Czy dobrze robię zrywając? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Czy dobrze robię zrywając?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 29 ]

1 Ostatnio edytowany przez bardarf1992 (2021-01-30 08:32:21)

Temat: Czy dobrze robię zrywając?

Witam

Wychodzę do was z prośbą o obiektywną ocenę mojej sytuacji, w której się znalzzłem. Czy powinienem to zerwać czy kontynuować, ponieważ na chwilę obecną pierwsza opcja panoszy mi się po głowie.
Mieszkam za granicą w Azji w domu partnerki, mam 29 lat.

Sprawa wygląda następująco.
Dziewczyna:
- wiek 26 lat
- brak pracy, wychowana na księżniczkę, że nie musi nic robić, bo rodzice wszystko zapewnią, zapłacą. Od dzieciństwa rozpieszczana. Wyrobiła sobie zdanie, że to facet ma wszystko zapewniać, a ona ma siedzieć w domu (jej ojciec to podnóżek matki: oddaje wszystkie pieniądze, przepisał wszystko na matkę, która nie robiła nic w domu przez około 20 lat. Tak, tak, ojciec sprząta dom i gotuje - chce bym był taki jak jej ojciec i nie zrzędzil).
- brak zainteresowań, siedzenie na Netfliksie, facebooku i Youtube przez cały dzień plus zakupy online za pieniądze ojca i moje
- nadmierna wybuchowość - typowa Alpha Female, nie można się jej sprzeciwić, albo pouczać, pomijając już wskazanie, że popełniła błąd.
- Codzienne siedzenie do późna w nocy, musiałem ją zmuszać, żebyśmy spali razem na kamerce, bo w pokoju nie wolno było dopóki weźmiemy ślubu lub zaręczyn. Brak prywatności, bo nie można było też posiedzieć razem w pokoju ze względu na rodzinę
- Brak czytania książek, chodzenia na siłownię, biegania. Codziennie o 20 musiała być gra z kuzynem do 23, uzależnienie było zbyt ogromne. Robiłem o to wiele wojen, ale bez skutku. W końcu sam zacząłem grać w tą grę z nimi po 1h, żeby jakoś nie wiem spędzić czas z dziewczyną po pracy.
- Po zerwaniu z byłym, rozmawiała z setką albo i więcej facetów (skrzywdzona bo ex ją zdradził) i grała im na uczuciach, wzbudzając nadzieje po czym z nimi zrywając. Cholera wie, co jeszcze robiła poza graniem in na uczuciach
- Ogromne wymagania: mam zapłacić posag oraz biżuterię na około 25.000 złotych, potem jest plan się wyprowadzić, ona weźmie kredyt na dom, który przepisze na siebie 100%, a ja mam spłacać kredyt. Mam kupić jej torebkę Chanel za 20-30.000 złotych. Mam oddawać jej pieniądze, żeby ona mogła nimi zarządzać. Mam się jej słuchać, bo ona ma charackter apodyktyczny, taki boss.
- odmowa pójścia do pracy, bo to dla niej haniebne, nikt nigdy nie zmuszał jej do pracy, to jest w szoku, że coś takiego w ogóle jej zaproponowałem.
- uzależniona od seksu, musi to robić codziennie nawet i po dwa razy, bo inaczej oszaleje (to zrozumiałe jak się nie ma obowiązków lub nie chodzi do pracy to z nudów ma siłę na wszystko - robi aluzje, kiedy jestem zmeczony lub nie mam ochoty)
- chodzenie spać późno w nocy
- brak dbania o siebie, przytycie
- uparta jak osioł, przekonana, ze zawsze ma racje, a druga strona ma problem
- zrywanie po kilka razy, kiedy się zdenerwuje i jej emocje ją pochłoną. Potem trzeba spędzać po kilka godzin, żeby ją uspokajać i aby wróciła do normalności
- dziewczyna needy, potrzebna jest wieczna atencja, gdyż inaczej wyjdę na buraka, który o nią nie dba. Nawet, jeśli muszę pracować cały dzień.
- Madra i inteligentna, kiedy trzeba, czyli dzien dwa przed egzaminem potrafi ciezko pracowac i go zdac
- Mówiła, że wierna, ale nie potrafiła czasem powstrzymać się przed zrobieniem komentarza na temat jakiegoś faceta
- Wysoka brunetka z długimi nogami (definitywnie mój typ 100%).
- Cierpliwa ze względu na mój problem ED, ale to głównie potęgowało się, bo wiedziałem, że we wcześniejszym związku uprawiała seks codziennie. Ja mam mniejsze potrzeby niż ona i czułem nacisk przez co problem się powiększał. Chodziła ze mną po szpitalach, bo chciała to naprawić, prawdopodobnie, żeby utrzymać bankomat jaki ze mnie zrobiła, bo dawałem jej dużo pieniędzy. Taka inwestycja w przyszłość. Doceniam jej starania, ale z drugiej strony była niecierpliwa, żeby zacząć powoli na spokojnie, bo jej się ogromnie chciało seksu. Do tego stopnia, że kupiła sobie wibrator i musiała go używać codziennie nawet kilka razy po seksie ze mną, który trwał 15-20 minut albo dłuzej. Resztę opiszę w dziale "Ja".

Ja:
- Pracuję w szkole i dorabiam na korkach (zarabiam łącznie 6000-6500 złotych)
- Jestem osobą ciężką pracującą i charyzmatyczną, szanowany przez uczniów, nauczycieli i rodziców. Jestem osobą dość znaną w tamtym środowisku
- Dużo czytam, oglądam kanały motywacyjne, Tedex itd
- Uczę się języka
- Trenuję sztuki walki, biegam, podnoszę ciężary, dbam o siebie
- Jestem nieco zamknięty przez swoją dziewczynę, gdyż ta uzależniona jest od siedzenia w domu albo od wyjść do centrum handlowego, żeby zjeść, coś kupić i wrócić do domu do gry i Netflixa
- Jestem uczuciowy i bardzo emocjonalny - łatwo mnie wziąć na litość lub łzy i to jest największa moja słabość, którą dziewczyna zaczęła wobec mnie używać.
- ED - tak, mam problem ze wzwodem z powodu niepewności siebie w tej sprawie, ponieważ w mojej rodzinie to był temat taboo i nie można było się masturbować ani nic. Nie było po prostu do tego warunków. Całe dzieciństwo musiałem to tłumić w sobie i się odbiło na mnie. Pierwszy swój seks miałem w wieku 24 lat w Azji z pierwszą partnerką, z którą się rozstałem. Z drugą problem też był - wtedy miałem 28 lat. Widziałem, że wiele razy przez to płakała. Ale jak pomyślę, że prawie cały czas (do 28 roku życia) brałem viagrę za każdym razem, kiedy chciałem mieć seks, a potem stopniowo rzucałem to gówno to zrobiłem naprawdę wielki progress. W końcu przestałem używać tego leku i seks był inny, ale jakość spadła o 50-70%. Wiele razy nie mogłem, a czasami o dziwo uprawiałem ten seks jak zwierzę. Wszystko siedziało w głowie. Ale głowa pełna była problemów z dziewczyną i warunków i nie sposób było poprawić tego jak ona odwalała cyrki jeden za drugim. Tutaj przyznaję, zawalałem po całości, ale próbowałem cały czas. Na początku było codziennie bez leku, potem już nie mogłem ogarnąć jej wiecznych wybuchów, złości i stąd strach w głowie siedział. Nabawiłem się Sexual anxiety performance. Wstyd!
- Jestem zbyt naiwny, łatwo wierzę w to co słyszę
- Łatwo mną manipulować
- Ciągle tylko dbam o dobro innych, zwłaszcza mojej dziewczyny, a mało co dbam o siebie
- Miałem problemy z miłością w rodzinie, więc pewnie dlatego tak bardzo trzymam się kurczowo swojej dziewczyny pomimo tej tyksyczności

Sytuacja na chwilę obecną wygląda tak:

Jesteśmy krok od zerwania. Kilka dni temu był przełom.
Ciężko pracowałem z powodu zakończenia roku szkolnego i sprawdzania multum pracy. Nie miałem za dużo czasu dla swojej dziewczyny i nagle coś jej zaświtało, że przez 4 dni inaczej ją całowałem czy przytulałem i do tego za mało. Przed pójściem spać, była sytuacja, że czułem się wykończony po 12 godzinach roboty i chciałem się położyć wcześnie do łóżka. Chciała Ipad, wskazałem palcem: pół żywy, pół śpiący i nagle według niej zrobiłem minę jakbym był nią wkurzony. Zamknęła się bez podania powodu w swoim pokoju, a ja nie wiedząc co się dzieje (wciąż chodzący jak zombie i zamkniętymi już oczami) napisałem do niej.

To się dowiedziałem prawdy, że nasz związek już nie jest taki sam, że o nią nie dbam, że nie opiekuję się i to trwa już 4 dni. Dzień wcześniej grałem z nią w jej gry i oglądałem serial. Śmialiśmy się, było fajnie. Dwa dni wcześniej gotowałem dla niej, posprzątałem dom, zrobiłem masaż stóp.

Argument dosłownie z dupy wzięty.
Ostatecznie, kiedy asertywnie podszedłem do sprawy, zerwała ze mną. Powiedziała, że ma dość. Pierwszy raz wtedy się sprzeciwiłem i okazało się, że spłynęło po niej to jak po kaczce.
Nadmienię od razu, że teraz powoli dochodzi do mnie jak byłem manipulowany przez cały związek. Byłem jej lalką.

Obwiniała mnie o te 4 dni (96 godzin), nie 4 tygodnie czy 4 miesiące, a 4 dni. Stwierdziła, że zrywała z byłym po sto razy i on zawsze rozumiał, a ja, że robię problemy. Zracjonalizowała sobie, że tak niby wszyscy robią, tak się w tej kulturze wychowała i ona nie ma sobie nic do zarzucenia.

Ja kochałem ją i to bardzo, bo starałem się nie widzieć jej wad, ale porównanie 4 dni i miny do zerwania z chłopakiem to było dla mnie za dużo. Zwłaszcza, że ja się nie zmieniłem ani trochę. Płakaliśmy, wyrzucaliśmy sobie dużo, ale wzięła mnie na łzy i litość i nie wiem co się ze mną wtedy działo. Raz chciała już wylecieć do pokoju i nie pokazywać mi się na oczy, to chwyciłem ją w ostatniej chwili, wziąłem na dół i pchnąłem na sofę. Tam tłumaczyłem jak dziecku, żeby się ogarnęła ze złością i że tak nie wolno robić. Tłumaczyłem, aż się uspokoiła i wtedy płakała, że źle zrobiła z zerwaniem, przeprosiła. Ja słuchałem, ale ból w sercu został. Został, bo to ja musiałem zrobić pierwszy krok. Ja, ona sama z siebie nie miała ochoty na to.

Ciężko było wrócić do normalności. Robiło mi się coś bardziej przykro i widząc jej łzy oostanowiłem nie przekreślać tego i wziąłem ją do siebie. Ja nie wiem, może to była kolejna scena, kolejna manipulacja. Przytuliłem, pocałowałem. Płakaliśmy. Zrobiło się intymnie - seks oralny. Poszliśmy spać. Wiedziałem jedno, gdybym się obraził za to zerwanie i przytrzymał ją dłużej to nie zakładałbym tego wątku, bo było już po sprawie.

Na następny dzień miałem dołek emocjonalny ze względu na zerwanie. Ciężko było to wyrzucić z głowy, bo na mnie ma to ogromny wpływ. Siedzisz sobie i pracujesz ciężko na przyszłość związku, a nagle po 1h od skończenia pracy dziewczyna ci zrywa i nie chce z tobą być. Mózg mi się zlansował. Pomyślałem: związek nie ma stabilizacji, jeśli się zrywa od tak kilka razy. Wziąłem ją na stronę i powiedziałem, że czuję się dziwnie poprzez tą ostatnią sytuację i nie wiem jak dalej to będzie, musimy pogadać.
Ale to już był gwóźdź to trumny, bo pomyślała od razu, że ją wykorzystałem.
A ja mówię, że nie, ale jest to nieprzyjemna sytuacja, którą musimy omówić. Niestety ona pomyślała, że chcę z nią zerwać. A ja tylko nie wiedziałem jak dalej postępować. Pamiętam, że trzymaliśmy się za ręcę i tuliliśmy do siebie, ona już nastawiona na zerwanie. Ja wtedy dostałem duszności z powodu emocji.Siedziała przy mnie i uspokajała. Chyba się przestraszyła. Chciała lecieć do mamy, zarezerwowała bilet, wywalała wszystkie nasze rzeczy, żebym widział. Zrobiło mi się przykro, nie tak oczekiwałem.  Kiedy w końcu po 6-7h rozmów i wyrzucania mi, że ją wykorzystałem ponownie wziąłem ją do siebie i przytuliłem. Nie chciałem, żeby gdziekolwiek leciała czy opuszczała dom. Pocałowałem, dałem ciepło, które chciała. Potem znowu się pogodziliśmy i było intymnie, tym razem seks.

Wtedy powiedziałem jej co od niej oczekuję w związku itd, żeby było lepiej, ale wtedy widziałem, że słucha jednym uchem a wylatuje drugim, bo na wzmiankę o zmianie zachowania, nie siedzenia cały dzień na telefonie i marnowania czasu, mogła by zrobić coś użytecznego. Jak na przykład mieć coś swojego, zarobić na swoje wydatki (kiedyś z przyjemnością robiła ciastka i babki, które sprzedawała na rynku i miała pieniądzę - zrobiłem do tego aluzję, twierdząc, że mogę zasponsorować składniki), pomóc mi w domu itp. Ale to jak mówię, odbiło się bez echa. Porozmawiałem z nią również na poważnie w sprawie finansów, że z moimi zarobkami nie jestem w stanie jej zapewnić super wygodnych warunków, które zawsze miała: zakupy online, jedzenie w restauracjach, wycieczki, ciuchy itp. Zmartwiło ją to, ale zamiast wesprzeć to mówiła, że jak to? Przecież zapewniałeś mnie, że wszystko będziesz kontrolował, a teraz tak?
No to odpowiadałem, że ja mogę zapewnić warunki, ale nie na takim samym poziomie. Ciężko jest to zrobić z moją wypłatą, gdy tylko jedna osoba pracuje i musi spłacić posag czy potem spłacać kredyt na "Twój" dom.

Na następny dzień pojechałem do pracy, kiedy chciałem wracać, zadzwoniła do mnie, że czuje się źle i czy mógłbym jej pomóc. Wziąłem słuchawki i ją pocieszałem, jadąc wtedy na skuterze. Potem w domu dałem jej mnóstwo ciepła i całusów. Wsiedliśmy razem na skuter i pojechaliśmy do centrum handlowego. Ja już myślałem, że wszystko będzie cacy, ale nie było. Ledwo siedliśmy w restauracji i zamówiliśmy jedzenie to siadła z założonymi rękoma i zaczęła swoje wywody na temat tego jak nie jestem w stanie jej zapewnić bytu czy spełniać zachcianek itd. Sytuacja stała się napięta, ludzie patrzyli na nią jak na wariata, bo nie tknęła jedzenia, a siedzieliśmy na przodzie.
Ja próbowałem uspokajać, ale to na nic.
Wróciliśmy do domu i tam się dowiedziałem, że przed wyjazdem rozmawiała z mamą i powiedziała jej, że nie jestem w stanie jej zapewnić bytu i zmuszam ją do pracy. Matka zszokowana, bo nigdy nie pracowała, więc pewnie nagadała córeczce to i owo.

Bardzo się wtedy wkurzyłem i zawiodłem. To uraziło moją dumę jako mężczyznę, że nie jestem w stanie utrzymać rodziny. Ja wiem, że nie zarabiam milionów, ale dużo umiem i mogę być lepszy. Tak czy owak zabiła mnie w oczach jej matki. Wstyd mi teraz pokazać się jej na oczy. Nie wiem po co to mówiła mamie, ale wtedy powiedziała, że takie akurat miała uczucia.

Potem była rozmowa późno w nocy o tym, że ona się źle czuje. Starałem się ją zrozumieć, ale jej postawa po prostu wybijała mnie z rytmu. Mówiła tak nielogiczne rzeczy, że aż głową kiwałem z niedowierzania. Więc próbowałem to zmienić na coś pozytywnego, podnieść ją na duchu. Trwało to 4.30 nad ranem, a o 8 rano nauczanie. Podziękowała mi, powiedziała, że czuje się lepiej. Sukces! W końcu.

Następnego dnia, pracowałem jeszcze ciężej niż wcześniej, miałem multum problemów z rodzicami i szefem. Szef mnie opierdzielił za zrobienie czegoś, co myślałem, że bedzie dobre.
Nie miałem humoru do tego, by się śmiać itd. Miałem deadline itd. Plus jeszcze ta sytuacja z moją dziewczyną, gdzie ja ledwo otrzymałem wymuszone przeprosiny. Wstyd!
Widać było po mnie, że jestem zdenerwowany i poważny. Przyszła do mnie raz, wyjaśniłem sytuację, że jest mi ciężko. Dostałem takie zdawkowe odpowiedzi i wsparcie. Potem przyszła drugi, kiedy kończyłem pracę i powiedziałem, że zaraz do niej pójdę. Proszę poczekaj, poprosiłem. Leżala chwilę obok mnie, ale nie dotknęła mnie ani razu.
Ale nie poczekała, przyszła po 20 minutach i wzięła mnie na poważną rozmowę.
Wypaliła po wczorajszej restauracji i relacji z mamą o moich zarobkach, że chce wiedzieć, czy dalej będę kontynuował tą samą sytuację, czy chce to naprawić.
Ręce mi opadły. Siedzenie z nią cały dzień i noc do 4.30, poprawianie jej humoru poszło w siną dal. No tak, nic nie robiła tylko spała i grała na telefonie to się znudziło i widziała, że ciężko pracuję, więc pomyślała, że znowu jestem jej obojętny i o nią nie dbam.
Pytałem się, czemu nie mogłaś poczekać, czymś się zająć, ja bym szybko skończył pracę itp.
Ale to nie, bo już w jej głowie zakorzeniła się informacja, że ja mam na nią wyrąbane.

Potem tylko płakała, że chciałaby, bym ją przytulił bardziej itd. A ja przytulałem, całowałem, dwa razy wychodziłem na zgodę i nie dostałem nic. Ja też do cholery coś oczekiwałem i aż mi głupio było, kiedy raz za razem probówałem, dotykałem, a sama mnie skrzywdziała bardziej i nawet wyrzutów sumienia nie miała po całej akcji, tylko wymówka: No przecież przeprosiłam!
Niedość, że popełniła błąd ze zerwaniem przez swoje wybuchy złości, to ja musiałem pierwszy wykonywać krok. Za to, że akurat ktoś ze mną zerwał w taki perfidny sposób.

Kocham ją, dużo mi pomogła, ale jej charakter i obycie jest nie do zaakceptowania. Myślałem, że jak dam jej trochę ciepła, to się odwdzięczy i też mi coś da. Coś za coś 50/50. Też jestem zraniony.
Wciąż mieszkam w jej domu, ale planuję wyprowadzkę i zerwanie.

Boli jedynie to, że ona wciąż powtarza, że nie powinienem mieć z nią seksu, jeśli planowałem znowu być obojętny.
Ale ja nie byłem obojętny, dałem z siebie dużo i poświęciłem wiele energii na to to, by utrzymać jej stan emocjonalny na dobrym poziomie.
Teraz jestem po prostu zmęczony. Nie chce mi się już o nią starać, skoro tak się mają rzeczy. Ale ja rozumiem. Całe życie, ojciec, matka, setki facetów robili pod nią, więc ma postawę roszczeniową.

Co myślicie?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Ja trochę nie rozumiem po co tkwisz tyle w tym związku, skoro przez cały ten tekst nie potrafiłeś wskazać chociaż jedenej pozytywnej cechy tej dziewczyny.
Trochę tak jakbyś był z nią, bo masz miejsce do mieszkania u niej w domu.

A co do reszty, to mówią Ci coś po prostu różnice kulturowe?

3 Ostatnio edytowany przez kamiloo86 (2021-01-30 13:10:16)

Odp: Czy dobrze robię zrywając?
Lady Loka napisał/a:

Ja trochę nie rozumiem po co tkwisz tyle w tym związku, skoro przez cały ten tekst nie potrafiłeś wskazać chociaż jedenej pozytywnej cechy tej dziewczyny.
Trochę tak jakbyś był z nią, bo masz miejsce do mieszkania u niej w domu.

A co do reszty, to mówią Ci coś po prostu różnice kulturowe?

a ja wiem dlaczego, chcesz zdjąć odpowiedzialność z siebie za decyzję o zerwaniu, niech inni potwierdzą że tak trzeba, zamiast tego to skoro już wypisałeś powody dlaczego nie będziecie razem, to nie przedłużaj agonii, ona sobie nic nie zrobi, szybciej będzie kogoś miała niż Ty, zapewniam bo miałem podobną dziewczynę, ćwiczysz sztuki walki to pokaż że potrafisz tez odważnie podejmować decyzję w relacji z 2 człowiekiem a nie w kontrolowanych warunkach na macie, sam nie raz widziałem na zawodach jak kobieta czy facet wygrywali w pięknym stylu w a w prawdziwym życiu robili za podnóżek, plus ona przypomina chińską księżniczke i drama queen bardziej niż jakąs Alfe, pewnie jedynaczka w kraju gdzie dziewczynke mogą miec tylko zamozni rodzice

ps. nie wiem czy wiesz ale bardzo duzo ludzi chodzi na sztuki walki bo wiedzą ze są słabi i chcą dokonać zmiany w sobie, ale poza umiejętnościami samoobrony waznym elementem jest praca nad własną głową, jak nie nauczysz sie stawiac granic to w zadnej relacji nie będziesz szczęśliwy.

4 Ostatnio edytowany przez CatLady (2021-01-30 17:13:29)

Odp: Czy dobrze robię zrywając?
Lady Loka napisał/a:

przez cały ten tekst nie potrafiłeś wskazać chociaż jedenej pozytywnej cechy tej dziewczyny.

Przecież wskazał jedną:

Wysoka brunetka z długimi nogami (definitywnie mój typ 100%).

5

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Spotykałem na swej drodze różnych ludzi. W stosunku do ciebie mam tylko jedną radę - nigdy nie wracaj do kraju.

6

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

To jest jeden z tych postów które nawet nie wiem jak skomentować bo to wszystko to mi się w głowie nie mieści.
Jeśli masz tak niskie poczucie wartości i chcesz być podnóżkiem to nikt ci nie broni. Bedziesz mógł potem z ojcem swojej wybranki życia wymieniać się doświadczeniami.
I racja różnice kulturowe są kolosalne. Tak z ciekawości co to za kraj ? Stawiam na Indonezję/ Malezję.

7

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Azja - nie moje klimaty. Inna kultura zapewne, może stąd takie,a  nie inne zachowanie tej dziewczyny.

8

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Pracowałem 2.5 roku w Chinach.

Spotkałem kilku rodaków, którzy założyli rodziny z Chinkami, do tego mieli dzieci. Czy byli szczęśliwi? Tego nie wiem.

Natomiast widzę z Twojego posta, ze szorujesz tuż przy dnie. Dnie wytrzymałości. Praca, związek z azjatycka zołza.

Naprawdę tego chcesz? Przecież ona się nie zmieni, nagle nie stanie się ambitna, zaradna dziewczyna. Z tekstu wynika, ze tak została wychowana, wiec choćby i skaly sra&y to tego nie zmienisz.

Zastanów się, czy chcesz tak dalej żyć.

Ja bym zostawił taka zolze.

9

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Bab w Chinach jest przynajmniej o kilkadziesiąt milionów mniej niż chłopów (nie chce mi się dokładnie sprawdzać o ile), więc siłą rzeczy mogą sobie księżniczkować. Prawo popytu i podaży.

10

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Dobrze zrobisz zrywając.

11

Odp: Czy dobrze robię zrywając?
bardarf1992 napisał/a:

- Dużo czytam, oglądam kanały motywacyjne, Tedex itd

Najwyrazniej wiedze te tylko konsumujesz, biernie obserwujac swoj upadek.
Radze pojsc na dobry coaching i zajac sie wlasna samoocena.
Wtedy reszta sie naprawi, nawet sex.

12

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Naprawdę doceniam, że poświęciliście chwilę czasu, by zająć się moim przypadkiem. A więc wciąż mieszkam w jej domu i jutro zamieram pojechać zobaczyć mieszkania, które polecił mi jej kolega. Niestety muszę przechodzić przez pewne małe piekiełko i chodzę wiem jak na cienkim lodzie. Akurat jej rodzina jest impulsywna i wybuchowa. Jeśli powiem teraz, że nie chcę z nią być (a jeszcze wciąż nie mam mieszkania), to mogą mnie wywalić na bruk w środku nocy. Obcokrajowca w Azji. Choć sytuacja między nami jest napięta, to znaczy rozmawiamy ze sobą zdawkowo, to mieszkamy obok siebie. Muszę z nią coś rozmawiać, bo inaczej przejdzie do konkretów. A jakich to proszę bardzo jeden z nich:

Dzisiaj z rana się wkurzyła, bo jak omawialiśmy temat i w tym samym czasie pracowała na Ipadzie i coś przepisywała, to jej powiedziałem, że dokończymy rozmowę jak wrócę z karate tj. za 2,5h.
No to wtedy ona w gniew jakiś taki 8/10 i krzyczy na całego, że ze mną zrywa i że to koniec. I znowu chciała uciekać do swojego pokoju, zatrzymałem ją, bo wiedziałem co odwali. A chciała napisać do wszystkich jaka to ona pokrzywdzona. Jako, że pracuję w szkole, w której niby się kiedyś uczyła (doszedłem do tego po pewnym czasie), to ona chciała napisać do swojej dawnej nauczycielki, która teraz jest moim szefem i utrzymuję z nią dobre stosunki. I co najgorsze chciała jej wyjawić wszystkie nasze sekrety, łącznie z sytuacji erotycznymi. Ale byłby wstyd w szkole.

Nie lubię tego zachowania, takiego załatwiania mieszkania na boku, ale muszę się ratować z tego związku, bo kto wie, kiedy mi powiedzą: proszę się pakować. Masz 30 minut na opuszczenie domu. W innym wypadku dzwonimy na policję.

Dlatego z nią rozmawiam, uspokajam, dzisiaj chciała ze mną pojechać na uniwerek złożyć zadanie domowe, to pojechałem, bo kiedy na początku odpuściłem to już zła, że o nią nie dbam itp. Ona nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Jak sama wyjaśniła, chciała wszystko załatwić w ciągu jednego wieczora po tak ogromnej kłótni i zerwaniu itp. i wrócić do siebie z motylkami w brzuchu.
Niestety tak to ze mną nie działało.

Więc jak pojechałem to niby ona ucieszona, a jednak nie, bo w głowie pusto. Podczas tego wyjazdu byliśmy w taksówce i mało co się odzywaliśmy. Na miejscu pomogłem jej z torbą, chciałem podać rękę, kiedy była duża dziura między nami, ale jej nie chciała.
Wiem jak to wygląda, ale inaczej się nie da. Za duże ryzyko.
No to mi dzisiaj na koniec powiedziała, że już nie chce mnie dotykać i jak pójdzie spać, to będzie myśleć nad tym czy coś jeszcze czuje.

Kurde, gdyby nie to mieszkanie to bym to zakończył dawno temu.

13

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

No a po co ona ma Cię dotykać? Ona doskonale widzi, że ją tylko wykorzystujesz. Dziwię się, że jeszcze Cię faktycznie nie wywalili z tego domu.

14

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Nawiązując do pierwszego postu- wiele rzeczy, które wymieniłeś jest osadzonych kulturowo, więc skoro tam żyjesz to powinieneś te kwestie ogarniać i brać na nie poprawkę. Zarówno jeśli chodzi o tradycje jak i mentalność danego narodu i z czym się tych Państwa" będzie jadło". Ja sama aktualnie zmagam się z różnicami kulturowymi i jak poczytałam czego zgodnie z tradycją i obyczajami w kraju partnera wymaga się od mężczyzny w aspekcie materialnym, by oddano mu córkę na żonę to myślę, że 95% Polaków poszłaby w cholerę. Nie odpowiedziałeś zresztą, czy to te Chiny, czy ta Indonezja czy gdzie wy tam sobie żyjecie.

A poza tym... no to się rozstać, logiczne. A nie... bo masz gdzie mieszkać. To się duś w tym sosie i nie narzekaj.

15

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

To nie jest tak, że ją wykorzystuję. Ja dawałem szanse wcześniej, ale ręce mi opadły, jak znowu miała jakieś wonty do mnie. Po prostu mnie to znużyło, bo ma ogromne braki w pewności siebie Zostawić ją na kilka godzin samą to będzie latać, a nie daj boże będę zły, poddenerwowany to od razu pójdzie do siebie. Miałem taką pijawkę, wampira emocjonalnego, który o 15:00 jest szczęśliwy, a o 15:05 chce mnie zabić, nienawidzić, bo załóżmy nie zgodziłem się z nią albo nie przeprosiłem itp.

Teraz jest życie jak dzień w dzień. Wszystko wydarzyło się w jeden tydzień... miałem wszystko uporządkowane, miałem iść do pracy i nagle cała przyszłość i plany zniknęły, bo ze mną zerwała o głupią mine i te 4 dni.
Nie pojmuję tych 4 dni w ogóle. Dla mnie zerwanie jest bardzo emocjonalne i potrzebuję czasu. Ona chciała to naprawić w jeden wieczór, a tak nie można.

Cały czas jednak wypomina mi podchody z nią. Że zerwaliśmy, a potem z nią się pogodziłem, był seks oralny, by następnego dnia być zimny. Co prawda zachowywałem się inaczej, nieco chłodniej i nie byłem taki jak wcześniej, ale pierwszy podejmowałem decyzję i wyciągałem rękę. Za drugim razem byłem totalnie na luzie, było dużo ciepła, przytulałem, całowałem, by dwie godziny potem robić ze mnie worek emocjonalny do bicia w restauracji. Ona myśli, że wykorzystałem ją seksualnie, by potem być znowu zimny.

No kurde, też mam swoje uczucia. Bardzo przezyłem to zerwanie i gdybym nie zatrzymał jej na schodach to wtedy poszłaby w siną dal. Czy tak wygląda związek?

Sama wyszła z prawdziwymi przeprosinami dopiero dzisiaj, czyli tydzień po jej akcji. Wcześniej były przeprosiny, ale to takie, że musiałem je wyciągać z niej, czyli nieuczciwe. Jak pomyślę, że nawet nie przeprosiła za swoje zachowanie i rozmowa potoczyła się jedynie przez to, że ją zatrzymałem i mi zależało to aż mi się płakać chce. Nie zerwałem, przeprosiłem za swoje zachowanie i jej wyimaginowane 4 dni braku opieki nad nią w pierwszy dzień, a otrzymałem zupełne zero dopóki jej nie wyjaśniłem, że trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny.
Ona ze mnie cisnęła kasę nieźle, jakby nie patrzeć, aż zdałem sobie sprawę, że nawet nie mam kasy na ubrania pomimo dużej wypłaty. Bo to trzeba było spłacać posag lub Ipad, który wziąłem na nią w nowy rok.

Schudłem, zbladłem bardzo, jestem biały na twarzy, oczy niedospane, waga spadła do 68kg. Ludzie nie wiedzą i pytają się mnie co się ze mną stało. Ale to nerwy, wieczna praca, niesypianie, zajmowanie się swoją "dziewczyną". Bo jak sam sobie nie zorganizuje jedzenia to nie będę jadł,  bo ona do gotowania się nie kwapiła.

Oni mnie tu kochali, bo robiłem jak wół zaprzęgowy, gębę zamknąłem i dawałem pieniądze. Dlatego nie wywalają, bo myślą, że to wciąż da się jakoś naprawić. Zero jakichkolwiek refleksji, a życie z dnia na dzień.

Rita - Tajlandia. Zgadzam się w zupełności z Tobą jeśli chodzi o wymagania wobec mężczyzny. Uwierz mi, posag jest dla Polaków czymś nie do przyjęcia. Ja nie miałem problemu z posagiem. Ja miałem problem z traktowaniem mojej osoby, bo związek to chyba powinien się opierać na filarach szacunku do partnera.

16

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

To myślę, ze wiesz co robić.

Bo o ile możemy dyskutować, co w konkretnych kręgach kulturowych oznacza szacunek, miłość, małżeństwo, że coś co u nas w Europie jest traktowane jako zjawiska przemocowe, manipulacyjne i chore w ich kręgach kulturowych są normą i elementem gry wpisanym np. w damsko- męskie podchody- to najważniejsze jest to, że TY nie czujesz się szanowany i związek Cię niszczy. Twoja w tym głowa by ogarnąć swoją sytuację, znaleźć lokum i... odejść. I zacząć dbać o siebie.

17 Ostatnio edytowany przez bardarf1992 (2021-01-31 18:47:10)

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Rita.

Na przykład zrywanie po kilka razy pod wpływem gniewu i próba natychmiastowego naprawiania i wracania do siebie jakby niby nic. Bez przerwy na przemyślenie czy zrozumienie własnych uczuć. Czy uważasz, że jeśli twój partner używałby tej broni, by sprawdzić czy ci zależy, albo używać pod wpływem gniewu to dalej miałabyś pewność co do fundamentów związku? Czy nie obawiałabyś się, że kolejne zerwanie może być ostateczne? Chciałbym poznać twoją opinię.

Ona mi wyjaśniła, że takie zrywanie to dla niej norma i zrywała z byłym jakieś 100 razy, więc te słowa nic dla niej znaczą. Ale dla mnie znaczą w tę lub w tę stronę. Używała ich już wcześniej ze mną i wtedy zerwałem, i potem do siebie wróciliśmy, ale to oczywiście za moją inicjatywą. Oczywiście jak ci opowiem jak do tego doszło, to ci szczęka opadnie. Serio.
Te zrywania miały wymówkę, że taka kultura Tajska i jej znajomi też tak robią.

A gdzie mieszkasz teraz, bo napisałaś, że zmagasz się z różnicami kulturowymi?

18

Odp: Czy dobrze robię zrywając?
bardarf1992 napisał/a:

Rita.

Na przykład zrywanie po kilka razy pod wpływem gniewu i próba natychmiastowego naprawiania i wracania do siebie jakby niby nic. Bez przerwy na przemyślenie czy zrozumienie własnych uczuć. Czy uważasz, że jeśli twój partner używałby tej broni, by sprawdzić czy ci zależy, albo używać pod wpływem gniewu to dalej miałabyś pewność co do fundamentów związku? Czy nie obawiałabyś się, że kolejne zerwanie może być ostateczne? Chciałbym poznać twoją opinię.
A gdzie mieszkasz teraz, bo napisałaś, że zmagasz się z różnicami kulturowymi?

Mój partner kiedy nie chciałam z nim być, stwierdził, że go upokorzyłam. Kiedy go zostawiłam po kłótni na poważny temat próbował zagrać inną Panią, że on sobie do niej pójdzie i go stracę. Po takie bronie sięgał smile Próbował mnie testować pod wpływem gniewu po tym niby upokorzeniu. I chyba kluczowe było to, że nie uległam próbom manipulacji, gierkom i sama się rzucałam.

Myślę, że i u was były momenty, gdy mogłeś zdecydowanie ukrócić skłonności swojej Pani wyniesione z kultury.

Tylko widzisz, różnica jest taka, że mój partner w pewien sposób od kultury i religii się odcina, ale i tak pewne rzeczy ma głęboko wdrukowane i one wybrzmiewają i jak 5latkowi muszę coś mu czasem tłumaczyć. Ale on chce rozumieć i się docierać. Twoja Pani z kolei ma wymówkę i się nie poczuwa do pracy nad sobą dla waszego wspólnego dobra. Jeśli nie ma woli z jej strony, to niestety ale albo będziesz cierpiał albo odejdziesz.

Pytasz gdzie mieszkam- ja całe szczęście mieszkam w Polsce i nigdzie się nie wybieram, ale mój partner pochodzi z południowo- wschodniej Turcji więc oprócz tego, że Pan z bliskiego wschodu to jeszcze dorzuć islam (nie jest praktykujący i odcina się od religii, ale wpojone sprawy z niego wybrzmiewają). Teraz się dobrze dogadujemy bo on bardzo chce współpracować, ale i tak np. się sporo obraża. Ale ja po prostu nie ulegam temu i czekam aż mu przejdzie a nie, że lecę i staram się dogodzić. Jeszcze miesiąc temu obraził się na godzinę, teraz przychodzi po 5 minutach i nie pamięta... smile  Może to głupie ale nie tolerowałabym wielu skłonności i zachowań gdyby był z naszego kręgu kulturowego, wobec niego mam pewną otwartość i zrozumienie bo tak był chowany.

Myślę, że u was tego zabrakło- nie zaznaczyłeś jasno od początku na co się nie godzisz, tylko tańczyłeś jak Ci zagrali. Ale nie oceniam- masz trudniej, bo żyjesz u nich a nie u siebie.

Z ciekawości- gadaj jak do tego doszło, to sprawdzę czy mi ta szczęka opadnie tongue Już też chyba narodową cechę, czyli wścibstwo od partnera przejmuje big_smile

19

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Piąte zerwanie z jej inicjatywy - Zniknięcie jej okresu i używanie wulgarnych słów jak: "nie powinnam ci nigdy pozwolić mnie dotykać!", "nie powinnam ci nigdy pozwolić mnie pieprzyć!". Bardzo to przeżyłem.
Zerwanie nastąpiło po wspólnej wycieczce (horror, gdyż dogryzała mi na niej jak nienormalna), kiedy powiedziała, że planowała je przez 4 dni. Nie wytrzymałem. Wyszedłem i pojechałem do siebie (jeszcze wtedy mieszkałem w wynajmowanym mieszkaniu). 2 godziny później moja dziewczyna już była z kimś w centrum handlowym i strzeliła sobie super fotkę. A potem napisała, że była tam z siostrą, a na moje ptrania z kim tam była, nie odpowiadała przez dłuższy czas.
Zobaczyłem to na fejsie i napisałem do niej, że to ostateczy koniec.
Spłynęło to po niej bez żadnych większych emocji. Jakby jej w ogóle nie zależało. Wykasowaliśmy się i zablokowaliśmy. Płakałem cały dzień i całą noc.

Na następny dzień do mnie zadzwoniła na telefon (zapomniałem ją tam zablokować) z krzykiem, że boi się, że jest w ciąży. I potem setka nieprzyjemnych tekstów na temat tego jaki jestem samolubny i nieodpowiedzialny. I jak mogłem ją tak zostawić.  Bardzo ją wtedy opierdzieliłem, że znowu do mnie dzwoni jak ma problem, a nie żeby coś naprawić.
Zaczęła mnie wtedy błagać przez kilka godzin, żebym jej nie zostawił. Zaczęło się "rycie beretu". No i przez łzy wzięła mnie na litość. Spaliśmy wspólnie na kamerce online.

Na następny dzień zadzwoniła do mnie i mówi, że jedzie z ojcem do mojego mieszkania, gdyż ojciec znalazł jej test ciążowy w pokoju. No myślałem, że ją zabiję. Ostatecznie przyjechała sama, bo została wywalona z samochodu. Musiałem zapłacić za taksówkę, kiedy wysiadła pod moim blokiem. Weszła do środka, siadła i ponownie zaczął się płacz. Zero jakiejkolwiek skruchy czy wyrzutów sumienia. Zero jakiekolwiek poprawy czy zmiany postawy. Ona wie, że łatwo mnie złapać na łzy i różnorakie teksty typu: "tyle czasu razem", "tyle szczęścia razem" itd. itd. Wzięła mnie na litość i ja wpadłem w pułapkę. Ściskało mnie serce o wspomnienia i wszystko i cały rozum poszedł w siną dal. Pierwszy ją pocałowałem, przytuliłem. Zaczęło się bardziej namiętnie, skończyło się na seksie, a kiedy skończyłem dotarło do mnie, że co ja robię ze swoim życiem. Ktoś ze mną zerwał, nie odzywał się, ignorował i znieważał, a przyjechał ze strachu o ciążę (gdyby nie to, nie odezwała się by ani razu - była oschła, miała gdzieś co zrobiła względem mnie i moich uczuć).

Wtedy ścisnęło mnie serce jeszcze bardziej, gdyż poczułem się oszukany. Byłem zły. Tam w tym łóżku, kiedy przestała płakać itd. Wstałem, nie wierzyłem, że tak dałem się omotać, być wykorzystanym. Kazałem jej się ubierać, ona w ryk, ja nie wiedziałem co się ze mną wtedy działo. Błagała mnie, płakała, że ją wykorzystałem i że jestem jeden wielki ch***. Wtedy zaczęło się jeszcze większe rycie beretu, pojawiło się we mnie poczucie winy, nagła zmiana i zamiast nienawidzić, zaczęło mi jej być żal, zacząłem wyć, szaleć w środku. A ona ze mną. I wtedy znowu ją zatrzymałem. To chore wiem. Jakbym sam nie wiedział czego chcę, nie potrafię być zimny jak skała. Łatwo mnie rozwalić ehhh. Wróciliśmy do siebie.

20

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Tu masz rację, ona nie poczuwała się do pracy nad sobą, więc stąd wyszły różnice między nami, kiedy ja asertywnie podchodziłem do sprawy, a ona emocjonalnie i to tak bardzo, że aż raniło.

21

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

występuję u Was spora dysproporcja sił bo mieszkasz u niej, jakie masz możliwości zamieszkania samemu?

22

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Zdecydowanie, mieszkanie nie tylko w ich kraju ale i w ich domu to jest trudne położenie.
Bardarf, znalezienie lokum jest tam problematyczne? Jak to wygląda? Chodzi o finanse, dostęp do nieruchomości czy co?

23

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

tylko ze pornografia i masturbacja zabijaja seksualnosc. mogles miec takie same albo gorsze problemy.
jakos calkiem beznadziejnie to nie wyglada, tym bardziej, ze gorsze okresy mozna przeciez w inny sposob przetrzymac. kobiety zazwyczaj potrzebuja czulosci na rowni do seksu, przytulanie, calowanie, ... ewentualnie sa tez inne sposoby niz sam stosunek


co do niej widocznie mloda i niedoswiadczona zyciowo stad ta ksiezniczkowatosc
ten posag, bizuteria czy torebka zabrzmialy mi troche smiesznie.. to normalne w tej kulturze? ja bym zadnej takiej torebki jej nie kupowala
gotowac okej nie kazdy umie czy lubi ale  chociaz by posprzatala/jak nie lubi sprzatac to moglaby cos ugotowac. ma gdzies, ze jestes zmeczony i twoje potrzeby- raczej sie nie dogadacie..
mozesz sprobowac z inna, ale jesli to normalne w tej kulturze i przez te inna mentalnosc znowu nie wypali to raczej ogladalabym sie za obcokrajankami / Polkami / wzielabym pod uwage örzeprowadzke do innego kraju/ powrot do Polski.

24

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Właśnie zerwaliśmy... popełniłem kilka błędów i trochę za nie zapłaciłem.
Mieszkam teraz sam, ale wkrótce opiszę co i jak się stało.

25

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Ciekawa bajka. Tylko trudno się wczuć w pozycję głównego bohatera, bo nie jestem w stanie uwierzyć, że można być wykształconym człowiekiem z wyobraźnią, i jednocześnie dawać się wykorzystywać, mieszać z błotem i pozwalać grać na swoich uczuciach jakiejś księżniczce na ziarnku grochu.

26

Odp: Czy dobrze robię zrywając?
Monoceros napisał/a:

Ciekawa bajka. Tylko trudno się wczuć w pozycję głównego bohatera, bo nie jestem w stanie uwierzyć, że można być wykształconym człowiekiem z wyobraźnią, i jednocześnie dawać się wykorzystywać, mieszać z błotem i pozwalać grać na swoich uczuciach jakiejś księżniczce na ziarnku grochu.

Oj da się da, a wykształcenie nie ma tu żadnego znaczenia.

27 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-02-07 09:45:49)

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Dokładnie. Smutne, że ktoś jeszcze posługuje się tym krzywdzącym podejściem. Jakby mało było kampanii i uświadamiania, że ofiarami toksycznych, szkodliwych, przemocowych relacji i wpadania w sidła jakichś manipulacyjnych mechanizmów nie padają tylko nieinteligentne, niewykształcone i posiadające mniej zasobów materialnych osoby. Co to takiego zaburzony proces socjalizacji, dom rodzinny, otoczenie, deficyty... Przecież się wykształcił. Aha.

28

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

Robi się powoli taki trend, że bardziej dziwi nas to, że ktoś się daje w ten sposób traktować, niż sam fakt, żę ta druga strona jest zdolna do różnych krzywych akcji..

29

Odp: Czy dobrze robię zrywając?

W sensie, że coś w kontekście powrotu do szukania winy w ofierze a nie sprawcy, czy o coś innego Ci chodzi?

Posty [ 29 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Czy dobrze robię zrywając?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024