Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 22 ]

Temat: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

Cześć wszystkim!
Zainspirowana postem o mechaniku, który tu przeczytałam, postanowiłam opisać swój przypadek.
Dłuższy czas temu poznałam w pracy mężczyznę. Nasze relacje służbowe polegają na tym, że mniej więcej raz w miesiącu muszę do niego jechać i coś tam z nim załatwiać dla mojej firmy. Miałam wrażenie, że coś zaiskrzyło właściwie od pierwszej chwili, bardzo sympatycznie nam się rozmawiało, po pierwszym spotkaniu wieczorem napisał, że miło było mnie poznać itp. Kilka dni później spotkałam go na imprezie branżowej, coś jak targi, podeszłam i zatrzymałam się u niego zdecydowanie na dłużej niż było to konieczne, znów było przemiło. Wraz z rozwojem współpracy do służbowych maili dodawaliśmy jakieś prywatne informacje, pozdrowienia z wyjazdów, kilka razy nawet jakiś zabawny obrazek czy link. Jak zjawiam się u niego zawsze ma dla mnie kawę, którą lubię i często jakieś ciasteczka, jest zawsze miły, bardzo uprzejmy, jak tam jestem poświęca mi całą uwagę, zawsze pyta co u mnie, jednak rozmawiamy głównie o pracy. Dał mi swój prywatny numer "na wszelki wypadek". Kilka razy zapraszałam go na jakieś branżowe spotkania, właściwie bardziej informowałam, że jest takie coś i ja się wybieram, ale nigdy nie przyszedł. Była też raz dziwna sytuacja, kiedy opowiadałam mu o jakimś moim problemie i nieoczekiwanie zaproponował pomoc (chociaż to w ogóle nie jego działka), po czym miał się odezwać w tej sprawie i nigdy tego nie zrobił, ja też już nie wracałam do tematu.
Ale do rzeczy: nie mam wielkich oczekiwań co do jego osoby, lubię go, podoba mi się, chciałabym go poznać poza pracą, byłam już kilka razy bliska tego, żeby zaprosić go na piwo, ale mam wielkie opory, ponieważ możliwe, że po prostu jest dla mnie miły jak dla znajomej z pracy i jak odmówi, a podejrzewam, że tak by było, na pewno będzie niezręcznie i nie wrócimy już do stanu sprzed, a bardzo bym tego nie chciała. Nie wiem też, czy na 100% jest wolny, nie mam jak tego sprawdzić, wprost pytać nie będę, bo to jednak nie ten stopień zaawansowania relacji, wszystko wskazuje na to, że tak, tak by wynikało z rozmów na inne tematy, ale pewności nie mam. Nie wiem też ile ma lat, ale na pewno jest starszy min 8 lat jak nie więcej.
Pytanie brzmi: czy następnym razem wprost zapytać, czy spotkamy się po pracy, czy dać spokój i nadal spokojnie zjadać mu ciastka raz w miesiącu, czy w jakiś inny sposób mogę wybadać, czy większa inicjatywa z mojej strony nie będzie strzałem w kolano?
Dziękuję za wszystkie rady!

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

zajęty.

3

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
Ela210 napisał/a:

zajęty.

Krótko i na temat, dzięki, biorę to pod uwagę oczywiście.

4

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

To jest zwykłe bycie miłym dla kogoś w pracy, utrzymywanie relacji zawodowych. To, że nie wspomniał o żonie/ dziewczynie, to nie znaczy, że jest wolny. Jakby był zainteresowany Tobą, to skorzystałby z zaproszeń, które mu wysyłałaś jako pretekst by się spotkać. Też myślę, że kogoś ma.

5 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-02-10 18:03:43)

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
Piankaa napisał/a:

(...)
podeszłam i zatrzymałam się u niego zdecydowanie na dłużej niż było to konieczne, znów było przemiło. Wraz z rozwojem współpracy do służbowych maili dodawaliśmy jakieś prywatne informacje, pozdrowienia z wyjazdów, kilka razy nawet jakiś zabawny obrazek czy link. Jak zjawiam się u niego zawsze ma dla mnie kawę, którą lubię i często jakieś ciasteczka, jest zawsze miły, bardzo uprzejmy, jak tam jestem poświęca mi całą uwagę, zawsze pyta co u mnie, jednak rozmawiamy głównie o pracy.
(...)
Kilka razy zapraszałam go na jakieś branżowe spotkania, właściwie bardziej informowałam, że jest takie coś i ja się wybieram, ale nigdy nie przyszedł.
(...)
Była też raz dziwna sytuacja, kiedy opowiadałam mu o jakimś moim problemie i nieoczekiwanie zaproponował pomoc (chociaż to w ogóle nie jego działka), po czym miał się odezwać w tej sprawie i nigdy tego nie zrobił, ja też już nie wracałam do tematu.
!

Skłaniam się ku opinii Eli, że zajęty albo chociaż niezainteresowany. Nie bez powodu pogrubiłam te fragmenty. Są według mnie kluczowe. Nie korzystał z zaproszeń, to ty stałaś dłużej, a nie on, jest po prostu miły dla dobra relacji biznesowych. Dopiero się więcej uczę takich klimatów, ale mój partner pełni ważną funkcję i... pokazywał mi na Linkedin, z którymi babeczkami od kontrahentów zawsze trochę "poflirtuje", dla których trzymają w biurze ulubioną kawę, łącznie z opowieściami jak idzie łatwo babeczkami (oczywiście nie tylko) zakręcić, by osiągnąć jakieś cele zawodowe.
Według mnie- nie ma co się nastawiać.

6

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
R_ita napisał/a:
Piankaa napisał/a:

(...)
podeszłam i zatrzymałam się u niego zdecydowanie na dłużej niż było to konieczne, znów było przemiło. Wraz z rozwojem współpracy do służbowych maili dodawaliśmy jakieś prywatne informacje, pozdrowienia z wyjazdów, kilka razy nawet jakiś zabawny obrazek czy link. Jak zjawiam się u niego zawsze ma dla mnie kawę, którą lubię i często jakieś ciasteczka, jest zawsze miły, bardzo uprzejmy, jak tam jestem poświęca mi całą uwagę, zawsze pyta co u mnie, jednak rozmawiamy głównie o pracy.
(...)
Kilka razy zapraszałam go na jakieś branżowe spotkania, właściwie bardziej informowałam, że jest takie coś i ja się wybieram, ale nigdy nie przyszedł.
(...)
Była też raz dziwna sytuacja, kiedy opowiadałam mu o jakimś moim problemie i nieoczekiwanie zaproponował pomoc (chociaż to w ogóle nie jego działka), po czym miał się odezwać w tej sprawie i nigdy tego nie zrobił, ja też już nie wracałam do tematu.
!

Skłaniam się ku opinii Eli, że zajęty albo chociaż niezainteresowany. Nie bez powodu pogrubiłam te fragmenty. Są według mnie kluczowe. Nie korzystał z zaproszeń, to ty stałaś dłużej, a nie on, jest po prostu miły dla dobra relacji biznesowych. Dopiero się więcej uczę takich klimatów, ale mój partner pełni ważną funkcję i... pokazywał mi na Linkedin, z którymi babeczkami od kontrahentów zawsze trochę "poflirtuje", dla których trzymają w biurze ulubioną kawę, łącznie z opowieściami jak idzie łatwo babeczkami (oczywiście nie tylko) zakręcić, by osiągnąć jakieś cele zawodowe.
Według mnie- nie ma co się nastawiać.

Hmm w ten sposób o tym nie myślałam, ponieważ nasza relacja nie jest tak zależna, że on jakoś dużo traci/zyskuje dzięki mnie, ale pewnie warto mieć na uwadze też taki motyw.

7

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
aniuu1 napisał/a:

To jest zwykłe bycie miłym dla kogoś w pracy, utrzymywanie relacji zawodowych. To, że nie wspomniał o żonie/ dziewczynie, to nie znaczy, że jest wolny. Jakby był zainteresowany Tobą, to skorzystałby z zaproszeń, które mu wysyłałaś jako pretekst by się spotkać. Też myślę, że kogoś ma.

Pewnie tak jest... Ale z innymi jest o wiele chłodniej, plus jeszcze ten numer prywatny, uznałam, że mając kogoś nie podałby wink

8

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

Nawet, jeśli nie jest zajęty, to może być zwyczajnie MIŁY, dokładnie tak, jak tego wymaga kultura osobista czy życzliwość. Jeśli nawet jest to jakiś drobny flirt, to niekoniecznie musi od razu oznaczać zainteresowania..

9

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

A co stoi na przeszkodzie powiedzieć "fajnie się rozmawia, może wyskoczymy w sobotę na piwo?"
Taka propozycja jest w ogóle nie zobowiązująca i bez względu na odpowiedź nie narażasz się na pogorszenie kontaktu.

10 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-02-10 19:15:07)

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

Pytanie tego typu, które zaproponował Ein, jak widać po wielu takich wątkach tutaj, jest chyba olbrzymią przepaścią dla niektórych, w drodze do nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem.Pytanie tylko z jakiego powodu? Czyżby odmowy, która ma niby oznaczać jakąś tragedię czy katastrofę?

11

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
Ein napisał/a:

A co stoi na przeszkodzie powiedzieć "fajnie się rozmawia, może wyskoczymy w sobotę na piwo?"
Taka propozycja jest w ogóle nie zobowiązująca i bez względu na odpowiedź nie narażasz się na pogorszenie kontaktu.

Dokładnie. A może w czasie rozmowy, wyjdzie co i jak.

12 Ostatnio edytowany przez Piankaa (2021-02-10 19:32:01)

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
bagienni_k napisał/a:

Pytanie tego typu, które zaproponował Ein, jak widać po wielu takich wątkach tutaj, jest chyba olbrzymią przepaścią dla niektórych, w drodze do nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem.Pytanie tylko z jakiego powodu? Czyżby odmowy, która ma niby oznaczać jakąś tragedię czy katastrofę?

Nie, odmowa nie byłaby dla mnie tragedią ani katastrofą ale też na pewno niczym przyjemnym, raczej nie miałabym oporów gdybym wiedziała, że nie musimy się już spotykać, ale jednak pozostajemy w jakiejś relacji zawodowej, luźnej, ale jednak. Poza tym nie wiem, jak takie pytanie wpłynęłoby na nasze dalsze stosunki, może wcale, ale bardziej prawdopodobne, że negatywnie, dlatego też nie wiem, czy chcę ryzykować utratę sympatycznego kontaktu. Myślę, że to takie bardzo ludzkie obawy i chęć uniknęcia niezręcznych sytuacji. Czułabym się głupio, jakby okazało się, że jest po prostu uprzejmy, a i on mógłby się zdystansować, obawiając się, że wyobrażam sobie niewiadomo co.

13

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

Czyli chcesz go "poderwać" ale nie wiesz jak się do tego zabrać. Ja też nie jestem w tym dobra, ale przeczytałam, że dał ci swój prywatny numer telefonu "w razie czego". No właśnie, w razie czego? Może on też czeka na jakiś wyraźniejszy znak?

14

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

ale po co? proponawała spotakania na neutralnym gruncie- nie odmówił, ale nie przyszedł i nie raczył nic tłumaczyć. To już b y było narzucanie się, Chyba ze zakładamy że niekumaty kompletnie

15 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-02-10 19:53:24)

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
Ela210 napisał/a:

ale po co? proponawała spotakania na neutralnym gruncie- nie odmówił, ale nie przyszedł i nie raczył nic tłumaczyć. To już b y było narzucanie się, Chyba ze zakładamy że niekumaty kompletnie

Kurcze, nie doczytałam tego. Już nadrabiam:)

A tak, mam:

Była też raz dziwna sytuacja, kiedy opowiadałam mu o jakimś moim problemie i nieoczekiwanie zaproponował pomoc (chociaż to w ogóle nie jego działka), po czym miał się odezwać w tej sprawie i nigdy tego nie zrobił, ja też już nie wracałam do tematu.
!
Może trzeba było zapytać wprost dlaczego obiecał pomóc i nie pomógł? Wyglądałoby naturalnie i może wreszcie czegoś byś się o nim dowiedziała.

16 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-02-10 20:05:59)

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

" Kilka razy zapraszałam go na jakieś branżowe spotkania, właściwie bardziej informowałam, że jest takie coś i ja się wybieram, ale nigdy nie przyszedł."
nie widzę absolutnie żadnej możliwości, by zainteresowany kobietą facet przegapił taką fajną okazję. na luzie a blisko. więc niee autorko- rozejrzyj się gdzie indziej, na innych kolegów z pracy. moze ktoś myśli o Tobie a nie o tym jaką kawkę Ci zaserwować.

17

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

Wygląda na to, że facet ma taki sposób bycia, taki "człowiek łata", zawsze do usług, zawsze uśmiechnięty, miły i towarzyski ale nic za tym nie idzie, bo słowny raczej też nie jest i z dotrzymywaniem szeroko rozdawanych obietnic ma problem. Może nawet nie pamięta, co komu mówi i do czego się zobowiązuje.
Autorko, naprawdę aż tak cię facet interesuje że trudno ci odpuścić? Chyba szkoda czasu i atłasu.

18

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
Piankaa napisał/a:

Nie, odmowa nie byłaby dla mnie tragedią ani katastrofą ale też na pewno niczym przyjemnym, raczej nie miałabym oporów gdybym wiedziała, że nie musimy się już spotykać, ale jednak pozostajemy w jakiejś relacji zawodowej, luźnej, ale jednak. Poza tym nie wiem, jak takie pytanie wpłynęłoby na nasze dalsze stosunki, może wcale, ale bardziej prawdopodobne, że negatywnie, dlatego też nie wiem, czy chcę ryzykować utratę sympatycznego kontaktu. Myślę, że to takie bardzo ludzkie obawy i chęć uniknęcia niezręcznych sytuacji. Czułabym się głupio, jakby okazało się, że jest po prostu uprzejmy, a i on mógłby się zdystansować, obawiając się, że wyobrażam sobie niewiadomo co.

No właśnie..A może po prostu potraktowac to na luzie, nie przejmując się zupełnie ewentualnym niepowodzeniem? Czy to jest przesądzone, że kontakt między Wami by się ochłodził, jeśli miałby pozostać na stopie koleżeńskiej? Gość wygląda na miłego, uczynnego faceta i nic więcej. Skoro się obawiasz rezultatu, to prawdopodobnie Tobie już na nim zależy..

19 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-02-10 23:53:59)

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
Piankaa napisał/a:

... czy następnym razem wprost zapytać, czy spotkamy się po pracy, ...

To jest plan "kamikadze"... nic nie robić, udawać że jest obojętnie, po koleżeńsku aseksualnie.
I potem Naaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaagle...    paaraaaaaaaaaaaaa buch!

                           "Czy będziemy dzisiaj uprawiać seks! Plis, plis! Chodź".

No nieeee... tak nie można.

Oczywiście przerysowałem sytuację, ale takie jest to twoje "czy spotkamy się po pracy"...

A niby dlaczego? I dlaczego on? I co się będzie działo? Hę?



1. Kobiety podrywa się rozmawiając z nimi.

2. Mężczyzn też... chyba że on na Ciebie leci --> wtedy powinien robić punkt 1.


Jak się podrywa? Ano uśmiechasz się i mówisz różne dwuznaczności i patrzysz jak on zareaguje...
Jak mądry to podchwyci...



Najpierw pokażę Ci jak udajesz, że masz go kompletnie ... no... w szufladce "kolega":


Piankaa napisał/a:

Kilka razy zapraszałam go na jakieś branżowe spotkania, właściwie bardziej informowałam, że jest takie coś i ja się wybieram, ale nigdy nie przyszedł.

Ty informujesz... bezemocjonalnie...   a on nie przyjdzie, bo myśli, że sobie pomyślisz, że za Tobą lata.


Była też raz dziwna sytuacja, kiedy opowiadałam mu o jakimś moim problemie i nieoczekiwanie zaproponował pomoc (chociaż to w ogóle nie jego działka), po czym miał się odezwać w tej sprawie i nigdy tego nie zrobił, ja też już nie wracałam do tematu.

A było tak:

-- Wiesz (wie Pan)... mam taki problem, żę to tamto siamto     -- powiedziała kobieta ... bezemocjonalnie, całkiem neutralnie
-- To jak chętnie Tobie/Pani pomogę...  -- powiedział mechanik
-- ...............  -- milczenie, zrobiła dziwną minę,
-- .............      -- "Ups! Chyba przegiąłem... jeszcze uzna, że ją napastuję, albo seksu chcę... " -- pomyślał mechanik,

No i urwali temat.


kilka razy bliska tego, żeby zaprosić go na piwo, ale mam wielkie opory, ponieważ możliwe, że po prostu jest dla mnie miły jak dla znajomej z pracy i jak odmówi,

To był projekt kamikadze... milczy a potem atak.


bardzo sympatycznie nam się rozmawiało, po pierwszym spotkaniu wieczorem napisał, że miło było mnie poznać itp.

I zbyłaś go uśmieszkiem?




A teraz jak należało podrywać:




Piankaa napisał/a:

Nasze relacje służbowe polegają na tym, że mniej więcej raz w miesiącu

Twoje pierwsze słowa powinny brzmieć:       "Dzień dobry! Zawsze mam dobry dzień, jak do Ciebie/Pana przyjeżdżam..."

NIe jest to atak. Nie jest to pytanie. Ale mocne stwierdzenie. Podryw... smile



Miałam wrażenie, że coś zaiskrzyło właściwie od pierwszej chwili,

Na razie wrażenia na bok... można się pomylić...


bardzo sympatycznie nam się rozmawiało, po pierwszym spotkaniu wieczorem napisał, że miło było mnie poznać itp.

Trzeba było napisać   "Tak, tak, bardzo sympatycznie się z Panem rozmawiało. Podobało mi się, że Pan tak ... siak ... owak załątwił te sprawy, tak po męsku jak należy".



... zatrzymałam się u niego zdecydowanie na dłużej niż było to konieczne, znów było przemiło.

Miło, miło... ale nikt nie zrobił kroku.


Wraz z rozwojem współpracy do służbowych maili dodawaliśmy jakieś prywatne informacje, pozdrowienia z wyjazdów, kilka razy nawet jakiś zabawny obrazek czy link.

Zero emocji. Takie koleżeńskie tylko... takie zapychacze.


Jak zjawiam się u niego zawsze ma dla mnie kawę, którą lubię i często jakieś ciasteczka, jest zawsze miły, bardzo uprzejmy, jak tam jestem poświęca mi całą uwagę, zawsze pyta co u mnie, jednak rozmawiamy głównie o pracy.

"U Pana kawa zawsze smakuje jakoś lepiej... Sam pan ją robi czy sekretarka?  ".
"Pan zawsze ma ciasteczka? Ja też lubię takie..."

Trzeba wyjść poza ramy pracy...



Dał mi swój prywatny numer "na wszelki wypadek".

Yyyyyyyyyyyyyy? Prywatny? Miałaś szansę ostro zagrać:             "Prywatny numer? Hmm... Jest Pan pewien? To może w ogóle po pracy się umówimy na pogaduchy? "



Jak będziesz podrywać, robić krok za krokiem, to zobaczysz, czy on też tak się zachowuje, czy raczej dystansuje, gdy robi się zbyt szybko/niebezpiecznie.



Może jest zajęty.


Podsumowując -- żadnych gwałtownych ruchów "kamikadze". Tylko flirt, flirt, i coraz ostrzejszy flirt.

20 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-02-11 08:38:02)

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
Piankaa napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Pytanie tego typu, które zaproponował Ein, jak widać po wielu takich wątkach tutaj, jest chyba olbrzymią przepaścią dla niektórych, w drodze do nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem.Pytanie tylko z jakiego powodu? Czyżby odmowy, która ma niby oznaczać jakąś tragedię czy katastrofę?

Nie, odmowa nie byłaby dla mnie tragedią ani katastrofą ale też na pewno niczym przyjemnym, raczej nie miałabym oporów gdybym wiedziała, że nie musimy się już spotykać, ale jednak pozostajemy w jakiejś relacji zawodowej, luźnej, ale jednak. Poza tym nie wiem, jak takie pytanie wpłynęłoby na nasze dalsze stosunki, może wcale, ale bardziej prawdopodobne, że negatywnie, dlatego też nie wiem, czy chcę ryzykować utratę sympatycznego kontaktu. Myślę, że to takie bardzo ludzkie obawy i chęć uniknęcia niezręcznych sytuacji. Czułabym się głupio, jakby okazało się, że jest po prostu uprzejmy, a i on mógłby się zdystansować, obawiając się, że wyobrażam sobie niewiadomo co.

Tego bym się właśnie najbardziej obawiała. Wiem, że większość ludzi poznaje się w pracy, ale jednak ty dostałaś wystarczająco dużo sygnałów, że tego zainteresowania z drugiej strony raczej nie ma i takie bezpośrednie pytanie/zaproszenie mogłoby wywołać to wszystko, co pogrubiłam więc uważam, że masz słuszne obawy. To jednak wspólne środowisko, relacja zawodowa, bez różnicy jaka hierarchia (bo np. musi być ostrożny by nie oskarżono go o wykorzystywanie pozycji zawodowej i molestowanie czy bóg wie co), czy jesteście na równym poziomie czy nie, czy tracicie/zyskujecie coś dla swoich firm, czy nie. W niektórych firmach w ogóle jest odgórny zakaz wdawania się w takie relacje. Ale co Ci szkodzi wybadać i wypytać jaki jest dla innych, czy też im serwuje ulubione kawki i trochę prywaty w mailach (to nie jest jakieś niespotykane, serio), czy kogoś ma... w dobie mediów społecznościowych to nie problem przecież.

21

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
Gary napisał/a:
Piankaa napisał/a:

... czy następnym razem wprost zapytać, czy spotkamy się po pracy, ...

To jest plan "kamikadze"... nic nie robić, udawać że jest obojętnie, po koleżeńsku aseksualnie.
I potem Naaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaagle...    paaraaaaaaaaaaaaa buch!

                           "Czy będziemy dzisiaj uprawiać seks! Plis, plis! Chodź".

No nieeee... tak nie można.

Oczywiście przerysowałem sytuację, ale takie jest to twoje "czy spotkamy się po pracy"...

A niby dlaczego? I dlaczego on? I co się będzie działo? Hę?



1. Kobiety podrywa się rozmawiając z nimi.

2. Mężczyzn też... chyba że on na Ciebie leci --> wtedy powinien robić punkt 1.


Jak się podrywa? Ano uśmiechasz się i mówisz różne dwuznaczności i patrzysz jak on zareaguje...
Jak mądry to podchwyci...



Najpierw pokażę Ci jak udajesz, że masz go kompletnie ... no... w szufladce "kolega":


Piankaa napisał/a:

Kilka razy zapraszałam go na jakieś branżowe spotkania, właściwie bardziej informowałam, że jest takie coś i ja się wybieram, ale nigdy nie przyszedł.

Ty informujesz... bezemocjonalnie...   a on nie przyjdzie, bo myśli, że sobie pomyślisz, że za Tobą lata.


Była też raz dziwna sytuacja, kiedy opowiadałam mu o jakimś moim problemie i nieoczekiwanie zaproponował pomoc (chociaż to w ogóle nie jego działka), po czym miał się odezwać w tej sprawie i nigdy tego nie zrobił, ja też już nie wracałam do tematu.

A było tak:

-- Wiesz (wie Pan)... mam taki problem, żę to tamto siamto     -- powiedziała kobieta ... bezemocjonalnie, całkiem neutralnie
-- To jak chętnie Tobie/Pani pomogę...  -- powiedział mechanik
-- ...............  -- milczenie, zrobiła dziwną minę,
-- .............      -- "Ups! Chyba przegiąłem... jeszcze uzna, że ją napastuję, albo seksu chcę... " -- pomyślał mechanik,

No i urwali temat.


kilka razy bliska tego, żeby zaprosić go na piwo, ale mam wielkie opory, ponieważ możliwe, że po prostu jest dla mnie miły jak dla znajomej z pracy i jak odmówi,

To był projekt kamikadze... milczy a potem atak.


bardzo sympatycznie nam się rozmawiało, po pierwszym spotkaniu wieczorem napisał, że miło było mnie poznać itp.

I zbyłaś go uśmieszkiem?




A teraz jak należało podrywać:




Piankaa napisał/a:

Nasze relacje służbowe polegają na tym, że mniej więcej raz w miesiącu

Twoje pierwsze słowa powinny brzmieć:       "Dzień dobry! Zawsze mam dobry dzień, jak do Ciebie/Pana przyjeżdżam..."

NIe jest to atak. Nie jest to pytanie. Ale mocne stwierdzenie. Podryw... smile



Miałam wrażenie, że coś zaiskrzyło właściwie od pierwszej chwili,

Na razie wrażenia na bok... można się pomylić...


bardzo sympatycznie nam się rozmawiało, po pierwszym spotkaniu wieczorem napisał, że miło było mnie poznać itp.

Trzeba było napisać   "Tak, tak, bardzo sympatycznie się z Panem rozmawiało. Podobało mi się, że Pan tak ... siak ... owak załątwił te sprawy, tak po męsku jak należy".



... zatrzymałam się u niego zdecydowanie na dłużej niż było to konieczne, znów było przemiło.

Miło, miło... ale nikt nie zrobił kroku.


Wraz z rozwojem współpracy do służbowych maili dodawaliśmy jakieś prywatne informacje, pozdrowienia z wyjazdów, kilka razy nawet jakiś zabawny obrazek czy link.

Zero emocji. Takie koleżeńskie tylko... takie zapychacze.


Jak zjawiam się u niego zawsze ma dla mnie kawę, którą lubię i często jakieś ciasteczka, jest zawsze miły, bardzo uprzejmy, jak tam jestem poświęca mi całą uwagę, zawsze pyta co u mnie, jednak rozmawiamy głównie o pracy.

"U Pana kawa zawsze smakuje jakoś lepiej... Sam pan ją robi czy sekretarka?  ".
"Pan zawsze ma ciasteczka? Ja też lubię takie..."

Trzeba wyjść poza ramy pracy...



Dał mi swój prywatny numer "na wszelki wypadek".

Yyyyyyyyyyyyyy? Prywatny? Miałaś szansę ostro zagrać:             "Prywatny numer? Hmm... Jest Pan pewien? To może w ogóle po pracy się umówimy na pogaduchy? "



Jak będziesz podrywać, robić krok za krokiem, to zobaczysz, czy on też tak się zachowuje, czy raczej dystansuje, gdy robi się zbyt szybko/niebezpiecznie.



Może jest zajęty.


Podsumowując -- żadnych gwałtownych ruchów "kamikadze". Tylko flirt, flirt, i coraz ostrzejszy flirt.


Wooow, jaka analiza! smile
Chyba naprawdę wyskok z piwem byłby karkołomny.
Przy tej oferowanej pomocy naprawdę zrobiłam dziwną minę, bo to było coś, na czym oboje wiemy, że się kompletnie nie zna, ale oczywiście było mi miło i jakoś to okazałam, bo raz że sam zaproponował, to dwa jeszcze byłaby świetna okazja, żeby wtedy już w ramach podziękowania zaprosić go gdzieś poza pracą. Jakby jednak się nie zdecydował też byłoby ok, niefajne było tylko to, że po prostu przemilczał temat.

Z numerem prywatnym to było tak, że zasiedziałam się u niego trochę dłużej i jak już wyszłam, zorientowałam się, że jest pewien problem w papierach, więc niewiele myśląc zadzwoniłam, a że nie było go w pracy to nie odebrał, więc następnego dnia podał mi prywatny, jakbym kiedyś znów dzwoniła po godzinach. Tego akurat nie uznałam za jakiś istotny znak, raczej pomyślałam, że jakby był zajęty to by tak chętnie numeru nie podawał.

Muszę też dookreślić te nasze rozmowy o pracy, bo chyba wszyscy przyjęli, że rozmawiamy pół godziny o liczbach i tabelkach i z tego wysnułam jakąś romantyczną relację smile nie do końca tak jest, oboje lubimy naszą pracę, nasza branża jest raczej dość... wesoła, więc tematów nie brakuje, a i łatwo przejść na bardziej ogólnożyciowe. Ale oczywiście, zgadzam się, że może to wszystko jest zbyt koleżeńskie i zachowawcze. Może jeszcze uda mi się poprowadzić rozmowę inaczej. A jak nie... no trudno wink

22

Odp: Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?
R_ita napisał/a:
Piankaa napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Pytanie tego typu, które zaproponował Ein, jak widać po wielu takich wątkach tutaj, jest chyba olbrzymią przepaścią dla niektórych, w drodze do nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem.Pytanie tylko z jakiego powodu? Czyżby odmowy, która ma niby oznaczać jakąś tragedię czy katastrofę?

Nie, odmowa nie byłaby dla mnie tragedią ani katastrofą ale też na pewno niczym przyjemnym, raczej nie miałabym oporów gdybym wiedziała, że nie musimy się już spotykać, ale jednak pozostajemy w jakiejś relacji zawodowej, luźnej, ale jednak. Poza tym nie wiem, jak takie pytanie wpłynęłoby na nasze dalsze stosunki, może wcale, ale bardziej prawdopodobne, że negatywnie, dlatego też nie wiem, czy chcę ryzykować utratę sympatycznego kontaktu. Myślę, że to takie bardzo ludzkie obawy i chęć uniknęcia niezręcznych sytuacji. Czułabym się głupio, jakby okazało się, że jest po prostu uprzejmy, a i on mógłby się zdystansować, obawiając się, że wyobrażam sobie niewiadomo co.

Tego bym się właśnie najbardziej obawiała. Wiem, że większość ludzi poznaje się w pracy, ale jednak ty dostałaś wystarczająco dużo sygnałów, że tego zainteresowania z drugiej strony raczej nie ma i takie bezpośrednie pytanie/zaproszenie mogłoby wywołać to wszystko, co pogrubiłam więc uważam, że masz słuszne obawy. To jednak wspólne środowisko, relacja zawodowa, bez różnicy jaka hierarchia (bo np. musi być ostrożny by nie oskarżono go o wykorzystywanie pozycji zawodowej i molestowanie czy bóg wie co), czy jesteście na równym poziomie czy nie, czy tracicie/zyskujecie coś dla swoich firm, czy nie. W niektórych firmach w ogóle jest odgórny zakaz wdawania się w takie relacje. Ale co Ci szkodzi wybadać i wypytać jaki jest dla innych, czy też im serwuje ulubione kawki i trochę prywaty w mailach (to nie jest jakieś niespotykane, serio), czy kogoś ma... w dobie mediów społecznościowych to nie problem przecież.

Zaproszenie odpada, to już pewne smile Akurat zasad firmowych się nie obawiam, bo i branża dość swobodna (nie pracujemy np. w korpo, nie umawiamy się przez sekretarkę itp, wpadam jak jestem w pobliżu) i nasze relacje lużne, raczej symetryczne, ale fakt, wspólne środowisko i konieczność dalszej współpracy zdecydowanie chłodzą mój zapał. Chyba więcej jest do stracenia niż zyskania. Niestety, niczego nie udało mi się o nim dowiedzieć (a małe śledztwo było), niby się znamy w obrębie środowiska, ale raczej pobieżnie. A te kawki i ciastka, bo tego też nie uszczegółowiłam, to nie jest tak, że wyjmuje je z szafki "dla gości", tylko mogę mieć pewnie podejrzenia, że są akurat dla mnie, np. raz powiedziałam, że lubię cynamon w każdej postaci i następnym razem były cynamonowe drożdżówki. Może to nic, może lubi tak dogadzać gościom, ale jednak miłe wink Wiem, że to o niczym nie świadczy, ale chciałam wykazać, że mam jakieś minimalne podstawy żeby widzieć w tym "coś więcej" smile

Posty [ 22 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Praca zbliża - miły kolega czy coś więcej?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024