Cześć,
zwracam się do Was z prośbą o ocenę sytuacji jak również o wymianę doświadczeń w temacie nawiązywania relacji w necie.
Ponad rok temu zarejestrowałam się na jednym ze znanych portali randkowych, na którym poznałam Jego. Od tego momentu nasz kontakt jest stały- codzienne rozmowy- przez skype, messengera, wieczorami dzwonimy do siebie itd. Można powiedzieć, że jesteśmy w kontakcie 24h i nasza znajomość wygląda mniej więcej tak jakbyśmy byli parą.
Na początku nie przeszkadzało mi to, że z jego strony nie było propozycji spotkania, ale po jakimś czasie sama poczułam chęć poznania go w realu.
Mieszkamy w miastach oddalonych od siebie o 200 km- ale dla chcącego nie ma nic trudnego...( oboje mamy 34 l.)
Kiedy po kilku miesiącach pisania, z jego strony nie pojawiła się propozycja spotkania, to ja wyszłam z propozycją. Nie miał akurat planów na sylwestra, a ja organizowałam u siebie w domu imprezę więc zaprosiłam go. Wtedy po raz pierwszy spotkałam się z odmową- "Nie, bo wolałbym poznać się z tobą najpierw sam na sam a nie odrazu w gronie twoich znajomych". Ok- zrozumiałam ,zaakceptowałam, pisaliśmy dalej.
Kiedy na wiosnę po raz kolejny podjęłam temat spotkania (weekend majówkowy), to wykręcał się brakiem kasy, żeby przyjechać do mnie. Spontanicznie odpowiedziałam, że w takim razie ja odwiedzę jego, to wykręcał się, że mieszkanie nie posprzątane, że innym razem itd.
Pierwsza myśl ,która przyszła mi do głowy to to, że ma kogoś u siebie w mieście i chciałam zakończyć znajomość. Przez tydz. nie odpowiadałam na wiadomości i tel.
A on pisał, prosił, mówił, że mu zależy na mnie, że nie ma nikogo, że będzie mu mnie brakować itd -uległam odnowiliśmy kontakt.
Rozmawiamy już tak ze sobą ponad rok czasu, więc pojawiło się zauroczenie, przywiązanie ,ale taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność....
Przyszła mi jeszcze jedna myśl, że on po prostu boi się konfrontacji, bo zdecydowanie rożni nas status materialny- jestem wykształcona, zarabiam całkiem nieźle, mam auto, mieszkam w domku szeregowym, teraz buduje wolnostojący. A on niestety nie ma nic poza kawalerką na kredyt i ciągłym brakiem pieniędzy (niejednokrotnie mu pożyczyłam, nigdy nie oddał). On wie, że mam dobre serce, pomogę, ceni to we mnie, a czasami zaczynam się zastanawiać, czy może utrzymuje ze mną kontakt bo to wykorzystuje?
Oceńcie proszę moją sytuację. Intuicja podpowiada mi, żeby odpuścić ,natomiast serce dyktuje inaczej.