Po pierwsze nie mówimy tu o tym samym mieszkaniu, ale osobnym piętrze, zatem i tak bezpośrednio ludzie sobie w drogę nie wchodzą. Po drugie, jeśli wcześniej nie ma sygnałów, mówiących, że przyszli teściowie mogą okazac się "wredni", to nie widzę powodu, aby zakladać, że potem wszsytko się posypie. Wybór pierwszego rozwiązania między gnieceniem się w ciasnej kawalerce (jeszcze z dzieckiem)a przestronnym piętrem w domu rodzinnym wydaje mi się dziwny. Poza tym mówienie, że się ktoś nigdy nie wyprowadzi też traktowałbym z dystansem. Sytuacja życiuowa, warunki i finanse się zmieniają, z czasem można i zdanie zmienić( jak zreszta ludzie zmieniają w wielu kwestiach).
Koleżanka mieszkając w domu z teściami, z osobnym wejściem na piętrze po paru latach uciekła do wynajmowanego mieszkania w bloku.
Druga miala super teściową jak się wydawało, a po ślubie patrzeć na siebie nie mogły. Zamieszkali więc chwilowo z jej rodzicami, z którymi jej mąż miał super kontakt. Po 2 latach wspólnego mieszkania, ten jej mąż i jej rodzice praktycznie się już nie odzywali do siebie. Na szczęście mlodzi wyprowadzili się w końcu do siebie i stosunki z rodzicami odżyły.
Ciasne ale własne.
O przykładach z rodziny nawet już nie będę pisać, bo po co obsmarowywac w necie niewinnych ludzi.