Miałam sporo możliwości, ale wolałam polubowny rozwód. Pranie brudów w sądzie by nas tylko wykończyło. A ja chce żyć smile
Uważam mimo wszystko ,że to jego mieszkanie, dlatego nie czułabym sie komfortowo zabierajac je mu, badz dzielac na dwa mniejsze. Chce mieć czyste sumienie, jest ojcem moich dzieci i zawsze będziemy mieć jakiś kontakt, ze względu na nie.

Dziś kolejny słoneczny dzień, aż żyć sie chce wink

Ela210 napisał/a:

wygląda na to, że niby myślisz rozsądnie, ale jesteś bardzo wygodna. Tysiace kobiet w takiej sytuacji nie czeka na mieszkania komunalne, bo nawet nie ma takiej opcji.
Ty wybrałaś czekanie, bo chcesz to mieszkanie to ponoś konsekwencje. A czy to zaakceptuje jakiś przyszły partner- ja wątpię, ale też nie jest powiedziane, że natychmiast znajdziesz kogoś do życia. Komuś kto szuka przelotnej znajomości twój ex przeszkadzał nie będzie, bo chyba w domu nie
bedziesz  się spotykać..


Zeby dostac mieszkanie komunalne, trzeba spelnic szereg warunkow, ktore ja spelniam, dlatego czekam. Mozesz mnie nazywac wygodna,nie obrazam sie smile,  ja mam dwojke dzieci o ktore musze zadbac i nie chce zalowac, ze podjelam ta decyzje.

Secondo1 napisał/a:
Impulss napisał/a:

Cześć Wszystkim.
Mam olbrzymi problem, który nie pozwala mi swobodnie cieszyc sie zyciem. W styczniu zeszlego roku rozwiodlam sie z mezem. Mamy dwojke super dzieciakow i niestety musimy wspolnie mieszkac pod jednym dachem. Czekam na mieszkanie komunalne, ale to może potrwać jeszcze ze 2 lata. Wyprowadzić się i wynająć nie moge, bo stracę możliwość starania się o owe mieszkanie, z kolei wynajmować do końca życia mi się nie uśmiecha. Ex o wyprowadzce na 2 lata nie chce słyszeć, bo to 'jego' . Życie pod jednym dachem nie należy do przyjemności, kłótnie są dalej i chwilami mam dosc. Jestem samotna, chciałabym mieć kogoś bliskiego(mezczyzne), z kim mogłabym spędzać miło czas, przy kim bym rozkwitla na nowo. Myslicie, ze mam szanse w obecnej chwili poznac mezczyzne, ktory zaakceptuje ta sytuacje?

Jest jeden jedyny wary polecenia sposob :
- stać się samodzielna, niezależna - od jakiegokolwiek faceta.

w tej chwili mieszkasz w mieszkaniu ex-, jeżeli znajdziesz faceta z mieszkaniem to znowu bedziesz zdana na jego łaskę i widzimisie.

- alimenty masz zasądzone, ex- placi ?

Teraz płaci, ale jak sie wyprowadze nie dalabym sobie reki uciac czy tez tak bedzie.

misiando napisał/a:

Wiesz, podziwiam twojego byłego.

Mieszkanie jest na niego, czy jego ojca, rozstaliście sie rok temu, a on Cie na korytarz nie wystawił.

Dobry człowiek z niego musi być.

Jak żaden.

To nie jest zly czlowiek w gruncie rzeczy tylko jest slaby psychicznie.
On nie moze mnie wyrzucic, bo jestem tam zameldowana wraz z dziecmi. Zgodnie z prawem jestem najemca tego mieszkania w polowie, bo do najmu doszlo po slubie.
Teoretycznie moglabym pojsc wynajac cokolwiek tylko:
-pozbawiam sie mozliwosci uzyskania mieszkania od miasta(najem od miasta to dla mnie olbrzymie bezpieczenstwo)
-standard zycia moich dzieci i moj sie pogorszy (czytaj wakacje, weekendowe wypady etc)

Ja mam dwojke dzieci i nie moge ryzykowac, wole stopniowo ale pewnie budowac moja przyszlosc.
Zwyczajnie brakuje mi kogos bliskiego.

Z Waszych wypowiedzi wynika, ze faktycznie powinnam odpuscic sobie póki co mężczyzn i zaczekać na swoje mieszkanie, a wtedy wszystko bedzi ełatwiejsze do poukładania.

Moim błędem było to, że zakochałam się w niewłaściwym facecie. My do siebie nie pasujemy.

Chyba nie przeczytałeś wszystkich postow

Moim błędem było to, że zakochałam się w niewłaściwym facecie. My do siebie nie pasujemy.

Chyba nie przeczytałeś wszystkich postow

Rozwijam się, mam swoje pasje, to nie tak że moje życie jest puste, ja jestem względnie szczęśliwa, bo przede wszystkim jestem wolna mentalnie(jakkolwiek to zabrzmi:))
Ale faktycznie potrzebuje czasu, nie chce mi się pakować w coś, co będzie mi podcinac skrzydła.
Chodzi o to że czuje że czas plynie a ja nie robie sie mlodsza.
To nie była moja pierwsza milosc smile

rampampam napisał/a:
Impulss napisał/a:
maku2 napisał/a:

Oczywiście że możesz poznać mężczyznę i to nie jednego.

Właśnie sęk w tym że chce poznać tego właściwego.

A może po prostu poczekaj, aż poznasz. A jak poznasz, to wtedy się zastanowisz.


Przyszła wiosna, nowe nadzieje i coś zaiskrzylo we mnie, że bym chciała mieć kogoś    dla siebie.

czekoladazfigami napisał/a:

A nie możesz po prostu poszukać lepszej pracy? Masz +500, jakieś inne dodatki z mopsu.

Nie biorę żadnych zasiłków,tylko + 500 na drugie dziecko. Zarobki mam za duże żeby brać cokolwiek. Gdybym miała pewność, że ex będzie płacił alimenty(pracuje na czarno) to może bym zaryzykowala. Boję się że w pojedynkę nie udzwigne finasowo wynajmu i zycia.

10

(31 odpowiedzi, napisanych ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD)

Tak Tak, jak o tym pomyśle to nie wiem czy się śmiać czy płakać...
Oczywiście nie ma mowy o sprowadzaniu kogoś do domu, ani z mojej strony ani jego.
Starszy syn rozumie już cała sytuację, wie że za jakiś czas się wprowadzimy.
Niestety tu żadna instytucja nie pomoze.
Muszę czekać na swoją kolej i tyle.

11

(31 odpowiedzi, napisanych ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD)

maku2 napisał/a:

Oczywiście że możesz poznać mężczyznę i to nie jednego.

Właśnie sęk w tym że chce poznać tego właściwego.

12

(31 odpowiedzi, napisanych ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD)

czekoladazfigami napisał/a:
Impulss napisał/a:
czekoladazfigami napisał/a:

Skoro mąż je wynajmuje to ma rację. Na niego są papiery i ty się wyprowadź. Albo się dostosuj do sytuacji. Nie jesteś pępkiem świata. Twój mąż też może chcieć na nowo ułożyć sobie życie.

Oczywiście, że nie jestem pepkiem swiata smile
A Ciebie coś nie ugryzlo?:)
Tylko, że jego stać na to by wynająć, zasłania się dziećmi, że chce przy nich byc. Ja nie mogę się wyprowadzić, bo nie dostanę mieszkania od miasta, stwierdza że skoro wynajmuje gdzieś na rynku, to znaczy ze mnie stac na wynajmowanie. Moja sytuacja finansowa nie jest az tak dobra, bym mogla sobie na to pozwolić.

Nic mnie nie ugryzło... Stwierdzam tylko fakt. Jak ci nie pasuje obecna sytuacja, to wynajmij sobie pokój, a dzieci zostaw z mężem. Ew szukaj faceta z  mieszkaniem. Ale to już zalatuje desperacja...

Nie wyobrażam sobie aby dzieci miały ze mną nie mieszkac. Nie chce się wyprowadzać do innego mezczyzny(notabene którego nie ma). Zawsze bylam samodzielna i taka chce pozostac(czytaj własne mieszkanie), aby nigdy więcej nie godzić się na poniżanie i brak szacunku.
Chce przez ten okres czasu, kiedy jeszcze mieszkamy razem, po malu układać sobie życie. Stąd zadalam pytanie, czy mam szanse spotkać kogoś wartościowego, z kim mogłabym budować przyszłość. Kto zaakceptuje moje dwu letnie mieszkanie z byłym mężem.

13

(31 odpowiedzi, napisanych ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD)

czekoladazfigami napisał/a:

Skoro mąż je wynajmuje to ma rację. Na niego są papiery i ty się wyprowadź. Albo się dostosuj do sytuacji. Nie jesteś pępkiem świata. Twój mąż też może chcieć na nowo ułożyć sobie życie.

Oczywiście, że nie jestem pepkiem swiata smile
A Ciebie coś nie ugryzlo?:)
Tylko, że jego stać na to by wynająć, zasłania się dziećmi, że chce przy nich byc. Ja nie mogę się wyprowadzić, bo nie dostanę mieszkania od miasta, stwierdza że skoro wynajmuje gdzieś na rynku, to znaczy ze mnie stac na wynajmowanie. Moja sytuacja finansowa nie jest az tak dobra, bym mogla sobie na to pozwolić.

14

(31 odpowiedzi, napisanych ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD)

Lady Loka napisał/a:

A czemu nie podzieliliście mieszkania przy podziale majątku? Moglibyście sprzedać i każdy miałby swoją część. Ewentualnie mąż musiałby spłacić Ciebie, gdyby chciał tam mieszkać.

Ponieważ to mieszkanie też jest komunalne, po jego ojcu. On najmuje je od miasta, sprzedać nie można. Sytuacja patowa

Cześć Wszystkim.
Mam olbrzymi problem, który nie pozwala mi swobodnie cieszyc sie zyciem. W styczniu zeszlego roku rozwiodlam sie z mezem. Mamy dwojke super dzieciakow i niestety musimy wspolnie mieszkac pod jednym dachem. Czekam na mieszkanie komunalne, ale to może potrwać jeszcze ze 2 lata. Wyprowadzić się i wynająć nie moge, bo stracę możliwość starania się o owe mieszkanie, z kolei wynajmować do końca życia mi się nie uśmiecha. Ex o wyprowadzce na 2 lata nie chce słyszeć, bo to 'jego' . Życie pod jednym dachem nie należy do przyjemności, kłótnie są dalej i chwilami mam dosc. Jestem samotna, chciałabym mieć kogoś bliskiego(mezczyzne), z kim mogłabym spędzać miło czas, przy kim bym rozkwitla na nowo. Myslicie, ze mam szanse w obecnej chwili poznac mezczyzne, ktory zaakceptuje ta sytuacje?