Pisząc stare, nie mam na myśli tylko czarno-białych, bardzo zamierzchłych produkcji, mogą być i takie co mają po dwadzieścia albo dziesięć lat. Chodzi mi głównie o ich klimat. Mam niewiele lat i czasem bardzo żałuję, że nie urodziłam się wcześniej, zwłaszcza gdy wszyscy narzekają, jak to kiedyś było lepiej, dlatego lubię sobie chociaż pooglądać dawne, nie moje, czasy. Moglibyście mi coś polecić?
Pisząc stare, nie mam na myśli tylko czarno-białych, bardzo zamierzchłych produkcji, mogą być i takie co mają po dwadzieścia albo dziesięć lat. Chodzi mi głównie o ich klimat. Mam niewiele lat i czasem bardzo żałuję, że nie urodziłam się wcześniej, zwłaszcza gdy wszyscy narzekają, jak to kiedyś było lepiej, dlatego lubię sobie chociaż pooglądać dawne, nie moje, czasy. Moglibyście mi coś polecić?
Romantyczna, kultowa "Casablanca". Jak dla mnie arcydzieło sztuki filmowej i gry aktorskiej.
Ze starych (na prawdę starych) to Metropolis (1927 bodajże) i Nosferatu (1922) to filmy oczywiście nieme.
Nawiedzony dom (horror w którym nie chodzi o efekty a o klimat) rok 1960 z groszem.
Coma (78) thriller, mogę go oglądać w kółko
Wszystkie filmy z Louisem De Funesem, kocham go, on nie musiał grać, był tak barwnym człowiekiem.
Z polskich oczywiście Miś, Nic śmiesznego, seksmisja. Jak już o Misiu mowa, to brunet wieczorową porą i serial- alternatywy 4.
Może małe anime? Mój sąsiad totoro (88) piękny film i nie ma mocno mangowej kreski więc nawet jak ktoś ogólnie anime nie lubi to będzie się podobać.
Madmax, nieśmiertelny, Amadeusz, Lśnienie
Czy kiedyś było lepiej? Było inaczej, teraz dla wielu młodych ludzi super film, to taki który jest głupawy, lekki, efekciarski i żeby było dużo cyckuff, jest popyt to takie robią.
Ok na razie tyle z mojej strony
Tam gdzie rosną poziomki, Piknik pod wisząca Skałą, Dziecko Rosemary.
"Skarb" jeśli chodzi o stare przedwojenne polskie filmy.
Moje dwa,nie przebite do tej pory, starocie to "Leon Zawodowiec" i "Kiedy mężczyzna kocha kobietę"
"Przeminęło z wiatrem" w wersji z Clarkiem Gable'em i Vivien Leigh w roli Scarlett.
"Grease"
z Johnem Travoltą i Oliwią Newton- John
Wielokrotnie wracałam do "Pożegnanie z Afryką" i "Kochanica Francuza" z Meryl Streep. Przepadam za Wajdy "Ziemią Obiecaną", "Panny z Wilka" i "Brzezina". Kocham malarskie filmy.
"Przeminęło z wiatrem" w wersji z Clarkiem Gable'em i Vivien Leigh w roli Scarlett.
"Grease"
z Johnem Travoltą i Oliwią Newton- John
Summerko przepraszam, ale z tego co wiem istnieje, tylko jedna wersja "Przeminęło z wiatrem". Chyba, że masz na myśli serial powstały na motywach powieści "Scarlett" Alexandry Ripley.
Wymienię tylko polskie bo inaczej byłoby tego strasznie dużo
Ostatni dzwonek
Hydrozagadka- właśnie oglądam
Seksmisja
Plac zbawiciela
Pograbek
Jańcio Wodnik
Wszystkie komedie Barei
Nad rzeką,której nie ma
Yesterday
Pianista
Krótki film o zabijaniu
Amator
Dzień świra
Trzy kolory
Dziękuję Wam za tyle odpowiedzi.
Moim ulubionym starym filmem jest Dangerous Minds. Przez wiele lat utrzymuje się u mnie w czołówce ulubionych filmów i zawsze z chęcią go oglądam.
Jeszcze sentyment mam do starych horrorów, Koszmar z ulicy Wiązów i Piątek 13.
Leon zawodowiec też świetny.
Filmy z Marylin Monroe <3
Dirty Dancing !
"Przeminęło z wiatrem" - długaśny, ale cudowny.
"12 gniewnych ludzi" - baaardzo polecam
Summerka napisał/a:"Przeminęło z wiatrem" w wersji z Clarkiem Gable'em i Vivien Leigh w roli Scarlett.
"Grease"
z Johnem Travoltą i Oliwią Newton- JohnSummerko przepraszam, ale z tego co wiem istnieje, tylko jedna wersja "Przeminęło z wiatrem". Chyba, że masz na myśli serial powstały na motywach powieści "Scarlett" Alexandry Ripley.
Dziękuję za sprostowanie. Rzeczywiście miałam na myśli ten serial, pisząc o wersji filmowej:)
Przeminęło z wiatrem i Pół żartem pół serio z kultowym tekstem: Nikt nie jest doskonały.
Jeśli ktoś ma pewne poczucie nostalgii za dawnymi czasami, to polecam produkcję naszych czasów, ale opartą na kinie lat 20. XX wieku, czyli zdobywcę Oscara za rok 2012 "Artystę". Film, gdzie obraz i muzyka zastępują dialogi i wszechobecne teraz sceny łóżkowe. Wspaniale się to ogląda.
A mnie się właśnie Artysta nie podobał w ogóle jako pomysł, wydał mi się wymuszony i na siłę. Tak samo jak ktoś by malował miniatury na wzór średniowiecznych - mogą być fajnie zrobione albo nie, ale wielka sztuka to to była 800 lat temu, teraz to tylko kopiowanie.
Pump up the volume
Koniec niewinności
Dźwięki muzyki(1965) i Śniadanie u Tiffany'ego (96)!!! :-) a tak to może:
Zabawna buzia (1957)
Amerykanin w Paryżu (1951)
Grease (1978)
Deszczowa piosenka (1952)
Więzienie kobiet (1983)
Piątek trzynastego (1980)
Tess (1979)
Zniknięcie (1988)
Rzeczpospolita babska (1969)
I obie części Kogel-mogel :-)
Pół żartem pół serio z kultowym tekstem: Nikt nie jest doskonały.
Dokładnie!
El Cid (1961)
Ben-Hur (1959)
Abboth i Costello - wszystkie filmy tych komików są po prostu kapitalne. Ale "Bud Abbott, Lou Costello Meet Frankenstein" to po prostu coś wspaniałego ;]
Uwielbiam absolutnie wszystkie filmy z Charlie Chaplinem
Z tych "nowszych" czyli z czasów mojego wieku nastoletniego to:
"Młodzi gniewni", "Klient", "Niemoralna propozycja", "Thelma i Louise"..... można by dużo wymieniać. Uważamy ze znajomymi zbliżonych roczników, że lata '90 były najlepsze w amerykańskiej kinematografii. W polskiej najprawdopodobniej też.
"Kabaret"
Seksmisję mogę oglądać tysiąc razy i nigdy mnie nie nudzi. Podobnie jak inne starsze polskie filmy typu Sami swoi itd. Z zagranicznych Przeminęło z wiatrem, Wichry namiętności i wiele innych.
"Pół żartem pół serio"
"Rzymskie wakacje"
"Leon Zawodowiec" i "Pulp Fiction" - mam do nich bardzo osobisty, wręcz sentymentalny stosunek .
Pretty Women, Dziewczyna w różowej sukience, Dirty Dancing, Uwierz w ducha, Flashdance, Fame..
Przeminęło z wiatrem
Oczywiście klasyka polskiego kina "Sami Swoi" cała trylogia
"Żebro Adama", "Dwunastu gniewnych ludzi", praktycznie cały Hitchcock
Przede wszystkim stare, dobre, polskie komedie z czasów PRL-u. Wtedy humor w polskim kinie był na zupełnie innym poziomie
Jeśli chodzi o naprawdę stare filmy, to u mnie na czele "Arszenik i stare koronki" z Cary Grantem i Borisem Karloffem za całokształt oraz "Deszczowa piosenka" za popis akrobatycznej wręcz choreografii i brawurowego wykonania numeru z tańcem i piosenką przez Donalda O'Connora.
To z zagranicznych.
Z polskich to oczywiście "Miś" Barei.
Poza tym, że to świetny film, także ze względu na ostatnią scenę, w której starszy, sterany człowiek wyjaśnia młodszym prawdziwe znaczenie słowa "tradycja", a w tle brzmi kołysanka w wykonaniu Ewy Bem.
Piękna, wzruszająca scena...
Ja lubię polskie filmy.
Całą 'trylogię' Samych swoich
Nie lubię poniedziałku
Jak i te typowo dziecięco/młodzieżowe jak 'Podróż za jeden uśmiech', 'Stawiam na Tolka Banana', 'Trzy szalone zera'.
''Sportowiec mimo woli''- nastalgiczny film z czasów, gdy aktorzy znali język, którym się posługiwali.
Może być serial?
Alternatywy4
Może być serial?
Alternatywy4
Jeśli serial, to tego samego reżysera: ''zmiennicy''. - doskonały przykład, że można opowiadać o miłości bez gołych dup i cycków; i można się pośmiać bez chamstwa i wulgarności.
Tak,obydwa Barei:)
Zmiennicy też ulubiony,:D
40 2014-12-12 03:27:54 Ostatnio edytowany przez marchewa91 (2014-12-12 03:29:03)
Zależy, co myślimy pod pojęciem stare... dla mnie filmy z lat 90tych stare nie są, a to wówczas robiło się najwięcej świetnych filmów, które można by uznać za kino współczesne (ktoś się może ze mną nie zgodzić, ale od powiedzmy 2005 r. produkuje się masowy chłam, jak na jakiejś taśmie produkcyjnej).
Dawniej w Hollywood do kin wchodziło kilka tytułów w miesiącu. Obecnie są tygodnie, gdzie wychodzi tych filmów kilkanaście tygodniowo i od weekendu otwarcia zależy, czy go zdejmą czy nie (w zależności, ile zarobi)... Coraz mniej liczy się artyzm, przesłanie, a najważniejsze są pieniądze w Box Offisie ;/ dlatego nikt nie zwraca uwagi na scenariusz... smutne, ale prawdziwe... Ze świecą szukać wartościowych tytułów w tym zalewie szamba.
Ze swojej strony mogę doradzić w ten sposób: przejrzyj laureatów Oscarów (nominowanych też) w kategorii najlepszy film, najlepszy reżyser, najlepszy scenariusz. Zwłaszcza najlepszy scenariusz, gdyż w tej kategorii rzadko kiedy Akademia się myli (co do najlepszego filmu różnie z tym bywało, zdarzały się wpadki, ale tak do 2005 roku jest w miarę ok - ostatnie lata to jakiś dramat i żenada)
Ze swojej strony mogę polecić swoje ulubione:
Anatomia morderstwa
To wspaniałe życie
Sklep na rogu (we wszystkich trzech gra mój ukochany James Stewart)
Przeminęło z wiatrem
Pół żartem pół serio
Rzymskie wakacje
Sabrina
To takie moje ulubione. Jak widać przeważają lata 40. i 50. (moje ulubione tak w kinie, jak i w modzie). Oczywiście tych tytułów jest więcej, np. mogłabym tu wymienić większość filmów Felliniego, ale nie każdy lubi takie kino, a te co wymieniłam raczej spodobają się każdemu
Ze swojej strony mogę polecić swoje ulubione:
Anatomia morderstwa
To wspaniałe życie
Sklep na rogu (we wszystkich trzech gra mój ukochany James Stewart)
Przeminęło z wiatrem
Pół żartem pół serio
Rzymskie wakacje
SabrinaTo takie moje ulubione. Jak widać przeważają lata 40. i 50. (moje ulubione tak w kinie, jak i w modzie). Oczywiście tych tytułów jest więcej, np. mogłabym tu wymienić większość filmów Felliniego, ale nie każdy lubi takie kino, a te co wymieniłam raczej spodobają się każdemu
A co powiesz o sequelach "Sklepu na rogu" ("Masz wiadomość" z Ryan i Hanksem) i "Sabriny" z Ormond i Fordem?)
Mnie się podobały, zwłaszcza nowa "Sabrina".
42 2014-12-16 21:53:57 Ostatnio edytowany przez marchewa91 (2014-12-16 21:55:12)
marchewa91 napisał/a:Ze swojej strony mogę polecić swoje ulubione:
Anatomia morderstwa
To wspaniałe życie
Sklep na rogu (we wszystkich trzech gra mój ukochany James Stewart)
Przeminęło z wiatrem
Pół żartem pół serio
Rzymskie wakacje
SabrinaTo takie moje ulubione. Jak widać przeważają lata 40. i 50. (moje ulubione tak w kinie, jak i w modzie). Oczywiście tych tytułów jest więcej, np. mogłabym tu wymienić większość filmów Felliniego, ale nie każdy lubi takie kino, a te co wymieniłam raczej spodobają się każdemu
A co powiesz o sequelach "Sklepu na rogu" ("Masz wiadomość" z Ryan i Hanksem) i "Sabriny" z Ormond i Fordem?)
Mnie się podobały, zwłaszcza nowa "Sabrina".
"Sabriny" z 1995 r. nie widziałam, ale muszę obejrzeć, bo jestem ciekawa tego filmu ze względu na Grega Kinneara, którego pokochałam za As Good as it Gets ("Lepiej być nie może")
O "Masz wiadomość" nie mam najlepszego zdania. Prawdę mówiąc, jako samodzielny film byłby całkiem znośny, ale że to może nie tyle sequel co odnowiona wersja "Sklepu na rogu" to i kryteria kompletnie inne. Wiem, że oni chcieli uwspółcześnić go, trudno się dziwić, ale oprócz tego pozmieniali praktycznie wszystko z wyjątkiem wykorzystaniem nazwy sklepu i zalążku historii miłosnej (sceny przed kawiarnią i w środku, zresztą o wiele wiele słabsze), niechęć bohaterów do siebie (z kompletnie innych pobudek), nawet końcówkę całkowicie zmienili (pozostawiając tylko to, że bohaterka chciała, aby jej tajemniczym przyjacielem okazał się główny bohater oraz pocałunek)
Wszystko to, co czyniło tę historię miłą i oryginalną wycięto. To, co sprawia, że "Sklep na rogu" tak świetnie się ogląda nawet dzisiaj, to przede wszystkim postacie drugoplanowe i atmosfera panująca w sklepie.
Niestety dla mnie minusem też jest udział Meg Ryan. O matulu, Toma Hanksa bardzo lubię i wyłącznie dla niego wytrwałam do końca filmu. Narażę się pewnie wielu, ale dla mnie Meg Ryan to jedna z najsłabszych aktorek komedii romantycznych. Jej gra jest przesłodka do bólu, aż zęby bolą od patrzenia na nią i słuchania wygłaszanych przez nią kwestii. A już apogeum jej irytującej osoby odczułam przy seansie "Francuskiego pocałunku"
Podsumowując, "Masz wiadomość" to marna podróbka "Sklepu na rogu", a tych którzy oryginału nie widzieli, zachęcam do obejrzenia.
43 2014-12-17 09:42:15 Ostatnio edytowany przez Excop (2014-12-17 09:50:48)
Excop napisał/a:marchewa91 napisał/a:Ze swojej strony mogę polecić swoje ulubione:
Anatomia morderstwa
To wspaniałe życie
Sklep na rogu (we wszystkich trzech gra mój ukochany James Stewart)
Przeminęło z wiatrem
Pół żartem pół serio
Rzymskie wakacje
SabrinaTo takie moje ulubione. Jak widać przeważają lata 40. i 50. (moje ulubione tak w kinie, jak i w modzie). Oczywiście tych tytułów jest więcej, np. mogłabym tu wymienić większość filmów Felliniego, ale nie każdy lubi takie kino, a te co wymieniłam raczej spodobają się każdemu
A co powiesz o sequelach "Sklepu na rogu" ("Masz wiadomość" z Ryan i Hanksem) i "Sabriny" z Ormond i Fordem?)
Mnie się podobały, zwłaszcza nowa "Sabrina"."Sabriny" z 1995 r. nie widziałam, ale muszę obejrzeć, bo jestem ciekawa tego filmu ze względu na Grega Kinneara, którego pokochałam za As Good as it Gets ("Lepiej być nie może")
O "Masz wiadomość" nie mam najlepszego zdania. Prawdę mówiąc, jako samodzielny film byłby całkiem znośny, ale że to może nie tyle sequel co odnowiona wersja "Sklepu na rogu" to i kryteria kompletnie inne. Wiem, że oni chcieli uwspółcześnić go, trudno się dziwić, ale oprócz tego pozmieniali praktycznie wszystko z wyjątkiem wykorzystaniem nazwy sklepu i zalążku historii miłosnej (sceny przed kawiarnią i w środku, zresztą o wiele wiele słabsze), niechęć bohaterów do siebie (z kompletnie innych pobudek), nawet końcówkę całkowicie zmienili (pozostawiając tylko to, że bohaterka chciała, aby jej tajemniczym przyjacielem okazał się główny bohater oraz pocałunek)
Wszystko to, co czyniło tę historię miłą i oryginalną wycięto. To, co sprawia, że "Sklep na rogu" tak świetnie się ogląda nawet dzisiaj, to przede wszystkim postacie drugoplanowe i atmosfera panująca w sklepie.
Niestety dla mnie minusem też jest udział Meg Ryan. O matulu, Toma Hanksa bardzo lubię i wyłącznie dla niego wytrwałam do końca filmu. Narażę się pewnie wielu, ale dla mnie Meg Ryan to jedna z najsłabszych aktorek komedii romantycznych. Jej gra jest przesłodka do bólu, aż zęby bolą od patrzenia na nią i słuchania wygłaszanych przez nią kwestii. A już apogeum jej irytującej osoby odczułam przy seansie "Francuskiego pocałunku"
Podsumowując, "Masz wiadomość" to marna podróbka "Sklepu na rogu", a tych którzy oryginału nie widzieli, zachęcam do obejrzenia.
Pytając o "Masz wiadomość", miałem raczej na myśli sam pomysł "zaprzęgnięcia" Internetu do wymiany korespondencji między bohaterami.
Mnie sie podobał, właśnie ze względu na Hanksa oraz udział w tym filmie Colemana (nie pamiętam jego imienia), który grał jego kochliwego ojca. Udział Ryan, moim zdaniem, też jednak nie był niewypałem. Ona pasuje właśnie do takich komedii (oczywiście, do czasu, gdy "poprawiła" sobie usta).
Ale masz rację. Końcówkę rzeczywiście spieprzono, a cały film faktycznie jest daleko z tyłu za oryginałem.
Ale i tak mi się podobał. Bo mam duszę romantyka?
Ps.
Przypomniałem sobie. Dobney Coleman.
A Kinneara też lubię. Swietnie zagrał wrażliwego artystę, geja poróżnionego z rodziną. W "Sabrinie" równiez pokazał klasę.
Pozdrawiam.
No co ci tu będę pisać? Słabe to wszystko i tyle... wymiana maili, ehh... miało być nowocześnie... może w czasach powstawania filmu było, oglądając film dzisiaj razi grafika tego programu... ale dobra, zrobili, nakręcili i wszystko fajnie, niech się ludzie cieszą
Bareja jest świetny:)
La residencia - cudowny dreszczowiec
Ja lubię "Mam wiadomość", ale właśnie, muszę obejrzeć ten oryginał Ze starych filmów przyznam szczerze, że wiele jeszcze nie oglądałam, muszę nadrobić. Meg Ryan lubię właśnie, bardzo właśnie podobał mi się z nią "Francuski pocałunek" czy np "Kate i Leopold". No, ale każdy aktor może jedną osobę drażnić, inną nie, Różnie to bywa.
Gattaca - Szok przyszłości(1997)
Film o pokonywaniu własnych słabości i przeciwności losu.
12 gniewnych ludzi. To jest kwintesencja prostoty i genialności w kinematografii.
Summerka - "Skarb" to film powojenny - 1948r.
Mój ulubiony film to Trainspotting, hm, stary to on nie jest. Z filmów obiektywnie starych: Siedmiu samurajów, Tramwaj zwany pożądaniem, Kotka na gorącym blaszanym dachu, Harvey z Jimmym Stewartem (i w ogóle filmy ze Stewartem).
Poszukiwany, poszukiwana, Seksmisja, Miasto aniołów, Twierdza, Helikopter w ogniu
Mój ulubiony film to Trainspotting, hm, stary to on nie jest. Z filmów obiektywnie starych: Siedmiu samurajów, Tramwaj zwany pożądaniem, Kotka na gorącym blaszanym dachu, Harvey z Jimmym Stewartem (i w ogóle filmy ze Stewartem).
Bo Stewart to po prostu cudowny aktor <3 Harveya nie widziałam, byłam za to na sztuce w teatrze... w roli głównej Kobuszewski, ach... chciałabym ten film zobaczyć
12 gniewnych ludzi. To jest kwintesencja prostoty i genialności w kinematografii.
Film i pomysł może prosty, ale sama sprawa nie była prosta. Inaczej by filmu nie było
No to prawda ale mówiąc o prostocie miałem na myśli pomysł na sam film, kilkanaście osób, w zasadzie jednosalowa przez 99,9% czasu lokacja - podobnie swoją drogą jak w Sunset Limited, do tego wszystko opiera się 'tylko' na dialogach, emocjach i wzajemnych rozmowach czy to grupowych czy pomiędzy pojedynczymi osobami.
Mam ogromny sentyment do filmów z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Chyba najbardziej lubię komedię "Piętro wyżej" z której pochodzi piosenka 'Sex appeal'.
Stare kino wciągnęło mnie do tego stopnia, że zaczęłam czytać biografie przedwojennych aktorów.
Wielu z nich nie przeżyło wojny... Ech, inny świat...
Poza tym lubię kultową "Seksmisję" i równie kultowych "Samych swoich"
"Młody Frankenstein", jeśli lubicie Monty Pythona, na pewno się Wam spodoba
Ja uwielbiam klasyki - Charliego Chaplina, Federico Felliniego czy Ingmara Bermana, np. "Tam gdzie rosną poziomki". Polecam niezłą stronę o starym kinie - oldcamera.pl
"Brunet wieczorową porą", "Sami swoi", "Jak rozpętałem drugą wojnę światową" - to klasyki z klasyków.
A z zagranicznych to stare serie Sherlocka Holmesa (choć to akurat nie jest film), filmy z Loius De Funesem, parodie Monthy Pythona, Pół żartem pół serio, Wielki Sen - długo by wymieniać, ale do tych najchętniej wracam
Jak polskie stare komedie, to i te przedwojenne: "Czy Lucyna to dziewczyna", "Piętro wyżej", "Książątko" - wciąż zabawne, z nutką nostalgii za drugą RP.
Może nie jest to jakiś super stary film ale "American Beauty" to majstersztyk moim zdaniem. Genialna fabuła i zakończenie naprawdę mocne i działające na człowieka. Polecam
Tramwaj zwany pożądaniem! :3
No, i Śniadanie u Tiffaniego
"Młody Frankenstein", jeśli lubicie Monty Pythona, na pewno się Wam spodoba
Powiedziałbym raczej, "jeśli lubicie Mel'a Brooks'a.
Bo jego dowcip jest jednak bardziej dosłowny, niż legendarny, angielski humor.
ja mogłabym oglądać tysiąc razy kogel- mogel
Ja np. bardzo lubie stare polskie filmy takie jak "uprowadzenie agaty "