Mój mąż pracuje od jakiegoś czasu w Norwegii,ja z córka dojedziemy do niego w lipcu i planujemy zostać na stałe. Dodałam się do kilku grup na FB,coś typu Polacy w Norwegii,żeby poczytać,może znaleźć jakieś wskazówki jak zacząć,jak się tam żyje itp. A znalazłam masę sfrustrowanych,złych na świat i ludzi internetowych hejterow. Pod każdym zapytaniem o pomoc w znalezieniu pracy,mieszkania,czy zwykłe pytania o życie tam przeważają odpowiedzi typu "zostań w Polsce","Norwegia się skończyła" czy "bez norweskiego nie masz tu czego szukać". Mąż pracuje w sporej firmie gdzie są ludzie różnych nacji,Polacy również. Opowiada że z każdym można się dogadać,wyjść na piwo czy zwyczajnie pogadać,tylko nie z Polakami. Ci konkretni z jego pracy są dokładnie tacy sami jak ci z grupek,gdy mąż powiedział że ściąga mnie i córkę do siebie został wyśmiany i usłyszał że jak szybko przyjedziemy tak szybko wrócimy bo "Norwegia się skończyła". Dlaczego tak jest? Czemu za granicą Polak Polakowi wilkiem? Smutne to bo jednak powinniśmy trzymać się razem a widzę coś dokładnie odwrotnego.
2 2023-03-12 15:08:27 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-03-12 15:11:54)
Skoro tak reagujesz, to znaczy, że żyjesz pod kloszem i czeka cię twarde spotkanie z rzeczywistością życia za granicą. Gdzie będzie ci pokazane przez miejscowych mieszkańców, że jesteś nie u siebie. Taka namiastka tego jak my traktujemy Ukraińców.
Co do wypowiedzi tam pracujących ludzi. Trzeba zrozumieć w jakiej oni są sytuacji. Często są sfrustrowani, bo ciężko pracują, bez satysfakcji - poza pieniędzmi, które i tak jak na Norwegię nie są takie duże. Do tego z reguły mają problemy rodzinne, bo on tam, a rodzina tu. Do tego dochodzi brak znajomości języka, stopniowe wchodzenie w alkoholizm i przeogromną pustkę życiową. Wielu już dawno po rozwodach, albo w trakcie.
Ale ja zdaje sobie sprawę że tam,jak i u nas imigrantów nie przyjmuje się z otwartymi ramionami i jestem na to przygotowana. Po prostu dziwi mnie dlaczego nasi rodacy zachowują się tak a nie inaczej. Dlaczego każdy post z zapytaniem o warunki życia tam spotyka się z wyśmianiem,hejtem a jego autor czyta tylko że ma nie przyjeżdżać. Czego ci ludzie się boją? Że zabierzemy im pracę? Czy po prostu czują się lepsi bo zarabiają w koronach,nie w złotówkach? Byłam swego czasu kilka miesięcy w pracy w Niemczech i nie spotkałam się z takim traktowaniem,może dobrze trafiłam,nie wiem. Dlatego jestem zaskoczona
4 2023-03-12 15:23:21 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-03-12 15:27:46)
Nie wiem jak w Norwegii, ale w Niemczech jeszcze przed wojna, inflacja i problemem z cenami za gaz i prad sytuacja gospodarcza bardzo sie zmienila w porownaniu z jeszcze 10 lat temu. To, ze ktso zarabia w euro czy koronach to nic nie naczy, bo wydaje sie tez w koronach czy w euro. I tu wszystko zalezy od fachu i firmy, w ktorej pracujesz. Jesli dobra branza, ty masz odpowiednie kwalifikacje i jest to duza firma to da sie dobrze zyc, ale patrzac po rodowitych niemcach, ktorzy mieli pecha z branza czy zawodem to zaczeli zyc jak w Polsce: od pierwszego do pierwszego. mam tu na mysli koszty utrzymania (jedzenie, oplaty za mieszkanie). jesli potrzebuja cos ponad to, bo np cos sie zepsulo musza brac z tego, co wczesniej odlozyli. domyslam sie ze stad te usmieszki, bo zycie przestalo sie oplacac, skoro tyrasz, a nci nie odlozysz.
nawet widac pto po oferowanych zasilkach, ktore zostaly ukrocone: kiedys jedna znajoma akurat stracila prace to dopiero zaszla w ciaze. od panstwa mogla liczyc mimo wszystko na wychowawcze elterngeld. dzis na zasilku juz by jej nie przyslugiwalo. bo jeod zasilku odliczaja
w waszym przypadku twoj maz musi ejdnak miec dobry fach i musi sie oplacac, skoro was sciaga. a w takim przypadku poprostu ignoruj takie glosy.
Faktycznie,byłam w Niemczech ponad 10 lat temu i wtedy ten kraj wydał mi się cudowny w porównaniu do Polski. Nie wiem jak tam jest teraz ale domyślam się że podobnie jak w całej Europie,ciężej niż wtedy. Mąż jest specjalistą w swoim zawodzie,dobrze zarabia i ma stały kontrakt w Norwegii,dlatego ściąga nas do siebie tym bardziej że w Polsce jest jak jest. Ja również nie siądę na pupie tylko będę pracować,na początku z angielskim bez norweskiego nie oczekuje kokosów ale z moim zawodem nie będę miała problemów z pracą. Ciekawa jestem czy Polacy w innych krajach są tacy jak ci w Norwegii czy to depresyjna Skandynawia tak na nich wpłynęła
6 2023-03-12 15:39:01 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-03-12 15:40:16)
Faktycznie,byłam w Niemczech ponad 10 lat temu i wtedy ten kraj wydał mi się cudowny w porównaniu do Polski. Nie wiem jak tam jest teraz ale domyślam się że podobnie jak w całej Europie,ciężej niż wtedy. Mąż jest specjalistą w swoim zawodzie,dobrze zarabia i ma stały kontrakt w Norwegii,dlatego ściąga nas do siebie tym bardziej że w Polsce jest jak jest. Ja również nie siądę na pupie tylko będę pracować,na początku z angielskim bez norweskiego nie oczekuje kokosów ale z moim zawodem nie będę miała problemów z pracą. Ciekawa jestem czy Polacy w innych krajach są tacy jak ci w Norwegii czy to depresyjna Skandynawia tak na nich wpłynęła
Moja kuzynka wrcoila z niemiec do Polski i nie odczula roznicy. Zyje jej sie tak samo, ale jak juz wspomnialam. ona nie jest jakims wybitnym specjalista, do tego jezyk sredni. Szkole ukonczyla w Polsce, nie w Nimeczech (w porownaniu do mnie). Jej sie oplacilo wrocic. w miedzyczasie doszlo 500+, czego wczesniej nie bylo. Ci wszyscy komentujacy pewnie sa pokroju tej mojej kuzynki i sfrustrowani, ze teraz wszedzie ciezko. Potrafie to zrozumiec, ale z tego, co piszesz wy jestescie w innej sytuacji. Dobra firma, dobra specjalizacja, wiec macie perspektywy. Do tego oczywiscie na jedne zawody jest zapotrzebowanie, na inne nie. Z tego, co piszez, na wasze jest, wiec mozecie liczyc na lepsze warunki/pensje. No i nic nie zastapi tego, ze rodzina bedzie razem. Malzenstwo na odleglosc to zadne malzenstwo.
Ja co prawda za granicą nie pracuję i nie mieszkam, ale mój mąż i owszem I zawsze powtarza, że jak na kogoś uważać za granicą to na Polaków właśnie... utopili by w łyżce wody tych, którym tylko powodzi się nieco lepiej. Nie wiem na ile to pech co do poznawanych osób, a na ile prawda ale powtarza to często.
Ja co prawda za granicą nie pracuję i nie mieszkam, ale mój mąż i owszem I zawsze powtarza, że jak na kogoś uważać za granicą to na Polaków właśnie... utopili by w łyżce wody tych, którym tylko powodzi się nieco lepiej. Nie wiem na ile to pech co do poznawanych osób, a na ile prawda ale powtarza to często.
No właśnie,też słyszałam kilka razy to określenie i ciekawa jestem dlaczego tak jest. Czy my Polacy jesteśmy takim zawistnym narodem czy dopiero na emigracji to z nas wyłazi? Zastanawiające
Powiem szczerze, wielu jest frustratów, ale są też normalni, przyjaźni ludzie. Mieszkałam w kilku krajach, w każdym czułam się dobrze i potrafiłam znaleźć przyjaznych ludzi, w tym Polaków. Pozdrawiam
Czemu za granicą Polak Polakowi wilkiem? Smutne to bo jednak powinniśmy trzymać się razem a widzę coś dokładnie odwrotnego.
Może dlatego, że większość osób które wyjechały to osoby bez wykształcenia ani żadnych sensownych umiejętności (ci którzy coś umieli zostali w Polsce i świetnie sobie radzą).
Oczywiście to okrutne uogólnienie! Podkreślam to bardzo mocno - nie piszę o wszystkich!!!
Spędziłem ponad 20 lat za granicą i miałem sporo kontaktu z Polakami. Niestety, prawdziwe jest powiedzenie "jeżeli Polak za granicą nie zaszkodził, to już pomógł". Wychodzi na wierzch cała zaściankowość, zazdrość, zawiść, podejście "aby mu krowa zdechła!".
A może po prostu za granicą wychodzi na jaw prawda jacy jesteśmy jako naród?
11 2023-03-13 01:24:50 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2023-03-13 01:26:12)
Polak Polakowi Polakiem. Niestety jesteśmy jedynym takim zawistnym narodem, który swojego traktuje jak wroga, jeśli tylko ma lepiej niż on sam. Nie wszyscy oczywiście, ale też faktem jest że z Polski prawie cała patologia wyjechała za granicę. Oczywiście są też i normalni Polacy za granicą, ale niestety to ta patologia robi nam opinię.
Ale ja zdaje sobie sprawę że tam,jak i u nas imigrantów nie przyjmuje się z otwartymi ramionami i jestem na to przygotowana. Po prostu dziwi mnie dlaczego nasi rodacy zachowują się tak a nie inaczej. Dlaczego każdy post z zapytaniem o warunki życia tam spotyka się z wyśmianiem,hejtem a jego autor czyta tylko że ma nie przyjeżdżać. Czego ci ludzie się boją? Że zabierzemy im pracę? Czy po prostu czują się lepsi bo zarabiają w koronach,nie w złotówkach? Byłam swego czasu kilka miesięcy w pracy w Niemczech i nie spotkałam się z takim traktowaniem,może dobrze trafiłam,nie wiem. Dlatego jestem zaskoczona
Nie wiem jak jest w Norwegii, ale generalnie wszystkie grupy typu Polacy w... to jest bagno. W UK to samo, ja nawet wypisałam się z tych grup bo normalnej odpowiedzi nikt tam nie dostanie. Albo narzekanie na wszystko, albo spam typu ktoś pyta jak szybko schudnąć, a ludzie wrzucają linki pod spodem . Żenada.Najgorsze typy ludzi siedzą na tych grupach. To są Polacy, którzy siedzą za granicą 10, 20 lat, język dalej na poziomie Kali jeść, Kali pić, beznadziejna praca na przysłowiowym zmywaku, bo i gdzie z takim językiem? Bez perspektyw na poprawę. Przemęczeni, odizolowani. Możliwe, że się boją, że ktoś im zabierze pracę, bo wiele nie trzeba, wystarczy że lepiej mówisz w danym języku.
Jedyne, z czym się zgodzę to że bez znajomości języka lepiej nie jechać bo się znajdziesz w takiej samej dupie.
Supełek napisał/a:Ale ja zdaje sobie sprawę że tam,jak i u nas imigrantów nie przyjmuje się z otwartymi ramionami i jestem na to przygotowana. Po prostu dziwi mnie dlaczego nasi rodacy zachowują się tak a nie inaczej. Dlaczego każdy post z zapytaniem o warunki życia tam spotyka się z wyśmianiem,hejtem a jego autor czyta tylko że ma nie przyjeżdżać. Czego ci ludzie się boją? Że zabierzemy im pracę? Czy po prostu czują się lepsi bo zarabiają w koronach,nie w złotówkach? Byłam swego czasu kilka miesięcy w pracy w Niemczech i nie spotkałam się z takim traktowaniem,może dobrze trafiłam,nie wiem. Dlatego jestem zaskoczona
Nie wiem jak jest w Norwegii, ale generalnie wszystkie grupy typu Polacy w... to jest bagno. W UK to samo, ja nawet wypisałam się z tych grup bo normalnej odpowiedzi nikt tam nie dostanie. Albo narzekanie na wszystko, albo spam typu ktoś pyta jak szybko schudnąć, a ludzie wrzucają linki pod spodem . Żenada.Najgorsze typy ludzi siedzą na tych grupach. To są Polacy, którzy siedzą za granicą 10, 20 lat, język dalej na poziomie Kali jeść, Kali pić, beznadziejna praca na przysłowiowym zmywaku, bo i gdzie z takim językiem? Bez perspektyw na poprawę. Przemęczeni, odizolowani. Możliwe, że się boją, że ktoś im zabierze pracę, bo wiele nie trzeba, wystarczy że lepiej mówisz w danym języku.
Jedyne, z czym się zgodzę to że bez znajomości języka lepiej nie jechać bo się znajdziesz w takiej samej dupie.
Z chęcią zaprosiłabym cię do siebie, żebyś poznała moje środowisko.
W szpitalu w którym pracuję jest co najmniej 2 chirurgów ze specjalizacją, obaj Polacy.
Pracują chyba 4 pielęgniarki z Polski, do tego laborantka też Polka.
No i ja A to naprawdę niezbyt wielkie miasto na granicy z Holandią i szpital też nie na miarę Los Angeles.
Jeśli jesteśmy jakimś bagnem, to sorry CatLady, że nie dorównujemy tobie
CatLady napisał/a:Supełek napisał/a:Ale ja zdaje sobie sprawę że tam,jak i u nas imigrantów nie przyjmuje się z otwartymi ramionami i jestem na to przygotowana. Po prostu dziwi mnie dlaczego nasi rodacy zachowują się tak a nie inaczej. Dlaczego każdy post z zapytaniem o warunki życia tam spotyka się z wyśmianiem,hejtem a jego autor czyta tylko że ma nie przyjeżdżać. Czego ci ludzie się boją? Że zabierzemy im pracę? Czy po prostu czują się lepsi bo zarabiają w koronach,nie w złotówkach? Byłam swego czasu kilka miesięcy w pracy w Niemczech i nie spotkałam się z takim traktowaniem,może dobrze trafiłam,nie wiem. Dlatego jestem zaskoczona
Nie wiem jak jest w Norwegii, ale generalnie wszystkie grupy typu Polacy w... to jest bagno. W UK to samo, ja nawet wypisałam się z tych grup bo normalnej odpowiedzi nikt tam nie dostanie. Albo narzekanie na wszystko, albo spam typu ktoś pyta jak szybko schudnąć, a ludzie wrzucają linki pod spodem . Żenada.Najgorsze typy ludzi siedzą na tych grupach. To są Polacy, którzy siedzą za granicą 10, 20 lat, język dalej na poziomie Kali jeść, Kali pić, beznadziejna praca na przysłowiowym zmywaku, bo i gdzie z takim językiem? Bez perspektyw na poprawę. Przemęczeni, odizolowani. Możliwe, że się boją, że ktoś im zabierze pracę, bo wiele nie trzeba, wystarczy że lepiej mówisz w danym języku.
Jedyne, z czym się zgodzę to że bez znajomości języka lepiej nie jechać bo się znajdziesz w takiej samej dupie.
Z chęcią zaprosiłabym cię do siebie, żebyś poznała moje środowisko.
W szpitalu w którym pracuję jest co najmniej 2 chirurgów ze specjalizacją, obaj Polacy.
Pracują chyba 4 pielęgniarki z Polski, do tego laborantka też Polka.No i ja A to naprawdę niezbyt wielkie miasto na granicy z Holandią i szpital też nie na miarę Los Angeles.
Jeśli jesteśmy jakimś bagnem, to sorry CatLady, że nie dorównujemy tobie
Weź jeszcze raz przeczytaj, co napisałam.
Wyklaruję ci dla ułatwienia: nie pisałam o wszystkich Polakach, tylko o tych na grupach na FB, o których pisze autorka.
15 2023-05-15 20:10:30 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2023-05-15 20:12:40)
Salomonka napisał/a:CatLady napisał/a:Nie wiem jak jest w Norwegii, ale generalnie wszystkie grupy typu Polacy w... to jest bagno. W UK to samo, ja nawet wypisałam się z tych grup bo normalnej odpowiedzi nikt tam nie dostanie. Albo narzekanie na wszystko, albo spam typu ktoś pyta jak szybko schudnąć, a ludzie wrzucają linki pod spodem . Żenada.Najgorsze typy ludzi siedzą na tych grupach. To są Polacy, którzy siedzą za granicą 10, 20 lat, język dalej na poziomie Kali jeść, Kali pić, beznadziejna praca na przysłowiowym zmywaku, bo i gdzie z takim językiem? Bez perspektyw na poprawę. Przemęczeni, odizolowani. Możliwe, że się boją, że ktoś im zabierze pracę, bo wiele nie trzeba, wystarczy że lepiej mówisz w danym języku.
Jedyne, z czym się zgodzę to że bez znajomości języka lepiej nie jechać bo się znajdziesz w takiej samej dupie.
Z chęcią zaprosiłabym cię do siebie, żebyś poznała moje środowisko.
W szpitalu w którym pracuję jest co najmniej 2 chirurgów ze specjalizacją, obaj Polacy.
Pracują chyba 4 pielęgniarki z Polski, do tego laborantka też Polka.No i ja A to naprawdę niezbyt wielkie miasto na granicy z Holandią i szpital też nie na miarę Los Angeles.
Jeśli jesteśmy jakimś bagnem, to sorry CatLady, że nie dorównujemy tobie
Weź jeszcze raz przeczytaj, co napisałam.
Wyklaruję ci dla ułatwienia: nie pisałam o wszystkich Polakach, tylko o tych na grupach na FB, o których pisze autorka.
Aha..
Czyli Polacy w... to nie o Polaków chodzi?
Mnie natomiast wkurzają takie osoby jak ty. Wielka, mądra Polka patrząca z góry na innych Polaków bo liznęła języka.
Nawet nie wiesz jak cięzko czasem ci głupi Polacy pracują, by wspomóc rodziny w Polsce. Ile krzywd i upokorzeń znoszą właśnie dlatego, że nie dane im było poznać wcześniej języka obcego.
O ile upokorzenia ze strony autohtonów są do zniesienia, to opinie takie ja ty wyrazasz od Polaków są po prostu chamskie.
Czyli Polacy w... to nie o Polaków chodzi?
Mnie natomiast wkurzają takie osoby jak ty. Wielka, mądra Polka patrząca z góry na innych Polaków bo liznęła języka.
Nawet nie wiesz jak cięzko czasem ci głupi Polacy pracują, by wspomóc rodziny w Polsce. Ile krzywd i upokorzeń znoszą właśnie dlatego, że nie dane im było poznać wcześniej języka obcego.
O ile upokorzenia ze strony autohtonów są do zniesienia, to opinie takie ja ty wyrazasz od Polaków są po prostu chamskie.
Chodziło mi typowo o grupy na FB.
Mnie z kolei wkurzają właśnie tacy ludzie jak na tych grupach. Przyjechali do danego kraju i narzekają na wszystko. Nie krytykuje ludzi za brak języka, nie każdy musi umieć, ale lubię takich którzy szanują swoją pracę. W końcu i ja i oni przyjechaliśmy tu na własne życzenie, skąd więc w nich taka niechęć do danego kraju, do miejscowych ludzi, do innych Polaków? Też przez kilka lat pracowałam w beznadziejnych miejscach, głównie gastronomia, ale to było dawno. Czasem trzeba sobie przemyśleć, czy nie lepiej by było wrócić do pl, bo może w Polsce da się znaleźć lepszą pracę niż np w UK bez języka. Po co mieszkać za granicą i żyć w taki sposób, jak kupka nieszczęścia?
Byłaś kiedyś na jednej z takich grup? Wejdź, poczytaj, zobaczysz o czym mówię. Albo spam, jak pisałam wyżej, albo krytyka. Szukałam ostatnio opinii o jednym mieście, bo planuję przeprowadzkę i opinie są różne, ale wejdź kuźwa na polskie forum i od razu jest gorycz, że dziura, że nudno, że tak, że śmak... Czytam, co oni piszą i się zastanawiam po co nadal tutaj siedzą, jeśli nic im się nie podoba.
Jasne, że w realnym życiu poznałam sporo innych Polaków, z którymi można normalnie rozmawiać, ale na grupy na FB nie ma po co wchodzić, bo normalnych ludzi tak za bardzo nie ma. Autorka głównie do grup na FB się odnosiła, tak jak i moja odpowiedź.
Mnie z kolei wkurzają właśnie tacy ludzie jak na tych grupach. Przyjechali do danego kraju i narzekają na wszystko. N
Gdzie narzekam na kraj w ktorym mieszkam? Choć jedno słowo przytocz.
Kończę z tobą dyskusję.
Z chęcią zaprosiłabym cię do siebie, żebyś poznała moje środowisko.
W szpitalu w którym pracuję jest co najmniej 2 chirurgów ze specjalizacją, obaj Polacy.
Pracują chyba 4 pielęgniarki z Polski, do tego laborantka też Polka
Ile procent polskich emigrantów stanowią chirurdzy, pielęgniarki, czy laborantki? Spędziłem trochę lat na emigracji i wiem doskonale jak to wygląda. Owszem, zdarzają się osoby na poziomie, wykształcone, wykonujące ambitne zawody, ale niestety zdecydowana większość wykonuje najprostsze prace fizyczne za bardzo niskie stawki. Pamiętam jaki szok przeżyłem, gdy przeczytałem że w UK spośród imigrantów ze wszystkich krajów świata, z różnych kontynentów, nacją która ma najniższe średnie zarobki są... Polacy! To były oficjalne statystyki opracowane przez instytucje państwowe, pewnie nadal do znalezienia. Bardzo źle to o nas świadczy jako o narodzie. Do tego w wielu polskich środowiskach panuje ogromna zawiść, obgadywanie za plecami, podkładanie świń w pracy, itd. Polskie piekiełko.
Bywa że ktoś żyje w jakiejś bańce i jest otoczony przez same osoby na poziomie i kompletnie nie rozumie narzekania na polskich emigrantów. Zdarza się. Sam z racji zawodu miałem przeważnie do czynienia z naukowcami, ludźmi na poziomie. Proponuję jednak choć na chwilę wyjść poza krąg znajomych i poznać trochę ludzi ze wspomnianych grup na FB, szczególnie z miast typowo robotniczych, w których jest największa koncentracja Polaków w danym kraju - szok gwarantowany!!! Jak to kiedyś stwierdziła moja znajoma: "dopóki mieszkałam w Polsce, nie miałam pojęcia że tacy ludzie w ogóle istnieją".
Czytam, co oni piszą i się zastanawiam po co nadal tutaj siedzą, jeśli nic im się nie podoba.
Też mnie zastanawia to zjawisko. Spotkałem grube dziesiątki osób, które szczerze nienawidziły kraju w którym przebywały, nienawidziły jego mieszkańców, a mimo to siedziały tam po 5, 10 lub 15 lat.
CatLady napisał/a:Mnie z kolei wkurzają właśnie tacy ludzie jak na tych grupach. Przyjechali do danego kraju i narzekają na wszystko. N
Gdzie narzekam na kraj w ktorym mieszkam? Choć jedno słowo przytocz.
Kończę z tobą dyskusję.
Gdzie powiedziałam, że narzekasz? Naucz się czytać, bo już kolejny raz nie rozumiesz, o czym ja piszę.
Ile procent polskich emigrantów stanowią chirurdzy, pielęgniarki, czy laborantki? Spędziłem trochę lat na emigracji i wiem doskonale jak to wygląda. Owszem, zdarzają się osoby na poziomie, wykształcone, wykonujące ambitne zawody, ale niestety zdecydowana większość wykonuje najprostsze prace fizyczne za bardzo niskie stawki. .
Teraz już coraz więcej można spotkać wykształconych Polaków na stanowiskach. Wiele osób na miejscu pokończyło studia, kursy itd. i dostępu lepsze pracę.
Bywa że ktoś żyje w jakiejś bańce i jest otoczony przez same osoby na poziomie i kompletnie nie rozumie narzekania na polskich emigrantów. Zdarza się. Sam z racji zawodu miałem przeważnie do czynienia z naukowcami, ludźmi na poziomie. Proponuję jednak choć na chwilę wyjść poza krąg znajomych i poznać trochę ludzi ze wspomnianych grup na FB, szczególnie z miast typowo robotniczych, w których jest największa koncentracja Polaków w danym kraju - szok gwarantowany!!! Jak to kiedyś stwierdziła moja znajoma: "dopóki mieszkałam w Polsce, nie miałam pojęcia że tacy ludzie w ogóle istnieją".
Otóż to. Te osoby, które są na poziomie raczej nie bywają na FB na grupach dla Polaków. Zazwyczaj są zintegrowane, mają mieszanych znajomych, nie tylko Polaków.
Jestem na FB na lokalnej sąsiedzkiej grupie i jest ok: wydarzenia, wymiana rzeczy, ostrzeżenia przed np złodziejami, zaginione zwierzaki - normalne rzeczy dot sąsiadów. Na polskiej grupie ktoś pyta o coś, o poradę, a pod spodem wyzwiska, chamskie odpowiedzi typu sprawdź se w google. Tacy tam są ludzie.
Autorce radzilabym nie szukać informacji czy znajomych na takich grupach.
Salomonko nie zachowuj się jak rządzący. Pisanie o ogóle patologii nie oznacza iż pisze się o wszystkich no chyba że sama się tak zachowałaś. W ogóle nie rozumiem tej nerwowości.