PatKot napisał/a:Może macie jakieś rady dla mnie początkującej.
Pozdrawiam
Witaj,
Nie ma zestawu właściwych rad. Jedyną radą jest wsłuchanie się w głębię tego co czujesz - do męża, do siebie, do dzieci.
Może to brzmi banalnie, ale uwierz mi, że to jedyna droga aby:
1) przejść przez życie Razem - jako rodzina na papierze, bo nie uzyskasz normalnego kontaktu z mężem spotykając się z nim jedynie dwa dni w tygodniu, bądź nieraz nawet rzadziej...
2) znaleźć w sobie moc, aby udźwignąć ciężar bycia dla siebie samej i waszych dzieci "matką i ojcem/ przyjacielem i opiekunem" - ta codzienność bywa różna, bywa pełna wyzwań, a bywają też spokojne fale pełne równowagi; dodatkowo wymaga decyzji - czy sama sobie poradzę z byciem kobieta i mężczyzną w domu? ( mam na myśli pełną samodzielność - dom, przemeblowania, naprawy, obowiązki domowe, itp. - szybko się zorientujesz, że masz do wyboru dwie opcje: 1- sama decyduję o wszystkim i angażuję w swoją przestrzeń fachowców, czy przyjaciół bez patrzenia na męża; 2 - czekam na niego, bo obiecał, że "razem to zrobimy, jak będzie w domu", co jest tak na prawdę nieosiągalne.
3) szukanie wewnętrznej równowagi emocjonalnej przy uczuciu rozdarcia - mam męża, ale czuję się jak samotna kobieta/ matka, bo Jego nigdy przy mnie nie ma
Jestem w związku od 7-8 lat, mamy małe dziecko. Na początku sądziłam, że to tymczasowo tak wygląda, bo to były początki mojego (...) w tej branży.
Jednak rozwój akcji szybko nadszedł i w sumie niezauważalnie, bo był to proces można powiedzieć niezauważalny - szukanie właściwej firmy, więc co jakiś czas zmiana pracy, więc i inne godziny pracy, niby widywanie się co drugi dzień, ale na kilka godzin, potem wyjazdy dłuższe, potem znowu tryb zmienny, obecnie wygląda to tak, że czuję się jak kobieta prowadząca pensjonat dla jednego stałego gościa, gdzie wiem że potrzebuje ten gość ciepła domowego, dobrego jedzenia, podstawowego komfortu (normalna łazienka, wygodne łóżko, budzenie o umówionej porze), i świętego spokoju - dobry sen, relaks przed tv/ komputerem, brak problemów.
Gdy dziecko choruje: mnie nie bierz pod uwagę, musisz sama ogarnąć temat.
Gdy chcę zaplanować wspólny wyjazd: być może się uda, ale nie rezerwuj jeszcze czasu, bo zobaczymy co będzie.
Gdy chcę w weekend wyjść na spacer: ojej..., a nie możemy posiedzieć w domu? ciągle gdzieś jeżdżę.....jestem tym zmęczony.
Gdy chcę zaprosić znajomych (swoich, bo mój (...) ich nie ma.....): ok, spoko, zobaczymy czy będę. (a jak jest, to widzę, że jest miły, ale czeka aż pójdą aby mieć spokój w domu....
Dwa dni temu był Dzień Kobiet: czekałam. poszłam w końcu spać. przyjechał - obudził z życzeniami (było to bardzo miłe); dostałam czekoladki bo wszystkie kwiaciarnie już były zamknięte.....
Takie życie to podwójna samotność i wiecznie nieuzupełnione zasoby poczucia bezpieczeństwa i docenienia w wytrwałości trwania przy sobie mimo braku wspólnej codzienności.