TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 38 ]

Temat: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Witam:)

sama jestem żoną tirowca od lat kilkunastu. Mamy niby-rodzinę, dwójkę dzieci (bo ja nalegałam;) - kupy się to wszystko nie trzyma.
Trudno ogarnąć, czy to przez tę jego pracę - myślę, że między innymi tak - i myślę, że takich jak ja jest więcej, a zauważyłam, że brak miejsca w sieci dla nas.

Popisujemy tu i tam i nic na stałe - jak nasi Panowie - cały czas w drodze - hah - dosłownie - oni jeżdżą wyboistymi drogami, a my kierujemy nasz wspólny wózek po wyboistej drodze życia.

Jeśli chcecie o tym pogadać - to zapraszam:) Chętnie pogadamy sobie o naszym losie- o trudach, o przeciwnościach, ale też o radościach - może znajdzie się ktoś, kto ma na to złoty środek;)

Z góry uprzedzam - ja dużo marudzę, bo jestem na takim etapie życia, że już nie wiem co robić z tym moim TIRowcem, a jedno wiem na pewno- nie chcę już tak żyć.

aaa - panowie Tirowcy mile widziani, pod warunkiem, że nie bajkopisarze...:) - chętnie posłucham historii z drugiej strony:)

Zapraszam na pogaduchy:)

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Czesc smile
Ja mam meza tirowca ...pracuje juz w tym zawodzie kilka lat ... wszem bylo ciezko ale juz sie przyzwyczailismy do rozstan ... wiemy ze musimy to wytrzymac dopoki nie skonczymy budowy ... jestesmy malzenstwem 3.5roku mamy synka ... ale musimy wytrzymac ... do spelnienia marzenia ....ok2lata ...

3

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Witam wszystkie żony/kobiety tirowców.
Jestem mężatką prawie rok, z moim M jesteśmy razem 3 lata, mamy 5 miesięcznego synka.
To, że będzie jeździł wiedziałam od początku. Byłam przyzwyczajona do takiego życia a przynajmniej tak mi się wydawało.
Mój tato również jest kierowcą, rozwiedli się z mamą po 17 latach małżeństwa. Powód ?
Tata po kilkunastu latach jeżdżenia dom zaczął traktować jak hotel, dosłownie. Przyjeżdżał zjeść, wykąpać się, popieprzyć i co najważniejsze, spotkać się z kolegami na piwo lub częściej flaszkę.
Myślałam, że to kwestia faceta..
Chyba się jednak myliłam. Mój M zachowywał się dobrze, przed narodzeniem małego. Wyjeżdżał w poniedziałek, z reguły wracał w sobotę. Wtedy mi pomagał, spacery, czasem kino.
Gdy urodził się synek, zaczęłam mieć wrażenie, że jestem z nim sama. Mąż bardzo chciał dziecko, sprawiał wrażenie, że jest na nie gotowy.
Jednak gdy mały się urodził, zaskoczył go chyba ogrom obowiązków. Nie wstaje do małego w nocy, żeby go nakarmić (jest na butli, a nie na piersi), zmienia mu pampersy tylko wtedy gdy są posiusiane, kupa- woła mnie. Gdy idzie na piwo z kolegami, małego nie bierze, bo przecież idzie z kolegami. Obiecuje nam spacer, ale jak wraca jest zbyt zmęczony. Skutkiem tego jest mój samotny spacer, jak w każdy dzień tygodnia. Na osiedlu wyglądam jak samotna matka, nie tylko w tyg ale w weekend również.
Gdy on wraca, ja mam posprzątane mieszkanie, ugotowany obiad.. M zje obiad, musi odpocząć przy piwie i tv. Ja sprzątam po obiedzie.
Później przychodzi czas, gdy kolega pisze smsa i wtedy już jest zmęczony.. Na piwo zawsze ma siłę, na nas- niekoniecznie.

Nie wiem jak to zmienić, żeby się zaangażował w dom. M uważa, że jeśli pracuje ciężko przez cały tydzień to w wekend ma prawo do odpoczynku. Tylko czy ja nie pracuje ? Ja nie potrzebuje odpoczynku ? Jego zachowanie odczuwam jako by był kawalerem. Pracuje i tyle. A przecież chciał rodzinę, uprzedzałam go, że będzie wracał z trasy, a w domu znowu będzie "praca" przy dziecku. Mówił, że będzie gotowy. A teraz ? Ja nie śpię od 6 rano, bo mały tak wstaje. On śpi w najlepsze dalej. Chciałabym odpocząć zrobić coś dla siebie ale nie mam kiedy. M nie potrafi zrozumieć że oprócz tego, że cały czas tęsknie, również jestem zmęczona.
Dziewczyny poradźcie jak mam mu przetłumaczyć że tak nie wygląda rodzina ???

4

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Witam. też jestem żoną tirowca. Mój mąż pracuje za granicą widzimy się co dwa tygodnie od soboty rano do niedzieli po południu. Mamy trójkę małych dzieci. mieszkam z nimi sama. jest mi bardzo ciężko. ostatnio mam wrażenie,że nasz związek się wali.

5

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

dwa dni co dwa tygodnie to stanowczo za malo.. ale niestety taki kraj, mama z trojka dzieci albo bedzie klepac biede z mezem, albo bedzie zyla na jako takim poziomie, ale bez niego. Bo nie oszukujmy sie, kierowca ni zarabia 10tys a sam tez cos musi jesc, pic, palic.. My mamy synka 5 miesiecznego, maz wraca na kazdy wekend, chyba ze sie zle ulozy.. zastanawiam sie nad zlobkiem i praca, zeby byl czesciej w domu, ale obawiam sie ze to nie wyjdzie.. a na walacy si zwiazek ? sami tez mielismy kilka ciezkich momentow, z ktorych jakos wyszlismy. jezeli sie kochacie, sprobujcie to jakos naprawic , porozmawiac, chociaz doskonale sobie zadje sprawe ze w dwa dni wszystkiego nie da sie nadgonic. A maz wiadomo jak to facet, pewnei chce sie z kolegami spotkac, napic piwka, odpoczac.. nie dziwie sie mu.. ale my tez przeciez chcemy cos z nich miec..

6

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Witam! Jestem zoną męża Tirowca 6 lat ale znamy sie już ponad 10. Jeździ od zawsze z tym że z przerwami na próbę pracy na miejscu. Mamy córkę 5 lat. Nie ma szans na drugie bo jedno już sama wychowałam patrząc i ubolewając że to półsierota. Mój TZ jeździ w systemie najgorszym 4/1,3/1 czasem przy dobrych wiatrach ale rzadko ida sie przyjechać po tygodniu. Nie widzę w oddali lepszej przyszłosci. Masakra. miewaliśmy chwile słabości i prowadzilismy istne wojny ale mineło i teraz pozostała tylko rutyna. Corka (chciałam napisać moja) nasza na szczescie nie płacze jak mąż wyjeżdza, chyba też nauczyła się. jesteśmy całkiem same, mieszkamy same. rodzina daleko. Ostatni rok to mam wrażenie że przeleciał mi przez palce. Cieszę się że powstało miejsce takie jak to. Ale widzę że każdy przypadek jest inny. Fajnie że możemy sie dzielić problemami i radościami. Pozdrawiam serdecznie.

7

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Tego sie obawiam, rutyny i ciągłej samotności. Mam nadzieje, że jak skończe studia i mąż będzie codziennie w domu, wszystko zmieni się na lepsze. U nas ciągle powtarza się problem, że on chce w wekend odpocząć, a ja robić wszystko z nim, gdzieś, niekoniecznie przy piwie przed blokiem..

8

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Cześć cześć
reaktywacja jestem przyszłą żoną kierowy Tira. Nigdy nie miałam z jego pracą problemu, nigdy mu tego nie zabraniałam, zresztą sama to uwielbiam i daje mi to mnóstwo frajdy. Czasami jest ciężko, tęsknota, nie jesteśmy na 'wyciągnięcie ręki'.


Miałam  styczność z życiem w puszce, myciem się z bańki i korzystania z toalety "na małysza" czy na łonie natury. Oczekiwała sama godzinami w upale, aż wreszcie nas rozładują/załadują. Nasłuchałam się rozmów na CB radiu, wygłodzonych nie raz mężczyzn (często mężów). A gdy sama tam swój głos zostawiałam, w odpowiedzi często "koleżanko, a czym jedziesz" ?

Mój tata powtarza,że jak byłam małą dziewczynką to mówiłam 'będę miała męża kierowcę tira' i chyba się marzenia z  dzieciństwa spełnią za dwa lata:)
jestem z Nim bardzo szczęśliwa, czasami jest bardzo ciężko jak się dłużej nie widzimy, to tęsknota doskwiera bardzo, ale dajemy radę.

9 Ostatnio edytowany przez tirzona (2016-01-21 11:01:50)

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

hej, istnieje jeszcze to forum ???
też jestem żoną kierowcy na miedzynarodówce , chyba zaczynam wariować bo mówię do jego zdjęcia przy stole tak wiec szukam kontaktu z innymi Paniami .
Powspierać sie ,po marudzić nasze samotne życie :-)

10

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Witam. Jestem żoną kierowcy na międzynarodówce. Chętnie pogadam sobie z Paniami, które wiedzą z czym to się je i tak dalej....

11

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Hej dziewczyny mój mąż również jest kierowcą na międzynarodówce, często nie ma go w domu nawet 3 tygodnie

12

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Wątek dawno nie odświeżany ale może warto wink hej angelon, mój mąż także jeździ wink

13 Ostatnio edytowany przez angelOn (2017-07-07 12:31:00)

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

I ile lat już tak pracuje? Mój dopiero zaczyna właściwie, w tym roku zrobił prawo jazdy C+E i obecnie  się przyucza

14

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Oj u nas to hmm tak z 5 lat będzie, ale rzeczywiście początki były bardzo trudne żeby to pogodzić wszystko, ułożyć życie praktycznie na nowo.

15

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

To długo. I jak sobie dajesz z tym wszystkim radę? My jesteśmy na początku tej drogi i póki co bardzo mnie to przeraża. Ale mąż pokochał tą pracę, widzę że go satysfakcjonuje i się realizuje, i na dobrą firmę trafił ma umowę wszystko (zaczyna w Linku)  bo mu się podoba a to umówmy się nie tak łatwo w dzisiejszych czasach.

16

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Dobrze że odrazu trafił na dobrą firmę mój TŻ nie miał tyle szczęścia i trochę na początku się przejechaliśmy, a to nie wypłacali kasy a to kasa od stołem bez umowy albo  w ogóle tragiczne warunki w trasie miesiąc, okropni ludzie itd...

17

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Jestem tzw tirowcem. Mam Zone z ktora jestem od 12 lat i dwoje Dzieci w wieku szkolnym. Technicznie jestem codzien w domu, praktycznie jednak Dzieci widuje 2 dni w tygodniu a Zone najczesciej przed wyjsciem do mojej pracy lub po powrocie z Jej pracy takze mozna powiedziec ze jestesmy szczesciarzami. Kazda wolna chwile spedzam w domu, nigdzie nie chodze na zadne piwo czy z kolegami, w kazdej wolnej chwili naprawiam, remontuje, sprzatam i gotuje, zajmuje sie ogrodkiem lub sprzatam auto, najczesciej w obecnosci Dzieci aby dac im przyklad. Moja Zona jednak ma niecodzienne podejscie, gdy mowie ze pomaluje plot to mowi po co? Nawet niewie ile radosci sprawiloby mi gdyby przyszla wtedy do mnie i poprostu pobyla, udajac ze cos tam macha pedzlem, kiedy sprzatam czy gotuje sytuacja jest podobna, najczesciej jej wolny czas polega na: telefon w jednej rece, laptop w drugiej, tv na caly regulator i tyle, poprostu niby jestesmy razem a tak naprawde jest myslami zupelnie gdzie indziej. „Obiad sobie nakladaj, kawe moge ci zrobic( od kiedy mamy ekspres)” i tyle jej rozmowy w moim kierunku. Gdy pytam sie czy wszystko ok czy cos pomoc albo zrobic to gada zebym nie wymyslal albo no przeciez wiesz, juz zapomniales? Zero wzajemnosci.

Czy wy, kobiety tirowcow tez tak macie? A moze to ja wymyslam? Bo jak dla mnie Zona jest uzalezniona od messendzera i innych internetowych bajerow, juz nawet jak chce normalnie z nia porozmawiac to wole napisac bo predzej normalnie odpowie przez viber niz w realu.

Co o tym myslicie?

18

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Drogi Yogi. Mam podobnie... Z ta różnicą że jestem ot tą właśnie "szczęśliwa" żona... Moj mąż pracuje jako kierowca juz kupe lat... Jeszcze przed ślubem jeździł... Wiec że tak powiem wiedziałam z czym się to je... Wiedziałam że bywa w domu tylko 2-3 godziny bo przecież musi tez sie przespać... Ze czekają mnie samotne noce... I niby wszystko to wiedzialam a jednak nie spodziewałam sie chyba po sobie że tak bardzo będzie mi to przeszkadzać... Wszystko zmieniło się z czasem gdy pojawiły się dzieci... Nie mogę powiedziedziec ze mój M nie pomagal.. Pomagał i stara sie pomagać kiedy jest... Ale jest go zbyt mało... Czasem odbierze dzieci jeśli wcześniej zjedzie....nakarmi... Ale kiedy ja pojawie sie w pobliżu przejmuję pałeczkę bo przecież jest tyle do zrobienia... Remonty, naprawy itd... No dzieci tu raczej nie pomoga a beda przeszkadzać wiec ja ogarniam dzieci i dom a M to co sobie zaplanował... Ja tu rozumiem Twoją żonę... Ja tez podobnie podchodze do tematu... Po co to robic? Po co malowac ten durny płot... Wolałabym jak w normalnej rodzinie usłyszeć choćmy na spacer,  wyjedzmy gdzies choć na chwile.... Spędzmy milo czas bo mamy go tak niewiele... Ale nie bo wszystko inne jest wazniejsze... A swiat sie nie zawali jak cos naprawione bedzie z posligiem na konto zadowolonych dzieci.... Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia... Kobieta podporzadkowuje cale zycie i poswieca je na dom, dzieci czasem jesli ma to na prace... Nikt sie jej nie pyta co by chciala zrobic... Czy potrzebuje miec czas dla siebie... Kiedy juz nie wytrzymuje psychicznie szuka wyjscia i oderwania sie od codzienności... Niestety w tym wszystkim brakuje tegoz wlasnie Meza ktory mialby czas i powiedzialby idz do fryzjera, kosmetyczki czy na zakupy czy chocby sama do znajomej na kawe.... W praktyce kombinuje i zalatwia zeby ktos sie zaopiekowal dziecmi zeby nie musiala ich wszedzie ciagnac ze soba... To wszystko sprawia ze ta kobieta nie czuje sie juz kobietą! Tylko i wyłącznie matką, sprzątaczka, opiekunka itd... Mysle ze stad takie zachowanie.... Ja czesto tez uciekam w wirtualny świat... Bo to odskocznia od codziennosci przy ktorej nie trzeba kombinowac, wychodzic, martwic sie tym zeby wszystko zdazyc zalatwic... Mozna choc na chwile sie "zapomniec"... Współczuję wszystkim zwiazkom gdzie jest kierowca tira... Czy to krajowka czy miedzynarodowka... Ta praca dzieli ludzi i oddala od siebie... Czy kierowca zjezdza dziennie czy nie to w zasadzie wielkiej roznicy nie ma bo i tak kazde żyje własnym życiem.... Tylko czy pieniądze, ktore już nie są az tak wygorowane za tego typu pracę sa warte poświęcenia wszystkiego? Czesto sie nad tym zastanawiam

19

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Jestem też żoną kierowcy. Mamy troje dzieci. Ja ogarniam dom on ogarnia to żebyśmy miały wszystko. Jesteśmy młodzi. Codziennie jesteśmy na tel. Rozmawiamy ze sobą. Dajemy radę. Ale tak... na dłuższą metę to nie zda egzaminu. On ma swój świat Tam a ja Tu. Staramy się oboje jak możemy . Powoli staje się to męczące ale rozmowa i jeszcze raz rozmowa. To pomaga. Pozdrawiam. Z chęciś porozmawiam z innymi kobietami na te tematy.

20

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Cześć dziewczyny smile

Ja co prawda nie jestem żoną kierowcy tira, ale też słomiana wdowa. Mój mąż jest spawaczem. Pracuje na kontraktach zagranicznych. Czasem nie ma go w domu 6 tygodni, czasem 4 miesiące, zależy jaka firma, gdzie, ile roboty. Potem zwykle wraca na 2-3 tygodnie, czasem dłużej. Jeździ po całym świecie. Wielokrotnie było tak,że np rozmawialiśmy raz w tygodniu, bo telefon satelitarny na platformie nie działał, albo było za dużo chętnych i listy kolejkowe. Jesteśmy razem od 12 lat, mamy 4 dzieci, troje chorych. Bywa ciężko, ale myślę, że to wszystko kwestia organizacji. Chociaż marze, żeby pójśc sobie na basen tongue

21

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Hej jestem narzeczoną tirowca. Od niedawna wyjeżdża. Niby tylko na tydzień. W domu jest tylko dzień lub dwa. Jak dla mnie to mało. Ostatni jego wyjazd była dla mnie straszy. Został okradziony. Na szczęście miał dwa telefony. Dalej mieliśmy ze sobą kontakt. Niestety później kontakt się urwał. Przez dłuższy czas  nie dawał znaku życia. Byłam przerażona. Nie wiedziałam już co mam robić. Nie znałam nikogo z jego pracy. Bo to nowa praca. Skontaktowałam się z jakimś jego znajomym i dostałam numer kumpla z pracy. To mi nic nie dało. Dla mnie to był okropny czas. Ostatecznie okazało się, że telefon mu się zepsuł. Na szczęście nic poważnego. Dziewczyny jak wy dajecie sobie radę w takich sytuacjach.

22

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Może macie jakieś rady dla mnie początkującej.
Pozdrawiam

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców
PatKot napisał/a:

Może macie jakieś rady dla mnie początkującej.
Pozdrawiam


Witaj,
Nie ma zestawu właściwych rad. Jedyną radą jest wsłuchanie się w głębię tego co czujesz - do męża, do siebie, do dzieci.
Może to brzmi banalnie, ale uwierz mi, że to jedyna droga aby:
1) przejść przez życie Razem - jako rodzina na papierze, bo nie uzyskasz normalnego kontaktu z mężem spotykając się z nim jedynie dwa dni w tygodniu, bądź nieraz nawet rzadziej...
2) znaleźć w sobie moc, aby udźwignąć ciężar bycia dla siebie samej i waszych dzieci "matką i ojcem/ przyjacielem i opiekunem" - ta codzienność bywa różna, bywa pełna wyzwań, a bywają też spokojne fale pełne równowagi; dodatkowo wymaga decyzji - czy sama sobie poradzę z byciem kobieta i mężczyzną w domu? ( mam na myśli pełną samodzielność - dom, przemeblowania, naprawy, obowiązki domowe, itp. - szybko się zorientujesz, że masz do wyboru dwie opcje: 1- sama decyduję o wszystkim i angażuję w swoją przestrzeń fachowców, czy przyjaciół bez patrzenia na męża; 2 - czekam na niego, bo obiecał, że "razem to zrobimy, jak będzie w domu", co jest tak na prawdę nieosiągalne.
3) szukanie wewnętrznej równowagi emocjonalnej przy uczuciu rozdarcia - mam męża, ale czuję się jak samotna kobieta/ matka, bo Jego nigdy przy mnie nie ma



Jestem w związku od 7-8 lat, mamy małe dziecko. Na początku sądziłam, że to tymczasowo tak wygląda, bo to były początki mojego (...) w tej branży.
Jednak rozwój akcji szybko nadszedł i w sumie niezauważalnie, bo był to proces można powiedzieć niezauważalny - szukanie właściwej firmy, więc co jakiś czas zmiana pracy, więc i inne godziny pracy, niby widywanie się co drugi dzień, ale na kilka godzin, potem wyjazdy dłuższe, potem znowu tryb zmienny, obecnie wygląda to tak, że czuję się jak kobieta prowadząca pensjonat dla jednego stałego gościa, gdzie wiem że potrzebuje ten gość ciepła domowego, dobrego jedzenia, podstawowego komfortu (normalna łazienka, wygodne łóżko, budzenie o umówionej porze), i świętego spokoju - dobry sen, relaks przed tv/ komputerem, brak problemów.

Gdy dziecko choruje: mnie nie bierz pod uwagę, musisz sama ogarnąć temat.
Gdy chcę zaplanować wspólny wyjazd: być może się uda, ale nie rezerwuj jeszcze czasu, bo zobaczymy co będzie.
Gdy chcę w weekend wyjść na spacer: ojej..., a nie możemy posiedzieć w domu? ciągle gdzieś jeżdżę.....jestem tym zmęczony.
Gdy chcę zaprosić znajomych (swoich, bo mój (...) ich nie ma.....): ok, spoko, zobaczymy czy będę. (a jak jest, to widzę, że jest miły, ale czeka aż pójdą aby mieć spokój w domu....
Dwa dni temu był Dzień Kobiet: czekałam. poszłam w końcu spać. przyjechał - obudził z życzeniami (było to bardzo miłe); dostałam czekoladki bo wszystkie kwiaciarnie już były zamknięte.....


Takie życie to podwójna samotność i wiecznie nieuzupełnione zasoby poczucia bezpieczeństwa i docenienia w wytrwałości trwania przy sobie mimo braku wspólnej codzienności.

24

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców
Bignąca za życiem napisał/a:
PatKot napisał/a:

Może macie jakieś rady dla mnie początkującej.
Pozdrawiam


Witaj,
Nie ma zestawu właściwych rad. Jedyną radą jest wsłuchanie się w głębię tego co czujesz - do męża, do siebie, do dzieci.
Może to brzmi banalnie, ale uwierz mi, że to jedyna droga aby:
1) przejść przez życie Razem - jako rodzina na papierze, bo nie uzyskasz normalnego kontaktu z mężem spotykając się z nim jedynie dwa dni w tygodniu, bądź nieraz nawet rzadziej...
2) znaleźć w sobie moc, aby udźwignąć ciężar bycia dla siebie samej i waszych dzieci "matką i ojcem/ przyjacielem i opiekunem" - ta codzienność bywa różna, bywa pełna wyzwań, a bywają też spokojne fale pełne równowagi; dodatkowo wymaga decyzji - czy sama sobie poradzę z byciem kobieta i mężczyzną w domu? ( mam na myśli pełną samodzielność - dom, przemeblowania, naprawy, obowiązki domowe, itp. - szybko się zorientujesz, że masz do wyboru dwie opcje: 1- sama decyduję o wszystkim i angażuję w swoją przestrzeń fachowców, czy przyjaciół bez patrzenia na męża; 2 - czekam na niego, bo obiecał, że "razem to zrobimy, jak będzie w domu", co jest tak na prawdę nieosiągalne.
3) szukanie wewnętrznej równowagi emocjonalnej przy uczuciu rozdarcia - mam męża, ale czuję się jak samotna kobieta/ matka, bo Jego nigdy przy mnie nie ma



Jestem w związku od 7-8 lat, mamy małe dziecko. Na początku sądziłam, że to tymczasowo tak wygląda, bo to były początki mojego (...) w tej branży.
Jednak rozwój akcji szybko nadszedł i w sumie niezauważalnie, bo był to proces można powiedzieć niezauważalny - szukanie właściwej firmy, więc co jakiś czas zmiana pracy, więc i inne godziny pracy, niby widywanie się co drugi dzień, ale na kilka godzin, potem wyjazdy dłuższe, potem znowu tryb zmienny, obecnie wygląda to tak, że czuję się jak kobieta prowadząca pensjonat dla jednego stałego gościa, gdzie wiem że potrzebuje ten gość ciepła domowego, dobrego jedzenia, podstawowego komfortu (normalna łazienka, wygodne łóżko, budzenie o umówionej porze), i świętego spokoju - dobry sen, relaks przed tv/ komputerem, brak problemów.

Gdy dziecko choruje: mnie nie bierz pod uwagę, musisz sama ogarnąć temat.
Gdy chcę zaplanować wspólny wyjazd: być może się uda, ale nie rezerwuj jeszcze czasu, bo zobaczymy co będzie.
Gdy chcę w weekend wyjść na spacer: ojej..., a nie możemy posiedzieć w domu? ciągle gdzieś jeżdżę.....jestem tym zmęczony.
Gdy chcę zaprosić znajomych (swoich, bo mój (...) ich nie ma.....): ok, spoko, zobaczymy czy będę. (a jak jest, to widzę, że jest miły, ale czeka aż pójdą aby mieć spokój w domu....
Dwa dni temu był Dzień Kobiet: czekałam. poszłam w końcu spać. przyjechał - obudził z życzeniami (było to bardzo miłe); dostałam czekoladki bo wszystkie kwiaciarnie już były zamknięte.....


Takie życie to podwójna samotność i wiecznie nieuzupełnione zasoby poczucia bezpieczeństwa i docenienia w wytrwałości trwania przy sobie mimo braku wspólnej codzienności.



Wiem, że życie takie jest ciężkie. Mój tata jest kierowcą tira. Mniej więcej wiem, z czym to się je. Jednak inaczej jak ma się faceta, którego częściej nie ma w domu. Nic nie poradzę, zakochałam się. Dobrze wiedziałam, że jest kierowca ciężarówki.
Chciałabym zalegalizować nasz związek. Mam to w planach, co bardzo mnie cieszy. Zobaczymy, co życie nam przyniesie.


Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za odpowiedź.

25

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Nie moge zrozumieć jednego zawsze to te żony  tych kierowców jakie one biedne jak im źle bo same. A co ma powiedzieć mąż? Kobiety pomyślcie trochę niemowie że wam łatwo ale nam mężom też lekko niejest życie w budzie jak beduin na parkingach zero normalności człowiek się poświęca dla was i dzieci a czy wy to doceniacie może niektóre tak ale większosc jak moja nie!!! Za każdym razem jak zjeżdżam z trasy +-2 tyg pędze do domu jak na skrzydłach chociaż nie wiem po co żona marudzi wszystko źle narzeka a jak przed okresem to TRAGEDIA mimo iż zawsze jestem czysty zadbany dbam oto żeby nie przytytyc nie jak duże grono kierowców brudasow.w domu staram się wszystko porobić żeby żonie było lżej jak pojadę w kolejną trase. nawet gotuję obiad zmywam czy sprzątam. A sex pewnie większość traktuje tak jak moja że niby się  kochamy ale to tak że jakbym tylko ja z tego czerpał przyjemność a ona dała z litości i stała odżywka jak to ty masz dobrze nic cię nieinteresuje. A nawet sprawy sobie nie zdajecie że człowiek cały czas myśli o domu interesuje się a psychicznie dobija go taka niemoc jesteś daleko od domu w aucie i nic nie mozesz. Ale trzeba przeżyć żeby zrozumieć. Piszę to nie po to żeby się rozczulac  nad sobą ale po to że może któraś przeczyta i będzie lepiej w ich małżeństwie. A nie jak w moim że żona parę razy dziennie dzwoni ale co z tego jak po tylu latach coś pękło we mnie i chodź bym  chciał i się starał to blokuje mnie w środku i odzywam się tylko tak nie to fajnie to dobrze. Pozdrawiam wszystkie żony kierowców więcej szacunku wyrozumiałości dla mężów bo to nie wczasy tylko ciężka praca.

26

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Z mężem jestem od 12 lat wiedziałam że będzie kierowcą, pomagała nawet uzbierać na prawo jazdy E potem C i na resztę.... Jeździłam z nim w trasę było super pół Europy zwiedziłam, teraz codziennie czekam aż wróci z trasy, tęsknię co noc samotnie w łóżku ale wiem że jest tego wart takich jak on nie ma i chodź jest mi ciężko samej z dwójką dzieci będę czekała... Czuję się samotną matką codzienne telefony mojego ukochanego podnoszą mnie na duchu.... Robi to dla nas,... Kierowca też ma ciężko pamiętajcie, widzieć dzieci tylko przez parę dni w miesiącu jest najgorszą krzywdą, przegapić pierwsze kroki czy urodziny syna.... Każdy dzień razem jest wyjątkowy i czekam na te dni wiernie.....

27

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Żony kierowców jestescie tu?  Trafiłam tu przez przypadek i bardzo się cieszę ze nie tylko ja mam podobne problemy. Nie zdawałam sobie sprawy do tego stopnia ze w końcu będę miała dosyć . Przed ślubem jakoś to było była tęsknota chemia po ślubie przyszło dziecko i w tedy zaczęło się psuć całe życie sama nigdy nie pomagał do tej pory tego nie robi wraca to lata niewiadomo za czym albo leży rozumiem ze musi tez odpocząć ale jak jest w domu to i tak jest nieobecny nie chce wogole ze mną rozmawiać bo mu się nie chce a mi tak brakuje rozmów o wszystkim i o niczym nie dogadujemy się brakuje mi czułości docenienia ze na tez coś robię dla nas on pracuje ale ja zajmuje się wszystkim innym nawet auta mi nie naprawi wszystko jest na mojej głowie długo by wymieniać .. jeżeli jest jakaś żona chetna to mogłoby byśmy się powymieniać doświadczeniami i wspólnie powspierac się . Jak już powiedziałam brakuje mi rozmów o czymkolwiek z dzieckiem nie pogadam o problemach . Pozdrawiam wszystkie żony kierowców

28

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

A ja mam właśnie dołka ,mój przyjechał na dwa dni i znów pojechał .Co z tego ,że wraca często (nie tak jak ci nieszczęśnicy 3/1) jak rozterki i trudy życia wyglądają tak samo. Niby razem a jednak osobno ,nawet jak jest to i tak jakby go nie było. Jeździ już 9 lat ,mamy synka ,który świata poza nim nie widzi,niestety tata nawet jak wraca to nie ma czasu z synem pójść gdziekolwiek bo jest zmęczony.Nigdy nie byliśmy razem na wakacjach ,każde święta osobno.Brakuje mi normalności ,ciepła którym obdarzał mnie przed ślubem,wyjścia razem gdziekolwiek,tymczasem jestem sama jak palec. Rozumiem ,że jest zmęczony ,że to ciężka praca,że dla nas to wszystko ale... nie rozumiem jednego;dlaczego jak przyjeżdża to mam wrażenie ,że czeka na następny wyjazd tupiąc nogami,zamiast cieszyć się z każdej wolnej chwili spędzonej razem. Dom ,rodzina,jakaś robotka przy domu ,której ja nie mogę sama wykonać ,harmiderek domowy zaczyna mu to wszystko przeszkadzać,szuka ucieczki-czyli następnej trasy..  i tak się toczy nasze życie ,pcham ten syzyfowy kamień pod górę ,żeby potem sturlał się i mnie przygniatał za kążdym razem kiedy mąż przyjeżdża wściekły ,nafukany i szuka pretekstu ,żeby o coś się pokłócić, już nawet obiad mu przestał smakować:( Wiecie jak to jest jak się czeka na ukochaną osobę ,planuje coś ciekawego zoorganizować ,zrobić jakąś pyszną kolację,stara się ,żeby pokazać mężowi,że się docenia jego wysiłek ,że się czekało itd ,jak czeka dziecko z utęsknieniem ,ile ma do opowiedzenia tacie ,a jak wkońcu upragniony tata przyjedzie co widzi żona i synek? -wkurwionego ,fioletowego ze złości ojca ,który wrzeszczy na całą rodzinę bo ma wszystkiego dość ,wiecznie z jakimiś pretensjami .Co może czuć synek ,który nie może poopowiadać tacie o swoich przeżyciach , o tym co myśli ,o swoich pomysłach bo tata jest zły i siedzi przed tv ,nie ma czasu posiedzieć z synkiem i go wysłuchać? Nie będę tu pisać o żonie bo jest dorosła -poradzi sobie,popłacze w poduszkę i tyle ale widok nieszczęśliwego dziecka jest poprostu zabijający każdą żywą komórkę matki sad sad sad  idę spać ,na dziś mam dość wszystkiego ,do dupy takie życie >przestrzegam wszystkie kobitki -nie wiążcie się z kierowcą bo będziecie też tak miały dość wszystkiego.

29 Ostatnio edytowany przez Pat12 (2019-11-12 10:29:40)

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Żono kier chociaż jestem facetem ale chętnie bym z tobą pogadal bo też mi brakuje rozmowy o problemach.najgorsze jest to że ten cały ciężar człowiek musi dusić w sobie. Też mam dziecko i żonę bardzo trudne zycie

30

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Mysza4 współczuje i znam to z autopsji☹️
Pat12 hm jesteś facetem to co robisz na tej stronie poświęconej dla samotnych żon kierowcow?

31

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Pat12 dopiero teraz przeczytałam co napisałeś troszkę wyżej nieco o życiu kierowcy.. widzę ze masz coś może i ciekawego do powiedzenia o życiu w waszym zawodzie .. wiec możemy pogadać o trudach życia.

32 Ostatnio edytowany przez Pat12 (2019-11-26 13:16:17)

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Niebylo mnie chwilę żono kier chętnie pogadam powiem Ci jak ten zawód wygląda pisz na mojego meila. odpowiadam dlaczego tu jestem bo jak każdy człowiek mam uczucia potrzebowałem wsparcia (zwykłej rozmowy) szukałem gdzie tylko się dało nawet tutaj na waszym forum  czy to źle. Pozdrawiam.

33 Ostatnio edytowany przez Pat12 (2019-12-01 15:08:16)

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Jednego dnia chcesz podbić kraj. Drugiego dnia chcesz podbić świat. Trzeciego dnia uświadamiasz sobie ze  jesteś nikim. A nikt nie może nic. Jest Ci ziezko szukasz pomocy gdzie tylko się da piszesz na jakims forum czekasz  i czekasz minuty robią się godzinami godziny torturą bo już potrzebujesz pomocy. Nagle ktoś odpisuje iskierka nadzieji  piszesz zaczynasz się otwierać  w duchu radość znalazłem (am) przyjaciela wyzale się powiem o swoich problemach  ale niestety radość trwa krutko kolejny cios wserce kolejna osoba cię olala. I pytam jak żyć jak mieć na tyle siły wsobie  żeby się podnieść. Uwierzcie mi nieda się jedyne wyjście odejść na zawsze.

34

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Wątek ucichł, ale widzę że problemy nadal te same... hmm jestem żoną kierowcy od 22 lat ...całe życie sama... ech ciężko

35

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Ja jestem kierowcą od 10 lat po piecu latach ciężkiej orki gdzie wracałem w sobotę wyjeżdżałem w niedzielę oczywiście zmęczony sobota odsypianie lub chodziłem cały dzień nieprzytomny niedziela stres przed wyjazdem też jak by mnie nie było lecz wtedy jeszcze moja narzeczona i teraz żona to akceptowała to akceptowała pieniądze na wesele dom takie były plany żeby zarobić i później odpuścić sobie jazdę w między czasie poważny wypadek za granicą ciężarówka do kasacji ja na szczęście z małymi obrażeniami powiedziałem sobie że to znak od Boga że żyje żucilem kierownicę pracowałem w serwisie samochodowym lecz tylko 3 miesiące gdy szliśmy z różną i jechało auto ciężarowe głowę bym ukręcił tak mnie ciaglo do jazdy i to żona mnie namówiła do powrotu za kółko starzy kierowcy powtarzają jak zaczniesz jeździć to później west ciężko się rozstać z kierownicą później na świat przyszła nasza pierwsza córka znalazłem prace tydzień w trasie 5dni w domu i do tej pory tak jeżdżę mamy dwie wspaniałe córeczki z którymi mam się ciężko rozstać w dniu wyjazdu oczywiście jest płacz dziewczyny wyczuwają kiedy jadę w trasę no odpuszczają mnie na krok fajnie że można teraz prowadzić wideorozmowy to jakiś plus a żona i pewnie wszystkie żony kierowców mają przerąbane ciężar prowadzenia domu jest ogromny i wszystko spada na was przyjeżdżam do domu próbuje wszystko nadrobić nadgonic  lecz nie zawsze wychodzi a bywało tak że były kłótnie po czym brałem flaszkę i tyle ze wspólnych planów rodzinnych było kobiety wytrwałości wam życzę w tym trudnym życiu jest jeden plus w tym wszystkim powrót do domu i namiętne noce z żoną

36

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Hej. Czy ktoś tu jeszcze zagląda? smile Przeczytałam cały wątek, niestety to co najgorsze w tej rozłące nie jest mi obce... Jestem w związku z kierowcą już 10 lat... Myślałam, że dam radę, ale czym dalej w las, tym bardziej mnie to przerasta i frustruje. Brakuje nam (a może tylko mi) naszego wspólnego życia. Często zastanawiam się jak to jest być z kimś na co dzień, czy ja czasami tego wszystkiego nie wyolbrzymiam. Ciężko mi prowadzić /dwa życia/... Każde z nas ma w tygodniu swoje sprawy, widujemy się w weekendy. Ale ja nie potrafię się ułożyć - nie umiem żyć w dwóch trybach. Może jestem zbyt zaborcza, szukam usprawiedliwienia dla swojego beznadziejnego losu... Ale obecnie nie widzę sensu swojego życia w pojedynkę... To moje życie - wiem. Żyje się dla samego siebie... ale jak być szczęśliwym w tej samotności? Znaleźć pasję, dać się całkowicie pochłanąć przez pracę? Jak Wy to łączycie? O ile ktoś miał podobne rozterki...

37

Odp: TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Cześć. Zagląda tu ktoś jeszcze? Opowiem Wam moją historie...
Poznaliśmy się 5 lat temu, już wtedy był kierowcą ciężarówki. Na początku ciężko mi było przyzwyczaić się do jego pracy lecz z czasem jakoś to było. Po 10 miesiącach mi się oświadczył a ja się zgodziłam, byłam zakochana do szaleństwa, nie wyobrażałam sobie życia bez niego. I wtedy zaczęły się schody... jeszcze przed ślubem kupiliśmy mieszkanie, z organizacją wesela zostałam całkowicie sama, już wtedy zaczęły się pierwsze poważne kłótnie. Wszyscy mi mówił żebym się zastanowiła czy właśnie takiego życia chce, bo po ślubie nic się nie zmieni i będę żyła sama. Byłam pewna bo obiecywał, że będzie jeździł tylko do wesela a później zmienia robote. Przed ślubem okazało się, że będzie jeździł do końca roku... jesteśmy po ślubie już 2 lata a on nadal jeździ... byłam z nim kilka razy w trasie, więc wiem jak ta praca wygląda. Na codzień jestem ze wszystkim sama ale to nie jest tak, że ja tylko siedzę w domu i nic nie robie. Pracuje, zajmuje się domem, dzieci nie mamy..
Od ponad pół roku coś się zepsuło, z trasy wraca do domu co drugi weekend, wtedy prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. Jak pytam co się dzieje to on, że nic, że wszystko jest w porządku. A przecież widać, że nie jest w porządku, że coś się dzieje... nieraz zawiódł moje zaufanie jak był w trasie ale za każdym razem wybaczałam i było OK. Ostatnio Stał się nerwowy, bardzo zazdrosny mimo, że nigdy mu powodów do zazdrości nie dawałam, nigdy nawet głosu na mnie niż podniósł a ostatnio wydarł się na mnie mimo, że zadałam mu proste i niewinne pytanie... Wyolbrzymia różne rzeczy.. żeby ratować to małżeństwo sama zaczęłam robić prawo jazdy na C+E ale teraz nie wiem czy to był dobry pomysł... jestem przywyczajona do życia w samotności, a myśl o tym, że mam z kim spędzić 24/7 w kabinie mnie przeraża...
Cały czas mówi, że zmieniłby pracę, że tęskni itp ale od ponad miesiąca jest do tego stopnia źle, że poważnie zaczynam myśleć o rozwodzie...
Jestem na skraju załamania nerwowego, mam dosyć tego wszystkiego... nie wiem co robić...
Co Wy o tym myślicie? Co byście zrobili/zrobiły na moim miejscu?

Posty [ 38 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » TIR-zona czyli kafejka dla samotnych żon kierowców

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024