problem z macocha mojego dziecka - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » problem z macocha mojego dziecka

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 132 ]

66 Ostatnio edytowany przez nemezis21 (2017-05-07 18:04:44)

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Eeetam błąd! Nie podoba mi się nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn. Trochę masz ograniczone myślenie albo nie umiesz czytać ze zrozumieniem Ale to już twój problem.
Jedno wiem na pewno ziejecie nienawiścią do tej kobiety. I oceniacie. To takie popularne żeby oceniać innych A najlepiej negatywnie. Ja tam jestem na 100 procent przekonana że obie strony muszą odpuścić dla dobra dziecka. I przestać rywalizować.
Tu może ktoś by psy wieszal na tych facetów (moze) Ale w życiu niestety nie.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-05-07 19:02:27)

Odp: problem z macocha mojego dziecka
nemezis21 napisał/a:

Eeetam błąd! Nie podoba mi się nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn. Trochę masz ograniczone myślenie albo nie umiesz czytać ze zrozumieniem Ale to już twój problem.
Jedno wiem na pewno ziejecie nienawiścią do tej kobiety. I oceniacie. To takie popularne żeby oceniać innych A najlepiej negatywnie. Ja tam jestem na 100 procent przekonana że obie strony muszą odpuścić dla dobra dziecka. I przestać rywalizować.
Tu może ktoś by psy wieszal na tych facetów (moze) Ale w życiu niestety nie.

Ale Barbie chyba już odpuściła? To Emigrantka ma ciagle żal.. Bo potrzebuje sie pławić w akceptacji wszystkich.

68

Odp: problem z macocha mojego dziecka
nemezis21 napisał/a:

Eeetam błąd! Nie podoba mi się nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn. Trochę masz ograniczone myślenie albo nie umiesz czytać ze zrozumieniem Ale to już twój problem.

Już jakiś czas temu zwróciłem uwagę na Twoje mizoandryczne teksty i solidarność jajników, którą się kierujesz w ocenie sytuacji. Skoro ci się nie podoba "nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn" - to zacznij od siebie, zacznij oceniać tak samo sytuacje, a nie płeć.

nemezis21 napisał/a:

Jedno wiem na pewno ziejecie nienawiścią do tej kobiety.

Tak, oczywiście. Odróżnij krytykę od nienawiści. Tak na dobry początek.

nemezis21 napisał/a:

I oceniacie. To takie popularne żeby oceniać innych

A ty masz tu jakiś problem z oceną? Z oceną kobiety, która - ponieważ stworzona jest do wyższych celów niż nudna polska rodzina - zdradza męża, porzuca jego i dziecko, potem układa od nowa życia za granicą m.in. na koszt owego dziecka oraz zatruwa życie byłemu mężowi, jego obecnej partnerce i własnemu dziecku? Masz problem z oceną ludzi zdradzających i masz problem z oceną ludzi, którzy nie dość, że nie płacą alimentów, to jeszcze okradają własne dziecko z zasiłku na dziecko?

nemezis21 napisał/a:

Tu może ktoś by psy wieszal na tych facetów (moze) Ale w życiu niestety nie.

Nie do końca rozumiem co podmiot liryczny chciał nam w tym miejscu przekazać, ale faktem jest, że podmiot liryczny zawsze znajduje okoliczności łagodzące dla kobiety i okoliczności obciążające dla mężczyzny,. Tym samym trudno wypowiedzi podmiotu lirycznego traktować poważnie...

69

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Przebrnęłam przez komentarze napisane od wczoraj. Ja to Mama Emigrantka - dobre, o, wszechwiedząca! Ależ się musisz wydawać sobie przenikliwa i mądra!
Kolejny random EEe tam czy jak mu tam, zero klasy i kultury, a zarzucacie to Mamie Emigrantce. Jedynie kilka osób, które można policzyć na palcach jednej ręki, rozumieją, że nie wszystko jest w życiu czarno - białe.
Randomowa pani, które zarzuca mi , że "chrzanię" - pław się dalej w samozadowoleniu, bo poza Tobą samą nikt Ci tego najwidoczniej nie da. Nie zaatakowałam cię personalnie, więc się, nomen omen, ODCHRZAŃ ode mnie.
Nie rozumiem, co wam daje to rzucanie się do gardeł z hejtem, to jest forum, a zatem miejsce, gdzie mam prawo napisać własne zdanie. I nic innego nie zrobiłam, napisałam co myślę. Ale tu każdy zachowuje się tak jak w filmie Koterskiego - moja racja jest najmojsza i koniec! A ja dalej będę bronić Mamy Emigrantki, bo nie zabiła nikogo, a z obrazu jaki się wyłania z tego co pisze o Barbie, to  zaskoczeniem jest, że jeszcze nie zastąpili nią małgorzaty rozenek w roli perfekcyjnej.

70 Ostatnio edytowany przez nemezis21 (2017-05-07 19:19:19)

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Eeetam miło mi że okreslasz mnie jako podmiot. To raczej świadczy o twoim niskim poziomie. Właśnie to jest to czego unikam u ludzi. Co do krytyki to owinna ona być konstruktywna A jeśli jesteś aż takim znawcą psychologiem to powiniens wiedzieć że efektu nie osiągnie się poprzez atatki i agresję. Bo jedyne co się dzieje to wywołana agresją z drugiej strony A wtedy jakiekolwiek porozumienie w łeb bierze.
Nie wiem gdzie Ty tu dostrzegasz nienawiść do mężczyzn? W określeniu ze dla dobra dziecka powinny odpuścić obie strony? No gratuluję!
To tyle jeśli chodzi o polemikę z tobą Szanowny trollu

71 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2017-05-07 19:30:25)

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Ajka083 napisał/a:

A ja dalej będę bronić Mamy Emigrantki, bo nie zabiła nikogo

Świetne kryterium oceny ludzi: jeśli kogoś nie zabił, jest OK....

nemezis21 napisał/a:

Eeetam miło mi że okreslasz mnie jako podmiot. To raczej świadczy o twoim niskim poziomie.

Hmmmm... Kończyłaś szkołę średnią, albo chociaż gimnazjum? I nie wiesz co to jest podmiot liryczny? To raczej o Twoim poziomie świadczy...

nemezis21 napisał/a:

A jeśli jesteś aż takim znawcą psychologiem to powiniens wiedzieć że efektu nie osiągnie się poprzez atatki i agresję.

W tym wypadku sądzę, że mamy do czynienia z osobą narcystyczną i tu ani ataki, ani głaskanie po główce nic nie zmienią. Tylko psychoterapia.

nemezis21 napisał/a:

Nie wiem gdzie Ty tu dostrzegasz nienawiść do mężczyzn? W określeniu ze dla dobra dziecka powinny odpuścić obie strony? No gratuluję!

Ładna manipulacyjka smile

72

Odp: problem z macocha mojego dziecka
nemezis21 napisał/a:

(...) efektu nie osiągnie się poprzez atatki i agresję. Bo jedyne co się dzieje to wywołana agresją z drugiej strony A wtedy jakiekolwiek porozumienie w łeb bierze. (...)

No właśnie. smile

73

Odp: problem z macocha mojego dziecka
EeeTam napisał/a:
Ajka083 napisał/a:

A ja dalej będę bronić Mamy Emigrantki, bo nie zabiła nikogo

Świetne kryterium oceny ludzi: jeśli kogoś nie zabił, jest OK....

nemezis21 napisał/a:

Eeetam miło mi że okreslasz mnie jako podmiot. To raczej świadczy o twoim niskim poziomie.

Hmmmm... Kończyłaś szkołę średnią, albo chociaż gimnazjum? I nie wiesz co to jest podmiot liryczny? To raczej o Twoim poziomie świadczy...

nemezis21 napisał/a:

A jeśli jesteś aż takim znawcą psychologiem to powiniens wiedzieć że efektu nie osiągnie się poprzez atatki i agresję.

W tym wypadku sądzę, że mamy do czynienia z osobą narcystyczną i tu ani ataki, ani głaskanie po główce nic nie zmienią. Tylko psychoterapia.

nemezis21 napisał/a:

Nie wiem gdzie Ty tu dostrzegasz nienawiść do mężczyzn? W określeniu ze dla dobra dziecka powinny odpuścić obie strony? No gratuluję!

Ładna manipulacyjka smile

Eeetam skoro wiesz lepiej .... no tak humanistka nie jestem. I wiesz szkoda mi dla Ciebie słów.
Tak mi się zdaje ze może faktycznie barbi odpuscila Ale obie rywalizowały długo i w jednej i drugiej jest mase żalu do siebie. Oby nie odbijal się on na Alicji

74 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2017-05-07 19:35:22)

Odp: problem z macocha mojego dziecka
nemezis21 napisał/a:

Eeetam skoro wiesz lepiej .... no tak humanistka nie jestem. I wiesz szkoda mi dla Ciebie słów.

Po 1. No tak, wiem co napisałem, nawet każdy może się cofnąć i przeczytać.
Po 2. Nie czuję się odpowiedzialny za to, że czegoś nie zrozumiałaś, a nie rozumiejąc od razu postanowiłaś poczuć się obrażona i w odwecie obrazić mnie.


Wy obrończynie tzw. Mamy Emigrantki uporczywie nie chcecie dostrzec co było przyczyną obecnego konfliktu. A są to dwie rzeczy:
1) Rodzice dziecka (czyli owi pogardzani Ken i Barbie) zaczęli się domagać, żeby tzw. Mama Emigrantka zechciała większą część zasiłku na dziecko przekazywać na dziecko. Nadal nie jest to całość zasiłku, a o płaceniu alimentów wciąż nie ma mowy.
2) Córka ma chłodniejszy stosunek do tzw. Mamy Emigrantki, za co ta - nie znając prawdziwych przyczyn - od razu obwinia Barbie. Ja bym się zadumał nad tą rzekomą bliskością tzw. Mamy Emigrantki z córką, skoro nawet nie zna przyczyny oraz jej tendencją do bezpodstawnego oskarżania owej Barbie.

Gdyby tu pojawił się mężczyzna z taką opowieścią, jak tzw. Mama Emigrantka, to byście go w łyżce wody utopiły.

75

Odp: problem z macocha mojego dziecka
EeeTam napisał/a:
nemezis21 napisał/a:

Eeetam skoro wiesz lepiej .... no tak humanistka nie jestem. I wiesz szkoda mi dla Ciebie słów.

Po 1. No tak, wiem co napisałem, nawet każdy może się cofnąć i przeczytać.
Po 2. Nie czuję się odpowiedzialny za to, że czegoś nie zrozumiałaś, a nie rozumiejąc od razu postanowiłaś poczuć się obrażona i w odwecie obrazić mnie.


Wy obrończynie tzw. Mamy Emigrantki uporczywie nie chcecie dostrzec co było przyczyną obecnego konfliktu. A są to dwie rzeczy:
1) Rodzice dziecka (czyli owi pogardzani Ken i Barbie) zaczęli się domagać, żeby tzw. Mama Emigrantka zechciała większą część zasiłku na dziecko przekazywać na dziecko. Nadal nie jest to całość zasiłku, a o płaceniu alimentów wciąż nie ma mowy.
2) Córka ma chłodniejszy stosunek do tzw. Mamy Emigrantki, za co ta - nie znając prawdziwych przyczyn - od razu obwinia Barbie. Ja bym się zadumał nad tą rzekomą bliskością tzw. Mamy Emigrantki z córką, skoro nawet nie zna przyczyny oraz jej tendencją do bezpodstawnego oskarżania owej Barbie.

Gdyby tu pojawił się mężczyzna z taką opowieścią, jak tzw. Mama Emigrantka, to byście go w łyżce wody utopiły.

To jest właśnie twój problem. Jesteś przepełniony jadem jak żmija. Posuwasz się do niskiego lotu określeń co do osoby. Nie lubię tego bo uważam ze człowiekowi należy się szacunek. Nie odnoszę się do tego co zrobiła w przeszłości autorka bo mam za mało faktów. Wiem tylko ze przez działania obu stron cierpi dziecko i urazy (zarówno autorki i barbi) powinny schować do kieszeni.
A co do utopienia w łyżce wody to oczywiście twoja intuicja wprowadziła Cię w lekki błąd. Swoją drogą gratuluję oceny nas kiedy o nas nic nie wiesz. Bo taka masz wizję.

76

Odp: problem z macocha mojego dziecka

A co kogo obchodzi z jakich pieniędzy autorka daje pieniądze na dziecko? Czy o zasilek w Irlandii występował ojciec, że ma ustalać w jaki sposób matka nim dysponuje? Alimenty placi takie jakie chciał ojciec - 200 zl. Tyle zobowiazuje ja ich umowa. Jeśli ojciec byłby z tej sytuacji niezadowolony, to dawno wystapilby do sądu o ustalenie ich w nowej wysokości. Widać sumarycznie wkład finansowy matki nie jest taki mały. A może fajnie jest wybrać się czasem na darmową wycieczkę...

77 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2017-05-07 20:03:44)

Odp: problem z macocha mojego dziecka
nemezis21 napisał/a:

To jest właśnie twój problem. Jesteś przepełniony jadem jak żmija. Posuwasz się do niskiego lotu określeń co do osoby.

Czyli jakich?

nemezis21 napisał/a:

Nie odnoszę się do tego co zrobiła w przeszłości autorka bo mam za mało faktów.

Fakty znasz, podała je tzw. Mama Emigrantka. Tylko nie chcesz ich widzieć, bo by Ci cała kuńcepcję popsuły.

nemezis21 napisał/a:

A co do utopienia w łyżce wody to oczywiście twoja intuicja wprowadziła Cię w lekki błąd. Swoją drogą gratuluję oceny nas kiedy o nas nic nie wiesz. Bo taka masz wizję.

Jasne, już to widzę jak wykazujesz zrozumienie dla faceta, który zdradził żonę, prysnął za morze, teraz okrada dziecko z zasiłku rodzinnego, a płacenie alimentów nawet do głowy mu nie przyjdzie...

Snake
Przeczytaj zanim się wypowiesz. O to się rozchodzi, że właśnie rodzice chcą, żeby tzw. Mama Emigrantka płaciła więcej. Inna rzecz, że chyba od kogoś, kto szumnie zwie się "mamą" można wymagać, by zrobiła coś sama z siebie?

78 Ostatnio edytowany przez nemezis21 (2017-05-07 20:14:23)

Odp: problem z macocha mojego dziecka
EeeTam napisał/a:
nemezis21 napisał/a:

To jest właśnie twój problem. Jesteś przepełniony jadem jak żmija. Posuwasz się do niskiego lotu określeń co do osoby.

Czyli jakich?

nemezis21 napisał/a:

Nie odnoszę się do tego co zrobiła w przeszłości autorka bo mam za mało faktów.

Fakty znasz, podała je tzw. Mama Emigrantka. Tylko nie chcesz ich widzieć, bo by Ci cała kuńcepcję popsuły.

nemezis21 napisał/a:

A co do utopienia w łyżce wody to oczywiście twoja intuicja wprowadziła Cię w lekki błąd. Swoją drogą gratuluję oceny nas kiedy o nas nic nie wiesz. Bo taka masz wizję.

Jasne, już to widzę jak wykazujesz zrozumienie dla faceta, który zdradził żonę, prysnął za morze, teraz okrada dziecko z zasiłku rodzinnego, a płacenie alimentów nawet do głowy mu nie przyjdzie...

Snake
Przeczytaj zanim się wypowiesz. O to się rozchodzi, że właśnie rodzice chcą, żeby tzw. Mama Emigrantka płaciła więcej. Inna rzecz, że chyba od kogoś, kto szumnie zwie się "mamą" można wymagać, by zrobiła coś sama z siebie?

Po pierwsze chyba wiesz co piszesz.
Po drugie jesteś w błędzie co do wieszania psów na mężczyznach. I to wielkim błędzie. Ale ja nie mam z tym problemu więc nie będę przytaczac konkretnych przykładów z mojego otoczenia. Poza tym post ich nie dotuczy.
Po trzecie podobnie jak p rzedmowca nie wiem czemu się rzucanie tak o pieniądze skoro i jedna i druga strona dokonała wcześniej takich uzgodnień. To ich życie i ich sprawa.
Nadmienię tylko ze wcześniejsze ustalenia są na piśmie więc skoro faktycznie tego chcą dlaczego nie zrobią tego formalnie?
Po czwarte zdrada jest zupełnie inna historia. II jest to sprawa przede wszystkim byłych małżonków. Dziecko z tego powodu i tak swoje wycierpialo bo nie miało matki przy sobie. Nie miało normanej pełnej rodziny. Dlaczego ma za to płacić nadal?

79

Odp: problem z macocha mojego dziecka

“CatLady- a co autorce da wypisywanie na angielskim forum skoro boryka sie z polska mentalnością? Anglicy wiedza lepiej co myślą macochy w Polsce?;)”

Bardzo sluszna uwaga.

Zal mam, wiec sie z nim uporam gdzie indziej, bo tu to faktycznie zaczyna wszystko, co mowie, brzmiec jak krzyk na pustyni. Kazdy wie wszystko lepiej ode mnie, jak bylo.... Zenada.

A alimenty placilam, wiec kazda osoba, ktora twierdzi, ze nie placilam, trafia kula w plot. Alimenty byly placone wlasnie z tego zasilku. Zasilku nie bylo 135 euro, tylko mniej. Nie wiem, jak oni to w urzedzie liczycli, ale ja dostawalam co 3 miesiace jakies 280-313 euro. Byly dostawal 255 mniej wiecej (1050 PLN plus cos tam na oplate bankowa), a potem zostawalo moze gora 50 euro, ktore od razu wydawalam na potrzeby dziecka w Polsce- kupowalam jej, co bylo trzeba I dostawalam mailami cale spisy od Barbie. Plus wydawalam jeszcze ekstra, w dodatku do tej nedznej reszty, co zostawala z zasilku. Czyli: pieniadze dziecka szly na dziecko. Dziecka nie okradalam. Wrecz zawsze dokladalam (I jeszcze kupowalam cos  synkowi Barbie za kazdym razem). Kazdy, kto twierdzi inaczej, powinien od razu sie przerobic na hustawki dla dzieci- bedzie z takiej osoby wiecej pozytku niz obecnie.

“zatruwa życie byłemu mężowi, jego obecnej partnerce i własnemu dziecku?”

Bylo dokladnie na odwrot. To oni wiecznie syczeli, grozili, szantazowali....I to im ciagle cos nei pasowalo, szczegolnie Barbie. Wiem, co przezylam. Niezaleznie od Waszcxh wizji, nikt nie zmieni moich wspomnien.

Po prostu - córka dorosła i zrozumiała jakim jesteś człowiekiem.

Znowu alfy I omegi wiedza lepiej. Skad wiecie, co mysli moja corka? Byla dzis u mojej mamy na obiedzie I potwierdzila babci, ze przyjedzie w lipcu mnie zobaczyc. Guzik wiecie.

A co kogo obchodzi z jakich pieniędzy autorka daje pieniądze na dziecko? Czy o zasilek w Irlandii występował ojciec, że ma ustalać w jaki sposób matka nim dysponuje? Alimenty placi takie jakie chciał ojciec - 200 zl. Tyle zobowiazuje ja ich umowa. Jeśli ojciec byłby z tej sytuacji niezadowolony, to dawno wystapilby do sądu o ustalenie ich w nowej wysokości. Widać sumarycznie wkład finansowy matki nie jest taki mały. A może fajnie jest wybrać się czasem na darmową wycieczkę...

Dziekuje, Snake. Bardzo dobrze powiedziane. Dobranoc.

80

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Mama Emigrantka napisał/a:

"Te porównania są paskudne. Bardzo niesmaczne i niestosowne."

Moje porownania sa adekwatne do tego, co przeszlam. jesli sie komus nie podobaja, to niech czyta romanse, a nie moje posty. A retoryka nie jest z Mein Kampf, tylko w kontekscie drugiej wojny swiatowej. Ktos tu chyba nie ma pojecia, o czym bylo Mein Kampf.....

Skrytykowałam Was obie za te porównania, nie tylko Ciebie. I nie, nie są one adekwatne do tego, co przeszłaś. Nie porównuj wojny i obozów koncentracyjnych do kłótni między mamuśką i macochą. Wasza sytuacja nie jest nawet taka znowu dramatyczna.

Mama Emigrantka napisał/a:

Na dziecko szlo wszystko. Ty chyba nie czytasz ze zrozumieniem. Tego ucza w szkole podstawowej..... Twoje oskarzenie jest ze tak powiem, kula w plot. Sama jestes smieszna, bo nawet czytac ze zrozumieniem nie potrafisz.

Cytowałam Twoją wypowiedź z posta 55: Powiem Ci tylko tyle, ile powiedzialam prawnikowi i Kenowi- cokolwiek zostalo z zasilku, wydawalam w Polsce na dziecko.
Sama napisałaś: cokolwiek Ci zostało

Mama E napisał/a:

To jakim cudem moje spokojne dziecko nagle zrobilo w zeszlym roku zwrot o 180 stopni i nagle  ni z gruszki, ni z pietruszki zaczyna twierdzic, ze nie jestem jej matka i ma jednego wielkiego focha? Mocno podejrzane....

Wcale nie podejrzane. Takim to cudem, że jest coraz starsza, coraz wiecej rozumie z tego, co widzi, dokonuje samodzielnych ocen. Naprawdę uważasz, ze można nastoletnią dziewczynę zmusić, by myślała to, co ktoś chce? To zbuntowana nastolatka, więc poddaje Cię krytyce - a ma za co.

81

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Emigrantka , czyli Ty przez te wszystkie lata nie płaciłas alimentów na dziecko.... jedynie oddawałas to co mu się należało z zasiłku na dziecko,a i to nie cały zasiłek , bo czesc zostawiałaś dla własnego uznania.
Z siebie nic mu nie dałaś .

Żal ci było wydawać na dziecko efekty swojej pracy, to jakby przekazywać 500+ zamiast alimentów ....

O zesz ty, ale z ciebie skompiradlo.
I jeszcze masz czelność się oburzac i twierdzić ze płaciłas na dziecko.
Dawałas tylko to, do czego nie miałaś prawa, a i to nie wszystko.
Obrzydliwe.


Naprawdę , zrób coś wreszcie dla innych , od siebie.
Przekazywanie dziecku zasiłku na dziecko uważasz za swój heroizm....

82 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2017-05-07 22:29:53)

Odp: problem z macocha mojego dziecka

na zaraz, zaraz, pisalaś w ostatnim poście :

Mama Emigrantka napisał/a:


A alimenty placilam, wiec kazda osoba, ktora twierdzi, ze nie placilam, trafia kula w plot. Alimenty byly placone wlasnie z tego zasilku. Zasilku nie bylo 135 euro, tylko mniej. Nie wiem, jak oni to w urzedzie liczycli, ale ja dostawalam co 3 miesiace jakies 280-313 euro. Byly dostawal 255 mniej wiecej (1050 PLN plus cos tam na oplate bankowa), a potem zostawalo moze gora 50 euro, ktore od razu wydawalam na potrzeby dziecka w Polsce- kupowalam jej, co bylo trzeba I dostawalam mailami cale spisy od Barbie. Plus wydawalam jeszcze ekstra, w dodatku do tej nedznej reszty, co zostawala z zasilku. Czyli: pieniadze dziecka szly na dziecko. Dziecka nie okradalam. Wrecz zawsze dokladalam (I jeszcze kupowalam cos  synkowi Barbie za kazdym razem). Kazdy, kto twierdzi inaczej, powinien od razu sie przerobic na hustawki dla dzieci- bedzie z takiej osoby wiecej pozytku niz obecnie.

a przedtem pisałas :

Mama Emigrantka napisał/a:

Zaproponowalam im, ze skoro  Ken chce 400 PLN (tak podal propozycje), wiec reszte bede przelewac na konto szkoly. Poza tym zalozylam w styczniu dziecku konto, na ktore co dwa tygodnie przelewam brakujaca czesc alimentow. Z Barbie bylo ustalone 350 ustnie, na umowie rozwodowej jest 200, wiec byly na kutek wredoty wlasnej zony dostaje co mesiac 200 zlotych, a brakujace 150 laduje na koncie w Polsce, do ktorego dziecko bedzie miec dostep od lipca, gdy dolece. Dam dziecku karte do tego konta, bo nie zdazylam jej aktywowac przed wylotem. Zrobi sobie dziecko zakupy.

Mama Emigrantka napisał/a:

Chce 400, 500, milion? Dobrze, ale po przewalutowaniu chce zobaczyc, ile doszlo I wszystko powyezje zadanej sumy rozlicze.nie bedzie zarabiania na kursie euro. Nie podoba sie? Trzeba bylo mnie nie draznic latami. Przychodzi powiedzmy, 420 w styczniu, 415 w marcu, 430 w lutym. W kwietniu odejmujemy wszystko ponad 400 I robimy mniejszy przelew. I tak w kolko.

( czyli zdecydowałaś że to TY będziesz zarabiała na kursie euro a nie dziecko...piękna postawa ofiarnej matki, nawet resztówki nie podaruje)

No to w końcu ILE dawałaś na dziecko ???
400PLN albo  200 PLN + 150PLN na konto "na niewidzialne konto" czy 1050 PLN
zdecyduje się.

nie przekazywalaś dziecku calego zasiłku, tylko tyle ile chcial ojciec a resztę zostawialaś na siebie.
Dostawałas 280 do 313 EUR, ale dziecku dawalaś z tego tylko 400 PLN a i to z czasem obniżyłaś do 200PLN.

Kpina.
A alimentów to Ty niby matko nie płaciłaś, płacił je rząd irlandzki w swojej naiwności nie przypuszczający, że ktoś zasiłek może potraktować jako wywiązanie się z obowiązku alimentacyjnego.

Jak się Barbie dowie i zatrudni konkretnego prawnika...to Cię wyciśnie jak cytrynę z zaległych alimentów smile
i to z odsetkami za 10 lat sad

EDIT.

a teraz prawdziwy KWIATEK ! :

Mama Emigrantka napisał/a:

I oczywiscie obecnie toczy sie batalia o alimenty I kwestie finansowe. Byly chce, zebym odkladala dzieckuzasilek irlandzki, ktory mi w zeszlym roku cofneli na skutek wprowadzenia w Polsce 500 plus. Juz pomijam kwestie, za sam musi mi dostarczyc papier z polskiego urzedu, bym zasilek odzyskala....Powiedzialam, nie ma sprawy, ale musi zalozyc dziecku konto w banku takie, ze nikt nie wybierze z tego konta pieniedzy, poki corka nie skonczy 18 lat.

TU CIĘ BOLI .....

musisz płacić alimenty ze swoich pieniędzy bo cofnęli Ci zasiłek na dziecko.
I nagle Twoja krzywda stała się nie do udźwignięcia sad
Alimenty na dziecko ze swoich ciężko zapracowanych pieniędzy a nie z zasiłku  , skandal !

Tylko i wyłącznie chodzi Ci o kasę.
Może Twój Daddy Ci skrzeczy pod nosem ze nie dokładasz się tylko dajesz na dziecko?

Dziecko ma być jak piesek - tylko na zawołanie i nie nabrudzić.

83

Odp: problem z macocha mojego dziecka
nemezis21 napisał/a:

Po pierwsze chyba wiesz co piszesz.
Po drugie jesteś w błędzie co do wieszania psów na mężczyznach. I to wielkim błędzie. Ale ja nie mam z tym problemu więc nie będę przytaczac konkretnych przykładów z mojego otoczenia. Poza tym post ich nie dotuczy.
Po trzecie podobnie jak p rzedmowca nie wiem czemu się rzucanie tak o pieniądze skoro i jedna i druga strona dokonała wcześniej takich uzgodnień. To ich życie i ich sprawa.
Nadmienię tylko ze wcześniejsze ustalenia są na piśmie więc skoro faktycznie tego chcą dlaczego nie zrobią tego formalnie?
Po czwarte zdrada jest zupełnie inna historia. II jest to sprawa przede wszystkim byłych małżonków. Dziecko z tego powodu i tak swoje wycierpialo bo nie miało matki przy sobie. Nie miało normanej pełnej rodziny. Dlaczego ma za to płacić nadal?

Ad.2. No ja bym nie był taki pewien, bo to ty od początku pisałaś, że jakby w sytuacji Matki Emigrantki był facet, to społeczeństwo by go traktowało inaczej. Może, nie wiem bo ja nie mogę mówić za ogół i ty też nie możesz. Ja mogę jedynie zapewnić, że stanowisko miał bym takie samo jak teraz.
Ad.3. Jak mamy nie mówić o kwestii pieniężnej, kiedy może być ona kluczowa jeśli chodzi o zły stosunek macochy do matki? W zrozumieniu sytuacji nie pomaga to że, autorka piszesz raz taką kwotę raz taką, czasem nie podaje o jakiej walucie mówi i nie dopowiada pewnych kwestii.
Ad.4. Myślę, że zdrada bardzo dobrze pokazuje jaką osobą jest autorka: przesadnie wolnościowa, szukająca prostych rozwiązań, zawsze znajdująca usprawiedliwienie dla swojego zachowania (zdradziłam? no jakby miała fajnego męża, to bym przecież tego nie zrobiła!).

Niechęć do autorki dopełnia jeszcze jej pogarda do osób z którymi powinna szukać rozejmu i ugody dla dobra córki (nie przystawania na wszystko oczywiście) nazywając je od lalek, jakby były jednowymiarowymi postaciami, a nie ludźmi z własnymi rozterkami i problemami. Bo przecież tylko autorka, może mieć trudną sytuacje. To ONA przechodzi piekło, ONA jest wymęczona psychicznie, ONA wie jak jest, a inni mogą tylko gdybać. A jak robi coś złego, no to pojawia się myślenie na zasadzie "Hej jest przecież tylko człowiekiem, wszyscy przecież mają coś za uszami wysoki sądzie. Oczyszczona z zarzutów." 
Co niestety prowadzi do jej braku refleksji i odgórnego skreślenia, niepasujących do jej świata komentarzy.

84

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Biały pod iloma nikami jeszcze bywasz?  Taki sztuczny tłum?
I odniosę się tylko do jednego tematu bo w pozostałych nie będę się powtarzać. Nie wiem czy ty tu wszystko czytasz Ale ja spotkałam się z tym ze autorką jest linczowana na to ze dziecko zostało z ojcem. Mało tego czytam wiele różnych wątków i tam wręcz doradza się żeby po rozstaniu parterow ojciec miał kontakt z dzieckiem poza tym żeby płacił na jego utrzymanie.

85

Odp: problem z macocha mojego dziecka

"( czyli zdecydowałaś że to TY będziesz zarabiała na kursie euro a nie dziecko...piękna postawa ofiarnej matki, nawet resztówki nie podaruje)"

Nie zarabialam na kursie euro, Ken zarabial na kursie euro.

Nie czytasz ze zrozumieniem. Do zeszlego roku , poki nie cofneli zasilku, przelewalam 1050.

400 to jest kwota proponowana obecnie przez ojca dziecka I na ktora sie zgodzilam, pod pewnymi warunkami.


"nie przekazywalaś dziecku calego zasiłku, tylko tyle ile chcial ojciec a resztę zostawialaś na siebie.
Nieprawda, wszystko przekazywalam ojcu I reszta szla w Polsce na dziecko, plus jeszcze dwa-trzy razy wiecej, ktore wydawalam na miejscu.
Dostawałas 280 do 313 EUR, ale dziecku dawalaś z tego tylko 400 PLN a i to z czasem obniżyłaś do 200PLN."

Nie umiesz czytac. Z 280 czy 313 dostawal 255, to bylo kwartalne, I te grosze, ktore zostaly, zostawaly wydawane na dziecko na miejscu. Nic nie zostawialam sobie I jeszcze od siebie wydawalam na dziecko. Tak bylo naprawde. Ale Ty wiesz lepiej swoje, prawda, bo Ci wymyslona wersja wydarzen bardziej pasuje do obrazka? Kpina.

"A alimentów to Ty niby matko nie płaciłaś, płacił je rząd irlandzki w swojej naiwności nie przypuszczający, że ktoś zasiłek może potraktować jako wywiązanie się z obowiązku alimentacyjnego."

Tu Cie boli, tak jak wczesniej Kena, ze moglo mi byc lzej? A nawet jesli, to co, to zbrodnia, ze skoro dostawalam pieniadze na dziecko, to w calosci placilam z tego alimenty? Pieniadze na dziecko szly na potrzeby dziecka. I bede powtarzac to jak zdarta plyta, bo tak bylo. Barbie mi moze naskoczyc, bo nie jest strona w sprawie. Dlatego tak wyje do ksiezyca z bezsilnosci. Bo I tak musi sie dostosowac do Kena. 

Przepraszam bardzo, a w ilu przypadkach 500 plus nie jest wydawane na dzieci? CZy wiesz na pewno, ze KAZDY, kto dostaje 500 plus, wydaje je na dzieci co do grosza?

"Dziecko ma być jak piesek - tylko na zawołanie i nie nabrudzić."

Guzik wiesz o moich relacjach z dzieckiem. I jakim prawem ktokolwiek bedzie mi mowic, co czuje, albo co mam czuc? Tak samo jak pani, ktorej sie nie podobaja moje porownania. Jesli ja czuje sie tak, jakbym przeszla przez Aschwitz, to znaczy, ze tak bylo. Jesli nie podobaja sie Ci moje porwonania, idz ogladac Kiepskich albo telenowele brazylijskie, Wielka Pani Delikatna.

Jeszcze jedno- skoro placilam alimenty, moj byly maz to przyznaje przed moim prawnikiem, nazywa przelewy ode mnie przelewami alimentacyjnymi, to jakim prawem ktokolwiek tutaj smie twierdzic, ze nie placilam alimentow, skoro sam zainteresowany przyznaje, ze placilam? A co ja qrna przelewalam na jego konto? Danine na akcje Pajacyk lub dzieci w Etiopii przez 11 lat?

Wczesniej to jeszcze widzialam pare normalnych postow I pare konstruktywnych uwag. Teraz zaczyna sie tworezenie przez forumowiczow WLASNEJ wersji wydarzen, nie majacej pokrycia w rzeczywistosci I rzucanie kamieniami we mnie na tej podstawie. Chore.
To, co tu sie zaczyna dziac na tym watku, zaczyna mi przypominac jakis fanatyczny dzihad.

I Wy sie dziwicie, dlaczego ja tak tego bylego kraju nie lubie? No coz, tym chorym dzihadem na podstawie wlasnej wersji wydarzen utwierdzacie mnie w przekonaniu, ze chocby nie wiadomo jaka Polska byla pienka, to wracac to tego kraju NIE WARTO. Jestem pewna, ze gdybym oficjalnie pokazala twarz I wrocila, czekalaby na mnie szubienica I stos, jak dla czarownicy w XVII wieku. Wole siedziec w spokojnej Irlandiii I zyc dla dziecka. Lepsza zywa matka niz martwa.

86

Odp: problem z macocha mojego dziecka

W tym podłym kraju jeśli dziecku przysługuje 500+ to przysługują też alimenty - to taka luźna dygresja do tego o czym piszesz wyżej wink

Powiem Ci inaczej - gdybyś opisała swoją sytuacje w ten sposób ,że nie masz kontaktu z dzieckiem lub kontakt jest utrudniony ,że tęsknisz ,że czujesz się odsunięta itp - zapewniam Cie że miałabyś tutaj pełne poparcie.
W zamian Twoje posty są o tym ,że tyle płacisz ,a nikt tego nie docenia i chce wiecej (AŻ 400zł -o zgrozo). Nie dziw sie ,że materialne podejście jest piętnowane.

87

Odp: problem z macocha mojego dziecka

I w tym kraju jeśli ken i barbi spelniali by kryteria to dostawali by oni te 500 plus.

88

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Ha, ha ale to nawet zabawne. Nie potrzeba komuś drewna na stosik? Bo kalkulatorki jak widać wszyscy mają i skrupulatnie przeliczają, przeliczają... O matko, matka opłaca alimenty z zasiłku na dziecko! Irlandzki zasiłek, to może tatuś Ken mógłby o niego wystąpić do odpowiednich irlandzkich instytucji? Nie może? To może córka może o ten zasiłek wystąpić? Nie może? Acha, czyli ten zasiłek przysługuje matce mieszkającej w Irlandii z tytułu posiadania dziecka i ponoszenia z tego tytułu kosztów jego utrzymania. Może ktoś jeszcze nie ogarnął (może to trudne) ale alimenty nie są karą ziemską czy boską wymierzaną wstrętnemu rodzicielowi/byłemu małżonkowi za rozwód i odejście. Alimenty są finansową partycypacją w kosztach utrzymania dziecka ze strony rodzica, który pozostaje poza gospodarstwem domowym, w którym przebywa dziecko. O zasiłek wystąpiła matka, bo miała taką możliwość i to jej sprawa, że z tego zasiłku pokrywa alimenty. Wykazała się operatywnością ale widzę typowo polski ból dupy, że komuś może być lepiej lub co najmniej nie tak ciężko jak jemu...
Macocha wiedziała w co się pakowała biorąc sobie dzieciatego chłopa, to niech nie marudzi i nie zgrywa bohaterki. Polecam zresztą pierwszy post autorki i relację z pierwszego jej spotkania z przyszłą macochą. Nie wiem czy tak się zachowuje normalna osoba... Ja bym w tej sytuacji co najmniej powiedział byłemu żeby uciszył swoją nową wybrankę, bo nie będę prowadził rozmowy z nim w takim głupim towarzystwie. I żeby na drugi raz pojawiał się sam, bo załatwiam sprawy z nim, a nie z jego obecną. Tak na marginesie to zapewne formalnie macocha nie ma żadnych praw opiekuńczo-formalnych względem pasierbicy?

89 Ostatnio edytowany przez nemezis21 (2017-05-08 07:49:08)

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Trafione w 10 snake
Właśnie chciałam zwrócić uwagę na to ze sprawy dziecka powinni załatwiać autorka i ken między sobą bo są oni rodzicami dziecka. A nie barbi. A ewentualne uwagi barbi powinna kierować nie do matki dziecka A do swego partnera.
Stało się jak sie stało i już się nie odstanie
Teraz trzeba robić tak żeby Alicja nie cierpiała z powodu tych niesnasek

90

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Mamo Emigrantko.  Zadałaś pytanie na forum opisując dokładnie swoje spojrzenie na sytuację, więc wszyscy tutaj wypowiadający się ustosunkowali się do Twoich opisów.  Twoje odpowiedzi nie przysparzają ci sympatii bo są poprostu niegrzeczne. No ale nie o sympatię tu przecież chodzi Tylko o uzyskanie odpowiedzi na Twoje pytanie. Dlaczego masz problem z macochą swego dziecka, ano dlatego że to ona o nie dba a Ty wyliczasz im każdy grosz i wręcz zaglądasz im do kieszeni  ( pomalowane mieszkanie, lepszy samochód, zagraniczne wakacje Barbie).ludzie próbują Ci tłumaczyć, że wiele nie dajesz a Ty dalej swoje. Nie dziwię się że kobieta (Barbie)  poprostu jest zmęczona i sflustrowana. Tak małe alimenty to była tylko ich dobra wola, bo pewnie chcieli mieć spokój ( mój były ma węża w kieszeni i płaci symboliczne alimenty tylko dlatego,  że dajemy radę i święty spokój jest ponad wszystko)    Spójrz prawdzie w oczy. To dobrze że  interesujesz się córką to fajna sprawa ale z drugiej strony nie uczestniczysz w życiu codziennym córki a przejeżdżając i zabierając ja wszędzie pokazujesz jaka jesteś cool, później Alicja wracając do domu jest zdezorientowana i z pewnością to Ken i Barbie muszą się z tym mierzyć.
Nikogo tutaj nie boli, że możesz mieć lepiej niż Ken. Każdemu zwisa to zwiędłym kalafiorem.  Pytałaś o opinię i ja dostałaś tylko odczytujesz to jako atak na siebie a nie jako radę.  Znam wiele osób, które mając dziecko w Polsce wysyłało pełny Child benefit (teraz child benefit należy się tylko na dzieci które przebywają w UK.  - sytuacji w IRL nie znam bo tam nie mieszkam)  plus alimenty i nikt nie robił wielkiego halo.

91

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Emigrantko,
To ile i z czego płacisz dziecko alimenty to wyłącznie sprawa Twojego sumienia.
Większość Twoich postów poświęcona jest finansom , wyliczeniom itd. Stad pytania o wyjaśnienie sprzeczności .

Natomiast umiejętnie przemilczalas jedno stwierdzenie,
Ze Twój problem zaczął się w momencie kiedy został Ci odebrany zasiłek na dziecko.

Twój problem to jedynie to, ze teraz musisz płacić ze swoich pieniędzy a nie przekazywać to co zostało Ci darowane.

Zauważ za skoro ojciec dziecka chce teraz od Ciebie 400 PLN ( jedynie !) to zachowuje się bardzo fair.

Przedtem przelewalas na dziecko ok. 1 000 PLN z zasiłku ,
Teraz on dostaje zasiłek 500PLN wiec od Ciebie chce jedynie 400PLN .
Nie dostrzegasz tego ?
Gdyby poszedł do sądu dostałby co najmniej dwa razy tyle.

Powtarzam , Twój problem powstał w momencie kiedy rząd irlandzki cofnął Ci zasiłek na dziecko.
Nie mogłaś ścierpieć tego, ze były i jego żona będą dostawali pieniądze z Twojej pracy i handryczysz się o jakieś śmieszne kwoty...

92

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Secondo1 napisał/a:

Teraz on dostaje zasiłek 500PLN wiec od Ciebie chce jedynie 400PLN .
Nie dostrzegasz tego ?
Gdyby poszedł do sądu dostałby co najmniej dwa razy tyle.

Może Ken jednak ma lepsze rozeznanie, bo średnia wyciągnięta z wysokości ogólnie zasądzonych kwot i ilości małoletnich daje 700 zł. Co może dać 1500 zł ale równie dobrze 300 zł zależnie od sprawy. Ryzyk - fizyk, może dostałby więcej, a może mniej i co wtedy? No ale jak to wyrodna matka i do tego zarabiająca kokosy w Irlandii, mieszkająca sama w wielkim domu z mężem i psem, to i 2 tysiące jej dowalić...

93 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2017-05-08 09:10:22)

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Snaku, gdyby ona zarabiała kolosy w tej IRL to nie handryczylaby się o każde 10 zł które mogłaby zapłacić za dużo w wyniku zmiany kursu eur.

Tam bida piszczy z nędza , dlatego ten nagły dramat, nagle ja zabolało ze alimenty będzie musiała płacić ze swoich a nie z rządowych .

Co do potencjalnie większych alimentów - ona w tej chwili płaci 200PLN na utrzymanie córki (15 lat )  bo tak kiedyś na rozwodzie (10 lat temu ?) powiedział sąd .
No jest jeszcze 150 PLN które wysyła na konto córki , ale to raczej kieszonkowe niż alimenty.

No to jak, jaka wg Cebie jest szansa na alimenty większe niż 200PLN na dziecko 15 lat ?

94

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Wyprowadzcie mnie z błędu jeśli się myle.
Autorka ma zasadzone 200 zl alimentów A płaciła 350.
Teraz barbi chce więcej ale na słowo honoru.
Tak wynika z treści postu autorki? Prawda bo się już pogubilam dzięki tym wszystkim interpretacjom.
Czyli autorka płaciła więcej niż miała zasadzone samych kosztów utrzymania dziecka plus dodatkowe wydatki o których pisała.
Rozumiem ze wspólną rywalizacja spowodowały kompletny brak zaufania pomiędzy obiema paniami. Więc dlaczego Szanowny exmalzonek nie wystąpi o zwiększenie alimentów w formie formalnej? Bo rozumiem że barbi nie ma prawa wystąpić z takim wnioskiem. Nie rozumiem po prostu co to są za uzgodnienia na słowo honoru. Po to sa te instytucje żeby orzekać i nie jest to złośliwe tylko jest to zabezpieczenie dla jednej i drugiej strony. Po co się tego bać?

95

Odp: problem z macocha mojego dziecka
nemezis21 napisał/a:

Wyprowadzcie mnie z błędu jeśli się myle.
Autorka ma zasadzone 200 zl alimentów A płaciła 350.
Teraz barbi chce więcej ale na słowo honoru.
Tak wynika z treści postu autorki? Prawda bo się już pogubilam dzięki tym wszystkim interpretacjom.
Czyli autorka płaciła więcej niż miała zasadzone samych kosztów utrzymania dziecka plus dodatkowe wydatki o których pisała.
Rozumiem ze wspólną rywalizacja spowodowały kompletny brak zaufania pomiędzy obiema paniami. Więc dlaczego Szanowny exmalzonek nie wystąpi o zwiększenie alimentów w formie formalnej? Bo rozumiem że barbi nie ma prawa wystąpić z takim wnioskiem. Nie rozumiem po prostu co to są za uzgodnienia na słowo honoru. Po to sa te instytucje żeby orzekać i nie jest to złośliwe tylko jest to zabezpieczenie dla jednej i drugiej strony. Po co się tego bać?

Też już się trochę pogubiłam bo za dużo tych wyliczeń. Sąd jest najlepszym rozwiązaniem, bo wtedy zamiast skupiać się na wyliczaniu i przeliczeniu oraz wzajemnych pretensjach  wszyscy zainteresowani mogliby skupić się na Alicji i jej potrzebach.

96 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2017-05-08 09:33:29)

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Nemezis smile
Nie dziwie się , trudno się w tym połapać .
Emigrantka przedtem  płaciła tyle co dostawała jako zasiłek na dziecko coś pomiędzy 280 a 300 EUR.
Ale.... w zeszłym roku cofnęli jej zasiłek bo w Polsce dziecko dostawało 500+, No wtedy zaczął się dramat emigrantki sad

Ojciec chciał 400, ale emigrantka płaciła 200PLN ojcu + 150 na konto dziecka do którego dostęp na radziecka tylko emigrantka i nie wiadomo kiedy przekaże dziecku (raz pisała ze jak uzyska pełnoletność , drugi raz ze musi mi kartę wyrobić) .

BTW

Ciekawe ile płaci prawnikowi którego wynajęła do walki z ojcem dziecka ? smile

97

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Wyliczanki trwają już trzecią stronę. Tymczasem, w moim mniemaniu, są one jedynie parawanem dla bardziej istotnej sprawy. Tą sprawą jest relacja między dwoma paniami: matką i macochą Alicji. Obie weszły do ringu (kwestia 'która pierwsza zaczęła?' jest adekwatna dla znacznie niższego wieku rozwojowego), od dawna biją się o... . No właśnie. O co? Mam wrażenie, że zacietrzewienie doszło już do takich rozmiarów, że obie zapomniały o tym, co ważne, bo nie śmiem przypuszczać, że tylko ich - dziwnie pojęte dobro - było najważniejszym. Na domiar złego wszystko odbywa się przy biernej postawie pana, byłego męża jednej i aktualnego drugiej. Tymczasem mógłby, gdyby tylko podjął taka decyzję, tę nawalankę pań zdusić w zarodku. Nie zrobił tego, widać więc, że ma z tego zaniechania korzyści. Jakie? mogę się tylko domyślać.

Co można w tej sytuacji zrobić? Przywitać się z rozumem, w tym celu warto dojść do przyczyn (tkwiących w każdym dorosłym uczestniku) tej sytuacji. Droga niełatwa, ale jedyna dająca szansę uspokojenia atmosfery (nie, nie myślę o zamiataniu sprawy pod dywan).
Ktoś wyżej stwierdził, że agresja rodzi agresję. Niestety, jest tak często. Na szczęście odpowiadanie agresją na agresję nie jest obowiązkowe.

98

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Secondo1 napisał/a:

Nemezis smile
Nie dziwie się , trudno się w tym połapać .
Emigrantka przedtem  płaciła tyle co dostawała jako zasiłek na dziecko coś pomiędzy 280 a 300 EUR.
Ale.... w zeszłym roku cofnęli jej zasiłek bo w Polsce dziecko dostawało 500+, No wtedy zaczął się dramat emigrantki sad

Ojciec chciał 400, ale emigrantka płaciła 200PLN ojcu + 150 na konto dziecka do którego dostęp na radziecka tylko emigrantka i nie wiadomo kiedy przekaże dziecku (raz pisała ze jak uzyska pełnoletność , drugi raz ze musi mi kartę wyrobić) .

Secondo płaciła więcej niż miała zasadzone - Tak czy siak. I kolejny raz nadmieniam ze nie zgadzam się ze ojciec chciał! Jako jedyny ma prawo złożył wniosek w sadzie o zwiększenie alimentów. Gdyby chciał dawno by to zrobił. Póki co nadal taki wniosek nie splynal.  Rozumiem ze większość kieruje się tu emocjami w stosunku jakie wywolala na nich treść postu. Ale liczą się fakty. Przynajmniej w tym wypadku.  I nie dziwię się ze autorką się denerwuje.Dlaczego? Bo robi się jej wyrzuty ze płaci za mało albo ze płaciła za mało. Robiła to zgodnie z prawem! A przez te 10 lat eksmaz miał ok 3500 dni żeby to formalnie zrobić. Nie zrobił.więc o co teraz te wielkie halo.

99 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2017-05-08 09:53:49)

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Nemezis, tak błąd ojca dziecka polega na tym, ze zamiast prawnie uregulować wysokość alimentów , próbował się dogadać z emigrantka.

Powinien już ja znać i wiedzieć , ze na jej dobra wole to raczej nie ma co liczyć .
Naiwność  - to jego wina.

Co do 10 lat - nie było potrzeby by występował o zasadzenie alimentów , bo płaciła mu z zasiłku na dziecko, i to mu wystarczało . Dopiero od roku zaczęły się problemy. To wtedy miał iść do sądu i zażądać prawnie uregulowanych alimentów , próbował się dogadać a wtedy ona przywaliła mu prawnikiem .
Cóż, jak ktoś ma miękkie serce to musi mieć twarda doooope .
Przynajmniej w kontaktach z osobami takimi jak emigrantka.

100

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Wielokropek napisał/a:

Wyliczanki trwają już trzecią stronę. Tymczasem, w moim mniemaniu, są one jedynie parawanem dla bardziej istotnej sprawy. Tą sprawą jest relacja między dwoma paniami: matką i macochą Alicji. Obie weszły do ringu (kwestia 'która pierwsza zaczęła?' jest adekwatna dla znacznie niższego wieku rozwojowego), od dawna biją się o... . No właśnie. O co? Mam wrażenie, że zacietrzewienie doszło już do takich rozmiarów, że obie zapomniały o tym, co ważne, bo nie śmiem przypuszczać, że tylko ich - dziwnie pojęte dobro - było najważniejszym. Na domiar złego wszystko odbywa się przy biernej postawie pana, byłego męża jednej i aktualnego drugiej. Tymczasem mógłby, gdyby tylko podjął taka decyzję, tę nawalankę pań zdusić w zarodku. Nie zrobił tego, widać więc, że ma z tego zaniechania korzyści. Jakie? mogę się tylko domyślać.

Co można w tej sytuacji zrobić? Przywitać się z rozumem, w tym celu warto dojść do przyczyn (tkwiących w każdym dorosłym uczestniku) tej sytuacji. Droga niełatwa, ale jedyna dająca szansę uspokojenia atmosfery (nie, nie myślę o zamiataniu sprawy pod dywan).
Ktoś wyżej stwierdził, że agresja rodzi agresję. Niestety, jest tak często. Na szczęście odpowiadanie agresją na agresję nie jest obowiązkowe.

Zgadzam się z tobą i pisałam o tym wcześniej. Rodzicami Alicji jest jej matka iojciec i to oni w porozumieniu powinni podejmować kluczowe decyzje co do ich dziecka. Wydaje mi się (i chyba się nie pomyle) ze naszą Barbi zbyt mocno wczula się w rolę rodzicielki.oczywiście chwała jej za to ze była dobra opiekunka i trwała przy dziecku. Tej więzi ktora zbudowała z Alicją jej nikt nie odbierze. Ale osobiście nie wyobrażam sobie żebym omawiala sprawy mojego dziecka tylko z partnerka byłego faceta . Bo nie ona jest rodzicem i nie ona ma prawa rodzicielskie. W efekcie naroslo już tyle nieporozumień i konfliktów których wcale nie musiałoby być ze aż głowa boli. I tu nadal przychylnie twierdze że obie Panie powinny odpuścić już ta cała rywalizacje dla dobra dziecka.
Kto wie,  być może posunięcie naszej emigrantki jest najlepszym rozwiązaniem w sprawie braku kontaktowania się z barbi. A z pewnością uważam ze uregulowania spraw związanych z płatnościami formalnie jest decyzją rozsądną i szkoda tylko ze nie odbyło się to wcześniej. Myślę ze wiele z tych konfliktów nie miałybyracji bytu.

101

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Secondo1 napisał/a:

Nemezis, tak błąd ojca dziecka polega na tym, ze zamiast prawnie uregulować wysokość alimentów , próbował się dogadać z emigrantka.

Powinien już ja znać i wiedzieć , ze na jej dobra wole to raczej nie ma co liczyć .
Naiwność  - to jego wina.

Nie seondo to nie naiwność A lenistwo albo nie miał takiej potrzeby więc po co teraz te roszczenia.
Dogadać to się można w budce warzywnej żeby Ci sprzedawca dał bardziej dojrzałe pomidory. Takie sprawy załatwia się formalnie. Po to żeby nikt nie czepiał się alimenciarza (bo jest orzeczone) A żeby rodzić z którym jest dziecko  miał gwarancja co do wysokosci i terminu platnosci zobowiązania.

102

Odp: problem z macocha mojego dziecka
nemezis21 napisał/a:

Zgadzam się z tobą i pisałam o tym wcześniej. Rodzicami Alicji jest jej matka iojciec i to oni w porozumieniu powinni podejmować kluczowe decyzje co do ich dziecka. (...)

Tyle tylko, że nie napisałam, że rodzicami Alicji są (tylko) jej matka i ojciec. I nie uważam, że decyzje podejmować powinni tylko oni. Wręcz przeciwnie: dyskusje (nie kłótnie) mają prowadzić trzy osoby (matka, ojciec, macocha - ona, bo też  pod jej opieką znajduje się Alicja) i te trzy osoby mają podejmować decyzje korzystne dla Alicji.

A formalności, także te sądowe, łatwiej i szybciej zakończyć z pozytywnym skutkiem, gdy wszystkie zainteresowane osoby są ze sobą 'dogadane'. najtrudniejsze, jak widać jest jednak ustalenie tego, co jest w tej sytuacji najważniejsze. Co, a może, kto.
















Zmykam na kilka dni. smile

103

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Nemezis, cóż Ci odpisać ... No formalnie masz racje, powinien to uregulować prawnie, mieć na papierze.
Z jakichś przyczyn , może lenistwo, może zaniedbanie,  a może chęć uniknięcia popsucia relacji z emigrantka próbował załatwić sprawę polubownie.
A może wszystkiego po trochu , nie wiadomo nie nam sadzić jakimi powodami się kierował , ale powstało zaniedbanie z jego strony które emigrantka skrzętnie wykorzystała .

Tylko dlaczego teraz się żali , ze jest pokrzywdzona ?

Przecież to dziecko jest pokrzywdzone przez to, ze ojciec nie zadbał o formalne załatwienie sprawy i przez to , ze matka nie  poczuwa się do realnego obowiązku finansowego zasłaniając się papierami.

104

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Wielokropek napisał/a:
nemezis21 napisał/a:

Zgadzam się z tobą i pisałam o tym wcześniej. Rodzicami Alicji jest jej matka iojciec i to oni w porozumieniu powinni podejmować kluczowe decyzje co do ich dziecka. (...)

Tyle tylko, że nie napisałam, że rodzicami Alicji są (tylko) jej matka i ojciec. I nie uważam, że decyzje podejmować powinni tylko oni. Wręcz przeciwnie: dyskusje (nie kłótnie) mają prowadzić trzy osoby (matka, ojciec, macocha - ona, bo też  pod jej opieką znajduje się Alicja) i te trzy osoby mają podejmować decyzje korzystne dla Alicji.

A formalności, także te sądowe, łatwiej i szybciej zakończyć z pozytywnym skutkiem, gdy wszystkie zainteresowane osoby są ze sobą 'dogadane'. najtrudniejsze, jak widać jest jednak ustalenie tego, co jest w tej sytuacji najważniejsze. Co, a może, kto.
Dla wyjaśnienia. Zgodzilam się z twoim postem. A reszta to moja twórczość.
Zgodnie z polskim prawem opiekunem prawnym bądź rodzicem jest nasza emigrantka i ken.  to oni maja prawo wystepowac w swietleprawa w imieniu niepelnoletniej alicji. Barbi takich praw nie ma, Mimo ze wspolwychowuje dziecko swojego partnera. I to powinni uzgadniać między soba i między sobą współpracować w tym zakresie. Natomiast w rozmowach z autorką powinien występować ojciec Alicji jako równy z równym.Tak się nie działo. Nie wnikam dlaczego bo i tak pewnie nikt już tego nie pamięta. A w tejchwili nie ma judo tego rozdmuchiwac A zając się dobrem dziecka chowając do kieszeniStare urazy
















Zmykam na kilka dni. smile

105

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Secondo1 napisał/a:

Nemezis, tak błąd ojca dziecka polega na tym, ze zamiast prawnie uregulować wysokość alimentów , próbował się dogadać z emigrantka.

Powinien już ja znać i wiedzieć , ze na jej dobra wole to raczej nie ma co liczyć .
Naiwność  - to jego wina.

Przecież ustalili formalnie zasady i wysokość alimentów w trakcie rozwodu. Dwie stówki miesięcznie, a przez 10 lat autorka płaciła więcej, zarówno w gotówce jak i w naturze.

106

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Secondo1 napisał/a:

Nemezis, cóż Ci odpisać ... No formalnie masz racje, powinien to uregulować prawnie, mieć na papierze.
Z jakichś przyczyn , może lenistwo, może zaniedbanie,  a może chęć uniknięcia popsucia relacji z emigrantka próbował załatwić sprawę polubownie.
A może wszystkiego po trochu , nie wiadomo nie nam sadzić jakimi powodami się kierował , ale powstało zaniedbanie z jego strony które emigrantka skrzętnie wykorzystała .

Tylko dlaczego teraz się żali , ze jest pokrzywdzona ?

Przecież to dziecko jest pokrzywdzone przez to, ze ojciec nie zadbał o formalne załatwienie sprawy i przez to , ze matka nie  poczuwa się do realnego obowiązku finansowego zasłaniając się papierami.

Właśnie!!! To jest problem wielu ludzi . Nie wiem czy to nasza Polska mentalność żeby trzymać się z dala od odpowiednich urzędów i starać się na słowo honoru. Bo absolutnie nie zgodzę się nazywać tego polubownie.  W sądzie też może być polubownie. I zaznaczam że od tego te papiery sa. Żeby się na nich opierać. A nie nic nie zrobić a potem mieć pretensje.
Realny obowiazek to taki ze koszty utrzymania ponosza oboje rodziców majac na uwadze ich dochody . Jeśli były mąż wystąpił o kwotę 200 zl to nie mozę mieć pretensji jeśli by tylko ta kwotę dostawali. To ze autorka w jakiś sposób dodatkowo zabezpiecza i kupuję jest osobnym tematem. I ja nie doszukuje się tutaj niczego co można by było zarzucić emigrantce. Jeśli exmalzonek uważał że tych pieniedzy płaci za mało to jego obowiązkiem jest wystapic z takim wnioskiem do sądu A nie umawiać się na słowo. Bo to jest też w jego pojętym interesie.

107 Ostatnio edytowany przez brenne (2017-05-08 10:20:41)

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Wielokropek napisał/a:

zmykam na kilka dni. smile

Mam nadzieję, że zmykasz na urlopik.  Miłego wypoczynku. 
Przepraszam za off top.

108 Ostatnio edytowany przez nemezis21 (2017-05-08 10:33:15)

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Secondo1 napisał/a:


Co do 10 lat - nie było potrzeby by występował o zasadzenie alimentów , bo płaciła mu z zasiłku na dziecko, i to mu wystarczało . Dopiero od roku zaczęły się problemy. To wtedy miał iść do sądu i zażądać prawnie uregulowanych alimentów , próbował się dogadać a wtedy ona przywaliła mu prawnikiem .
.

Najbardziej to w tym wszystkim chyba prawnik jest poszkodowany. Mam nadzieję ze wydzedl bez szwanku.
A tak serio. On chciał iść iść sadu. To dlaczego nie dotarł?  Dlaczego nie złożył wniosku? I chyba nie żązadać prawnie uregulowanych alimentów bo takowe już ma A raczej o ich zwiększenie. Mniemam ze oboje chcieli skorZystać z prawników. I wcale się nie dziwię. Bo jeśli ktoś nie wie jak poruszać się  W sądzie w takich czy innyc sprawach to bezieczniej mu z prawnikiem. Jak również może być szansą ze nie zostanie wycisniety jak cytryna. Choć z prawnikami też różnie bywa. Nic zlego w każdym razie tu nie widze. Emigrantka chciała wykorzystać swoje prawo. Tyle że były małżonek poza checiami nic nie zrobił

109

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Snake, tak i ten emigrantka argument chce właśnie  wykorzystać .
Niejako "nadpłaciła " alimenty.
Z formalnego punktu widzenia jest OK.

Ma płacić 200PLN a płaciła ok. 1000 PLN.
Wyglada ślicznie , dlatego czuje się silna i płaci prawnikowi za poparcie tej tezy.

Tylko dlaczego szuka u nas pogłaskania po główce ?
Dlaczego twierdzi ze czuje się pokrzywdzona ?


Ta sprawa ma dwa aspekty :
- formalny
- ludzki

Pod względem formalnym w papierach jest OK.
Pod względem ludzkim, jako rodzic dziecka - twierdzenie ze nadpłaciła , bo dostawała zasiłek na dziecko w takiej kwocie, a teraz zapłaci grosze albo i wcale bo się wkurzyła , to już nie jest OK.

Zreszta , ciekawe czy zgodnie z prawem IRL zasiłek może być przeznaczony na alimenty na dziecko. Dziecko dostawało alimenty od rzadu IRL , zamiast od matki. Ciekawe czy tak można

110

Odp: problem z macocha mojego dziecka
nemezis21 napisał/a:
Secondo1 napisał/a:


Co do 10 lat - nie było potrzeby by występował o zasadzenie alimentów , bo płaciła mu z zasiłku na dziecko, i to mu wystarczało . Dopiero od roku zaczęły się problemy. To wtedy miał iść do sądu i zażądać prawnie uregulowanych alimentów , próbował się dogadać a wtedy ona przywaliła mu prawnikiem .
.

Najbardziej to w tym wszystkim chyba prawnik jest poszkodowany. Mam nadzieję ze wydzedl bez szwanku.
A tak serio. On chciał iść iść sadu. To dlaczego nie dotarł?  Dlaczego nie złożył wniosku? I chyba nie żązadać prawnie uregulowanych alimentów bo takowe już ma A raczej o ich zwiększenie. Mniemam ze oboje chcieli skorZystać z prawników. I wcale się nie dziwię. Bo jeśli ktoś nie wie jak poruszać się  W sądzie w takich czy innyc sprawach to bezieczniej mu z prawnikiem. Jak również może być szansą ze nie zostanie wycisniety jak cytryna. Choć z prawnikami też różnie bywa. Nic zlego w każdym razie tu nie widze. Emigrantka chciała wykorzystać swoje prawo. Tyle że były małżonek poza checiami nic nie zrobił

Nemezis, emigrantka nic nie pisała o prawniku ojca , a wręcz przeciwnie , cieszyła się ze on sam musi użerać się z jej prawnikiem. Dlatego raczej on nie miał prawnika.

Nie ma nic złego w korzystaniu z prawnika, dopóki dopoty nie używa się go do walki a nie dla rozpoznania zawiłości prawa, lub obrony.
Emigrantka natomiast woli płacić prawnikowi, żeby był jej pełnomocnikiem, przez niego kontaktuje się z ojcem dziecka , on określa kruczki prawne do zapedzenia go w kat.

Znowu - z formalnego punktu widzenia , nie robi nic złego ,
Ale jako rodzic dziecka .. nie lepiej byłoby te pieniądze przeznaczyć na dziecko ?

Niech zrobi coś dla siebie - niech będzie dobra dla innych,  nie wyrachowana, ograniczając swoje obowiązki do minimum które można uzyskać prawnie.

No i skąd te użalanie się nad sobą ?

111

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Secondo1 napisał/a:

Snake, tak i ten emigrantka argument chce właśnie  wykorzystać .
Niejako "nadpłaciła " alimenty.
Z formalnego punktu widzenia jest OK.

Ma płacić 200PLN a płaciła ok. 1000 PLN.
Wyglada ślicznie , dlatego czuje się silna i płaci prawnikowi za poparcie tej tezy.

1000 kwartalnie o ile dobrze doczytałem smile

Secondo1 napisał/a:

Tylko dlaczego szuka u nas pogłaskania po główce ?
Dlaczego twierdzi ze czuje się pokrzywdzona ?

Bo ją wkurza macocha?

Secondo1 napisał/a:

Zreszta , ciekawe czy zgodnie z prawem IRL zasiłek może być przeznaczony na alimenty na dziecko. Dziecko dostawało alimenty od rzadu IRL , zamiast od matki. Ciekawe czy tak można

Zasiłek rodzinny ma na celu częściowe pokrycie wydatków na utrzymanie dziecka. Tak brzmi to w Polsce, a czym innym są alimenty jak nie wydatkami na utrzymanie dziecka? Karą?

112

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Nie zauważyliście przypadkiem że autorka nie prosiła o analizę płatności tylko o radę jak zrozumieć macoche i jak sobie z nią poradzić?
Tak naprawdę może 2 osoby odniosły się do tematu, a reszta to jazda po autorce.

113

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Malineczka00 napisał/a:

Nie zauważyliście przypadkiem że autorka nie prosiła o analizę płatności tylko o radę jak zrozumieć macoche i jak sobie z nią poradzić?
Tak naprawdę może 2 osoby odniosły się do tematu, a reszta to jazda po autorce.

Zauważyliśmy - jak sądzę. Ale nie da się przemilczeć niektórych tematów za które autorka chętnie została by powieszona na szubienicy mimo iż ani razu nie złamała prawa.
Trudno przejść obok takiej niesprawiedliwości.

114

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Snake, coś Ciebie boli kwestia alimentów smile

Z pobieżnej lektury temat :
- można uzyskać zgodę na bezpośrednie przelewanie zasiłku na dziecko z kraju który go płaci na konto opiekuna prawnego z Polsce.
- w niektórych krajach, np Niemcy można do 50% zasiłku przeznaczyć na spłatę zobowiązania alimentacyjnego.

....
1000PLN na kwartał ?
Emigrantka gdzies pisała o zasiłku : 280 - 300 EUR na miesiąc

115 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2017-05-08 11:14:40)

Odp: problem z macocha mojego dziecka
nemezis21 napisał/a:
Malineczka00 napisał/a:

Nie zauważyliście przypadkiem że autorka nie prosiła o analizę płatności tylko o radę jak zrozumieć macoche i jak sobie z nią poradzić?
Tak naprawdę może 2 osoby odniosły się do tematu, a reszta to jazda po autorce.

Zauważyliśmy - jak sądzę. Ale nie da się przemilczeć niektórych tematów za które autorka chętnie została by powieszona na szubienicy mimo iż ani razu nie złamała prawa.
Trudno przejść obok takiej niesprawiedliwości.

Kwestie złamania prawa czy tez nie zostawmy prawnikom, sprawa jest dość skomplikowana, dotyczy się uregulowań prawnych w Irlandii.

Linczu nie było , ale wiadro zimnej wody owszem.

Wyliczanki wynikają z faktu, ze to jest główny a może jedyny problem emigrantki.
Ani razu nie napisała o uczuciach dziecka, o jej problemach i sukcesach, o jej życiu a jedynie o kasie i dżinsach z secondhandu które bardzo praktyczne i wystarczające dla nastolatki , która nie musi się przecież stroić ....

Do napisania posta, skłoniła ja  trauma po odebraniu zasiłka na dziecko.....wtedy zaczęła się walka o prawne aspekty jej wywiązywania się z obowiązków rodzica.

Niech się zwróci do stowarzyszenia polskich alimenciarzy o pomoc, z pewnością przyjmą ja z otwartymi rękoma.
Tacy sami cwaniacy co ona ostatnio grali role pokrzywdzonych w jakiejś audycji , dopiero jedna uczestniczek zdemaskowała prawdziwe cele tych panów.

116 Ostatnio edytowany przez nemezis21 (2017-05-08 11:22:42)

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Secondo1 napisał/a:
nemezis21 napisał/a:
Malineczka00 napisał/a:

Nie zauważyliście przypadkiem że autorka nie prosiła o analizę płatności tylko o radę jak zrozumieć macoche i jak sobie z nią poradzić?
Tak naprawdę może 2 osoby odniosły się do tematu, a reszta to jazda po autorce.

Zauważyliśmy - jak sądzę. Ale nie da się przemilczeć niektórych tematów za które autorka chętnie została by powieszona na szubienicy mimo iż ani razu nie złamała prawa.
Trudno przejść obok takiej niesprawiedliwości.

Kwestie złamania prawa czy tez nie zostawmy prawnikom, sprawa jest dość skomplikowana, dotyczy się uregulowań prawnych w Irlandii.

Linczu nie było , ale wiadro zimnej wody owszem.

Wyliczanki wynikają z faktu, ze to jest główny a może jedyny problem emigrantki.
Ani razu nie napisała

Nie zauważyłam żeby to był problem emigrantki A raczej wielu tutaj będących. i skoro sprswy prawne niech beda dla prawnikow to niech beda. A nie rozkminiacie ciagle wysokosc alimentow. Niech sie zajma tym prawnicy i sady jak slusznie zauwazylas. Skoro nikt nie wniosl odpowiednich dokumentow to znaczy ze problemu z tym nie ma. Zauważyłam ze problemem sa natomiast relacje. Dziś trudno cofnąć czas żeby te relacje naprawić. W tym wypadku albo pozostaje siasc do stolu i sprobowac zazegnac te spory ( byłoby to najlepsze rozwiązanie Ale jednocześnie najtrudniejsze) i ustalenie kto z kim ma się kontaktować. Chowanie pretensji co do rzeczy które się nie podobają (alimenty) A nikt nie zrobił nic żeby to zmienić. Myślę ze mediator/sąd jest organem wlasciwymżeby pomoc w tym zakresie.
Bo problem autorka opisała w pierwszym wersie pierwszego postu. Czyżby czyjeś ignoranctwo spowodowalo ze nie został on zauważony A jedyny problem który został wysunięty na czołowe miejsce to pieniądze?

117

Odp: problem z macocha mojego dziecka

"Tak na marginesie to zapewne formalnie macocha nie ma żadnych praw opiekuńczo-formalnych względem pasierbicy?"

Snake trafil w 10, a nawet w 11 :-). Nie, nie ma. Kiedys rozmawialysmy o tym, ale decyzja zapadla, ze skoro ja zyje, to po co ona bedzie Alicje przysposabiac. I teraz, gdyby Ken umarl, to moglabym smialo Alicje zabrac ze soba i Barbie jest w tym momencie bezbronna.
Ze Twój problem zaczął się w momencie kiedy został Ci odebrany zasiłek na dziecko.

Moj problem z nimi, ta rozmowa, na ktorej Barbie nawrzeszczala na mnie w zeszlym roku, miala miejsce pod koniec kwietnia 2016. To bylo zarzewie konfliktu- glowny powod, dla ktorego gardze ta kobieta. Pismo o odebraniu zasilku przyszko pod koniec czerwca 2016, czyli dwa miesiace pozniej. W tym momencie to oskarzenie jest kolejna kula w plot.

O matko boska, jaki ten plot na tym forum musi byc dziurawy, ha ha ........ Chyba juz wyglada jak sito.....

Czyli najpierw Barbie sie drze po mnie od momentu, gdy slyszy moj glos w sluchawce, gdy mowie dzien dobry i ze chce pogadac z dzieckiem, potem na telefonie dochodzi do karczemnej awantury, ktorej mi zarzuca, ze nie robie wystarczajaco, pod koniec maja syczy, ze Alicja nie leci do Irlandii, wiec mamy szantaz. Ken mnie zapewnia, ze poleci. Na tydzien przed wylotem Alicji do Irlandii pod koniec czerwca dochodzi problem odebrania mi zasilku. I taka jest kolejnosc wydarzen.

Glownym problemem moim jest sposob, w jaki traktowala mnie Barbie. A poniewaz mimo moich wszelkich wysilkow dogadzania jej, jej synkowi i robienia wszystkiego, by niczego Alicji nie brakowalo, no to nie mogac wiecej dac, odjelam. I nie odjelam dziecku, tylko Kenowi. Nic tak bowiem nie dziala otrzezwiajaco na czlowieka lub jak zimny prysznic, jak uderzenie po kieszeni. No i teraz odrabiaja lekcje pokory.

A to, ze teraz place alimenty z wyplaty, ma drugorzedne znaczenie, zwazywszy na to, ze powiedzialam Kenowi przez prawnika, ze moga dostac te 400, plus sama zaproponowalam pokrywanie wydatkow szkolnych i dawanie kieszonkowego dziecku na jej wlasne konto. Owszem, bedzie mi ciezej troche bez zasilku, ale sama zaproponowalam im wiecej.

Owszem, mam prawo gardzic troche Kenem, bo od miesiecy go prosze, zeby ruszyl 4 litery do urzedu, zalatwil mi odmowe dostania 500 plus na Alicje, ktora moge wyslac urzedowi w IRL. Wtedy urzad widzac, ze sie nic w Polsce nie nalezy, wroci zasilek. Z jednej strony bardzo chca polozyc z Barbie na tym zasilku lapy, z drugiej nie chce mu sie nic zrobic, by cokolwiek zalatwic. Taki z niego kochajacy tatus. Ale dla swojego syneczka z Barbie to szybko 500 plus zalatwil, a dla corki do urzedu juz sie przejsc nie laska?

Gardze nim rowniez poniekad, bo mam dowody na to, ze mnie przed dzieckiem oczernia, a potem mi w zywe oczy klamie, ze nic takiego nie ma miejsca. Gardze Barbie za jej dwulicowosc, falsz, slodzenie mi, ze jak to sie cieszy, ze jestem w zyciu dziecka, a potem robi cos wskazujacego, ze najchetniej by mnie widziala na dnie oceanu w worku z kamieniem u szyi. gardze nia za wieczne udawanie, jaka to ona dorosla, bo wziela faceta z inwentarzem, a potem po dzicinnemu za zamknietymi drzwiami rozpierdala wszystko w drobny mak, probujac mnie wykreslic z zycia dziecka, i jeszcze na koniec sie dziwi jak pieciolatka, ktora porozrzucawszy klocki po calym pokoju i zrobiwszy burdel stulecia, trzepocze rzesami i sie dziwi: i co ja takiego zrobilam? No tak mnie spytala pod koniec maja.  Nie chcialam z nia wtedy rozmawiac, bo jeszcze bylam zdenerwowana i kazalam przekazac sluchawke dziecku. I wtedy mnie zaczela szantazowac, ze dziecko do mnie nie poleci.

Tylko Ken mial wtedy troche glowy na karku i wiedzial, ze jezeli jej nie pusci ze mna, to sami nigdzie z nia nie poleca i wloskie wakacje ich, ktore juz pewnie byly oplacone, szlag trafi. Alicji konczyl sie wtedy paszport i konieczny byl moj podpis na wniosku o nowy. Podpisalam mu wniosek w urzedzie w tym samym dniu, gdy pojawil sie z Alicja w urzedzie i Alicji walizka. jeszcze sie okazalo, ze wzieli walizke za duza i musieli pojechac do domu Alicje przepakowac do mniejszej, bo mialam wykupiony dla niej tylko bagaz podreczny. te 20 minut, gdy czekalam na nich, to byl czysty horror. Ale honorow przywiozl dziecko z mniejsza walizka. I dlatego, poniewaz Ken w czasie tych 11 lat potrafi sie zachowywac normalnie i jak widac, czasem nawet honorowo, mam do niego lepszy stosunek niz do Barbie.

Moj stosunek do bylego jest bardzo ambiwalentny. Z jednej strony jestem mu wdzieczna za pare rzeczy, ze np. nigdy nie zaciagnal mnie do sadu i ze byl i jest dobrym ojcem, ale z drugiej strony, gdy widze obecnie te proby wybielania sie przed moim prawnikiem w postaci klamstw, ze np.  przez 3 ostatnie lata przywozilam tylko rzeczy uzywane, to mnie szlag trafia. I po co klamie, skoro ja wiem z rozmaitych zrodel i mam dowody, ze wyraza sie na moj temat niekorzystnie do dziecka i nie protestuje, gdy dziecko mowi, ze mama to nie mama? Nie napisze jakie, bo lepiej, zeby nie wiedzieli chwilowo. Ale mam takie dowody.

Brak protestu jest automatycznie przyzwoleniem na takie myslenie u dziecka. Wszystko bym wybaczyla, ale nie to nastawianie dziecka przeciwko mnie i zero protestu, gdy sie dziecko zle na moj temat wyraza. Ja nigdy bzdur corce nie wmawialam, ze tata to nie tata.  A potem zgrywa kochanego tatusia.... I tu mnie qrvica ciezka strzela, gdy widze taki falsz u czlowieka, ktory kiedys mi sie wydawal szczery. No coz, ludzie sie zmieniaja, ale niech w te swoje zmiany dziecka nie miesza ani jej bdzur nie plecie.

I jeszcze jedno- nie mam ZADNYCH zaleglosci alimentacyjnych, wiec Barbie, ku rozpaczy niektorych tu osob i jej samej nie moze mnie podac, ani Ken rowniez,  do sadu o jakiekolwiek zaleglosci. Ale oni jeszcze o tym nie wiedza. W momencie, gdy place alimenty nawet w wysokosci 200 PLN plus oplata bankowa, nadal place alimenty w pelnej wysokosci, zgodnie z umowa. Wskutek tego nie mam zadnych zaleglosci. Mozecie spytac jakiegokolwiek prawnika o to. Gdy Ken podpisze umowe, jest tam punkt mowiacy, ze przyznaja, ze nie mam zaleglosci i moj prawnik to mu wytlumaczy. Mozliwe, ze troche Kena wtedy szlag trafi, ale to juz bedzie na zasadzie "musztarda po obiedzie". Ja mu chetnie te 400 moge dac, ale musze miec ich podpis pod ta umowa, ktora mi gwarantuje prawo do kontaktu ze szkola, swobodne podrozowanie i latanie dziecka do mnie i pare innych rzeczy, jak np. zobowiazanie sie Kena do rozmawiania ze mna bezposrednio, a nie przez zone.

Dwie rzeczy mnie teraz obchodza: swiety spokoj po podpisaniu umowy i dobre smaopoczucie i zdrowie psychiczne mojej corki. Reszta jest niewazna.

118 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2017-05-08 11:55:37)

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Hm, a ja się tam teraz nie  dziwie ojcu dziecka ze nie chce się zrzec 500+ W zamian za obiecany zasiłek . 
Nauczyłaś go ze powinien mieć wszystko na papierze a nie na gębę .

Początek kłótni a odebranie zasiłku dzieli miesiąc czasu , jedno oddziaływuje na drugie .
W swoich postach w większości piszesz o pieniądzach , a słowotok masz niezły .
A zrobiłaś coś w celu pogodzenia się z ojcem czy Jego żona ?

Strasznie pamiętliwa jesteś , dokładnie pamiętasz innym każde przewinienie .
W stosunku do siebie tez raka jesteś ?

119 Ostatnio edytowany przez nemezis21 (2017-05-08 11:53:54)

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Emigrantko prawidłowo. Z tym że nie wiem czy zwykła umowa jest adekwatna czy nie lepiej mieć wyroku sądu co do podziału obowiązków rodziców wobec m aloletniej.
Jeśli chodzi o oczernianie Twojego wizerunku to jedyne co mogę ci zaproponować. Ty tego nie rób w odwecie. Tłumacz dziecku ze jesteś jego mama ze ja kochasz. A na stwierdzenia ze tata czy barbi powiedzieli coś złego - po prostu powiedz krotko ze może mieli zły dzień albo ze sa zli na Ciebie bo nie umiecie się dogadać. Natmoast nie postępuj jak barbi co by się Alicja narzędziem walki nie stała. Choć chyba już jest.
Secondo jakie zrzec się 500 plus. Przecież na Alicję mu nie przysługuje i jest to napisane wyraźnie. Jemu się nie chce podejść w urzędu po dokument w którym jest to stwierdzone.
A właśnie emigrantki zasiegnij języka może jest jakaś inna forma otrzymania tego dokumentu. Ty jak opiekun prawny może będziesz mogła wystąpić? Ewentualnie jakąś instytucją?

120

Odp: problem z macocha mojego dziecka
Secondo1 napisał/a:

Hm, a ja się tam teraz nie  dziwie ojcu dziecka ze nie chce się zrzec 500+ W zamian za obiecany zasiłek . 
Nauczyłaś go ze powinien mieć wszystko na papierze a nie na gębę .

Początek kłótni a odebranie zasiłku dzieli miesiąc czasu , jedno oddziaływuje na drugie .
W swoich postach w większości piszesz o pieniądzach , a słowotok masz niezły .
A zrobiłaś coś w celu pogodzenia się z ojcem czy Jego żona ?

Strasznie pamiętliwa jesteś , dokładnie pamiętasz innym każde przewinienie .
W stosunku do siebie tez raka jesteś ?

Czy ty kobieto czytasz ze zrozumieniem??? Ojciec niczego nie musi sie zrzec bo zwyczajnie nie dostał 500+ na dziecko. Musi tylko poprosić o dokument potwierdzający, ze tej sumy mu nie przyznano. No chyba, ze jednak przyznano, ale ukrywa to przed emigrantka.  Czytanie ze zrozumieniem sie kłania.

121

Odp: problem z macocha mojego dziecka
nemezis21 napisał/a:

Secondo jakie zrzec się 500 plus. Przecież na Alicję mu nie przysługuje i jest to napisane wyraźnie. Jemu się nie chce podejść w urzędu po dokument w którym jest to stwierdzone.

Jeśli nie spełnia kryterium dochodowego, to 500+ przysługuje mu tylko na jedno dziecko. Nie wiem czy nie chce mu się pójść czy nie jest to celowa złośliwość wobec autorki "niech teraz płaci za swoje". Jego lub z podszeptu... Cóż, Emigrantko co się uda załatwić formalnie z byłym załatw i jakoś się przemęcz 3 lata. Córka będzie pełnoletnia, to będzie jeździć kiedy i gdzie będzie chciała, a kwestie finansowe, to już będziesz z nią załatwiać.

122

Odp: problem z macocha mojego dziecka

"Początek kłótni a odebranie zasiłku dzieli miesiąc czasu , jedno oddziaływuje na drugie ."

Troche nie bardzo, bo odebranie zasilku przez IRL nie bylo wynikiem mojej klotni z Barbie. To byl probklem DODATKOWY, ktory pojawil sie przy okazji i dolozyl nastepna tone kamieni do wszystkiego.

"A zrobiłaś coś w celu pogodzenia się z ojcem czy Jego żona ?"

A co mam niby zrobic? Poczekam, az podpiszemy wszyscy umowe, w ktorej sa wzajemne przeprosiny, moje i ich. Wtedy moge sie do nich odezwac. I co mam zrobic, alfy i omegi? pojsc do nich z flaszka whisky? Napisac list i wyslac? Zadzwonic? CO mam zrobic? Ken kazal sie Barbie zamknac, by nie narobila wiekszego burdelu.

Nie mam pojecia, czy ta kobieta chce ze mna rozmawiac. Moze i bym miala ochote sie do niej odezwac. Ale nie mam tez ochoty na potraktowanie mnie znowu z laska na zasadzie: no dobrze, bede z Toba rozmawiac, ale znowu bede robic Ci laske, ze Ci w ogole informacji udzielam. Tego gowna to ja nie chce. Z tym skonczylam. Wole pytac Kena o dziecko. Mam jego komorke, moge dzwonic na jego komorke. Mam telefon tez do pracy. Dzwonienie do pracy jest jeszcze bardziej wygodne, bo lapie go w otoczeniu, gdzie Barbie nie ma racji bytu i jej nie ma fizycznie. Choc on tego nie cierpi, gdy mu dzwonie do pracy. Czy mam mu maila wysylac z pytaniami o Alicje? No, alfy i omegi, slucham.

Wiele im wybaczalam, powtarzajac sobie rozne rzeczy i tlumaczac ich sama przed soba. Nie jestem pamietliwa, ale w momencie, gdy miarka sie przebrala, a oni zaczeli tez wyciagac mnostwo malych detali i pretensji, to na mala lawine odpowiedzialam potezna lawina, grzebiac ich pod kamieniami. na kazda ich pretensje mialam milion kolejnych. Zmeczylam Kena tak, ze w koncu zobaczyl, ze takie wzajemne prztykanie sie nie ma sensu i zaczelismy rozmawiac przez prawnika. Tyle.

"Z tym że nie wiem czy zwykła umowa jest adekwatna czy nie lepiej mieć wyroku sądu co do podziału obowiązków rodziców wobec maloletniej."

Chyba mozna nadac takiej umowie sadowa klazule wykonalnosci. No coz, na razie spiszemy to przez mojego prawnika i zobaczymy, jak to bedzie funkcjonowac. W razie problemow z ich strony juz bedzie jakis papier i swiadek w postaci prawnika znajacego cala sprawe.

"Jeśli chodzi o oczernianie Twojego wizerunku to jedyne co mogę ci zaproponować. Ty tego nie rób w odwecie. Tłumacz dziecku ze jesteś jego mama ze ja kochasz."

I tyle robie. Mam ciekawsze tematy do rozmowy z corka niz oni. A zapewniam Alicje non stop, ze ja kocham.

"A właśnie emigrantki zasiegnij języka może jest jakaś inna forma otrzymania tego dokumentu. Ty jak opiekun prawny może będziesz mogła wystąpić? Ewentualnie jakąś instytucją?"

Urzad w Polsce w jego miejscu zamieszkania powiedzial, ze on ma to zalatwic. No to czekam. Razem z moim prawnikiem. Ciekawe, czy sie w tym moim zyciu doczekam..... Chyba faktycznie predzej polece na Ksiezyc na emeryture.... :-)

123 Ostatnio edytowany przez nemezis21 (2017-05-08 12:48:20)

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Podobno na księżycu nie ma co robić i zasięgu nie ma więc nie będziesz mogła się skontaktować z córką. A jeszcze Cię niejaki Twardowski dorwie to już wogole wink
Przeprosiny p rzeprosinami. Obawiam się ze i tak będziecie żyć jakbyście na bombie siedzieli. Bo komuś prędzej czy później coś się może wymsknac.  Dlatego najlepiej chyba będzie ustalić warunki pomiędzy tobą A kenem w Wychowaniu dziecka (lepiej późno niż wcale) i tak jak snake zasugerowal: przeczekać s pelnoletnosci Alicji.
Bo tak między Bogiem w prawda to kontakt z nimi jest Ci potrzebny dopóki Alicja musi z nimi mieszkać. Potem będziesz się już konratowala wyłącznie z córką
Trzymam kciuki
A co do telefonowania do kena.  Dobrze robisz. Jest rodzicem tak i Ty. I masz do tego pełne prawo

124 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2017-05-08 13:08:16)

Odp: problem z macocha mojego dziecka

No OK,  nie doczytałam o tych 500+.
Mea culpa.

Natomiast dziwne ze ojciec tak zgodził się na obniżenie. Omiesiecznej kwoty z ok. 1000 PLN na 400.

Może nie chodzi mu o pieniądze od Ciebie a ty widzisz w nich swoją sile ?

Jeżeli tak jest to się nie dogadacie.

Zamiast walczyć z ojcem czy płacić 200 czy 400PLN raczej staraj się nadrobić ten czas w którym to jego żona była ta do której Alicja się przytulała kiedy potrzebowała matczynego ciepła . Nie walcz ale współdziałaj z nimi. To oni są z nimi na codzień. To oni lepiej wiedza czego potrzebuje i co w jej sercu się dzieje.
A córki nie kupuj za kasę ale za poświęcenie swojej uwagi, zrozumienia, za pomoc. Nie od święta , jak niedzielni tatusiowie co to walczą z matkami na prezenty.
Ale czy będziesz potrafiła wyzbyć się swojej pogardy, wyższości ?
To droga do totalnej klapy, jeszcze większej beznadziei niż teraz.

125

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Może nie chodzi mu o pieniądze od Ciebie a ty widzisz w nich swoją sile ?

Nie wiem, co co im chodzi. Mi chodzilo o normalne traktowanie, a nie o pieniadze. A kewstia pieniedzy wyszla przy okazji. Moze tez sie zgodzi wlasnie na te 400 na jego konto, czesc na szkoly konto plus czesc na Alicji konto. Sam proponowal mojemu prawnikowi 400 plus 200 na konto dziecka. Co do tej czesci szkolnej, to jeszcze sarka.

Potrafie sie wyzbyc tej wyzszosci i nie pokazywac tego dziecku. To potrafie. Ja chce spokoju dla dziecka i dla siebie. Reszta mnie nie obchodzi. No nic, miejmy nadzieje, ze sie jednak dogadamy i przetrwamy 3 lata we wzglednym spokoju.

126

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Mamo Emigrantko, jeśli w swoim poście posługujesz się cytatem, to rób to, proszę, w sposób, który nie będzie budził wątpliwości, które słowa są Twojego autorstwa, a które pochodzą z czyjejś wypowiedzi. W tym celu możesz posłużyć się cudzysłowem albo użyć tagów "quote".
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Olinka

127

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Witaj Mamo Emigrantko

Jakiś czas temu przeczytałam Twój temat, a dziś chcę napisać parę słów.

Nie będę poruszać tu tematu zdrady, z powodu której na pewno Twój mąż bardzo cierpiał.
Ja osobiście nie byłabym w stanie rozdzielić się z dzieckiem, wiem też że dla każdego dziecka taka rozłąka z matką to niewyobrażalna trauma, ale mimo to w pewnym sensie rozumiem Twoją decyzję. Podałaś powody dla których to zrobiłaś i ja wierzę, że w tamtym czasie po prostu nie byłabyś w stanie zająć się dzieckiem. Zostawiłaś je z kochającym ojcem, pod dobrą opieką. Przez te wszystkie lata regularnie odwiedzałaś córkę i spędzałaś z nią czas kiedy tylko była taka możliwość, a to nie takie łatwe zważywszy na odległość. Jesteś jej matką i nic tego nie zmieni. Ja osobiście uważam, że dziecko pragnie właśnie mieć tę prawdziwą matkę. I że ważne jest dla Twojej córki, to że byłaś i jesteś i że Ci na niej zależy, że ją kochasz. Nikt nie powinien tego podważać, bo to rani dziecko. Twoja rola w życiu dziecka jest bardzo ważna i rola drugiej mamy również. Są to inne role, obie ważne dla dziecka. Dziecko ma prawo kochać Was obie, a Wy nie powinnyście nawzajem podważać swoich pozycji. Moim zdaniem powinnaś porozmawiać szczerze z córką. Powiedz Jej o tym jak to się stało, że wyjechałaś, o tym jak bardzo ją kochasz. Ona na pewno też Cię kocha, ale może mieć żal do ciebie. Ma do tego prawo.
Spójrzmy na to z nieco innej perspektywy, z perspektywy ojca.
Są ojcowie którzy zajmują się dziećmi i naprawdę są z nimi związani, kochają je - czy w porządku było by zabranie dziecka od ojca i pozbawienie ich wzajemnej relacji. Uważam, że to to bardzo krzywdzące dla ojca i dziecka.

Mamo Emigrantko bardzo fajnie, że chcesz poradzić się psychologa. Jego pomoc w zrozumieniu tych złożonych relacji i w odbudowie więzi z córką będzie nieodzowna.

128

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Wiem, że to stary wątek i nie wiem, czy autorka w ogóle na niego zagląda, ale pozwolę się sobie wtrącić swoje trzy grosze.
Trudno się żyje mając macochy. Mnie pewnie też by było ciężko z ojczymem. To jednak jest atawistyczna zazdrość o dziecko z poprzedniego związku, przez co często dzieci są traktowane źle przez ojczymów i macochy też. Znam pewne wyjątki, gdzie z ojczymem czy z macochą dzieci mają lepszy kontakt niż z biologicznym rodzicem, ale to są sytuacje kiedy dziecko było na tyle małe, że biologicznego rodzica albo w ogóle nie zna, albo słabo pamięta. Znam też taki przypadek, że biologiczny ojciec świadomie postanowił dać szansę ojczymowi i, choć kosztowało go to wiele bólu, wycofał się i sądownie zrzekł praw rodzicielskich żeby nie mącić w życiu dziecka i pozwolić zbudować więź z nowym tatą. Bardzo dojrzale i altruistycznie się zachował według mnie i szacun za to. Myślę, że dziecko by miało w głowie niezły bałagan i prędzej czy później poczułoby, że musi wybierać między ojcami. Nie da się moim zdaniem w takim układzie mieć dwóch równorzędnych ojców, zawsze jednak któryś będzie dla dziecka ważniejszy. Więc według mnie nie ma sensu mącić i lepiej od razu pozwolić nowemu ojcu budować więź. Tak samo z matkami, według mnie jeśli dziecko i macocha kochają się jak matka z córką czy synem, to biologiczna matka nie powinna przeszkadzać w tym jeśli sama ma z dzieckiem mniejszy kontakt. No ale mówię to na podstawie obserwacji innych ludzi oraz na podstawie swoich wyobrażeń na temat życia z ewentualnym ojczymem czy macochą, bo swoich dzieci nie mam i w tym wieku już mieć nie będę.
Więc uważam, że Twoja córka wygrała jak w Toto Lotka, że trafiła na macochę, z którą zbudowała taką więź i powinnaś się taktownie wycofać. Zwłaszcza, że masz swoje za uszami, to Ty rozbiłaś małżeństwo. Jakby mama odeszła od taty zamiast go "tylko" zdradzać, to pewnie byłoby ze mną jeszcze gorzej, gdybym musiała żyć z ojczymem i buntowałabym się przeciwko temu. Ciesz się, że Twoja córka i jej druga mamą, którą tak pogardliwie określasz "Barbie", mają tak bliską relację. Bo to Alicji dobro jest najważniejsze, powinno być najważniejsze dla Ciebie.

129

Odp: problem z macocha mojego dziecka

Ha, ja nikomu w zyciu nie przeszkadzalam. Za daleko na to bylam. Zreszta, mnie to nie interesuje.

Ja sie ciesze, ze moje dziecko ma ddobre relacje w domu. To jest ich sprawa, tam, daleko w Polsce. Z bylym mezem doszlam do porozumienia co do finansow w 2018. Od tego czasu z bylym nie gadam. Dziecko skonczylo 18 lat w grudniu 2019 i od tamtego czasu alimenty ida wylacznie na jej konto. POwiadomilam bylego o tym kroku, poszczekal, bo nic zrobic nie mogl.
Zyczylam mu w mailu " slodkiego, milego zycia", jak spiewa Kombi i na tym sie nasze kontakty skonczyly.

Po separacji z mezem numer dwa w 2019 wyslalam kartke do niego i do macochy mojego dziecka o tej samej mniej wiecej tresci- ze dziekuje, za to , co dobre, wybaczam wszystko , co zle, bo nie lubie chowac uraz. Urazy sa ciezkie do dzwigania, a ja lubie podrozowac z minimalnym bagazem :-). Oczywiscie zadnej odpowiedzi na zadna z tych kartek nie dostalam, ale przynajmniej pozbylam sie uraz do dwojga toksycznych osob, ktore wyszly z mojego zycia. Wybaczylam im dla siebie samej.

Sytuacja jest taka: z Barbie nie rozmawiam od 2016, wybaczylam jej w 2019 kartka i nie mam ochoty na zadne z nia kontakty. Nie jest mi niezbedna w zyciu. Dobrze, ze jest dla dziecka, ale jaj jej nie potrzebuje.

Z ojcem corki nie rozmawiam od kiedy z nim doszlam do porozumienia. Rowniez kolejna osoba potrzebna mi jak piesc do nosa. Im mniej wiesz, tym lepiej spisz, mowia, i ta zasade stosuje do niego i jego obecnej zony.

Z Corka jestem w stalym kontakcie. Jest roznie, ze wzgledu na jej wiek 9 ma 19 lat), na to, ze mieszka z nimi, ze nie ma zycia studenckiego normalnego w pandemii, w zwiazku z czym nie poznaje ludzi z roznych srodowisk, ktorzy by jej rozszerzyli horyzonty. Ale zyczenia na Dzien Matki mi dziecko wyslalo. Dzwonie do niej regularnie.
Pandemia nam nadszarpnela relacje troche, bo nie widzialam corki od stycznia 2020. Co bukowalam loty, to byl kolejny lockdown. A do tego dochodzila corki panika na temat tego, ze jej niby przywioze wirusa. Ale teraz polece zaszczepiona w pazdzierniku, wiec ja zobacze.
Ogolnie jest dobrze, bo udalo mi sie utrzymac relacje z corka, a przy tym pozbylam sie wszystkich osob z mojego zycia, ktore mi w tej relacji przeszkadzaly i do mojego zycia niczego dobrego nie wnosily. Smieci sie wyniosly same, a ja i corka nadal utrzymujemy kontakt :-).  Wszystko dobre, co sie dobrze konczy :-).

130

Odp: problem z macocha mojego dziecka

A jeszcze mam takie pytanie, jak się do Ciebie i drugiej mamy córka zwraca? Po imieniu czy per mamo?

Posty [ 66 do 130 z 132 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » problem z macocha mojego dziecka

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024