rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Strony 1 2 3 19 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 1,171 ]

Temat: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Postaram się możliwie jasno, chociaż nie wiem, czy wyjdzie, bo myśli ciśnie się tysiąc, a nie wiem, czy potrafię...

Mam 49 lat. Przez prawie 15 lat żyłem w nieformalnym związku z blisko 12 lat młodszą partnerką. Przeprowadziła się do mojego miasta z tzw. drugiego końca kraju, gdzie mieszka cała jej rodzina. Ja byłem już wtedy po rozwodzie (nie miałem z żoną dzieci).

Moja partnerka chce odejść, ponieważ - jak twierdzi, "dusi się w naszym związku" i "nic już do mnie nie czuje", nie kocha mnie. Oświadczyła, że chce się wyprowadzić w swoje rodzinne strony (czyli zamieszkać blisko 600km od naszego aktualnego miejsca zamieszkania) i zabrać ze sobą naszą córeczkę. W bliżej mi nieznany sposób (chyba Internet) odnowiła starą znajomość z mężczyzną "z jej stron" (znała go na studiach, ale rzekomo wtedy tylko byli znajomymi) i obecnie jest na etapie wymiany z nim telefonów, smsów, kontaktu przez FB i chyba raz przynajmniej się z nim spotkała (on do niej tutaj przyjechał).

W pierwszych kilku latach, do momentu urodzenia się córeczki, było świetnie. Fenomenalny, częsty seks, wspólne zainteresowania, itd. Potem sytuacja zaczęła się zmieniać. Kupiliśmy mieszkanie, częściowo z moich środków, częściowo za kredyt w CHF. Urodziła się córka, frank skoczył, więc musiałem więcej pracować, nie było żadnego wsparcia ze strony dziadków (z moimi rodzicami mieliśmy konflikt, a po śmierci ojca matka zerwała wszelkie relacje nawet ze mną). Musiałem też przez kilka lat pracować na płatną opiekunkę, kiedy moja partnerka wróciła do pracy. U niej pojawiła się w pewnym momencie depresja, zaczęła się leczyć, a ja, chociaż pozornie rozumiałem problem, chyba go lekceważyłem. Zaczęła sypiać z córką w jednym pokoju, ja w drugim.  Po kilku latach nasze życie seksualne właściwie zniknęło, a jej problemy z depresją i moje zdrowotne (nadciśnieniowe i, niestety, nowotworowe - usunięto mi tarczycę z rakiem, na razie jest ok 2 lata po operacji) też nie sprzyjały.. Na co dzień niby było ok, ale często się kłóciliśmy, o rzeczy w sumie chyba tego niewarte. Jest bardzo uparta, ja też mam ciężki charakter. Do tego zawsze (nie do końca słusznie) uważała, że nie lubię jej rodziny, a jej mama z kolei za mną nigdy nie przepadała.

Innym jej zarzutem wobec mnie jest to, że jestem cholerykiem - często bez powodu wybuchałem (z powodu drobnostek - np. pękniętej sznurówki, potrafiłem głośno zakląć, itp.). Jadąc samochodem, gwałtownie reagowałem (krzyki, wulgaryzmy) na łamanie przepisów. Zarzuca mi, że zaniedbywałem dziecko, ją, itd. Ma trochę racji, ale często po prostu pracowałem, mając kredyt w CHF na karku. Zaproponowałem terapię - odmówiła, twierdząc, że jest za późno i chce odejść. Ostatnio stała sie wobec mnie bardzo nieprzyjemna, więc nie rozmawiamy poza rzeczami koniecznymi. Ona chce po prostu sprzedać mieszkanie, podzielić pieniądze, zabrać dziecko i wyjechać prawie 600km stąd. Ja jej nie interesuje.

Córka jest w tej chwili w szoku. Właśnie się zorientowała, co się dzieje. Ma 10 lat, ale jest bardzo inteligentna i sporo rozumie. Ogólnie kocha matkę, która zawsze o nią dbała (tu niczego jej nie można zarzucić), ale - przynajmniej teraz - jest na etapie rozpaczy i całkowitej niechęci do mamy. Jak się to potocznie określa, jest bardzo za mną. Od jakiegoś czasu śpimy z córką razem w pokoju - na jej prośbę (matka śpi w innym), spędzamy cały mój wolny czas razem. Płacze i niemal nieustannie mi mówi, że chce być ze mną, że tu jest jej dom, etc. Od urodzenia, naturalnie, mieszka w naszym wciąż jeszcze wspólnym mieszkaniu i tu chodzi do szkoły, tu ma koleżanki, zajęcia pozalekcyjne, itd.

Moja partnerka od wielu lat, jak wspomniałem, leczy się na depresję. Regularnie odwiedza psychiatrę i bierze leki. Jej linia postawy, że tak powiem, wobec mnie w tej chwili to: "to wszystko wina twojego charakteru, zachowania, sposobu bycia". Twierdzi, że ja jestem ponurym człowiekiem, który nie potrafi mieć normalnych relacji z ludźmi, itp. Mówi, że kiedy córka była mała, to w ogóle się nią nie zajmowałem, etc. Ja uważam, że prawda była nieco inna - byłem często zajęty zarabianiem na nasze życie. Tak czy owak, z córką łączy mnie bardzo silna więź, córka mnie uwielbia i to okazuje. Wokół mojej partnerki są koleżanki z problemami w związkach albo po rozwodzie...

Obiecałem, że się zmienię i próbuję. Już nawet - bo tak to wygląda - nie dla niej, ale dla siebie i córki. Ale co dalej? Mam się już z tym wszystkim pogodzić? Jak podejść do dziecka, które ona chce zabrać w "inny świat", a które nie chce stąd wyjeżdżac i powtarza, że chce mieskać z tatą...? Zacząłem chodzić do 2 psychologów - kobiety i mężczyzny, naprzemiennie. Chciałem poznać dwa punkty widzenia. Mam totalny chaos w głowie..:(

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Twoja partnerka jest w tej chwili oczarowana innym mężczyzną i raczej na nią nie wpłyniesz sad
Bardzo żal mi Waszej córki.

3

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Przede wszystkim zlozylabym wniosek o ustalenie pobytu dziecka przy ojcu.

4

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Dałabym wolność twojej partnerce. Nie zmusisz jej, żeby ciebie kochała.

Zabranie ci córeczki to rzeczywiście cios prosto w serce.
Zastanów się czy mógłbyś się nią dobrze zaopiekować na wypadek gdyby ona została przy tobie. Jeśli tak - idź do prawnika i walcz o dziecko.

Partnerka niech idzie tam, gdzie jest szczęśliwa. Z tobą ewidentnie nie.

Nie daj sobie tylko wmówić, że za "nieszczęście" tej kobiety winny wyłącznie jesteś ty. Może jest rzeczywiście jakiś koleś może nie, ona w każdym razie chce odejść, więc teraz twoje wszelkie przewiny to próba racjonalizacji chęci zostawienia ciebie.

5

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

a dlaczego masz niby sprzedać swoje mieszkanie i dzielić się z nią jego wartością?

6

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
madoja napisał/a:

Twoja partnerka jest w tej chwili oczarowana innym mężczyzną i raczej na nią nie wpłyniesz sad
Bardzo żal mi Waszej córki.

Mnie też żal małej. A "żona" zachowuje się jak w amoku. Na nieszczęście, biorąc antydepresanty prawie codziennie wypija piwo, czasem dwa albo 1-3 lampki wina i mam wrażenie, że ma totalna "huśtawkę". Staje się też mocno agresywna. Naprawdę nie zasłużyłem sobie po tych wszystkich latach na miano "samego zła".

7

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
I_see_beyond napisał/a:

Dałabym wolność twojej partnerce. Nie zmusisz jej, żeby ciebie kochała.

Zabranie ci córeczki to rzeczywiście cios prosto w serce.
Zastanów się czy mógłbyś się nią dobrze zaopiekować na wypadek gdyby ona została przy tobie. Jeśli tak - idź do prawnika i walcz o dziecko.

Partnerka niech idzie tam, gdzie jest szczęśliwa. Z tobą ewidentnie nie.

Nie daj sobie tylko wmówić, że za "nieszczęście" tej kobiety winny wyłącznie jesteś ty. Może jest rzeczywiście jakiś koleś może nie, ona w każdym razie chce odejść, więc teraz twoje wszelkie przewiny to próba racjonalizacji chęci zostawienia ciebie.

Ja WIEM, że nie jestem samym złem. Inaczej, chociażby, córka nie byłaby tak mocno "za mną". Partnerki nie chcę "zmuszać", ale wg mnie ona się jakby...mści. Nie jestem dokładnie, za co (ma do mnie MNÓSTWO żali i pretensji - niektóre uzasadnione, mniej lub bardziej, niektóre zupełnie irracjonalne), ale jestem zszokowany skalą jej nienawiści do mnie - a jeszcze w Wigilię życzyliśmy sobie.......:(

Dzieckiem byłbym w stanie się zaopiekować, to nie problem - ja zawsze byłem "niańką", kiedy (dość często) moja partnerka wychodziła na babskie spotkania, biegać, do klubu fitness, itd. Zresztą, pracuję głównie przy komputerze. "Zabawne", że moje domatorstwo (po wcześniejszych wielu latach życia niemal w klubach) nagle stało się jednym z problemów...

Prawnik, a także lektura na temat podobnych przypadków wskazują, niestety, że szanse mam minimalne...

8

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
sosenek napisał/a:

a dlaczego masz niby sprzedać swoje mieszkanie i dzielić się z nią jego wartością?

Formalnie nie jest wyłącznie moje. Wyłożyłem na nie z własnej kieszeni ok. 40% wartości (mam to w akcie notarialnym wyszczególnione), a reszta poszła ze wspólnie wziętego kredytu. Mamy też "wspólnie" kupiony samochód. Ale przy realnych stałych wydatkach miesięcznych rzędu 5-6 tysięcy, ona zarabia trochę ponad 2 tysiące, więc rozumiecie, jak było...

9

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

W takim przypadku właśnie szkoda dzieci bo nie są niczemu winne . Napewno się nie zmieniaj pod partnerkę i dla partnerki bo to nic nie da albo na krótka metę . Moim zdaniem Ona już żyje tamtym kolesiem i kopa Ci zapali jak nie dziś to kiedyś dla innego . Nie można jej tłumaczyć choroba bo kiedyś tez tez z tym żyła i było między wami ok . Nie słuchaj jej tłumaczeń ze to czy tamto czy sramto bo to gowno prawda . Jak się Kocha to od A do Z a nie tylko jak jest dobrze . Walcz o corke i obys z tej bitwy wyszedł zwycięsko czego Ci życzę . Powodzenia .

10

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Czy swoją komputerową prace możesz wykonywać bliżej rodzinnych stron partnerki?
Myślę że biorąc sprawe na chłodno to dziecko nie powinno zostawać przy rodzicu z problemami psychicznymi, możesz sie tego uczepić.
Twoja partnerka myśli wyłącznie o sobie i nie wiedzieć czemu ma Ci wiele do zarzucenia (znam gorsze przewinienia niż bycie cholerykiem).
Może różnica wieku teraz sie pogłebia? Ona chciałaby wyjść z depresji na plecach energicznego macho, a tu w domu tylko ciepłe kapcie?

11

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Partnerka podejmuje swoje decyzje i masz mały wpływ na nie.
Właściwie nie masz żadnego wpływu na jej decyzje.
Jest pod wpływem „kolegi” i ta perspektywa ja fascynuje .

Obawiam się, że jej oczekiwania wobec nowego obiektu westnien przerosną go, ponieważ problem tkwi głównie w niej samej, ucieczka do innego faceta, w inne środowisko nie zamieni jej, nie usunie jej problemów . A raczej pogłębi .
Ale to jej życie i jej decyzje.

Natomiast inna sprawa jest życie dziecka i decydowanie za niego.
Skoro córka od 10 lat, wychowywała się w obecnym środowisku , to ma tutaj swoje koleżanki , kolegów , szkołę, rodzinę i zmiana tego środowiska na zupełnie obce , w oddaleniu 600 od obecnego , z obcym facetem jako nowym opiekunem będzie dla niej szokiem z którym trudno będzie jej sobie pogodzić .
Jeżeli dodać do tego problemy psychiczne matki i wątpliwości co do jej nowego zawiązku , ro zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby by została z Tobą.
To duże wyzwanie dla Ciebie, ale jesteś dla niej nadzieja na w miarę normalne życie.

Żeby jej to zapewnić , musiałbyś najpierw wystąpić do sądu rodzinnego o ustalenie pobytu córki w miejscu jej zamieszkania.

I to szybko !
Zanim partnerka zabierze ja na „krótki” wyjazd w strony rodzinne i tam wystąpi o to samo.
Wtedy będzie już po sprawie.

Jeżeli chcesz dobra córki i jesteś na siłach zając się nią - to działaj szybko.

Kwestie finansowe- skoro mieszkanie było kupione „za franki” to całkiem możliwe , że jego wartość jest mniejsza niż kredyt do spłacenia . Jaki byłby sens jego sprzedaży ?
Żeby podzielić się kredytem ?!

Jeżeli jest spłacone - to Twój wkład , a piszesz ze masz to notarialnie zabezpieczone, jest niepodzielnie Twój . Dopiero 60% wartości mieszkania jest do podziału . Czyli masz do spłaty 30% dla niej.

Nie ma u Was wspólnoty małżeńskiej , wiec do podziału jest tylko to, czego prawnie jesteście wspolwlascicielami.
Samochód - możesz rozliczyć za mieszkanie. Może jeszcze coś się znajdzie do zmniejszenia jego spłaty .

To , że Ty zarabiałeś więcej , nie jest istotne - partnerka zarabiała mniej, ale pracowała przecież w domu, opiekowała się Wasza córka . Wiec istniała u Was wspólnota majątkowa , chociaż nieformalna.

Gdyby partnerka zabrała corke te 600km od domu , ro byłbyś uprawniony do zwrotu kosztów podróży i zamieszkania w miejscu pobytu córki, w czasie wizyt u córki.
Niestety , partnerka sama podejmując decyzje o wyprowadzce , nie będzie mogła się ubiegać o taki sam zwrot kosztów wizyt u córki.
To tez jest karta przetargowa, w dyskusjach na temat podziału majątku, w tym mieszkania - możesz zaproponować partnerce pobyt w Waszym mieszkaniu w czasie jej wizyt u córki ( pod warunkiem , ze zabezpieczysz prawnie pobyt córki w miejscu zamieszkania ).

Kwestia alimentów - jeżeli córka zostanie wywieziona , Ty bedziesz płacił , jeżeli zostanie z Tona - możesz ustalić z partnerka, że alimenty będą pokrywane z jej części mieszkania którą masz jej spłacić .

Czyli jest szansa na bezgotówkowy podział majątku , zachowanie mieszkania ale przy założeniu, że córka zostanie z Tobą .
Co wydaje się najlepszym rozwiązaniem dla córki .
A w przyszłości może i dla partnerki - jeżeli ,a właściwie kiedy , jej nowy związek okaże się fiaskiem , to będzie miała gdzie wrócić smile.

12

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Marek
nie masz w zasadzie szans, aby mała została przy Tobie, więc jedyne, co możesz zrobić, to przeprowadzić się za nią, gdzieś w pobliże.

13 Ostatnio edytowany przez Wzl (2019-01-18 21:29:12)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Idź do sądu jak pisze Secondo załatw kwestię zamieszkania dziecka.
Uważam,  że szanse na pozostanie dziecka z Tobą są całkiem niezłe,  pomimo tego co się w sądach dzieje.  Musiałbyś trafić na mocną feministkę żeby uznała, że zabranie córki z jej środowiska wbrew jej woli i zamieszkanie 600km dalej z leczącą się psychicznie matką, będzie dla niej lepsze niż pozostanie z ojcem w miejscu zamieszkania.
Co do mieszkania - nie musisz się na nic zgadzać. Jak coś partnerce nie pasuje może złożyć wniosek o zniesienie współwłasności i wtedy sąd ustali jak podzielić część wspólną.

14

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

I co z tego, że choruje na depresję? Leczy się, pracuje, zawsze dbała o dziecko, niczego nie można jej zarzucić. 

My znamy tu tylko opis ze strony autora, który sam przyznaje, że jest cholerykiem, że się wściekał z byle powodu itp.
Kobieta podjęła decyzję, autor nie ma już na nią wpływu i pozostaje mu puścić partnerkę wolno.

15

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Walcz o naprzemienną opiekę- weż dobrego prawnika i powiedz żonie, ze albo zgodzi się na opiekę naprzemienną na miejscu, albo będziesz walczył o to, by córka została w domu z Tobą.
Żona podjęła decyzję, ok- ale za swoje decyzje się płaci.
Jak tamten tak kocha, to niech się przeprowadzi do niej.
Myślę, że masz szansę, tylko weź poleconego prawnika.

16 Ostatnio edytowany przez Wzl (2019-01-18 22:54:54)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
mallwusia napisał/a:

Kobieta podjęła decyzję, autor nie ma już na nią wpływu i pozostaje mu puścić partnerkę wolno.

Kobieta może ze sobą robić co chce.  Natomiast córka to nie kotek, którego można zabrać ze sobą wyprowadzając się nie pytając ojca co o tym sądzi.
Oboje są rodzicami,  oboje mają prawa rodzicielskie.
Przez sądem trzeba pokazać (przy pomocy dobrego adwokata) że wywracanie życia córki do góry nogami, bo 600km dalej czeka na matkę atrakcyjny samiec - będzie dla dziecka gorsze niż pozostawienie go z kochającym ojcem,  w rodzinnym domu,  w środowisku w którym się wychowała.

17 Ostatnio edytowany przez Rafał Poznań (2019-01-18 23:09:25)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
mallwusia napisał/a:

I co z tego, że choruje na depresję? Leczy się, pracuje, zawsze dbała o dziecko, niczego nie można jej zarzucić. 
.

oprócz tego że wyrwanie dziesięcioletniego dziecka z miejsca gdzie się wychowało gdzie czuje się bezpiecznie co dla małej jest traumą która może ją wpędzić w depresję i wiele innych problemów na podstawie argumentów z d@#y wyciągniętych jak to bywa zazwyczaj w przypadkach kiedy pojawi się nowszy lepszy model ..Naprawdę nie masz pojęcia jakie to przeżycie dla dziecka w tym wieku. Ja mam.

Autorze powiem tak po zmianach a KR chyba z 15 roku które stawiają przede wszystkim na dobro dziecka a nie na założenie że matce należy się ono niejako z urzędu masz duże szanse na wygranie tej walki ale nie ma to być walka przeciwko matce puść ją wolno niech idzie w swoją stronę tylko walka o dobro dziecka. Dobry adwokat opinie psychologów itd..Potrwa ale szanse masz duże ale musisz być takim ojcem któremu zleży na dziecku a nie na robieniu  na złość matce.

18

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Tylko, żeby zacząć dyskutować z partnerka o przyszłości dziecka - zacznij działać.
1. Prawnik
2. Zabezpieczenia pobytu dziecka w miejscu zamieszkania.
Dopiero potem będziesz miał argumenty w ręce do dyskusji z partnerka.

Zakładam , że  chcesz dobra dziecka i czujesz się na siłach by podołać samotnej opiece nad córka a nie jedynie odegrać się na jej matce.

Zaczynanie rozmowy o przyszłości dziecka, podziale majątku itd. bez „zabezpieczonych tyłów” tylko sprowokuje ja do podjęcia działań na zasadzie faktów dokonanych, tak by pozbawić Cię argumentów ( wyjazd z dzieckiem, zamieszkanie i gacha, zabezpieczenie sadowne pobytu dziecka w miejscu zamieszkania gacha).

Nie masz wiele czasu do stracenia.

Dla osób w depresji, ucieczka, zmiana środowiska , zmiana partnera wydaje się być rozwiązaniem ich problemów .
Uważają , że winę za ich depresje ponosi otoczenie - bliższe i dalsze, a zmiana tego otoczenie rozwiąże ich problemy.
Jest tak, ale przez krótki okres czasu.
Potem problemy dnia codziennego staną się jeszcze wieksze niż w poprzednim miejscu, a partner z którym wiązali tyle nadziei okazuje się być normalnym człowiekiem a nie zbawca o nadludzkich cechach.

Działaj .
Teraz jest weekend, czas na przemyślenie i zaplanowanie działań które zaczniesz w poniedziałek .
I zgadzaj się na choćby najkrótszy wyjazd córki z matka.

19 Ostatnio edytowany przez MarekDV (2019-01-19 10:21:23)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Szary80: Nie chcę się zmieniać „pod nią”, ale rzeczywiście – trochę racji jest w tym, co ona mówi. „Działam” na kilku frontach (jestem belfrem w LO, tłumaczem i jeszcze, poza tym, prowadzę dodatkową, zupełnie z językami nie związaną działalność – internetowo) i w pracy jestem zawsze „ułożony” – a w domu, w samochodzie, zdarzało mi się nieraz reagować przesadnie/mocno przesadnie, zwłaszcza na łamanie przepisów drogowych. I to chciałbym – już właściwie mi się chyba udało – wyeliminować. Ale czy z tego powodu rzuca się rodzinę..?

emilia.ja: Komputerową tak. Niestety, jestem też nauczycielem w LO. Co do „macho” – ja mam 49 lat, problemy zdrowotne, ale na co dzień normalnie funkcjonuję i wręcz wyglądam sporo młodziej, pewnie z 10 lat, niż mam. Ale to fakt – nie jestem typem uwielbiającym jogging wink, a „kolega” mojej partnerki to jakiś jej dawny znajomy ze studenckiej paczki.

Secondo1: „Krótki” wyjazd to poważny problem. Za chwilę ferie – córka je zawsze spędzała w połowie u rodziców mojej partnerki, właśnie te 570km stąd. Córka lubi dziadków i kuzynki i również część wakacji zawsze tam spędzała – przeważnie beze mnie, bo byłem zajęty pracą i poza tym mamy psa, a tam jest mnóstwo zwierząt (psy, koty) i zawsze był z tym problem. Więc tak było „łatwiej”… Tam mieszkają jej rodzice, z nimi jej starsza siostra (dwukrotnie rozwiedziona, sama z córką w wieku mojej) i dwa domy dalej, druga siostra (również samotnie wychowująca córkę, lat 6 – z ojcem nigdy nie żyła). Wszyscy mieszkają we wsi oddalonej kilka kilometrów od miasteczka, w którym, wg jej deklaracji, moja partnerka zamierza po przeprowadzce zamieszkać. Chyba chce sobie tam kupić mieszkanie – chociaż nie wiem, za co, bo oszczędności nie ma żadnych, a nawet, gdybym dał jej połowę wartości naszego mieszkania w rozliczeniu, i tak nie wystarczy. Jakaś odrealniona paranoja. Jej z kolei nowy facet to rozwodnik, od którego odeszła żona z dwójką dzieci (tak mi sama powiedziała), który pochodzi z miasteczka niedaleko jej domu rodzinnego, ale obecnie mieszka i pracuje w Krakowie. Ona w tej chwili twierdzi, że nie będzie z nim mieszkać, ale czy to prawda… wink

Kredyt jest spłacany od 10 lat. Mój udokumentowany w akcie notarialnym wkład wynosił 115 tysięcy (kupiłem też za swoje wszystkie sprzęty, meble, etc.). Cena mieszkania z aktu notarialnego wynosiła 285 tys. Kredyt w CHF wzięliśmy wtedy na równowartość 170 tys. zł. Na dzisiaj, do spłacenia zostało 48 tys. CHF. Wartość rynkowa mieszkania to ok. 300 tys. złotych. Mamy też samochód kupiony teoretycznie za wspólny kredyt w CHF, którego zostało do spłacenia jeszcze ok. 2 tysiące. Piszę „teoretycznie”, bo przy stałych kosztach miesięcznych (raty, utrzymanie, opłaty, itd.) w granicach 6-8 tysięcy, ona zarabiała między 1900-2300 (teraz), więc wiadomo, jak to działało…

To wszystko BARDZO dynamicznie się zmienia, więc przepraszam za różne błędy, nieścisłości… Wczoraj, kiedy tylko wspomniałem cichutko, że sprzedaż/podział mieszkania 50/50 nie do końca odzwierciedla nasz wkład, dostała furii i zaczęła mi ubliżać mówiąc, że jestem facet bez jaj, że żałuje, że takiemu gnojowi urodziła córkę, itp. Furia. Poszła rzekomo do koleżanki i po powrocie, po kilku godzinach, oświadczyła, że jedzie z nią i jej przyjacielem na weekend w góry. Myślę, że raczej umówiła się gdzieś na spędzenie weekendu z tym swoim nowym facetem – córka od razu mi to sama (10-latka) zasugerowała (!). Za tydzień te cholerne ferie, na które ma jechać z małą do swoich rodziców – mała ich kocha, więc przecież jej nie zmuszę siłą, żeby tam nie jechała…

20 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2019-01-19 11:03:34)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Rafał Poznań napisał/a:
mallwusia napisał/a:

I co z tego, że choruje na depresję? Leczy się, pracuje, zawsze dbała o dziecko, niczego nie można jej zarzucić. 
.

oprócz tego że wyrwanie dziesięcioletniego dziecka z miejsca gdzie się wychowało gdzie czuje się bezpiecznie co dla małej jest traumą która może ją wpędzić w depresję i wiele innych problemów na podstawie argumentów z d@#y wyciągniętych jak to bywa zazwyczaj w przypadkach kiedy pojawi się nowszy lepszy model ..Naprawdę nie masz pojęcia jakie to przeżycie dla dziecka w tym wieku. Ja mam.

Autorze powiem tak po zmianach a KR chyba z 15 roku które stawiają przede wszystkim na dobro dziecka a nie na założenie że matce należy się ono niejako z urzędu masz duże szanse na wygranie tej walki ale nie ma to być walka przeciwko matce puść ją wolno niech idzie w swoją stronę tylko walka o dobro dziecka. Dobry adwokat opinie psychologów itd..Potrwa ale szanse masz duże ale musisz być takim ojcem któremu zleży na dziecku a nie na robieniu  na złość matce.

A skąd Ty wiesz, że to były argumenty z du*y wzięte? Mieszkałeś z nimi ?
Autor sam przyznaje, że ma za uszami. Choleryk, który drze mordę z byle powodu, który lekceważyl chorobę żony, który swoje negatywne zachowania tłumaczy w kółko kredytem hipotecznym, jakby to on jeden miał taki ciężar ma głowie. Matka autora  zerwała z nim całkowicie kontakt, dziewczynka nie ma więc tu babci.
Nie wiem, nie drążę, ale coś tu jest nie halo.

Nie twierdzę też, że wyrywanie dziewczynki z jej środowiska byłoby dla niej dobre.
W takich sytuacjach jednak nie ma dobrych rozwiązań. Matka tam ma rodzinę, wsparcie, dziewczynka kochających dziadków.
Dlatego zasugerowałam autorowi, żeby on za nimi wyjechał.
Przykro mi, że miałeś takie doświadczenia.

21 Ostatnio edytowany przez MarekDV (2019-01-19 13:24:14)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Malwussia: To nie tak, że tłumaczę swoje zachowania kredytem. Może tak to wygląda, bo piszę szybko, chaotycznie i mam karuzelę myśli. Ale nie - ja moich wybuchów w samochodzie, kiedy ktoś mi zajechał drogę, złamał pierwszeństwo, itp. albo np. tego, że w kłótni potrafiłem używać wulgarnych słów (chociaż ona nie pozostawała mi dłużna), nie tłumaczę kredytem. Przyznaję, że nie powinienem był tak postępować. A kredyt jest po prostu faktem - który też niczego nie ułatwia. Nim "tłumaczę" to, że nie mogłem poświęcać córce, kiedy była jeszcze malutka, aż tyle czasu, ile powinienem. Ale też nie było tak, że siedziałem non-stop przy pracy. Robiłem zakupy, zmywałem, wynosiłem śmieci, wyprowadzałem psa, jeździłem do aptek, po pieluszki, etc.,do wszelkich lekarzy woziłem autem córkę z partnerką, kiedy wróciła do pracy CODZIENNIE ją odwoziłem i przywoziłem z pracy, a córkę do i ze szkoły, itd.

Temat mojej matki to odrębny temat, który był dla mnie i partnerki IDENTYCZNIE definiowany.. aż do teraz. Nie wchodząc w szczegóły (na razie), moja matka zawsze miała swoje zdanie, z którym nie było dyskusji. Z jakichś powodów (dla mnie idiotycznych), nie przepadała za moją partnerką, a ja JEDNOZNACZNIE stanąłem po jej stronie i się zaczęło, a po śmierci ojca... skończyło.

No i tak - to, oczywiście, prawda, że dziewczynka nie ma tu żadnej rodziny poza mną. Dziadek nie żyje, babcia od paru lat funkcjonuje w swojej rzeczywistości... Ale jest ze mną BARDZO zżyta, ma tu swój dom, pokój, psa, rybki, koleżanki, podwórko, szkołę, lekcje tenisa, tu wyrosła... A tam bywała czasem na 7 dni w ferie zimowe i na 2 tygodnie wakacji raz do roku. Tam mieszka starsza siostra partnerki, która przebywając w jednym domu z ich rodzicami (ma "mieszkanie" na górze) nie schodzi na dół, nie odzywa się, jeśli nie musi, etc. Jest po dwóch rozwodach sama z córką. Druga siostra, trzy domy dalej, też sama z dzieckiem. Czy to są idealne warunki/wzorce do dorastania dla wyrwanej ze swojego rodzinnego domu 10-latki...?

22

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Moja rada jest taka - obiecaj Córeczce (i oczywiście dotrzymaj słowa), że pojedziesz tam, gdzie ona. Jesteś w dobrej sytuacji zawodowej, która Ci to w razie czego umożliwia.

Nie szarp się z żoną i staraj się zachować poprawne relacje.

Dogadaj się z nią w sprawach majątkowych, bo na ewentualnej waszej szarpaninie zarobią wyłącznie prawnicy.

Małe dzieci z reguły szybko się adaptują w nowych środowiskach, tam także może mieć rybki i psa. Po prostu zminimalizujcie tę traumę i stresy związane z ewentualną przeprowadzką.

Co do tych rozwódek, o których kolejny już raz piszesz, to nie bardzo Cię rozumiem. A co to, jakaś patologia? Jakoś nie przeszkadzało Ci to wcześniej w wysyłaniu tam córki na wakacje i ferie.
Mało tego, sam jesteś rozwodnikiem i sypie Ci się kolejny związek. Więc w czym problem tak naprawdę?


Twoje agresywne zachowania i nieumiejętność panowania nad złością, gniewem to temat do przepracowania i dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę.

"U niej pojawiła się w pewnym momencie depresja, zaczęła się leczyć, a ja, chociaż pozornie rozumiałem problem, chyba go lekceważyłem".
Nie pomagałeś żonie w chorobie, więc teraz jej nie rób pod górkę. Dziecko potrzebuje zdrowej i szczęśliwej matki.

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
mallwusia napisał/a:

Moja rada jest taka - obiecaj Córeczce (i oczywiście dotrzymaj słowa), że pojedziesz tam, gdzie ona. Jesteś w dobrej sytuacji zawodowej, która Ci to w razie czego umożliwia.

Nie szarp się z żoną i staraj się zachować poprawne relacje.

Dogadaj się z nią w sprawach majątkowych, bo na ewentualnej waszej szarpaninie zarobią wyłącznie prawnicy.

Małe dzieci z reguły szybko się adaptują w nowych środowiskach, tam także może mieć rybki i psa. Po prostu zminimalizujcie tę traumę i stresy związane z ewentualną przeprowadzką.

Nie bardzo rozumiem, dlaczego córka ma jechać z żoną na koniec świata, skoro ma już swój dom i środowisko????
Nie może żona być tam gdzie córka?? Tym bardziej, że ma tu pracę?

Zauważyłem, że byłe żony zabieranie i wywożenie dziecka traktują jako odegranie się na byłym. Dobro dziecka jest bez znaczenia.

Byłem świadkiem, jak 12 letnia dziewczynka stała na krawędzi dachu i chciała skoczyć ......bo matka w asyście policji chciała ją odebrać ojcu i wyjechać do gacha w Holandii. Bo sąd wydał wyrok bez liczenia się z wolą dziecka.
Masakra.

24

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ja w ogóle nic już nie rozumiem. Przy wszystkich moich wadach, jestem szczerym facetem, który raczej mówi wprost, o co mu chodzi. I już do śmierci się nie nauczę "odgadywania" pragnień, tęsknot, pretensji, niespełnień, itd....

Może to znaczy, że w ogóle nie nadaję się do związków..? Wydawało mi się, że kłótnie kłótniami, ale gdyby partnerka powiedziała mi wprost i twardo: "Słuchaj, to i to mi się nie podoba i musisz się zmienić, bo nasz związek się rozpadnie" - nie w pyskówce/kłótni, ale w spokojnej, rzeczowej formie, to pewnie bym zrozumiał, że to nie żarty.

Czy piszę bzdury..?

25

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
zwyczajny gość napisał/a:
mallwusia napisał/a:

Moja rada jest taka - obiecaj Córeczce (i oczywiście dotrzymaj słowa), że pojedziesz tam, gdzie ona. Jesteś w dobrej sytuacji zawodowej, która Ci to w razie czego umożliwia.

Nie szarp się z żoną i staraj się zachować poprawne relacje.

Dogadaj się z nią w sprawach majątkowych, bo na ewentualnej waszej szarpaninie zarobią wyłącznie prawnicy.

Małe dzieci z reguły szybko się adaptują w nowych środowiskach, tam także może mieć rybki i psa. Po prostu zminimalizujcie tę traumę i stresy związane z ewentualną przeprowadzką.

Nie bardzo rozumiem, dlaczego córka ma jechać z żoną na koniec świata, skoro ma już swój dom i środowisko????
Nie może żona być tam gdzie córka?? Tym bardziej, że ma tu pracę?

Zauważyłem, że byłe żony zabieranie i wywożenie dziecka traktują jako odegranie się na byłym. Dobro dziecka jest bez znaczenia.

Byłem świadkiem, jak 12 letnia dziewczynka stała na krawędzi dachu i chciała skoczyć ......bo matka w asyście policji chciała ją odebrać ojcu i wyjechać do gacha w Holandii. Bo sąd wydał wyrok bez liczenia się z wolą dziecka.
Masakra.

Ja nie siedzę w głowie byłej partnerki, aby odpowiedzieć, dlaczego podjęła taką decyzję.
Kobieta ma depresję, przewlekłą już, autor nie pomagał jej niestety w chorobie (o przyczynach choroby nie wiemy nic). Może więc nie czuje się na siłach, aby zostać w obcym mieście sama, bez bliskich i pomocy?
Tego związku niestety od dawna już nie ma sad

26

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Nikt tu nie namawia do ratowania związku,  my tylko się dziwimy dlaczego namawiasz go do dostosowania się do zachcianki partnerki i do wywrócenia życia córki do góry nogami?

27 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-19 20:28:31)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Uważam, Autorze, że masz spore szanse na wywalczenie opieki nad córką i miejsca jej pobytu przy Tobie, biorąc pod uwagę to, co nam tu napisałeś (Twoja praca, choroba psychiczna partnerki, samo dziecko, które w tym miejscu się wychowuje itd.). Ale pod warunkiem, że to, co nazywasz "czasem byłem cholerykiem" nie oznacza czegoś zupełnie innego, wiesz...

Tylko nie zapieklijcie się oboje tak w sobie przeciwko drugiemu, zapytajcie też dziecko o zdanie, nie jest już maluchem... Sąd nie ma obowiązku pytać, ale Wy jako rodzice powinniście.

28 Ostatnio edytowany przez MarekDV (2019-01-19 21:45:02)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
santapietruszka napisał/a:

Uważam, Autorze, że masz spore szanse na wywalczenie opieki nad córką i miejsca jej pobytu przy Tobie, biorąc pod uwagę to, co nam tu napisałeś (Twoja praca, choroba psychiczna partnerki, samo dziecko, które w tym miejscu się wychowuje itd.). Ale pod warunkiem, że to, co nazywasz "czasem byłem cholerykiem" nie oznacza czegoś zupełnie innego, wiesz...

Tylko nie zapieklijcie się oboje tak w sobie przeciwko drugiemu, zapytajcie też dziecko o zdanie, nie jest już maluchem... Sąd nie ma obowiązku pytać, ale Wy jako rodzice powinniście.


Ja nie wiem, czy to jest CHOROBA PSYCHICZNA. Opisałem problem tak, jak umiem. Faktem jest, że od kilku lat bierze leki antydepresyjne, ale też dla "świata zewnętrznego" normalnie funkcjonuje (tzn. pracuje, itp.). Ale nie dało się np. z nią spokojnie rozmawiać o jakichkolwiek problemach. W przysłowiowe dwa zdania, kiedy tylko coś się jej nie spodobało, podnosiła dialog na poziom wojny nuklearnej. A ja się wtedy dawałem "ponieść" i potrafiłem użyć wulgaryzmów, na co ona odpowiadała jeszcze gorszymi i robiła się "pętla", która kończyła się (najczęściej) jej trzaskaniem drzwiami, że aż z zawiasów wyskakiwały lub (rzadziej) moim wyjściem z domu do garażu, żeby posiedzieć w aucie i ochłonąć. Reszta mojego "cholerykowania" to "akcje" w stylu "ja prdl!" w przedpokoju, kiedy mi pękła sznurówka albo "k...." rano, kiedy spieszyłem się do pracy, a pies uciekał przed spacerem, czy np. "darcie się" w trakcie jazdy autem, kiedy ktoś coś "zmalował" na drodze (często). Często też marudziłem np. z powodu czyjegoś chamstwa w miejscach takich, jak sklepy, restauracje, itp. - rzadko potrafiłem przejść nad tym do porządku dziennego bez jakiegoś komentarza, a ją to drażniło na maksa. Przemocy - jeżeli to sugerujesz - nigdy nie było - no, ja raz dostałem solidnie w twarz i kilka razy byłem popychany, 'obijany" pięściami w kłótni, itp. Na małą się czasem wydarłem - jak to "patologiczny" wink rodzic na dziecko, które jest uparte, jak wół i nie chce odrobić lekcji, itp. - z reguły robiłem to po "apelach" partnerki w stylu "no weź coś w końcu powiedz!", itp.

Jej wyjścia do koleżanek lub na "babskie imprezy" zawsze niemal kończyły się powrotem w stanie średnio fajnym (przepite spojrzenie, bełkotliwy głos, etc.). Raz ją przywieziono - nie była w stanie utrzymać pionu, wymiotowała przy małej w przedpokoju, itp. Innym razem wróciła zamiast ok. północy, o czwartej nad ranem - też mocno zawiana. Naturalnie zawsze twierdziła, że "nic wielkiego się nie stało", a ja z kolei byłem mniej lub bardziej wkurzony i wredny z powodu tych "incydentów"...

Córka właśnie spędza ze mną cały weekend, bo moja "eks" wyjechała Bóg wie gdzie i cały czas mi powtarza, że nigdy nigdzie nie wyjedzie, żeby mama sobie to z głowy wybiła, że nikt jej nie zmusi i w ogóle. Kosmos. Ja kiedyś tam, raz lub dwa, w kłótni i pewnej desperacji powiedziałem partnerce, że jeżeli jest jej aż tak źle, to co jeszcze ze mną robi - ale, naturalnie - jak ten idiota sad - uważałem, że to tylko "retoryka kłótni" i, oczywiście, do pustego łba mi nie przyszło, że ona może to potraktować serio. sad

Jestem w sprawie dziecka totalnie rozdarty. Dostałem mnóstwo wzajemnie się wykluczających "wskazówek" w necie i od psychologów, a ze strony partnerki, która teraz już po prostu regularnie mi ubliża, w ogóle nie licząc się ze słowami, obawiam się najgorszego. Przykre jest m.in. właśnie to, że dosłownie wylewa się z niej koktajl pogardy i nienawiści - chociaż dosłownie dwa tygodnie temu siedzieliśmy razem przy świątecznym stole. Koleżanki zapewne dodatkowo nakręcają, matka jest "nieżyczliwie neutralna" (o ile wiem, bo partnerka kategorycznie zakazała mi prób jakichkolwiek rozmów pod groźbą, że "pójdę do psychologa z małą i zobaczysz, ku....a, zobacysz, co zrobię!"). Teraz dzwoni skądś tam i "daj mi małą" przez komórkę i tyle...

29

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

O losie dziecka zadecyduje dopiero sąd.
Musisz wnieść o opieke. Adwokat doradzi jak to pociągnąć żebys miał szanse na opieke nad dzieckiem.
Adwokat też podpowie po jakie środki siegnąć (czy wyciągać jej depresje przed sądem).
Matka dziecka NIE BIERZE pod uwage rewolucji jaką urządzi córce. Ma nowego gacha i już. Dlaczego Ty masz mieć skrupuły skoro ona nie chce ich mieć? Przecież odejść od Ciebie moze bez wyjazdu 600km od obecnego domu?
I jeszcze jedno-nawet jak w sądzie sprawy nie pójda po Twojej myśli, możesz za jakiś czas próbować znowu.
Najważniejsze byś zadbał o kontakt z corką. Kup jej komoputer, rozmawiqj na Skypie co wieczór, wysyłaj drobiazgi, to że stracisz ją na chwile teraz nie znaczy że stracisz na zawsze!

30

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Kolego uwierz masz duże szanse na przejście opieki nad dzieckiem. Dostałeś tu mądre rady wykorzystaj je. Przede wszystkim zrób to dla dziecka bo uwierz mi wyrwanie małej z bezpiecznego miejsca plus wprowadzenie w jej życie nowego faceta matki a już zwłaszcza szybkie zamieszkanie ich we trójkę bez jakiegoś przejściowego okresu kiedy młoda może się z tym wszystkim oswoić jest dużo większą traumą niż posłanie matki do diabła bez dziecka. Przerabiałem taką akcję poświęciłem wiele czasu na rozmowy z psychologami i z bieganiem z dzieckiem po psychologach i właściwie każdy to potwierdził. A głupoty że dziecko to szybko zaakceptuje mogą wygłaszać tylko rodzice którzy mają w d#pie dobro dziecka bo liczy się tylko to czego oni chcą. 

Co do koktajlu pogardy.. To standard w takiej sytuacji kiedy małpka już wisi jedną ręką na innej gałęzi smile

31 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-01-19 23:44:29)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Mallwusia. wiesz jak odróżnić argumenty z d..y od tych prawdziwych?
Te pierwsze dziwnym trafem nie zatruwają wcześniej związku, dopiero w świetle tj 3 osoby nabierają mocy..
Co to za pomysł, ze On ma jeżdzić za nią po świecie? To żona jest stroną która zadecydowała o ozwaleniu małżeństwa, a chce wyjść z tego biała jak lilija..
No nie, tak się  nie da.

32

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ela
wszystko, co chciałam napisać w tym wątku, zawarłam w postach powyżej.

Od siebie osobiście tylko dodam, że nie chciałabym, aby moje dzieci wychowywały się w domu choleryka, który nie potrafi panować nad złością i gniewem.

33

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:

Szary80: Nie chcę się zmieniać „pod nią”, ale rzeczywiście – trochę racji jest w tym, co ona mówi. „Działam” na kilku frontach (jestem belfrem w LO, tłumaczem i jeszcze, poza tym, prowadzę dodatkową, zupełnie z językami nie związaną działalność – internetowo) i w pracy jestem zawsze „ułożony” – a w domu, w samochodzie, zdarzało mi się nieraz reagować przesadnie/mocno przesadnie, zwłaszcza na łamanie przepisów drogowych. I to chciałbym – już właściwie mi się chyba udało – wyeliminować. Ale czy z tego powodu rzuca się rodzinę..?

emilia.ja: Komputerową tak. Niestety, jestem też nauczycielem w LO. Co do „macho” – ja mam 49 lat, problemy zdrowotne, ale na co dzień normalnie funkcjonuję i wręcz wyglądam sporo młodziej, pewnie z 10 lat, niż mam. Ale to fakt – nie jestem typem uwielbiającym jogging wink, a „kolega” mojej partnerki to jakiś jej dawny znajomy ze studenckiej paczki.

Secondo1: „Krótki” wyjazd to poważny problem. Za chwilę ferie – córka je zawsze spędzała w połowie u rodziców mojej partnerki, właśnie te 570km stąd. Córka lubi dziadków i kuzynki i również część wakacji zawsze tam spędzała – przeważnie beze mnie, bo byłem zajęty pracą i poza tym mamy psa, a tam jest mnóstwo zwierząt (psy, koty) i zawsze był z tym problem. Więc tak było „łatwiej”… Tam mieszkają jej rodzice, z nimi jej starsza siostra (dwukrotnie rozwiedziona, sama z córką w wieku mojej) i dwa domy dalej, druga siostra (również samotnie wychowująca córkę, lat 6 – z ojcem nigdy nie żyła). Wszyscy mieszkają we wsi oddalonej kilka kilometrów od miasteczka, w którym, wg jej deklaracji, moja partnerka zamierza po przeprowadzce zamieszkać. Chyba chce sobie tam kupić mieszkanie – chociaż nie wiem, za co, bo oszczędności nie ma żadnych, a nawet, gdybym dał jej połowę wartości naszego mieszkania w rozliczeniu, i tak nie wystarczy. Jakaś odrealniona paranoja. Jej z kolei nowy facet to rozwodnik, od którego odeszła żona z dwójką dzieci (tak mi sama powiedziała), który pochodzi z miasteczka niedaleko jej domu rodzinnego, ale obecnie mieszka i pracuje w Krakowie. Ona w tej chwili twierdzi, że nie będzie z nim mieszkać, ale czy to prawda… wink

Kredyt jest spłacany od 10 lat. Mój udokumentowany w akcie notarialnym wkład wynosił 115 tysięcy (kupiłem też za swoje wszystkie sprzęty, meble, etc.). Cena mieszkania z aktu notarialnego wynosiła 285 tys. Kredyt w CHF wzięliśmy wtedy na równowartość 170 tys. zł. Na dzisiaj, do spłacenia zostało 48 tys. CHF. Wartość rynkowa mieszkania to ok. 300 tys. złotych. Mamy też samochód kupiony teoretycznie za wspólny kredyt w CHF, którego zostało do spłacenia jeszcze ok. 2 tysiące. Piszę „teoretycznie”, bo przy stałych kosztach miesięcznych (raty, utrzymanie, opłaty, itd.) w granicach 6-8 tysięcy, ona zarabiała między 1900-2300 (teraz), więc wiadomo, jak to działało…

To wszystko BARDZO dynamicznie się zmienia, więc przepraszam za różne błędy, nieścisłości… Wczoraj, kiedy tylko wspomniałem cichutko, że sprzedaż/podział mieszkania 50/50 nie do końca odzwierciedla nasz wkład, dostała furii i zaczęła mi ubliżać mówiąc, że jestem facet bez jaj, że żałuje, że takiemu gnojowi urodziła córkę, itp. Furia. Poszła rzekomo do koleżanki i po powrocie, po kilku godzinach, oświadczyła, że jedzie z nią i jej przyjacielem na weekend w góry. Myślę, że raczej umówiła się gdzieś na spędzenie weekendu z tym swoim nowym facetem – córka od razu mi to sama (10-latka) zasugerowała (!). Za tydzień te cholerne ferie, na które ma jechać z małą do swoich rodziców – mała ich kocha, więc przecież jej nie zmuszę siłą, żeby tam nie jechała…



Nie bierz winy za to wszystko na siebie bo tak to teraz wyglada . Rób co czujesz byle byś nie żałował .

34

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Jak dla mnie tragedia. Chodzi rzecz jasna o córkę. Coś strasznego twoja partnerka Chcę zabrać jej ojca. Żaden nowy facet nie zastąpi prawdziwego ojca . Dziecko rozumie to jest w tragicznej sytuacji. Twoja partnerka po prostu jest chora psychicznie i w ten sposób myśli że to przyniesie ulgę. To jest nieprawda nowy facet niczego nie zmieni w jej życiu.
Na początku tylko będzie wspaniale a potem zacznie się znowu wieszanie psów. Ona będąc chora na depresję ma problem z relacjami z ludźmi i z mężczyznami.
Nie mówię chłopie że jesteś święty. Jednak Moje zdanie jest takie że to ona jest winna rozpadowi związku.
Wiadomo że tworzenie związku to ciężka praca.  Nie zawsze wychodzi tak jak byśmy tego chcieli. Ale zachowanie jakie ona prezentuje Według mnie jest niedopuszczalne.

W tej chwili hula jej myśl po głowie że będzie bardzo szczęśliwa. O jak mocno się myli....

35

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ona mówi, że "nie będzie tu siedzieć sama". Ale sama tu nie jest - ma przyjaciółki, koleżanki... A do rodziców wyjeżdżała 2 razy w roku. Z jedną z sióstr się nie odzywa w ogóle. Z drugą jest na przemian - raz ok, raz źle. Poza tym, tam na miejscu też raczej nie ma żadnych znajomych. Stara "studencka paczka" się porozjeżdżała, a chyba nie będzie codziennie jeździć 100km, żeby się z kimś spotkać..? Tu miała wszędzie blisko, do kumpelek i przyjaciółek też...

U niej w widoczny sposób coś się zaczęło dziać niedługo po urodzeniu się córki. Ale jest też np. brat jej matki, który ma od wielu lat głęboką depresję i sam siedzi w domu nie potrafiąc się niczym już zająć do tego stopnia, że matka mojej partnerki chodzi mu gotować obiady, itp. Sam już nie wiem - może ta odległość od matki, ojca tak też na nią działały..?

Ja przyjmowałem np. jej spanie w jednym pokoju z córka, a moje w drugim - chociaż nie wydawało mi się to normalne, bo nie chciałem jej naciskać. A w weekendy zawsze spaliśmy w salonie we trójkę oglądając filmy z córką, więc mówiłem sobie, że jest w porządku. Poza tym "oddzielnym spaniem" i, w konsekwencji, stopniowym zamarciem życia intymnego, cała reszta wyglądała (wg mnie) normalnie (wspólne posiłki, zakupy, wyjazdy wakacyjne, spacery, etc.), więc ciągle sobie mówiłem, że to się wszystko ułoży. A potem była choroba mojego ojca i jego śmierć oraz nieprawdopodobnie traumatyczne "jazdy" z moją matką, która nie mogła się z tym pogodzić, następnie moje problemy (operacja, leczenie) i związany z tym stres, itd. W grudniu 2018 byłem na drugiej jodoterapii w klinice i czekałem do samej wigilii na wyniki biopsji, więc niemal zwariowałem. Ona z kolei jakby tego nie widziała i znowu się pokłóciliśmy w święta i... wybuchła bomba. Dla mnie był/jest to jednak szok, bo - przyznaję się uczciwie - nie sądziłem, że ona sobie kogoś znajdzie i że to będzie rozwiązaniem problemów. sad Chyba, że od dłuższego czasu mnie okłamywała, a ja miałem nadzieję na "reset" naszego związku..

36

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Do Mallwusia : Czyli lepsze życie przy Mamie z depresją niż przy Tacie który zaklnie na skrzyżowaniu?
Absurd! Mamunie nowy facet puści bokiem i dopiero sie problemy psychiczne pogłębią!
I nie ignorujcie że "ona sie leczy" i szafa gra, niektóre osoby i tak z tego nie wychodzą latami, a inne to prowadzi do autodestrukcji (znam taka historie).
Wiec sorry, ale partnerka autora zwyczajnie chce spróbowac czegoś nowego i tyle.
Nie sądze by oddalenie od rodziny doprowadziło do jej kłopotów bo 1)ma grono znajomych i koleżanek tam gdzie mieszka, 2)z rodziną też sie raczej średnio rozumie skoro co chwila w konflikcie z siostrami.

37

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
emilia.ja napisał/a:

Do Mallwusia : Czyli lepsze życie przy Mamie z depresją niż przy Tacie który zaklnie na skrzyżowaniu?
Absurd! Mamunie nowy facet puści bokiem i dopiero sie problemy psychiczne pogłębią!
I nie ignorujcie że "ona sie leczy" i szafa gra, niektóre osoby i tak z tego nie wychodzą latami, a inne to prowadzi do autodestrukcji (znam taka historie).
Wiec sorry, ale partnerka autora zwyczajnie chce spróbowac czegoś nowego i tyle.
Nie sądze by oddalenie od rodziny doprowadziło do jej kłopotów bo 1)ma grono znajomych i koleżanek tam gdzie mieszka, 2)z rodziną też sie raczej średnio rozumie skoro co chwila w konflikcie z siostrami.


Niestety, właśnie ten "pęd do powrotu w rodzinne strony" dziwnie mi wygląda. Może wierzy, że się odnajdzie wśród rodziny. A może po prostu kłamie i tak naprawdę planuje mieszkać ze swoim nowym facetem, a boi się mojej reakcji na taki wprost wyrażony komunikat... Trochę mi się tak wydaje... Chociaż skoro już mi nawrzucała naprawdę mocnych epitetów, to chyba ten jej "strach" to tylko moja iluzja... Niestety, wyraźnie nie mówi prawdy w tej całej sytuacji i generalnie unika rozmowy (a o spokojnej, rzeczowej rozmowie nie ma w ogóle mowy - dla niej "normalna" rozmowa to taka, w której ja zaakceptuję wszystkie jej decyzje i się "zwinę")... No i ten jej facet - żona go zostawiła zabierając dwoje dzieci i sobie siedział w internecie czekając na kobietę "w kryzysie"... Cholera, jakie to filmowo-banalne...:(

Dla mnie w tej chwili najważniejsza jest córka. A ona jest ciągle obok mnie i ciągle mi powtarza: "Tato, ja nigdzie nie pojadę, chcę zostać z tobą".

38

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
emilia.ja napisał/a:

Do Mallwusia : Czyli lepsze życie przy Mamie z depresją niż przy Tacie który zaklnie na skrzyżowaniu?
Absurd! Mamunie nowy facet puści bokiem i dopiero sie problemy psychiczne pogłębią!
I nie ignorujcie że "ona sie leczy" i szafa gra, niektóre osoby i tak z tego nie wychodzą latami, a inne to prowadzi do autodestrukcji (znam taka historie).
Wiec sorry, ale partnerka autora zwyczajnie chce spróbowac czegoś nowego i tyle.
Nie sądze by oddalenie od rodziny doprowadziło do jej kłopotów bo 1)ma grono znajomych i koleżanek tam gdzie mieszka, 2)z rodziną też sie raczej średnio rozumie skoro co chwila w konflikcie z siostrami.

Zgadzam się z Tobą. Partnerka Autora ma klasyczne objawy bycia na tęgim haju z powodu zauroczenia kolegą z przeszłości czyli wspomnieniem-złudzeniem, w dodatku Autor wspomniał że bierze antydepresanty i popija a to w depresji każdego rodzaju jest co najmniej nierozsądne .
Taka faza kończy się,wyczerpuje,męczy i przychodzi straszny dół .

39 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2019-01-20 15:41:04)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:

Ona mówi, że "nie będzie tu siedzieć sama". Ale sama tu nie jest - ma przyjaciółki, koleżanki... A do rodziców wyjeżdżała 2 razy w roku. (...)
Sam już nie wiem - może ta odległość od matki, ojca tak też na nią działały..?

Twoja partnerka nie wzbudza we mnie sympatii, bo nie lubię takich egoistów jak ona, ale rozumiem ją w jednym względzie - przy takiej odległości od domu i najbliższych mogła się czuć osamotniona. Niby jest mąż i są koleżanki, chęć rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu, praca, jest dorosła, ale niektórzy po prostu tęsknią do starego, znajomego otoczenia, chociaż ono idealne nie było. Może tak było z nią.

To samo teraz ona chce zafundować dziecku. sad Wyrwanie z korzeniami i tęsknotę za ukochanym tatą i wszystkim, co zna (odległość 600 km!). No i "wujka". Ale tak mają egoiści. Niby się dzieci przyzwyczajają do tych sytuacji, nowych parnerów rodziców, ale czy są tak naprawdę szczęśliwe?...

DarekDV napisał/a:

Dla mnie był/jest to jednak szok, bo - przyznaję się uczciwie - nie sądziłem, że ona sobie kogoś znajdzie i że to będzie rozwiązaniem problemów. sad Chyba, że od dłuższego czasu mnie okłamywała, a ja miałem nadzieję na "reset" naszego związku..

Dla wszystkich zazwyczaj jest to szok, a ten nowy facet to nic innego jak katalizator rozpadu związku w głębokim kryzysie. W takiej sytuacji kłamstwa, agresja, ataki, brak szacunku , obarczanie winą za wszystko, często absurdalne zarzuty są na porządku dziennym.

Tobie, autorze, życzę zdrowia i siły.

A, i dla mnie to prawdziwą depresję ma ten wujek, co to z łóżka nie wstaje. Często za "depresją" jednego z partnerów w długoletnich związkach (cudzysłów zamierzony) stoi uwikłanie się w relację z osobą trzecią.

40

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
paslawek napisał/a:
emilia.ja napisał/a:

Do Mallwusia : Czyli lepsze życie przy Mamie z depresją niż przy Tacie który zaklnie na skrzyżowaniu?
Absurd! Mamunie nowy facet puści bokiem i dopiero sie problemy psychiczne pogłębią!
I nie ignorujcie że "ona sie leczy" i szafa gra, niektóre osoby i tak z tego nie wychodzą latami, a inne to prowadzi do autodestrukcji (znam taka historie).
Wiec sorry, ale partnerka autora zwyczajnie chce spróbowac czegoś nowego i tyle.
Nie sądze by oddalenie od rodziny doprowadziło do jej kłopotów bo 1)ma grono znajomych i koleżanek tam gdzie mieszka, 2)z rodziną też sie raczej średnio rozumie skoro co chwila w konflikcie z siostrami.

Zgadzam się z Tobą. Partnerka Autora ma klasyczne objawy bycia na tęgim haju z powodu zauroczenia kolegą z przeszłości czyli wspomnieniem-złudzeniem, w dodatku Autor wspomniał że bierze antydepresanty i popija a to w depresji każdego rodzaju jest co najmniej nierozsądne .
Taka faza kończy się,wyczerpuje,męczy i przychodzi straszny dół .


Tego, czy ją "puści bokiem" nie wiemy... Mnie on wygląda na takiego gościa, który po prostu czekał w samotności internetu (jest informatykiem, btw.) na okazję wydobycia się z samotności po rozstaniu z żoną i dziećmi i... ją znalazł. Ale to moja czysto intuicyjna ocena.

41

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
I_see_beyond napisał/a:
MarekDV napisał/a:

Ona mówi, że "nie będzie tu siedzieć sama". Ale sama tu nie jest - ma przyjaciółki, koleżanki... A do rodziców wyjeżdżała 2 razy w roku. (...)
Sam już nie wiem - może ta odległość od matki, ojca tak też na nią działały..?

Twoja partnerka nie wzbudza we mnie sympatii, bo nie lubię takich egoistów jak ona, ale rozumiem ją w jednym względzie - przy takiej odległości od domu i najbliższych mogła się czuć osamotniona. Niby jest mąż i są koleżanki, chęć rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu, praca, jest dorosła, ale niektórzy po prostu tęsknią do starego, znajomego otoczenia, chociaż ono idealne nie było. Może tak było z nią.

To samo teraz ona chce zafundować dziecku. sad Wyrwanie z korzeniami i tęsknotę za ukochanym tatą i wszystkim, co zna (odległość 600 km!). No i "wujka". Ale tak mają egoiści. Niby się dzieci przyzwyczajają do tych sytuacji, nowych parnerów rodziców, ale czy są tak naprawdę szczęśliwe?...

DarekDV napisał/a:

Dla mnie był/jest to jednak szok, bo - przyznaję się uczciwie - nie sądziłem, że ona sobie kogoś znajdzie i że to będzie rozwiązaniem problemów. sad Chyba, że od dłuższego czasu mnie okłamywała, a ja miałem nadzieję na "reset" naszego związku..

Dla wszystkich zazwyczaj jest to szok, a ten nowy facet to nic innego jak katalizator rozpadu związku w głębokim kryzysie. W takiej sytuacji kłamstwa, agresja, ataki, brak szacunku , obarczanie winą za wszystko, często absurdalne zarzuty są na porządku dziennym.

Tobie, autorze, życzę zdrowia i siły.

A, i dla mnie to prawdziwą depresję ma ten wujek, co to z łóżka nie wstaje. Często za "depresją" jednego z partnerów w długoletnich związkach (cudzysłów zamierzony) stoi uwikłanie się w relację z osobą trzecią.



Ona na pewno tęskni do rodziny. Czasem mam wrażenie, że ja byłem po prostu doraźnym lekiem (nieprzemyślanym) na istniejący dawno temu potężny konflikt między nią a jej mamą. Wtedy jakby "uciekła" do mnie, a teraz ucieka "ode mnie"... sad

42

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:

Ona na pewno tęskni do rodziny. Czasem mam wrażenie, że ja byłem po prostu doraźnym lekiem (nieprzemyślanym) na istniejący dawno temu potężny konflikt między nią a jej mamą. Wtedy jakby "uciekła" do mnie, a teraz ucieka "ode mnie"... sad

I wydaje mi się po przeczytaniu Twojego wątku, że tu jest podstawowy problem, nie koniecznie ta nowa znajomość.
Skoro uciekła od problemów do Ciebie, to też by tłumaczyło, dlaczego na początku było pięknie a potem powoli zaczęło się coraz gorzej układać. I jak napisałeś zaraz po pojawieniu się córki a wiadomo, że dziecko to dodatkowy obowiązek, ogromna odpowiedzialność.
Ja bym tak łatwo nie osądzała, ani nie przekreślała żony, szczególnie po tym jak napisałeś, że ostatnio mieliście sporo problemów, które się nawarstwiły, śmierć Twego ojca, reakcja matki, Twoja choroba. Może po prostu ją to wszystko przerosło i tak jak kiedyś chce uciec i zacząć od nowa, bez problemów, ale tak się nie da, tzn. to nie jest rozwiązanie. Zapewne wtedy nawiązała kontakt z tym dawnym kolegą, może się wzajemnie wspierali. On po rozwodzie, ona z problemami. Może namów ją na leczenie, spróbuj do niej dotrzeć, na spokojnie wytłumacz, że ucieczka od problemów nie jest ich rozwiązaniem. Że nie może w to wciągać dziecka itd.

43 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2019-01-20 16:05:23)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Roxann napisał/a:

Może namów ją na leczenie,


Ona przecież już się leczy. Doczytaj.

Roxann napisał/a:

spróbuj do niej dotrzeć, na spokojnie wytłumacz, że ucieczka od problemów nie jest ich rozwiązaniem. Że nie może w to wciągać dziecka itd.

Jakie to proste, prawda? smile Ona nie jest dzieckiem, dobrze wie co robi i ma od dawna plan.

44

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

To nie ja ją przekreślam, ale ona mnie. Nie chciała/nie chce słyszeć o żadnej terapii (poza ewentualną wizytą u psychologa, który - w jej mniemaniu - kiedy przekona się, jaki ze mnie drań - od razu doradzi, żeby córka mieszkała z nią), kategorycznie chce odejść i na swoich warunkach.

Czy je do końca przemyślała i czy jej "plan" jest sensowny, realistyczny, odpowiedzialny - to inna kwestia...

45 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-01-20 16:20:59)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
I_see_beyond napisał/a:
Roxann napisał/a:

Może namów ją na leczenie,


Ona przecież już się leczy. Doczytaj.

Roxann napisał/a:

spróbuj do niej dotrzeć, na spokojnie wytłumacz, że ucieczka od problemów nie jest ich rozwiązaniem. Że nie może w to wciągać dziecka itd.

Jakie to proste, prawda? smile Ona nie jest dzieckiem, dobrze wie co robi i ma od dawna plan.

Niekoniecznie musi tak być. Dużo ich ostatnio w życiu spotkało. Nawet dorosłe osoby pewne rzeczy mogą przerosnąć i nie potrafią myśleć racjonalnie, wydaje im się że 'ucieczka' to będzie lek na wszystko. A ona, tzn jego żona ma bardzo trudną, toksyczną? rodzinę.
A piszę  tak trochę z własnego doświadczenia, bo sama przez wiele lat "uciekałam", z tymże ja nie miałam dziecka, ale wychowanie w toksycznym środowisku sprało mi "mózg". Dopiero jakiś czas temu powiedziałam "STOP". To we mnie jest problem. Nie można cały czas uciekać i zaczynać od nowa. Zmianę trzeba zacząć od siebie a potem próbować pomóc bliskim

Edit: Leczenie, leczeniu nie równe... nie wystarczy brać depresanty (ja ich nigdy nie brałam), chodzi o znalezienie problemu. I chęci rozwiązania go.

46 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2019-01-20 16:27:53)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:

Czasem mam wrażenie, że ja byłem po prostu doraźnym lekiem (nieprzemyślanym) na istniejący dawno temu potężny konflikt między nią a jej mamą. Wtedy jakby "uciekła" do mnie, a teraz ucieka "ode mnie"... sad

To prawdopodobne.

Jeśli dobrze liczę, to związałeś się wtedy z 22-letnią dziewczyną. Bardzo młodziutką. Z pewnością niedojrzałą życiowo - to mogła być "ucieczka". Starszy, dojrzały facet może zaimponować takim młodym siksom i przede wszystkim dać im poczucie bezpieczeństwa.

Jak chcesz to podejmij jeszcze jakąś próbę "ratowania" związku, niektórzy się muszą "wyszumieć", "zrozumieć" błąd, może dostać kopa w d*pę od życia, docenić, co się miało, rozczarować nowym, przekalkulować coś, itd. Jak masz krótką pamięć, to może będziesz w stanie dla dziecka żyć z jego matką pod jednym dachem.

@Roxann, a ja uważam, że w obecnej sytuacji autor powinien skupić się na sobie, swoim zdrowiu (czytałaś, co przeszedł?) fizycznym i psychicznym.

47

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
I_see_beyond napisał/a:

@Roxann, a ja uważam, że w obecnej sytuacji autor powinien skupić się na sobie, swoim zdrowiu (czytałaś, co przeszedł?) fizycznym i psychicznym.

To prawda. Ale może na wyrost są opinie że żona uciekać chce do innego (taki dział więc rozumiem), bo uważam, że oboje powinni się skupić na zdrowiu własnym by myśleć o uzdrowieniu związku.

48

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Tak, była młoda (niecałe 23 lata), ja miałem niecałe 35 i byłem juz po rozwodzie (bez dzieci, związek się rozpadł, bo ja ciągle wyjeżdżałem - weekend w weekend, parę ładnych lat, a żona zostawała w domu, no i...). Matka mojej jeszcze obecnej partnerki była z nią wtedy w dużym konflikcie, a jak sie dowiedziała, że córka chce sie związać ze starszym ponad 11 lat rozwodnikiem, to też sie zdrowo wkurzyła. Potem sie niby unormowały te nasze relacje, ale wielkiej chemii nigdy nie było. A partnerka, kiedy już z mamą się pogodziła, wyraźnie odczuwała brak jej i ojca w pobliżu. To było ewidentne. Ja (jedynak z rodziny pełnej lodu) nie zawsze to rozumiałem i czasem mnie drażniły 2 godzinne rozmowy telefoniczne. Z drugiej strony, sam oceniam, że cierpię na jakiś uczuciowy deficyt, bo też mi się wiecznie wydawało, że ona mi za mało okazuje swoje uczucia. Potem przyszła jej depresja, a ja z kolei w kłótniach krzyczałem do niej, że może by mi trochę odpuściła, skoro wlaśnie sie dowiedziałem, że mam raka albo np. skoro wlaśnei wróciłem z terapii radiojodem, itp. Niezły kołowrotek, co..? Ale wierzyłem cały czas, że gdzieś tam, głębiej, jest to coś nierozerwalnego (jak mi się wydawało). No i śliczna córeczka, która oboje (chyba tak mogę powiedzieć) BARDZO MOCNO kochamy. I piesek, który jest z nami prawie 12 lat. Może gadam od rzeczy, ale myślałem, że jest... dom - taki fundament, którego nic nie rozpieprzy. I się POMYLIŁEM.

49 Ostatnio edytowany przez MarekDV (2019-01-20 17:40:03)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Jeszcze jedna sprawa. Pisałem już chyba, że ona wyśmiała moje propozycje terapii dla ratowania związku, mówiąc, że takie terapie miałyby sens kilka lat temu. Ale powiedziała, że może się zgodzić na wizytę/wizyty u psychologa, żeby wspólnie porozmawiać o tym, jak postępować względem dziecka. Psycholog, u którego ja byłem sam, również powiedział, że to może mieć sens. Ona, oprócz tego, mówi, że chciałaby także, żeby córka SAMA rozmawiała o tej sytuacji i naszych relacjach domowych z psychologiem (cytuję: "my będziemy siedzieć na korytarzu, a Miśka niech rozmawia, niech powie, jak było i jest").

Czy to ma sens..?

50

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:

Tak, była młoda (niecałe 23 lata), ja miałem niecałe 35 i byłem juz po rozwodzie (bez dzieci, związek się rozpadł, bo ja ciągle wyjeżdżałem - weekend w weekend, parę ładnych lat, a żona zostawała w domu, no i...). Matka mojej jeszcze obecnej partnerki była z nią wtedy w dużym konflikcie, a jak sie dowiedziała, że córka chce sie związać ze starszym ponad 11 lat rozwodnikiem, to też sie zdrowo wkurzyła. Potem sie niby unormowały te nasze relacje, ale wielkiej chemii nigdy nie było. A partnerka, kiedy już z mamą się pogodziła, wyraźnie odczuwała brak jej i ojca w pobliżu. To było ewidentne. Ja (jedynak z rodziny pełnej lodu) nie zawsze to rozumiałem i czasem mnie drażniły 2 godzinne rozmowy telefoniczne. Z drugiej strony, sam oceniam, że cierpię na jakiś uczuciowy deficyt, bo też mi się wiecznie wydawało, że ona mi za mało okazuje swoje uczucia. Potem przyszła jej depresja, a ja z kolei w kłótniach krzyczałem do niej, że może by mi trochę odpuściła, skoro wlaśnie sie dowiedziałem, że mam raka albo np. skoro wlaśnei wróciłem z terapii radiojodem, itp. Niezły kołowrotek, co..? Ale wierzyłem cały czas, że gdzieś tam, głębiej, jest to coś nierozerwalnego (jak mi się wydawało). No i śliczna córeczka, która oboje (chyba tak mogę powiedzieć) BARDZO MOCNO kochamy. I piesek, który jest z nami prawie 12 lat. Może gadam od rzeczy, ale myślałem, że jest... dom - taki fundament, którego nic nie rozpieprzy. I się POMYLIŁEM.

Może nie wszystko stracone. Oboje weszliście w związek z 'brakami' emocjonalnymi. Ostatnio mieliście kumulację problemów.
Wyciszcie się. Porozmawiajcie na spokojnie, jeśli jeszcze możecie.. może nawet te ferie dobrze Wam zrobią. Rozwalić rodzinę zawsze 'można', tylko po co?
Piszę tak bo przy takich problemach w siłę nowej znajomości żony nie wierzę. Myślę, że to ją przerosło... że może w rodzinie coś złego stało i chce być bliżej.

51

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:

Jeszcze jedna sprawa. Pisałem już chyba, że ona wyśmiała moje propozycje terapii dla ratowania związku, mówiąc, że takie terapie miałyby sens kilka lat temu. Ale powiedziała, że może się zgodzić na wizytę/wizyty u psychologa, żeby wspólnie porozmawiać o tym, jak postępować względem dziecka. Psycholog, u którego ja byłem sam, również powiedział, że to może mieć sens. Ona, oprócz tego, mówi, że chciałaby także, żeby córka SAMA rozmawiała o tej sytuacji i naszych relacjach domowych z psychologiem (cytuję: "my będziemy siedzieć na korytarzu, a Miśka niech rozmawia, niech powie, jak było i jest").

Czy to ma sens..?

Trudno powiedzieć, bo znamy relacje tylko z jednej Twojej strony. Ale to, że chce rozmawiać z psychologiem w spr. dziecka to chyba dobrze. A czy to dobry pomysł by dziecko samo rozmawiało? 10 lat to dużo i mało. Dziecko łatwo zmanipulować... przekupić.
Pamiętam jak moja koleżanka się rozwodziła. Uważam, że jest b dobrą matką ale wiadomo wymaga, trzyma dyscyplinę, lekcje mycie zębów, nie jedzenie śmieciowego jedzenia.. itd. a ojciec na wszystko przymyka oko.. Kto lepszy w oczach dziecka? To trudne sprawy.. ale u Was dochodzi jej ewentualny wyjazd na 2 koniec Polski a nie kilka ulic dalej. To zmienia sytuację. W ogóle się dziwię, że Twoja żona takie coś chce zaserwować dziecku, jeśli jemu dobrze tu gdzie jest.

52

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
MarekDV napisał/a:

Ale powiedziała, że może się zgodzić na wizytę/wizyty u psychologa, żeby wspólnie porozmawiać o tym, jak postępować względem dziecka. Psycholog, u którego ja byłem sam, również powiedział, że to może mieć sens. Ona, oprócz tego, mówi, że chciałaby także, żeby córka SAMA rozmawiała o tej sytuacji i naszych relacjach domowych z psychologiem (cytuję: "my będziemy siedzieć na korytarzu, a Miśka niech rozmawia, niech powie, jak było i jest").

Czy to ma sens..?

Moim zdaniem ma. Pod warunkiem, że córka będzie CHCIAŁA rozmawiać z psychologiem. Ona ma jednak świadomość tego, że jej decyzja o rozbiciu rodziny krzywdzi dziecko - stąd pomysł na profesjonalną pomoc.


Roxann napisał/a:

Rozwalić rodzinę zawsze 'można', tylko po co?

Do NIEWŁAŚCIWEJ osoby to piszesz, Roxann.

Roxann napisał/a:

Piszę tak bo przy takich problemach w siłę nowej znajomości żony nie wierzę.

Filtrujesz przez pryzmat własnej historii z "prezesem". Kilka historii z tego forum (w tym moja) pokazuje jednak coś zgoła innego, więc na dwoje babka wróżyła.

Choć osobiście uważam (jak już pisałam wcześniej), że ten facet to pionek w grze, impuls do odejścia ze związku, w którym partnerka od dawna jest w "depresji" przez autora, bo taka z nim od lat nieszczęśliwa.

Anyway, w tym wątku należy się skupić jak pomóc przede wszystkim DZIEWCZYNCE. No i ojcu, który tu pisze, też, bo ewidentnie krzywda jego dziecka go boli.

53

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
I_see_beyond napisał/a:
Roxann napisał/a:

Piszę tak bo przy takich problemach w siłę nowej znajomości żony nie wierzę.

Filtrujesz przez pryzmat własnej historii z "prezesem". Kilka historii z tego forum (w tym moja) pokazuje jednak coś zgoła innego, więc na dwoje babka wróżyła.

Choć osobiście uważam (jak już pisałam wcześniej), że ten facet to pionek w grze, impuls do odejścia ze związku, w którym partnerka od dawna jest w "depresji" przez autora, bo taka z nim od lat nieszczęśliwa.

Anyway, w tym wątku należy się skupić jak pomóc przede wszystkim DZIEWCZYNCE. No i ojcu, który tu pisze, też, bo ewidentnie krzywda jego dziecka go boli.

Ale nie porównuj mojej historii czy innych które działy się "na miejscu".. czy z nudy... tu chodzi o jakiegoś odległego faceta z którym się znała lata temu ... a problemy w związku są ewidentne... nie ma tak że Autor pisze było dobrze i nagle żonie odbiło bo zaczęła pisać z innym, widzisz róznicę?

54

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Roxann, z nas dwóch to ty nie czytasz tego wątku uważnie. W tym moich postów.

55 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-01-20 19:12:32)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
I_see_beyond napisał/a:

Roxann, z nas dwóch to ty nie czytasz tego wątku uważnie. W tym moich postów.

Być może ale tego małżeństwa mi szkoda bo nie uważam że "typowy" romans je zniszczył tylko mają problemy...wewnętrzne.
Typowy w sensie niby było dobrze ale pojawił kolega...

56

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

@Roxann i I-See , Z tematu autora przechodzicie niepotrzebnie do jakiejś przepychanki na słowa.
Szkoda że nie mamy tu kogoś kto był w podobnej sytuacji i dałby Markowi praktyczne rady...
Wszyscy sobie GDYBAMY ...

57

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
emilia.ja napisał/a:

@Roxann i I-See , Z tematu autora przechodzicie niepotrzebnie do jakiejś przepychanki na słowa.
Szkoda że nie mamy tu kogoś kto był w podobnej sytuacji i dałby Markowi praktyczne rady...
Wszyscy sobie GDYBAMY ...

Ale jakie przepychanki.. chyba jesteś przewrażliwiona.. w żadne przepychanki nie wdaję i I See myślę, że to potwierdzi,,
Ja praktyczne rady dałam.. by nie skupiał na ew romansie tylko na ich wewnętrznych problemach.

58 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2019-01-20 20:41:36)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Roxann napisał/a:

I See myślę, że to potwierdzi

Potwierdzam.

Minimalne odniesienie się do moich jak i Roxann doświadczeń (choć skrajnie różnych) są jak najbardziej aktualne w temacie autora. Wnioski z lektury wysuwa on SAM, sam decyduje czy są mu przydatne czy nie.

59

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Roxann napisał/a:
MarekDV napisał/a:

Ona na pewno tęskni do rodziny. Czasem mam wrażenie, że ja byłem po prostu doraźnym lekiem (nieprzemyślanym) na istniejący dawno temu potężny konflikt między nią a jej mamą. Wtedy jakby "uciekła" do mnie, a teraz ucieka "ode mnie"... sad

I wydaje mi się po przeczytaniu Twojego wątku, że tu jest podstawowy problem, nie koniecznie ta nowa znajomość.
Skoro uciekła od problemów do Ciebie, to też by tłumaczyło, dlaczego na początku było pięknie a potem powoli zaczęło się coraz gorzej układać. I jak napisałeś zaraz po pojawieniu się córki a wiadomo, że dziecko to dodatkowy obowiązek, ogromna odpowiedzialność.
Ja bym tak łatwo nie osądzała, ani nie przekreślała żony, szczególnie po tym jak napisałeś, że ostatnio mieliście sporo problemów, które się nawarstwiły, śmierć Twego ojca, reakcja matki, Twoja choroba. Może po prostu ją to wszystko przerosło i tak jak kiedyś chce uciec i zacząć od nowa, bez problemów, ale tak się nie da, tzn. to nie jest rozwiązanie. Zapewne wtedy nawiązała kontakt z tym dawnym kolegą, może się wzajemnie wspierali. On po rozwodzie, ona z problemami. Może namów ją na leczenie, spróbuj do niej dotrzeć, na spokojnie wytłumacz, że ucieczka od problemów nie jest ich rozwiązaniem. Że nie może w to wciągać dziecka itd.

Mysle ze to co piszesz,nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia.Ale napewno sa ludzie latwowierni.I rozumiem ze mozesz do nich nalezec.
Jakby tesknila za rodzina to by do niej wyjezdzala wczesniej.
Nagla zmiana nastawienia do partnera o 180 stopni.Oznacza zafascynowanie kims innym.A wczesniej nie chciala przez tyle lat wyjezdzac?Przeciez to dziecko nie ma roku tylko 10.

60 Ostatnio edytowany przez trzezwy (2019-01-20 21:23:10)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
I_see_beyond napisał/a:
MarekDV napisał/a:

Czasem mam wrażenie, że ja byłem po prostu doraźnym lekiem (nieprzemyślanym) na istniejący dawno temu potężny konflikt między nią a jej mamą. Wtedy jakby "uciekła" do mnie, a teraz ucieka "ode mnie"... sad

To prawdopodobne.

Jeśli dobrze liczę, to związałeś się wtedy z 22-letnią dziewczyną. Bardzo młodziutką. Z pewnością niedojrzałą życiowo - to mogła być "ucieczka". Starszy, dojrzały facet może zaimponować takim młodym siksom i przede wszystkim dać im poczucie bezpieczeństwa.

Jak chcesz to podejmij jeszcze jakąś próbę "ratowania" związku, niektórzy się muszą "wyszumieć", "zrozumieć" błąd, może dostać kopa w d*pę od życia, docenić, co się miało, rozczarować nowym, przekalkulować coś, itd. Jak masz krótką pamięć, to może będziesz w stanie dla dziecka żyć z jego matką pod jednym dachem.

@Roxann, a ja uważam, że w obecnej sytuacji autor powinien skupić się na sobie, swoim zdrowiu (czytałaś, co przeszedł?) fizycznym i psychicznym.


Ratowac zwiazek to znaczy go nie ratowac.Szacunek do samego siebie to podstawa w zwiazku.Czy uwazasz ze on bedzie dla niej atrakcyjny,jesli ja przyjmie z otwartymi ramionami po jej nieudanym romansie?

61 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2019-01-20 21:38:31)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Myślę, że rzadko bo rzadko, ale zdarzają się ludzie, którzy doceniają taki gest, jak wybaczenie romansu. Ja znam niestety takie "relacje", gdzie szacunek i uczucie po takich "jazdach" nie wróciło. Nielicznym się udaje odbudować związki. Dlatego też napisałam o "życiu pod jednym dachem z matką dziecka".

Czujesz tę subtelną różnicę?

Edit
Sorry za literówki, piszę na telefonie.

62

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
trzezwy napisał/a:

Mysle ze to co piszesz,nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia.Ale napewno sa ludzie latwowierni.I rozumiem ze mozesz do nich nalezec.
Jakby tesknila za rodzina to by do niej wyjezdzala wczesniej.
Nagla zmiana nastawienia do partnera o 180 stopni.Oznacza zafascynowanie kims innym.A wczesniej nie chciala przez tyle lat wyjezdzac?Przeciez to dziecko nie ma roku tylko 10.

Mysle ze piszesz tak bo taki dział.  Ja sama wyjechalam od rodziny młodo i rzadko widywałam bo była toksyczna. ..ZmIana natstawienia też nie musi od razu oznaczac fascynację 2 osoba. ..czasem za dużo się dzieje za bardzo ktoś zranić czy za dużo problemów. .nie wszyscy dają z tym radę

63

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Oczywiście nagrywasz te jej akcje i jak pije po antydepresantach? Bo jeśli nie, to jesteś baaardzo głupiutki i aż nie dziwne e ona cię tak traktuje.
Jeśli pije codziennie to jest alkoholiczką, jestem w szoku że w ogóle rozpatrujesz scenariusz że twoja córka wyjedzie z alkoholiczką na lekach na drugi koniec Polski...

64

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
I_see_beyond napisał/a:

Myślę, że rzadko bo rzadko, ale zdarzają się ludzie, którzy doceniają taki gest, jak wybaczenie romansu. Ja znam niestety takie "relacje", gdzie szacunek i uczucie po takich "jazdach" nie wróciło. Nielicznym się udaje odbudować związki. Dlatego też napisałam o "życiu pod jednym dachem z matką dziecka".

Czujesz tę subtelną różnicę?

Edit
Sorry za literówki, piszę na telefonie.

Teraz rozumiem, bo tym razem napisalas to w cudzyslowie (:

65

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Roxann napisał/a:
trzezwy napisał/a:

Mysle ze to co piszesz,nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia.Ale napewno sa ludzie latwowierni.I rozumiem ze mozesz do nich nalezec.
Jakby tesknila za rodzina to by do niej wyjezdzala wczesniej.
Nagla zmiana nastawienia do partnera o 180 stopni.Oznacza zafascynowanie kims innym.A wczesniej nie chciala przez tyle lat wyjezdzac?Przeciez to dziecko nie ma roku tylko 10.

Mysle ze piszesz tak bo taki dział.  Ja sama wyjechalam od rodziny młodo i rzadko widywałam bo była toksyczna. ..ZmIana natstawienia też nie musi od razu oznaczac fascynację 2 osoba. ..czasem za dużo się dzieje za bardzo ktoś zranić czy za dużo problemów. .nie wszyscy dają z tym radę


Napewno sa wyjatki od reguly.Ale zauwaz ze ta druga osoba jest.Sam autor o niej wspomina.Bo takie informacje ma od swojej partnerki.
Jesli tej kobiecie zalezalo,to takie problemy jak utrata ojca partnera czy jego choroba,powinny ja zblizac do niego.Tak na logike.No chyba ze kobiety maja odwrotnie.

Posty [ 1 do 65 z 1,171 ]

Strony 1 2 3 19 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024