dziwna sytuacja z kolegą żony - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » dziwna sytuacja z kolegą żony

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 26 ]

1

Temat: dziwna sytuacja z kolegą żony

Dzień dobry,

postanowiłem napisać swoje na tym forum, gdyż chciałbym poznać opinię Pań w sprawie, która mnie spotkała...

Otóż z moją ukochaną jesteśmy małżeństwem od 17 lat (staż związku 18 lat), 2 dzieci, ustabilizowana sytuacja finansowa.

Niestety, od jakiegoś czasu totalnie nam się nie układa. Żona ma "negatywne emocje" z przeszłości, ja z teraźniejszości. Rok temu podjęta próba terapii- krótkotrwały efekt pozytywny. Seksu praktycznie brak.

Prawie 3 miesiące temu, żona oświadczyła że nie chce już naszego związku, ale abyśmy zamieszkiwali dalej razem ze względów organizacyjnych. Ona nikogo nie szuka, nie potrzebuje rozwodu, a jak sobie kogoś znajdzie to z "doskoku". Po moich wielu próbach ratowania/ budowania związku, żona powiedziała że nic nie czuje do mnie, ale spróbuje może poczuje, chce spróbować.

Powyższe info celem przedstawienia naszej sytuacji.

I teraz moje pytanie w związku z sytuacją która się pojawiła.

Niedzielne popołudnie, żona wychodzi sama na spacer do lasu. Próbuję się do niej dodzwonić, bo chcę spytać gdzie położyła moje papierosy, które mi kupiła. Próbuję kilkukrotnie w krótkich odstępach czasu, ale telefon  żony cały czas zajęty. Po ok 2 godzinach żona wraca, ja pytam gdzie są papierosy, żona wskazuje. Jakoś niewiadomo dlaczego pytam z kim rozmawiała- z mamą (moją teściową), pada odpowiedź. Po kilku minutach uświadamiam sobie, że w trakcie jej spaceru syn rozmawiał z babcią i to przez dłuższy czas. Pytam się żony co tam u babci? Teściowa zawsze podczas rozmowy wkurzy moją żonę, więc mi opowiada co ją wkurzyło. Tym razem odpowiada- dobrze. W jakiś odstępach czasu ponawiam to pytania i za każdym razem słyszę- dobrze. Nic więcej. Wysyłam sms do teściowej- "o czym z żoną tak długo rozmawialiście, że nie mogłem się dodzwonić?". Nadchodzi odpowiedź "W dniu dzisiejszym z XXXXXX nie rozmawiałam". Kolejny raz pytam żony co u babci, odpowiedź- dobrze, ciągnę za język, dalej nic więcej nie słyszę. Posyłam żonie sms, który dostałem od teściowej. Zona czyta, widać zdecydowane zaskoczenie. Opuszczam jej pokój bez słowa, żona nic nie mówi także. Następnego dnia rano w miarę "normalny" dzień. Żona zapewnia że chce ponownie coś poczuć i aby nam się udało. Temat tajemniczej rozmowy nie zostaje poruszony przez żadną ze stron. Tej nocy idę po północy do toalety. Każdy z nas ma swój pokój od dawna. Na korytarzu słyszę rozmowy. Wcześniej też takie rozmowy słyszałem. Córka dużo gada z koleżankami podczas tego okresu jak nie ma szkoły i robi to tez w późnych porach. Coś mnie tknęło i wchodzę do  pokoju żony- żona z telefonem przy uchu. Pytam z kim rozmawia. Żona wyraźnie zamurowana odpowiada że z kolegą. Pytam czy z tym co rozmawiała w niedzielę- potwierdza. Trochę zaczyna mnie nosić, mówię że wychodzę, żona nalega abym został. Sytuacja się uspokaja. Żona wyjaśnia, że to kolega poznany na forum, on ma problemy ze zdrowiem psychicznym, pomaga mu, ona też mu się zwierza i dobrze im tak. Zapewnia jednocześnie, że zależy jej aby nasze małżeństwo trwało dalej. Mając ten sam cel na względzie, staram się puścić zdarzenie w niepamięć. Nie wychodzi mi to za cholera, głowa pełna domysłów, ale w tym temacie nie rozmawiamy już dalej. W między czasie próbujemy budować nasz związek od nowa, z różnymi efektami, ale generalnie idziemy do przodu, powoli ale do przodu. Nadchodzi końcówka maja- 40 urodziny żony. Razem z dziećmi jedziemy na 2 dni nad morze. Szykujemy przyjęcie, spędzamy czas razem, zapewniamy żonie relaks w saunie, wspólny obiad. Genaralnie jest dobrze. Przed powrotem postanawiamy odwiedzić jeszcze inną plaże na 5 minut, aby zrobić "papa morze". Żona zostaje z tyłu, cyka selfi, następnie coś robi na telefonie. Podchodzę i pytam co robi. Rozmawiam. Z kim. Z kolegą. Sytuacja nieprzyjemna i tyle. Po powrocie i kilku dniach żona ponownie zapewnia że chce ratować związek. Pytam czy zerwie kontakt z kolegą. Oświadcza, iż nie bedzie mnie kłamać,  nie zamierza zerwać tego kontaktu. Odpowiedź pada wprost, bez żadnej refleksji i w sposób tak zdecydowany, że jeszcze nigdy jej decyzja nie była tak stanowcza.

I ten moment był dla mnie najbardziej przykry w tej całej sytuacji. To ona daje mi najwięcej do myślenia. Spowodował, iż mocno się zawiodłem na żonie, że nie jestem dla niej ważny. Ponadto poczułem, iż pomimo tego iż dalej chciałbym ratować małżeństwo to odsunąłem się teraz bardzo daleko.

W trakcie moich prób wyjaśnianienia sprawy, słyszę iż żona ma prawo mieć znajomych, nie będę jak dobierał kolegów, nie musi mi się z niczego tłumaczyć, to ja mam paranoje jakieś, jestem psychiczny, dopowiadam sobie. Generalnie zawsze kończy się rozmowa niemiło dla każdej ze stron. Żona mówi, że to tylko kolega, nic ich nie łączy, ale nie zrezygnuje, bo j.w.

Szanowne Panie!

Napiszcie mi proszę jak wy oceniacie naszą sytuację. Nie mam się do kogo z tym zwrócić. Mój jedyny przyjaciel, jest także dobrym znajomym mojej żony, wielokrotnie przez każdego z nas był informowany o naszych problemach, zawsze dla każdej ze stron był obiektywny, ale o tej sytuacji nie potrafię mu jakoś powiedzieć.

Bardzo będę zobowiązany za Wasze opinie.

Z góry dziękuję i pozdrawiam...

MACIEQ

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Mr_Str4nger (2020-06-17 11:05:39)

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Kobietą nie jestem, ale jedno widzę wyraźnie - Wasze małżeństwo jest dziś fikcją. Musicie jasno zdecydować co dalej. Próbujecie to skleić (terapia, wspólna praca, etc), albo każdy idzie w swoją stronę. Półśrodki, na jakie się umówiliście - to nóż wbity w zadek. Kłuje przy każdym ruchu i nie pozwala ani na chwilę usiąść i odpocząć. Tego nie wolno ciągnąć dłużej. Wóz, albo przewóz.
Nie wiem jak bardzo na żonie Ci dziś zależy. W ostateczności masz jeszcze możliwość eksperymentu. Puść ją wolno. Niech robi co chce, spotyka się z kim chce. Może odlecieć bezpowrotnie. Ale istnieje szansa, że jeśli się sparzy, albo się ocknie - wróci. Tyle, że będziesz musiał żyć ze świadomością, że przez jakiś okres czasu była z kimś innym. Nie wiem czy nie stałoby się to przyczynkiem do Twojej frustracji.

3

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony
macieq napisał/a:

W trakcie moich prób wyjaśnianienia sprawy, słyszę iż żona ma prawo mieć znajomych, nie będę jak dobierał kolegów, nie musi mi się z niczego tłumaczyć, to ja mam paranoje jakieś, jestem psychiczny, dopowiadam sobie. Generalnie zawsze kończy się rozmowa niemiło dla każdej ze stron. Żona mówi, że to tylko kolega, nic ich nie łączy, ale nie zrezygnuje, bo j.w.

No wiesz, skoro jesteś aż tak zazdrosny i nie potrafisz zaufać i uszanować żony to faktycznie odpuść sobie ratowanie związku.

Związek dwojga to w dużym uproszczeniu: ja on i my. czyli mam swój świat (znajomych, pasje, sprawy, uczucia) partner ma swój i one się pokrywają TYLKO w jakiejś części tworząc nasz świat.

To ze się oddaliliście przez kryzys i żona znalazła przyjaciela/kolegę czy kogoś tam kto pomaga jej to przejść to normalne i nie ma nic w tym złego, to ze Cię okłamuje oznacza że wie że nie zrozumiesz, to że nie rozumiesz jej potrzeb to przykre.

Rozumiem że domniemywasz że zostałeś zdradzony - być może, ale podstawą każdej zdrowej relacji jest zaufanie. Skoro jej nie wierzysz to nie ma sensu w to dalej brnąć bez względu czy to prawda czy nie

4

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony
Johna napisał/a:

No wiesz, skoro jesteś aż tak zazdrosny i nie potrafisz zaufać i uszanować żony to faktycznie odpuść sobie ratowanie związku.

Bez jaj. Serio uważasz, że zwracanie uwagi na ewidentne tuszowanie kontaktów z mężczyzną, który zdecydowanie nie jest tylko kolegą to brak zaufania i szacunku dla żony?

5

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Z mojej, kobiecej perspektywy, to Twoja żona nie gra fair. Nie chodzi o to, że ma kolegę, z którym rozmawia, bo w normalnych okolicznościach uznałabym, że to jej sporawa i Ty nie musisz wyrażać zgody na każdą jej znajomość, a Twoje zachowanie jest oznaką zazdrości po prostu, czyli poczucia zagrożenia i Twojej niewiary w to, że jesteś najważniejszy a reszta facetów/kumpli to „tło”.
Ale wszystko zmienia fakt, że jesteście w kryzysie i ponoć oboje wykazujecie inicjatywę, aby Wasz związek odbudować/wzmocnić. Zatem kontakt z kolegą, z którym Twoja żona dzieli się swoim światem, myślami zamiast z Tobą, a w konsekwencji to z nim buduje bliskość zamiast z Tobą, przeczy jej deklarowanym intencjom o odbudowie Waszej więzi.
Podejrzewam, że tamta relacja jest dla niej bardzo ważna, jeśli pomaga temu facetowi, bo dzięki temu czuje się ważna i potrzebna, więc buduje to jej poczucie własnej wartości. Ale ona buduje swoją samoocenę Twoim kosztem. Nie liczy się z Tobą w sytuacji, gdy jesteście w kryzysie i jej energia powinna pójść na współpracę z Tobą, aby ten kryzys pokonać.

6

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Dziękuję za pierwsze odpowiedzi na założony wątek...

Dodać muszę, iż żona przez cały nasz związek była niesamowicie zazdrosna, nigdy tego wprost nie powiedziała, ale jak rzuciłem jakiś żart do koleżanki na imprezie to foch był murowany i to na długo.

Mało czego jestem pewien, ale tego że jak by była odwrotna sytuacja to napewno już dawno bylibyśmy po rozwodzie i to już po pierwszej akcji.

Dlatego co najmniej niezrozumiałe jest dla mnie jej postępowanie, bagatelizowanie problemu, nie liczenie się z tym że to rodzi moje podejrzenia (niezależne od mojej woli!). To jest dla mnie problem. Nie to co się wydarzyło. Naprawdę chciałbym aby się nam udało i jestem w stanie "zapomnieć" to co było, ale nie daje mi spokoju i obawiam się że nigdy mi nie da co jest między nimi obecnie... Tak zakładam...

7

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

A ja tak się zastanawiam,

skoro ona już 3 miesiące temu powiedziała Ci, że nic już z Waszej relacji nie będzie, to na co Ty czekasz? Czemu zamiast pisać pozew o rozwód to doszukujesz się tego, z kim ona rozmawia i ile?
Przecież wprost wiesz, że ona do Ciebie nic nie czuje i może znajdzie sobie kogoś z doskoku?

Te teksty o tym, że może ona coś poczuje to są po to, żeby jej się wygodnie mieszkało i żeby nie musiała przechodzić batalii rozwodowej. Ona już nic do Ciebie nie poczuje. Bo miłość nie jest czymś co sobie odchodzi i wraca.

8

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Jeszcze jedno uzupełnienie, sorki, ale towarzyszą mi ogromne emocje jak tutaj piszę, więc sobie dopisuję...

Jakiś czas, stosunkowo krótki, po pierwszym jej oświadczeniu że nie chce już być razem, powiedziała mi podczas jakieś spokojnej rozmowy że nie spodziewała się takiej mojej reakcji. Myślała, iż wpadnę w szał, będę jej zrobić "wypad", a nie próbował ratować małżeństwo. Teraz, jak wyraźnie sygnalizuję i mówię wprost, iż nie będzie naszego związku jak nie zerwie kontaktów z kolegą, to słyszę iż to moja decyzja i ja nie chcę ratować związku, a ona chce.

Byłbym wdzięczny za komentarze również do tego, bowiem też dla mnie dziwne się to wydaje...

9

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Piszesz, że macie osobne pokoje od dawna - może już nie ma czego ratować i trzeba ''puścić'' żonę wolno?

10 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-06-17 12:35:52)

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony
macieq napisał/a:

Jeszcze jedno uzupełnienie, sorki, ale towarzyszą mi ogromne emocje jak tutaj piszę, więc sobie dopisuję...

Jakiś czas, stosunkowo krótki, po pierwszym jej oświadczeniu że nie chce już być razem, powiedziała mi podczas jakieś spokojnej rozmowy że nie spodziewała się takiej mojej reakcji. Myślała, iż wpadnę w szał, będę jej zrobić "wypad", a nie próbował ratować małżeństwo. Teraz, jak wyraźnie sygnalizuję i mówię wprost, iż nie będzie naszego związku jak nie zerwie kontaktów z kolegą, to słyszę iż to moja decyzja i ja nie chcę ratować związku, a ona chce.

Byłbym wdzięczny za komentarze również do tego, bowiem też dla mnie dziwne się to wydaje...

Nic w tym dziwnego. Wszystko jest spójne.
Opisujesz lata małżeństwa z zazdrosną żoną, która strzelała fochy, jak zauważyła reakcje innych kobiet na Ciebie. Oznacza to, że nie czuła się pewnie. Najprawdopodobniej jej niestabilna samoocena dawała o sobie znać. Wtedy czuła się nikim, a teraz, gdy ma zainteresowanie jakiegoś faceta, to czuje się kimś. Dlatego tak trudno jej zrezygnować z tamtej relacji.

Jej zaskoczenie Twoją spokojną reakcją, może wynikać z tego, że dojrzała do rozstania, w głowie już miała ułożone różne scenariusze na Twoją reakcję, ale nie taką, jaką jej zafundowałeś. Nie spodziewała się chęci naprawy związku z Twojej strony, ale przypieczętowanie jego zakończenia i to w niewybredny sposób. Nie jesteś chyba wzorem opanowania na codzień? ;-)
Uznała zatem, że pomimo, że Ciebie nie kocha, to może Twoja miłość wystarczy, może ona się przekona do Ciebie.
Nie zmienia to faktu, że jej deklaracja to tylko słowa, które nie mają żadnego odzwierciedlenia w czynach.
Być może nawet ten kolega był bezpośrednim impulsem do rozstania z Tobą. A może po latach posuchy jej pasuje, że z jednej strony mężowi zależy, a z drugiej jest opcja w postaci kolegi na horyzoncie, więc pławi się teraz w jakimś rodzaju „wszechmocy”.

Jedno jest dla mnie jasne, Ty niewiele dla niej obecnie znaczysz.

11

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Dziękuję wszystkim, czyta się to bólem, ale piszcie proszę dalej, w takim sam bezpośredni sposób- bez pocieszania tylko wasze zdanie. Dziękuję...

12

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony
macieq napisał/a:

Jakiś czas, stosunkowo krótki, po pierwszym jej oświadczeniu że nie chce już być razem, powiedziała mi podczas jakieś spokojnej rozmowy że nie spodziewała się takiej mojej reakcji. Myślała, iż wpadnę w szał, będę jej zrobić "wypad", a nie próbował ratować małżeństwo. Teraz, jak wyraźnie sygnalizuję i mówię wprost, iż nie będzie naszego związku jak nie zerwie kontaktów z kolegą, to słyszę iż to moja decyzja i ja nie chcę ratować związku, a ona chce.

Jej zachowanie jest znamienne. Chciała, żebyś się wkurzał i wściekał, bo to ułatwiłoby jej decyzję. Nie miałaby wyrzutów sumienia, że robi Ci krzywdę. Z tego samego powodu będzie czepiać się każdego, nawet wyimaginowanego argumentu, przemawiającego za tezą, że Ty już nie chcesz niczego ratować. Tak byłoby jej łatwiej. Sama sobie mogłaby tłumaczyć, że to nie ona wszystko popsuła, tylko wina jest też po Twojej stronie.
Ale nie mam dobrych wieści, bo takie stanowisko oznacza, że ona podjęła już decyzję o swojej przyszłości.
Pozostaje Ci to o czym wspomniałem - jasno postawić sprawę. Musicie się zgodzić w temacie tego czy chcecie ratować związek, czy nie chcecie. Jeśli nie - każdy idzie w swoją stronę i przestajesz patrzeć w jej telefon. Jeśli tak - ona nie może Cię okłamywać, ani tym bardziej z nikim romansować.
Bez względu na wybrany wariant - spróbuj unikać atakowania jej. Jak będziesz jej agresywnie próbował coś udowadniać, szukać haków, będziesz tylko ułatwiał jej decyzję. Ona teraz właśnie tego od Ciebie oczekuje. Żebyś niejako decyzję podjął za nią.

13

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Klasyka gatunku, tego typu wątków na forum jest zatrzęsienie, bardzo mi przykro z Twojego powodu, z tej mąki raczej chleba już nie będzie. Pamiętaj, że życie masz jedno.
Nie uratuje się małżeństwa żyjąc jak lokatorzy z kolegą w tle.... "kolegą" wink neutral

14

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Podobnie jak Lady Loka nie rozumiem Twojej logiki Autorze. Dla mnie dziwna sytuacja to jest tu nie z kolega zony tylko z Toba. Zona Ci mowi   wprost, ze nic nie czuje do Ciebie ale se miejszkajmy razem a ona moze bedzie chciala to ratowac ale przy okazji moze sobie kogos z doskoku znajdzie a Ty sie na to godzisz a potem masz pretensje o kontakt z kolega. Przeciez ona robi dokladnie to na co sie zgodziles w ramach Waszego "dziwnego ukladu" czyli niby jest z Toba ale ma na boku "kolege". To albo sie na to godzisz i nie wnikasz z kim o czym rozmawia tylko cieszysz sie ze masz obojetna na Twoja osobe wspollokatorke ktora jest formalnie Twoja zona albo dziekujesz jej za ta oferte i skladasz pozew rozwodowy. Bo ja o ratowaniu rodziny poprzez niezobowiazujace kontakty z innymi panami nigdy nie slyszalam. Albo sie ratuje zwiazek i wszystkie rece na poklad albo sie rozchodzi i szuka wrazen z kims innym. A tak ona sobie zapewnila fajny ukladzik w ktorym Ciebie trzyma w zapasie a  sama tnie bajere z innym. Jak sie jej z nim uda to Cie kopnie w tylek ostatecznie a jak nie to wtedy dolaczy do projektu "ratujmy nasze malzenstwo".A Ty sie na to zgodziles.... Dla mnie to jakas abstrakcja.

15

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

gdybym miała podobną sytuację - dążyłabym chyba do porządkowania spraw majątkowych, powoli, polubownie..  jak chce "naprawiać, próbować, życ obok" ok - ale niech widzi że nie zatrzymywałabym i jak chce rozwodu (a chyba nie chce wniosku sama składać??) to byłabym przygotowana...

16

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony
feniks35 napisał/a:

Podobnie jak Lady Loka nie rozumiem Twojej logiki Autorze. Dla mnie dziwna sytuacja to jest tu nie z kolega zony tylko z Toba. Zona Ci mowi   wprost, ze nic nie czuje do Ciebie ale se miejszkajmy razem a ona moze bedzie chciala to ratowac ale przy okazji moze sobie kogos z doskoku znajdzie a Ty sie na to godzisz a potem masz pretensje o kontakt z kolega. Przeciez ona robi dokladnie to na co sie zgodziles w ramach Waszego "dziwnego ukladu" czyli niby jest z Toba ale ma na boku "kolege". To albo sie na to godzisz i nie wnikasz z kim o czym rozmawia tylko cieszysz sie ze masz obojetna na Twoja osobe wspollokatorke ktora jest formalnie Twoja zona albo dziekujesz jej za ta oferte i skladasz pozew rozwodowy. Bo ja o ratowaniu rodziny poprzez niezobowiazujace kontakty z innymi panami nigdy nie slyszalam. Albo sie ratuje zwiazek i wszystkie rece na poklad albo sie rozchodzi i szuka wrazen z kims innym. A tak ona sobie zapewnila fajny ukladzik w ktorym Ciebie trzyma w zapasie a  sama tnie bajere z innym. Jak sie jej z nim uda to Cie kopnie w tylek ostatecznie a jak nie to wtedy dolaczy do projektu "ratujmy nasze malzenstwo".A Ty sie na to zgodziles.... Dla mnie to jakas abstrakcja.

dokładnie. Nieżle sobie to żonka wykombinowała :-)

17

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Twoja jeszcze małżonka ciągle bada sobie grunt, jest ze swoim kolegą w czasie narzeczeństwa, po czym wraca do domu. Domu, w którym zapłacony jest prąd, pełna lodówka i takie tam...

Zabezpieczyłeś sobie tyły? Zbierasz dowody? Trzymasz rękę na oszczędnościach? Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny.
Sorry, ale Twoja jm odleciała mentalnie. Jestem przekonana, że również fizycznie - w końcu to dorośli ludzie. A na taką okoliczność, jak rozwód musisz być przygotowany.

18

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Ponownie dziękuję za wypowiedzi w mojej sprawie.

Wyjaśniam, bo były pytania/ zdziwienia czemu ja to robię, że to ze mną jest problem. Bo żyję jakąś nadzieją, że będzie dobrze. Wasze wypowiedzi, choć przykro się czyta, uświadamiają mi to co do tej pory było tylko najgorszymi myślami, które za wszelką cenę starałem się odpędzać ze wszystkich sił. Ja nie patrzę na sprawę obiektywnie, nie myślę racjonalnie. Nie było wypowiedzi, którą chciałem przeczytać- tak czepiasz się, to tylko kolega, nocne rozmowy są w porządku, posyłanie kolegom selfi z rodzinego wyjazdu to normalka. Nawet koleżanka Johna napisała że mam odpuścić ratowanie związku.

W ciągu dnia kolejny raz żona powiedziała, że nie zrezygnuje z kontaktu. Spytałem jeszcze dlaczego chce- bo widzi plusy. Pytam jakie są zalety. W odpowiedzi usłyszałem, że względy "organizacyjne" mają dużo plusów. Pytam, a jakie ja mam zalety? Dowiedziałem się że żadnych. Pytam o zaufanie do mnie- trochę tak. trochę nie. Mówię, iż z iloczyn logiczny 0 i 1=0 , czyli nie ma zaufania. Żona potwierdza, tak nie mam zaufania.

No więc jak wszystko tak logicznie zestawimy to macie racje.

Poczytam jeszcze rano, może jeszcze coś dojdzie z wypowiedzi. Żona z kolegą na forum też po nocy pisała.

Pozwolę sobie poinformować Was później o dalszym przebiegu sprawy.

Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc. przykrą w odbiorze, ale takiej właśnie potrzebowałem- szczerej i racjonalnej...

19

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony
macieq napisał/a:

Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc. przykrą w odbiorze, ale takiej właśnie potrzebowałem- szczerej i racjonalnej...

Czasem lepiej wcześniej dostać kijem w tyłek niż później pałą w łeb. Im szybciej zrozumiesz że tu nie ma czego ratować tym łatwiej będzie Ci to potem odchorować. Brutalne,  ale prawdziwe.
Trzymaj się mocno!

20 Ostatnio edytowany przez josz (2020-06-17 22:30:50)

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Zastanawiam się tylko po co w kółko wałkujesz z żoną temat owego kolegi tak, jakbyś chciał odczarować rzeczywistość?
Zwrócono Ci już tutaj uwagę na to, że głównym problemem nie jest kontakt żony z nowym znajomym,  tylko kiepski stan Waszego małżeństwa oraz "jasne " stanowisko Twojej żony.
Jasne o tyle, że wyłożyła karty na stół przyznając, że "nie chce już naszego związku", jednak mętne, bo wymyśliła sobie wolny związek i Ciebie, "oficjalnego" małżonka w roli jelenia...do czasu.
Jest tylko Twoim wyborem, czy zgadzasz się na taki układ. Wiercenie żonie dziury w brzuchu w oczekiwaniu nagłego zwrotu akcji, jest z Twojej strony naiwnością. Twoja żona tymczasem bada teren szukając wrażeń na boku, dała sobie takie prawo, nie licząc się zupełnie z Twoim zdaniem.
Nagły zwrot akcji nastąpi gdy ona nawiąże romans i zakocha się w tym, czy innym "tylko koledze". Wtedy po prostu pokaże Ci drzwi.
Dziwne, że bardziej przeszkadza Ci jej kontakt z tym facetem, niż mieszkanie w oddzielnych pokojach. Obawiam się, że zbyt późno ocknąłeś się, a przede wszystkim w pojedynkę głową muru nie przebijesz, ona już nie chce.

macieq napisał/a:

Po moich wielu próbach ratowania/ budowania związku, żona powiedziała że nic nie czuje do mnie, ale spróbuje może poczuje, chce spróbować.

Uwierz w to, co powiedziała najpierw, a nie trzymaj się niczym tonący brzytwy tego ochłapu, jaki rzuciła Ci na koniec dla świętego spokoju, tę marną niteczkę na której trzyma Cię jeszcze w pobliżu z "powodów organizacyjnych".
Radziłabym zdystansowanie się do niej, zajęcie sobą i dziećmi,  wprowadzenie metody 34 kroków, przede wszystkim odpuszczenie tematu "kolegi" i ewentualną obserwację, choć w metodzie 34 napisano "nie śledź", to jednak dobry dowód, nie jest zły wink i zacznij powoli układać sobie w głowie temat rozwodu i formalnego rozstania.

21

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

to super, że chcesz ratować małżeństwo, ale w pojedynkę nie dasz rady. Twoja żona traktuje Cię jak wspollokatora. Na Twoich oczach flirtuje sobie z jakimś fagasem i wprost oświadcza, że nie zamierza przestać. A Ty cierpliwie znosisz, licząc na cud. Uwierz, że gdyby zależało jej na waszym malzenstwie, widzialbyś to. 
Mydli Ci oczy mowiąc, że będzie probowała. To taka gadka na odczepnego, żebyś przestał jej truć tyłek. Nie ratuje się malzenstwa uskuteczniając nocne gadki z typami, gdzie mąż śpi w osobnym pokoju. Przykre, ale jedyna sensowna rada to jak wcześniej napisal Mr_Str4nger, żeby puścić ją wolno. Może się sparzy i ocknie. Albo totalnie odfrunie i nigdy nie wróci. Bo to, co jest teraz to jakaś parodia.

22

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Dzień dobry,

ponownie wszystkim dziękuję za pomoc, to było dla mnie ważne i potrzebne.

Wasze wypowiedzi potwierdziły myśli, których za żadną cholerę nie chciałem dopuścić do siebie.

Rozmawialiśmy tak trochę z żoną, dowiedziałem się kilku nowych spraw od żony między innymi o jakości seksu- było to różnie, natomiast żyłem w przekonianiu żę jak był to było dobrze ("Mxxxxxxx to był najlepszy seks na świecie!). Ponadto sama z siebie rzuciła stwierdzenie, że "nie zrezygnuje z kolegi, bo coś tam...". Cholernie boli świadomość, że osoba która podobno cię kochała (nawet w czasie przeszłym) uważa że jesteś "coś tam". Mogę mieć tylko nadzieję, iż określenie to padło po to, aby sprawić mi specjalnie przykrość. Jakoś czułem jej ulgę, iż to ja już "nie chcę".

Generalnie stanowisko żony nie uległo zmianie.

Jest wola obu stron na polubowne załatwienie wszelkich formalności oraz w szczególności mamy się kierować dobrem dzieci.

Najbardziej przykre w tym wszystkim dla mnie jest to, że podczas tej "ostatniej" rozmowy łzy mi się cisnęły (i wychodziły nawet!), natomiast żona cały czas pozostawała z pokerową twarzą i podsumowała, iż nie wyszło to trudno.

Jakbym kiedyś miał wnukom przy kominku opowiadać z mojej perspektywy co się wydarzyło między nami, dlaczego MOIM zdaniem to się nie udało, to zrobiłbym ctrl c + ctrl v (kopiuj- wklej) wypowiedź z tego forum, która najlepiej ze wszyskich oddaje to co czuję:
"

Z mojej, kobiecej perspektywy, to Twoja żona nie gra fair. Nie chodzi o to, że ma kolegę, z którym rozmawia, bo w normalnych okolicznościach uznałabym, że to jej sporawa i Ty nie musisz wyrażać zgody na każdą jej znajomość, a Twoje zachowanie jest oznaką zazdrości po prostu, czyli poczucia zagrożenia i Twojej niewiary w to, że jesteś najważniejszy a reszta facetów/kumpli to „tło”.
Ale wszystko zmienia fakt, że jesteście w kryzysie i ponoć oboje wykazujecie inicjatywę, aby Wasz związek odbudować/wzmocnić. Zatem kontakt z kolegą, z którym Twoja żona dzieli się swoim światem, myślami zamiast z Tobą, a w konsekwencji to z nim buduje bliskość zamiast z Tobą, przeczy jej deklarowanym intencjom o odbudowie Waszej więzi.
Podejrzewam, że tamta relacja jest dla niej bardzo ważna, jeśli pomaga temu facetowi, bo dzięki temu czuje się ważna i potrzebna, więc buduje to jej poczucie własnej wartości. Ale ona buduje swoją samoocenę Twoim kosztem. Nie liczy się z Tobą w sytuacji, gdy jesteście w kryzysie i jej energia powinna pójść na współpracę z Tobą, aby ten kryzys pokonać.

"

Jednakże mam postanowienie, że to już pozostanie tylko i wyłącznie do mojej wiadomości.



W każdej, dosłownie w każdej, Waszej wypowiedzi znalazłem coś co pomogło mi się z tym pogodzić (może za wcześnie okrślone, ale napewno uspokoić i uświadomić).

Dziękuję Wam wszystkim za to!
Jesteście Wielcy!

Pozdrawiam Was serdecznie...

Maciek

23

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony
macieq napisał/a:

Otóż z moją ukochaną jesteśmy ....  Seksu praktycznie brak.

Nie ma seksu, nie ma związku.


Prawie 3 miesiące temu, żona oświadczyła że nie chce już naszego związku, ale abyśmy zamieszkiwali dalej razem ze względów organizacyjnych.

Niepotrzebnie Ci namieszała w głowie. I tak wiadomo, że żyjecie osobno, bo nie ma seksu.



Po moich wielu próbach ratowania/ budowania związku, żona powiedziała że nic nie czuje do mnie, ale spróbuje może poczuje, chce spróbować.

Próby ratowania są jak próby rozkochania kogoś w sobie. Czyli uporczywe podrywanie osoby, która wcale z Tobą nie chce być. Co gorsze -- tracisz w oczach tej osoby. To sytuacja bez wyjścia niestety.

Co robić? Jak żyć Panie Premierze?      Otóż trzeba wstać z kolan, zacząć sobie żyć po swojemu... a może i tak druga osoba się w Tobie zakocha, pobiegnie za Tobą...   choć to mało prawdopodobne... pewnie się ucieszy, że idziesz w swoją stronę.



... Pytam czy zerwie kontakt z kolegą. Oświadcza, iż nie bedzie mnie kłamać,  nie zamierza zerwać tego kontaktu. Odpowiedź pada wprost, bez żadnej refleksji i w sposób tak zdecydowany, że jeszcze nigdy jej decyzja nie była tak stanowcza.

O rany! Nie ma seksu, żyjecie w osobnych pokojach, ona z kimś tam flirtuje... a Ty jak ten pies ogrodnika...


I ten moment był dla mnie najbardziej przykry w tej całej sytuacji. To ona daje mi najwięcej do myślenia. Spowodował, iż mocno się zawiodłem na żonie, że nie jestem dla niej ważny. Ponadto poczułem, iż pomimo tego iż dalej chciałbym ratować małżeństwo to odsunąłem się teraz bardzo daleko.

I dobrze że się odsunąłeś. Może ona sobie poukłada priorytety. Jak jesteś ważny, to trochę pflirtuje i nie odejdzie.


W trakcie moich prób wyjaśnianienia sprawy, słyszę iż żona ma prawo mieć znajomych,

Ma rację. Nawet może mieć kolegę i nocne rozmowy z nim. W końcu i tak nie towarzyszysz jej w nocy...



nie będę jak dobierał kolegów, nie musi mi się z niczego tłumaczyć, to ja mam paranoje jakieś, jestem psychiczny, dopowiadam sobie. Generalnie zawsze kończy się rozmowa niemiło dla każdej ze stron. Żona mówi, że to tylko kolega, nic ich nie łączy, ale nie zrezygnuje, bo j.w.

Ale o co Ci chodzi? Aby nie doszło do seksu? Czy może kolega zabierze Ci miłość żony?
Zauroczyla się chwilowo i głupio robi... najpierw mówi mężowi, że go nie kocha, że będziecie żyli osobno. Potem gdzieś w lesie rozmawia, potem rozmawia wieczorami, puszcza selfie z rodzinnego wypadu.

W całej tej sytuacji niebezpieczne jest iż powiedziała, że kolega jest psychiczny... ale cóż... najwyżej jej trochę dopiecze...



Ja bym na twoim miejscu się odsunął nieco. Zajął sobą i poczekał aż jej flirtowanie się znudzi. Być może będzie dążyła do seksu... i być może zdradzi. Ale potem się wychłodzi i wróci do Ciebie. Szkoda tylko, że Ty musisz brać w tym udział ... oj szkoda... bo twoich emocji się już nie naprawi. Zadzior w duszy pozostanie...

24

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Ehh, a ja Cię chłopie doskonale rozumiem, dlaczego tak trwałeś w tej sytuacji, pomimo tego, że w Twoim małżeństwie pojawiło się ciało obce. Też bym chciał walczyć, dla siebie, dla nas, dla dobra dzieci. Jednak w Twoim przypadku żona kompletnie skapitulowała.

Powodzenia.

25

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

szkoda, ze się ludziom tak czasem pier...oli życie. Że jedno kocha i dmucha rozpaczliwie w to małżenskie ognisko, aby wzniecić jakieś iskry a druga strona ma wylane zupełnie, bo już nie kocha. Serce boli. Trzymaj się Macieq. Nie będzie Ci łatwo.

26 Ostatnio edytowany przez starr (2020-06-18 22:56:14)

Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony

Dam Ci 34 dobre rady, jak przetrwać najgorsze, jak podnieść swoje poczucie wartości w sytuacji w jakiej się znalazłeś:

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.

2.Nie dzwoń często.

3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.

4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.

5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.

6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz
wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.

7.Nie proś o wsparcie duchowe.

8.Nie kupuj prezentów.

9.Nie planuj wspólnych spotkań.

10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.

11.Nie mów "kocham Cię".

12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.

13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.

14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.

15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.

16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.

17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.

18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.

19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.

20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.

21.Nie trać kontroli nad sobą.

22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.

23.Nie rozmawiaj o uczuciach.

24.Bądź cierpliwy.

25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.

26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.

27.Dbaj o siebie.

28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.

29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić ,

Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.

30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.

31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.

32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.

33.Nie poddawaj się.

34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Wykuj na blachę i stosuj.
Twojego małżeństwa to nie uratuje, ale sam poczujesz, ze Ci będzie lepiej samemu ze sobą.

Posty [ 26 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » dziwna sytuacja z kolegą żony

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024