Kaszpir007 napisał/a:ulle napisał/a:Niektórzy mają szczęście, ale większość przechodzi przez istna drogę krzyżową.
Robisz bardzo fajne wrażenie, jednak masz chyba pewne wady. Jesteś za szczery i za bardzo wylewny. Wszystko też traktujesz zbyt poważnie i odbierasz bardzo osobiście.
Masz po prostu niedzisiejsze nastawienie do tego wszystkiego.
Grozi Ci więc, że szybko się wypalisz i być może wpadniesz jeszcze w jakieś kompleksy.
Jeśli nie wypracujesz w sobie umiejętności dystansowania się do tych znajomości, to szybko poczujesz się umordowany tymi znajomościami i stracisz nadzieję na ułożenie sobie życia osobistego.
Był tu całkiem niedawno wątek założony przez młodego faceta, który pisał, że na samą myśl o kolejnym spotkaniu w realu miał odruch wymiotny i całe spektrum objawów alergicznych. Chodził na te randki jak do kamieniołomów, jak niewolnik i kompletnie nie wierzył w powodzenie całej akcji.
Bo ileż można szukać i ileż razy można przeżywać kolejne porażki?
Już jedna porażkę człowiek bardzo przeżywa, dwie porażki strasznie, a co dopiero, jeśli człowiek non stop trafia na niewypał
No niestety ??? rodzice wpoili mi pewne zasady które powinny być standardem a nie są.
Masz racje , takie mam "wady" . Najgorsze że to są tak naprawdę zalety a w dzisiejszym świecie to wady ..
Wiesz ja sie chyba już wypaliłem.
Było kilka randek z kiloma kobietami , wszystkie kończyły się sukcesem i z każdą rozmawialiśmy z 2-3 godziny , wiec nie było nigdy niezręcznej ciszy ..
Ale potem następowało ochlodzenie i do następnych nie dochodzilo.
Wyjątek był z jedną kobietą , tam były 2 randki.
Więc tak pewne porażki. Bo jak widzę że świetnie sie rozmawia na randce to raczej człowiek myśli że bedą następne , tym bardziej że każde chcialy następnych ...
Wiem że jednej kobiecie sie mocno spodobałem , ale niestety ona mi zupełnie się nie spodobała i ja nie chciałem się ponownie spotkać.
Czy się wypaliłem , chyba tak.
Mialem w tym roku zauroczenie (domyślam się co bylo powodem i "paliwem" tego) dzięki któremu kilka miesięcy w moim życiu było cudowne i minęły mi jak jeden dzień.
Ale po zakończeniu zauroczenia obudziełem się na kacu i nie widzialem czemu w tym związku jestem i dlaczego . Co robię z kobietą która jest calkowitym przeciwieństwem mnie i z którą niema ani jednego podobnieństwa ani jednej cechy wspólnej.
Bo do tej pory w tych sprawach żyłeś, jakby w oderwaniu od rzeczywistości, żyłeś w jakiejś bańce. Kilkanaście lat dobrego małżeństwa tak wdrukowało Ci się w głowę, że dla Ciebie inna rzeczywistość nie istniała.
Miałeś przecież zestarzeć się przy swojej żonie, nie było żadnych sygnałów, że oto cały Twój świat nagle się skończy.
Rzucono Cię jednak na głęboką wodę i w wieku prawie pięćdziesieciu lat zmuszono do nauki życia od początku, zaczynania wszystkiego od nowa i od zera.
Nie wyobrażasz sobie innego życia życia niż z kimś w związku. Trudno się temu dziwić. Ciągle jesteś młodym mężczyzną i masz dużo wspaniałych rzeczy do zaoferowania jakiejś kobiecie.
Goni Cię też czas i słusznie, bo kobiety znacznie szybciej rezygnują z planów życia w związku, głównie dotyczy to pan 50+ wiele kobiet odnajduje sens i radość życia przy wnukach, wola mieć jedną czy dwie bliższe koleżanki do pogaduszek i z roku na rok coraz słabsze libido. Kobiety robią się wygodne, wola dbać o siebie niż o jakiegoś chłopa i przede wszystkim żyją wnukami. Ty byłbyś przyszywanym dziadkiem, więc w ogóle nie byłoby miejsca dla Ciebie.
Nie wiadomo, jak długo będą trwały Twoje poszukiwania, rok, dwa a może kilka lat?
Znam środowisko bardzo bogatych ludzi, milionerów i wyobraź sobie jakie tam odchodzą akcje. Jeden ma 50 milionów, wypasiona chałupę, teraz podchodzi pod siedemdziesiątkę i mówi do wszystkich kolegów " kobietę, kobietę mi dajcie" dali mu jedna Ukrainkę, posiedziala u niego kilka miesięcy obsypał ja złotem od stóp do głów, nosił na rękach, a ona któregoś dnia okradła go i uciekła. Ukradła mu półtora miliona, dla niego to były tylko drobne, więc nie rozpaczał, płakał jednak za nią, bo myślał, że ma kobietę na stare lata.
Mój były facet, też milioner i siedzi sam jak kolek w płocie i też płacze, żeby dali mu kobietę.
Tymczasem starszych i chętnych kobiet które chciałaby związać się z facetem jest jak na lekarstwo. Większość żyje przy rodzinie syna lub córki odnajdując wielkie szczęście w opiekowaniu się wnukami. Przy wnukach żaden facet nie ma szans.
Pisze o tym na wypadek, gdyby Twoje poszukiwania rozciagnelyby Ci się w czasie, to żebyś wiedział, iż potem będzie jeszcze trudniej.
Kaszmir, wszystko się zmieniło.
A ciekawe czy istnieją jeszcze biura matrymonialne? Takie klasyczne chyba już nie, ale może funkcjonują w przestrzeni internetowej? Może coś takiego byłoby lepsze od tech apek randkowych?
Może oferty takich biur są bardziej na poziomie, bo tam trzeba jednak zapłacić, więc byle flądra nie poleci do takiego biura, żeby płacić spore pieniądze, tylko prędzej zakwitnie na tych darmowych albo tanich?
Do biur matrymonialnych zazwyczaj zgłaszali się ludzie, który naprawdę szukali kogoś na poważne, a ponieważ płacono tam całkiem sporo, toteż ludność też była bardziej wyselekcjonowana.
Nie wiem jak jest dzisiaj.