Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 22 ]

Temat: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Mieszkam za granicą z mężem i roczną córcią. Przez ponad połowę doby jestem z nią sama w domu. Miałam znajomych, typ klubowicza, którzy - gdy zaszłam w ciążę - zaczęli patrzec na mnie jak na trędowatą, nie nadawałam się już do rozbawionego towarzystwa. Mój mąż to taki nieco lekkoduch, zawsze był malo odpowiedzialny, mial wybujałe poczucie wolności, ale póki ja sama byłam niezależna i zajęta pracą, nie było to aż tak dla mnie dotkliwe.
Ciążą była zaskoczeniem, dużo czasu spędzałam sama w domu, bo musiałam leżeć, duży stres, poczucie osamotnienia, pokrzywdzenia... ale myślałam wtedy, że przezyję, wytrzymam, pojawi się dziecko, będę zajęta, szcześliwa, już nie sama. No i pojawiło się.
Córeczka jest dzieckiem bardzo zywym. Juz teraz ma dość mocny charakter. Jest też typem mocno marudzącym i wymuszającym.  Szybko się nudzi, wymaga 110% uwagi, źle śpi w nocy. Oczywiście, byłam z nią u lekarzy wszelakich, bo się zastanawiałam, czy dziecko może być tak marudne i niezadowolone bez powodu. Cóż... tylko kilka przykładów z jej standardowych zachowań:
- potrafi nie jeść nic poza mlekiem tygodniami, cokolwiek dostanie do buzi, do rączki - pluje tym i rozmazuje
- potrafi jęczeć cały dzień, literalnie - godzina po godzinie
- przy przewijaniu wrzeszczy do zaniesienia się, nie leży nawet 20 s, na stojąco przebrać się nie pozwoli, ucieka, krzyczy.. wszystko w kupie, sikach, ja po pachy umazana w kremie...
- wpada w histerię, gdy nie da się jej czegoś, co akurat chce. Nie pomaga noszenie, zabawianie, zajmowanie, odwracanie uwagi, tulenie, mówienie, wyciszanie... ściekły ryk, przeradzający się w charczenie, pisk, kończący się wymiotami. Rekord: 2h37minut.
- w sklepie momentalnie zaczyna ryczeć, więc zakupy robię biegiem i nieodmiennie na sygnale

Zbierając to do kupy, dodając fakt, że ciągle z nią jestem sama, nie mam póki co opcji, by iść do pracy (przekalkulowaliśmy i ze względów finansowych niania odpada, żłobki w UK są drogie i trzeba czekać na miejsce). Przyjaciół mam w kraju, owszem - rozmawiamy dużo, ale to nie to samo, co wspólne wyj,ście dla odmóżdżenia i odmiany. Sąsiedzi się skarżą, że żyć się nie da, bo mała strasznie halasuje w dzień, a w nocy budzi się z płaczem. To pogłębia mój stres i często gniew na nią, że znów ryczy, znów ich obudzi, znów będę wysluchiwać, znów bedę nosić, aż padnę i ona padnie...

Ja się cała trzęsę... często kończę dzień z bólem żołądka. Rano przyklejam uśmiech na twarz i wstaję, zaciskając zęby, bo wiem, ze czeka mnie kolejny dzień zmaganz  nią. Wściekam się o 200% szybciej niż kiedyś.  Podnoszę na nią głos, ryknę, krzyknę, ze złością włożę ją do łóżeczka, gdy już nie wyrabiam... i za każdym razem, gdy nie wytrzymuję, czuję się coraz gorzej. STRASZNIE. Wiem, że mam prawo do gniewu, ale wiem też, że ona jest zbyt malutka, by zrozumieć jak bardzo mnie dręczy swoim zachowaniem. Rodzina? Owszem, rozmawiamy, wspierają jak umieją, mówią, że mi współczują, muszę być silna, ale ciągle dodają, że ja też taka byłam. Cóż... mnie nie wychowywali samodzielnie, a ja... praktyczine jestem sama. Cokolwiek się dzieje - zdana na siebie. Mąż dużo pracuje, po pracy - jak się dowiedziałam od wspólnych znajomych - nie wraca do domu, tylko siedzi, idzie na piwo, a mnie potem mówi, że był cięzki dzień, były nadgodziny, musiał poogarniać sporo przed wyjściem.. kłócimy się non stop, nie przytulamy, mam do niego żal. Nie pomaga, nie sprząta po sobie, zostawia mnie często samą, stawia przed faktem dokonanym, jest niesłowny, spóźnialski, wbija szpile i ciągle poucza na temat bycia dobrym rodzice, choć tak naprawdę skąd ma wiedzieć, co to w ogóle znaczy? Często są awantury, często zdarza się, że słów mi nie starcza, czymś w niego rzucę, nawet go popchnę, uderzę w twarz... długo nie reagował, wręcz ignorował, co tylko mnie podkręcało,w  koncu mi oddał w twarz, czy popchnął.. to tylko wzmogło mój żal, złosć, rozczarowanie życiem, macierzynstwem, małżeństwem... jestem załamana.

Codziennie mocno sie staram, codziennie wymyślam 10001 sposobów na opanowywanie złości, szczególnie, gdy mała jest bardzo denerwująca. Wiem, że nie powinna żyć na polu walki, staram się jak mogę, ale do wyboru mam akceptowanie stanu rzeczy, albo walkę - czy z nią, czy z meżem o jakieś swoje prawa... no i kolejność była właśnie taka: najpierw ona, potem  ta frustracja i złość, bo im była starsza, tym trudniejsza, tym bardziej wymagająca, mąż tym bardziej nieobecny, ja coraz bardziej sama...

Jak widzicie, tendencja spadkowa... w sensie - moje życie leci na łeb, na szyję, stan depresyjny się pogłębia. Czytam, ćwiczę, oglądam filmy, gotuję, bo lubię, ale mam na to prawie zero czasu. Nawet teraz piszę z ni,ą praktycznie siedzącą mi na głowie, marudzącą, bijącą mnie po twarzy. A kiedyś pracowalam, miałam dobrze płatną pracę, którą straciłam wraz z wyjazdem do UK. Dużo podróżowałam, jestem kreatywna, mam duży potencjał, co teraz mnie jakby dobija... bo NIC nie jestem w stanie zrobić ponadto, co robię... jak widze moje koleżanki, ktore mają dzieci w podobnym wieku i są w stanie zalożyć własną firmę... szlag mnie tarfia. Bo ja nawet nie mogę sama wyjść do wc. Chcę być dobra mamą. Ona rośnie, coraz więcej rozumie, zapamiętuje... nie chcę, by pamiętala potwora. Ale już nie wiem, skąd mam brać siły na taką codzienność sad

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Myślę, że mała wyczuwa Twój kiepski stan emocjonalny, nie od parady powiadają: szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko. Może powinnaś skorzystać z porady psychologicznej dla siebie, dla Waszego małżeństwa?

3

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Witaj JagaJaBaba- TAK dziecko wyczuwa naprawdę dużo więcej jak dorosły. Takie zachowanie dziecka to właśnie w większej połowie lęk ,widzi i słyszy co się dzieje w domu. Druga strona jet taka że różne są dzieci, ona taka jest i taką musisz koochać ,ale głowa do góry ona z tego wyrośnie. Zobaczysz jak szybko , tylko nie krzycz i nie bij dziecka ,bo to przynosi odwrotny skutek. Powiem ci że ja mam 3 letnią wnuczkę która mieszka razem z nami i początki były bardzo podobne do twoich ,z tym że moja córka ma nas obok i my to jest mój mąż i druga córka pomagamy jej . Więc ma o tyle lepiej ,bo jak mała zapiszczy to wszyscy lecimy ją pocieszać i tulić. Od jakiegoś pół roku jest kolosalna odmiana , jakby nam dziecko zamieniono. Jest taka mądra i śpiewa nam ,gra na swoich instrumentach ,każe nam śpiewać, pomaga we wszystkim. Zrobiła się pogodniejsza od kąt zaczęła dobrze mówić. I zobaczysz że twój maluszek wyrośnie i będzie coraz lepiej. Pamiętaj nie krzycz i nie stosuj przemocy bo to pogorszy. Ona zaczyna wszystko rozumieć i wyłapuje to czego byś się nie spodziewała, więc i rozumie co złe i dobre. Ja przekonałam się że na siłę nic a nic nie wskórałam , a jak uklękłam przed nią i głaskałam po główce i tłumaczyłam -----------to nawet nie myślałam że dziecko się uspokaja i da się poprowadzić. Nie oczekuj że stanie się cud i za pierwszym razem się uda , ona i ty musicie się przyzwyczaić do rozmowy ze sobą. U NAS jak my tylko głośniej coś powiemy między sobą to Julcia już przybiega i podchodzi do mnie ,bierze za ręce i mówi -- babciu musimy porozmawiać, nie krzycz bo mnie główka boli. To nas rozbraja. ALE ja tak robiłam jak moje dziewczynki były małe -klękałam przed nimi i rozmawiałam ,pytałam . Najważniejsze aby ona mogła się wypowiedzieć jak umie. DzIECKO MUSI CZUĆ SIĘ KOCHANE I POTRZEBNE. Powodzenia i pozdrawiam was.

4 Ostatnio edytowany przez NieZnamSiebie (2014-03-12 01:14:01)

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Pięknie Ewtula, Dziecko musi się czuć kochane i potrzebne, i co do tego nie mam żadnych wąpliwości.
Podzielam też, że dziecko doskonale wyczuwa nastroje rodziców, ich nerwy, ich stres i reaguje w taki właśnie, a nie inny sposób.

Teraz z innej strony.
Dzieci nie tylko wyczuwają nasze nastroje...dzieci doskonale wyczuwają to  co, jak i kiedy moga znami zrobić, co na nas wymusić swoim zachowaniem.
Podejrzewam, że dość długo dostawała to, czego chciała, byłaś na każde jej skinienie, na każde zapłakanie i dostawała to, czego chciała, byle tylko nie płakała, byle nie była smutna.
Im dziecko starsze, tym jego oczekiwania większe....nauczona Twoich reakcji na swoje zachowania będzie je najzwyczajniej w świecie powielać.
U mnie pomogło jedno: konsekwencja.
Nie krzyk, nie nerwy, KONSEKWENCJA.
Kiedy płakała bo czegos chciała (i to był ewidentnie płacz na wymuszenie), mówiłam jej (mów nawet, jeśli dziecko ma roczek), że porozmawiacie kiedy się uspokoi. Kiedy wiedziałam , że dziecko nie zrobi sobie krzywdy, zostawiałam, ąż wypłacze te swoje małe nerwy i się uspokoi:) I w żadnym momencie nie podchodziłam, nie ulegałam, bo to syzyfowa praca by była.
Było cholernie trudno, nie raz serce się krajało, ale przecież nic jej nie bolało...ona pokazywała charakterek, bo tak ją nauczyłam.
Wiesz, pierwsze dni były katorgą, później coraz łatwiej. W tym momencie jest złotym dzieckiem, z którym nie mam żadnych problemów, które jest szczęśliwe, uśmiechnięte, kochane smile
No a poza tym zacznij z małą chodzić na Play Groupy.
Kontakt z dziećmi  bardzo pomaga i wiem to z doświadczenia.
Uzbrój się zatem w cierpliwość i do roboty smile

5

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością
JagaJaBaba napisał/a:

Mój mąż to taki nieco lekkoduch, zawsze był malo odpowiedzialny, mial wybujałe poczucie wolności, ale póki ja sama byłam niezależna i zajęta pracą, nie było to aż tak dla mnie dotkliwe.

Tu widzę pierwszy problem. Wiedziałaś kogo brałaś za męża więc mogłaś się spodziewać jak będzie wyglądało wasze małżeństwo. Ty chcesz być odpowiedzialna za wszystko a tak się nie da.

JagaJaBaba napisał/a:

Ciążą była zaskoczeniem, dużo czasu spędzałam sama w domu, bo musiałam leżeć, duży stres, poczucie osamotnienia, pokrzywdzenia... ale myślałam wtedy, że przezyję, wytrzymam, pojawi się dziecko, będę zajęta, szcześliwa, już nie sama. No i pojawiło się.

Szczęśliwa i już nie sama...no właśnie. Jesteś w związku a jesteś samotna i nieszczęśliwa. Dziecko nie naprawi waszego związku.

JagaJaBaba napisał/a:

Oczywiście, byłam z nią u lekarzy wszelakich, bo się zastanawiałam, czy dziecko może być tak marudne i niezadowolone bez powodu.

I co powiedzieli?


JagaJaBaba napisał/a:

Cóż... tylko kilka przykładów z jej standardowych zachowań:
- potrafi nie jeść nic poza mlekiem tygodniami, cokolwiek dostanie do buzi, do rączki - pluje tym i rozmazuje
- potrafi jęczeć cały dzień, literalnie - godzina po godzinie
- przy przewijaniu wrzeszczy do zaniesienia się, nie leży nawet 20 s, na stojąco przebrać się nie pozwoli, ucieka, krzyczy.. wszystko w kupie, sikach, ja po pachy umazana w kremie...
- wpada w histerię, gdy nie da się jej czegoś, co akurat chce. Nie pomaga noszenie, zabawianie, zajmowanie, odwracanie uwagi, tulenie, mówienie, wyciszanie... ściekły ryk, przeradzający się w charczenie, pisk, kończący się wymiotami. Rekord: 2h37minut.
- w sklepie momentalnie zaczyna ryczeć, więc zakupy robię biegiem i nieodmiennie na sygnale

Wymuszaczka mała i tyle smile.

JagaJaBaba napisał/a:

Nie pomaga, nie sprząta po sobie, zostawia mnie często samą, stawia przed faktem dokonanym, jest niesłowny, spóźnialski, wbija szpile i ciągle poucza na temat bycia dobrym rodzice, choć tak naprawdę skąd ma wiedzieć, co to w ogóle znaczy?

A jak powinno to wyglądać w normalnym związku? Zupełnie odwrotnie.

JagaJaBaba napisał/a:

Rano przyklejam uśmiech na twarz i wstaję, zaciskając zęby, bo wiem, ze czeka mnie kolejny dzień zmaganz  nią. Wściekam się o 200% szybciej niż kiedyś.  Podnoszę na nią głos, ryknę, krzyknę, ze złością włożę ją do łóżeczka, gdy już nie wyrabiam... i za każdym razem, gdy nie wytrzymuję, czuję się coraz gorzej. STRASZNIE.

Nie radzisz sobie ze swoimi emocjami i wbijasz się w poczucie winy za każdym razem

JagaJaBaba napisał/a:

Mąż dużo pracuje, po pracy - jak się dowiedziałam od wspólnych znajomych - nie wraca do domu, tylko siedzi, idzie na piwo, a mnie potem mówi, że był cięzki dzień, były nadgodziny, musiał poogarniać sporo przed wyjściem.. kłócimy się non stop, nie przytulamy, mam do niego żal.  Często są awantury, często zdarza się, że słów mi nie starcza, czymś w niego rzucę, nawet go popchnę, uderzę w twarz... długo nie reagował, wręcz ignorował, co tylko mnie podkręcało,w  koncu mi oddał w twarz, czy popchnął.. to tylko wzmogło mój żal, złosć, rozczarowanie życiem, macierzynstwem, małżeństwem... jestem załamana.

Jak ty chcesz żyć normalnie skoro tak wygląda twój związek?

JagaJaBaba napisał/a:

Codziennie mocno sie staram, codziennie wymyślam 10001 sposobów na opanowywanie złości, szczególnie, gdy mała jest bardzo denerwująca. Wiem, że nie powinna żyć na polu walki, staram się jak mogę, ale do wyboru mam akceptowanie stanu rzeczy, albo walkę - czy z nią, czy z meżem o jakieś swoje prawa... no i kolejność była właśnie taka: najpierw ona, potem  ta frustracja i złość, bo im była starsza, tym trudniejsza, tym bardziej wymagająca, mąż tym bardziej nieobecny, ja coraz bardziej sama...

Jaka walka i o co? Zasranym obowiązkiem twojego męża jest ci pomagać i wspierać.

JagaJaBaba napisał/a:

Jak widzicie, tendencja spadkowa... w sensie - moje życie leci na łeb, na szyję, stan depresyjny się pogłębia.

Musisz coś zmienić w swoim życiu bo tak długo nie pociągniesz.

JagaJaBaba napisał/a:

A kiedyś pracowalam, miałam dobrze płatną pracę, którą straciłam wraz z wyjazdem do UK.

To były twoje wybory których dokonałaś. Okazały się nie do końca trafne jak widać ale nie żyj przeszłością tylko skup się na tym to teraz.

JagaJaBaba napisał/a:

Chcę być dobra mamą. Ona rośnie, coraz więcej rozumie, zapamiętuje... nie chcę, by pamiętala potwora.

Mnie się wydaje, że ty chcesz być idealną mamą a nie tylko dobrą. Wyluzuj z tym lataniem nad dzieckiem z każda pierdołą i weź sobie do serca to co napisały wcześniej dziewczyny.

Dla mnie głównym twoim problem jest twoje małżeństwo. Twój mąż nie jest dla ciebie oparciem, nie wspiera cię kiedy tego potrzebujesz,nie pomaga i ma wszystko w d... bo tak jest wygodniej. No ale to wiedziałaś przed narodzinami dziecka jaki jest. Tylko takie rzeczy docierają do nas w chwilach w których najbardziej potrzebujemy tej pomocnej dłoni. Dopóki nie ma takiej sytuacji wydaje nam się, że właściwie to nie jest coś co mi przeszkadza w moim partnerze. A prawda z reguły jest bolesna o czym przekonałaś się na własnej skórze. Czasami pewnie na te wszystkie nerwy wystarczyłoby, żeby cię przytulił i powiedział, że wie jak ci jest ciężko. Na twoim miejscu zacząłbym dzielić wasze obowiązki względem dziecka tak jak należy czyli na was oboje. Mąż musi wziąć odpowiedzialność za swoją rodzinę za dziecko. Sama chcesz walczyć z całym światem a tak się nie da po prostu. Wyjdź gdzieś, zostaw małą pod opieką męża niech poczuje na własnej skórze jak to jest. Niech doceni ile wysiłku trzeba włożyć przez cały dzień żeby wszystko było jak należy. Musisz postawić sprawę jasno,krótko i na temat. Albo się twój mąż obudzi i zacznie się zachowywać jak ojciec i mąż albo nic z tego nie będzie.
Kochasz go w ogóle?

6

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Ja również myślę, że to nie tylko chodzi o opanowanie nerwów wobec małej, a o to, że wyładowujesz na niej złość, którą tak naprawdę chciałabyś przelać na męża, a nie możesz bo go ciągle nie ma.
Dzieje się źle więc jesteś rozdrażniona. Jesteś rozdrażniona, więc wszystko wkurza Cię 3x bardziej niż zwykle.
Jest dziecko. Marudzi, a Ty krzyczysz. Ona jeszcze bardziej marudzi bo czuje się niespokojnie, a Ty jeszcze bardziej krzyczysz...I tak w kółko, ciągle ta sama historia.

Powinnaś w pierwszej kolejności wziąć się za męża. Bo jeśli będziesz nieszczęśliwą żoną, kobietą to będziesz też nieszczęśliwą, ciągle wrzeszczącą mamą.
Może odseparowanie się od niego na jakiś czas pomoże, skoro rozmowy kończą się fiaskiem?
Niech za Wami zatęskni. Jeśli między Wami będzie dobrze, to i opieka nad dzieckiem przyjdzie Ci łatwiej.

7

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Tak to co ci wszyscy piszemy to święta prawda . Ale zwykły facet poruszył podstawę i to trafnie . Żeby dziecko było szczęśliwe musi być matka szczęśliwa, a matka będzie szczęśliwa jak będzie miała wsparcie, oddanie i miłość męża -to gwarancja dożywotnia. Więc zrób porządek w związku a dziecko będzie doskonale się rozwijać. POWODZENIA.

8

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Dziękuję za wszystkie sugestie.
I tak... dużo racji macie. Sama to zauważyłam, że im bardziej facet mnie drażni, tym bardziej mnie WSZYSTKO drażni, a dziecko wymaga w 100% i nie rozumie, że mam ciężki czas.
I co do niego właśnie - wiedzialam, że jest lekkoduchem, że trudno go wychować na partnera bez ociosania go z niektórych jego cech i przyzwyczajeń. Wiedziałam, widziałam. Jedno ALE... on nie byl taki. Serio. Pomagał mi. Nie unikał mnie, rozmowy, wysłuchiwał moich argumentów, potrafił się przyznać do winy, uwzględniał mnie w swoich planach. Wiadomo, czasem działal na popych, ale działal. I dużo myślałam, zastanawiałam się, od kiedy tak naprawdę tak mocno się zmienił. Wiem, że to nie był moment, a dłuższy czas, a ja widocznie tego nie zauważyłam... chociaż nie jestem osobą skoncentrowaną na sobie i nie mam tendencji do rozstanwiania ludzi po kątach. Szanowałam go zawsze, jego zdanie, jego potrzeby, jego wolność. On moje też. W ogóle uczyl się życia w stałym związku, byliśmy kilka lat ze sobą, zanim pojawiło się dziecko. Wtedy właśnie chyba najbardziej mnie zawiódł. Dla mnie to też był szok, chciałam mu dać czas na ogarnięcie się, tłumaczyłam, angażowalam delikatnie, chciałam zabierać na usg... zawsze byl zajęty. A po pracy chodził na treningi z kolegami. Jakby w ogole nie chciał wracać do domu... i co miałam zrobić? Wredna nie byłam, zachcianek nie miałam, nie rozumiałam, dlaczego tak się zachowuje. Spytałam wprost, czy chce mnei i dziecko, czy coś się zmieniło, by powiedział, by się nie bał, bo to nasze życie i cokolwiek z nim zrobimy, musimy zrobi,ć razem. Nawet jeśli by to miała być decyzja o rozstaniu - i tak ją razem musimy podjąć. On praktycznei nie gadał ze mną. Mówił i mówi, że mnie kocha, córkę kocha, że jesteśmy najwazniejsze dla niego. Był przy porodzie z własnej woli, wziął urlop, bym mogła dojść do siebie, zmienił nieco zmiany początkowo, by być wcześniej w domu, ale potem znów bum.. jak gdyby się mu znudzilo? Nie wiem. Bo gdy próbuję pogadać, jak człowiek, bez nerwów, on.... przysypia. Siedzi na fotelu, mówię, walę do niego monolog, a on cisza... więc pytam, czy ma cokolwiek do powiedzenia, a ten pochrapuje. To jest ignorancja totalna... olewanie drugiego człowieka. Kiedy mu to mówię, zła jak osa już, on mówi, że przecież mnie nie ignoruje. Rozmowa jak z durnym.. ja swoje, on zaprzecza. Np. jesteś wiecznie spóźniony. A on albo: "wiem, przepraszam" albo "nieprawda, nie jestem". I po rozmowie. Stąd moje wybuchy.

Wierzcie mi, mocno nad sobą pracuję.
I jeszcze dzis bukuję bilet, pojadę do rodziny w Polsce.
Ps. Na playgroupy chodzę z małą wink Staram się jak najwięcej wychodzić, bo samotność jest przytłaczająca.

9

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością
JagaJaBaba napisał/a:

Bo gdy próbuję pogadać, jak człowiek, bez nerwów, on.... przysypia. Siedzi na fotelu, mówię, walę do niego monolog, a on cisza... więc pytam, czy ma cokolwiek do powiedzenia, a ten pochrapuje. To jest ignorancja totalna... olewanie drugiego człowieka. Kiedy mu to mówię, zła jak osa już, on mówi, że przecież mnie nie ignoruje. Rozmowa jak z durnym.. ja swoje, on zaprzecza. Np. jesteś wiecznie spóźniony. A on albo: "wiem, przepraszam" albo "nieprawda, nie jestem". I po rozmowie. Stąd moje wybuchy.

W tym nie widzę nic dziwnego sam też bym się wkurzył smile

JagaJaBaba napisał/a:

Wierzcie mi, mocno nad sobą pracuję.

Tą pracę powinniście wykonywać wspólnie nad wami a nie ty jak zwykle sama nad sobą. Ty masz męża,partnera i faceta. Nie jesteś samotna matką. Masz prawo wymagać od niego zaangażowania w związku i opieki nad dzieckiem.

JagaJaBaba napisał/a:

I jeszcze dzis bukuję bilet, pojadę do rodziny w Polsce.

Bardzo dobra decyzja. W sam raz na otrzeźwienie. Przekonasz się czy zatęskni czy będzie się cieszył, że ma święty spokój.

Kochasz go jeszcze? Zapytam po raz kolejny smile.

10

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Witaj JagaJaBaba,

pisałam długaśną i bardzo przemądrzałą odpowiedź, ale ją wcięło. Napiszę więc krótko o tym, co mi pomogło w analogicznej sytuacji:
1. oddanie dziecka pod opiekę zaufanej, kochającej, przyszywanej babci na 8-10 h dziennie (duży koszt finansowy, ale NIE DAŁABYM RADY BYĆ DOBRĄ MATKĄ bez jej pomocy)
2. codzienny kontakt i zabawa z innymi dziećmi
3. aktywne spędzanie wolnego czasu (moja Jag jest jak husky, musi wybiegać nadmiar energii smile
4. praca, która jest moją pasją, i na dodatek w ramach samozatrudnienia
5. studia psychologiczne (zaoczne)
6. gdy moja Jag ma epizod złości, histerii, agresji - mówię coś w stylu "nie podoba mi się Twoje zachowanie"/"to mnie boli, nie rób" i staram się konsekwentnie pokazywać jej, że mnie to nie rusza, i że w takim razie "złe" zachowanie nie przyniesie jej korzyści (a korzyścią może być jakakolwiek forma atencji ze strony rodzica) i nie warto go powielać. odwracam się więc i zajmuję swoimi sprawami. po którymś z kolei testowaniu mnie TEORETYCZNIE POWINNA zaprzestać zachowania, które nie przynosi spodziewanego efektu i podjąć inne, np. przyciągać uwagę rodzica przez bardziej konstruktywne i miłe rodzicowi czynności wink

11

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

jeśli przyczyną trudnego zachowania u Twojej córki jest ciężki klimat rodzinny, powinnaś to jak najszybciej zmienić (wywalczyć formułę związku, jakiego sobie życzysz ALBO odejść - w każdej z opcji chronić dziecko, np. kłócić się, gdy dziecka nie ma w pobliżu, nie oczerniać się nawzajem w oczach dziecka, bo dla dziecka ZŁY tatuś/mamusia i domowe piekiełko = to moja wina/na to właśnie zasługuję)

12

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

mój partner pracuje na 2 etaty, więc siłą rzeczy żyję jak samotna matka. staram się dać Jadze szczęśliwe dzieciństwo i pełen miłości i szacunku dom, ale gdy nie mam sił na bycie dobrą matką, pakuję torbę, zostawiam Jag jej tatusiowi i wychodzę z domu.

13

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

dodam też, że z depresją poporodową radziłam sobie przy wsparciu antydepresantów. dzięki nim w pierwszym roku po urodzeniu Jag nie narobiłam głupot. obecnie mam poczucie, że jestem całkiem niezłą matką wink.  utwierdza mnie w tym zachowanie Jag, która poza chwilowymi kryzysami jest pogodna, odważna i eksplorująca świat bez umiaru smile

14

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

zwykły facet - odpowiadam na Twoje pytanie: myślę, że tak, że kocham. Gdyby nie to, pewnie bym była już daleko stąd. Szarpię się z nim, bo mi zależy. Gdyby przestało - nie umiałabym się zmusić. Bo wiem, że nie jestem na świecie sama. Mam rodzinę, przyjaciół i fach w ręku. Nie byłby w stanie mnie utrzymać przy sobie. Tak myślę. Ale coraz ciężej - paradksalnie (?) - patrzeć mi na niego jak na ukochana osobą. Bo TAK MNIE WKURZA... i rozczarowuje. I wtedy sobie myślę, że mogę go kochać, ale to za mało, by z nim wytrzymać, a ja nie chcę, by moje życie polegalo na wytrzymywaniu. Już nie raz mu powiedziałam, że nie daję rady i go zostawię, jeśli nadal będę musiała funkcjonować w taki sposób. Bo jego zachowanie mocno na mnie wpływa i wplywa źle. Ta miłość mnie przestala uskrzydlać, dodawac siły i wiary w siebie. Czuję się źle sama ze sobą.

Dziękuję Wam! Siądę, pomyślę. Bilety zabukowane. Mała niedlugo ma roczek, to dobry moment na zmiany. Postaram się w Polsce iść do psychologa, pogadać o mojej samoocenie, o tym, że na siebie patrzę brzydko przez to wszystko. Może będą mi potrzebne jakieś tablety? Jejku, nie wiem. Nie brałam nigdy. Póki co "jadę" na Kalmsie i melisie.

I tak w ogóle - wczoraj wieczorem mialam załamkę. Mąż wrócił jak zwykle późno, nawet nie chciało mi się komentować. Przesiedzieliśmy wieczór razem, a jednak osobno. W końcu przysnął, a ja standardowo poszłam do kuchni małej naszykować jedzenie na noc. I spać. Ze łzami w oczach, że ZNOWU tak samo, tak bez sensu, bez czułości, zainteresowania... wstałam smutna, przeczytałam Wasze wpisy, ten, by nie przelewać złości na partnera na dziecko. Stwierdziłam, że skoro wiem, że to robię, wiem na pewno - nie będę i koniec. I wiecie co? Dzien poleciał dużo pozytywniej smile Duuużo smile

15

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Mądra z ciebie babka JagaJaBaba smile. Każdy ma prawo gdzieś się w życiu pogubić ale istotne jest jak z tych wszystkich zakrętów wychodzimy. Trzymam kciuki i powodzenia życzę smile. Napisz może za jakiś czas jak sytuacja się rozwinęła. Pozdrawiam i jeszcze raz powodzenia smile.

16

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością
anielica_meg napisał/a:

dodam też, że z depresją poporodową radziłam sobie przy wsparciu antydepresantów. dzięki nim w pierwszym roku po urodzeniu Jag nie narobiłam głupot. obecnie mam poczucie, że jestem całkiem niezłą matką wink.

Ee, sorry, że tak bezpośrednio, ale kiedy Ty byłaś matką, jeśli dawałaś córkę na 8-10 godzin pod opiekę kogoś innego?

17 Ostatnio edytowany przez anielica_meg (2014-03-12 23:04:08)

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Cynicznahipo, byłam matką jak wiele innych, które po półrocznym urlopie macierzyńskim wróciły do pracy na pełen etat, powierzając opiekę nad dzieckiem w tym czasie komuś innemu. Czyżbyś uważała, że jakość macierzyństwa mierzy się ilością czasu spędzonego z dzieckiem smile?

18

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Cześć
Widzę ze też masz problem i to spory . Dzięki twojemu wpisowi poczułem się lepiej .(o mojim problemie) Nie mam dziecka a bardzo ostatnio chciałem ale to nie znaczy ze nie wiem jak ma się zachować facet gdy ma rodzinę . Doradze ci ze w tym związku to ty masz spodnie i to ty Wszystko ogarniasz . Widzę w twojej historii i to widać ze bardzo kochasz swojego męża i chcesz wszystko naprawić . To twoje pierwsze dziecko i macie kryzys który wspólnie przezwyciezycie .Związek w życiu jest wystawiany na próby i to jedną z największych . Czymam kciuki żeby wrescie koles się ogarna ale widać ze go to przeroslo nie dał rady. Pokaz ze ty dasz pokaz ze uratujesz to wszystko Urodzilas ile bulu przezylas a z tym rady nie dasz nie wieżę . . Jeśli wyjedziesz to nic niede to będzie ucieczka nie nauczka . Ja też uciekalem i było ciężko. Daj wam szansę . Czymaj się i wierzę ze uda się ci to wyczymac bo twój facet już pad i się poddał ty nie możesz . Pamiętaj co czujesz naprawicie to i się ponownie zakochasz tylko mocniej . Ty mi pomoglas dzisiaj dziękuję ja też chce więc pisz zawsze odpisze .

19

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Dziękuję raz jeszcze smile Za dobre słowa, za konkrety, za dobrą energię. Fajna świadomość mi się urodziła - ani nie jestem frikiem, ani nie jest tak źle jak myślałam, że jest, choć dobrze też nie... ale jakoś... nie wiem. Czuję się lepiej. Dobrze usłyszeć czyjeś obiektywne opinie. Bo tawet, jeśli są one bliskie temu, co sami myślimy, bardzo często nie umiemy zwerbalizować tego, co nam się kolacze po głowie, szczegolnie w emocjach.
Dzięki! Dobrej nocy wink

20

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością
anielica_meg napisał/a:

Cynicznahipo, byłam matką jak wiele innych, które po półrocznym urlopie macierzyńskim wróciły do pracy na pełen etat, powierzając opiekę nad dzieckiem w tym czasie komuś innemu. Czyżbyś uważała, że jakość macierzyństwa mierzy się ilością czasu spędzonego z dzieckiem smile?

Dobrze, że sprecyzowałaś. Dzięki.

21

Odp: Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Cieszę się ze jakoś się pozbieralas i czymam kciuki ze dasz radę to przeczymac . Widzę ze jesteś kobieta z charakterem i napewno nie robisz nic pochopnie . To jest pewne ze mamy pewne myśli i nie umimy ich zrealizować bo było by to zaproste . Wiesz jaki masz problem i wiesz jak działać ale serce i uczucia w pewnej chwili są różne . Dlatego robi się metlik też tak mam rozum wie co i jak ale bul w sercu jest inny . Pewnie chcesz tak jak było na początku. Tylko ty już jesteś daleko odemnie w celu niż ja. Masz kochane dziecko i faceta co pewnie cię kocha ino sytuacja go przerosła . Jesteś ty co musi to wszystko ogarnąć gratuluję ze wybór będzie twój . A siłą to szczeze jest ci zbędna bo nie widać żebyś jej nie miała . Inna kobieta już dawno się by poddała a ty szukasz kompromisu i walczysz o to wszystko i nie uciekasz jak my faceci. Czymaj się.i jak będzie chwilą zwątpienia napisz chętnie wszyscy ci pomożemy . Bo dlatego się tu spotkaliśmy po wsparcie jak każdy znas i udzielić wsparcia . Powodzenia i wiary w lepsze jutro :-)

Posty [ 22 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Mam trudne dziecko, nie radzę sobie z uczuciem gniewu, zlością

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024