylo juz za pozno.
Podobnie jest u was. Twoj byly znalazl droge by pozbyc sie bolu ktory mu zadalas. Widac ta fryzjerka pomogla mu zwalczyc uczucie ktorym cie darzyl. Uwazam ze po wielu latach ma prawo nadejsc kryzys. Ty autorko nie dalas wam szansy. Teraz mozesz miec pretensje tylko do siebie. Daj mu spokoj i nie zycz mu by to sie rozpadlo. Takie oczekiwanie czy wroci tylko cie wykonczy.


Kilka dni wystarczy, żeby przestać kochać, nagle zero sentymentu? To jaką wartość miały słowa wypowiedziane przez niego, że mnie kocha, żebym wszystko przemyślała, żebym spróbowała dać nam szansę... Czy to tak szybko się zmienia? Tego nie potrafię zrozumieć. PO tygodniu przyprowadził ją do domu, po 2 tyg już oficjalny związek, przecież po takim czasie nie zna się człowieka.

To akurat nie ma najmniejszego znaczenia. Najbardziej boli Ciebie fakt, że w końcu poszedł do innej, a teraz nie chce wrócić.
Jako stary dziad po dwóch rozwodach i jednym narzeczeństwie powiem Ci że tak, to tak szybko się zmienia. Chwila moment i jest po zawodach.
Oczywiście te szopki, które odstawia, oficjalne afiszowanie się z nową laską, obwożenie jej po rodzinie, znajomych i tak dalej,
to wszystko jest głównie na pokaz, żeby wszystkim POKAZAĆ a w szczególności Tobie, ale nie zmienia to ani trochę faktu,
że to czego nie potrafisz zrozumieć, dzieje się na twoich oczach i jest bardzo prawdopodobne, że to dzieje się naprawdę.
Facet może i miał chwile zawahania, może nie wiedział do końca co się wokół niego dzieje i jak powinien teraz postąpić,
mogło tak być, nie mówię że nie, ale kiedy zza horyzontu wyłoniła się atrakcyjna dupa, która nie zadaje zbędnych pytań
i bierze go takiego jakim jest, z wadami w jednych gaciach i skarpetkach... tydzień czasu spokojnie wystarczy, żeby facet popłynął.
No niestety, takie jest życie. Zwykle doceniamy to co tracimy i bardzo często nie można już tego odzyskać. Sam coś o tym wiem wink
Lepiej to sobie przyswój, póki jeszcze jesteś młoda i masz całe życie przed sobą.


A powiedz mi dlaczego on do mnie wydzwania teraz? Dzwoni co kilka dni, zeby mi powiedziedziec ze jestem piekna i ze jestem najpiekniejsza kobieta na swiecie. Po co?

53

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
anderstud napisał/a:
Black44 napisał/a:
Markotny napisał/a:

Troche mi to przypomina moja sytuacje z przeszlosci. Bylem z dziewczyna. Wspieralem tez w chorobie. Gdy juz bylo z nia ok nagle wyjechala z przerwa. Kochalem i sie zalamalem. Przeryczalem caly dzien bo uznalem ze to koniec. Przerwy nigdy nie sa dobre. Po kilku dniach sie wkurzylem, wyszedlem do knajpy. Poznalem inna, swietnie sie rozmawialo. Ból minal. Zaczelismy sie spotykac, ale tak luzno. Emocje rosly. Mialem z nia wiecej wspolnego niz z ex. Po jakims czasie ex sie odezwala. Ja juz Nic nie czulem. Uczucie Zginelo. Wtedy byla zaczela zabiegac. Bylo juz za pozno.
Podobnie jest u was. Twoj byly znalazl droge by pozbyc sie bolu ktory mu zadalas. Widac ta fryzjerka pomogla mu zwalczyc uczucie ktorym cie darzyl. Uwazam ze po wielu latach ma prawo nadejsc kryzys. Ty autorko nie dalas wam szansy. Teraz mozesz miec pretensje tylko do siebie. Daj mu spokoj i nie zycz mu by to sie rozpadlo. Takie oczekiwanie czy wroci tylko cie wykonczy.


Kilka dni wystarczy, żeby przestać kochać, nagle zero sentymentu? To jaką wartość miały słowa wypowiedziane przez niego, że mnie kocha, żebym wszystko przemyślała, żebym spróbowała dać nam szansę... Czy to tak szybko się zmienia? Tego nie potrafię zrozumieć. PO tygodniu przyprowadził ją do domu, po 2 tyg już oficjalny związek, przecież po takim czasie nie zna się człowieka.

To akurat nie ma najmniejszego znaczenia. Najbardziej boli Ciebie fakt, że w końcu poszedł do innej, a teraz nie chce wrócić.
Jako stary dziad po dwóch rozwodach i jednym narzeczeństwie powiem Ci że tak, to tak szybko się zmienia. Chwila moment i jest po zawodach.
Oczywiście te szopki, które odstawia, oficjalne afiszowanie się z nową laską, obwożenie jej po rodzinie, znajomych i tak dalej,
to wszystko jest głównie na pokaz, żeby wszystkim POKAZAĆ a w szczególności Tobie, ale nie zmienia to ani trochę faktu,
że to czego nie potrafisz zrozumieć, dzieje się na twoich oczach i jest bardzo prawdopodobne, że to dzieje się naprawdę.
Facet może i miał chwile zawahania, może nie wiedział do końca co się wokół niego dzieje i jak powinien teraz postąpić,
mogło tak być, nie mówię że nie, ale kiedy zza horyzontu wyłoniła się atrakcyjna dupa, która nie zadaje zbędnych pytań
i bierze go takiego jakim jest, z wadami w jednych gaciach i skarpetkach... tydzień czasu spokojnie wystarczy, żeby facet popłynął.
No niestety, takie jest życie. Zwykle doceniamy to co tracimy i bardzo często nie można już tego odzyskać. Sam coś o tym wiem wink
Lepiej to sobie przyswój, póki jeszcze jesteś młoda i masz całe życie przed sobą.


A powiedz mi dlaczego on do mnie wydzwania teraz? Dzwoni co kilka dni, zeby mi powiedziedziec ze jestem piekna i ze jestem najpiekniejsza kobieta na swiecie. Po co?

54

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Poczuł się pewnie i bawi się sytuacją.
Co prawda zachowania tego typu cechują raczej jednostki zaburzone emocjonalnie lub po prostu niedorozwinięte,
ale to też nie zmienia postaci rzeczy w kwestii zasadniczej, on nie wróci, a na pewno nie w dającej się przewidzieć przyszłości.

55

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
anderstud napisał/a:
Black44 napisał/a:
Markotny napisał/a:

Troche mi to przypomina moja sytuacje z przeszlosci. Bylem z dziewczyna. Wspieralem tez w chorobie. Gdy juz bylo z nia ok nagle wyjechala z przerwa. Kochalem i sie zalamalem. Przeryczalem caly dzien bo uznalem ze to koniec. Przerwy nigdy nie sa dobre. Po kilku dniach sie wkurzylem, wyszedlem do knajpy. Poznalem inna, swietnie sie rozmawialo. Ból minal. Zaczelismy sie spotykac, ale tak luzno. Emocje rosly. Mialem z nia wiecej wspolnego niz z ex. Po jakims czasie ex sie odezwala. Ja juz Nic nie czulem. Uczucie Zginelo. Wtedy byla zaczela zabiegac. Bylo juz za pozno.
Podobnie jest u was. Twoj byly znalazl droge by pozbyc sie bolu ktory mu zadalas. Widac ta fryzjerka pomogla mu zwalczyc uczucie ktorym cie darzyl. Uwazam ze po wielu latach ma prawo nadejsc kryzys. Ty autorko nie dalas wam szansy. Teraz mozesz miec pretensje tylko do siebie. Daj mu spokoj i nie zycz mu by to sie rozpadlo. Takie oczekiwanie czy wroci tylko cie wykonczy.


Kilka dni wystarczy, żeby przestać kochać, nagle zero sentymentu? To jaką wartość miały słowa wypowiedziane przez niego, że mnie kocha, żebym wszystko przemyślała, żebym spróbowała dać nam szansę... Czy to tak szybko się zmienia? Tego nie potrafię zrozumieć. PO tygodniu przyprowadził ją do domu, po 2 tyg już oficjalny związek, przecież po takim czasie nie zna się człowieka.

To akurat nie ma najmniejszego znaczenia. Najbardziej boli Ciebie fakt, że w końcu poszedł do innej, a teraz nie chce wrócić.
Jako stary dziad po dwóch rozwodach i jednym narzeczeństwie powiem Ci że tak, to tak szybko się zmienia. Chwila moment i jest po zawodach.
Oczywiście te szopki, które odstawia, oficjalne afiszowanie się z nową laską, obwożenie jej po rodzinie, znajomych i tak dalej,
to wszystko jest głównie na pokaz, żeby wszystkim POKAZAĆ a w szczególności Tobie, ale nie zmienia to ani trochę faktu,
że to czego nie potrafisz zrozumieć, dzieje się na twoich oczach i jest bardzo prawdopodobne, że to dzieje się naprawdę.
Facet może i miał chwile zawahania, może nie wiedział do końca co się wokół niego dzieje i jak powinien teraz postąpić,
mogło tak być, nie mówię że nie, ale kiedy zza horyzontu wyłoniła się atrakcyjna dupa, która nie zadaje zbędnych pytań
i bierze go takiego jakim jest, z wadami w jednych gaciach i skarpetkach... tydzień czasu spokojnie wystarczy, żeby facet popłynął.
No niestety, takie jest życie. Zwykle doceniamy to co tracimy i bardzo często nie można już tego odzyskać. Sam coś o tym wiem wink
Lepiej to sobie przyswój, póki jeszcze jesteś młoda i masz całe życie przed sobą.

A powiedz mi dlaczego on do mnie wydzwania teraz? Dzwoni co kilka dni, zeby mi powiedziedziec ze jestem piekna i ze jestem najpiekniejsza kobieta na swiecie. Po co?

56

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
anderstud napisał/a:
Black44 napisał/a:
Markotny napisał/a:

Troche mi to przypomina moja sytuacje z przeszlosci. Bylem z dziewczyna. Wspieralem tez w chorobie. Gdy juz bylo z nia ok nagle wyjechala z przerwa. Kochalem i sie zalamalem. Przeryczalem caly dzien bo uznalem ze to koniec. Przerwy nigdy nie sa dobre. Po kilku dniach sie wkurzylem, wyszedlem do knajpy. Poznalem inna, swietnie sie rozmawialo. Ból minal. Zaczelismy sie spotykac, ale tak luzno. Emocje rosly. Mialem z nia wiecej wspolnego niz z ex. Po jakims czasie ex sie odezwala. Ja juz Nic nie czulem. Uczucie Zginelo. Wtedy byla zaczela zabiegac. Bylo juz za pozno.
Podobnie jest u was. Twoj byly znalazl droge by pozbyc sie bolu ktory mu zadalas. Widac ta fryzjerka pomogla mu zwalczyc uczucie ktorym cie darzyl. Uwazam ze po wielu latach ma prawo nadejsc kryzys. Ty autorko nie dalas wam szansy. Teraz mozesz miec pretensje tylko do siebie. Daj mu spokoj i nie zycz mu by to sie rozpadlo. Takie oczekiwanie czy wroci tylko cie wykonczy.


Kilka dni wystarczy, żeby przestać kochać, nagle zero sentymentu? To jaką wartość miały słowa wypowiedziane przez niego, że mnie kocha, żebym wszystko przemyślała, żebym spróbowała dać nam szansę... Czy to tak szybko się zmienia? Tego nie potrafię zrozumieć. PO tygodniu przyprowadził ją do domu, po 2 tyg już oficjalny związek, przecież po takim czasie nie zna się człowieka.

To akurat nie ma najmniejszego znaczenia. Najbardziej boli Ciebie fakt, że w końcu poszedł do innej, a teraz nie chce wrócić.
Jako stary dziad po dwóch rozwodach i jednym narzeczeństwie powiem Ci że tak, to tak szybko się zmienia. Chwila moment i jest po zawodach.
Oczywiście te szopki, które odstawia, oficjalne afiszowanie się z nową laską, obwożenie jej po rodzinie, znajomych i tak dalej,
to wszystko jest głównie na pokaz, żeby wszystkim POKAZAĆ a w szczególności Tobie, ale nie zmienia to ani trochę faktu,
że to czego nie potrafisz zrozumieć, dzieje się na twoich oczach i jest bardzo prawdopodobne, że to dzieje się naprawdę.
Facet może i miał chwile zawahania, może nie wiedział do końca co się wokół niego dzieje i jak powinien teraz postąpić,
mogło tak być, nie mówię że nie, ale kiedy zza horyzontu wyłoniła się atrakcyjna dupa, która nie zadaje zbędnych pytań
i bierze go takiego jakim jest, z wadami w jednych gaciach i skarpetkach... tydzień czasu spokojnie wystarczy, żeby facet popłynął.
No niestety, takie jest życie. Zwykle doceniamy to co tracimy i bardzo często nie można już tego odzyskać. Sam coś o tym wiem wink
Lepiej to sobie przyswój, póki jeszcze jesteś młoda i masz całe życie przed sobą.

A powiedz mi dlaczego on do mnie wydzwania teraz? Dzwoni co kilka dni, zeby mi powiedziedziec ze jestem piekna i ze jestem najpiekniejsza kobieta na swiecie. Po co?

57

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
anderstud napisał/a:

Poczuł się pewnie i bawi się sytuacją.
Co prawda zachowania tego typu cechują raczej jednostki zaburzone emocjonalnie lub po prostu niedorozwinięte,
ale to też nie zmienia postaci rzeczy w kwestii zasadniczej, on nie wróci, a na pewno nie w dającej się przewidzieć przyszłości.

On nie potrafi być sam po prostu, tak uwazam. Mysle, ze bedzie chcial wrocic jak tamta go kopnie, a ze kopnie to wiem na pewno, kwestia czasu. Mam nadzieje, ze do tego czasu juz sie wylecze i ze nie zrobi to na mnie wrazenia, bo nie pozwole sobie byc kolem ratunkowym. Poki co mam żałobę, nie jestem w stanie wejsc teraz w reację żadną, 5,5 roku to jednak kawal czasu.
A jezeli mowimy o jednostkach zaburzonych i niedorozwinietych emocjonalnie cos w tym moze byc- jest policjantem babrajacym sie w morderstwach, gwaltach itp.

58

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:

On nie potrafi być sam po prostu, tak uwazam. Mysle, ze bedzie chcial wrocic jak tamta go kopnie, a ze kopnie to wiem na pewno

Na twoim miejscu nie wyobrażałbym sobie zbyt wiele. Widzisz, ja mam dokładnie to samo, też nie lubię być sam,
dlatego gładkie przechodzenie z jednej relacji w drugą, przychodzi mi stosunkowo łatwo, ale tu lata doświadczeń też robią swoje smile
Niezależnie od tego jak długo z kimś jestem, jak silnym uczuciem kogoś darzę, kto kogo zostawił i z jakiego powodu...
to wszystko nie ma dla mnie żadnego znaczenia, kiedy już padnie słowo "koniec" i gaśnie film. Coś było, coś się skończyło, dziękuję i żegnam.
Następnego dnia kupując pączki w ciastkarni wystarczy, że sprzedawczyni która zawsze mi się podobała, zagada do mnie coś w stylu:

- No i jak tam ta nasza randka co mi pan obiecał?

może nie sprawi od razu, że się w niej zakocham, ale da do myślenia, że przecież jest tyle atrakcyjnych i wolnych kobiet na świecie
z którymi mógłbym potencjalnie być szczęśliwy, wystarczy że się szybko ogarnę i zaproszę gdzieś jedną, drugą, czy choćby tą z ciastkarni...
Nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie albo rozsypie się po miesiącu, to też nie ma żadnego znaczenia dla moich poprzednich związków,
bo ja już nie wracam, ani nawet o tym nie myślę, a spotykanie się z innymi kobietami tylko mnie utwierdza, że ta moja eks to żaden cud.

59

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
anderstud napisał/a:
Black44 napisał/a:

On nie potrafi być sam po prostu, tak uwazam. Mysle, ze bedzie chcial wrocic jak tamta go kopnie, a ze kopnie to wiem na pewno

Na twoim miejscu nie wyobrażałbym sobie zbyt wiele. Widzisz, ja mam dokładnie to samo, też nie lubię być sam,
dlatego gładkie przechodzenie z jednej relacji w drugą, przychodzi mi stosunkowo łatwo, ale tu lata doświadczeń też robią swoje smile
Niezależnie od tego jak długo z kimś jestem, jak silnym uczuciem kogoś darzę, kto kogo zostawił i z jakiego powodu...
to wszystko nie ma dla mnie żadnego znaczenia, kiedy już padnie słowo "koniec" i gaśnie film. Coś było, coś się skończyło, dziękuję i żegnam.
Następnego dnia kupując pączki w ciastkarni wystarczy, że sprzedawczyni która zawsze mi się podobała, zagada do mnie coś w stylu:

- No i jak tam ta nasza randka co mi pan obiecał?

może nie sprawi od razu, że się w niej zakocham, ale da do myślenia, że przecież jest tyle atrakcyjnych i wolnych kobiet na świecie
z którymi mógłbym potencjalnie być szczęśliwy, wystarczy że się szybko ogarnę i zaproszę gdzieś jedną, drugą, czy choćby tą z ciastkarni...
Nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie albo rozsypie się po miesiącu, to też nie ma żadnego znaczenia dla moich poprzednich związków,
bo ja już nie wracam, ani nawet o tym nie myślę, a spotykanie się z innymi kobietami tylko mnie utwierdza, że ta moja eks to żaden cud.

A tak z ciekawości,  jaki był najdłuższy okres, kiedy byłeś sam między związkami?  Bo jak rozumiem, mimo, że szybko  wchodzisz w kolejny, nie jest to przecież kwestia tygodnia,  po którym to wymazujesz  jak gumką  była partnerkę że swojego życia.

60

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Najdłuższy okres, to 4 miesiące separacji, gdzie ja byłem że tak to delikatnie ujmę sprawcą całego zamieszania
i czekałem na zesłaniu, kiedy będę mógł wrócić. Byliśmy małżeństwem z 8 letnim stażem, mieliśmy małe dziecko,
nie było nawet rozmów na temat rozwodu czy jakiegoś rozstawania się w ogóle. Po prostu mieliśmy ochłonąć
i dobrze się zastanowić nad tym jak ta nasza wspólna przyszłość miałaby wyglądać. Przynajmniej taki plan.
Po tych 4 miesiącach zauważyłem, że żona mi odpływa, nie reaguje zbyt entuzjastycznie na propozycje wspólnego wyjścia,
co wcześniej się nie zdarzało i pomimo tego że mieszkaliśmy osobno, to spotykaliśmy się regularnie, były wspólne wyjazdy,
nawet seks od czasu do czasu, no po prostu było normalnie z wyjątkiem tego, że nie mogłem wrócić do mieszkania.
No i za którymś tam razem jak nasz syn spędzał u mnie weekend, to mu się niechcący przy kolacji wymsknęło,
że teraz z mamą w łóżku śpi jakiś wujek i mama mówi że to jest jej nowy chłopak i czy ja już nigdy nie wrócę...

Także ten, no to to był najdłuższy taki okres.

Jednak zazwyczaj wystarczą mi 2, 3 tygodnie do miesiąca, żebym mógł zacząć się spotykać z innymi, nie myśląc o ostatniej.
I to też nie dlatego, że cierpię katusze kontemplując w samotności ból istnienia. Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu nie chcę.
Lubię wtedy posiedzieć sam ze sobą, obejrzeć jakiś serial, pojechać nad morze, połazić po lesie, posłuchać muzy, wyciszyć emocje
i wtedy już na świeży mózg i na luzie mogę zacząć się rozglądać. Odpalam wszystkie portale randkowe i powoli się wdrażam  smile
Nie to że wymazuję z pamięci gumką, bo tak się nie da, ale poznanie kogoś nowego skutecznie i szybko potrafi wyleczyć,
a potem to już jest z górki, im więcej czasu spędzam z tą nową, tym gęstsza mgła spowija wspomnienia poprzedniej.

Ja zasadniczo jestem stały w uczuciach i jak już kogoś sobie znajdę, to staram się tak prowadzić związek, żeby wszystko grało jak trzeba,
daję z siebie wszystko, oczekując tego samego w zamian i dopóki działa, to nie szukam ani nie stwarzam wydumanych problemów.
Ale nie zawsze działa i kiedy jest tak, że dochodzimy do miejsca w którym nasze drogi muszą się rozejść, to jest to decyzja nieodwracalna.
Poznając nową osobę nie kalkuluję i nie obliczam czy ryzyko mi się opłaci, jeśli tamta może kiedyś zechce abym jednak do niej wrócił,
tylko całą energię i uwagę skupiam już na tym, żeby nie spieprzyć tego co zacząłem. Stąd absolutny brak jakiegokolwiek kontaktu z eks.
Raz jeden w życiu mi się zdarzyło, że kiedy spotykałem się już z kimś innym, moja była poczuła nagły przypływ szaleńczej miłości
i jak młody jeleń z pierwszej łapanki dałem się nabrać na te wasze ckliwe gierki (dobra, każdy musi się przekonać na własnej dupie, okej?)
z bólem i żalem pożegnałem nową koleżankę i wróciłem do ... ech, nawet nie chcę o tym gadać, bo do dzisiaj mi wstyd przed samym sobą.
Po dwóch tygodniach słomiany zapał minął i na pożegnanie usłyszałem - no cóż, popełniłam błąd, ty nigdy nie popełniasz błędów?
He he, nie. Już nie lol

61

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
anderstud napisał/a:

Najdłuższy okres, to 4 miesiące separacji, gdzie ja byłem że tak to delikatnie ujmę sprawcą całego zamieszania
i czekałem na zesłaniu, kiedy będę mógł wrócić. Byliśmy małżeństwem z 8 letnim stażem, mieliśmy małe dziecko,
nie było nawet rozmów na temat rozwodu czy jakiegoś rozstawania się w ogóle. Po prostu mieliśmy ochłonąć
i dobrze się zastanowić nad tym jak ta nasza wspólna przyszłość miałaby wyglądać. Przynajmniej taki plan.
Po tych 4 miesiącach zauważyłem, że żona mi odpływa, nie reaguje zbyt entuzjastycznie na propozycje wspólnego wyjścia,
co wcześniej się nie zdarzało i pomimo tego że mieszkaliśmy osobno, to spotykaliśmy się regularnie, były wspólne wyjazdy,
nawet seks od czasu do czasu, no po prostu było normalnie z wyjątkiem tego, że nie mogłem wrócić do mieszkania.
No i za którymś tam razem jak nasz syn spędzał u mnie weekend, to mu się niechcący przy kolacji wymsknęło,
że teraz z mamą w łóżku śpi jakiś wujek i mama mówi że to jest jej nowy chłopak i czy ja już nigdy nie wrócę...

Także ten, no to to był najdłuższy taki okres.

Jednak zazwyczaj wystarczą mi 2, 3 tygodnie do miesiąca, żebym mógł zacząć się spotykać z innymi, nie myśląc o ostatniej.
I to też nie dlatego, że cierpię katusze kontemplując w samotności ból istnienia. Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu nie chcę.
Lubię wtedy posiedzieć sam ze sobą, obejrzeć jakiś serial, pojechać nad morze, połazić po lesie, posłuchać muzy, wyciszyć emocje
i wtedy już na świeży mózg i na luzie mogę zacząć się rozglądać. Odpalam wszystkie portale randkowe i powoli się wdrażam  smile
Nie to że wymazuję z pamięci gumką, bo tak się nie da, ale poznanie kogoś nowego skutecznie i szybko potrafi wyleczyć,
a potem to już jest z górki, im więcej czasu spędzam z tą nową, tym gęstsza mgła spowija wspomnienia poprzedniej.

Ja zasadniczo jestem stały w uczuciach i jak już kogoś sobie znajdę, to staram się tak prowadzić związek, żeby wszystko grało jak trzeba,
daję z siebie wszystko, oczekując tego samego w zamian i dopóki działa, to nie szukam ani nie stwarzam wydumanych problemów.
Ale nie zawsze działa i kiedy jest tak, że dochodzimy do miejsca w którym nasze drogi muszą się rozejść, to jest to decyzja nieodwracalna.
Poznając nową osobę nie kalkuluję i nie obliczam czy ryzyko mi się opłaci, jeśli tamta może kiedyś zechce abym jednak do niej wrócił,
tylko całą energię i uwagę skupiam już na tym, żeby nie spieprzyć tego co zacząłem. Stąd absolutny brak jakiegokolwiek kontaktu z eks.
Raz jeden w życiu mi się zdarzyło, że kiedy spotykałem się już z kimś innym, moja była poczuła nagły przypływ szaleńczej miłości
i jak młody jeleń z pierwszej łapanki dałem się nabrać na te wasze ckliwe gierki (dobra, każdy musi się przekonać na własnej dupie, okej?)
z bólem i żalem pożegnałem nową koleżankę i wróciłem do ... ech, nawet nie chcę o tym gadać, bo do dzisiaj mi wstyd przed samym sobą.
Po dwóch tygodniach słomiany zapał minął i na pożegnanie usłyszałem - no cóż, popełniłam błąd, ty nigdy nie popełniasz błędów?
He he, nie. Już nie lol

Powiem Ci, ze ja uwazam ze to jednak nie
byla  prawdziwa milosc z jego strony. To bylo jakby otaczanie mnie jakims uczuciem aby samemu otrzymywac cos z tego. Moze to i dziwnie zabrzmialo, ale to taki strach przed samotnoscia. Nie wiem. Jezeli jednego dnia mi mowi ze mnie kocha, ze chce bym byla jego zona, blaga, placze kleczy a po kilku dniach od tego zajscia mowi ze juz mnie nie kocha bo sie odkochal to cos tutaj jest nie tak. Gdyby to byla szczera milosc to bylby najszczesliwszym czlowiekiem na swiecie. Ponadto wiem ze ta meska duma jest jaka jest. Ale gdyby kochal to zainetresowalby sie chyba jak sobie radze sama z dzieckiem. No nie wiem, tak mysle.

62

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
Black44 napisał/a:

Powiem Ci, ze ja uwazam ze to jednak nie byla  prawdziwa milosc z jego strony.

A ja Ci powiem, że nie siedzisz w jego głowie, nikt nie siedzi, analizowanie pojedynczych słów czy całych zdań, to tylko strata czasu.
Kochał, nie kochał, kochał trochę, nie kochał wcale, udawał, nie udawał, grał, nie grał, a po co, a czemu, ale jak... No bo tak.
Jest takie powiedzenie - uważaj czego pragniesz, bo może ci się spełnić - które można różnie interpretować, ale w tym przypadku
oznacza to mniej więcej tyle, żeby nie szastać lekkomyślnie słowami, których potem trzeba będzie gorzko żałować.
Jak mówisz do gościa, że ma się spakować i wynosić z mieszkania, to musisz być tego pewna i liczyć się z tym, że jak pójdzie to więcej nie wróci.
Jak mówisz do gościa, że ma wszystko rzucić i wracać do domu, to musisz być tego pewna i liczyć się z tym, że jak wróci, to go więcej nie wygonisz.
Odnoszę wrażenie graniczące z pewnością, że Ty sama nie jesteś pewna, ani jednego, ani drugiego, tylko miotają Tobą emocje.
Dzisiaj chcesz, żeby się wynosił, jutro widzisz go z inną, to już chcesz, żeby wracał. Nawet jeśli by wrócił, to za miesiąc i tak go znów wywalisz...
No tak nie można. Z psami tak się nie postępuje, a tym bardziej z ludźmi. Potraktuj to jako nauczkę na przyszłość i daj mu odejść, niech idzie.
Świat się jeszcze nie kończy, wszystko sobie z czasem poukładasz. Mało to samotnych chłopów wolnych i do wzięcia po ulicach chodzi?

63

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?
anderstud napisał/a:

Najdłuższy okres, to 4 miesiące separacji, gdzie ja byłem że tak to delikatnie ujmę sprawcą całego zamieszania
i czekałem na zesłaniu, kiedy będę mógł wrócić. Byliśmy małżeństwem z 8 letnim stażem, mieliśmy małe dziecko,
nie było nawet rozmów na temat rozwodu czy jakiegoś rozstawania się w ogóle. Po prostu mieliśmy ochłonąć
i dobrze się zastanowić nad tym jak ta nasza wspólna przyszłość miałaby wyglądać. Przynajmniej taki plan.
Po tych 4 miesiącach zauważyłem, że żona mi odpływa, nie reaguje zbyt entuzjastycznie na propozycje wspólnego wyjścia,
co wcześniej się nie zdarzało i pomimo tego że mieszkaliśmy osobno, to spotykaliśmy się regularnie, były wspólne wyjazdy,
nawet seks od czasu do czasu, no po prostu było normalnie z wyjątkiem tego, że nie mogłem wrócić do mieszkania.
No i za którymś tam razem jak nasz syn spędzał u mnie weekend, to mu się niechcący przy kolacji wymsknęło,
że teraz z mamą w łóżku śpi jakiś wujek i mama mówi że to jest jej nowy chłopak i czy ja już nigdy nie wrócę...

Także ten, no to to był najdłuższy taki okres.

Jednak zazwyczaj wystarczą mi 2, 3 tygodnie do miesiąca, żebym mógł zacząć się spotykać z innymi, nie myśląc o ostatniej.
I to też nie dlatego, że cierpię katusze kontemplując w samotności ból istnienia. Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu nie chcę.
Lubię wtedy posiedzieć sam ze sobą, obejrzeć jakiś serial, pojechać nad morze, połazić po lesie, posłuchać muzy, wyciszyć emocje
i wtedy już na świeży mózg i na luzie mogę zacząć się rozglądać. Odpalam wszystkie portale randkowe i powoli się wdrażam  smile
Nie to że wymazuję z pamięci gumką, bo tak się nie da, ale poznanie kogoś nowego skutecznie i szybko potrafi wyleczyć,
a potem to już jest z górki, im więcej czasu spędzam z tą nową, tym gęstsza mgła spowija wspomnienia poprzedniej.
:

To szybko się u Ciebie rozgrywa. 4 miesiące? I gdzie Ty je wszystkie poznajesz, głównie przez portale, czy na żywo również?
Ale z drugiej strony ( bo trochę kojarzę Twoje wpisy), trochę tych związków (dłuższych lub całkiem krótkich znajomości) było.
Nie chciałbyś w końcu osiąść?

64

Odp: Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

W zasadzie tylko przez portale. Z racji moich takich a nie innych warunków fizycznych, ludzie ogólnie raczej się mnie boją,
a poza tym, tak już między nami, klasyczny podryw nie jest moją najmocniejszą stroną, nie licząc lat młodzieńczych,
to jak sobie przypominam chyba tylko raz "zbajerowałem" dziewczynę podchodząc do niej w lokalu tak z ulicy,
ale to też nie do końca było tak, bo laska uczyła mnie kiedyś angielskiego, więc można powiedzieć, że już się znaliśmy.
Wszystkie inne moje relacje damsko męskie (już po rozwodzie z pierwszą żoną, którą poznałem w szkole podstawowej)
miały swój początek na portalach, gdzie o wiele łatwiej mi idzie zaczepianie i wywieranie na nich dobrego wrażenia smile

Czy nie chciałbym osiąść? Każdy mój związek czy nawet przelotna znajomość ma w założeniu prowadzić właśnie do tego,
żeby w końcu osiąść i każdej jednej od razu o tym mówię, że moje naturalne środowisko, to nie jest rwanie dup na lewo i prawo,
tylko stała partnerka, normalny dom, rodzina, dzieci, pies i cała reszta tych nudnych smętów. Ja po prostu lubię być mężem.
Nie znoszę okresów, kiedy jestem sam, chociaż wiem że to nigdy nie trwa jakoś przeraźliwie długo, więc zajmuję myśli czymś innym
i spokojnie czekam na tą... 358 jedną jedyną, przy której będę mógł w końcu osiąść smile Co nie jest takie łatwe jak się okazuje,
bo w tak zwanym międzyczasie zdążyłem wpędzić się w lata i dzisiaj mając 45 lat na karku, znalezienie materiału na żonę
wydaje się zadaniem równie prostym jak budowa promu kosmicznego. Odnoszę takie jakieś wrażenie, że kiedyś 10-15 lat temu
spotykając się z tymi różnymi dziewczętami, to wszystko wyglądało jakoś inaczej, była taka jakaś naturalna chęć do wiązania się na stałe,
a teraz z tego co obserwuję, to jest dokładnie odwrotnie i chyba ostatnią rzeczą o jakiej marzą wolne laski w wieku 40-45 lat,
to wspólne zamieszkanie z facetem i spędzanie razem czasu. Z którą bym czegoś tam nie zaczynał klecić, to zaraz lecą teksty
jaka to ona jest wolna, niezależna i nie wiadomo jeszcze jaka, najlepiej to by ją interesował tylko związek weekendowy,
ale też bez przesady, bo ona ma koleżanki, znajomych i w ogóle prowadzi tak bujne życie towarzyskie, że potrzebuje swobody,
czasem gdzieś wyjechać, czasem posiedzieć sama, czasem... oczywiście, że 90% tych gadek, to jest zwyczajne pieprzenie,
bo przecież jak wchodzę na portal albo fejsbuka, to widzę kto jest zalogowany i ile czasu tam spędza, więc nie wiem do kogo ta mowa,
po prostu odbieram to jako próby ustawiania relacji na branie tego co chcę i kiedy chcę, samej nie dając za dużo od siebie,
tak akurat tylko tyle, ile wystarczy żeby napalonego jelenia utrzymać przy sobie, a potem zobaczymy.

No nie wiem, obecnie jestem na etapie rozglądania się i jeszcze nie rozkręciłem się na dobre, ale póki co tak to wygląda.

Posty [ 64 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy walczyć o miłość kiedy on pociesza się w ramionach innej?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024