Opiszę Wam moją życiową historię. Ona zmieniła bieg całego mojego życia.
Wzytko zaczęło się w 2005 roku. Grudzień, rodzice na mikołajki sprawili nam stałe łącze... Wiadomo, jak to nowe to wszyscy chcieli korzytać. Komputer chodził non stop, ale korzystałam tylko z niego ja i mój brat. Po tygodniu mama chciała by ją nauczyć korzystania z komputera i najprostzych portali, komunikatora. Opanowała w mgnieniu oka pocztę, czat i gg. I się zaczęło. Matka zaczęła całe noce spędzać przed komputerem... Doszły rozmowy głosowe z poznanymi w sieci osobami. Zaczęło mnie to irytować. Najgorsze było to, że ona wolała komputer od nocy w sypialni z mężem. Miałam niecałe 15 lat, ale chciałam mieć nad nią kontrolę. Po 1.5 miesiąca jej użytkowanina komputera zaczęłąm czytać archiwa, przeglądałam smsy. Matka żaliła się, jak bardzo jej jest źle w domu, jak czuje się wykorzytywana i poniżana... Nie musiała pracować. Ojciec zapewniał nam wszystko, niczego nie brakowało. Miała tylko posprzątać, ugotować i czaem nas - dorastajacych - przypilnować.
Wiecie co także mnie rozwalało? To, że ona dawała nam kary. Zabraniała korzystania z komputera za byle co. Za to, że pokłociłam się z bratem, że odpyskowałam. Wcześniej nawet na to nie zwracała uwagi. A ktokorzystał z komputera? matka.
Przejdzmy do rzeczy. Pewnego marcowego dnia oświadczyła ojcu, że chce rozwodu. Że nie kocha, że miłość się wypaliło. Ciekawa byłam, co pisała w sieci.. Przeraziłam się. Wirtualny sex, namowy jakiegoś faceta by odeszła że zaopiekuje się nią...
No i odeszła. Zabrała rzeczy, założyła sprawę o rozwód i wyprowadziła się 60 km od domu. Nie mogę jej wybaczyć. Już nie chodzi mi o rozwód, bo takie rzeczy się zdarzają, ale o to że zostawiła swoje dzieci! To było najgorsze. Zostawiła nas samych, z ojcem.. Mówiła, że to dla naszego dobra, że tak nam będzie lepiej... Nie pomyślała o tym, że może nam być źle.
brat zamknął się w sobie. Ja zaczęłam się okaleczać. Pojawiły się nieudane próby samobójcze. Takie wołanie o pomoc. I uwierzcie mi, nikt się tym nie zainteresował. nikt mi nie pomógł. Nikt.. W szkole pedagog stwierdziła, że naciągam problemy. W domu nie dało się oddychać. Ojciec się rozpił, zaczęło się piekło, które trwa...
Zbierałam się ponad dwa lata.. Dopiero niedawno udało mi się z tego wyjść i zacząć żyć. Do czasu. Do momentu, kiedy matka nie zaszła w ciążę. Znienawidziłam ją. Zostawiła jedną rodzinę, a zakłada drugą... Znowu przyszedł ciężki czas w moim życiu... Ale już się podnoszę. Pokochałam Maleństwo, ale matce nie wybaczę. Nigdy.
Ojcu tez nie wybaczę. Pije i ma mnie gdzieś. Jak skończę szkołę to pierwsze co zrobiem, to wyniosę się z domu...
No to trochę mnie poznaliście...