Nie obchodzicie Świąt Bożego Narodzenia, a dowiadujecie się, że Wasze dziecko będzie brało udział w przedszkolnym koncercie kolęd. Uważacie wróżby za pogańskie, niestosowne zwyczaje, a wychowawczyni Waszej pociechy organizuje Andrzejki klasowe. Jesteście zdania, że na rozmowy o seksie jest dla synka/córeczki jeszcze zbyt wcześnie, chcecie sami opowiedzieć mu/jej wszystko, co trzeba, w odpowiedniej formie, w odpowiednim czasie - a tu nagle niespodzianka, dziecko uświadomione! Pani od biologii przy całej klasie wyczerpująco odpowiedziała na pytanie innego ucznia, skąd się biorą dzieci. Albo - księdzu wpada do głowy puścić dzieciom filmik o aborcji zawierający zdjęcia rozszarpanych płodów.
Czy wychowawcy przedszkolni i nauczyciele mają powinność (obowiązek?) pytać rodziców o zgodę na to, co zamierzają robić podczas zajęć? Czy to zależy tylko od ich dobrej woli, czy może nawet zostało uregulowane prawnie - wiecie coś na ten temat? I właściwie jakiej tematyki dotyczy/powinno dotyczyć takie uzyskiwanie aprobaty rodziców - żeby nie doszło do paranoi: ze szkoły będzie kilkanaście telefonów dziennie, a nauczyciele będą bali się w ogóle otworzyć usta...
Jak jest w przedszkolach/szkołach Waszych dzieci - pyta Was ktoś o zdanie/o zgodę? Czy zdarzyło Wam się kiedyś, że nauczyciel przekazał Waszemu synowi/Waszej córce jakieś, według Was, nieodpowiednie treści? Co z tym zrobiliście?