Brat mojego męża i jego żona działają na zupełnie innych falach niż ja i mój mąż, mimo iż są w podobnym wieku. Dla nich najważniejsze są imprezki i to oczywiście suto zakrapiane. Ostatnio stwierdzili, że my mamy problemy 50-latków. Absolutnie się z tym nie zgadzam, po prostu nie jesteśmy już smarkaczami i znamy realia życia. Trudno im to wytłumaczyć. Ostatni zapytali mnie np. kiedy się w końcu z nimi upiję? 
Ciągle tylko w ich życiu ten alkohol. Są mało rodzinni, do własnych rodziców przyjeżdżają praktycznie z obowiązku (szwagrostwo mieszka za granicą). Ostatnio spędziliśmy z nimi 4 dni i już po 1. dniu miałam ich dość, ale nie dałam tego po sobie poznać i jakoś wytrzymałam. Szwagier jest pod ogromnym wpływem swojej żony, to, co ona powie jest super, a słowa pozostałych, w tym rodziny, non stop oboje krytykują.
Nie wiem już jak ocieplić te kontakty? Jak ich zrozumieć? 
- Celia
- Zbanowany
- Nieaktywny
- baraBarbara
- Przyjaciółka Forum
- Nieaktywny
obawiam sie że sama nie dasz rady, by było lepiej obie strony musza tego chcieć, bardzo trudno jest takie coś zdziałać bo nawet jak będziesz sie produkować na najwyższych obrotach to nic nie wskurasz
ja bym olałam ( mam podobna sytuacje i mam to gdzies brak sił i totalne wyczerpanie, praca za dwóch itepe...)ehh no takie moje zdanie
powodzenia 
- blanche
- Netbabeczka
- Nieaktywny
Problemy 50-latków to mają chyba oni. Skoro często balują to kryzys wieku średniego się objawił. Próbują się odmłodzić za wszelką cenę. Jeżeli kogoś urażę to przepraszam, ale żeby w dojrzałym wieku marzeniem było upić się to dla mnie niepoważne, tak postępują małolaty, które w ten sposób "smakują" życia. Nie możesz się z nimi dogadać przez wspólną popijawę przecież! I jeszcze ich krytyka rodziny. Nie dziwię się, że za nimi nie przepadasz. Wasze kontakty ograniczają się prawdopodobnie do paru spotkań rocznie, nie lepiej zacisnąć zęby i wytrwać je bez polepszania stosunków? Moim zdaniem to niemożliwe, tym bardziej, że do cieplejszych relacji potrzebny jest stały kontakt. A rozmów telefonicznym pewnie też wiele nie ma...
- Celia
- Zbanowany
- Nieaktywny
Rzeczywiście, kilka kontaktów w ciągu roku, czasami jakieś rozmowy tel. i to na razie musi wystarczyć. Nic na siłę nie da się zrobić...
- Amelia*
- Przyjaciółka Forum
- Nieaktywny
po prostu ich toleruj.Spotykaj sie od czasu do czasu,kontakt z nimi miej,
ale nic poza tym.
Narzeczona brata mojego lubego jest nieznosna,a tez ja musze znosic na
codzien i to jest na zasadzie: czesc,kilka slow z nia zamienie i nic wiecej.
- koma5
- Zbanowany
- Nieaktywny
Problemy 50-latków to mają chyba oni. Skoro często balują to kryzys wieku średniego się objawił. Próbują się odmłodzić za wszelką cenę.
Wybacz, ale większej głupoty dawno nie słyszałam. Widocznie masz do czynienia tylko ze smutasami, radiomaryjnymi ciotkami z średnim wieku, co to zapomniały, że sexowną bieliznę kobieta powinna nosić zawsze. Jestem po 50, ale nie uważam, że teraz powinnam być grubą, zaniedbaną kobitą, śmierdzącą kluchami i kotletami, bo życie towarzyskie, dbanie o siebie, imprezy i radośc życie mam już za sobą.
Bardzo Ci współczuję, bo myślę, że taka będziesz po 50.
Wracając do tematu wątku:
Myślę, że powinnaś dać sobie spokój. Ty masz taki pogląd na życie, a oni inny. Maja pieniądze, żyją normalnie, bez zaniedbywania dzieci i bliskich, to niech tak robią. Ty ich znasz tylko na podstawie ich pobytu w kraju - maja urlopy, odpoczywają, korzystają z efektów swojej ciężkich pracy. MAJA PRAWO, NIECH BALANGUJĄ. Wrócą do siebie i pewno znów zaczną zarabiać i oszczędzać jak Ty tutaj.
- blanche
- Netbabeczka
- Nieaktywny
Koma, nie czytasz dokładnie. Moja opinia nie dotyczy wszystkich osób po 50-tce, tylko jednej pary, którą opisywała Celia. Dlatego stwierdzenia iż:
Wybacz, ale większej głupoty dawno nie słyszałam. Widocznie masz do czynienia tylko ze smutasami, radiomaryjnymi ciotkami z średnim wieku, co to zapomniały, że sexowną bieliznę kobieta powinna nosić zawsze.
są nader błędne
Nie uważam, żeby 50 na karku była równoznaczna ze skazaniem na dewocję i z mojego poprzedniego postu także to nie wynika. Nie rozumiem więc, dlaczego tak surowo mnie osądziłaś.
Najpierw piszesz
Jestem po 50, ale nie uważam, że teraz powinnam być grubą, zaniedbaną kobitą, śmierdzącą kluchami i kotletami, bo życie towarzyskie, dbanie o siebie, imprezy i radośc życie mam już za sobą.
Nie osądzam od czci i wiary wypielęgnowanych, eleganckich, nowoczesnych pięćdziesięcioletnich (i starszych) kobiet. Przeciwnie, w każdym wieku powinnyśmy wzbudzać podziw u obu płci, tryskać humorem i wigorem?. Ale imprezowanie na umór nie wypada ani dwudziestolatce, ani starszej pani. Sama to zauważyłaś Każdy ma prawo do życia w taki sposób, jaki mu się podoba. Lepiej pachnieć kotletami niż alkoholowymi oparami, prawda? ?
I, droga Komo, bliscy Celii właśnie zaniedbują rodzinę
Są mało rodzinni, do własnych rodziców przyjeżdżają praktycznie z obowiązku
A dlaczego? Bo wolą imprezy nad spotkania z rodzicami. To żałosne, a nie godne podziwu. Na pewno z tej pary brać przykładu nie będę?
Dla lepszego zrozumienia tematu odsyłam do pierwszego postu Celii.
Pozdrawiam
- oliwka
- 100% Netkobieta
- Nieaktywny
Ja Celio odpuściłabym sobie ich.Poprostu każdy z Was ma inne podejście do życia.Tak to jest już w życiu,że nie z wszystkimi udaje nam sie miło spędzać czas i nawiazac kontakt.Nie wiadomo,co robiłabyś to kontaktu nie złapiesz.Masz swoje podejście do życia i tego się trzymaj.Wiem,ze chciałabys utrzymywać dobre stosunki z nimi,bo to rodzina,ale jeżeli jest między Wami bariera zwiazana z poglądem na życie to nie warto się starać,bo robiąc po swojemu zawsze bedziesz dla nich osobą wiekową.Ty wolisz spedzać czas na spacerowaniu czy czytaniu książek a oni wolą taką rozrywke jak imprezy i alkohol.Oni powinni uszanowac Ciebie a Ty w jakis sposób uszanuj ich podejście do życia,chociaż Cię to bardzo wkurza.
- koma5
- Zbanowany
- Nieaktywny
blanche, dość wyraźnie wyraziłaś się w tamtym poście, acz niespecjalnie delikatnie...
ad rem: skoro odwiedzają rodzinę "z obowiązku", to jednak swe obowiązki znają. Wielu ludzi i tak nie robi...Nie musisz ich rozumieć- wystarczy, że zaakceptujesz ich w swojej rodzinie. I tyle. Nie piszesz, żeby robili komukolwiek krzywde swoim postępowaniem, niedopełniali obowiazków czy przepijali całą kasę. Ja myslę, sobie, że to tylko forma zabawy, gdy przyjadą do kraju. Podejrzewam, że maja nieco wiecej pieniędzy, to sobie pozwalają...
Mnie by to nie raziło, przeciez nie musisz z nimi przestawać.
- blanche
- Netbabeczka
- Nieaktywny
Prosiłam o powtórne przeczytanie postu Celi... Do przejrzenia mojego postu już zachęcać nie będę, bo i tak nie chcesz zrozumieć podawanych przeze mnie argumentów, trudno.
[guote=Celia]Szwagier jest pod ogromnym wpływem swojej żony, to, co ona powie jest super, a słowa pozostałych, w tym rodziny, non stop oboje krytykują.[/guote]
Powyższy cytat właśnie świadczy o złym traktowaniu rodziny. Bo jak inaczej nazwać nie liczenie się z opinią najbliższych osób? Widocznie ta para nie życzy sobie należeć do grona lubianych członków rodziny.
11 2009-08-04 19:23:08 Ostatnio edytowany przez Celia (2009-08-04 19:24:02)
- Celia
- Zbanowany
- Nieaktywny
koma5, niestety nie jest tak, że mają więcej pieniędzy, dlatego pozwalają sobie na to i owo. Normalnie zarabiają, bez rewelacji. Myślę, że bardziej zachłysnęli się innym krajem, innymi ludźmi...To, co związane z Polską jest już dla nich do niczego. Mieszkają tam na stałe, raczej nie ma mowy o powrocie do ojczyzny. Na domiar złego, małżeństwo też im zaczęło się sypać.
- suzz
- Zbanowany
- Nieaktywny
Celia, współczuję takich kontaktów, zapewne to przykre tak żyć. A co możesz z tym zrobić..hm.. może kiedy przyjeżdżają po prostu staraj się jakoś nawiązywać tematy.. opowiadaj co działo się kiedy ich nie było... Może i to nie jest rewelacyjny pomysł, jednak warto minimalny chociaż kontakt utrzymać, a jeśli już napawdę się nie da to zwyczajnie przestań się tym przejmować i żyj własnym życiem. Pozdrawiam serdecznie
- Kennedy
- Netbabeczka
- Nieaktywny
Celio, niestety ludzi na siłę nie zmienisz. Sami zrozumieją po pewnym czasie swoje błędy.
A że są nieznośni, to musisz to jakoś ścierpieć. Nie spotykacie się często, więc to też nie żadna tragedia .
