Chciałabym rozwinąć z Wami pewien temat...może wyżalić się i wygadać a może dzięki spojrzeniu innym okiem dostrzec dlaczego jest tak wile fałszu i kłamstwa w ludziach.... i to często w tych najbliżej nas otaczających- ''przyjaciół'' .... Moja historia chyba nie jest oryginałem .... W pewnym momencie mojego życia,po raz kolejny zawiodłam się na ludziach,którzy starali się być blisko i to zawsze mnie obarczali winna,choć nie zawsze tak było...rzeczywiście jestem trochę oziębła i trzymam dystans w relacjach miedzy ludzmi ale jeżeli ktoś jest w stosunku do mnie w porządku to jestem w stanie zrobić dla niego bardzo wiele i pomóc mu ze wszystkich sił... przechodząc do sedna...miałam w klasie kolegę bardzo dobrego ''przyjaciela'' ,z którym mogłam pogadać o wszystkim,liczyć na niego a on na mnie,mieliśmy podobne poczucie humoru i podobne wartości życiowe,którymi się kierowaliśmy wszytsko było pięknie i ok dopóki nie zaczęła mieszać między nami koleżanka z naszej ekipy...zrobił się kwas,jego oskarżenia (bez wysłuchania moich argumentów),trochę cierpkich słów ale wybaczyłam,zapomniałam bo przecież każdy jest człowiekiem i popełnia błędy,postanowiłam -należy się mu druga szansa....potem ja przeniosłam się do innej klasy,nasz kontakt był lecz nie taki mocny ponieważ poczuł do mnie coś więcej ja to szanowałam lecz nie miałam ochoty się plątać w żadne związki,potem czas studniówki i jego zaproszenie mnie..powiedzialam tak chociaż zastrzegłam,że jeszcze nie wiem czy pójdę i żeby mi dał czas na zastanowienie...potem powiedziałam mu nie idę i że może szukać sobie innej partnerki i od tego się zaczęło -ubliżanie mi ,szarganie mojego imienia,mówienie,że to ja jestem inna itp itd padło naprawde sporo niewybaczalnych słów..więc oto moj pyatnie czy rzeczywiście już nikomu nie można ufać? czy po dłuższej znajomości wszyscy ludzie pokazują swoją druga twarz?? Ja już nie wiem co mam robić,myśleć,nie potrafie nikomu zaufać......
Hm, wydaje mi się, że w pewnym momencie przerodziło się to w chęć posiadania Ciebie, a miłość to przecież nie kwestia posiadania. Zresztą jeśli byliście blisko ze sobą to nie powinien słuchać tej waszej koleżanki, która ewidetnie była zazdrosna o wasz wspaniały kontakt, a jeśli już chciał słuchać to powinien wyjaśnić to z Tobą.
Odpowiadając na Twoje pytanie. Każdy ma 2 twarze, dobrą i złą. Ale nie możesz się zamknąć w 4 ścianach, trzeba poznawać ludzi. Jeden będzie milutki jak baranek przy Tobie, a z kumplami pokazywał swoje prawdziwe "ja" ale drugi okaże się być sobą przez cały czas i to Ci się spodoba. Każdy ma swój własny charakter, który się szlifuje wraz z błędami i sukcesami w życiu
Hm, wydaje mi się, że w pewnym momencie przerodziło się to w chęć posiadania Ciebie, a miłość to przecież nie kwestia posiadania. Zresztą jeśli byliście blisko ze sobą to nie powinien słuchać tej waszej koleżanki, która ewidetnie była zazdrosna o wasz wspaniały kontakt, a jeśli już chciał słuchać to powinien wyjaśnić to z Tobą.
Odpowiadając na Twoje pytanie. Każdy ma 2 twarze, dobrą i złą. Ale nie możesz się zamknąć w 4 ścianach, trzeba poznawać ludzi. Jeden będzie milutki jak baranek przy Tobie, a z kumplami pokazywał swoje prawdziwe "ja" ale drugi okaże się być sobą przez cały czas i to Ci się spodoba. Każdy ma swój własny charakter, który się szlifuje wraz z błędami i sukcesami w życiu
Problemu nie mam z zawieraniem nowych znajomosci chociaz jakis tam uraz we mnie na pewno pozostal... moze sa jeszcze gdzies szcerzy ludzie??? dzieki za rozjasnienie troche mego umyslu