Witam drogie Panie jak i może Panów jeśli takowi tutaj są.
Chciałbym prosić o radę.
Aktualnie ja mam 25 ona 26 lat.
Sprawa wygląda tak, jestem ze swoją partnerką już 8 lat.
Od dwóch lat jesteśmy zaręczeni, w tym roku planujemy ślub (na razie cywilny).
Nasz związek jest według mnie bardzo udany. Według mnie 10/10.
Uważam że układa nam się bardzo dobrze choć wiadomo jak w każdym związku bywa różnie.
Ale do rzeczy.
Poznaliśmy się gdy ja miałem 17 a ona 18 lat.
Na początku były różne "podchody" w sferze seksu ale przez pierwsze kilka miesięcy ograniczało się to głównie do pieszczot i uwaga- seksu oralnego z obu stron.
Ja dbałem w tym temacie o jej potrzeby a ona o moje.
Gdy już wydarzył się nasz pierwszy raz byliśmy jak uzależnieni.
Uprawialiśmy seks po 3 razy dziennie. I tradycyjny i oralny.
Było tak przez powiedzmy rok, półtora. Potem jakby troszkę to nasze uzależnienie opadło ale nadal kochaliśmy się dość często.
Niestety że tak to ujmę, mam wrażenie że ona w sferze seksu jest teraz o 300 razy mniej chętna niż było to 5-6 lat temu.
I to nie tak że z dnia na dzień się to wydarzyło, tylko tak stopniowo jakoś ten seks zdarzał się rzadziej i rzadziej.
Aktualnie nie narzekam na ilość zbliżeń choć jest to może 2-4 razy w miesiącu lecz bardziej na "inicjatywę"?
Jak by to powiedzieć, kiedyś ona sama proponowała zabawy czy nawet inicjowała. Potrafiła mnie obudzić w środku nocy tylko dlatego że miała ochotę na "lodzika". Było to zabawne ale lubiłem to.
A teraz jest tak że mam wrażenie że jeśli ja nie przejdę do rzeczy to mogłaby żyć w celibacie.
Bardzo rzadko sama cokolwiek proponuje/inicjuje. Może raz na 20 przypadków.
Więc pytanie, czy to może ze mną coś nie tak ?
Oczywiście rozmawialiśmy na ten temat i ona nawet żartowała że " mam nadzieję że mnie nie zdradzisz bo tak rzadko się kochamy".
Nie zdradzę jej bo nie uważam że nasze życie seksualne jest złe, wręcz jest bardzo dobrze ale jestem ciekaw skąd wynika ten spadek częstotliwości i jej chęci do działania.
Ona sama nie wie czemu. Często rzuca że ja się do niej dobieram jak ona już jest śpiąca i chce iść spać. Ale w dzień też nie raz próbowałem i nie udaję się zbyt często^^
A co do seksu oralnego, jak już wspomniałem, kiedyś sama inicjowała seks czy to tradycyjny czy oralny.
Już nawet nie mówię że musi brać mojego penisa do ust bo jeśli nie ma ochoty to nie zmuszam ale chodzi o to że ja to bardzo lubiłem, przyzwyczaiła mnie do tego że ten seks oralny jest i teraz trochę mi go brakuje. Oczywiście w drugą stronę zero problemu, dla mnie gra wstępna zaczyna się od pieszczenia całego jej ciała włącznie z jej "małą", uwielbiam to i ona też. Prawie nigdy nie zabrania mi tego. Ale w drugą stronę już to nie działa.
Mógłbym powiedzieć że ja ją pieszczę powiedzmy 20minut po czym ona przyciąga mnie do siebie i zaczynamy się kochać.
Nie ma tej gry wstępnej z jej strony.
Ja oczywiście po wypieszczeniu jej ciała jestem już napalony jak 16-latek więc nie mam z tym problemu ale jak wspomniałem bardzo to lubiłem i brakuje tego ^^
O tym również rozmawialiśmy i powiedziała że nie lubi robić tego "lodzika" bo zaraz bolą ją usta, chce jej się pić, po za tym nie przepada za tym smakiem. (Nie mówię o spermie bo nie zależy mi na wytrysku w ustach i wiem że ona tego nie lubi już kompletnie bo próbowaliśmy i uwaga - wtedy sama to zaproponowała) .
Ale tu już nawet nie chodzi o tego lodzika a chociażby żeby gdzieś po dotykała itp.
Nie wiem może jestem jakiś nienormalny.
Co o tym myślicie?