esmeralda23 napisał/a:Bardzo mądra odpowiedź. Ufam swojemu partnerowi, ale widzę co dzieje się wokół mnie. Próbowałam się cieszyć chwilą jednak obawy są silniejsze. Bardzo boję się samotności, mam przykre doświadczenia z przeszłości i bardzo mocno go kocham. Siedzi we mnie pewność, dziwne uczucie, że to ten jedyny na całe życie. Bez niego świat straciłby znaczenie. Mam rodziców po rozwodzie i ojczyma, z którym nie układa się mojej mamie. Z drugiej strony on ma rodziców z 25 letnim stażem w małżeństwie. Dwie różne sytuacje, ale ja niestety umiem patrzeć tylko na złe rzeczy. Każda odpowiedź to inny punkt widzenia, bardzo dziękuję
Zawsze są 2 strony medalu. Przecież nie wszyscy ludzie się zdradzają i rozwodzą. Częściej słyszymy o zdradach i rozwodach, ponieważ wtedy coś się dzieje i jest o czym opowiadać. W towarzystwie, na forach, w mediach tematami są najczęściej jakieś nieszczęścia. Nie można uważać, że ten wycinek rzeczywistości jest super wiarygodny. Jest pełno zgodnych i kochających się małżeństw, ale ten temat jest zbyt nudny na pierwsze strony gazet albo do rozmów wśród znajomych. Wszystko tak naprawdę zależy tylko i wyłącznie od Was, a nie od innych ludzi. Jeśli masz porządnego partnera, który Cię szanuje, to tylko się cieszyć. Nawet tutaj na forum są kobietki, które żyją w długich i szczęśliwych małżeństwach. Tylko nikt nie zakłada o tym tematów, bo i po co? Żeby się chwalić jak jest super? Moi rodzice są ze sobą 28 lat, w tym 26 lat po ślubie. Nie mieli w swoim małżeństwie żadnych zdrad, żadnych kryzysów. Bardzo dobrze się ze sobą komunikują, bo kiedy pojawia się problem, to siadają i rozwiązują. Nie ma fochów, histerii i niezrównoważonego zachowania.
Jeśli takie myśli pojawiają się bardzo często i mają wpływ na Twoje poczucie szczęścia, to może wybierz się do psychologa? Może coś mądrego doradzi i naświetli Ci problem z odpowiedniej strony. Problemem mogą być tu właśnie Twoje przykre doświadczenia i strach przed samotnością. Można nad tym popracować i sądzę, że warto, bo szkoda sobie psuć humor złymi myślami.