Gary napisał/a:Miałaś wizytę kogoś. Niewykluczone, że w ciągu tych paru minut minęła godzina lub dwie.
Na nic twoje strachy -- wielu ludzi tak ma. Nie bój się, ale nie masz na nic wpływu.
Jakieś jeszcze dziwne zdarzenia z życia? Brakujący czas?
Dawniej na wsiach dzieci mówiły "zmora mnie dusiła", niektórzy to "coś" widzieli.
Gary, chcesz powiedziec, ze mnie jakis inkub czy inszy sukub dopadl? :-) Czytalam o tym i prawde powiedziawszy bbbboje sie takiej rzeczywistosci.
Dziwnym, troche podobnym zdarzeniem byla historia, ktora miala miejsce o swicie, dawno temu. Wydawalo mi sie, ze to jakis sen erotyczny, w koncu miewamy czasem takie sny i sa one fajne. Ten tez byl fajny,, ale w pewnej chwili dotarlo do mnie, ze to nie jest sen, nie wiem skad taka mysl, ale splynela ona na mnie nagle jako komunikat. I wtedy uswiadomilam sobie, ze cos jest nie tak. Moze zbyt wyraznie czulam ciezar obcego ciala na sobie? A moze sen nie powinien byc taki rzeczywisty i analityczny, ze spie i rozkminiam czy faktycznie spie.
To wszystko rzecz jasna trwa chwile, zachodzi rownolegle. Mysle, ale caly czas mam swiadomosc i czuje, ze ktos na mnie lezy i mnie lubieznie obejmuje, osacza i przygniata. Im bardziej sie wzbraniam (psychicznie, bo fizycznie nie moge nic zrobic) tym wiekszy czuje ciezar. Probuje otworzyc oczy, wyrywac sie, i choc wydaje mi sie, ze to robie to nic nie widze a moje rece trafiaja w proznie. Dziwne uczucie, czuc czyjs dotyk a samemu dotykac i nie czuc nic.
Ogarnia mnie w koncu silny strach, ale i determinacja. I wtedy, cala moca woli probuje przekrecic sie na bok, zeby zrzucic to cielsko z siebie i wstac z lozka. I nagle, co za ulga! Ciezar znika a ja otwieram oczy. Ale moglabym przysiac, ze widzialam duzy cien spadajacy na podloge. Tak jakbym wlasnie zrzucila z siebie cos duzego.. Przestraszona, nakrylam sie szybko koldra i nie wychylalam nosa przez pol godziny chyba, bojac sie, ze cos na tej podlodze zobacze :-)
Iceni, panika spowodowana brakiem mozliwosci poruszenia sie bylaby do zniesienia, nie mozesz sie poruszyc, ale nic Ci nie dolega, nic nie czujesz, taka jakby akinezja. Ok, mysle, ze daloby rade wytrzymac i nawet sie zastanowic nad tym stanem. Ale gdy nagle czujesz, ze Ci cos miazdzy klatke piersiowa, jakby 100 kilowy worek ktos Ci na piersi polozyl to trudno byc obojetnym a co dopiero zrelaksowanym. Czulam autentyczne przygniatanie. Dla mnie to nie byly urojenia umyslu (nawet gdy rzeczywiscie byly), tylko rzeczywistosc odczuwalna. Tak jak dla ludzi w stanie glebokiej hipnozy sugestia, ze chodza po nich mrowki i sie autentycznie wtedy drapia albo podnosi im sie szybko tetno, gdy sugeruje im sie zblizajace niebezpieczenstwo.
Nie da sie tak bawic w podwojne oszukiwanie, ze mozg mnie oszukuje z tym duszeniem, to ja go oszukam, ze on sie myli.
W sytuacji gdy wsadzisz reke do ognia to czujesz bol i odruchowo cofasz reke, nie zastanawiasz sie nad tym stanem tylko po prostu wyciagadz te reke z ognia. To sa ulamki sekund.
Ale co wtedy, kiedy nie mozesz wyjac reki?:-) Trudno sie zrelaksowac, gdy pali Ci sie reka ;-)
p.s dzieki za rady, mam jednak nadzieje, ze nie bede musiala ich stosowac :-)
p.s 2 w wymiar niematerialny wierze wiec w duchy tez. Zreszta mam ku temu przeslanki i nie ma to zwiazku z paralizami sennymi, ktore mozna latwo wytlumaczyc nauka.
W moim otoczeniu czasem dzieja sie dziwne rzeczy i zachodza dziwne zjawiska, ktore ciezko wytlumaczyc przypadkiem. Dla niedowiiarkow nic nie bedzie wystarczajacym dowodem, jak w tym dowcipie:
katolik probuje wytlumaczyc ateiscie czym jest cud
- np. jak ktos spadnie z 10 pietra i nic mu sie nie stanie
- eee.... po prostu przypadek
- a jak znowu skoczy z tego 10 pietra i nic mu sie nie stanie to nie bedzie cud?
- zaraz tam cud, po prostu szczescie
- o rany a jak trzeci raz skoczy i nic?
- ......przyzwyczajenie
:-D
milego weekendu :-)