Uciążliwości w przestrzeni biurowej. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 24 ]

Temat: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Cześć,
Od dłuższego czasu jestem pasożytem który poczytuje forum, dziś jednak chciałabym poprosić o poradę.
Otóż, mam dość niezrozumiałego kolegę, którego zachowanie pewnie mogłabym ignorować, gdyby nie smutny fakt, iż od kilku miesięcy dzielimy pokój w biurze.
Wcześniej nasze relacje były uprzejme acz zdystansowane, ale zasadniczo poprawne.
Niestety od czasu gdy dzielimy przestrzeń biurową, codziennie dochodzi do utarczek, złośliwości i niepotrzebnych rozmów. Ów Pan zaczepia mnie, wbija szpilę, na siłę ciągnie rozmowę, nawet jeśli go ignoruje.Kazdą utarczkę obraca w żart.
Oczywiście, nie pozostawałam mu dłużna.
Także w odpowiedzi, wbiłam szpilę, tu pokąsałam, tu rzuciłam coś złośliwego. Wieczne odbijanie piłeczki. W pewnej chwili, znudziła mnie taka potyczka, zaczęła dekoncentrować i przeszkadzać, dlatego zaczęłam go ignorować. Ostentacyjnie ignorować by dać jasno do zrozumienia, że nie chce kontaktu, zajmij się swoimi obowiązkami i pozwól na to mi. Niestety słowne komunikaty nie dały żadnych rezultatów.
Co gorsza, żadna z obranych taktyk nie przyniosła rezultatów. Milczę- zagaduje. Rozmawiam z kimś innym- zagaduje i włącza się w rozmowę. Proszę by dał mi spokój, bo potrzebuje ciszy- posiedzi pół dnia cicho, i znowu to samo. Jedyna sytuacja kiedy daje mi spokój, to kiedy jestem smutna.
Muszę dodać, że nie jesteśmy jedynymi osobami w pokoju, więc ma inne osoby które mogą poświęcić mu uwagę. Bywa też często poważny, opowiada o prywatnych sprawach, i tu dodam, że nigdy nie angażuje się w rozmowę. Unikam go także w przestrzeni poza pokojem.
W jaki sposób ustabilizować relacje tak byśmy sobie nie przeszkadzali? Myślałam by przeczekać przy uprzejmym ignorowaniu, ale ignorowany staje się bardziej zawzięty.
Dziękuję za przeczytanie i ew. rady:)

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Powiedzieć prosto asertywnie w twarz.ze daj mi spokój i juz.

3 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-08-08 22:04:53)

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Ja mam wrażenie, że to Ty się za bardzo na nim skupiasz.
Zwykle w biurze pracujemy w grupie osób i poza taką pracą, gdzie wszyscy ślęczą przed ekranami coś się dzieje. Ludzie rozmawiają, komentują bieżące sprawy.
Nie chcesz rozmawiać, toodpowiedz półsłówkiem, albo powiedz ze jesteś zajęta, sama powiedziałaś że potrafi być cisza pół dnia.
Jak chcesz kompletnej ciszy cały dzień to poproś szefa o osobny pokój.
Ja przez wiele lat miałam własny pokój bo swoją firmę.
Teraz pracuję  w stadzie ludzi, jak nie chcę rozwijać  konwersacji to nie rozwijam i już.
Mam sie na czym skupić.
Praca w firmie przypomina mi fontannę, cicho, cicho,  a potem gejzery i znowu cicho  i tak cały dzień naprzemiennie.
A Ty byś wolała coś przewidywalnego.
Nie zawsze jest tak jak sobie życzymy.
W firmie jest tak jak życzy sobie szef.
Jak będziesz szefem to możesz sobie zażyczyć, by nikt się nie wtrącał w rozmowę między Tobą a innym pracownikiem.
W tym układzie takie wymaganie by nikt nie przeszkadzał Ci gdy się wypowiadasz w wspólnym pokoju pracy jest wymaganiem na wyrost.

4

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.
Monstera Variegata napisał/a:

Cześć,
Od dłuższego czasu jestem pasożytem który poczytuje forum, dziś jednak chciałabym poprosić o poradę.
Otóż, mam dość niezrozumiałego kolegę, którego zachowanie pewnie mogłabym ignorować, gdyby nie smutny fakt, iż od kilku miesięcy dzielimy pokój w biurze.
Wcześniej nasze relacje były uprzejme acz zdystansowane, ale zasadniczo poprawne.
Niestety od czasu gdy dzielimy przestrzeń biurową, codziennie dochodzi do utarczek, złośliwości i niepotrzebnych rozmów. Ów Pan zaczepia mnie, wbija szpilę, na siłę ciągnie rozmowę, nawet jeśli go ignoruje.Kazdą utarczkę obraca w żart.
Oczywiście, nie pozostawałam mu dłużna.
Także w odpowiedzi, wbiłam szpilę, tu pokąsałam, tu rzuciłam coś złośliwego. Wieczne odbijanie piłeczki. W pewnej chwili, znudziła mnie taka potyczka, zaczęła dekoncentrować i przeszkadzać, dlatego zaczęłam go ignorować. Ostentacyjnie ignorować by dać jasno do zrozumienia, że nie chce kontaktu, zajmij się swoimi obowiązkami i pozwól na to mi. Niestety słowne komunikaty nie dały żadnych rezultatów.

Co gorsza, żadna z obranych taktyk nie przyniosła rezultatów. Milczę- zagaduje. Rozmawiam z kimś innym- zagaduje i włącza się w rozmowę. Proszę by dał mi spokój, bo potrzebuje ciszy- posiedzi pół dnia cicho, i znowu to samo. Jedyna sytuacja kiedy daje mi spokój, to kiedy jestem smutna.
Muszę dodać, że nie jesteśmy jedynymi osobami w pokoju, więc ma inne osoby które mogą poświęcić mu uwagę. Bywa też często poważny, opowiada o prywatnych sprawach, i tu dodam, że nigdy nie angażuje się w rozmowę. Unikam go także w przestrzeni poza pokojem.
W jaki sposób ustabilizować relacje tak byśmy sobie nie przeszkadzali? Myślałam by przeczekać przy uprzejmym ignorowaniu, ale ignorowany staje się bardziej zawzięty.
Dziękuję za przeczytanie i ew. rady:)

Za dużo między Wami trudnych emocji. Nawet gdy go ignorujesz robisz to ostentacyjnie. Odbijanie piłeczki weszło w ostrą fazę i mecz stał się wyczerpujący.
O co tak naprawdę walczycie? Co chcecie sobie udowodnić? A może nie sobie tylko innym osobom w pokoju?

5 Ostatnio edytowany przez edek z krainy kredek (2022-08-08 23:07:37)

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

powiedz mu patrzac gleboko w oczy.

Jak się do mnie nie odezwiesz przez 2lata...wyrucham cie jak najdziksza szmata, spełnie twoje fantazje ktorych nie znaja na pornhubie.

....po jego reakcji przynajmniej bedziesz wiedziała czy nie chodzi mu jakies seksualne urojenia, moze to frajer i bedzie milczał....kij go tam wie.

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.
Agnes76 napisał/a:

Za dużo między Wami trudnych emocji. Nawet gdy go ignorujesz robisz to ostentacyjnie. Odbijanie piłeczki weszło w ostrą fazę i mecz stał się wyczerpujący.
O co tak naprawdę walczycie? Co chcecie sobie udowodnić? A może nie sobie tylko innym osobom w pokoju?

Nie sądzę by któreś z nas chciało coś udowodnić drugiemu lub osobom z którymi dzielimy pokój.
Tu dodać należy, że mamy dobry kontakt z innymi, tylko w stosunku do siebie, nam nie po drodze.
Nie chce mu niczego udowodnić, na początku chciałam wygrać potyczki ale przeciwnik okazał się zbyt zajadły, więc odpuściłam.

Możliwe, że on chce walczyć dalej, bo traktuję to jak odskocznia od rutyny. Muszę dodać, że atmosfera w pokoju zawsze była żartobliwa, i często padały uszczypliwości ze strony kolegi z którym od lat się koleguje. Jednakże, taka komunikacja dotyczy tylko jego i wynika z zażyłości. Nie raz stopowałam niechlubnego bohatera tego postu, zaznaczając, że nie jesteśmy i nie będziemy na takim etapie zażyłości, więc proszę by dał mi spokój. Przyjął do wiadomości, dodał, że takich zażyłości nie chce, po czym sytuacja wracała do punktu wyjścia.
W jaki sposób pracować nad sobą, by ta sytuacja mnie nie obejmowała? Zakładam, że to we mnie jest problem i tylko mnie to męczy, więc jak nad sobą pracować?


#Edek.
Śmiechłam czytając Twoją wypowiedź, dziękuję za poprawę humoru! smile
Niestety, nie dam rady tego zrobić, nie przejdą mi te słowa przez usta. Co gorsza, gdyby to rozniosło, powstały by straszne plotki, które nie byłyby korzystne dla mojej kariery zawodowej.
Mogę sobie tylko wyobrazić, że gdyby przeszło mi to przez usta (bez śmiechu), zapadła by cisza jak w starych westernach, a potem zarzut o molestowanie.

#Ela210
Zaproponowane przez Ciebie rozwiązanie jest najlepsze ale niestety nie możliwe. Muszę się dostosować do sytuacji. Masz jednaj słuszność, że poświęcam mu zbyt dużo uwagi i nad tym powinnam pracować.

#Racja.
Najprostsze rozwiązania są zawsze najlepsze. Być może moje wcześniejsze stawianie granic nie było zbyt asertywne, więc zostało przyjęte jako żart?


Chciałabym bardzo podziękować za pochylenie się nad moją bolączką i próbę jej rozwiązania. Fajnie przeczytać spojrzenia z boku.

7

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

A dlaczego właściwie aż tak go nie lubisz?

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.
madoja napisał/a:

A dlaczego właściwie aż tak go nie lubisz?

W Twoim pytaniu uderzyły mnie słowa #aż tak nie lubisz#.Czy z moich wypowiedzi przebija się taka mocna niechęć? Myślałam, że sucho beznamiętnie przedstawiam sytuacje. Nie traktuj tego proszę jak zarzut, jestem ciekawa w jaki sposób to zaoberwowałaś, skoro staram się tylko rzeczowo przekazać informacje.
Dlaczego darze go złymi emocjami? Irytuje mnie, rozprasza, nie respektuje tego, że chce się odciąć. Im bardziej się odsuwam czy też izoluje, tym bardziej się przybliża żeby pożartować. Zarzuca mi złośliwość zasłoniętą uprzejmością, przypisuje złe zamiary w stosunku do niego i rozdmuchuje to, nawet jeśli toczy monolog. Tak, prowadzi monologi.  Kpi z pewnych cech mego charakteru i niby żartem wbija szpilkę.
Jest atencyjny, miejscami zachowuję się infantylnie.Atakuje pierwszy.
Wiem, że brzmi to małostkowo ale suma wszystkich uszczypliwości, irytacji i sytuacji błachych doprowadziła do mojej ogólnej niechęci.

9 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-08-09 20:35:50)

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.
Monstera Variegata napisał/a:

Muszę dodać, że atmosfera w pokoju zawsze była żartobliwa, i często padały uszczypliwości ze strony kolegi z którym od lat się koleguje. Jednakże, taka komunikacja dotyczy tylko jego i wynika z zażyłości. Nie raz stopowałam niechlubnego bohatera tego postu, zaznaczając, że nie jesteśmy i nie będziemy na takim etapie zażyłości, więc proszę by dał mi spokój. Przyjął do wiadomości, dodał, że takich zażyłości nie chce, po czym sytuacja wracała do punktu wyjścia.
W jaki sposób pracować nad sobą, by ta sytuacja mnie nie obejmowała? Zakładam, że to we mnie jest problem i tylko mnie to męczy, więc jak nad sobą pracować?

Pomyślałam sobie, że ten niechlubny bohater po prostu bardzo chciałby dołączyć do Waszych żartobliwych przepychanek, nie ma jednak  finezji i wyczucia, więc  jego uwagi zamiast bawić ranią. Stopień zażyłości też nie ten, a on być może bardzo chciałby to zmienić. Zwróciłam uwagę, że zaprzestaje gdy jesteś smutna, więc nie wykorzystuje Twoich momentów słabości by Co dowalić, tylko zachowuje się wówczas fair..
Młodzi ludzie często dopiero uczą się żartować i nie zawsze im to dobrze wychodzi. Może naprawdę się stara, na jakiś czas wycofuje, a potem emocje biorą górę, odzywa się i robi kolejną gafę.
Jeśli jego motywy są takie jak podejrzewam  to może Ci pomóc  wyrozumiałość wobec niego. Tylko nie taka ostentacyjna, czy granicząca z politowaniem, a prawdziwa, nawet serdeczna. Przyjmując taką postawę   uspokoisz  się i nie będziesz tak bardzo reagować na jego zachowanie.
Jeśli poczujesz się dotknięta nie odbijaj piłeczki tylko powiedz jak do osoby którą lubisz - twoja uwaga jest niemiła, proszę nie mów tak do mnie bo sytuacja robi się nieprzyjemna, nie chcę być na ciebie zła ani obrażona więc nie prowokuj niepotrzebnych konfliktów itp. Powiedz to w taki sposób żeby nie czuł się poniżony. Z drugiej strony czasem wykonaj wobec niego jakiś miły gest - powiedz  mu komplement, zrób małą przysługę jak wszystkim innym w pokoju, zapytaj czy dobrze się bawił w weekend itp. Rozładuj tą napiętą sytuację.
Mam wrażenie, że to nie jest zły chłopak, nie robi Ci przykrości celowo, tylko porusza się jak słoń w składzie porcelany. Może trochę więcej przestrzeni i wyrozumiałości rozładuje całą sytuację.

Wiem, że brzmi to małostkowo ale suma wszystkich uszczypliwości, irytacji i sytuacji błachych doprowadziła do mojej ogólnej niechęci.

To wcale nie jest małostkowe. Masz prawo czuć to co czujesz.


To właśnie drobne ciosy wymierzane w nasze poczucie wartości, drobne urazy. małe szpileczki wbijane w nasza dumę powodują połowę problemów na całym świecie"
Dale Carnegie - Jak przestać się martwić i zacząć żyć.

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.
Agnes76 napisał/a:
Monstera Variegata napisał/a:

Muszę dodać, że atmosfera w pokoju zawsze była żartobliwa, i często padały uszczypliwości ze strony kolegi z którym od lat się koleguje. Jednakże, taka komunikacja dotyczy tylko jego i wynika z zażyłości. Nie raz stopowałam niechlubnego bohatera tego postu, zaznaczając, że nie jesteśmy i nie będziemy na takim etapie zażyłości, więc proszę by dał mi spokój. Przyjął do wiadomości, dodał, że takich zażyłości nie chce, po czym sytuacja wracała do punktu wyjścia.
W jaki sposób pracować nad sobą, by ta sytuacja mnie nie obejmowała? Zakładam, że to we mnie jest problem i tylko mnie to męczy, więc jak nad sobą pracować?

Pomyślałam sobie, że ten niechlubny bohater po prostu bardzo chciałby dołączyć do Waszych żartobliwych przepychanek, nie ma jednak  finezji i wyczucia, więc  jego uwagi zamiast bawić ranią. Stopień zażyłości też nie ten, a on być może bardzo chciałby to zmienić. Zwróciłam uwagę, że zaprzestaje gdy jesteś smutna, więc nie wykorzystuje Twoich momentów słabości by Co dowalić, tylko zachowuje się wówczas fair..
Młodzi ludzie często dopiero uczą się żartować i nie zawsze im to dobrze wychodzi. Może naprawdę się stara, na jakiś czas wycofuje, a potem emocje biorą górę, odzywa się i robi kolejną gafę.
Jeśli jego motywy są takie jak podejrzewam  to może Ci pomóc  wyrozumiałość wobec niego. Tylko nie taka ostentacyjna, czy granicząca z politowaniem, a prawdziwa, nawet serdeczna. Przyjmując taką postawę   uspokoisz  się i nie będziesz tak bardzo reagować na jego zachowanie.
Jeśli poczujesz się dotknięta nie odbijaj piłeczki tylko powiedz jak do osoby którą lubisz - twoja uwaga jest niemiła, proszę nie mów tak do mnie bo sytuacja robi się nieprzyjemna, nie chcę być na ciebie zła ani obrażona więc nie prowokuj niepotrzebnych konfliktów itp. Powiedz to w taki sposób żeby nie czuł się poniżony. Z drugiej strony czasem wykonaj wobec niego jakiś miły gest - powiedz  mu komplement, zrób małą przysługę jak wszystkim innym w pokoju, zapytaj czy dobrze się bawił w weekend itp. Rozładuj tą napiętą sytuację.
Mam wrażenie, że to nie jest zły chłopak, nie robi Ci przykrości celowo, tylko porusza się jak słoń w składzie porcelany. Może trochę więcej przestrzeni i wyrozumiałości rozładuje całą sytuację.

Wiem, że brzmi to małostkowo ale suma wszystkich uszczypliwości, irytacji i sytuacji błachych doprowadziła do mojej ogólnej niechęci.

To wcale nie jest małostkowe. Masz prawo czuć to co czujesz.


To właśnie drobne ciosy wymierzane w nasze poczucie wartości, drobne urazy. małe szpileczki wbijane w nasza dumę powodują połowę problemów na całym świecie"
Dale Carnegie - Jak przestać się martwić i zacząć żyć.

Agnes, bardzo dziękuje za trzeźwe oraz empatyczne spojrzenie na problem. Nim zdecydowałam się na odpowiedź, przeczytałam kilkakrotnie Twoją radę oraz spostrzeżenia i doszłam do smutnych wniosków, że w swej zajadłości unikania kontaktu, zabrakło mi empatii i serdeczności do drugiego człowieka, który jest inny, ale w ostatecznym rozrachunku nie ma złych intencji, tylko brak mu finezji w towarzystwie.
Z natury jestem bardzo empatyczna, towarzyska i ekstrawertyczna, więc mój odmienny (chłodny) stosunek do niego, jest zapewne bardzo wyraźny. Być może nie czuje się komfortowo widząc jak traktuje innych, a z jakim chłodem i dystansem traktuje ów bohatera, więc żartem (zazwyczaj nietrafnym i kłującym) próbuje przełamać lody.
Istotnym jest także, że ludzie przy mnie łatwo się otwierają, a On od kiedy współdzieli z nami przestrzeń, stał się bardzo rozgadany i pogodny, (to typ introwertyka o specyficznym sposobie bycia) co pozwala mi założyć, że czuję się swobodnie.
Tak czy inaczej, przyjmę jego intencje za dobre, i postaram się spojrzeć z serdecznością, tak jak patrzę na innych. Uśmiech też nie zaszkodzi i miłe słowo lub drobna przysługa, które są oczywistością dla innych.
Raz jeszcze Ci dziękuję:) Za jakiś czas (bo tak poważne zmiany muszą dziać się  i utrwalać z czasem) dam znać jak poszło:)
Ps. co do zacytowanej przez Ciebie pozycji, znalazłam na YT audiobook i się z nim zapoznam. Tytuł bardzo obiecujący

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Ej Monstera....ten gościu po prostu na ciebie leci MILF-ie. Weź otwórz się bardziej.
To czysty przykład kiedy młodszy jurny kolo nie może dorównać intelektualnie do Ciebie wiec uważa że w te sposób podbije do Ciebie.
To takie męskie zagrywki....niby szczypie ale tak na serio jesteś na jego celowniku.... i tutaj twój wiek/wyglad /aparycje nie gra roli.....to tak jakby myśliwy czuje słabość ofiary i w ten punkt uderza.

Powyższe....tak mniej więcej ustrzeliłem swoja wybrankę losu....ale byłem na serio gówniakiem bez twardego zarostu. Z twoich relacji...jak na mój gust...  kolo jest sporo młodszy od ciebie ( mogę sie mylić) .
A my/młodzi duchem myśliwi bez większego doświadczenia wychodzimy z założenia iż najlepszym rozwiązaniem jest atak z zaskoczenia......prosta, męska taktyka...nawet ja dojrzały fizycznie pierdzioch ją stosuje.

12

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.
Monstera Variegata napisał/a:

Za jakiś czas (bo tak poważne zmiany muszą dziać się  i utrwalać z czasem) dam znać jak poszło:)
Ps. co do zacytowanej przez Ciebie pozycji, znalazłam na YT audiobook i się z nim zapoznam. Tytuł bardzo obiecujący

Ciekawa jestem jak Wam się poukłada.
Co do cytowanej pozycji lepiej spraw sobie książkę. To powinna być lektura w podstawówce i obowiązkowa książka w każdym domu, na pewno nie pożałujesz wydanej kasy smile

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Minęło trochę czasu więc mogę powrócić z pierwszymi spostrzeżeniami.
Jest lepiej i na swój sposób gorzej jednocześnie.
Z jedynej strony wchodzimy w spór dużo rzadziej, nie następuje eskalacja emocji która kończy się wymownym milczeniem z mojej strony i kłuciem z jego. To akurat duży plus, bo atmosfera w pokoju jest dużo lepsza. Zastosowałam kilka rad i w kwestii podejścia i atmosfery, jest o wiele lepiej.
Jasne dochodzi czasem do wymiany jadu, ale jest to raczej żartobliwe i wpływa na innych oczyszczająco (przyrównano nasze zachowanie do kłótni rodzeństwa).
Z drugiej, jego gadulstwo (Bóg mi świadkiem, dalej nie mogę uwierzyć ile on wyrzuca z siebie słów) jest straszliwe. Na pytanie co robił w weekend, zacznie od tego co działał, a skończy na nowej grze o której słyszał lub koncercie na którym nie był, ale który się odbył. Oczywiście opowie o tej grze i koncercie.
Co gorsza, jest na tyle podstępny, że mocno aktywizuje się, gdy zostajemy sami. W wyniku czego mam w głowie takie informacje jak to jaką pije kawę, co lubi jeść, jakie ogląda filmy/czyta książki, gdzie i co trenuje, co u jego rodziny. On więcej mówi o tym niż o tematach służbowych (tu akurat oboje mamy zajawkę na ciekawe sprawy). Tu nie chodzi o moje towarzystwo, a o fakt, że większość osób wychodzi wcześniej, więc o pewnej godzinie tylko ja zostaje, a mu się już nie chce mocno skupiać na zadaniach o pewnej godzinie.
Tak czy inaczej ścieramy się dalej, ale idzie ku lepszemu.

14

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

To napisz mi coś więcej o tym chłopaku smile
Czy ma dziewczynę, przyjaciół, znajomych, mieszka sam czy z rodziną, a przede wszystkim czy oprócz Ciebie ma jeszcze z kim pogadać poza pracą, pożartować i spotkać się dla miłego spędzenia czasu?

15

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

załóż słuchawki wink

16

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Jak przeszkadza, to zgłoś to do jego przełożonego

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Niechlubny bohater tego tematu ma dziewczynę, znajomych i rodzinę z którą jest blisko, aczkolwiek mieszka sam. W tygodniu po pracy spotyka się z dziewczyną, rodzicami i jeździ na siłownię. Ze znajomymi spędza czas w weekendy co wynika z trudnością dostosowania grafiku w tygodniu.

Ostatni czas był ciężki, ale zaczynam rozumieć co jest problemem. Jestem zmęczona emocjami które we mnie wzbudza. To mieszanka irytacji, zmęczenia jego potrzebą atencji z poczuciem winy, że zarzucam mu złe intencje gdy zachowuję się normalnie.
Celowo czyni rzeczy które mnie irytują, bo świetnie się bawi obserwując jak się złoszczę lub udaje obojętność na złośliwości. Nie ukrywa, że go to bawi, ostentacyjne robi rzeczy które mnie drażnią
Zaczęłam więc go unikać poza pokojem, ucinać rozmowy na inne tematy niż służbowe, i przy nim nie mówić nic o tematach prywatnych. Nie oferuje także pomocy. Staram się trzymać dystans, nie okazywać żadnych emocji ale jest czwartek wieczór a mnie łapie irytacja związana z jego zachowaniem.
Może oszalałam?

Rozmawiałam o tym z bliskim kolegą i stwierdził, że przesadzam, bo nic złego nie robi, tylko się droczy a ja zachowuje się jakbym szła na wojnę.
Problem leży po mojej stronie i to ja muszę się z tym uporać.

18

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.
Monstera Variegata napisał/a:

Celowo czyni rzeczy które mnie irytują, bo świetnie się bawi obserwując jak się złoszczę lub udaje obojętność na złośliwości. Nie ukrywa, że go to bawi, ostentacyjne robi rzeczy które mnie drażnią

Zaczęłam więc go unikać poza pokojem, ucinać rozmowy na inne tematy niż służbowe, i przy nim nie mówić nic o tematach prywatnych. Nie oferuje także pomocy. Staram się trzymać dystans, nie okazywać żadnych emocji ale jest czwartek wieczór a mnie łapie irytacja związana z jego zachowaniem.
Może oszalałam?

Rozmawiałam o tym z bliskim kolegą i stwierdził, że przesadzam, bo nic złego nie robi, tylko się droczy a ja zachowuje się jakbym szła na wojnę.
Problem leży po mojej stronie i to ja muszę się z tym uporać.

Jeśli celowo robi Ci złośliwości to nie oszalałaś.

Kolega może inaczej odbierać jego zachowanie, bo nie jego dotyczy, więc jego opinia nie musi być miarodajna.

Pytałam o tego chłopa by dociec, czy nie jesteś jedyną osobą z którą może porozmawiać. Jak widać ma bliskie relacje z innymi osobami, wiec ta opcja odpada.
Zastanawiają mnie te złośliwości. Złośliwość nie jest przypadkowa, a dodatkowo obserwowania jak reagujesz też pokazuje, że działa celowo. Więc zastanówmy się jaki może być cel tych złośliwości? Co chce przez nie osiągnąć?
Daj kilka przykładów jego złośliwości i opisz co się potem dzieje w biurze .

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Agnes, także się zastanawiałam z czego wynika ta złośliwość i najbardziej logiczna zdaje się być chęć odreagowania. Specyfika naszej pracy charakteryzuję się dużą ilością obowiązków przy krótkich terminach, ciągłych problemach które nie wynikają z naszego zaniedbania ale które musimy rozwiązać.
Wyobraź sobie, że płonie kupka liści, wtedy wbijam ja cała na biało, i staram się ją gasić. Nim jednak ugasze jedną stertę, wokół mnie płonie 5 kolejnych, a w oddali płonie stodoła.
Dlatego też wszyscy stres odreagowują śmiechem by nie utonąć w szaleństwie.
Sądzę, że to go skłania do złośliwości, komentarzy i wszelkich działań które powodują, że się piekle albo udaje, że nie, co ponoć wygląda przezabawnie.
Jeśli chodzi o przykłady zachowań, to są to rzeczy błahe.  Począwszy od nazywania mnie w sposób jaki mnie drażni, po ciągle komentarze związane z wszystkim co się do mnie odnosi (z wyłączeniem merytoryki i pracy, tu nigdy się nie wyzłośliwił), zdarza mu się zagrodzić mi drogę gdy się spieszę, zaparkować tak blisko, że otwierając drzwi uderzę w jego, szturchnąć łapskiem gdy przechodzi (nie trawie dotyku gdy nie jestem z kimś w przyjaznych stosunkach). Najbardziej kuriozalną sytuacją było starcie w kuchni. Gdy tylko mnie zobaczył, przesunął się do cukru, więc udałam się do zlewu, by przepłukać kubek. Akurat wtedy musiał podejść do zlewu by umyć ręce, a gdy skierowałam się do ekspresu pewna, że mam przewagę, podbiegł (podkreślam podbiegł) do ekspresu, wcisnął kubek i zadowolony zrobił kawę, dodając że przegrałam. Nie pyszna wyszłam z kuchni, życząc mu w myślach srogiej biegunki.
Dodać muszę, że nazbyt często komentuje (w sposób złośliwy acz żartobliwy) relacje z koleżanką, która jest dość niezręczna społecznie ale próbuje się ze mną zaprzyjaźnić.
Niestety jej próby są delikatnie mówiąc bardzo nietypowe, więc każda interakcja powoduje poczucie niezręczności, bo nie chce jej sprawić przykrości ale trochę muszę się bronić przed jej sympatią. Niestety ten sęp przednio się tym bawi.
Pozostali towarzysze niedoli na nasze interakcje, reagują śmiechem.

20

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

To są zwykłe zaczepki.
A wzięłaś pod uwagę, że on chce interakcji z tobą (nie relacji, tylko coś więcej niż cześć)?
Robi to bardzo niedojrzale, ale zastanów się, czy ty nie masz kija w d***pie.
Traktuj to jako zabawę, a nie atak.

21

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.
Monstera Variegata napisał/a:

Dlatego też wszyscy stres odreagowują śmiechem by nie utonąć w szaleństwie.
Sądzę, że to go skłania do złośliwości, komentarzy i wszelkich działań które powodują, że się piekle albo udaje, że nie, co ponoć wygląda przezabawnie.

Czy jego zachowanie wywołuje wesołość u innych współpracowników? Czy masz wrażenie, że w jakiś jesteś ośmieszana?
Bądź teraz ze mną szczera smile

22 Ostatnio edytowany przez Monstera Variegata (2022-11-02 23:25:42)

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.
Agnes76 napisał/a:
Monstera Variegata napisał/a:

Dlatego też wszyscy stres odreagowują śmiechem by nie utonąć w szaleństwie.
Sądzę, że to go skłania do złośliwości, komentarzy i wszelkich działań które powodują, że się piekle albo udaje, że nie, co ponoć wygląda przezabawnie.

Czy jego zachowanie wywołuje wesołość u innych współpracowników? Czy masz wrażenie, że w jakiś jesteś ośmieszana?
Bądź teraz ze mną szczera smile

Świetnie zadane pytanie, chylę czoła.
Zdecydowanie jego zachowanie wywołuje wesołość towarzyszy niedoli, jednak nie umiem odnieść się do tego czy czuję się w związku z tym ośmieszona. A skoro nie widzę tego na pierwszy rzut oka, to tak nie jest.


Farmer, ale co złego jest w utrzymywaniu kontaktu na cześć i tematy służbowe? Ma inne osoby z którymi może żartować, skupiać uwagę i rozmawiać, więc mi mógłby darować, tym bardziej, że widzi, że jego działania przynoszą odwrotny efekt. Serio nie mam kija w d*pie, mówiąc szczerze mam sporo dystansu do siebie, ale ten temat zaczyna rzutować na życie prywatne.
Najprościej (dla mnie) by było jakby dał mi spokój, ale wiem, że nic nie mogę poradzić na to co zrobi, bo odpowiadam tylko za swoje emocje.

23

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Chłopak uprawia z Tobą gierki. Musisz te gierki wyciągnąć na światło dzienne.
Jeśli chcesz aby się od Ciebie odczepił musisz to powiedzieć wprost.
Bez uciekania się do złośliwości, bez udawania, że Cię to nie dotyka i bez udawania miłej gdy jesteś wściekła.
Masz prawo do złości gdy ktoś celowo przekracza Twoje granice.
Jeśli ociera się o Ciebie, a Ty tego nie lubisz, powiedz mu wprost - nie ocieraj się o mnie, bo mnie to brzydzi.
Jeśli nie chcesz z nim kontaktu powiedz mu, ze nie chcesz z nim kontaktu bo jest wobec Ciebie wredny i złośliwy.
Zacznij nazywać rzeczy po imieniu. Nie musisz być tą, która ma wszystkim poprawiać nastrój, i to też możesz powiedzieć głośno i wyraźnie.
Wykazuj każde jego zachowanie, które sprawia Ci przykrość i mów to  wprost.
Jeśli w biurze ma być miło, to niech będzie miło, ale niekoniecznie kosztem Twojego zdrowia.

24

Odp: Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Znam ten typ, który często spotykany jest na urzędniczych stołkach.
Uważam, że ten koleś na Ciebie leci i dla niego lepszy jest taki kontakt, jaki macie, bo ciszy z Twojej strony by nie zniósł. Pajac jednym słowem. Jeśli ja byłabym w takiej sytuacji i faktycznie nie chciałabym fizycznego (jakiegokolwiek) kontaktu powiedziałabym po następnej akcji, że dostanie w pysk (sorry) jeśli dotknie mnie choć na milimetr.  A jeśli by się odważył w żartach, spełniłabym groźbę, choć ostatnio używałam przemocy w przedszkolu smile

Posty [ 24 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Uciążliwości w przestrzeni biurowej.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024