moja ciaza jest wpadka, co robic,jestem nieszczesliwa i nie chce tego dziecka
moja ciaza jest wpadka, co robic,jestem nieszczesliwa i nie chce tego dziecka
Cieszę się, że rozumiesz już, że w Twoim wnętrzu rozwija się dziecko. Nie chcesz go, bo nie planowałaś ciąży. Ale zastanów się spokojnie:
1)Ono już JEST, a więc ono już żyje
2)Jeśli rzeczywiście go nie chcesz, oddaj do adopcji, znajdzie kogoś, kto je pokocha
3) Może w przeciągu najbliższych miesięcy Twoje postrzeganie się zmieni i pokochasz swoje dziecko?
4)Dla Ciebie w najgorszym wypadku będzie to dziewięć miesięcy uciążliwości - dla niego CAŁE ŻYCIE
Nie można przekreślać czyjegoś życia tylko dlatego, że masz w życiu inne plany. Jeśli naprawdę nadal nie będziesz chciała teho dziecka, będziesz mogła je oddać do adopcji i wrócić na "stare tory". Po aborcji nic nie byłoby takie samo, syndrom postaborcyjny dręczyłby Cię przez bardzo długi czas, a aborcja zmieni napewno relacje z Twoim partnerem.
Daj dziecku szansę. Bóg już ją dał
Ciężka sprawa. Który to tydzień? Jeśli jest to pierwszy trymestr, najlepiej byłoby usunąć. W końcu to na razie nie jest człowiek, tylko zlepek komórek.
Ciężka sprawa. Który to tydzień? Jeśli jest to pierwszy trymestr, najlepiej byłoby usunąć. W końcu to na razie nie jest człowiek, tylko zlepek komórek.
nie usune ciazy, to czlowiek bije mu juz serce, ale ja po prostu go nie chce, nie akceptuje,.nie kocham
nie usune ciazy, to czlowiek bije mu juz serce, ale ja po prostu go nie chce, nie akceptuje,.nie kocham
To dobrze, że szanujesz życie Twojego dziecka. Wiem, że teraz nie jest Ci łatwo, ale pomyśl o tym, że przecież dajesz z siebie Maleństwu już bardzo wiele! To też jest jakaś forma miłości!
Przypomnij sobie o tym, że Maluch ma w sobie cząstkę Ciebie i cząstkę swojego ojca, którego pewnie uważasz/uważałaś za ważną postać w swoim życiu. Może być też podobny do osób, które kochasz (ojciec Maleństwa, Twoi eodzice, dziadkowie itd.) To jest dobre.
O przyszłości zdążysz zadecydować, już dokonałaś najważniejszego wyboru.
Pomodlę się dzisiaj za Was,
Pozdrawiam
moja ciaza jest wpadka, co robic,jestem nieszczesliwa i nie chce tego dziecka
A co z ojcem dziecka?
puchaty34 napisał/a:Ciężka sprawa. Który to tydzień? Jeśli jest to pierwszy trymestr, najlepiej byłoby usunąć. W końcu to na razie nie jest człowiek, tylko zlepek komórek.
nie usune ciazy, to czlowiek bije mu juz serce, ale ja po prostu go nie chce, nie akceptuje,.nie kocham
W takim razie nie widzę problemu. Dajesz mu życie, bo ciązy jednak nie usuniesz, lecz nie chcesz, nie akceptujesz, nie kochasz, to oddasz do adopcji. Myślę jednak że jest to Twoja reakcja na ciążę związana tylko i wyłącznie z tym że ta ciąża jest nieplanowana. Stawiam na to że kiedy już ten mały człowieczek zmaterializuje się na świecie jako Twoje dziecko, nie będziesz wobec niego taka obojętna. Czego Wam obojgu szczerze zyczę
wandeczk_a napisał/a:moja ciaza jest wpadka, co robic,jestem nieszczesliwa i nie chce tego dziecka
A co z ojcem dziecka?
ojciec kocha mnie i dziecko, jest szczesliwy.Ja i tak zyje w przeswiadczeniu ze zawsze gdy pojawia sie dziecko to zmienia sie zycie kobiety, to ona poswieca siebie, swoje cialo, prace, pasje..
9 2018-09-13 07:38:03 Ostatnio edytowany przez wandeczk_a (2018-09-13 07:39:43)
wandeczk_a napisał/a:nie usune ciazy, to czlowiek bije mu juz serce, ale ja po prostu go nie chce, nie akceptuje,.nie kocham
To dobrze, że szanujesz życie Twojego dziecka. Wiem, że teraz nie jest Ci łatwo, ale pomyśl o tym, że przecież dajesz z siebie Maleństwu już bardzo wiele! To też jest jakaś forma miłości!
Przypomnij sobie o tym, że Maluch ma w sobie cząstkę Ciebie i cząstkę swojego ojca, którego pewnie uważasz/uważałaś za ważną postać w swoim życiu. Może być też podobny do osób, które kochasz (ojciec Maleństwa, Twoi eodzice, dziadkowie itd.) To jest dobre.
O przyszłości zdążysz zadecydować, już dokonałaś najważniejszego wyboru.
Pomodlę się dzisiaj za Was,
Pozdrawiam
dziekuje za wsparcie, nie potafie myslec dobrze, czarne mysli przyslaniaja mi wszystko, nie nadaje sie na matke, bo nie vhce zmieniac swojego zycia
Salomonka napisał/a:wandeczk_a napisał/a:moja ciaza jest wpadka, co robic,jestem nieszczesliwa i nie chce tego dziecka
A co z ojcem dziecka?
ojciec kocha mnie i dziecko, jest szczesliwy.Ja i tak zyje w przeswiadczeniu ze zawsze gdy pojawia sie dziecko to zmienia sie zycie kobiety, to ona poswieca siebie, swoje cialo, prace, pasje..
Trochę przesadzasz. Skoro ojciec dziecka jest i chce Cię wspierać, to na spokojnie miżesz więcej zadań zrzucić na niego. Przewijanie, mycie itd. Ciało wraca do siebie, a jak nie chcesz brać urlopu to facet może wziąć tacierzyński przecież. Życie zmieni się Wam obojgu, ale nie musisz poświęcać pasji i pracy.
11 2018-09-13 09:12:24 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-09-13 09:14:15)
Salomonka napisał/a:wandeczk_a napisał/a:moja ciaza jest wpadka, co robic,jestem nieszczesliwa i nie chce tego dziecka
A co z ojcem dziecka?
ojciec kocha mnie i dziecko, jest szczesliwy.Ja i tak zyje w przeswiadczeniu ze zawsze gdy pojawia sie dziecko to zmienia sie zycie kobiety, to ona poswieca siebie, swoje cialo, prace, pasje..
Zaraz tam poświęca Macierzyństwo, zwłaszcza to wczesne, to najpiękniejszy w życiu czas dla kobiety. Nie nastawiaj się tak, że się zmienisz, są kobiety które po urodzeniu dziecka po prostu rozkwitają, stają się 100% kobietami, z wyglądu także. Popatrz na panie, które urodziły czasami kilkoro dzieci i wygladają lepiej, jak przed pierwszym porodem. Wszystko zależy od nastawienia, od tego, co sobie "wyhodujesz" w głowie. Jesli będziesz ciągle skwaszona, sfrustrowana, niezadowolona to i tak będziesz wyglądać, niestety. To cale "zawirowanie" po pojawieniu się dziecka, można całkiem sprawnie opanować, przy pomocy babć, dziadziusiów, sióstr, szwagierek i przyjaciółek np. O ojcu dziecka nie wspomne bo myślałam na początku, że nie masz w nim podpory i zostałaś sama z perspektywą urodzenia dziecka.
Moim skromnym zdaniem, wszystko sie ułoży, gdy tylko weźmiesz maluszka na ręce Narazie ciesz się swoim szczęściem, bo nie każdej kobiecie jest ono dane.
Trzymaj się i uśmiechnij Jestem z myślami z tobą.
moja ciaza jest wpadka, co robic,jestem nieszczesliwa i nie chce tego dziecka
współczuję szczerze. niestety ja macierzyństwa nie postrzegam jak inne Panie tu wypowiadające się. u mnie skończyło się nerwicą po nieleczonej depresji poporodowej. nie piszę tego by deprecjonować macierzyństwo ale by wyczulić, żeby nie ignorować sygnałów od ciała i psychiki. Panie tu dość landrynkowo (i zapewne w ich wydaniu tak świat macierzyństwa wyglądał) macierzyństwo opisały i choć faktycznie taki scenariusz jest możliwy, nie należy zapominać "o drugiej stronie medalu". skoro usunięcie jest na "nie" pozostaje już tylko jedna opcja, urodzenie. podejdź może do tego po prostu zadaniowo. był sex = Twoja decyzja jest konsekwencja = dziecko. ponieś konsekwencję swoich działań jak dorosła silna i odpowiedzialna kobieta i zamiast lamentować nad utraconą pozycją w związku z pojawieniem się istoty za którą będziesz i w zasadzie już jesteś odpowiedzialna, sama weź tą odpowiedzialność za siebie na siebie i doprowadź ze szczęśliwym zakończeniem (urodzeniem zdrowego dziecka) sprawę do końca. to jest kwestia ciąży i porodu. na resztę decyzji za które będziesz ponosić odpowiedzialność masz czas 9 miesięcy. życzę podejmowania udanych życiowych wyborów.
wandeczk_a napisał/a:Salomonka napisał/a:A co z ojcem dziecka?
ojciec kocha mnie i dziecko, jest szczesliwy.Ja i tak zyje w przeswiadczeniu ze zawsze gdy pojawia sie dziecko to zmienia sie zycie kobiety, to ona poswieca siebie, swoje cialo, prace, pasje..
Macierzyństwo, zwłaszcza to wczesne, to najpiękniejszy w życiu czas dla kobiety.
Nie zgodzę się z tym.
Pierwszy roczek mojego syna kojarzy mi się głównie z bólem, chorowaniem, lekami - bo praktycznie tyle trwało dojście do siebie po porodzie.
Nie dla każdej kobiety jest to najpiękniejszy okres w życiu.
Autorko, wsłuchaj się w siebie i swoje potrzeby.
Jeśli nie chcesz tego dziecka, to warto pomyśleć o adopcji, skoro aborcja nie wchodzi w grę.
wandeczk_a napisał/a:moja ciaza jest wpadka, co robic,jestem nieszczesliwa i nie chce tego dziecka
współczuję szczerze. niestety ja macierzyństwa nie postrzegam jak inne Panie tu wypowiadające się. u mnie skończyło się nerwicą po nieleczonej depresji poporodowej. nie piszę tego by deprecjonować macierzyństwo ale by wyczulić, żeby nie ignorować sygnałów od ciała i psychiki. Panie tu dość landrynkowo (i zapewne w ich wydaniu tak świat macierzyństwa wyglądał) macierzyństwo opisały i choć faktycznie taki scenariusz jest możliwy, nie należy zapominać "o drugiej stronie medalu". skoro usunięcie jest na "nie" pozostaje już tylko jedna opcja, urodzenie. podejdź może do tego po prostu zadaniowo. był sex = Twoja decyzja jest konsekwencja = dziecko. ponieś konsekwencję swoich działań jak dorosła silna i odpowiedzialna kobieta i zamiast lamentować nad utraconą pozycją w związku z pojawieniem się istoty za którą będziesz i w zasadzie już jesteś odpowiedzialna, sama weź tą odpowiedzialność za siebie na siebie i doprowadź ze szczęśliwym zakończeniem (urodzeniem zdrowego dziecka) sprawę do końca. to jest kwestia ciąży i porodu. na resztę decyzji za które będziesz ponosić odpowiedzialność masz czas 9 miesięcy. życzę podejmowania udanych życiowych wyborów.
jak skonczyla sie Twoja historia?
Salomonka napisał/a:wandeczk_a napisał/a:ojciec kocha mnie i dziecko, jest szczesliwy.Ja i tak zyje w przeswiadczeniu ze zawsze gdy pojawia sie dziecko to zmienia sie zycie kobiety, to ona poswieca siebie, swoje cialo, prace, pasje..
Macierzyństwo, zwłaszcza to wczesne, to najpiękniejszy w życiu czas dla kobiety.
Nie zgodzę się z tym.
Pierwszy roczek mojego syna kojarzy mi się głównie z bólem, chorowaniem, lekami - bo praktycznie tyle trwało dojście do siebie po porodzie.Nie dla każdej kobiety jest to najpiękniejszy okres w życiu.
Autorko, wsłuchaj się w siebie i swoje potrzeby.
Jeśli nie chcesz tego dziecka, to warto pomyśleć o adopcji, skoro aborcja nie wchodzi w grę.
ojciec dziecka i facet ktorego kocham nigdy w zyciu nie oddalby swojego dziecka, zreszta ja tez nie, przeciez ono nie ma nikogo oprocz nas
Salomonka napisał/a:wandeczk_a napisał/a:ojciec kocha mnie i dziecko, jest szczesliwy.Ja i tak zyje w przeswiadczeniu ze zawsze gdy pojawia sie dziecko to zmienia sie zycie kobiety, to ona poswieca siebie, swoje cialo, prace, pasje..
Macierzyństwo, zwłaszcza to wczesne, to najpiękniejszy w życiu czas dla kobiety.
Nie zgodzę się z tym.
Pierwszy roczek mojego syna kojarzy mi się głównie z bólem, chorowaniem, lekami - bo praktycznie tyle trwało dojście do siebie po porodzie.Nie dla każdej kobiety jest to najpiękniejszy okres w życiu.
Autorko, wsłuchaj się w siebie i swoje potrzeby.
Jeśli nie chcesz tego dziecka, to warto pomyśleć o adopcji, skoro aborcja nie wchodzi w grę.
Cyngli, to że tobie akurat dziecko kojarzy się z bólem i innymi złymi rzeczami, to nie znaczy że każda matka tak ma. Mnie akurat ten czas kojarzy się tylko z fajnymi rzeczami i nie bedę się rozpisywać, ale zawsze, do dziś nie pamiętam niczego na "nie". I choć dziś moja córka jest już dorosla pannica i "wyfrunęła" z gniazda, to pozostaje dla mnie jedyną, nalepszą przyjaciółką. Był czas, że też myslałam o usunięciu ciąży, bo związek z jej ojcem to był koszmar, przemoc i poniżanie. Jednak to właśnie ona, moja córka dodala mi sił do działania, aby z tego wyjść. Kiedy kobieta zostaje matką, zmienia się w niej wszystko, łącznie z tym, że przestaje być tylko jednym ciałem, a staje się odpowiedzialna, silniejsza, wyraźnie dojrzalsza, dla dziecka.
Czasami myślę, co by było, gdybym wtedy nie odwołała wizyty w gabinecie ginekologicznym i włos mi się jeży na głowie.
Oczywiście, że było ciężko:) Czasem chodziłam głodna, dziecko zjadlo a dla mnie juz nie starczyło... Nie chce tego opisywać , bo nie lubię się żalić i "wywnętrzać", ale mimo wszystko to był najpiękniejszy czas mojego życia i nic tego nie zmieni.
17 2018-09-13 14:30:11 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-09-13 14:30:33)
Cyngli napisał/a:Salomonka napisał/a:Macierzyństwo, zwłaszcza to wczesne, to najpiękniejszy w życiu czas dla kobiety.
Nie zgodzę się z tym.
Pierwszy roczek mojego syna kojarzy mi się głównie z bólem, chorowaniem, lekami - bo praktycznie tyle trwało dojście do siebie po porodzie.Nie dla każdej kobiety jest to najpiękniejszy okres w życiu.
Autorko, wsłuchaj się w siebie i swoje potrzeby.
Jeśli nie chcesz tego dziecka, to warto pomyśleć o adopcji, skoro aborcja nie wchodzi w grę.Cyngli, to że tobie akurat dziecko kojarzy się z bólem i innymi złymi rzeczami, to nie znaczy że każda matka tak ma. Mnie akurat ten czas kojarzy się tylko z fajnymi rzeczami i nie bedę się rozpisywać, ale zawsze, do dziś nie pamiętam niczego na "nie". I choć dziś moja córka jest już dorosla pannica i "wyfrunęła" z gniazda, to pozostaje dla mnie jedyną, nalepszą przyjaciółką. Był czas, że też myslałam o usunięciu ciąży, bo związek z jej ojcem to był koszmar, przemoc i poniżanie. Jednak to właśnie ona, moja córka dodala mi sił do działania, aby z tego wyjść. Kiedy kobieta zostaje matką, zmienia się w niej wszystko, łącznie z tym, że przestaje być tylko jednym ciałem, a staje się odpowiedzialna, silniejsza, wyraźnie dojrzalsza, dla dziecka.
Czasami myślę, co by było, gdybym wtedy nie odwołała wizyty w gabinecie ginekologicznym i włos mi się jeży na głowie.
Oczywiście, że było ciężko:) Czasem chodziłam głodna, dziecko zjadlo a dla mnie juz nie starczyło... Nie chce tego opisywać , bo nie lubię się żalić i "wywnętrzać", ale mimo wszystko to był najpiękniejszy czas mojego życia i nic tego nie zmieni.
To, że Tobie kojarzy się dobrze, to również nie znaczy, że każda matka tak ma.
Nie generalizuj.
Autorko, nie uważam, by urodzenie dziecka wbrew samej sobie było dobrym pomysłem.
Co, jeśli go nie pokochasz, zaczniesz obwiniać o to, że zmarnowało Ci życie? Pomyśl o tym.
Salomonka napisał/a:Cyngli napisał/a:Nie zgodzę się z tym.
Pierwszy roczek mojego syna kojarzy mi się głównie z bólem, chorowaniem, lekami - bo praktycznie tyle trwało dojście do siebie po porodzie.Nie dla każdej kobiety jest to najpiękniejszy okres w życiu.
Autorko, wsłuchaj się w siebie i swoje potrzeby.
Jeśli nie chcesz tego dziecka, to warto pomyśleć o adopcji, skoro aborcja nie wchodzi w grę.Cyngli, to że tobie akurat dziecko kojarzy się z bólem i innymi złymi rzeczami, to nie znaczy że każda matka tak ma. Mnie akurat ten czas kojarzy się tylko z fajnymi rzeczami i nie bedę się rozpisywać, ale zawsze, do dziś nie pamiętam niczego na "nie". I choć dziś moja córka jest już dorosla pannica i "wyfrunęła" z gniazda, to pozostaje dla mnie jedyną, nalepszą przyjaciółką. Był czas, że też myslałam o usunięciu ciąży, bo związek z jej ojcem to był koszmar, przemoc i poniżanie. Jednak to właśnie ona, moja córka dodala mi sił do działania, aby z tego wyjść. Kiedy kobieta zostaje matką, zmienia się w niej wszystko, łącznie z tym, że przestaje być tylko jednym ciałem, a staje się odpowiedzialna, silniejsza, wyraźnie dojrzalsza, dla dziecka.
Czasami myślę, co by było, gdybym wtedy nie odwołała wizyty w gabinecie ginekologicznym i włos mi się jeży na głowie.
Oczywiście, że było ciężko:) Czasem chodziłam głodna, dziecko zjadlo a dla mnie juz nie starczyło... Nie chce tego opisywać , bo nie lubię się żalić i "wywnętrzać", ale mimo wszystko to był najpiękniejszy czas mojego życia i nic tego nie zmieni.
To, że Tobie kojarzy się dobrze, to również nie znaczy, że każda matka tak ma.
Nie generalizuj.Autorko, nie uważam, by urodzenie dziecka wbrew samej sobie było dobrym pomysłem.
Co, jeśli go nie pokochasz, zaczniesz obwiniać o to, że zmarnowało Ci życie? Pomyśl o tym.
Dzisssis Cyngli.. Co ty chcesz przekazać? Jakieś swoje problemy i frustracje z którymi sobie nie możesz poradzić?
19 2018-09-13 14:40:45 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-09-13 14:43:51)
Cyngli napisał/a:Salomonka napisał/a:Cyngli, to że tobie akurat dziecko kojarzy się z bólem i innymi złymi rzeczami, to nie znaczy że każda matka tak ma. Mnie akurat ten czas kojarzy się tylko z fajnymi rzeczami i nie bedę się rozpisywać, ale zawsze, do dziś nie pamiętam niczego na "nie". I choć dziś moja córka jest już dorosla pannica i "wyfrunęła" z gniazda, to pozostaje dla mnie jedyną, nalepszą przyjaciółką. Był czas, że też myslałam o usunięciu ciąży, bo związek z jej ojcem to był koszmar, przemoc i poniżanie. Jednak to właśnie ona, moja córka dodala mi sił do działania, aby z tego wyjść. Kiedy kobieta zostaje matką, zmienia się w niej wszystko, łącznie z tym, że przestaje być tylko jednym ciałem, a staje się odpowiedzialna, silniejsza, wyraźnie dojrzalsza, dla dziecka.
Czasami myślę, co by było, gdybym wtedy nie odwołała wizyty w gabinecie ginekologicznym i włos mi się jeży na głowie.
Oczywiście, że było ciężko:) Czasem chodziłam głodna, dziecko zjadlo a dla mnie juz nie starczyło... Nie chce tego opisywać , bo nie lubię się żalić i "wywnętrzać", ale mimo wszystko to był najpiękniejszy czas mojego życia i nic tego nie zmieni.
To, że Tobie kojarzy się dobrze, to również nie znaczy, że każda matka tak ma.
Nie generalizuj.Autorko, nie uważam, by urodzenie dziecka wbrew samej sobie było dobrym pomysłem.
Co, jeśli go nie pokochasz, zaczniesz obwiniać o to, że zmarnowało Ci życie? Pomyśl o tym.Dzisssis Cyngli.. Co ty chcesz przekazać? Jakieś swoje problemy i frustracje z którymi sobie nie możesz poradzić?
Przekazuję swoją opinię. Mogę, czy nałożyłaś na mnie jakąś cenzurę?
Macierzyństwo nie zawsze jest super kolorowe, nie zamierzam tego wmawiać Autorce.
Pomyślałaś, co będzie, jeśli Autorka nie pokocha tego dziecka? Pomyślałaś, jakie będą tego konsekwencje?
Nie mam żadnych problemów ani frustracji. Po prostu nie próbuję ludziom wciskać kitu, że macierzyństwo jest takie, jak na reklamach mleka Bebiko. Poza tym, niektóre kobiety nie nadają się na matki - nie mówię, że Autorka do nich należy, ale skoro pisze otwarcie, że nie chce tego dziecka, a mimo to zamierza je urodzić i wychować, to warto może się zastanowić nad powodami, dobrze przemyśleć wszelkie za i przeciw, może odwiedzić jakiegoś specjalistę i porozmawiać o wątpliwościach.
Postawa typu "zobaczysz, jakoś się ułoży" jest nieodpowiednia, jeśli mówimy o narodzinach i życiu nowego człowieka.
20 2018-09-13 14:49:57 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-09-13 14:51:46)
Salomonka napisał/a:Cyngli napisał/a:To, że Tobie kojarzy się dobrze, to również nie znaczy, że każda matka tak ma.
Nie generalizuj.Autorko, nie uważam, by urodzenie dziecka wbrew samej sobie było dobrym pomysłem.
Co, jeśli go nie pokochasz, zaczniesz obwiniać o to, że zmarnowało Ci życie? Pomyśl o tym.Dzisssis Cyngli.. Co ty chcesz przekazać? Jakieś swoje problemy i frustracje z którymi sobie nie możesz poradzić?
Przekazuję swoją opinię. Mogę, czy nałożyłaś na mnie jakąś cenzurę?
Macierzyństwo nie zawsze jest super kolorowe, nie zamierzam tego wmawiać Autorce.
Pomyślałaś, co będzie, jeśli Autorka nie pokocha tego dziecka? Pomyślałaś, jakie będą tego konsekwencje?Nie mam żadnych problemów ani frustracji. Po prostu nie próbuję ludziom wciskać kitu, że macierzyństwo jest takie, jak na reklamach mleka Bebiko.
Akurat dla mnie nie było niczym reklama, więc wiem o czym mówię/piszę.
Autorka wyraźnie pisze, że nie usunie ciąży, dziecka nie odda do adopcji i tyle
Gdyby rzeczywiście dziecka nie chciala, to jej partner nawet by się nie dowiedział, że będzie ojcem, tylko dziewczyna by usunęła ciążę szybko, sprawnie i po cichu.
Jest w początkowej fazie ciąży i hormony buzują jak szalone, więc trzaba poczekać i nic więcej. Wlanie w nią odrobiny otuchy i cieplejszych odczuć o dziecku, też jej z pewnością nie zaszkodzi.
Natomiast ciebie jest mi naprawdę żal i twojego dziecka także. Może jakaś terapia? Przeciez nie możesz tak żyć i sie szarpać z tym macierzyństwem, bo wykończysz siebie, a i dziecko też pewnie to odczuwa.
Trzymaj się.
Salomonka napisał/a:Cyngli napisał/a:To, że Tobie kojarzy się dobrze, to również nie znaczy, że każda matka tak ma.
Nie generalizuj.Autorko, nie uważam, by urodzenie dziecka wbrew samej sobie było dobrym pomysłem.
Co, jeśli go nie pokochasz, zaczniesz obwiniać o to, że zmarnowało Ci życie? Pomyśl o tym.Dzisssis Cyngli.. Co ty chcesz przekazać? Jakieś swoje problemy i frustracje z którymi sobie nie możesz poradzić?
Przekazuję swoją opinię. Mogę, czy nałożyłaś na mnie jakąś cenzurę?
Macierzyństwo nie zawsze jest super kolorowe, nie zamierzam tego wmawiać Autorce.
Pomyślałaś, co będzie, jeśli Autorka nie pokocha tego dziecka? Pomyślałaś, jakie będą tego konsekwencje?Nie mam żadnych problemów ani frustracji. Po prostu nie próbuję ludziom wciskać kitu, że macierzyństwo jest takie, jak na reklamach mleka Bebiko. Poza tym, niektóre kobiety nie nadają się na matki - nie mówię, że Autorka do nich należy, ale skoro pisze otwarcie, że nie chce tego dziecka, a mimo to zamierza je urodzić i wychować, to warto może się zastanowić nad powodami, dobrze przemyśleć wszelkie za i przeciw, może odwiedzić jakiegoś specjalistę i porozmawiać o wątpliwościach.
Postawa typu "zobaczysz, jakoś się ułoży" jest nieodpowiednia, jeśli mówimy o narodzinach i życiu nowego człowieka.
Twoim zdaniem lepiej jest usunac? to dziecko mimo ze nie planowane, chcac nie chcac jest owocem naszej wielkiej milosci, a nie przypadkowego seksu. jest czastka mnie i jego ojca, jak ktoras z dziewczyn pisala..a.ojciec to tez jego dziecko jak moglabym odebrac mu dziecko...poki co czuje ze to wielka meczarnia dla mnie ale tak ktos wyzej zdecydowal i czasem mysle ze moja rola jako kobiety i jego matki jest to dziecko nosic,.urodzic i wychowac , nawet za wszelka cene ..
Cyngli napisał/a:Salomonka napisał/a:Dzisssis Cyngli.. Co ty chcesz przekazać? Jakieś swoje problemy i frustracje z którymi sobie nie możesz poradzić?
Przekazuję swoją opinię. Mogę, czy nałożyłaś na mnie jakąś cenzurę?
Macierzyństwo nie zawsze jest super kolorowe, nie zamierzam tego wmawiać Autorce.
Pomyślałaś, co będzie, jeśli Autorka nie pokocha tego dziecka? Pomyślałaś, jakie będą tego konsekwencje?Nie mam żadnych problemów ani frustracji. Po prostu nie próbuję ludziom wciskać kitu, że macierzyństwo jest takie, jak na reklamach mleka Bebiko.
Akurat dla mnie nie było niczym reklama, więc wiem o czym mówię/piszę.
Autorka wyraźnie pisze, że nie usunie ciąży, dziecka nie odda do adopcji i tyle
Gdyby rzeczywiście dziecka nie chciala, to jej partner nawet by się nie dowiedział, że będzie ojcem, tylko dziewczyna by usunęła ciążę szybko, sprawnie i po cichu.
Jest w początkowej fazie ciąży i hormony buzują jak szalone, więc trzaba poczekać i nic więcej. Wlanie w nią odrobiny otuchy i cieplejszych odczuć o dziecku, też jej z pewnością nie zaszkodzi.Natomiast ciebie jest mi naprawdę żal i twojego dziecka także. Może jakaś terapia? Przeciez nie możesz tak żyć i sie szarpać z tym macierzyństwem, bo wykończysz siebie, a i dziecko też pewnie to odczuwa.
Trzymaj się.
Ależ ja się nie szarpię. Nie czytasz dokładnie tego, co piszę i dopowiadasz sobie sama rzeczy, których ja nie napisałam.
O moim macierzyństwie napisałam jedynie tyle, że pierwszy rok był trudny. Ani słowa więcej. Reszta, to już Twoje bezpodstawne dywagacje. Ale żebyś się nie martwiła niepotrzebnie, to wiedz, że jestem szczesliwą mamą niepełnosprawnego 5-latka z Zespołem Aspergera.
I na tym zakończę rozmowę o mnie.
-----
Wando, nie, nie uważam, że lepiej jest usunąć.
Jedyne, co warto zrobić, to wsłuchać się w siebie i swoje potrzeby. Jeśli zdecydujesz, że chcesz urodzić i wychować dziecko, to powinnaś już teraz zadbać o swoje zdrowie psychiczne. Bo dzieci czują, gdy są niechciane.
Salomonka napisał/a:Cyngli napisał/a:Przekazuję swoją opinię. Mogę, czy nałożyłaś na mnie jakąś cenzurę?
Macierzyństwo nie zawsze jest super kolorowe, nie zamierzam tego wmawiać Autorce.
Pomyślałaś, co będzie, jeśli Autorka nie pokocha tego dziecka? Pomyślałaś, jakie będą tego konsekwencje?Nie mam żadnych problemów ani frustracji. Po prostu nie próbuję ludziom wciskać kitu, że macierzyństwo jest takie, jak na reklamach mleka Bebiko.
Akurat dla mnie nie było niczym reklama, więc wiem o czym mówię/piszę.
Autorka wyraźnie pisze, że nie usunie ciąży, dziecka nie odda do adopcji i tyle
Gdyby rzeczywiście dziecka nie chciala, to jej partner nawet by się nie dowiedział, że będzie ojcem, tylko dziewczyna by usunęła ciążę szybko, sprawnie i po cichu.
Jest w początkowej fazie ciąży i hormony buzują jak szalone, więc trzaba poczekać i nic więcej. Wlanie w nią odrobiny otuchy i cieplejszych odczuć o dziecku, też jej z pewnością nie zaszkodzi.Natomiast ciebie jest mi naprawdę żal i twojego dziecka także. Może jakaś terapia? Przeciez nie możesz tak żyć i sie szarpać z tym macierzyństwem, bo wykończysz siebie, a i dziecko też pewnie to odczuwa.
Trzymaj się.
Ależ ja się nie szarpię. Nie czytasz dokładnie tego, co piszę i dopowiadasz sobie sama rzeczy, których ja nie napisałam.
O moim macierzyństwie napisałam jedynie tyle, że pierwszy rok był trudny. Ani słowa więcej. Reszta, to już Twoje bezpodstawne dywagacje. Ale żebyś się nie martwiła niepotrzebnie, to wiedz, że jestem szczesliwą mamą niepełnosprawnego 5-latka z Zespołem Aspergera.
I na tym zakończę rozmowę o mnie.
-----Wando, nie, nie uważam, że lepiej jest usunąć.
Jedyne, co warto zrobić, to wsłuchać się w siebie i swoje potrzeby. Jeśli zdecydujesz, że chcesz urodzić i wychować dziecko, to powinnaś już teraz zadbać o swoje zdrowie psychiczne. Bo dzieci czują, gdy są niechciane.
skad mam wiedziec czy go nie pokocham?
Cyngli napisał/a:Salomonka napisał/a:Akurat dla mnie nie było niczym reklama, więc wiem o czym mówię/piszę.
Autorka wyraźnie pisze, że nie usunie ciąży, dziecka nie odda do adopcji i tyle
Gdyby rzeczywiście dziecka nie chciala, to jej partner nawet by się nie dowiedział, że będzie ojcem, tylko dziewczyna by usunęła ciążę szybko, sprawnie i po cichu.
Jest w początkowej fazie ciąży i hormony buzują jak szalone, więc trzaba poczekać i nic więcej. Wlanie w nią odrobiny otuchy i cieplejszych odczuć o dziecku, też jej z pewnością nie zaszkodzi.Natomiast ciebie jest mi naprawdę żal i twojego dziecka także. Może jakaś terapia? Przeciez nie możesz tak żyć i sie szarpać z tym macierzyństwem, bo wykończysz siebie, a i dziecko też pewnie to odczuwa.
Trzymaj się.
Ależ ja się nie szarpię. Nie czytasz dokładnie tego, co piszę i dopowiadasz sobie sama rzeczy, których ja nie napisałam.
O moim macierzyństwie napisałam jedynie tyle, że pierwszy rok był trudny. Ani słowa więcej. Reszta, to już Twoje bezpodstawne dywagacje. Ale żebyś się nie martwiła niepotrzebnie, to wiedz, że jestem szczesliwą mamą niepełnosprawnego 5-latka z Zespołem Aspergera.
I na tym zakończę rozmowę o mnie.
-----Wando, nie, nie uważam, że lepiej jest usunąć.
Jedyne, co warto zrobić, to wsłuchać się w siebie i swoje potrzeby. Jeśli zdecydujesz, że chcesz urodzić i wychować dziecko, to powinnaś już teraz zadbać o swoje zdrowie psychiczne. Bo dzieci czują, gdy są niechciane.skad mam wiedziec czy go nie pokocham?
Piszesz otwarcie, że nie chcesz tego dziecka, więc założyłam, że istnieje możliwość, że go nie pokochasz.
Gdybyś miała jakąkolwiek pewność w tym temacie, to pewnie byś nie założyła tego wątku.
karolcia_38 napisał/a:wandeczk_a napisał/a:moja ciaza jest wpadka, co robic,jestem nieszczesliwa i nie chce tego dziecka
współczuję szczerze. niestety ja macierzyństwa nie postrzegam jak inne Panie tu wypowiadające się. u mnie skończyło się nerwicą po nieleczonej depresji poporodowej. nie piszę tego by deprecjonować macierzyństwo ale by wyczulić, żeby nie ignorować sygnałów od ciała i psychiki. Panie tu dość landrynkowo (i zapewne w ich wydaniu tak świat macierzyństwa wyglądał) macierzyństwo opisały i choć faktycznie taki scenariusz jest możliwy, nie należy zapominać "o drugiej stronie medalu". skoro usunięcie jest na "nie" pozostaje już tylko jedna opcja, urodzenie. podejdź może do tego po prostu zadaniowo. był sex = Twoja decyzja jest konsekwencja = dziecko. ponieś konsekwencję swoich działań jak dorosła silna i odpowiedzialna kobieta i zamiast lamentować nad utraconą pozycją w związku z pojawieniem się istoty za którą będziesz i w zasadzie już jesteś odpowiedzialna, sama weź tą odpowiedzialność za siebie na siebie i doprowadź ze szczęśliwym zakończeniem (urodzeniem zdrowego dziecka) sprawę do końca. to jest kwestia ciąży i porodu. na resztę decyzji za które będziesz ponosić odpowiedzialność masz czas 9 miesięcy. życzę podejmowania udanych życiowych wyborów.
jak skonczyla sie Twoja historia?
dziś jestem szczęśliwą spełnioną kobietą z piętnem nerwicy w tle z dwójką dorosłych już dzieci. tyle, że nerwica nie jest stricte konsekwencją depresji poporodowej a zawiera tą depresję w przyczynach jako składową. oczywiście kocham moje dzieci bardzo i samo ich przyjście na świat było wręcz magiczne choć okupione niewyobrażalnym bólem. gdy położono mi najpierw córkę (starsza) do łóżka to uczucie jakie mnie zalało było magiczne. miłość w czystej postaci. później z synem było podobnie. tyle, że ja nie nadaję się na matkę i gdybym w swym czasie była bardziej świadoma i odpowiedzialna nie posiadałabym dzieci w ogóle. za dużo toksyn we mnie płynęło z patologicznej rodziny w jakiej wzrastałam. nie nie nie. moi oboje rodzice są wykształceni. politechniki itd itp. patologia to nie tylko bieda i alkohol. ale ta patologia ciągnie się u mnie w rodzinie od dłuższego czasu (dziadkowie a rodzice po nich). czy ją przerwałam trudno powiedzieć. moje dzieci "wydają się" być i szczęśliwe i jak na swój wiek dojrzałe. córka to studiująca prymuska z masą sukcesów szkolnych na koncie (I lokata na zakończenie szkoły (technikum) na całym roku np). syn to bardzo dowcipny w miarę odpowiedzialny niesamowity bałaganiarz i syfiasz (choć ma tak suszoną głowę ale jakoś oporny jest na to). a ja jestem przeszczęśliwa, że wreszcie dzieci nie potrzebują już matki w takim zakresie jak wcześniej. mnie macierzyństwo niesamowicie i męczy i nudzi. całe szczęście to pojawiło się dość późno. w czasie gdy dzieci były małe w związku z nieznajomością własnej psychiki i płynącymi toksynami we krwi przeobraziłam się w matkę polkę co ciągała na spacery do lasu z atrakcjami dziatwę z połowy osiedla i jak kwoka kroczyłam dumnie wśród piskląt. skończyło się rozwodem. który był najlepszą rzeczą w całym moim macierzyństwie. uwolnił mnie od przymusu bycia " idealną matką" bo mąż będzie niezadowolony. ale to nie wina moich dzieci ani męża. tylko mojej niedojrzałości. nie fiksuj. nie masz tak naprawdę powodu. to nie rak. to nie stwardnienie rozsiane. nikt Ci niczego nie każe. pokochasz dziecko to pokochasz. nie pokochasz to nie pokochasz. jestem pewna, że obecnie jesteś zablokowana przez lęk. tylko zastanawiam się dlaczego dorosła dojrzała kobieta boi się tak bardzo naturalnych konsekwencji własnych wyborów???? jeśli definiuje Ciebie jako Kobietę-człowieka ciało jego wygląd, praca oraz pasje to nie dziecko jest tu problemem a Twoje podejście do Twojego życia. to o czym napisałaś jest relatywne. było jest i będzie relatywne. ciało się zmienia, pracę się zmienia, pasje się zmienia. ty zostajesz. nie musisz chcieć ani kochać tego dziecka. tyle, że zadziwiający w Twojej "opowieści" jest dysonans pomiędzy "owoc wielkiej miłości" zrodzony z cząstki mnie i jego a "jestem nieszczęśliwa". gdzie jest clue problemu? nie w dziecku. dziecko to tylko jego KONSEKWENCJA, która "uruchomiła mechanizm".
Pytanie brzmi, czy chcesz mieć w ogóle dzieci kiedykolwiek? Ja w ogóle nie czułam i nie czuję instynktu macierzyńskiego. Wiedziałam od zawsze, ze chcę mieć dzieci, trójkę. Tylko, że nigdy nie czułam potrzeby już teraz starania sie o dziecko, nie interesowałam się opieką nad dziećmi, co jedzą, jak się nimi opiekować. Widziałąm się jako matkę nastolatków za jakieś 15-20 lat, zawsze myślałam w kategoriach, że mam dom, fajnego męża i dzieci- nastolatki, z którymi idzie już pogadać i koniecznie psa . Nie umiałam i nie chciałam się opiekować maluchem (tak jak napisała przedmówczyni to jest nudne, kazdy dzień taki sam, a najciekawsza rzecz to jak się uśmiechnie dwa razy pod rząd, albo uda mu się powiedzieć jakieś "słowo"). Tak czy siak, żeby mieć ten wymarzony dom i te starsze dzieci, trzeba zacząć od zera, czyli ciąży, porodu i opieki nad szkrabem. To nie jest tak, że od razu się kocha dziecko, jedni kochają od razu, a inni uczą się tej miłości. Ja na chwile obecną czuję przede wszystkim to, że musze się opiekować tą bezbronną istotką, bo beze mnie i rodziny sobie sam nie da rady, jak myślę, ze ktoś mógłby go skrzywdzieć, to wiem , że bym zatłukła taką osobę. Wandzeczk_o widać, ze Ty masz podobnie, nie czujesz miłości, nie czujesz na razie uczucia, ale czujesz odpowiedzialność za dzieciątko, które nosisz pod sercem i to jest na chwilę obecną najważniejsze. Miłości się nauczysz, w sumie trudno zdefiniować, czym jest miłość, ja nie umiem zdefiniować miłości do dziecka, od ponad dwóch miesięcy staram się wyłapąc to uczucie, jak na razie są przebłyski, chęć przytulania, głaskania całowania. A czasami jak wyje i nie wiem dlaczego to z jednej strony jestem zmartwiona bo coś mu jest a ja nie wiem co, a z drugiej rośnie irytacja bo wyje i znieść się tego nie da. Takie uczucia są normalne, wszystko w macierzyństwie jest nowe, dziwne i normalne, negatywne uczucia i obawy także, po prostu trzeba nad tym panować i myślec pozytywnie.
Masz wsparcie partnera, czujesz potrzebę opieki na dzieckiem to jest ogromny plus i powód, żeby donosić tę ciążę i spróbować być szczęśliwym, a także dać szczęście małej istotce. Piszesz też o obawie, ze zatracisz siebie, wcale nie musi tak być, po pierwsze możesz szybko wrócic do pracy i zatrudnić opiekunkę, a tak poważnie, możesz odkryć nową siebie, sama możesz siebie zaskoczyć co potrafisz, co czujesz, co nagle staje się najwazniejsze dla Ciebie.
Pytanie brzmi, czy chcesz mieć w ogóle dzieci kiedykolwiek? Ja w ogóle nie czułam i nie czuję instynktu macierzyńskiego. Wiedziałam od zawsze, ze chcę mieć dzieci, trójkę. Tylko, że nigdy nie czułam potrzeby już teraz starania sie o dziecko, nie interesowałam się opieką nad dziećmi, co jedzą, jak się nimi opiekować. Widziałąm się jako matkę nastolatków za jakieś 15-20 lat, zawsze myślałam w kategoriach, że mam dom, fajnego męża i dzieci- nastolatki, z którymi idzie już pogadać i koniecznie psa . Nie umiałam i nie chciałam się opiekować maluchem (tak jak napisała przedmówczyni to jest nudne, kazdy dzień taki sam, a najciekawsza rzecz to jak się uśmiechnie dwa razy pod rząd, albo uda mu się powiedzieć jakieś "słowo"). Tak czy siak, żeby mieć ten wymarzony dom i te starsze dzieci, trzeba zacząć od zera, czyli ciąży, porodu i opieki nad szkrabem. To nie jest tak, że od razu się kocha dziecko, jedni kochają od razu, a inni uczą się tej miłości. Ja na chwile obecną czuję przede wszystkim to, że musze się opiekować tą bezbronną istotką, bo beze mnie i rodziny sobie sam nie da rady, jak myślę, ze ktoś mógłby go skrzywdzieć, to wiem , że bym zatłukła taką osobę. Wandzeczk_o widać, ze Ty masz podobnie, nie czujesz miłości, nie czujesz na razie uczucia, ale czujesz odpowiedzialność za dzieciątko, które nosisz pod sercem i to jest na chwilę obecną najważniejsze. Miłości się nauczysz, w sumie trudno zdefiniować, czym jest miłość, ja nie umiem zdefiniować miłości do dziecka, od ponad dwóch miesięcy staram się wyłapąc to uczucie, jak na razie są przebłyski, chęć przytulania, głaskania całowania. A czasami jak wyje i nie wiem dlaczego to z jednej strony jestem zmartwiona bo coś mu jest a ja nie wiem co, a z drugiej rośnie irytacja bo wyje i znieść się tego nie da. Takie uczucia są normalne, wszystko w macierzyństwie jest nowe, dziwne i normalne, negatywne uczucia i obawy także, po prostu trzeba nad tym panować i myślec pozytywnie.
Masz wsparcie partnera, czujesz potrzebę opieki na dzieckiem to jest ogromny plus i powód, żeby donosić tę ciążę i spróbować być szczęśliwym, a także dać szczęście małej istotce. Piszesz też o obawie, ze zatracisz siebie, wcale nie musi tak być, po pierwsze możesz szybko wrócic do pracy i zatrudnić opiekunkę, a tak poważnie, możesz odkryć nową siebie, sama możesz siebie zaskoczyć co potrafisz, co czujesz, co nagle staje się najwazniejsze dla Ciebie.
Dokładnie.
Nie ma, co się martwić przed porodem.
Życie się ułoży jakoś. A sama z dzieckiem przecież nie zostaniesz (tak jak piszą dziewczyny).
Pytanie brzmi, czy chcesz mieć w ogóle dzieci kiedykolwiek? Ja w ogóle nie czułam i nie czuję instynktu macierzyńskiego. Wiedziałam od zawsze, ze chcę mieć dzieci, trójkę. Tylko, że nigdy nie czułam potrzeby już teraz starania sie o dziecko, nie interesowałam się opieką nad dziećmi, co jedzą, jak się nimi opiekować. Widziałąm się jako matkę nastolatków za jakieś 15-20 lat, zawsze myślałam w kategoriach, że mam dom, fajnego męża i dzieci- nastolatki, z którymi idzie już pogadać i koniecznie psa . Nie umiałam i nie chciałam się opiekować maluchem (tak jak napisała przedmówczyni to jest nudne, kazdy dzień taki sam, a najciekawsza rzecz to jak się uśmiechnie dwa razy pod rząd, albo uda mu się powiedzieć jakieś "słowo"). Tak czy siak, żeby mieć ten wymarzony dom i te starsze dzieci, trzeba zacząć od zera, czyli ciąży, porodu i opieki nad szkrabem. To nie jest tak, że od razu się kocha dziecko, jedni kochają od razu, a inni uczą się tej miłości. Ja na chwile obecną czuję przede wszystkim to, że musze się opiekować tą bezbronną istotką, bo beze mnie i rodziny sobie sam nie da rady, jak myślę, ze ktoś mógłby go skrzywdzieć, to wiem , że bym zatłukła taką osobę. Wandzeczk_o widać, ze Ty masz podobnie, nie czujesz miłości, nie czujesz na razie uczucia, ale czujesz odpowiedzialność za dzieciątko, które nosisz pod sercem i to jest na chwilę obecną najważniejsze. Miłości się nauczysz, w sumie trudno zdefiniować, czym jest miłość, ja nie umiem zdefiniować miłości do dziecka, od ponad dwóch miesięcy staram się wyłapąc to uczucie, jak na razie są przebłyski, chęć przytulania, głaskania całowania. A czasami jak wyje i nie wiem dlaczego to z jednej strony jestem zmartwiona bo coś mu jest a ja nie wiem co, a z drugiej rośnie irytacja bo wyje i znieść się tego nie da. Takie uczucia są normalne, wszystko w macierzyństwie jest nowe, dziwne i normalne, negatywne uczucia i obawy także, po prostu trzeba nad tym panować i myślec pozytywnie.
Masz wsparcie partnera, czujesz potrzebę opieki na dzieckiem to jest ogromny plus i powód, żeby donosić tę ciążę i spróbować być szczęśliwym, a także dać szczęście małej istotce. Piszesz też o obawie, ze zatracisz siebie, wcale nie musi tak być, po pierwsze możesz szybko wrócic do pracy i zatrudnić opiekunkę, a tak poważnie, możesz odkryć nową siebie, sama możesz siebie zaskoczyć co potrafisz, co czujesz, co nagle staje się najwazniejsze dla Ciebie.
ja tez zawsze myslalam ze chce miec rodzine..ale mam dokladnie to samo, nie mam zadnego instynktu, nie interesuja mnie zadne ciuszki, zabawki itp wszystko po wyobrazam sobie jako pasmo udreki i nic po za tym, mam ciekawe zycie ktore czuje ze z wlasniej winy sobie przekreslilam
ja tez zawsze myslalam ze chce miec rodzine..ale mam dokladnie to samo, nie mam zadnego instynktu, nie interesuja mnie zadne ciuszki, zabawki itp wszystko po wyobrazam sobie jako pasmo udreki i nic po za tym, mam ciekawe zycie ktore czuje ze z wlasniej winy sobie przekreslilam
Uwierz mi na 90% będziesz troszczyć się o dziecko, dbac o nie, najpierw nieudolnie, a potem będzie szło Ci coraz lepiej. Ja miałam tak samo jak Ty i to nawet byłam w gorszej sytuacji, bo w trakcie ciąży-2 miesiąc dowiedzialam się, że facet mnie zdradził i mi przez sekundę przeszły wszystkie opcje w głowie łącznie z aborcją oddaniem, oddaniem facetowi, lub wręcz przeciwnie wykluczeniem go z roli ojca. Miałam emocjonalny kocioł, a do tego ciąża, w której plamiłam i musiałam brać luteinę- tak pomyślałam też o odstawieniu. Ale to były ułamki sekund, tak jak Ty nigdy nie skrzywdziłabym dzieciątka. jakoś się wszystko ułożyło, ja piszę ten post, a mąż karmi małego.
Czy żałuję, że mam dziecko? nie żałuję, że on jest, ale w kontekście tej zdrady i tego, że ja też bym chciała iść do pracy, że mnie nudzi opieka, chociaż z nim ćwiczę "rozmawiam", karmię, przytulam i ciesza mnie jego postępy i uśmiech i to, że mu jest dobrze, to gdybym miała wybierać to wolałabym nie zachodzić w ciążę z tym facetem. Stało się jak stało, Ty przynajmniej masz kochająccego partnera. Uwierz mi b ędzie dobrze, może troche dziwnie, może nawet trochę przerażajaco, jak nie będziesz wiedziała o co chodzi dziecku, ale finalnie będzie ok, jak się chce mieć rodzinę, trzeba zaczac od zera. Co do instynktu, przez pierwsze dwa dni ja nawet syna na ręce nie wzięłam, nie przewinęłam, bałam się, podawano mi go tylko dostawiając do piersi. Wszystko robił mąż, obcinanie paznokci? pielęgnowanie pępka? masaż oka i zakraplanie- bo mu ropiały- wszystko robił i robi mąż. nie dlatego, że ja nie chcę, ale dlatego bo nie umiem, boję się, że zrobię mu krzywdę.
Ciąża na szczęście trwa długich dziewięć miesięcy. To wystarczający czas, aby oswoić się z nową sytuacją, wszystko na spokojnie poukładać sobie w głowie, przygotować na nowe i... pokochać tę małą istotkę.
Napiszę jak to było u mnie, może Ci to pomoże spojrzeć na sytuację pozytywniej. Moje uczucie do syna też nie pojawiło się od razu. Najpierw był pierwszy szok, obawy, poczucie żalu, że to jeszcze nie jest ten moment, że trochę nie tak to miało wyglądać, ale potem ciało zaczęło się zmieniać, obraz USG pokazał małego człowieka - MOJE dziecko, po raz pierwszy usłyszałam bicie serduszka, potem zaczęłam czuć ruchy i ta miłość narodziła się i z dnia na dzień była coraz silniejsza. Przyszedł też taki moment, kiedy wkradł się strach, bo początkowo podręcznikowo rozwijająca się ciąża stała się zagrożona. Wtedy wiedziałam już, że zrobię wszystko co mogę, żeby moje dziecko urodziło się o czasie i zdrowe. I urodziło się. Dziś Junior ma prawie 21 lat, jest wspaniałym młodym człowiekiem, bez którego byłoby po prostu beznadziejnie.
I ja też nigdy nie miałam parcia na dzieci, nie wiedziałam jak się nimi opiekować, a siebie samą widziałam jako matkę, ale w bliżej nieokreślonej przyszłości. Kiedy jednak już nią zostałam, to wszystko okazało się jakieś takie naturalne, oczywiste, na swój sposób piękne. To był zresztą wspaniały czas, pomimo że nie był łatwy, ale chyba nigdy nie jest. Mój mąż ocenia to tak samo, bo nie tylko poczuliśmy się już pełną rodziną, ale i jeszcze bardziej zbliżyliśmy się do siebie.
nadal nie chce tego dziecka,.a ono rosnie we mnie,czuje sie okropnie
nadal nie chce tego dziecka,.a ono rosnie we mnie,czuje sie okropnie
A jak się miało cokolwiek zmienić, skoro nawet nie poszłaś o tym z kimkolwiek porozmawiać?
Samo się nie poprawi, to tylko od Ciebie zależy.
Idź do psychologa.
33 2018-09-20 11:10:18 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-09-20 11:10:40)
ale dlaczego czujesz sie okropnie? wiąże się to z objawami ciąży- nudnościami itp, czy mimo wszystko głównym powodem nadal jest kwestia tego co po ciąży? a i czy rozmawiałaś o tym ze swoim partnerem? on wie co czujesz?
A jak ma się czuć? Pisze wprost, że nie chce dziecka, ale urodzi dla poprawności politycznej...
Skończy się to ciężką depresją poporodową albo jakąś tragedią. Działać trzeba teraz, jak dziecko się urodzi, to już będzie za późno.
nadal nie chce tego dziecka,.a ono rosnie we mnie,czuje sie okropnie
nadal? Czyżbyś oczekiwała, że od ostatniego Twojego postu perspektywa Ci się cudownie odmieni ot tak?
Jojczysz i jojczysz jak rozkapryszony bachor.. Nie chcesz dziecka, ktore już traktujesz jak życiowy dramat, choc masz warunki i wsparcie kochającego partnera, nie chcesz aborcji, nie chcesz oddać do adopcji.. Wszystko na nie. Czego oczekujesz więc?
Weź się w garść i przestań jęczeć. Jesteś w ciazy i będziesz miała dziecko. Zaakceptuj ten fakt, skoro nie dopuszczasz aborcji. Twoje niechcenie niczego tu nie zmieni.
jak widać nie urodzi dla poprawności politycznej, bo aborcji też nie chce, nie chce z własnych poglądów i uczuć, a nie dla poprawności politycznej "bo to złe i nie wypada". no cóż natura tak zadzialala, że to kobiety rodzą i nic na to na chwilę obecną nie da się zaradzić. osobiście uważam, że nawet jeżeli nie chce tego dziecka, a nie chce też aborcji, to niech urodzi i odda partnerowi sama zaczynając gdzieś indziej życie z "czystym kontem". Jeżeli partner chce dziecka ma takie samo prawo jak i kobieta do posiadania dziecka, pechem faceta jest to, ze sam nie urodzi.
37 2018-09-20 13:41:28 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-09-20 13:42:15)
Urodzi, bo jej facet tego od niej oczekuje, bo nawet tutaj, na forum dla kobiet, piszecie jej wprost, że wszystko się samo ułoży, a miłość do dziecka przyjdzie.
Ja jestem realistką. Miłość do dziecka wcale przyjść nie musi. A w życiu nic się samo nie układa.
Poza tym, ona nie napisała, że chce zacząć żyć gdzie indziej i z czystym kontem. Więc nie sądzę, by chciała zostawić partnera. Ona jedynie nie chce dziecka, które nosi.
W uporządkowaniu pewnych emocji pomoże specjalista. Ale trzeba zrobić jakikolwiek krok.
Urodzi, bo jej facet tego od niej oczekuje, bo nawet tutaj, na forum dla kobiet, piszecie jej wprost, że wszystko się samo ułoży, a miłość do dziecka przyjdzie.
Ja jestem realistką. Miłość do dziecka wcale przyjść nie musi. A w życiu nic się samo nie układa.
Poza tym, ona nie napisała, że chce zacząć żyć gdzie indziej i z czystym kontem. Więc nie sądzę, by chciała zostawić partnera. Ona jedynie nie chce dziecka, które nosi.
W uporządkowaniu pewnych emocji pomoże specjalista. Ale trzeba zrobić jakikolwiek krok.
Miłość do dziecka przyjść nie musi, ale tez wykluczyć jej nie możesz Cyngli, trzeba poczekać. Nie ona jedna biła się z podobnymi myślami gdy zaszła w nieoczekiwaną ciążę i dziś dzieci odchowane...
W życiu może nie wszystko samo się układa, ale na pewno wiele tak, a strach ma wielkie oczy.
Co do pójścia do specjalisty, to się zgadzam. Jeśli kobieta nic nie ma do roboty, tylko nakręcać się negatywnie swoją ciążą, to niech ten czas poświęci na pójście do lekarza psychiatry. Będzie z pożytkiem dla niej i dla dziecka.
Nie wykluczam, Salomonko.
Po prostu wiem, że nie zawsze jest tak, jak na reklamach.
Teraz jeszcze jest czas, póki nie urodziło się dziecko, by coś zrobić.
Skoro aborcja nie, oddanie do adopcji nie, to trzeba urodzić. Żeby urodzić i nie ześwirować, trzeba zająć się swoim zdrowiem psychicznym już teraz, bo Autorka w dobrym stanie nie jest, przynajmniej tak wynika z tego, co tutaj nam napisała.
mam co robic, chodze do pracy, ale nic mnie nie cieszy, widzac kobiete w ciazy na na ulicy, odwracam wzrok, patrze tylko zeby moj brzuch nie rosl
41 2018-09-20 15:13:03 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-09-20 15:20:00)
mam co robic, chodze do pracy, ale nic mnie nie cieszy, widzac kobiete w ciazy na na ulicy, odwracam wzrok, patrze tylko zeby moj brzuch nie rosl
Wanda, ogarnij się trochę. Widziałas kiedyś taką ciążę, żeby brzuch nie urósł? Jesteś w ciąży i teraz wszystko będzie się toczyło swoim trybem, niezależnie czego chcesz i jakie masz pobożne życzenia. Co z wizytą u psychiatry? Będziesz całe 9-mcy narzekać na rosnący brzuch i na swoje położenie?
dla Was ogromny ciazowy brzuch to szczescie, tak jak dla wiekszosci kobiet, dla mnie dramat, ale zadna kobieta mnie nie rozumie, ja nawet przestalam sie czuc kobieco..
dla Was ogromny ciazowy brzuch to szczescie, tak jak dla wiekszosci kobiet, dla mnie dramat, ale zadna kobieta mnie nie rozumie, ja nawet przestalam sie czuc kobieco..
dla mnie to nie było ani szczęście, ani dramat, ot taka kolej rzeczy. O ile na początku Cię rozumiałam, tak teraz ni cholery. Nie podoba Ci się Twój stan to zrób coś z tym, aborcja nie, ok (w sytuacji kiedy partner chce dziecka to popieram), adopcja nie, w ciąży też być nie chcesz, ale jesteś. Cyngli dobrze radzi, musisz pogadać o tym z profesjonalistą, najpierw z psychologiem, bon uwierz mi ciąża to dopiero początek, prawdziwe problemy zaczynają sie po porodzie.
dla Was ogromny ciazowy brzuch to szczescie, tak jak dla wiekszosci kobiet, dla mnie dramat, ale zadna kobieta mnie nie rozumie, ja nawet przestalam sie czuc kobieco..
Nie, to ty Wanda nic nie rozumiesz.. Niczego już nie zmienisz, to po co lamentujesz? Myślisz, że od tego biadolenia brzuch ci nie urośnie? Poza tym, co to za tekst, że dla nas brzuch to szczęście? Ktoś ci o tym powiedział? Bo ja pisalam o macierzyństwie, nie o ciąży. I żadna z kobiet na tym portalu nie ponosi winy za to, że zaciążyłaś, możemy tylko próbowac cię namówić na wizytę u psychiatry, bo "odkręcić" niczego już się nie da. Możesz dziecko oddać do adopcji, albo wynająć opiekunkę ktora będzie się dzieckiem zajmować w dzień i w nocy, ale ciążę donosić musisz i urodzić też. Nikt za ciebie tego n ie zrobi pogódź się z tym, bo teraz zachowujesz się jak rozhisteryzowana smarkula. Czas dorosnąć kobieto.
Może zabrzmi to brutalnie, ale kiedy uprawia się seks, to zawsze trzeba brać pod uwagę, że może pojawić się ciąża. Tak jak napisała Salomonka - biegu wydarzeń już nie odwrócisz, dlatego jak na dorosłą osobę przystało trzeba wziąć odpowiedzialność za to życie, które się w Tobie rozwija. Na szczęście ojciec dziecka chce zostać tatą, więc masz niemal gwarancję, że nie zostawi Cię z tym samą, będziesz mieć pomoc i wsparcie.
Jeśli o mnie chodzi, to mój wielki brzuch sam w sobie nie był dla mnie żadnym szczęściem, bo ani to piękne, ani wygodne, a do tego jeszcze dochodziła wizja porodu, który zawsze jest jedną, wielką niewiadomą. Gdyby tylko była taka możliwość, to chętnie bym to wszystko odstąpiła mężowi, niestety tak się nie da. Czasem wydawało mi się nawet, że moje życie dzieli się na to co przed ciążą i po niej, w sumie nie myliłam się, ale na zupełnie innej płaszczyźnie niż to pierwotnie założyłam. Rzeczywiście nic nie było już takie samo, ale było po prostu inaczej, za to na pewno pełniej i szczęśliwiej.
Urodzi, bo jej facet tego od niej oczekuje, bo nawet tutaj, na forum dla kobiet, piszecie jej wprost, że wszystko się samo ułoży, a miłość do dziecka przyjdzie.
Ja jestem realistką. Miłość do dziecka wcale przyjść nie musi. A w życiu nic się samo nie układa.
Ta miłość rzeczywiście może nie przyjść, ale osobiście nie znam ani jednej kobiety, która nie pokochałaby swojego dziecka, bez względu na to czy ciąża była planowana, wyczekiwana, czy może była wpadką, nawet wśród tych, które matkami zostały w wieku lat 17 czy 18, co przewróciło całe ich życie do góry nogami.
46 2018-10-04 08:50:08 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2018-10-04 08:52:12)
Wandeczka w pierwszych postach Cię żałowałam, próbowałam zrozumieć, ale teraz pomyślałam, że Ty myślisz za dużo o sobie. Wiadomo, że to Ty rodzisz, Ty chodzisz w ciąży, ale czasu nie cofniesz. Stało się, uprawiałaś seks wiedziałaś że tak może być. Mówisz , że masz kochającego mężczyznę, ale ciąży nie chcesz a jednocześnie nie usuniesz a dziecka też nie oddasz. Myślisz , że postąpisz wspaniałomyślnie bo urodzisz? że to jest poświęcenie? łąski nie robisz, mówiąc wprost. Czas chyba wziąć się w garść i pomyśleć nareszcie o dziecku. Dzieci czują emocje matki już w brzuchu, ja nie mówię że masz ćwierkać do brzuszka i wariować - nie każda z nas tak ma. Ale jeśli Ty nie potrafisz się w taki sposób uporać z emocjami, pogodzić - to chyba musisz skorzystać z pomocy psychologa, bo po prostu skrzywdzisz emocjonalnie swoje dziecko. Na szczęście ciąża nie bez powodu trwa 9 miesięcy, więc jeszcze wiele może się zmienić. Nie dla każdej kobiety macierzyństwo to sielanka, zwłaszcza na początku. Ja z kolei mogę Ci o sobie powiedzieć, że bardzo chciałam dziecko, natomiast pierwszy rok i poród po prostu mnie bardzo zaskoczyły, było mi bardzo ciężko, czasami samotnie. Zawsze myślałam, że fajnie będzie siedzieć w domu z dzieckiem , że taka kura domowa to coś dla mnie ojjjj zaskoczyłam się, tym bardziej że nasz synio to istota mocno wymagająca dla mnie im mój synek był starszy tym było fajniej, więcej mozliwości, wróciłam do pracy i odżyłam - nie wstydzę się o tym mówić. Kocham go nad życie, nie sądziłam że można kogoś tak kochać i jednocześnie tak się bać o tą małą istotkę. Chcę Ci w ten sposób powiedzieć, że nigdy nie przewidzisz jak będzie - po prostu sama się przekonasz, nasze wyobrażenia są zupełnie inne od rzeczywistości. I to, że teraz ciąży nie chcesz nie czyni z Ciebie złej matki - a nóż zostaniesz "kurą domową" daj sobie też czas i dopuść do myśli możliwość, że naprawdę będzie fajnie, pełniej. Jak pojawia się dziecko na świecie to świat przewraca się do góry nogami dosłownie. Ale jaki ten świat staje się piękny, choć momentami trudny - to ciężko opisać
Witam,
Jestem w 7 tygodniu. Czuję się fatalnie, bo też nie chcę. Mam wrażenie, że już nie wytrzymam tej sytuacji. Jest kilka powodów dlaczego. Rozważam aborcję ale nie jest to dla mnie moralne. Choć to co przeżywam być może mnie do tego skłoni. Nie oddam do adopcji, bo jeśli się już urodzi mogę wychować. Oczywiście może być też tak, że sytuacja mnie przerośnie. Nie oczekuję rad, bo nikt do końca nie wie jak się czuję, a decyzję i tak muszę sama podjąć. Podziwiam autorkę, że podjęła decyzję by urodzić. Jest tak może łatwiej iść jedną drogą. Ja się waham nadal i staram się nie obwiniać za te myśli
Witam,
Jestem w 7 tygodniu. Czuję się fatalnie, bo też nie chcę. Mam wrażenie, że już nie wytrzymam tej sytuacji. Jest kilka powodów dlaczego. Rozważam aborcję ale nie jest to dla mnie moralne. Choć to co przeżywam być może mnie do tego skłoni. Nie oddam do adopcji, bo jeśli się już urodzi mogę wychować. Oczywiście może być też tak, że sytuacja mnie przerośnie. Nie oczekuję rad, bo nikt do końca nie wie jak się czuję, a decyzję i tak muszę sama podjąć. Podziwiam autorkę, że podjęła decyzję by urodzić. Jest tak może łatwiej iść jedną drogą. Ja się waham nadal i staram się nie obwiniać za te myśli
ile masz lat?masz partnera?ja to robie dla niego, dla mojej rodziny, poswiecam sie, nie mam z tego radosci i jestem nieszczesliwa,nie mialam odwagi po prostu usunac
Mam 29 lat. Mam partnera ale od czwartku zastanawiam się czy ten związek ma sens. On jakoś bardzo na tak nie jest. Też nie chciałabym przerywać. Mam jeszcze nadzieję, że przez moje schorzenia zatrzyma się samo. W środę idę na usg. W 5tyg i 5dniu nie było jeszcze pęcherzyka żółtkowego. Pusty pęcherzyk. Wiem, że to nie musi nic znaczyć. Może Ty odnajdziesz szczęście. Podobno po porodzie instynkt rozkwita. Trzymam kciuki
Rozumiem, że Twój partner się cieszy. Może będzie Ci przez to łatwiej za jakiś czas odnaleźć się w nowej sytuacji.
dla Was ogromny ciazowy brzuch to szczescie, tak jak dla wiekszosci kobiet, dla mnie dramat, ale zadna kobieta mnie nie rozumie, ja nawet przestalam sie czuc kobieco..
Moim zdaniem, kobieta w ciąży wygląda najbardziej kobieco jak tylko można... może nie w znaczeniu takim jak Ty myślisz, ale jednak...
no wlasnie nie w takim jak mysle wiec sie zgodzilas ze mna, kobieta w ciazy nie wyglada kobieco, bjak ktos moze wygladac ladnie z takim brzucholem, ani to ladne ani estetyczne ani wygodne, jak sama nazwa mowi ciąży
no wlasnie nie w takim jak mysle wiec sie zgodzilas ze mna, kobieta w ciazy nie wyglada kobieco, bjak ktos moze wygladac ladnie z takim brzucholem, ani to ladne ani estetyczne ani wygodne, jak sama nazwa mowi ciąży
Naprawdę Twoim największym problemem jest to, że przez 9 miesięcy nie będziesz wyglądała ''kobieco''?
Przecież po porodzie i połogu możesz spokojnie zacząć starania, by wrócić do swojego super wyglądu.
Możesz ćwiczyć jeszcze będąc w ciąży, zdrowo się odżywiać i nie jest powiedziane, że utyjesz jak prosiak.
Wszystko zależy od Ciebie. Narzekaniem jednak niczego nie poprawisz, a jedynie zatrujesz swoje najbliższe otoczenie.
54 2018-10-10 10:51:22 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2018-10-10 11:02:57)
Cyngli, ja prawie zawsze zgadzam sie z twoja opinia, ale tu wlos mi sie na glowie jezy.
Chcesz przekazac wlasna opinie. Super.
Ale wez pod uwage, ze nasze opinie nie zawsze sa na miejscu i nieraz nie pasuja do sytuacji.
To tak jakby kobiecie tuz przed porodem opowiadac horrory o ciezkim porodzie, krwista gehenna z detalami.
Czasami lepiej jest trzymac jezyk za zebami.
droga Autorko!
Wiedz o tym, ze tak naprawde niewiele kobiet kocha malucha w brzuchu od pierwszego momentu. Ja tez bylam ciezko przerazona, ze mi ucieknie wolnosc, ze bede gruba, balam sie porodu. Moje dziecko kocham nad zycie i to byla najlepsza decyzja o urodzeniu, jaka wtedy podjelam.
Dosc szybko po porodzie bylam piekna, zgrabna, szczesliwa. A tez sie tego balam, bo mialam super figure.
Przyjdzie czas na wszystko. Daj sobie tego czasu.
Wazne, ze masz pratnera, ktory cie wspiera.
Ciaza to nieraz szok, burza hormonow, mysli, strachu. TO NORMALNE!!!!!!
To nic. Jest dobrze, bedzie dobrze.
Moze idz na terapie? pogadaj z kims, kto sie na tym zna?
Musisz przestac myslec egoistycznie, tylko o sobie. Musisz z twarza podjac zadanie, bo innego wyjscia juz nie masz. To sa konsekwencje wlasnego dzialania, ktore musisz uniesc. A sama nie jestes!!!
Brzuch w ciazy nie byl dla mnie piekny, wielkie cyce tez nie, bynajmniej. Ale to tylko pare miesiecy.
Jak zobaczylam mojego dzieciaka, to wszystko poszlo w w niepamiec.
Musisz dorosnac.
TY JESTES ODPOWIEDZIALNA ZA DECYZJE, KTORE W ZYCIU PODEJMUJESZ.
Nie szukaj tutal magicznej porady. Takiej nie ma.
Idz do psychologa i zacznij akceptowac to, czego zmienic sie nie da.
55 2018-10-10 14:14:03 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-10-10 14:14:57)
Chyba każda kobieta ma świadomość, że dziecko przychodzi na świat wraz z krwią, a nie mlekiem czekoladowym.
Kobiety tak źle znoszą poród, połóg, karmienie piersią właśnie dlatego, że się im wciska bajki, jakie to cudowne. Nie, to nie jest cudowne. Najczęściej trudne, szczególnie na początku. I tą świadomość trzeba mieć, zanim się zdecyduje na ciążę, poród i ogólnie na macierzyństwo.
I nie zmienię swojej opinii.
Cyngli...nie masz racji.Mnie opowiadaly kolezaneczki krwawe, meczenskie historie o porodzie. Moj porod trwal 2 godziny, lacznie z pierwszymi bolami.
Widzialam u kolezanek zmeczenie, tluste wlosy, obwisle brzuchy, problemy z karmieniem.
Nic z tych rzeczy.
Moje dziecko jadlo i spalo.
Z drugiej strony naczytalam sie o szczesliwym macierzynstwie w madrych ksiazkach. Macierzynstwa sie balam, myslalam, ze nie podolam….
A mimo wszystko- spelnilo sie.
Cyngli...nie masz racji.Mnie opowiadaly kolezaneczki krwawe, meczenskie historie o porodzie. Moj porod trwal 2 godziny, lacznie z pierwszymi bolami.
Widzialam u kolezanek zmeczenie, tluste wlosy, obwisle brzuchy, problemy z karmieniem.Nic z tych rzeczy.
Moje dziecko jadlo i spalo.Z drugiej strony naczytalam sie o szczesliwym macierzynstwie w madrych ksiazkach. Macierzynstwa sie balam, myslalam, ze nie podolam….
A mimo wszystko- spelnilo sie.
Tobie się spełniło. To nie znaczy, że każda inna kobieta będzie miała tyle szczęścia. Czy naprawdę muszę takie proste rzeczy tłumaczyć?
Nie każda kobieta ma trudny poród, ale też nie każda ma łatwy. To ZAWSZE boli. Zawsze jest krew.
Ty rodziłaś 2 godziny, ja rodziłam ponad 13. Nie będę się licytowała dalej, bo nie o to tutaj chodzi.
…ale widzisz….jak komus jest bardzo zle i prosi o rade, to nie mozna robic tak, zeby bylo jeszcze gorzej, bo taka porada jest kolokwialnie mowiac do dupy…….
Masz we wszystkim racje, samo zycie.
Ale Autorka jest w kropce i pyta o rade.
Kopac lezacego?
59 2018-10-10 18:06:53 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-10-10 18:10:41)
…ale widzisz….jak komus jest bardzo zle i prosi o rade, to nie mozna robic tak, zeby bylo jeszcze gorzej, bo taka porada jest kolokwialnie mowiac do dupy…….
Masz we wszystkim racje, samo zycie.
Ale Autorka jest w kropce i pyta o rade.
Kopac lezacego?
Głaskanie po głowie i zakłamywanie rzeczywistości to żadna pomoc.
Autorce potrzebna jest realna pomoc terapeutyczna, zanim urodzi dziecko, a nie wciskanie kitu, że miłość do dziecka na pewno przyjdzie sama i jakoś to będzie. Sorry, ale "jakoś", to się dziecka nie wychowa.
Możecie dalej pisać Autorce, że "jakoś" będzie. Jak widać, do tej pory nic się od tego gadania w jej życiu nie zmieniło.
Ja wolę namówić ją na udanie się po realną pomoc, zanim dostanie depresji poporodowej albo dojdzie do innej tragedii. To za poważna sprawa jest. Możesz mi pisać, że kopię leżącego, jakoś to przeżyję.
60 2018-10-10 22:04:46 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-10-10 22:07:02)
Gosia1962 napisał/a:…ale widzisz….jak komus jest bardzo zle i prosi o rade, to nie mozna robic tak, zeby bylo jeszcze gorzej, bo taka porada jest kolokwialnie mowiac do dupy…….
Masz we wszystkim racje, samo zycie.
Ale Autorka jest w kropce i pyta o rade.
Kopac lezacego?
Głaskanie po głowie i zakłamywanie rzeczywistości to żadna pomoc.
Autorce potrzebna jest realna pomoc terapeutyczna, zanim urodzi dziecko, a nie wciskanie kitu, że miłość do dziecka na pewno przyjdzie sama i jakoś to będzie. Sorry, ale "jakoś", to się dziecka nie wychowa.Możecie dalej pisać Autorce, że "jakoś" będzie. Jak widać, do tej pory nic się od tego gadania w jej życiu nie zmieniło.
Ja wolę namówić ją na udanie się po realną pomoc, zanim dostanie depresji poporodowej albo dojdzie do innej tragedii. To za poważna sprawa jest. Możesz mi pisać, że kopię leżącego, jakoś to przeżyję.
Cyngli, bardzo szanuję twoją troskę o autorkę teamtu, ale przesadzasz...sorry.
Jakie zakłamywanie rzeczywistości? Już ci kiedys pisałam, że masz jakieś własne uprzedzenia i tutaj je manifestujesz. Kobiety od początków swiata rodzą i nie ma innej opcji przyjścia na świat nowego człowieka. Są kobiety, które z tym faktem się godzą i rodzą z godnością, a są takie ktore całą ciążę będą wydziwiać i twierdzic potem, ze rodziły za karę boską. Myslisz że jedne i drugie coś różni? Piszesz tutaj o swoich cierpieniach, potokach krwi itd. Myslisz, że inne kobiety rodziły inaczej? Że nam pozwolono urodzić bez bólu, bez cierpienia, bez krwi? Nie! Tylko ja na przykład podeszłam do tego, jak do zadania które mnie czeka i musze je wykonać. Przygotowałam się do tego zadania i pól godziny po porodzie, zarzuciłam ręcznik na szyję i poszłam pod prysznic się wykąpać! Położne mnie zrugały, ale ja czulam się brudna i chciałam się wykąpać. Był lipiec, goraco jak cholera, a ja czułam się oblepiona i spocona. Tak, wiem! Zaraz powiesz, że ja rodzilam łatwiej, a ty miałaś gorzej. A nie uwazasz, że wszystko zależy od naszej psychiki? Od nastawienia?
I to ty powodujesz, że autorka może dostać depresji nie tylko poporodowej, ale juz wczesnociążowej. Nie dołuj jej więcej, proszę.
61 2018-10-10 22:12:53 Ostatnio edytowany przez Olinka (2018-10-10 22:23:52)
[post usunięty z powodu rażącego złamania regulaminu i prawa]
Chciałabym wyrzucić to z siebie. Rozważam aborcję, bo uważam, że zagraża to mojemu zdrowiu. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak podjąć decyzję sama. Na lekarzy raczej liczyć nie można. Ale nie jestem wyrocznią. Może z obaw za bardzo wyolbrzymiam problem. Nie wiem czy w takim temacie w ogóle człowiekowi wolno decydować ( takie katolickie podejście). Z punktu widzenia etyki jest to zachowanie zdrowia osoby, która już przyszła na świat czyli matki. Tak mi źle.
Chciałabym wyrzucić to z siebie. Rozważam aborcję, bo uważam, że zagraża to mojemu zdrowiu. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak podjąć decyzję sama. Na lekarzy raczej liczyć nie można. Ale nie jestem wyrocznią. Może z obaw za bardzo wyolbrzymiam problem. Nie wiem czy w takim temacie w ogóle człowiekowi wolno decydować ( takie katolickie podejście). Z punktu widzenia etyki jest to zachowanie zdrowia osoby, która już przyszła na świat czyli matki. Tak mi źle.
Oczywiście, że wolno ci decydować, a nawet powinnaś o siebie zadbać. Przede wszystkim ty jesteś ważna, bez ciebie nic nie ma sensu, a już na pewno ta ciąża.
Tylko wszystko przemyślałaś? Jest ci teraz bardzo trudno, rozumiem. Wielu kobietom było trudno, jedne wybrały aborcję inne urodziły dzieci. Każdej z nich życie napisało inny scenariusz.. Czasami bardzo zaskakujący, bo dziś z tych planowanych do usunięcia ciąż są wspaniałe, kochane, śliczne i mądre dzieciaki Choć łatwo ich Mamom nie było. Musisz zdecydować sama.
64 2018-10-11 02:58:57 Ostatnio edytowany przez LauraPa (2018-10-11 03:01:02)
Chciałabym wyrzucić to z siebie. Rozważam aborcję, bo uważam, że zagraża to mojemu zdrowiu. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak podjąć decyzję sama. Na lekarzy raczej liczyć nie można. Ale nie jestem wyrocznią. Może z obaw za bardzo wyolbrzymiam problem. Nie wiem czy w takim temacie w ogóle człowiekowi wolno decydować ( takie katolickie podejście). Z punktu widzenia etyki jest to zachowanie zdrowia osoby, która już przyszła na świat czyli matki. Tak mi źle.
Oczywiście że masz prawo decydować o sobie i czy chcesz mieć dziecko. Bo to, co obecnie masz w sobie to nie jest dziecko, to jest zarodek który może stać się płodem a potem dzieckiem. Ale nie musi. I jeśli zdecydujesz się ten zarodek usunąć to i tak nikt nie będzie cierpiał. Aha, bo najważniejsza sprawa: Usunięcie zarodka to nie zabójstwo, także spokojnie, dasz radę.
Jeśli jednak zdecydujesz się urodzić to przygotuj się na to że wszystko w twoim życiu się zmieni, maluszka trzeba otoczyć jak najlepszą opieką, poświęcać mu swój czas, zdrowie i pieniądze. Ale w zamian dostajesz coś, czego nie znajdziesz nigdzie indziej na świecie: bezwarunkową miłość.
65 2018-10-11 06:41:15 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-10-11 06:47:42)
Cyngli napisał/a:Gosia1962 napisał/a:…ale widzisz….jak komus jest bardzo zle i prosi o rade, to nie mozna robic tak, zeby bylo jeszcze gorzej, bo taka porada jest kolokwialnie mowiac do dupy…….
Masz we wszystkim racje, samo zycie.
Ale Autorka jest w kropce i pyta o rade.
Kopac lezacego?
Głaskanie po głowie i zakłamywanie rzeczywistości to żadna pomoc.
Autorce potrzebna jest realna pomoc terapeutyczna, zanim urodzi dziecko, a nie wciskanie kitu, że miłość do dziecka na pewno przyjdzie sama i jakoś to będzie. Sorry, ale "jakoś", to się dziecka nie wychowa.Możecie dalej pisać Autorce, że "jakoś" będzie. Jak widać, do tej pory nic się od tego gadania w jej życiu nie zmieniło.
Ja wolę namówić ją na udanie się po realną pomoc, zanim dostanie depresji poporodowej albo dojdzie do innej tragedii. To za poważna sprawa jest. Możesz mi pisać, że kopię leżącego, jakoś to przeżyję.Cyngli, bardzo szanuję twoją troskę o autorkę teamtu, ale przesadzasz...sorry.
Jakie zakłamywanie rzeczywistości? Już ci kiedys pisałam, że masz jakieś własne uprzedzenia i tutaj je manifestujesz. Kobiety od początków swiata rodzą i nie ma innej opcji przyjścia na świat nowego człowieka. Są kobiety, które z tym faktem się godzą i rodzą z godnością, a są takie ktore całą ciążę będą wydziwiać i twierdzic potem, ze rodziły za karę boską. Myslisz że jedne i drugie coś różni? Piszesz tutaj o swoich cierpieniach, potokach krwi itd. Myslisz, że inne kobiety rodziły inaczej? Że nam pozwolono urodzić bez bólu, bez cierpienia, bez krwi? Nie! Tylko ja na przykład podeszłam do tego, jak do zadania które mnie czeka i musze je wykonać. Przygotowałam się do tego zadania i pól godziny po porodzie, zarzuciłam ręcznik na szyję i poszłam pod prysznic się wykąpać! Położne mnie zrugały, ale ja czulam się brudna i chciałam się wykąpać. Był lipiec, goraco jak cholera, a ja czułam się oblepiona i spocona. Tak, wiem! Zaraz powiesz, że ja rodzilam łatwiej, a ty miałaś gorzej. A nie uwazasz, że wszystko zależy od naszej psychiki? Od nastawienia?
I to ty powodujesz, że autorka może dostać depresji nie tylko poporodowej, ale juz wczesnociążowej. Nie dołuj jej więcej, proszę.
Salomonko, skoro Cię denerwują moje posty, to nie odpowiadaj na nie i będziemy obie zadowolone. Ja już napisałam kilka razy bardzo wyraźnie, co próbuję przekazać. Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem, a uprzedzenia do mojej osoby odłożyć na bok.
Fajnie, że Ty podeszłaś do swojego porodu zadaniowo, odbębniłaś i jesteś zadowolona. Jednak dalej nie bierzesz pod uwagę, że nie każda kobieta jest taka silna.
Tu mamy Autorkę, która rodzić nie chce, ale zrobi to, bo jej partner tego od niej oczekuje. Inną motywację ma kobieta, która chciała ciąży, a inną taka, która zaliczyła wpadkę i będzie chciała urodzić wbrew sobie... Autorka teraz potrzebuje pomocy specjalisty. I to jej będę doradzała, bo jej zdrowie jest najważniejsze, a nie to, jak Ty mnie tutaj będziesz postrzegać.
Chciałabym wyrzucić to z siebie. Rozważam aborcję, bo uważam, że zagraża to mojemu zdrowiu. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak podjąć decyzję sama. Na lekarzy raczej liczyć nie można. Ale nie jestem wyrocznią. Może z obaw za bardzo wyolbrzymiam problem. Nie wiem czy w takim temacie w ogóle człowiekowi wolno decydować ( takie katolickie podejście). Z punktu widzenia etyki jest to zachowanie zdrowia osoby, która już przyszła na świat czyli matki. Tak mi źle.
Czy masz wsparcie kogoś z bliższej rodziny, mogłabyś z kimś porozmawiać o swoich wątpliwościach?
Nie chcę tu linkować, ale jest taka fundacja women on web, tam możesz poczytać historie kobiet, które poddały się aborcji z różnych powodów.
Uważam, że decyzja, którą chcesz podjąć jest najtrudniejszą z możliwych, ale na pewno masz swoje powody. Nigdy nie daj się nikomu przekonać, że wie lepiej niż Ty sama, co dla Ciebie dobre.