Kochani, muszę się komuś wyżalić i wygadać...opowiem krótko moją historię:)
Ostatnie 9 lat prowadziłam swój mały sklep zoologiczny. Nigdy nie czułam że idę do pracy ponieważ wręcz uwielbiałam spędzać tam czas to był mój drugi dom. Bywało różnie ale bardzo pomału rozwijałam się i w miarę sobie z tego biznesu żyłam. Naprawdę zaczęłam z bardzo małą kwotą i mnożyłam pieniążki cierpliwie. Uwielbiałam jeździć po towar wiedziałam że klienci będą zadowoleni i to co kupię zawsze sprzedam. Cztery lata temu zrobiłam kurs groomerski i również zajmuję się strzyżeniem psów. Niestety ale w Polsce bardzo ciężko małym przedsiębiorcom i od stycznia musiałam przejść na wysoki ZUS. Ogólnie zdrożały wszystkie opłaty i zaczęło mnie to przytłaczać. Miesiąc mijał bardzo szybko a w głowie wciąż jedno - teraz zbieram na ZUS potem zapłacę prąd w międzyczasie towar trzeba kupić zapłacić jeszcze mieszkanie kupić jedzenie... Czynsz za sklep i tak w nieskończoność. Być może to już też trochę zmęczenie bo jednak tyle lat i wciąż mieć wszystko samej na głowie ..
Ostatnio często biłam się z myślami czy nie znaleźć pracy na pół etatu a zajmować się tylko strzyżeniem psów. Zmienić też trochę to życie. W biznesie wiadomo raz lepiej raz gorzej pewnie jakoś bym tam wyszła na swoje ale jednak zapragnęłam też coś zmienić i nie myśleć ciągle o tych wszystkich cholernych opłatach. Koleżanka od zawsze chciała przejąć mój sklep więc zaproponowałam jej żeby dalej prowadziła. Jako osoba zaczynająca dostanie mały ZUS być może weźmie dotacje i wszystko też fajnie sobie od początku o to zadba. Wszystko szybko się potoczyło, ja znalazłam pracę niestety nie jest to jeszcze praca moich marzeń i też się boję czy poradzę sobie po tylu latach bycia sobie szefem nagle chodzić i pracować u kogoś. Niby tylko 4 godziny, ZUS zapłacą, coś tam zarobię a resztę oczywiście zarobię na pieskach będę też miała różne godziny pracy a nie siedzenie w sklepie od rana do wieczora.. próbuję szukać te dobre strony ale jednak serce krwawi gdy pomyślę o moim sklepiku:( o tym że rano budziłam się z uśmiechem i miałam satysfakcję z pójścia do pracy. No może nie zawsze bo gdy pomyślałam sobie że przez dwie godziny nikt nie wejdzie i nic nie sprzedam to też już w sumie szlag mnie trafiał. No ale jednak bywało też fajnie i wspominam ten super okres. Boję się jak to będzie czy ta praca da mi jakąkolwiek satysfakcję czy po pierwszym dniu wrócę z bólem głowy i płaczem. Stwierdzam jedno, że życie jest cholernie ciężkie
2 2022-09-23 08:11:59 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-09-23 08:14:24)
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że polskie państwo prowadzi politykę likwidacji małych firm. A na rynku maja pozostać firmy z kapitałem zagranicznym, albo ogromne polskie (rządowe) molochy niemiłosiernie dojące kasę z obywatela.
Znam kobiety, które zrobiły podobnie do ciebie, bo prowadzenie zakładu fryzjerskiego, czy pielęgnacji dłoni, przez politykę państwa, stało się prawdziwą udręką.
Małe biznesy się zamykają niestety, nie mają szansy, a szkoda.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że polskie państwo prowadzi politykę likwidacji małych firm. A na rynku maja pozostać firmy z kapitałem zagranicznym, albo ogromne polskie (rządowe) molochy niemiłosiernie dojące kasę z obywatela.
Znam kobiety, które zrobiły podobnie do ciebie, bo prowadzenie zakładu fryzjerskiego, czy pielęgnacji dłoni, przez politykę państwa, stało się prawdziwą udręką.
Dotyczy to ogólnie rozwoju europejskiego, gdzie stawiane są ulgi dla korporacyjnych molochów przy drenowaniu MIŚP - widzimy to po zaniku klasy średniej na całym rozumianym Zachodzie.
Autorce współczuję i patrząc na losy, mam ogromny stres, że po ponad dekadzie za rok będę mógł dzielić podobną historię.
Nie ma sensu dokładać do interesu.
A jak nie u tego pracodawcy, to może się odnajdziesz u kolejnego.
Ja też znam kilka osób, które muszą zamknąć swoje biznesy bo nawet gdyby podnieśli ceny swoich usług o 100% to wyjdzie im mniej do kieszeni miesięcznie niż najniższa płaca.
A robota od rana do nocy i w weekendy.
Taki zakład fryzjerski; musi być ciepło i jasno w pomieszczeniu, zużywa się dużo ciepłej wody, prądu, właściciel lokalu podnosi czynsz, ZUS i inne składki idą do góry...
Nie da się prowadzić tego biznes dalej.
Doświadczenie uczy, że biznes który nie przynosi dochodów trzeba zamknąć na czas.
Jak byłaś u siebie szefem to tym bardziej dasz radę u kogoś.
W zamian za to, że musisz sie z kimś liczyć, dostaniesz więcej spokoju po pracy.
A jak coś sensownego wymyślisz, znowu możesz pracować dla siebie.
Dziękuję wszystkim za odpowiedź.i wsparcie. Czas na zmiany
Powodzenia