Co to znaczy naprawdę kochać?
Zrozumieć miłość możemy dopiero wtedy, gdy wiemy, czym ona nie jest. Otóż miłość to nie samo co popęd, instynkt czy biochemia. To nie efekt działania hormonów i feromonów. Gdyby miłość była popędem czy instynktem, to również zwierzęta byłyby w stanie kochać. I to nawet mocniej i wierniej niż człowiek, gdyż w zachowaniu zwierząt instynkty, popędy, hormony i feromony ogrywają znacznie większą rolę niż w zachowaniu człowieka. Miłość to także coś innego niż zakochanie i zauroczenie emocjonalne. Uczucia nie są racjonalnym regulatorem zachowań. Mogą prowadzić do okrutnej zazdrości albo do stanów samobójczych wtedy, gdy ta druga osoba opuszcza nas lub odpowiada obojętnością na nasze zauroczenie.
Miłość to również zupełnie coś innego niż tolerancja, gdyż tolerancja oznacza obojętność na los drugiego człowieka. Tolerować to mówić: rób, co chcesz, gdyż twój los jest mi zupełnie obojętny! Tolerancja byłaby dobrym sposobem regulowania relacji międzyludzkich tylko wtedy, gdyby nikt z nas nigdy nie krzywdził samego siebie, ani innych ludzi. Tolerancja byłaby zatem rozsądną postawą, gdyby każdy z nas zawsze czynił to, co mądre, czyli tylko wtedy, gdyby tolerancja nie była w ogóle potrzebna. Skoro jednak każdy z nas potrafi krzywdzić siebie i innych, to do człowieka należy odnosić się z miłością, natomiast o jego czynach należy mówić prawdę. Czasem gorzką prawdę. W odniesieniu do tych ludzi, którzy postępują szlachetnie, tolerancja to stanowczo za mało. Z kolei w odniesieniu do tych, którzy swoim zachowaniem krzywdzą siebie lub kogoś innego, tolerancja to stanowcza za dużo.
Miłość to także coś innego niż akceptacja, gdyż akceptować to zachęcać drugiego człowieka, by ?był sobą?, czyli by pozostał w obecnej fazie rozwoju zamiast się nadal rozwijać. Tymczasem człowiek nie ma granic w rozwoju. Jeśli w jakiejś fazie życia nie staje się kimś dojrzalszym i silniejszym, to przeżywa regres i popada w kryzys. Akceptować to ?zamrażać?, ?hibernować? kogoś w jego obecnym stadium rozwoju, a kochać to pomagać temu drugiemu człowiekowi, by codziennie od nowa podejmował wysiłek pracy nad sobą i by w konsekwencji codziennie stawał się kimś dojrzalszym, szlachetniejszym i silniejszym niż wczoraj.
Miłość to nie to samo, co wiązanie się z jakimś partnerem, gdyż partnerstwo jest czymś dobrym w sporcie, ekonomii albo w pracy zawodowej, ale nie w miłości! Kochać to niebotycznie więcej niż być partnerem czy mieć partnerskie relacje. Partner nie odda za mnie życia, natomiast ten, kto kocha, jest zdolny nawet do ofiary z własnego życia. Właśnie dlatego mój los mogę powierzyć jedynie niezawodnemu przyjacielowi, a nie partnerowi. Miłość to także coś zupełnie innego niż tak zwane ?wolne związki?. Prawdziwa miłość to przecież najsilniejsza i najbardziej wiążąca(!) więź we wszechświecie. Wyrażenie ?wolne związki? ? które jest wewnętrznie sprzeczne! ? bywa używane wyłącznie przez tych ludzi, którzy chcą ukryć prawdę o tym, że ich związek jest nietrwały, niewierny, powierzchowny, nieodpowiedzialny. Pragną więc brzydkiemu związkowi nadać przynajmniej ładną nazwę. To tak, jakby mówić, że uczeń, który ma niemal same oceny niedostateczne, odnosi sukcesy szkolne w ?alternatywny? sposób.
Miłość to wreszcie nie to samo co naiwność. W kontekście miłości naiwni jesteśmy wtedy, gdy pozwalamy się krzywdzić przez tych ludzi, których kochamy. Oznacza to, że nie bronimy się skutecznie przed tymi, którzy nas krzywdzą i którzy mimo naszego cierpienia nie mobilizują się do nawrócenia ani nie zmieniają swego błędnego postępowania. Człowiek, który mądrze kocha - a innej niż mądra miłości nie ma! ? nikogo nie krzywdzi, ale też nie jest naiwny i dlatego potrafi stanowczo bronić siebie i swojej godności dziecka Bożego.
Gdy wiemy już, czym miłość nie jest, wtedy stosunkowo łatwo przychodzi nam opisać istotę miłości. Otóż istotą miłości jest nieodwołalna decyzja troski o rozwój danej osoby. Nie jest to jedynie decyzja ?woli?, lecz decyzja całego człowieka, a zatem decyzja, w którą angażujemy cielesność, płciowość, myślenie, emocje, wrażliwość moralną, duchowość, religijność, a także wartości i aspiracje, którymi się kierujemy. Miłość jako decyzja troski o czyjś rozwój wyraża się na co dzień poprzez obecność, pracowitość i czułość. Najtrudniejsze zadanie tego, kto kocha, polega na trafnym doborze słów i czynów, poprzez które okazuje on miłość tej drugiej osobie. Obowiązuje tu zasada: to, czy kocham ciebie, zależy od mojej decyzji, ale to, w jaki sposób okazuję miłość, zależy od twojego zachowania. Mistrzem w tym względzie jest Jezus, który ludzi szlachetnych wspierał, błądzących upominał a krzywdzicieli i faryzeuszy publicznie demaskował po to, by się zastanowili i by przestali krzywdzić innych ludzi. Kto rozumie, na czym polega miłość, ten wie, że ona jest nie tylko szczytem dobroci ale też szczytem mądrości.
Prawdziwa miłość nie jest postawą spontaniczną. Przeciwnie, wymaga rozwagi w myśleniu i stanowczości w działaniu. W sposób bezmyślny i spontaniczny można ulegać lenistwu lub egoizmowi, ale nie można bezmyślnie czy spontanicznie kochać. Miłość zaczyna się od myślenia. Ten, kto nie myśli, nie jest w stanie kochać. Nie trzeba wcale myśleć po to, by skrzywdzić samego siebie czy kogoś innego. Trzeba natomiast być niezwykle rozważnym po to, by kochać. Zwłaszcza wtedy, gdy przychodzi nam kochać taką osobę, która nie kocha nawet samej siebie.
- Czy może Ksiądz podać jakieś inne jeszcze argumenty na uzasadnienie powszechnego przecież przekonania, że miłość to uczucie?
Rzeczywiście takie przekonanie jest mitem równie błędnym, co powszechnym. Zdarza się, że nawet niektórzy rodzice czy księża rozpowszechniają powyższy mit. Tymczasem gdyby miłość była uczuciem, to byłaby tak samo zmienna, jak zmienne są uczucia. Właśnie z tego powodu takiej ?uczuciowej? miłości nie wolno byłoby ślubować. Nie możemy ślubować naszych stanów emocjonalnych, gdyż przynajmniej w pewnym zakresie nawet dla nas samych są one nieobliczalne. Od naszych decyzji zależą nasze zachowania, ale nie nasze uczucia. Te bowiem zależne są od wielu czynników: od sytuacji, w której się znajdujemy, od tego, w jaki sposób odnosi się do nas drugi człowiek, a nawet od tego, jaka jest pogoda czy ile godzin spaliśmy minionej nocy. Jednym mitem jest przekonanie, że miłość to uczucie, a mitem drugim jest wiara w to, że kto kocha, ten przeżywa jedynie miłe uczucia, czyli tak zwane ?piękne uczucie miłości?. Prawdą jest natomiast to, że kto kocha, ten przeżywa silne uczucia, ale są to uczucia zróżnicowane: od wielkiej radości do ogromnego bólu i cierpienia, którego doświadczamy na przykład wtedy, gdy kochana przez nas osoba błądzi, gdy jest przez kogoś krzywdzona albo gdy ciężko choruje. Człowiek, który kocha, jest wrażliwy emocjonalnie, jak dziecko, a jednocześnie jest to ktoś, kto - w przeciwieństwie do dziecka! - nie kieruje się emocjami i uczuciami. Ten bowiem, kto kocha, kieruje się mądrością, odpowiedzialnością, wiernością i zdrowym rozsądkiem, a nie nastrojem chwili.