Odkąd sięgam pamięcią nigdy nie byłam osobą cieszącą się świetnym zdrowiem. Kilka razy w roku zawsze jakieś choróbsko musiało zagonić mnie do łóżka, a nierozsądny posiłek wywoływał solidne rewelacje żołądkowe. Mimo, że chorowanie to nic przyjemnego, do pewnego czasu nie narzekałam - w czasie szkoły, czy studiów zawsze mogłam zostać w domu, różne obowiązki można było odłożyć "na później". Niestety niezwykle zaczęło mi to doskwierać w życiu "dorosłym", kiedy do pracy jednak trzeba iść, a odpowiedzialnym jest się nie tylko za siebie, ale i za innych. W ciągu ostatnich kilku miesięcy praktycznie nie było takiego, kiedy coś by mi nie doskwierało. A to zatrucie, gdzie w kilka dni schudłam 4 kilo, później przeziębienie, grypsko, infekcje intymne... Mam też okropnie bolesne okresy, które co miesiąc dają mi nieźle popalić (jeśli to pierwszy dzień, zazwyczaj muszę brać urlop na telefon, bo nie jestem w stanie dowlec się do pracy...). Przez jakiś czas stosowałam kurację Citroseptem, na co dzień staram się łykać witaminy, olej z wiesiołka, jednak nie widzę większej różnicy. Przyciągam wszelkie choróbska jak magnes.
Ponieważ mam już tego powyżej uszu zdecydowałam, że w ramach noworocznego postanowienia "ogarnę się" zdrowotnie - zarówno dla siebie, jak i dla bliskich. Dlatego bardzo Was proszę o porady związane z podnoszeniem odporności. Co możecie polecić?
Dodam jeszcze, że nie chodzi wyłącznie o okres jesienno-zimowy -problem u mnie jest całoroczny. Z racji tego, że choruję na ZJD nie mogę jeść owoców, ani większości warzyw (nawet gotowanych), ponieważ mam po nich silne bóle brzucha i wzdęcia.