Janix2 napisał/a:Joohana napisał/a:Podczytuję forum od półtora miesiąca, a moje małżeńskie tsunami miało miejsce prawie dwa lata temu. Trafiłam zupełnie przypadkiem, bo gdzieś odezwały się w głowie stare demony.
I tak sobie myślę, że może dobrze, że w owym czasie nie trafiłam tutaj, że rozegrałam sprawę intuicyjnie, choć często miałam taki burdelik w głowie, że strach. No i gdybym posłuchała niektórych forumowych rad, to odeszłabym od męża, nie pozwoliła mu zawalczyć o nas, odepchnęła bym go, bo pompowała bym urażoną dumę. A jakoś przetrwałam to i jest dobrze.
Czasem trzeba sobie dać szansę i widzę to w tym konkretnym przypadku. Nie ma dowodów zdrady, wielkiego zimnego oszustwa, przemocy. Jest długoletni związek, który był udany, jest zainteresowanie obu stron, tylko głupol zawzięty. Ale jest szansa i to duża, że wszystko będzie dobrzePani kochana, forum to nie poradnia małżeńska, terapia a już na pewno nie wyrocznia. Każdy pisze swoje historie a zainteresowany wyciąga wnioski bo u każdego jest z reguły inaczej. Odpowiedzi typu rozwiedź się/zostań są z natury odrzucane. Nikt nikomu nie każe zresztą wywnętrzać się z problemami na forum. Nie które osoby może wstydzą się iść z problemami gdzie indziej dlaczego piszą tu. Co zrobią z informacjami zależy tylko od nich.
A u mnie wręcz przeciwnie. Żałuję ze nie trafilam na to forum 2 lata temu wtedy kiedy rozgrywał sie moj dramat z mężem. Oszczedziloby mi to dużo czasu na czekanie na opamietanie męża. Opamiętania nie przyszlo do tej pory a słowa dziewczyn z forum oraz schemat postępowania zdrajcy tu opisywany sprawdzia się w moim przypadku w
100%.
Zdrajcy to osoby wyrachowane, nie liczą sie kompletnie z osoba którą zdradzają. Nie ma sie co łudzić i doszukiwać drugiego dna.
Ależ ja w żaden sposób nie bronię i nie wybielam zdrajców, bo sama przeszłam ten dramat i kosztowało mnie to masę nerwów i zdrowia. Doskonale zdaję sobie sprawę, że zdrada rujnuje życie, ale jest zdrada i zdrada.
Wszystko ma swój ciężar gatunkowy i tak samo w każdym przypadku może być inaczej. Co innego gdy zdradzacz ciąga się po krzakach, niszczy rodzinę i łga w żywe oczy oraz perfidnie gra na dwa fronty, a co innego gdy nagle tatusiek rajcuje się, że ktoś zwrócił a niego uwagę, no nie wrzucajmy tego do jednego worka.
Powinniśmy mieć też na uwadze różny stan psychiczny zdradzonych i raczej nie rujnować ich i tak rozwalonej psychiki.
No i jeszcze jeden problem jest taki, że niektórzy projektują swoje frustracje na innych, ale to już jest naprawdę grząski temat.
Niby każdy ma własny rozum i zrobi jak uważa, ale w stanie wysokiego napięcia jakie towarzyszy zdradzie, to uważam, że osoba zdradzona ma jednak ograniczone przez stres rozeznanie i pochopne działania mogą być dla niej niekorzystne.