Wirus, rozstanie z partnerem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wirus, rozstanie z partnerem

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 651 do 715 z 825 ]

651

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Symbi napisał/a:

A mnie, Asiu, wcale nie dziwi, że analizujesz zachowanie byłego partnera. Ja tez tak miałam i wiele osób (a byłam w grupie wsparcia dla osób zdradzonych) tak robiło, a  byłam w związku z osoba bardzo toksyczną i niestety ta jego toksyczność dotknęła również moje zachowanie. Może to jest babranie się w przeszłości i smutku, ale dla mnie było to wtedy na tyle ważne - to uzyskanie odpowiedzi na pytania, które mnie wtedy dręczyły (dlaczego z nią, co ja takiego zrobiłam, w czym ona jest lepsza, itd). Analizowałam jego, siebie, i dopiero w sumie po długim czasie doszłam do różnych wniosków, w tym  do takiego wniosku, że UZYSKANIE ODPOWIEDZI nie jest w sumie istotne. Byłam u psychoterapeutki i ona nawet pytała mnie, w jakim miejscu w domu stałam w chwili, gdy znalazłam drugi telefon męża, bo dla niej każdy szczegół mojej traumy był ważny.
Ale to ja.
Moim zdanie, rób jak Ci serce mówi, bo serce może leczyć się długo. A Pani psycholog według mnie nawet nie powinna sugerować, że masz o nim nie myśleć, w końcu to element procesu zdrowienia - uzmysłowienie sobie jego wad i postepowania jako całości, do tego niestety czasem trzeba spróbować spojrzeć na byłego partnera z boku. Pozwól myślom przepłynąć i próbuj ich nie zatrzymywać. Mnie też bardzo pomagało pisanie dziennika - uporządkowywałam w nim swoje myśli i obecnie jest to jedna z polecanych metod terapii.
A co do obecnej partnerki - pamiętaj, że ona nie jest LEPSZA od Ciebie, ona jest po prostu INNA. Myślenie o tym także nie jest mi obce, bo sama tak robiłam. I wiesz co Ci powiem na pocieszenie (może marne)? Związek mojego eks z osobą, dla której mnie zostawił rozpadł się po tym, jak przestałam im dostarczać pożywki w postaci widocznego interesowania się nimi. Więc usiądź i spokojnie czekaj, co życie wszystkim przyniesie.

Symbi dziękuję Ci za ten wpis. Mam nadzieję, że przejdę do punktu takiego jak Ty, że odpuszczę sobie pytania na które do dziś nie znalazłam odpowiedzi. Każdemu z rodziny kiedy i tym mówię po prostu nie może wyjść z podziwu. To nie jest standardowe zachowanie. Ile razy słyszał ktoś, że facet miał kobietę młodszą o 19 lat i zmienił ją na swoją równolatkę?
Nie chce i sama się za to krytykuje, ale życzę im źle. Chciałabym wewnątrz aby się rozstali. Wiem, że to jest karygodne, ale tak czuję i nie potrafię tego zmienić
W obecności psycholog czuje się nieco skrępowana, moja największa obawa o to, że powie mi, że nie powinnam pracować w zawodzie została wczoraj obalona. Ulżyło mi. Muszę jeszcze pójść do psychiatry, mam podejrzenie depresji tak mi powiedziała Pani psycholog, poza tym bardzo chciałabym pozbyć się natretnych myśli o nim, wspomnień kiedy jestem sama w łóżku i łez w analogicznych okolicznościach.
Wspomniałam również o tym, że mam straszny żal do siebie o to, że zwyzywałam go okropnie, że przeklinałam w smsach, że krzyczałam, nazwałam go na ch, na s i że jest psycholem. Pani powiedziała, że jak można w takich okolicznościach zrobić inaczej? Nawalam rzecz po imieniu i nie jest to moja druga twarz (o której on wiecznie szumnie wspominał) tylko rodzaj buntu przeciwko temu jak on mnie traktował. Gardzę nim za to co robił po śmierci syna nie rozpatruje go w kategoriach ludzkich. To cynik i hipokryta. W mieście lata cały na biało, a na wieś do syna od stóp do głów na czarno pobożny katolik opłakujący syna. Fakty są takie, że dał ciała. On i eks dziewczyna jego syna. On jej pisał, zegnał się, a ten w sobotę najprawdopodobniej leżał pijany a salonie bądź bawił na miescie nie ze mną. Nigdy nie wiadomo co mnie czeka, ale w moim odczuciu powinien zareagować. I jak można pójść dwa miesiące po śmierci dziecka na kabaret? Wiem, że już o tym pisałam. Właśnie chciałam napisać, że nie powinnam, ale staram się wykreślać to słowo ze słownika o czym też wspomniała mi Pani Kasia. Chciałabym cofnąć czas o 3 lata wstecz i puścić go kantem po wiadomości, że jest dwukrotnie rozwiedziony

Zobacz podobne tematy :

652

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Akurat to ze ktos chce mieć partnerkę w swoim wieku a nie młodszą nie jest jakimś kuriozum i czymś co stawia Cię w lepszym świetle od tej kobiety. Nie każdy facet podpada pod schemat gościa który tylko szuka młodszej.  Niektórzy wolą starsze, bardziej dojrzałe które pomimo metryki wcale nie muszą być "babciami". A juz coraz częściej spotykam się ze zjawiskiem ze kobieta w wieku 40+ jest dla młodego mężczyzny bardziej atrakcyjnym obiektem niż jego równolatka. I nie mam to na myśli żigolako lecących na kasę tych 40stek. Dlatego też radzę zarzucić ten tok myślenia bo jest bez sensu.
Tak jak napisała Symbi ta kobieta nie jest ani lepsza ani gorsza od Ciebie, jest inna. A to jak się potoczy jej życie za kilka lat z tym Panem jest niewiadomą. Może będzie żałowała dnia w którym go poznała. A Ty w tym momencie będzie już w zupełnie innym miejscu swego życia, spokojna i szczęśliwa.

653

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
feniks35 napisał/a:

Akurat to ze ktos chce mieć partnerkę w swoim wieku a nie młodszą nie jest jakimś kuriozum i czymś co stawia Cię w lepszym świetle od tej kobiety. Nie każdy facet podpada pod schemat gościa który tylko szuka młodszej.  Niektórzy wolą starsze, bardziej dojrzałe które pomimo metryki wcale nie muszą być "babciami". A juz coraz częściej spotykam się ze zjawiskiem ze kobieta w wieku 40+ jest dla młodego mężczyzny bardziej atrakcyjnym obiektem niż jego równolatka. I nie mam to na myśli żigolako lecących na kasę tych 40stek. Dlatego też radzę zarzucić ten tok myślenia bo jest bez sensu.
Tak jak napisała Symbi ta kobieta nie jest ani lepsza ani gorsza od Ciebie, jest inna. A to jak się potoczy jej życie za kilka lat z tym Panem jest niewiadomą. Może będzie żałowała dnia w którym go poznała. A Ty w tym momencie będzie już w zupełnie innym miejscu swego życia, spokojna i szczęśliwa.

Zdjae sobie sprawę z motywów, które nim powodowały, że wolał swoją niemal równolatkę. Wiem, że z nią i przy niej czuje się inaczej. Nie przyciągają wzroku ludzi tak jak my. Jednak uważam, że wiedział, że jeste młodsza o tyle lat, że będziemy wywoływać kontrowersyjne reakcje. Po co obiecał mi, że mnie nie zrani? Patrząc mi w oczy mówił, że mam przestać się bać. Dlaczego dla niej chciał, a dla mnie nie? O co chodziło o seks? Pieniądze.? Charakter? Wygląd? Dlaczego zostawił mnie akurat po śmierci syna? Kilkukrotnie mówił mi, że jestem taka jak on w sensie jego syn. Może mu go przypominałam?
Cały czas mam przekonanie, że to ja byłam toksyczna. Że to przeze mnie. Bo gdybym mu nie robiła tylu umoralniajacych gadek, gdybym odpuściła z zazdrością i dowalaniem mu, gdybym gotowała częściej i sprzątała regularnie? Może wtedy byłoby inaczej. Byłby dla mnie inny? Ja i moje naiwne myślenie.

654 Ostatnio edytowany przez Symbi (2022-03-25 07:04:33)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

z innego wątku:

Olinka napisał/a:

Idąc za tym co napisał Bullet dodam, że osoba zdradzająca nie tylko z wyrachowania i dla zagłuszenia własnych wyrzutów sumienia wbija drugą w poczucie winy, ale ona naprawdę potrafi sobie wmówić, że życie z mężem/żoną jest udręką. Wówczas z poczuciem własnej krzywdy, którą dodatkowo podsyca obecna z tyłu głowy myśl "jest mi z nią/nim źle, a przecież mam prawo do szczęścia", zdrada staje się łatwiejsza, bo zracjonalizowana i usprawiedliwiona, nieważne, że mętnie, egoistycznie, a nierzadko bez żadnych podstaw. Strona zdradzana staje się wtedy podwójną ofiarą, bo nie tylko doświadcza krzywdy, ale też niezwykle często musi poradzić sobie z wyrzutami sumienia, że sama się do tego przyczyniła, co jest jej przedstawiane, a w fazie szoku działa bardzo skutecznie.  I jeśli u Was rzeczywiście pojawiła się zdrada, to mógłbyś stanąć na głowie (czytaj: być idealnym mężczyzną i partnerem, bardzo starać się o wyjście z kryzysu, szukać rozwiązań i kompromisów), ale żona tego nie zauważy, a wręcz będziesz ją drażnił, bo nie jest zainteresowana niczym, co wybija ją z tego błogiego odczucia.

Co do toksyczności, myślę, że mogło być tak, że skoro ekspartner był toksyczny (jak zdaje się pisałaś), to i pod wpływem jego zachowania Twoje reakcje też mogły być toksyczne. Jesteś teraz odcięta od niego, więc możesz się z tego uleczyć. Nie będzie złych bodźców, nie będzie reakcji na nie.

655 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-03-25 09:11:05)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Przeczytawszy zdanie "(...) nie przyciągają wzroku ludzi tak, jak my[młode](...), zaczyna mi się palić ostrzegawcza kontrolka...

Czułaś się w jakiś sposób lepsza od niej i bardziej zasługująca na jego uczucie?
Nie pytam złośliwie, ale strasznie drażnią mnie schematy a tu niewątpliwie się taki pojawia. Fakt spotykanie się faceta z osobą w swoim wieku jest uważany za coś dziwnego i mniej prawdopodobnego niż z kimś młodszym( i to prawie 20 lat!)? Akurat dla mnie to zupełna norma, tzn dużo lepiej czuję się w towarzystwie ludzi w swoim wieku niż młodszych, no może max te 10 lat. Nie odnoszę się bezpożśrednio do tego, że facet Cię zranił, ale do tych pojawiających się myśli, żę "ktoś jest lepszy dla niego ode mnie". Nie jest lepszy, lecz INNY. A jej wiek(rónolatka) nie ma tu nic do rzeczy..

Dziwne w tym wszystkim z Twojej strony jest to oburzenie, że on wybrał kobietę(niemal) w swoim wieku.

656

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
bagienni_k napisał/a:

Przeczytawszy zdanie "(...) nie przyciągają wzroku ludzi tak, jak my[młode](...), zaczyna mi się palić ostrzegawcza kontrolka...

Czułaś się w jakiś sposób lepsza od niej i bardziej zasługująca na jego uczucie?
Nie pytam złośliwie, ale strasznie drażnią mnie schematy a tu niewątpliwie się taki pojawia. Fakt spotykanie się faceta z osobą w swoim wieku jest uważany za coś dziwnego i mniej prawdopodobnego niż z kimś młodszym( i to prawie 20 lat!)? Akurat dla mnie to zupełna norma, tzn dużo lepiej czuję się w towarzystwie ludzi w swoim wieku niż młodszych, no może max te 10 lat. Nie odnoszę się bezpożśrednio do tego, że facet Cię zranił, ale do tych pojawiających się myśli, żę "ktoś jest lepszy dla niego ode mnie". Nie jest lepszy, lecz INNY. A jej wiek(rónolatka) nie ma tu nic do rzeczy..

Dziwne w tym wszystkim z Twojej strony jest to oburzenie, że on wybrał kobietę(niemal) w swoim wieku.

Zdanie o przyciąganiu wzroku miało zupełnie inny kontekst. Rozpatrywałam je w ramach my nie jako młode tylko my jako para z dużą różnicą wieku. On i ja. Mówię o tym ponieważ z były takie sytuacje i on mi to sygnalizował. Mówił, że ciężko mu znieść spojrzenia, które obciążają jego bardziej niż mnie tu cytat. A ja odpowiadałam żeby porzucił konwenanse. Nie ma ludzi, którzy dogodzą każdemu.
Co do spotykania się dwóch osób w tym samym wieku. Nie uważam tego za dziwne, absolutnie. Uważam, że postąpił logicznie. Tak na zimno patrząc z boku. Lecz i tak dziwi mnie fakt, że tak naprawdę nie mając żadnego powaznego powodu rzucił mnie jak zabawkę w kąt kiedy znudziłam się. W najgorszym momencie mojego życia. W tamtym czasie jedyne czego potrzebowałam najbardziej to jego wsparcie, a on powiedział mi że wszystko to moja wina. Wirus to też moja wina bo to ja do domu przyniosłam i koniec. Od początku wiedział, że jestem młodsza. Po co zaczynał? Doskonale wiedział co będzie się ze mną działo. Znał mnie. Zranił mnie.... To mało na to co się wydarzyło. On mi tak 'zrobił' głowę, że nie potrafię pojąć jego logiki. Od pół roku wspominał, że mnie wymieni, że sąsiadki na niego spoglądają. Od pół roku zastanawiał się czy warto. Nie poszedł, aż do śmierci syna. Wielokrotnie powtarzał mi, że przynoszę mu pecha. No i zasobność mego portfela nie była taka jak sąsiadki i jego. Poza tym kwestie intymne. On przy mnie miał problem... W ogóle po śmierci syna nie był do końca aktywny w tej kwestii, nie dziwię się temu. Tylko myślę, że to też był aspekt który wziął pod uwagę. Przy nowej starej inne emocje. Jest inna to prawda, ale w moim odczuciu lepsza skoro poszedł do niej, a nie został przy mnie. Pół roku wahania, śmierć syna i nagle bęc. Zostawiam ją po 3 latach mimo, że obiecałem, że jej nie zranię. Regularna krytyka, robienie co chce, brak szacunku i jakichkolwiek uczuć, a ja zostałam. I to jeszcze ON mnie rzucił.

657

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Sorry że dopiero teraz odpisuje Asiu ,ale coś ostatnio nie mogę się zebrać do pisania w takim temacie.
Tyle że właściwie to co chciałem w sumie Tobie napisać to napisała Symbi jakoś nic ponadto nie da się napisać.
Jako osobnik zdiagnozowany i znający sporo podobnych historii nie tylko z własnego doświadczenia to podpowiem Ci tylko że potencjalnie toksyczny facet ,wybierze zawsze osobę do relacji ,która mu bardziej pasuje ,tzn pasuje do jego modelu chorowania czy zaburzenia ,Ty z tego co pisałaś nie godziłaś  się na pewne rzeczy ,dlatego wybrał tamtą ,nie jest aż tak bardzo ważne że to rówieśnica ,jemu bardziej pasuje jej zachowanie ,a tu może być od groma różnic i nie tylko chodzi o to że ona jest niby lepsza inna gorsza ,najprawdopodobniej stawia mniej warunków,jest bardziej spolegliwa i podatna na manipulację ,być może nie przejmuje się tak jak Ty
i na wiele rzeczy ma za przeproszeniem wywalone z zachowań faceta ,być może sama się oszukuje trudno powiedzieć,mam jednak wrażenie że jakby wybrał jeszcze młodszą od Ciebie to też nie spodobałoby Ci się to ,bo on doprowadził do zerwania w bardzo "skomplikowanych" okolicznościach ze zdradą w tle .
Jak chcesz to wyślę Ci pdf o terapii behawioralnej i o tym co się dzieje na niej to książka dość przystępnie napisana i również przeznaczona dla pacjentów nie tylko dla specjalistów .Twoje pogubienie to normalka nie strasz się tym w toku terapii różne takie stany słabną ,a Ty naprawdę jesteś na początku drogi ,nie wymagaj od siebie nie wiadomo czego,widocznie masz nawyk analizowania i roztrząsania bardziej rozwinięty i stąd pewien problem ,ale to też można zmieniać.

658

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
paslawek napisał/a:

Sorry że dopiero teraz odpisuje Asiu ,ale coś ostatnio nie mogę się zebrać do pisania w takim temacie.
Tyle że właściwie to co chciałem w sumie Tobie napisać to napisała Symbi jakoś nic ponadto nie da się napisać.
Jako osobnik zdiagnozowany i znający sporo podobnych historii nie tylko z własnego doświadczenia to podpowiem Ci tylko że potencjalnie toksyczny facet ,wybierze zawsze osobę do relacji ,która mu bardziej pasuje ,tzn pasuje do jego modelu chorowania czy zaburzenia ,Ty z tego co pisałaś nie godziłaś  się na pewne rzeczy ,dlatego wybrał tamtą ,nie jest aż tak bardzo ważne że to rówieśnica ,jemu bardziej pasuje jej zachowanie ,a tu może być od groma różnic i nie tylko chodzi o to że ona jest niby lepsza inna gorsza ,najprawdopodobniej stawia mniej warunków,jest bardziej spolegliwa i podatna na manipulację ,być może nie przejmuje się tak jak Ty
i na wiele rzeczy ma za przeproszeniem wywalone z zachowań faceta ,być może sama się oszukuje trudno powiedzieć,mam jednak wrażenie że jakby wybrał jeszcze młodszą od Ciebie to też nie spodobałoby Ci się to ,bo on doprowadził do zerwania w bardzo "skomplikowanych" okolicznościach ze zdradą w tle .
Jak chcesz to wyślę Ci pdf o terapii behawioralnej i o tym co się dzieje na niej to książka dość przystępnie napisana i również przeznaczona dla pacjentów nie tylko dla specjalistów .Twoje pogubienie to normalka nie strasz się tym w toku terapii różne takie stany słabną ,a Ty naprawdę jesteś na początku drogi ,nie wymagaj od siebie nie wiadomo czego,widocznie masz nawyk analizowania i roztrząsania bardziej rozwinięty i stąd pewien problem ,ale to też można zmieniać.

Dziękuję Pasławku oczywiście poproszę PDFa z chęcią przeczytam. W wiadomości mogę podać maila na który możesz przesłać książkę.
Co do niej samej ona jest raczej osobowościa dnominujacą w tej relacji. Znam ją z opowiadań jej koleżanki. Mówiła, że ona potrafi zarządzić czasem i mężczyzną. Czy jest bardziej uległa? Bezkonfliktowa? Myślę, że na pewno tak. Nie interesuje się tak bardzo jego życiem jak ja. Nie wnika we wszystko. Nie pyta gdzie był, co robił bo podejrzewam, że on przy niej nie robi tak jak ze mną. Myślę, że jej nie okłamuje. Albo to taki układ, od czasu do czasu jeden do drugiego idzie, jedzenie, wyjazd, film, seks i każdy do siebie bez zbytniego zaangażowania w życie drugiej osoby. Tylko w takim wypadku to trąci układem typu FWB czy jakoś tak.
Co do różnicy wiekowej dziwi mnie fakt bo to rzadko spotykane, że faceci zmieniają kobietę na starszą od tej z którą aktualnie są. Nie chodzi o brak atrakcyjności czy o cokolwiek innego. Gdyby zmienił mnie na młodszą to mogłabym usprawiedliwić to tym, że była ładniejsza, bardziej zgarbna? Nie wiem co jeszcze innego na co patrzą faceci? Każdy mówi mi, że zrobił to dla seksu. Po prostu. Bo ja nie zgadzałam się na jego propozycje.
Ostatnie słowa jakie padły to argumentując rozstanie ze mną powiedział, że teraz pora, aby ktoś zadbał o niego. Kiedy rozmawiał ze mną przez telefon trzy miesiące po rozstaniu zaprzeczał jakoby związał się z nią z wygody, dla obiadków, kolacyjek i pieniędzy. Tak jak zaprzeczał, że ja nie jestem wyłącznie dla łóżka.
Czasami pod wpływem alkoholu miał przypływ szczerości, mówił mi, że miałam być tylko na chwilę, a sprawiłam, że zostałam na dłużej. W tym momencie tak sobie myślałam jak można traktować kogoś tylko na chwilę? Każdy ma uczucia.

659

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Ok, mój błąd, źle to odebrałem smile

Przykro, że tak postąpił, bo wygląda na to, jakby od początku miał w planach Cię wykorzystać na "pewien czas". Cynizm i wyrachowanie aż się tutaj przebija..

660

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
bagienni_k napisał/a:

Ok, mój błąd, źle to odebrałem smile

Przykro, że tak postąpił, bo wygląda na to, jakby od początku miał w planach Cię wykorzystać na "pewien czas". Cynizm i wyrachowanie aż się tutaj przebija..

Spoko. Jak to moja mama mi mówi Asia ja bym go zostawiła w tym momencie kiedy w sypialni zobaczyłaś damskie ubrania... To były ubrania jego eks, których jeszcze nie zabrała. Wtedy miałam poważne zawahanie. On czując, że mnie traci zaaranżował randkę. Przyjechał po mnie, był super miły, starał się rozśmieszyć mnie. Zgrabnie się wytłumaczył. Tekst 'miałaś być na chwilę' słyszałam wielokrotnie. Teraz sama zastanawiam się gdzie ja rozum zgubiłam? Co ze mną było nie tak, przecież zawsze posiadałam Umiejętność oddzielenia ziarna od plew, zawsze rozpoznawałam komu zależy wyłącznie na przygodzie, a komu na czymś więcej. Tych pierwszych absolutnie nie brałam pod uwagę. A tych drugich wielu nie miałam. On był drugi. Ja naprawdę zrównałam wiek z dojrzałością. I po 3 miesiącach byłam zakochana po uszy. Uwierzyłabym mu we wszystko. Zresztą przecież potrafił mi powiedzieć, że gdyby mnie poćwiartował i zamurował w ścianie to nikt by mnie nie szukał. Mówił to specyficznym tonem głosu, jak joker z nieskrywaną przyjemnością na samą myśl o takim czynie. Był dumny, że ma przewagę fizyczną nade mną. Że moglby (gdyby tylko chciał) zrobić ze mną co chce. To chyba nie jest normalne? Ta satysfakcja na samą myśl... Brrrr, aż mam ciarki.

661

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Wątek z lipca 2021, A u autorki bez zmian. Pasławek, daj spokój- myślisz, że pisanie o nowej kobiecie byłego faceta autorki cokolwiek jej pomoże? Przecież ona sama nie chce sobie pomóc. O ile tuż po rozstaniu mogę zrozumieć ciągle myślenie o drugiej osobie, tak w tym przypadku widzę jakies rozbijanie gówna na atomy. Za rok spotkamy się w tym samym miejscu i przeczytamy: "widziałam ich ostatnio "przez przypadek". Jest dobrze, ale nie powiem, płakałam do poduszki całą noc. Jak on mógł to zrobić?"... i tak bez końca.

662

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
BEKAśmiechu napisał/a:

Wątek z lipca 2021, A u autorki bez zmian. Pasławek, daj spokój- myślisz, że pisanie o nowej kobiecie byłego faceta autorki cokolwiek jej pomoże? Przecież ona sama nie chce sobie pomóc. O ile tuż po rozstaniu mogę zrozumieć ciągle myślenie o drugiej osobie, tak w tym przypadku widzę jakies rozbijanie gówna na atomy. Za rok spotkamy się w tym samym miejscu i przeczytamy: "widziałam ich ostatnio "przez przypadek". Jest dobrze, ale nie powiem, płakałam do poduszki całą noc. Jak on mógł to zrobić?"... i tak bez końca.

A co myślisz BekoŚmiechu, że są jakieś reguły sztywne, ile należy rozkminiać przeszłość związkową, zwłaszcza, jeśli udało się autorce wyrwać z toksycznego związk w takich okolicznościach?
By the way, ja u wielu osób, które się tu wypowiadają po treści wypowiedzi nadal widzę rozkminianie przeszłych związków, tylko zazwyczaj w postaci porad udzielanych innych, tak kobiety, jak i mężczyźni, nawet osobą, którą Pasławek nazwał swoją ulubienicą, z mojego punktu widzenia nie domknęła drzwi i nie uleczyła serca do końca.

663

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Symbi napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Wątek z lipca 2021, A u autorki bez zmian. Pasławek, daj spokój- myślisz, że pisanie o nowej kobiecie byłego faceta autorki cokolwiek jej pomoże? Przecież ona sama nie chce sobie pomóc. O ile tuż po rozstaniu mogę zrozumieć ciągle myślenie o drugiej osobie, tak w tym przypadku widzę jakies rozbijanie gówna na atomy. Za rok spotkamy się w tym samym miejscu i przeczytamy: "widziałam ich ostatnio "przez przypadek". Jest dobrze, ale nie powiem, płakałam do poduszki całą noc. Jak on mógł to zrobić?"... i tak bez końca.

A co myślisz BekoŚmiechu, że są jakieś reguły sztywne, ile należy rozkminiać przeszłość związkową, zwłaszcza, jeśli udało się autorce wyrwać z toksycznego związk w takich okolicznościach?
By the way, ja u wielu osób, które się tu wypowiadają po treści wypowiedzi nadal widzę rozkminianie przeszłych związków, tylko zazwyczaj w postaci porad udzielanych innych, tak kobiety, jak i mężczyźni, nawet osobą, którą Pasławek nazwał swoją ulubienicą, z mojego punktu widzenia nie domknęła drzwi i nie uleczyła serca do końca.

Polecam przeczytać cały wątek. Jest różnica pomiędzy rozkminianiem przeszłości związkowej, która w tym przypadku jest bezcelowym mieleniem swojego mózgu, a wyciąganie wniosków na przyszłość, żeby wystrzegać się podobnych błędów. Autorka z jakąś nieskrywaną lubością analizuje nawet osobę aktualnej dziewczyny byłego już faceta. W czym to ma niby jej pomóc?

664

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
BEKAśmiechu napisał/a:
Symbi napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Wątek z lipca 2021, A u autorki bez zmian. Pasławek, daj spokój- myślisz, że pisanie o nowej kobiecie byłego faceta autorki cokolwiek jej pomoże? Przecież ona sama nie chce sobie pomóc. O ile tuż po rozstaniu mogę zrozumieć ciągle myślenie o drugiej osobie, tak w tym przypadku widzę jakies rozbijanie gówna na atomy. Za rok spotkamy się w tym samym miejscu i przeczytamy: "widziałam ich ostatnio "przez przypadek". Jest dobrze, ale nie powiem, płakałam do poduszki całą noc. Jak on mógł to zrobić?"... i tak bez końca.

A co myślisz BekoŚmiechu, że są jakieś reguły sztywne, ile należy rozkminiać przeszłość związkową, zwłaszcza, jeśli udało się autorce wyrwać z toksycznego związk w takich okolicznościach?
By the way, ja u wielu osób, które się tu wypowiadają po treści wypowiedzi nadal widzę rozkminianie przeszłych związków, tylko zazwyczaj w postaci porad udzielanych innych, tak kobiety, jak i mężczyźni, nawet osobą, którą Pasławek nazwał swoją ulubienicą, z mojego punktu widzenia nie domknęła drzwi i nie uleczyła serca do końca.

Polecam przeczytać cały wątek. Jest różnica pomiędzy rozkminianiem przeszłości związkowej, która w tym przypadku jest bezcelowym mieleniem swojego mózgu, a wyciąganie wniosków na przyszłość, żeby wystrzegać się podobnych błędów. Autorka z jakąś nieskrywaną lubością analizuje nawet osobę aktualnej dziewczyny byłego już faceta. W czym to ma niby jej pomóc?

Akurat czytam wątek, odkąd powstał. Pozostaję przy własnym zdaniu.
Z mojej strony poleciłam autorce dziennik, bo po prostu niefajnie wyglądają takie wynurzenia w necie, co nie znaczy, że ci co tak nie piszą, ich nie mają.

665

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
BEKAśmiechu napisał/a:
Symbi napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Wątek z lipca 2021, A u autorki bez zmian. Pasławek, daj spokój- myślisz, że pisanie o nowej kobiecie byłego faceta autorki cokolwiek jej pomoże? Przecież ona sama nie chce sobie pomóc. O ile tuż po rozstaniu mogę zrozumieć ciągle myślenie o drugiej osobie, tak w tym przypadku widzę jakies rozbijanie gówna na atomy. Za rok spotkamy się w tym samym miejscu i przeczytamy: "widziałam ich ostatnio "przez przypadek". Jest dobrze, ale nie powiem, płakałam do poduszki całą noc. Jak on mógł to zrobić?"... i tak bez końca.

A co myślisz BekoŚmiechu, że są jakieś reguły sztywne, ile należy rozkminiać przeszłość związkową, zwłaszcza, jeśli udało się autorce wyrwać z toksycznego związk w takich okolicznościach?
By the way, ja u wielu osób, które się tu wypowiadają po treści wypowiedzi nadal widzę rozkminianie przeszłych związków, tylko zazwyczaj w postaci porad udzielanych innych, tak kobiety, jak i mężczyźni, nawet osobą, którą Pasławek nazwał swoją ulubienicą, z mojego punktu widzenia nie domknęła drzwi i nie uleczyła serca do końca.

Polecam przeczytać cały wątek. Jest różnica pomiędzy rozkminianiem przeszłości związkowej, która w tym przypadku jest bezcelowym mieleniem swojego mózgu, a wyciąganie wniosków na przyszłość, żeby wystrzegać się podobnych błędów. Autorka z jakąś nieskrywaną lubością analizuje nawet osobę aktualnej dziewczyny byłego już faceta. W czym to ma niby jej pomóc?

Beko śmiechu różnica między nami polega na tym, że dla Ciebie jest to wątek z lipca 2021. Dla mnie jest to wątek nadal aktualny. Nie jestem taka sama jak w lipcu 2021, nie rozkminiam tak intensywnie. Dzień kiedy płakałam był dniem po sesji, po prostu miałam taką potrzebę. Chyba rozumiesz, że każdy z nas posiada zupełnie inną konstrukcję psychiczną. Nie zrozumiesz mnie bo nie byłeś na moim miejscu. Nie widziałeś i nie przeżyłeś tego w mój sposób. Dla Ciebie ten odcinek czasu to zbyt długo na roztrząsanie, natomiast dla mnie to jest jakby nadal aktualne. Przyjdzie chwila do której dotrę i stwierdzę, że po co mi to? Po co mi odpowiedzi na pytania? Ich widok już mnie tak nie dotyka jak kiedyś. I tak to są przypadkowe spotkania, oni też mają pecha. A może to dla nich jakiś rodzaj konsekwencji? że ciągle mnie spotykają. Nie mają czystego sumienia. Ani ona, ani on. Doskonale wiedzieli co robią. A on? Po śmierci syna to już kompletny ewenement, aby w rozpaczy myśleć o kimś innym. Kiedy ja byłam w lipcu w totalnej rozsypce nie miałam w głowie nikogo. Do dziś mam poczucie jakbym go zdradzała kiedy jakiś facet zapyta czy nie poszłabym z nim na kawę, a zdarzyło się raz na ulicy... Co mam nie chodzić po mieście bo oni? Ja tam pracuje, nie będę jeździć gdzieś indziej tylko to co mam do załatwienia robię to na miejscu. Albo w trasie do miasta w którym mam terapię, też specjalnie pojechałam o tej porze, aby go spotkać? Powinnam mu się śnić razem z synem po nocach za to co zrobił. Cierpiący tatuś.

666 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-03-26 09:23:03)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Wiadomo, że każdy potrzebuje czasu, jedni przeżywają to dłużej, inni krócej. Jednak niepokojące a jednocześnie zadziwiające może być to, że pojawia się u Ciebie poczucie zdrady wobec niego, kiedy ktoś się próbuje z Tobą umówić. Bądź co bądź, trochę minęło i już nie jesteście razem. Wciąż jeszcze w Tobie widać mnóstwo rozgoryczenia i żalu a nie pójdziesz dalej, jeśli się tego nie pozbędziesz.

667

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

(...) Przyjdzie chwila do której dotrę i stwierdzę, że po co mi to? Po co mi odpowiedzi na pytania? (...)

Chwila nie przyjdzie, to Ty podejmiesz decyzję o zakończeniu grzebania w ranie lub o dalszym w niej grzebaniu. Dla swego dobra nie odbieraj sobie odpowiedzialności i decyzyjności.


(...)Do dziś mam poczucie jakbym go zdradzała kiedy jakiś facet zapyta czy nie poszłabym z nim na kawę, a zdarzyło się raz na ulicy... (...)

To nie żadne poczucie, to myślenie, a je można zmienić. Można też go nie zmieniać.

668

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
bagienni_k napisał/a:

Wiadomo, że każdy potrzebuje czasu, jedni przeżywają to dłużej, inni krócej. Jednak niepokojące a jednocześnie zadziwiające może być to, że pojawia się u Ciebie poczucie zdrady wobec niego, kiedy ktoś się próbuje z Tobą umówić. Bądź co bądź, trochę minęło i już nie jesteście razem. Wciąż jeszcze w Tobie widać mnóstwo rozgoryczenia i żalu a nie pójdziesz dalej, jeśli się tego nie pozbędziesz.

Nie chcę być wobec nikogo nieuczciwa. Wiem i czuje, że już raczej z nikim nie będę chciała związać się. Jeśli mam kogoś porównywać do niego to z samego startu byłoby to bardzo nie fair w stosunku do tego człowieka. A może rzeczywiście jestem pechowa tak jak on mi mówił? Nie jestem w stanie przywołać pamięcią kogoś, komu równie mocno posypało się w życiu osobistym. Kto miał by podobnego pecha. Chociaż pewnie pechem nazwać tego nie można...

669

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Strasznie destrukcyjne jest tego typu podeście. Porównywanie się z innymi a do tego zapieranie się w sobie, że się nikogo nie pozna? Jeśli uczęszczasz na terapię, to musisz się koniecznie tego pozbyć. Gość namieszał Ci w głowie sporo, ale musisz w końcu uwierzyć, że na jednym się świat nie kończy.

670

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
bagienni_k napisał/a:

Strasznie destrukcyjne jest tego typu podeście. Porównywanie się z innymi a do tego zapieranie się w sobie, że się nikogo nie pozna? Jeśli uczęszczasz na terapię, to musisz się koniecznie tego pozbyć. Gość namieszał Ci w głowie sporo, ale musisz w końcu uwierzyć, że na jednym się świat nie kończy.

Nie chce obrazić wszystkich mężczyzn, ale teraz spotkać kogoś komu nie zależy wyłącznie na seksie raczej nie jest łatwo. To pierwsze. A drugie ja nie chcę. W pojedynkę z córką mam spokojne życie, po co mi zbędne emocje? Poza tym ile można opowiadać komuś, że masz te samą 'czapkę w muchomorki'. Teraz ludzie żyją inaczej, krótkoterminowo, są w większości zapatrzeni we własne odbicie. Oczywiście nie wszyscy. I nie poznam nikogo bo i gdzie. Moje życie teraz skupia się na pracy, domu, studiach i od czasu do czasu babskich wypadach.
Pewnie, że on nie jedyny na świecie. Ale jakoś tak nie wiem dlaczego bo przecież to przeczy samo sobie, bardzo podniósł mi poprzeczkę w sensie wyglądu fizycznego i charakteru, że każdy przy nim wypada jak jakiś słabeusz. Takie mam dziwne odczucia. Nie wiem skąd ten efekt. Może to kwestia nawyków? On od zawsze pytał się mnie co powoduje mną, że ja jestem nim tak silnie zafascynowana (dodawał pokatnie, że nie tylko ja) powiedziałam mu na to, że kiedy Ci powiem to będziesz fruwał z poczuciem własnej wartości jeszcze wyżej (kiełkująca myśl w głowie pójdzie do innej) ale fakty są takie, że on jest charyzmatyczny, ma niezachwianą absolutnie niczym pewność siebie, ma swój styl, jest inteligentny i wszystko potrafi zrobić, może poza poważniejszą naprawą auta i ciężki charakter też, potrafi tak pięknie prawić, wzruszać się na filmach ukradkiem ocierając łzy, śpiewać swoją ulubioną muzykę i traktować ludzi jak gówno bo chyba sodowa uderzyła mu do głowy. Tak to z zewnątrz wygląda. Plus minus.

671

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Pamiętaj, że jest udowodnione, że mózg wybiera najlepsze wspomnienia i je głownie zachowuje, gdybyśmy pamiętali o całym złu świata, które nas spotkało, pewnie niejeden człowiek by zwariował. Więc to idealizowanie ekspartnera to naturalny proces, spisuj sobie może jego wady na kartce i jak Cię znowu najdą wspominki, wracaj do tych wad.

672

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Symbi napisał/a:

Pamiętaj, że jest udowodnione, że mózg wybiera najlepsze wspomnienia i je głownie zachowuje, gdybyśmy pamiętali o całym złu świata, które nas spotkało, pewnie niejeden człowiek by zwariował. Więc to idealizowanie ekspartnera to naturalny proces, spisuj sobie może jego wady na kartce i jak Cię znowu najdą wspominki, wracaj do tych wad.

Spisałam sobie wszystkie jego wady i zalety na kartce. Plusy i minusy przebywania w reakcji z nim. Spisałam całą historię w zeszycie. Zajęło mi to prawie cały dzień. Wyszło więcej wad niż zalet. Są chwile kiedy uśmiecham się do wspomnień i tak żałuję, że ze mną i dla mnie nie chciał. Dziękuję też za to Symbi co wkleiłaś z innego wątku. To bardzo mądre słowa oddające sedno sprawy. Od siebie mogę dodać jedynie, że takie sytuacje zostają gdzieś w nas głęboko, może uśpione z czasem, ale całkowicie chyba nie da się zapomnieć.
Myślałam o tym, aby pisać listy do szuflady. Takie w których będę opisywała to co z nim wiązałam. Czego oczekiwałam, a co było, lub po prostu dziennik myśli?samopoczucia?

673 Ostatnio edytowany przez Symbi (2022-03-26 20:35:36)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Myślę, że pisanie listów/dziennika to bardzo dobry pomysł. Lepsze niż nękanie adresata SMS-ami z wymówkami.  Oczywiście nie ma sensu wysyłanie listów adresatowi, lepiej je targać, czy palić, nawet ceremonialnie i spuszczać w sedesie. Masz ochotę, to napisz "ty ch*ju!!", wyrzucaj całą złość, żal, pretensje, smutek. Myślę, że to bardzo może pomóc w przejściu przez wszystkie etapy żałoby po związku.

Kiedy miałam ostatnie zawirowania i byłam u mojej psychiatry, ona sama mi powiedziała, że trzeba wyrzucać z siebie emocje. I w przeszłości mnie samej doradzono również pisanie listów do powoda mojego bólu.

Jako, że chyba nadal  nie ma moderacji, zostawiam link: http://7wiatrow.blogspot.com/2019/03/et … odzie.html

Jak się zastanowię, to powiem Ci, że ten ból to jak poród - nowe życie zawsze rodzi się w bólach. Ale masz piękne dziecko, pamiętasz, że bolało, ale po latach nie pamiętasz jak bardzo, po latach po prostu nie czujesz emocji, one bledną - chyba, że zdecydujesz się je pielęgnować.

674

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Symbi napisał/a:

Myślę, że pisanie listów/dziennika to bardzo dobry pomysł. Lepsze niż nękanie adresata SMS-ami z wymówkami.  Oczywiście nie ma sensu wysyłanie listów adresatowi, lepiej je targać, czy palić, nawet ceremonialnie i spuszczać w sedesie. Masz ochotę, to napisz "ty ch*ju!!", wyrzucaj całą złość, żal, pretensje, smutek. Myślę, że to bardzo może pomóc w przejściu przez wszystkie etapy żałoby po związku.

Kiedy miałam ostatnie zawirowania i byłam u mojej psychiatry, ona sama mi powiedziała, że trzeba wyrzucać z siebie emocje. I w przeszłości mnie samej doradzono również pisanie listów do powoda mojego bólu.

Jako, że chyba nadal  nie ma moderacji, zostawiam link: http://7wiatrow.blogspot.com/2019/03/et … odzie.html

Jak się zastanowię, to powiem Ci, że ten ból to jak poród - nowe życie zawsze rodzi się w bólach. Ale masz piękne dziecko, pamiętasz, że bolało, ale po latach nie pamiętasz jak bardzo, po latach po prostu nie czujesz emocji, one bledną - chyba, że zdecydujesz się je pielęgnować.

Dziękuję, skorzystam chętnie poczytam.
Ostatni raz napisałam do niego w zeszłym roku. Nie widzę sensu w pisaniu smsow do niego. Kiedy byłam w związku z nim to samo robiła jego eks. Widziałam jego reakcje na jej wiadomości. Fakt faktem były one przesycone o wiele większym jadem niż wiadomości z mojej strony lecz to nie jest usprawiedliwienie dla mnie. Po tym co mi powiedziała Pani psycholog mam mniejszy żal do siebie o to, że go zwyzywałam nie padło Ty ch*ju, ale padło po tysiąckroć najsłynniejsze słowo na K w odmianach męskich też. Aluzje do tego co zaboli go najbardziej, sarkazm i totalny brak szacunku. Rzuciłam mu parasol na posesję był tym silnie oburzony. Zwyzywałam w smsach i napisałam do kobiety z którą mnie zdradzał. Opowiedziałam wszystko sąsiadce, która jak sądzę jest po jego stronie, on potrafi obrócić kota ogonem skoro nowa stara znów mu wierzy we wszystko, a kiedy rozstali się jakieś 7 lat temu to też mowiła kłamstwa, wyjazdy, nieobecność, alkohol i jej konszachty z jego eks. Podobno razem piły kawki rozkminiajac jego obecne i przeszłe życie. To jest po prostu historia na wielowątkowa książkę. On średnio co dwa lata spędza święta z kimś innym i kupuje innej kobiecie kwiaty i czekoladki z okazji dnia kobiet. Co sobie myśli jego syn kiedy widzi go po raz kolejny z inną kobietą w domu? Jego siostra ze szwagrem co oni myślą... W zasadzie to nie istotne bo mnie to nie dotyczy. Do dziś jego sąsiedzi mówią mi dzień dobry patrząc na mnie z niedowierzaniem. Odpowiadam, zwieszam głowę i idę dalej bo co mogę zrobić?

675

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

"ale fakty są takie, że on jest charyzmatyczny, ma niezachwianą absolutnie niczym pewność siebie, ma swój styl, jest inteligentny i wszystko potrafi zrobić, może poza poważniejszą naprawą auta i ciężki charakter też, potrafi tak pięknie prawić, wzruszać się na filmach ukradkiem ocierając łzy, śpiewać swoją ulubioną muzykę" - więc mówicie, że autorka sobie poradziła?:) Ja tu widzę osobę która ma gdzieś wasze porady i jakby dzisiaj eks pstryknął palcami, po 10 minutach byłaby w drodze do niego cala w skowronkach.

676

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
BEKAśmiechu napisał/a:

"ale fakty są takie, że on jest charyzmatyczny, ma niezachwianą absolutnie niczym pewność siebie, ma swój styl, jest inteligentny i wszystko potrafi zrobić, może poza poważniejszą naprawą auta i ciężki charakter też, potrafi tak pięknie prawić, wzruszać się na filmach ukradkiem ocierając łzy, śpiewać swoją ulubioną muzykę" - więc mówicie, że autorka sobie poradziła?:) Ja tu widzę osobę która ma gdzieś wasze porady i jakby dzisiaj eks pstryknął palcami, po 10 minutach byłaby w drodze do niego cala w skowronkach.

Niestety widzę dokladnie to samo. W pierwszej chwili brzmiało to dość sensownie, ze Autorka wciąż czuje bol (wiadomo) ale coś tam do przodu ruszyło. Napisała o terapii, o większym zobojętnieniu względem eks itp. Dzięki temu spowrotem przyciągnęła uwagę kilku osób z forum chcących dać jej pozytywne wzmocnienie  ...I nie wiem czy nie o to chodziło. Żeby znowu mieć widownie do pisania enty raz o tym samym. Na litość, o tym ze jego syn zmarl a eks zamiast przeżywać żałobę zabawiał się z nową panią bylo juz chyba w 10 postach najmniej. O poprzednich paniach eksa i sąsiadce również. Mam wrażenie że Autorka wyrzuca  z siebie z prędkością karabinu maszynowego (tyle nie ze słownie tylko pisemnie) te same fakty wkolko i na okrągło i w jakiś perwersyjny sposób upaja się nimi na nowo. Rozumiem, ze emocje należy wyrzucać, te zle szczególnie ale ja nie czytam tu o emocjach tylko wkolo te same plotki , ploteczki, zasłyszane wieści i fakty na temat eksa. Jakby to pisala nie kobieta zraniona ktora chce o facecie zapomnieć tylko psychofanka ktora chce cały świat zainteresować faktami z życia swojego idola, o którym marzy ale może tylko pogadać sobie o tym co u niego słychać z kim go widziano kto o nim i co mowi. Nie widzę tu żadnej decyzji w stylu CHCĘ wyzdrowieć z tego człowieka tylko decyzję skoro nie mogę z nim być to chociaz z Wami poprzezywam co u niego.

677

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
BEKAśmiechu napisał/a:

"ale fakty są takie, że on jest charyzmatyczny, ma niezachwianą absolutnie niczym pewność siebie, ma swój styl, jest inteligentny i wszystko potrafi zrobić, może poza poważniejszą naprawą auta i ciężki charakter też, potrafi tak pięknie prawić, wzruszać się na filmach ukradkiem ocierając łzy, śpiewać swoją ulubioną muzykę" - więc mówicie, że autorka sobie poradziła?:) Ja tu widzę osobę która ma gdzieś wasze porady i jakby dzisiaj eks pstryknął palcami, po 10 minutach byłaby w drodze do niego cala w skowronkach.

Właśnie po to poszłam na terapię, aby tego nie zrobić. Za szeregiem tych zalet jest jeszcze więcej wad. Dla mnie butna pewność siebie to nie jest zaleta, charyzma może nią być lecz w przypadku narcyzmu nie sądzę, aby miało to pozytywny wydźwięk. Wzruszenia były na pokaz to nie było naturalne podejrzewam. Zresztą widziałam to włącznie jeden raz. Jest mi nadal bardzo przykro, że zostawił mnie w takich okolicznościach, ale nawet jeśli by się odezwał za nic bym nie wróciła. Choćby ze strachu, że tym razem gdyby znowu zrobił to samo to ja już bym nie udźwignęła tego psychicznie i wylądowałabym w psychiatryku. Z obawy o własne zdrowie psychiczne furtki nie ma i nie będzie. Nie jestem też zabawką, którą znudzony mógł rzucić w kąt, a potem nagle sobie o niej przypomniał.

678 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2022-03-27 08:10:04)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
feniks35 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

"ale fakty są takie, że on jest charyzmatyczny, ma niezachwianą absolutnie niczym pewność siebie, ma swój styl, jest inteligentny i wszystko potrafi zrobić, może poza poważniejszą naprawą auta i ciężki charakter też, potrafi tak pięknie prawić, wzruszać się na filmach ukradkiem ocierając łzy, śpiewać swoją ulubioną muzykę" - więc mówicie, że autorka sobie poradziła?:) Ja tu widzę osobę która ma gdzieś wasze porady i jakby dzisiaj eks pstryknął palcami, po 10 minutach byłaby w drodze do niego cala w skowronkach.

Niestety widzę dokladnie to samo. W pierwszej chwili brzmiało to dość sensownie, ze Autorka wciąż czuje bol (wiadomo) ale coś tam do przodu ruszyło. Napisała o terapii, o większym zobojętnieniu względem eks itp. Dzięki temu spowrotem przyciągnęła uwagę kilku osób z forum chcących dać jej pozytywne wzmocnienie  ...I nie wiem czy nie o to chodziło. Żeby znowu mieć widownie do pisania enty raz o tym samym. Na litość, o tym ze jego syn zmarl a eks zamiast przeżywać żałobę zabawiał się z nową panią bylo juz chyba w 10 postach najmniej. O poprzednich paniach eksa i sąsiadce również. Mam wrażenie że Autorka wyrzuca  z siebie z prędkością karabinu maszynowego (tyle nie ze słownie tylko pisemnie) te same fakty wkolko i na okrągło i w jakiś perwersyjny sposób upaja się nimi na nowo. Rozumiem, ze emocje należy wyrzucać, te zle szczególnie ale ja nie czytam tu o emocjach tylko wkolo te same plotki , ploteczki, zasłyszane wieści i fakty na temat eksa. Jakby to pisala nie kobieta zraniona ktora chce o facecie zapomnieć tylko psychofanka ktora chce cały świat zainteresować faktami z życia swojego idola, o którym marzy ale może tylko pogadać sobie o tym co u niego słychać z kim go widziano kto o nim i co mowi. Nie widzę tu żadnej decyzji w stylu CHCĘ wyzdrowieć z tego człowieka tylko decyzję skoro nie mogę z nim być to chociaz z Wami poprzezywam co u niego.

To co sobie przypominam pisze tutaj. Po prostu wciaz nadziwić się nie mogę jak jedna osoba potrafi omamić wiele innych. Każda z nich go zna i każda uwierzyła jemu, że to ja jestem tą złą, która wyrządziła mu niemałą krzywdę. I tak dziwi mnie fakt, że po takich akcjach, które były w tle z jego obecną miał ochotę wrócić do niej.
Na tę chwilę nie umiem jeszcze wygasić zainteresowania nim i jego obecną. Nie wiem skąd o dlaczego wciąż gdzieś się tli zazdrość o niego. Nigdy o nikogo nie byłam tak bardzo zazdrosna. W ogóle zazdrość w odniesieniu do innych osób jest mi obca. Nie zazdroszczę ludziom rzeczy, wyglądu lub pieniędzy. W odniesieniu do niego byłam zazdrosna, o niego. Nie wiem dlaczego aż tak bardzo, że to trwa do dziś? Też chciałabym się tego pozbyć, ale nie umiem? Nie umiem też zamknąć tych drzwi raz na zawsze. Nie myślę ciągle i intensywnie tak jak na początku. Ich widok nie boli tak jak kiedyś. Ale uczucie zazdrości zostało. Ja bardzo bym chciała, aby ją zostawił, aby był sam i zobaczył jak to jest. Nie wiem dlaczego? I tak na te chwilę tak bardzo chciałabym być spowrotem obok bo ten świat, który miałam wrócił by na miejsce? Choć wiem, że go chore i niebezpieczne, ale ja tak teraz czuję. Jedno wiem, a drugie odczuwam. Na ostatniej sesji powiedziałam, że bardzo chciałabym pozbyć się uczuć, które wciąż są. Powiedziałam też, że podejrzewam, że gdyby się odezwał to ja bym bezmyślnie pobiegła. Nie krytykujcie mnie za to. Sama nie wiem dlaczego mam takie myśli, dlaczego tak bym zrobiła bo to działanie autodestrukcyjne.
Z analizowaniem i rozstrzasaniem faktów tak mam. Wciąż szukam racjonalnej odpowiedzi na to co się stało. Kiedy ktoś podaje Ci za powód zazdrość, kubek, prysznic i spodnie pod pralką to chyba nie o to chodzi więc szukam odpowiedzi sama.
Na moje powtórki tych samych faktów zwróciła też uwagę Pani psycholog. Pytała dlaczego tak bardzo chce wiedzieć czy on był narcyzem czy nie? W czym mi to pomoże.? W czym pomaga mi ciągła dewaluacja? Odpowiedziałam, że mam nadzieję, że w ten sposób pozbędę się uczuć do niego i w koncu ujrzę go w świetle w jakim powinnam widzieć go od dawna. Że przestanę myśleć o nim w samych superlatywach i rozpatrywać go jako skarb. Dlaczego ja nie mogę go ujrzeć jako człowieka bez skrupułów  i litości? Dlaczego tego nie czuje, że on nie był dobry? Intuicja mi cały czas podpowiada, że on nie jest narcyzem. Że on jest normalny. To ja musiałam być niedojrzała? emocjonalnie aby stworzyć stabilny związek? Że byłam w niewłaściwym momencie życia kiedy go spotkałam. Może gdyby nie okoliczności to wszystko by wyglądało inaczej. Zresztą nawet o wirusie ta kobieta powiedziała mu, że to moja wina bo ja miałam to dużo wcześniej i to ja go zaraziłam. Mówił do mnie nie swoim językiem więc poznałam z kim na ten temat rozmawiał i skąd ma argumenty. Mówili, że lekarz wprowadza mnie w błąd, że to nieprawda. A jeśli prawda to nie czarujmy się miałaś to od dawna... I jego negatywny test, który podobno zrobił.

679

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

"Perełki":

Osoba123 napisał/a:

(...) bardzo chciałabym pozbyć się uczuć, które wciąż są. Powiedziałam też, że podejrzewam, że gdyby się odezwał to ja bym bezmyślnie pobiegła. Nie krytykujcie mnie za to. (...)

680 Ostatnio edytowany przez Symbi (2022-03-27 10:30:26)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Oj, Wielokropku, zapomniałaś już jak któraś z autorek waszego dawnego bloga była kochanką i miotała się? Jak skrzętnie gromadziłyście na blogu historie zdradzonych i porzuconych?

681 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2022-03-27 10:34:45)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Wielokropek napisał/a:

"Perełki":

Osoba123 napisał/a:

(...) bardzo chciałabym pozbyć się uczuć, które wciąż są. Powiedziałam też, że podejrzewam, że gdyby się odezwał to ja bym bezmyślnie pobiegła. Nie krytykujcie mnie za to. (...)

Wielokropku cieszę się, że potrafiłaś w sobie coś wypracować. Że wiesz jak się to robi. Nie wiem dlaczego na ten czas nie chce zamknąć tych drzwi. I nie śmiej się z tego, to są moje uczucia, nie musisz ich rozumieć. Dla niego i niej też jestem obiektem kpin. Tak jest najłatwiej pójść najmniejszą drogą oporu. Bo po co zastanawiać się głębiej nad kimś? To trudne. Łatwiej jest powiedzieć wariatka, popukać się znacząco w głowie, rzucić niezrównoważona psychicznie osoba lub co, kto zapragnie. Wejść w czyjeś 'buty' to o wiele trudniejsze zadanie. Co gorsza przy próbie zrozumienia mogą pojawić się (albo i nie) wyrzuty sumienia więc lepiej tego nie robić...
Mogę wyjść na wredną mściwą babę, ale bardzo bym chciała aby był tak bardzo nieszczęśliwy jak ja teraz.

682

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Jeśli byłabyś gotów przybiec na jego zawołanie po tak długim czasie, to koniecznie musisz nad sobą popracować. Wydaje mi się, że pielęgnowanie w sobie przez ten czas tego żalu i tęsknoty zwyczajnie Ciebie rujnuje. Jak do tego dochodzi życzenie komuś nieszczęścia, to tym bardziej..

683

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

"Perełki":

Osoba123 napisał/a:

(...) bardzo chciałabym pozbyć się uczuć, które wciąż są. Powiedziałam też, że podejrzewam, że gdyby się odezwał to ja bym bezmyślnie pobiegła. Nie krytykujcie mnie za to. (...)

Wielokropku cieszę się, że potrafiłaś w sobie coś wypracować. Że wiesz jak się to robi. Nie wiem dlaczego na ten czas nie chce zamknąć tych drzwi. I nie śmiej się z tego, to są moje uczucia, nie musisz ich rozumieć. Dla niego i niej też jestem obiektem kpin. Tak jest najłatwiej pójść najmniejszą drogą oporu. Bo po co zastanawiać się głębiej nad kimś? To trudne. Łatwiej jest powiedzieć wariatka, popukać się znacząco w głowie, rzucić niezrównoważona psychicznie osoba lub co, kto zapragnie. Wejść w czyjeś 'buty' to o wiele trudniejsze zadanie. Co gorsza przy próbie zrozumienia mogą pojawić się (albo i nie) wyrzuty sumienia więc lepiej tego nie robić...
Mogę wyjść na wredną mściwą babę, ale bardzo bym chciała aby był tak bardzo nieszczęśliwy jak ja teraz.

Od rozwodu Wielokropek minęło z 15 lat, z tego co  mi wiadomo, więc miała dużo czasu, by w dziedzinie zdrowienia stać się ekspertem.

684 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2022-03-27 11:00:47)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Gwoli wyjaśnienia.
Nie śmieję się z tego, co napisałaś. Wskazuję na podjęte przez Ciebie decyzje. Tylko tyle i aż tyle.

I proszę, byś nie przypisywała mi słów, których nie napisałam oraz zachowań, które nie są moimi.




***

Symbi napisał/a:

Od rozwodu Wielokropek minęło z 15 lat, z tego co  mi wiadomo, więc miała dużo czasu, by w dziedzinie zdrowienia stać się ekspertem.

Ooooo!
Naprawdę?
15 lat?
Na wszelki wypadek przyjrzałam się mężowi. Przetarłam oczy. To ten sam człowiek, z którym (jako jedynym) wzięłam ślub wiele lat temu.



Dziękuję jednak za uznanie. Jestem ekspertem i wiem kiedy słowa przeczą decyzjom. smile

685

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
bagienni_k napisał/a:

Jeśli byłabyś gotów przybiec na jego zawołanie po tak długim czasie, to koniecznie musisz nad sobą popracować. Wydaje mi się, że pielęgnowanie w sobie przez ten czas tego żalu i tęsknoty zwyczajnie Ciebie rujnuje. Jak do tego dochodzi życzenie komuś nieszczęścia, to tym bardziej..

Zdaje sobie sprawę, że negatywne emocje, życzenia generują negatywne zdarzenia w życiu życzącego. Wiem, że to wredne, podłe z mojej strony, sama siebie za to nie lubię. Może nie tyle co nieszczęścia, ale takiego cierpienia jak moje. On od lat 'buja' się skacząc z kwiatka na kwiatek raniąc coraz to nowe osoby, a te kobiety nie mogą dojść do siebie, z jego eks było identycznie jak ze mną, z jego byłą żoną również. Wszystkie złe, psychiczne, wariatki. Nie wiem skąd we mnie taka złość. Nikomu innemu nie życzę źle, nawet swojemu eks mężowi nie życzyłam niczego złego po rozstaniu, ani teraz.
Czy bym do niego przybiegła? Nie jestem tego pewna kiedy głębiej się nad tym zastanowię. Pewnie bym przemyślała kwestie tak, aby się na nim odegrać, albo zaśmiała się w jego twarz, że chyba raczy sobie żartować, a później przepłakała bym to. W głowie mam jakieś iluzoryczne zejście się ze łzami i obietnicami w tle. To niedojrzałe. Znam go, wiem, że nie odezwie się do mnie nigdy. Nawet nie dowiem się co się z nim dzieje, czy jest zdrów. On potrafi trzymać urazę latami. Ja potrafię zapomnieć w jednej chwili. Przecież winna wszystkiemu jestem ja. To przeze mnie i moje zachowanie mnie zostawił. Wszystko mam na własne życzenie. Sama tego chciałam. Wręcz o to prosiłam.

686

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Wielokropek napisał/a:

Gwoli wyjaśnienia.
Nie śmieję się z tego, co napisałaś. Wskazuję na podjęte przez Ciebie decyzje. Tylko tyle i aż tyle.

I proszę, byś nie przypisywała mi słów, których nie napisałam oraz zachowań, które nie są moimi.




***

Symbi napisał/a:

Od rozwodu Wielokropek minęło z 15 lat, z tego co  mi wiadomo, więc miała dużo czasu, by w dziedzinie zdrowienia stać się ekspertem.

Ooooo!
Naprawdę?
15 lat?
Na wszelki wypadek przyjrzałam się mężowi. Przetarłam oczy. To ten sam człowiek, z którym (jako jedynym) wzięłam ślub wiele lat temu.



Dziękuję jednak za uznanie. Jestem ekspertem i wiem kiedy słowa przeczą decyzjom. smile

Skąd więc w Tobie tyle sarkazmu? Jeśli jesteś w wieloletnim udanym związku. W moim odczuciu trochę jakbyś podchodziła lekceważąco to tego co ja czuję. Pisałam wyżej, nie jesteś mną. Nie musisz rozumieć. Nie wiesz jak ja to przeżywam. To, że potrafisz spojrzeć na to bez emocji jest najbardziej normalne na świecie. Też to potrafię kiedy o czymś czytam. Jestem na początku terapii. W związku z tą relacją pokładałam takie nadzieję, ze myślałam, że on zostanie ze mną już tak na dobre, do końca. Ja mam córkę, nie chciałam nikogo innego tylko odrobinę normalności, kogoś kto nam da oparcie emocjonalne. Po co więc zaczynał skoro od początku miałam być przygodą? I oskarżył mnie o wszystko co złe. Nawet ta kobieta, która sama na niego nadawała jaki jest zły uwierzyła w jego bajki o tym, że to ja go skrzywdziłam.

687 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2022-03-27 12:13:26)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Sarkazm? Mam inne zdanie. smile

Oczywiście, że nie jestem Tobą, nie jestem też nikim innym poza sobą. I bardzo się cieszę z tego, jakim człowiekiem jestem, jaki jest mój związek.
Swe opinie piszę na podstawie tego, co autor (w tym wypadku Ty) napisał na forum. Wiem, jak ktoś, kto podjął decyzję (bo to decyzja) o dalszym taplaniu się we własnym bagienku, stosuje metody, by udać, że z niego wychodzi/wyszedł. Znam te wszystkie emocje powstałe na skutek odsłonięcia motywów. Złość, przypisywanie niezrozumienia osobom, które nie dają się nabierać (to niezbyt fortunne słowo, ale teraz nie mam lepszego "pod ręką"), to częsta reakcja na kontakt z rzeczywistością, której nie chce się widzieć. Wiem też, że w stanie podobnym do Twego każda osoba, która nie głaszcze po głowie, odsądzana jest od czci i wiary.

Warto walczyć samej ze sobą.

688

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Wielokropek napisał/a:

Sarkazm? Mam inne zdanie. smile

Oczywiście, że nie jestem Tobą, nie jestem też nikim innym poza sobą. I bardzo się cieszę z tego, jakim człowiekiem jestem, jaki jest mój związek.
Swe opinie piszę na podstawie tego, co autor (w tym wypadku Ty) napisał na forum. Wiem, jak ktoś, kto podjął decyzję (bo to decyzja) o dalszym taplaniu się we własnym bagienku, stosuje metody, by udać, że z niego wychodzi/wyszedł. Znam te wszystkie emocje powstałe na skutek odsłonięcia motywów. Złość, przypisywanie niezrozumienia osobom, które nie dają się nabierać (to niezbyt fortunne słowo, ale teraz nie mam lepszego "pod ręką"), to częsta reakcja na kontakt z rzeczywistością, której nie chce się widzieć. Wiem też, że w stanie podobnym do Twego każda osoba, która nie głaszcze po głowie, odsądzana jest od czci i wiary.

Warto walczyć samej ze sobą.

Absolutnie nie odsądzam Ciebie od czci i wiary dlatego, że piszesz to co myślisz. Dla mnie jest to ubrane w sarkazm, ale to może moje subiektywne odczucie. Nikogo tutaj nie próbuje na nic nabierać. Po prostu pisze to co aktualnie czuje. Czy ja reaguje w sposób dziwny? Nieadekwatny? Czy moje reakcje nie mieszczą się w normach społecznych? Trwa to za długo?
Nie wiem, ale chyba zupełnie sama sobie tego nie zrobiłam?
Ja ląduje z depresją, a on bawi się w najlepsze. Mam poczucie niesprawiedliwości. Tak, jak dziecko.

689

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Dopóki zajmujesz się nim, nie zajmujesz się sobą.

690

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Wielokropek napisał/a:

Dopóki zajmujesz się nim, nie zajmujesz się sobą.

W toku terapii to co było jakby odżyło z samego powodu opowiadania o tym.
Zajmuję się sobą, robię co mogę. Chodzę na basen, jeżdżę spowrotem rowerem, chodzę na spacery i inne aktywności.Razem z córką bądź osobno. Przekierowywabke myśli na inny tor to nie jest łatwe zadanie. Jestem nadal chwiejna emocjonalnie. Mnie chodzi o nic więcej ponad to dlaczego ktoś dla innej osoby chce się starać, a dla tej 'starej' już nie? Może gdybym to zrozumiała poszłabym dalej.

691

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

(...) Mnie chodzi o nic więcej ponad to dlaczego ktoś dla innej osoby chce się starać, a dla tej 'starej' już nie? (...)

Dlaczego dla kogoś nie tylko chcesz się starać, ale starasz się i różne rzeczy dla niej robisz, a dla innej nie?
No właśnie. smile

692

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Wielokropek napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

(...) Mnie chodzi o nic więcej ponad to dlaczego ktoś dla innej osoby chce się starać, a dla tej 'starej' już nie? (...)

Dlaczego dla kogoś nie tylko chcesz się starać, ale starasz się i różne rzeczy dla niej robisz, a dla innej nie?
No właśnie. smile

Nie mam takiego doświadczenia na koncie. Nigdy nikogo nie zdradziłam. W innych relacjach potrafię dużo od siebie dać, pomagać bezinteresownie lubię czuć się potrzebna kiedy mogę komuś w czymś pomóc to dlaczego mam tego nie robić? Szukam w pamięci takich sytuacji. Nawet z eks mężem było inaczej, ja jemu wyjaśniłam o co chodzi.

693

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Dawno nie pisałam. Już gorzej być nie może. Kilka dni temu straciłam pracę... Jestem załamana, nie wiem co teraz zrobię?... Nie tylko w kwestii finansów, ale też codzienności. To mój najgorszy czas. Chyba wisi nade mną jakieś fatum lub wraca do mnie coś złego?...

694

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Czas wziąć się w garść. Nie ma innej recepty.

695

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
DeepAndBlue napisał/a:

Czas wziąć się w garść. Nie ma innej recepty.

Jak? W jaki sposób? Ilość nieszczęść na jedną osobę przekroczyła limit. Nie mam siły

696

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Czas wziąć się w garść. Nie ma innej recepty.

Jak? W jaki sposób? Ilość nieszczęść na jedną osobę przekroczyła limit. Nie mam siły

Użalasz się nad sobą ZA BARDZO

697

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

No to siedz na tylku i nadal sie użalaj i nic nie rob. Na pewno bedzie lepiej. Dostałaś 12 stron porad, z którymi nic nie zrobiłaś. Czego oczekujesz?

698

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
KoloroweSny napisał/a:

No to siedz na tylku i nadal sie użalaj i nic nie rob. Na pewno bedzie lepiej. Dostałaś 12 stron porad, z którymi nic nie zrobiłaś. Czego oczekujesz?

Niczego nie oczekuje. Nic nie chce.

699

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Hej, jedyną osobą która może znaleźć Ci roace jesteś Ty sama. Bądź dla siebie przyjacielem proszę. Wyślij CV, znajdź miejsce i dobrą pracę dla siebie. Myśl już tylko o sobie.

A analizę tego pana i tego co się działo za każdym razem gdy będziesz miała ochotę odkładaj na później. To już nie jest ważne. Nie wykreslisz wspomnień ale szkoda już czas na niego.

Masz misję do zrealizowania. Znaleźć pracę teraz. Skupić się na sobie. Odzyskać siebie.

Naprawdę gdy zaczniesz skupiać się tylko na swoich radościach, albo niepowodzeniach albo celach do zrealizowania poczujesz że ruszasz na przod. Już niebowbiniaj siebie proszę, nie analizuj, pozwól sobie odetchnąć o myślach o nim, o związku z nim. Szukaj pracy. Najlepszej dla siebie pracy.

Tyle już przeszłaś. Już dość tych smutkow. Niech już więcej ich nie będzie. Ale to od Ciebie tylko zależy czy ruszysz dalej. Bądź dobra dla siebie i póki co szukaj pracy.

Tylko Ty sobie sama możesz pomóc. Całe forum Ci nie pomoże tylko Ty. Chciałabym napisać że byłam w takim miejscu jak Ty ale nie wiem. Może byłam w podobnym każdy ma swoje jakieś ciemniejsze czasy. Ale tylko bycie swoim najlepszym przyjacielem dało mi realne kroki na przód. A nie analiza moich błędów.

Mam nadzieję że szybko znajiesz swoją pracę. Rozwiniesz się. A on i jego temat absolutnie straci dla Ciebie ważność. Trzymam kciuki!

700

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
niebieska_ napisał/a:

Hej, jedyną osobą która może znaleźć Ci roace jesteś Ty sama. Bądź dla siebie przyjacielem proszę. Wyślij CV, znajdź miejsce i dobrą pracę dla siebie. Myśl już tylko o sobie.

A analizę tego pana i tego co się działo za każdym razem gdy będziesz miała ochotę odkładaj na później. To już nie jest ważne. Nie wykreslisz wspomnień ale szkoda już czas na niego.

Masz misję do zrealizowania. Znaleźć pracę teraz. Skupić się na sobie. Odzyskać siebie.

Naprawdę gdy zaczniesz skupiać się tylko na swoich radościach, albo niepowodzeniach albo celach do zrealizowania poczujesz że ruszasz na przod. Już niebowbiniaj siebie proszę, nie analizuj, pozwól sobie odetchnąć o myślach o nim, o związku z nim. Szukaj pracy. Najlepszej dla siebie pracy.

Tyle już przeszłaś. Już dość tych smutkow. Niech już więcej ich nie będzie. Ale to od Ciebie tylko zależy czy ruszysz dalej. Bądź dobra dla siebie i póki co szukaj pracy.

Tylko Ty sobie sama możesz pomóc. Całe forum Ci nie pomoże tylko Ty. Chciałabym napisać że byłam w takim miejscu jak Ty ale nie wiem. Może byłam w podobnym każdy ma swoje jakieś ciemniejsze czasy. Ale tylko bycie swoim najlepszym przyjacielem dało mi realne kroki na przód. A nie analiza moich błędów.

Mam nadzieję że szybko znajiesz swoją pracę. Rozwiniesz się. A on i jego temat absolutnie straci dla Ciebie ważność. Trzymam kciuki!

Dziękuję za dobre słowo. Szukam, wysyłam CV do miejsc zgodnych z moim wykształceniem. To specyficzna branża. Często króluje w niej nepotyzm. W moim malutkim powiecie będzie ciężko, chyba, że pójdę do pracy nie w swoim zawodzie. Zawsze bałam się utraty pracy wiedząc, że wtedy załamie się całkowicie, z drugiej strony to miejsce było dla mnie miejscem gdzie nie do końca praca wyglądała tak jak sobie wyobrażałam. Poza tym niestety nie potrafię odnaleźć się w świecie intryg i kłamstw. Myślę, że chyba jestem za głupia do tego zawodu. Za głupia aby w czas zorientować się, że ktoś coś knuje...

701

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Zawsze będzie ktoś kto robi intrygi. Należy się odsuwać od takich osób i już. Nie jesteś na nic za głupia. Jesteś absolutnie wystarczająca smile.

Już stało się najgorsze co mogło się stać. Tej pracy nie ma. Ale znajdziesz kolejna, lepsza. Skoro powiat malutki to może zdalna praca?

Nie musisz odnajdować się w świecie intryg i kłamstw i dostosowywać do niego. Jeśli nie będziesz Ty kłamać ani siać intryg i oddalać się od takich osób zachowując minimalnie niezbędny kontakt lub w ogóle go zrywając to nie dotkną Cię.

Domyślam się że Twoje poczucie wartości jest niewielkie teraz. Ale dobrze byłoby gdybys zechciała je odbudować, a zrobisz to na przykład zupełnie własnymi rękami znajdując fajna dla siebie pracę. Pompując w siebie wiedzę, frajdę, pasje. Są na pewno rzeczy którymi się cieszyłas zanim pan o którym jest ten wątek pojawił się w Twoim życiu. Są osiągnięcia które zrealizowalas zanim się pojawił i po tym jak zniknął. Zobacz ile już przeszłaś bez niego.

Dobrze byłoby te rzeczy znaleźć na nowo. Ale najpierw ta praca. Skup się na tym teraz. A o nim już nie myśl choć przez kilka dni, może miesiac. Już odpocznij od tego.

Nie znam magicznego sposobu na Twoje problemy. Próbuję chaotycznie powiedzieć że gdy byłam na swoim dnie nie pomogła mi psychoanaliza drugiego człowieka wink. Ani ciosanie sobie kołków na głowie i obarczanie wina. Pomogło mi tylko wstanie i ruszenie na przód. Oczywiście nie z dnia na dzień małymi krokami. Małymi sukcesami. A gdy sie potykalam i znów było na chwilę źle to następnego dnia i tak było już coraz lepiej. Już szkoda czasu na niego. Na pisanie w tym wątku może też.

Szkoda czasu na wszystko co związane z nim uwierz mi smile. Będąc z nim nie byłaś sobą nie ma co analizować tej zawirowanej historii.

Teraz nie masz pracy ale za chwilę mogą zacząć się dziać cuda. najpierw małe później coraz ekeksze. Wszystko zależy od Ciebie. To może teraz brutalnie brzmi że jesteś z tym sama i że zależy to od Ciebie. Ale gdy powoli zaczniesz ruszać na przód daje to niezła satysfakcję że ruszyłas z takiej trudnej sytuacji na przód. Zupełnie sama.

Dobrze smakuje ta satysfakcja.

702

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
niebieska_ napisał/a:

Zawsze będzie ktoś kto robi intrygi. Należy się odsuwać od takich osób i już. Nie jesteś na nic za głupia. Jesteś absolutnie wystarczająca smile.

Już stało się najgorsze co mogło się stać. Tej pracy nie ma. Ale znajdziesz kolejna, lepsza. Skoro powiat malutki to może zdalna praca?

Nie musisz odnajdować się w świecie intryg i kłamstw i dostosowywać do niego. Jeśli nie będziesz Ty kłamać ani siać intryg i oddalać się od takich osób zachowując minimalnie niezbędny kontakt lub w ogóle go zrywając to nie dotkną Cię.

Domyślam się że Twoje poczucie wartości jest niewielkie teraz. Ale dobrze byłoby gdybys zechciała je odbudować, a zrobisz to na przykład zupełnie własnymi rękami znajdując fajna dla siebie pracę. Pompując w siebie wiedzę, frajdę, pasje. Są na pewno rzeczy którymi się cieszyłas zanim pan o którym jest ten wątek pojawił się w Twoim życiu. Są osiągnięcia które zrealizowalas zanim się pojawił i po tym jak zniknął. Zobacz ile już przeszłaś bez niego.

Dobrze byłoby te rzeczy znaleźć na nowo. Ale najpierw ta praca. Skup się na tym teraz. A o nim już nie myśl choć przez kilka dni, może miesiac. Już odpocznij od tego.

Nie znam magicznego sposobu na Twoje problemy. Próbuję chaotycznie powiedzieć że gdy byłam na swoim dnie nie pomogła mi psychoanaliza drugiego człowieka wink. Ani ciosanie sobie kołków na głowie i obarczanie wina. Pomogło mi tylko wstanie i ruszenie na przód. Oczywiście nie z dnia na dzień małymi krokami. Małymi sukcesami. A gdy sie potykalam i znów było na chwilę źle to następnego dnia i tak było już coraz lepiej. Już szkoda czasu na niego. Na pisanie w tym wątku może też.

Szkoda czasu na wszystko co związane z nim uwierz mi smile. Będąc z nim nie byłaś sobą nie ma co analizować tej zawirowanej historii.

Teraz nie masz pracy ale za chwilę mogą zacząć się dziać cuda. najpierw małe później coraz ekeksze. Wszystko zależy od Ciebie. To może teraz brutalnie brzmi że jesteś z tym sama i że zależy to od Ciebie. Ale gdy powoli zaczniesz ruszać na przód daje to niezła satysfakcję że ruszyłas z takiej trudnej sytuacji na przód. Zupełnie sama.

Dobrze smakuje ta satysfakcja.

Masz rację. Będę dumna z siebie kiedy z tego wyjdę. W moim zawodzie nie ma możliwości pracy zdalnej. Jestem w trakcie magisterki. Czekam tylko aż to skończę i będę robiła coś zupełnie innego. Kilka dni przepłakałam z tęsknoty. Zostałam bardzo nieładnie potraktowana przez pracodawcę. Chyba każdy gdzieś poznaje, że jestem bardzo słaba i można zrobić ze mną absolutnie wszystko bo rzadko się przeciwstawiam. O nim myślę w zupełnie innych kategoriach. To człowiek bez serca i sumienia, nie zasługuje na miejsce ani w mojej głowie, ani w moim sercu. Nawet jako wspomnienie. Kiedy go nie znałam nie było mi dużo potrzeba do szczęścia. Byłam innym człowiekiem. Jakoś siebie 'zapomniałam' z tamtych czasów.

703

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

No to dobra wiadomość jest taka że dziewczyna z tamtych czasów istnieje smile. Ja swoją znalazłam. I powiem Ci że miała się dobrze tylko wpakowałam ja do szafy nie wiadomo po co.

Nie chcę być tutaj Dalajlama bo nie żyje w świecie absolutnej równowagi. Mam swoje problemy jak każdy. Ale pamiętam taki etap wystraszenia przed całym światem i poczucie krzywdy od innych. Teraz jak dotarło do mnie że bardzo dużo zalezy ode mnie myślę że łatwiej jest mi reagować gdy ktoś przekracza moje granice. Może nad tym warto popracować? Nad poczuciem że to Ty decydujesz jak pozwolisz się traktować? Jak zrozumiałam że to zależy ode mnie jak jestem traktowana to jest trochę łatwiej.

Z tęsknoty za czym płakałas?

Myślenie o nim w kategoriach że jesteś niegodziwcem też jest słabe. Przynajmniej bdla mnie było. Idealnie byłoby gdybyś myślała o nim jak o zeszłorocznym śniegu smile. To optymalna opcja na niego wink.

Trochę żartuje ale trochę w ogóle nie.

704

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
niebieska_ napisał/a:

No to dobra wiadomość jest taka że dziewczyna z tamtych czasów istnieje smile. Ja swoją znalazłam. I powiem Ci że miała się dobrze tylko wpakowałam ja do szafy nie wiadomo po co.

Nie chcę być tutaj Dalajlama bo nie żyje w świecie absolutnej równowagi. Mam swoje problemy jak każdy. Ale pamiętam taki etap wystraszenia przed całym światem i poczucie krzywdy od innych. Teraz jak dotarło do mnie że bardzo dużo zalezy ode mnie myślę że łatwiej jest mi reagować gdy ktoś przekracza moje granice. Może nad tym warto popracować? Nad poczuciem że to Ty decydujesz jak pozwolisz się traktować? Jak zrozumiałam że to zależy ode mnie jak jestem traktowana to jest trochę łatwiej.

Z tęsknoty za czym płakałas?

Myślenie o nim w kategoriach że jesteś niegodziwcem też jest słabe. Przynajmniej bdla mnie było. Idealnie byłoby gdybyś myślała o nim jak o zeszłorocznym śniegu smile. To optymalna opcja na niego wink.

Trochę żartuje ale trochę w ogóle nie.

Ja mam tak, że szybko przywiązuje się do miejsc, do ludzi. Tęskniłam nie tyle za osobami z którymi współpracowałam, ale za osobami z którymi na codzień przebywałam nie mam tu na myśli dorosłych osób współpracowników. Zżyłam się z nimi, a zostałam potraktowana jak najgorsze zło, jakbym komuś wyrządziła krzywdę conjamniej fizyczną. Jest mi nadal bardzo żal. Nie chcę zatrudniać sie w miejscach publicznych z uwagi na niego. Miałby z nową niezły ubaw, że nie pracuje w swoim zawodzie. Nie wiem jak to będzie. Jeśli będę musiała to nic nie poradzę. Moja przełożona w mojej ocenie ma coś z sobą, nic jej nie wzrusza, nikt w niej nie budzi ciepłych uczuć liczy się tylko jej własny czubek nosa.

705 Ostatnio edytowany przez niebieska_ (2022-07-03 12:31:58)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Rozumiem, też się mocno przywiązuje do zespołu. Jakieś relacje można utrzymywać nawet po zakończeniu pracy więc może niektóre uda się zachować smile.

No a teraz jeśli chodzi o nowe miejsce. Jeśli zdarzyłoby się tak że tymczasowo miejsca publiczne będą dla Ciebie jedyna opcja to w kontekście tego co napisałaś. Nieważne jest to czy oni będą mieli ubaw. Może będą, może nie a może nic ich to nie będzie obchodziło. Kluczowe jest to czy Ciebie to będzie obchodziło co kto pomyśli. Jakie ma to znaczenie dla Ciebie co kto pomyśli.

Są takie dni że ktoś powie o mnie cos miłego a godzine później ktoś inny coś absolutnie odwrotnego. I co mam wtedy zrobić? Myśleć że jestem super i że nie jednocześnie smile? To od Ciebie zależy jaką ważność temu nadasz i tej osobie która to mówi.

Najważniejsze żebyś Ty o sobie dobrze myślała. Zawsze stawała za sobą. To że byłaś w związku z nim nie świadczy o Tobie źle. Świadczy o tym że popełniasz błędy jak absolutnie każdy. Nie jest to ujma dla Ciebie, popełnianie błędów. To sygnał że czegoś musisz się nauczyć. Ale nie świadczy o Tobie źle smile.

W członek z tym z co inni pomyślą. On, ja, ludzie tu na forum, ktokolwiek, była przełożona też. W każdym aspekcie Twojego życia smile. Najważniejsze jest co myślisz o sobie i robisz Ty.

Udanej niedzieli i szerokości!!!!

706

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
niebieska_ napisał/a:

Rozumiem, też się mocno przywiązuje do zespołu. Jakieś relacje można utrzymywać nawet po zakończeniu pracy więc może niektóre uda się zachować smile.

No a teraz jeśli chodzi o nowe miejsce. Jeśli zdarzyłoby się tak że tymczasowo miejsca publiczne będą dla Ciebie jedyna opcja to w kontekście tego co napisałaś. Nieważne jest to czy oni będą mieli ubaw. Może będą, może nie a może nic ich to nie będzie obchodziło. Kluczowe jest to czy Ciebie to będzie obchodziło co kto pomyśli. Jakie ma to znaczenie dla Ciebie co kto pomyśli.

Są takie dni że ktoś powie o mnie cos miłego a godzine później ktoś inny coś absolutnie odwrotnego. I co mam wtedy zrobić? Myśleć że jestem super i że nie jednocześnie smile? To od Ciebie zależy jaką ważność temu nadasz i tej osobie która to mówi.

Najważniejsze żebyś Ty o sobie dobrze myślała. Zawsze stawała za sobą. To że byłaś w związku z nim nie świadczy o Tobie źle. Świadczy o tym że popełniasz błędy jak absolutnie każdy. Nie jest to ujma dla Ciebie, popełnianie błędów. To sygnał że czegoś musisz się nauczyć. Ale nie świadczy o Tobie źle smile.

W członek z tym z co inni pomyślą. On, ja, ludzie tu na forum, ktokolwiek, była przełożona też. W każdym aspekcie Twojego życia smile. Najważniejsze jest co myślisz o sobie i robisz Ty.

Udanej niedzieli i szerokości!!!!

Dziękuję. W obecnej sytuacji ciężko myśleć o sobie w pozytywnych kategoriach. Wszystkiego dobrego

707

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Witajcie, dawno się tutaj nie udzielałam, nie odzywałam. Zapewne jestem tu persona non grata, przynajmniej niektórzy dali mi to do zrozumienia, ale do brzegu. Piszę, aby zaznaczyć, że wszystko co u mnie w zeszłym roku posypało się w zasadzie od razu zaczęło się układać. Straciłam pracę lecz zyskałam lepszą, odszedł ode mnie facet do innej, ale dziś już wiem, że nie są razem. Nie znam szczegółów historii lecz wiem, że wigilii nie spędzali wspólnie mimo braku dzieci i mieszkania naprzeciwko siebie, odwożąc ciotkę do jej domu widziałam, że każde jest u siebie w domu. Poza tym tak jak przez całe 1.5 roku nie spotkałam go samego siedzącego w knajpie tak ostatnio wychodząc z córką z kina zobaczyłam jak siedzi sam w niedzielne po południe pijąc kolejne piwo... raczej niedzielnego wieczoru nie spędza się samemu w knajpie rozmawiając z barmanem. A u mnie mam nadzieje, ze wychodzi słońce. Staram się codziennie cieszyć się tym co mam. W końcu mam fajną pracę, świetne dziewczyny i super dyrekcję. To praca do której chce mi się jeździć. Zawodowo wszystko na plus. W domu doceniam swoją cudowną córkę, która daje mi tyle radości i miłości na codzień. Ostatnio wyszłyśmy razem do większego miasta. To był tak cudowny dzień, że do dziś go wspominam. Byłyśmy tylko we dwie, ale było tak jak pain mi kiedyś pisała, cieplutko i wesoło. Miewam gorsze dni, ale świadomość, że to co miało być dla niego manną z nieba okazało się chochotem losu ponieważ obstawiam, że to ona go zostawiła. Nie życzę ludziom źle, joe cieszy mnie nieczyja krzywda, ale w tym przypadku po prostu chichoczę w środku z jego gadania jak to miał być ktoś, kto go do końca nie zostawi. Jak to się na nim zemściło. Nie, nie mam mysli, aby wrócić do niego. Po lekturze wielu książek mam zbyt dobrą świadomość tego czemu zostawałam nieświadomie poddawana. I jedyne co mogę dziś zrobic to pomstować na swoją naiwność i głupotę, a drugie dziękować za to cenne doświadczenie ponieważ mam nadzieję, że kiedyś dzięki temu uda mi się złapać w lot kiedy ktoś będzie próbował to samo zrobic mojej córce.

708

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Ważne, że jesteś zdrowa, masz pracę, a reszta się ułoży.
Powodzenia.

709

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
BEKAśmiechu napisał/a:

Wątek z lipca 2021, A u autorki bez zmian. Pasławek, daj spokój- myślisz, że pisanie o nowej kobiecie byłego faceta autorki cokolwiek jej pomoże? Przecież ona sama nie chce sobie pomóc. O ile tuż po rozstaniu mogę zrozumieć ciągle myślenie o drugiej osobie, tak w tym przypadku widzę jakies rozbijanie gówna na atomy. Za rok spotkamy się w tym samym miejscu i przeczytamy: "widziałam ich ostatnio "przez przypadek". Jest dobrze, ale nie powiem, płakałam do poduszki całą noc. Jak on mógł to zrobić?"... i tak bez końca.

No i prawie rok minął od mojego posta (powyżej), a ty nadal śledzisz tego typa, zastanawiasz się co u niego. Kobiety uczcie się na tym przypadku, jak nie uzależniać się od faceta.

710

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Farmer napisał/a:

Ważne, że jesteś zdrowa, masz pracę, a reszta się ułoży.
Powodzenia.

Dziękuję, wszystkiego dobrego

711 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2023-02-26 08:55:09)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
BEKAśmiechu napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Wątek z lipca 2021, A u autorki bez zmian. Pasławek, daj spokój- myślisz, że pisanie o nowej kobiecie byłego faceta autorki cokolwiek jej pomoże? Przecież ona sama nie chce sobie pomóc. O ile tuż po rozstaniu mogę zrozumieć ciągle myślenie o drugiej osobie, tak w tym przypadku widzę jakies rozbijanie gówna na atomy. Za rok spotkamy się w tym samym miejscu i przeczytamy: "widziałam ich ostatnio "przez przypadek". Jest dobrze, ale nie powiem, płakałam do poduszki całą noc. Jak on mógł to zrobić?"... i tak bez końca.

No i prawie rok minął od mojego posta (powyżej), a ty nadal śledzisz tego typa, zastanawiasz się co u niego. Kobiety uczcie się na tym przypadku, jak nie uzależniać się od faceta.

I z tym się nie zgodzę ponieważ w jego miejscowości bywam niezwykle rzadko, najczęściej nie przejeżdżam obok jego domu. Straciłam zainteresowanie typem od dawna. Uczucie zazdrosci wygasło z poprzednim rokiem. Ostatnio natknęłam się na niego przypadkiem kiedy siedział sam w knajpie i kiedy jechał autem w czasie trenigu mojej corki kiedy ja wybrałam sie na spacer po miescie poniewaz pogoda byla piekna. Zresztą co tu tłumaczyć. Mam prawo być tam gdzie chce choćby on znajdował się w tym samym miejscu o tym samym czasie i to nie oznacza, że go śledzę, staram się przyjemnie spędzać czas z dzieckiem, a, że go widziałam to cóż mam poradzić?
Co do uzależnień serio myślisz, że mój wątek sprawi, że nagle kobiety przestaną uzależniać się od takich typków?  Nie sądzę... świadomość społeczna jest zbyt niska, kobiety a właściwie dziewczynki od małego mają pranie mózgu na temat księcia na białym koniu,a ustrój niestety mamy nadal patriarchalny. Nawet bajki dla kilkulatków są okraszone toksycznymi wątkami. Podsumowując miałam prawo do bycia w rozpaczy tyle ile uważałam za stosowne. Nikt nikomu nie powinien określać ram w których już powinien się wypłakać i basta. Każdy ma inną konstrukcję psychiczną. Ja ucze się nadal być wdzięczna za to co aktualnie mam. I cieszę się, że nie jestem z nim. Zbyt dużo mnie to kosztowało psychicznie nawet wtedy kiedy byłam w trakcie, a po to już w ogóle. Tylko na tamten czas nie byłam świadoma kosztów jakie ponoszę. Czytając końcówkę kolekcjonera krzywd trafiłam na listę zachowań w przemocowym związku. Chyba nie muszę dodawać, że czułam się jakby ktoś pisał o mnie.

712

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Wątek z lipca 2021, A u autorki bez zmian. Pasławek, daj spokój- myślisz, że pisanie o nowej kobiecie byłego faceta autorki cokolwiek jej pomoże? Przecież ona sama nie chce sobie pomóc. O ile tuż po rozstaniu mogę zrozumieć ciągle myślenie o drugiej osobie, tak w tym przypadku widzę jakies rozbijanie gówna na atomy. Za rok spotkamy się w tym samym miejscu i przeczytamy: "widziałam ich ostatnio "przez przypadek". Jest dobrze, ale nie powiem, płakałam do poduszki całą noc. Jak on mógł to zrobić?"... i tak bez końca.

No i prawie rok minął od mojego posta (powyżej), a ty nadal śledzisz tego typa, zastanawiasz się co u niego. Kobiety uczcie się na tym przypadku, jak nie uzależniać się od faceta.

I z tym się nie zgodzę ponieważ w jego miejscowości bywam niezwykle rzadko, najczęściej nie przejeżdżam obok jego domu. Straciłam zainteresowanie typem od dawna. Uczucie zazdrosci wygasło z poprzednim rokiem. Ostatnio natknęłam się na niego przypadkiem kiedy siedział sam w knajpie i kiedy jechał autem w czasie trenigu mojej corki kiedy ja wybrałam sie na spacer po miescie poniewaz pogoda byla piekna. Zresztą co tu tłumaczyć. Mam prawo być tam gdzie chce choćby on znajdował się w tym samym miejscu o tym samym czasie i to nie oznacza, że go śledzę, staram się przyjemnie spędzać czas z dzieckiem, a, że go widziałam to cóż mam poradzić?
Co do uzależnień serio myślisz, że mój wątek sprawi, że nagle kobiety przestaną uzależniać się od takich typków?  Nie sądzę... świadomość społeczna jest zbyt niska, kobiety a właściwie dziewczynki od małego mają pranie mózgu na temat księcia na białym koniu,a ustrój niestety mamy nadal patriarchalny. Nawet bajki dla kilkulatków są okraszone toksycznymi wątkami. Podsumowując miałam prawo do bycia w rozpaczy tyle ile uważałam za stosowne. Nikt nikomu nie powinien określać ram w których już powinien się wypłakać i basta. Każdy ma inną konstrukcję psychiczną. Ja ucze się nadal być wdzięczna za to co aktualnie mam. I cieszę się, że nie jestem z nim. Zbyt dużo mnie to kosztowało psychicznie nawet wtedy kiedy byłam w trakcie, a po to już w ogóle. Tylko na tamten czas nie byłam świadoma kosztów jakie ponoszę. Czytając końcówkę kolekcjonera krzywd trafiłam na listę zachowań w przemocowym związku. Chyba nie muszę dodawać, że czułam się jakby ktoś pisał o mnie.

Wybacz, ale jakbyś straciła nim zainteresowanie, to byś pisała co u Ciebie, a nie to, że on spędził Wigilię bez tamtej, bo widziałaś okna tongue

713

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Lady Loka napisał/a:
Osoba123 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

No i prawie rok minął od mojego posta (powyżej), a ty nadal śledzisz tego typa, zastanawiasz się co u niego. Kobiety uczcie się na tym przypadku, jak nie uzależniać się od faceta.

I z tym się nie zgodzę ponieważ w jego miejscowości bywam niezwykle rzadko, najczęściej nie przejeżdżam obok jego domu. Straciłam zainteresowanie typem od dawna. Uczucie zazdrosci wygasło z poprzednim rokiem. Ostatnio natknęłam się na niego przypadkiem kiedy siedział sam w knajpie i kiedy jechał autem w czasie trenigu mojej corki kiedy ja wybrałam sie na spacer po miescie poniewaz pogoda byla piekna. Zresztą co tu tłumaczyć. Mam prawo być tam gdzie chce choćby on znajdował się w tym samym miejscu o tym samym czasie i to nie oznacza, że go śledzę, staram się przyjemnie spędzać czas z dzieckiem, a, że go widziałam to cóż mam poradzić?
Co do uzależnień serio myślisz, że mój wątek sprawi, że nagle kobiety przestaną uzależniać się od takich typków?  Nie sądzę... świadomość społeczna jest zbyt niska, kobiety a właściwie dziewczynki od małego mają pranie mózgu na temat księcia na białym koniu,a ustrój niestety mamy nadal patriarchalny. Nawet bajki dla kilkulatków są okraszone toksycznymi wątkami. Podsumowując miałam prawo do bycia w rozpaczy tyle ile uważałam za stosowne. Nikt nikomu nie powinien określać ram w których już powinien się wypłakać i basta. Każdy ma inną konstrukcję psychiczną. Ja ucze się nadal być wdzięczna za to co aktualnie mam. I cieszę się, że nie jestem z nim. Zbyt dużo mnie to kosztowało psychicznie nawet wtedy kiedy byłam w trakcie, a po to już w ogóle. Tylko na tamten czas nie byłam świadoma kosztów jakie ponoszę. Czytając końcówkę kolekcjonera krzywd trafiłam na listę zachowań w przemocowym związku. Chyba nie muszę dodawać, że czułam się jakby ktoś pisał o mnie.

Wybacz, ale jakbyś straciła nim zainteresowanie, to byś pisała co u Ciebie, a nie to, że on spędził Wigilię bez tamtej, bo widziałaś okna tongue


Hmmm... wydaje mi się, że pisałam o sobie. O swojej córce... Od zeszłego roku kiedy bywałam w jego miejscowości odejmujac treningi mojej corki mogę policzyć swoją obecność tam na palcach jednej ręki. Wcześniej było zupełnie inaczej, zazwyczaj znajdowałam powód dla którego powinnam tam pojechać. Dziś nie czuje takiej potrzeby. A wigilia to czysta ciekawość czy tworzą normalną relację. W wigilię zazwyczaj nigdzie nie jeżdżę, ale w tym roku była u nas ciocia, która jest sama więc wiadomo. A co do utraty zainteresowania droga Lady Loka nie wiesz co i w jakiej intensywności czułam mając świadomość, że on jest z inną. Nie jesteś mną. Dziś tego nie czuje, nie czuję się zazdrosna, gorsza, odrzucona, zoobojetniałam wobec jego osoby. Gro osób stąd dyktowało mi co mam czuć i jak długo mam to czuć. Ludzkich uczuć nie da się włożyć w ramy.

714

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Hmmm... wydaje mi się, że pisałam o sobie. O swojej córce...

To prawda wydaje ci się. A jak jest?

Osoba123 napisał/a:

Nie życzę ludziom źle, joe cieszy mnie nieczyja krzywda, ale w tym przypadku po prostu chichoczę w środku z jego gadania jak to miał być ktoś, kto go do końca nie zostawi. Jak to się na nim zemściło.

715

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Legat napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Hmmm... wydaje mi się, że pisałam o sobie. O swojej córce...

To prawda wydaje ci się. A jak jest?

Osoba123 napisał/a:

Nie życzę ludziom źle, joe cieszy mnie nieczyja krzywda, ale w tym przypadku po prostu chichoczę w środku z jego gadania jak to miał być ktoś, kto go do końca nie zostawi. Jak to się na nim zemściło.

Wybacz, ale wystarczy, że ja wiem jak jest wink Reszta może pozostać milczeniem smile

Posty [ 651 do 715 z 825 ]

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wirus, rozstanie z partnerem

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024