Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 127 z 127 ]

66

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

No właśnie.....

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Zdziwiła byś się Elu ,ale zawartość torebki pań poprzez rys historyczny też była badana i może cię rozczaruje ,ale tam miało co się zmieniło.Zawsze jest w niej coś ciężkiego ,coś co przy uderzeniu sprawia ból .Tak w temacie ,to faceci pierwsi zaczeli nosić buty na obcasach ,no całkiem niedawno ,później im przeszło ,także spodnie rurki to nie wasz wymysł by podkreślić pupe ,no cóż ,nie da się zaprzeczyć.A wracając do autorki tematu ,naprawdę jest mi ciebie szkoda bo masz bardzo trzeźwe spojrzenie na życie ,tylko męża który jeszcze nie dorósł.

68

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

A po co mieliby żałować?
Czasami może będą mieli jakiś sentyment, bo ludzki mózg ma tendencję do idealizowania przeszłości. Z biegiem czasu zacierają się przykre wspomnienia, chętniej odtwarzamy te pozytywne zdarzenia, więc pewnie z biegiem czasu tak stanie się i w przypadku związków zakończonych zdradą.
Pain, nie przyszło Ci do głowy, że tak miało być? Przecież może się okazać, że Ty i on znajdziecie osoby bardziej dla Was odpowiednie, bo w istocie na obecnym etapie życia się dla siebie nie nadawaliście, bo dobrze było Wam kiedyś, ale ludzie się zmieniają i czasami już im razem zwyczajnie nie po drodze.

69

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Dokładnie ,ludzie się zmieniają i jesli małżonkowie poprzez liczne kompromisy tego chwilowego rozjechania nie kompensuja ,tylko idą na łatwiznę ,kiedy żyją swoim obrazem sprzed lat ,typu ja taki piękny ,bogaty i atrakcyjny ,wszystkie mnie pragną i chcą ,oraz za tą górką piękniej pachnie siano niż u mnie w stodole ,to wychodzi co wyszło u autorki.Tylko gdzie tutaj odpowiedzialność? Zresztą czy ktoś widzi w naszych czasach odpowiedzialność za cokolwiek u kogokolwiek?

70

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

W torebce to mam drogie kosmetyki i smartfona, i parę  rzeczy które  mogłyby się uszkodzić,  przy waleniu kogoś.tą torebką.
A co do związków,  zależy co kto nazywa odpowiedzialnością, bo jak tłumienie w sobie złych uczuć  do drugiej połówki  i wyjaśnienie jej tego jak dzieci pójdą  z domu, to żaden dobry uczynek.

71

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Wiesz Elu ,nie rozumiem ,czy raczej nie czuję ,twojego ostatniego akapitu.

72

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Może na takie momenty najlepsze będą jakieś filmy akcji albo westerny? smile Ostatnio leciał gdzieś klasyk Sergio Leone z Clintem Eastwood'em : "Dobry, zły i brzydki" big_smile

Wracając do tematu wątku, to chyba Pain chodziło o to, czy osoby, które zdradziły swoich partnerów czują, choć przez pewien czas, wyrzuty sumienia z powodu rozpadu związku. Może nie chodzi tutaj o ciągłe umartwianie się czy rozpamiętywanie, że komuś się życie rozwaliło, ale raczej brak  tych negatywnych emocji w stosunku do byłego partnera. Wiadomo, że osoba zdradzona będzie poprzez dłuższy czas takowe mieć, póki się nie podniesie i nie ułoży sobie życia na nowo. Natomiast zdradzacz podejmując decyzję o odejściu, nie będąc usatysfakcjonowany z życia z dotychczasowym partnerem, może po prostu odejść z godnością albo jeszcze dowalić osobie zdradzonej z sobie tylko znanych powodów. Wiadomo, że jeśli się człowiek zakochuje, to może być ślepy na to, co wyrządza drugiej osobie, ale po czasie może być mu zwyczajnie przykro, chociaż wiadomo, że nie będzie się specjalnie litował nad tym, że zdecydował się zacząć nowe życie. Dużo pewnie zależy od okoliczności rozstania czy samej zdrady itp..

73

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
Ela210 napisał/a:

A co do związków,  zależy co kto nazywa odpowiedzialnością, bo jak tłumienie w sobie złych uczuć  do drugiej połówki  i wyjaśnienie jej tego jak dzieci pójdą  z domu, to żaden dobry uczynek.

A to się zgadzam. Jeśli uczucia mojego męża się zmieniły - to TRUDNO. Bywa, życie. Nie chciałabym, by został ze mną "dla dzieci" lub z wygody, a odszedł za np 10 lat jak juz dzieci beda samodzielne bardziej. Po pierwsze czułabym się jak jakieś piąte koło u wozu, a po drugie zabrałby mi czas i możliwość, by poznać kogoś, kto będzie mnie kochał z wzajemnością i z kim będę mogła iść przez resztę życia.
Dla mnie strata czasu i energii.

74 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-06-09 12:32:36)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Nie wierzę w wyrzuty sumienia zdrajców.
Jak już wiele razy pisałam, żeby przekroczyć granicę zdrady trzeba mieć specyficzne predyspozycje. Albo zamiast niedorozwiniętego sumienia ma się dobrze wykształcony cynizm, albo zaniżone lub chwiejne poczucie własnej wartości i kompleksy, a to wymaga ciągłych działań w celu odsuwania myśli związanych z niską samooceną i udowadnianiem swojej wartości/atrakcyjności poprzez różnorakie zabiegi, w tym zdradę.
W przypadku cyników, trudno mówić o wyrzutach sumienia - oni zracjonalizują sobie dosłownie wszystko => patrz posty Garego.
W przypadku tych drugich, taki żal oznaczałby podważenie własnej „świetności” i narażenie się na spadek samopoczucia i samooceny, więc raczej będą na wszelkie sposoby unikać konfrontacji z czymś takim jak „wyrzuty sumienia” => patrz zachowanie męża Pain.


Jak się bierze na partnera 1) zakompleksionego i 2)wycofanego faceta, to trudno oczekiwać, że 1) będzie go związek przez lata dowartościowywał tak, jak na początku, bo w końcu poszuka nowego dowartościowywania, oraz, że 2) przyjdzie i powie wprost o swoich potrzebach dowartościowania się na boku.
Nic się nie dzieje bez powodu.

75

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie wierzę w wyrzuty sumienia zdrajców.
Jak już wiele razy pisałam, żeby przekroczyć granicę zdrady trzeba mieć specyficzne predyspozycje. Albo zamiast niedorozwiniętego sumienia ma się dobrze wykształcony cynizm, albo zaniżone lub chwiejne poczucie własnej wartości i kompleksy, a to wymaga ciągłych działań w celu odsuwania myśli związanych z niską samooceną i udowadnianiem swojej wartości/atrakcyjności poprzez różnorakie zabiegi, w tym zdradę.
W przypadku cyników, trudno mówić o wyrzutach sumienia - oni zracjonalizują sobie dosłownie wszystko => patrz posty Garego.
W przypadku tych drugich, taki żal oznaczałby podważenie własnej „świetności” i narażenie się na spadek samopoczucia i samooceny, więc raczej będą na wszelkie sposoby unikać konfrontacji z czymś takim jak „wyrzuty sumienia” => patrz zachowanie męża Pain.


Jak się bierze na partnera 1) zakompleksionego i 2)wycofanego faceta, to trudno oczekiwać, że 1) będzie go związek przez lata dowartościowywał tak, jak na początku, bo w końcu poszuka nowego dowartościowywania, oraz, że 2) przyjdzie i powie wprost o swoich potrzebach dowartościowania się na boku.
Nic się nie dzieje bez powodu.

Zgadzam sie z tym w 100%, przy czym nie chodzi o predyspozycje, ale nieumiejetnosc zrozumienia kim sie jest, jakie sie ma potrzeby i wewnetrzne konflikty, problemy te rozwiazuje sie zastepczo. Maskowanie, projekcja, zaprzeczanie, intelektualizacja, dewaluacja czy racjonalizacja - wszystkie te mechanizmy obronne sa stosowane nagminnie, celem wyparcia zdrady.

Nie ma wyrzutow sumienia, to jest zepchniete w glab siebie, inaczej doszloby nowe cierpienie, trzeba by bylo sie z soba samym rozliczyc, a przeciez zdrada miala polozyc temu kres i wybawic od dyskomfortu.

76

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Spotkałam się kiedyś z teorią, że zdradzają głównie osoby o niskiej samoświadomości. Zauważmy zresztą jak często, kiedy pojawia się prośba o wyjaśnienie motywów zdrady, pojawia się odpowiedź w typie "nie wiem", "pogubiłem/am się", "czegoś mi brakowało", przy czym to "czegoś" zwykle nie zostaje precyzyjnie zdefiniowane. Potem pojawiają się jakieś mętne usprawiedliwienia, przerzucanie odpowiedzialności na drugą stronę, co w całości daje raczej marny obraz.

77 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-09 14:15:23)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Piszę  o tym, Kacper, że moralności nie ocenia  się po czynach, ale po motywach.

78 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-06-09 14:44:38)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Są tutaj dwie kwestie i dwa różne aspekty.

Zdradzający w większości przypadków nie żałuje z powodów podanych wyżej, wynikających z ich ograniczeń, może faktycznie nie żałować bo świetnie ulokował swoje uczucia.

Inna sprawa to może ci trochę berdziej kumaci po opadnięciu haju miłosnego może będą bardziej szczęśliwi ale pojmą jakie świństwo zrobili żonie/mężu. Co prawda oni wszyscy -zdradzacze - to bezjajeczne zakompleksione istoty, więc nie liczyła bym na cuda:)

Osobiście  uważam że bardziej ja się męczę z faktem iż to JA mam jeszcze męża jak to ładnie określiły panie z innego wątku "wulgaryzm"  niż on sam ze sobą przez te wszystki lata...

79

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Osoby zdradzające mają pewnie całą mieszankę cech, pozwalających wyłączyć choć minimalne pokłady empatii czy zrozumienia tego, co tak naprawdę wyrządzają drugiemu człowiekowi.
Ciężko czasami im podać konkretny powód, dlatego wykręcają się wyświechtanymi sloganami. Z tego, co napisała Magda, jakoś osobiście bardziej czuję odrazę do tego "cynicznego"
podejścia, niż tego, związanego z niską samooceną czy  kompleksami. Jeśli ktoś jest w stanie zracjonalizować każdą, ale to absolutnie każdą krzywdę, jakiej się dopuścił w stosunku do drugiego człowieka,
to ma coś ewidentnie nie tak ze sobą i swoją psychiką. Zdradzające osoby często się powołują na niespełnianie ich własnych potrzeb. Pomijam już fakt, że brzmi to wtedy tak, jakby to tylko i wyłącznie
ICH potrzeby się liczyły, niby w związku DWOJGA ludzi, ale przecież pod takimi potrzebami kryje się wiele. Obiektywnie można uznać, że potrzeba bycia szanowanym i docenianym, kochanym czy
akceptowanym to co innego niż chęć spróbowania czegoś nowego lub poszukiwanie wrażeń,  w postaci przygodnych zabaw i wyskoków. Jak życie jednak pokazuje, te drugie mogą się okazać na tyle ważne,
że choćby człowiek miał dosłownie WSZYSTKO, to i tak zdradzi, bo właśnie potrzebuje odskoczni.
Któryś z Kolegów wyżej świetnie to ujął, w związku ze zdradą swojej żony(cytując chyba nawet jej własne słowa):" Miała wszystko/Nie brakowało jej niczego, ALE...zafascynowała się tym facetem".
Można zatem przyjąć, że takie ryzyko jest wpisane w każdy powstający czy istniejący związek, tylko czy każdy jest na tyle słaby, żeby dać się ponieść owej fascynacji..?

80 Ostatnio edytowany przez Witek7 (2020-06-09 15:40:40)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
Olinka napisał/a:

Spotkałam się kiedyś z teorią, że zdradzają głównie osoby o niskiej samoświadomości. Zauważmy zresztą jak często, kiedy pojawia się prośba o wyjaśnienie motywów zdrady, pojawia się odpowiedź w typie "nie wiem", "pogubiłem/am się", "czegoś mi brakowało", przy czym to "czegoś" zwykle nie zostaje precyzyjnie zdefiniowane. Potem pojawiają się jakieś mętne usprawiedliwienia, przerzucanie odpowiedzialności na drugą stronę, co w całości daje raczej marny obraz.

Tak, Olinka. Psycholog powiedzial mi, że zdradzający mają niską świadomość, brak instynktu samozachowawczego, a jeśli dodać do tego pewne mhmmm skłonności, to zdrada dopełni się. Nawet zdradzający nie musi być zafascynowany boczniakiem, tylko zafascynowany sytuacją, gorącą przygodą, "jak to jest z innym".  Znam wiele zdrad tak zwane - byle z kim, byle jak, byle gdzie. Tak dla sportu.
Żona po swojej zdradzie (wg niej raz - w co wierzę) też tłumaczyła się "pogubiłam się", "ja nie chciałam", "nie wiem co się stało".
Nie wiem czy żałowała. Na pewno żaluje teraz, gdy się wydało, bo w rodzinie rozpierducha, dostało się dzieciom, gdyż są dorosłe i bardzo to przeżywają, bo jak to... - zadają sobie pytanie: Ta cudowna i idealna moja mama??!!
Żałuje, bo zniszczyła coś trwałego, jakąś opokę, coś czego się nie da naprawić.
Nie chciała odejść, choć jest atrakcyjną, wyksztalconą, samowystarczalną finansowo kobietą.
Co do mętnych usprawiedliwień i oskarżania mnie o jej zdradę, to szkoda mówić. Gada takie głupoty, że nie wiem płakać czy turlać się ze śmiechu. W końcu to wyświechtana i klasyczna metoda zdradzających. 
Szkoda, że na mnie trafiło, bo zdrady to dla mnie kosmos.
Taki przypadek jak bagiennik slusznie napisał: Choćby miała wszystko, to i tak dojdzie do zdrady.

81

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

No to powodzenia  w mniemaniu że  większość  zdrad jest z niewyjaśnionej naglej fascynacji, w związkach, gdzie ktoś  ma wszystko smile

82

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

No to powodzenia  w mniemaniu że  większość  zdrad jest z niewyjaśnionej naglej fascynacji, w związkach, gdzie ktoś  ma wszystko smile

83

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
Ela210 napisał/a:

No to powodzenia  w mniemaniu że  większość  zdrad jest z niewyjaśnionej naglej fascynacji, w związkach, gdzie ktoś  ma wszystko smile

Nie, uważam, że poczucie czy związek jest dobry czy nie jest SUBIEKTYWNE. Wiec mi sie wydawalo, ze jestesmy szczesliwa rodzinką, a moj mąż uważał inaczej. Pytanie tylko dlaczego i czyja to wina? I tutaj mi się wydaje, że to jest JEGO problem, że czegos mu brakowało - bo albo nie umiał tego wyartykułować i sprobować zmienić, powalczyć o małżeństwo - albo (tak jak w przypadku mojego jm) ma taką osobowość/charakter (jak zwał tak zwał), że zawsze coś mu nie pasi i widzi zawsze złe strony, nie doceniając dobrych. Weźmy na to moje wady jako człowieka. Mam je, ale on też. Tyle, że oprocz wad mam też masę zalet - pisałam nawet w moim innym wątku jak zawsze byłam dla niego, jak się troszczyłam o dom, dzieci, jak go wspierałam...Jak organizowałam nam zycie (bo on najchętniej by siedział w fotelu) , stworzyłam nam dom pełen ludzi, gdzie znajomi dzieci przychodzą na nocowanki, a nasi znajomi na planszówki...Pomagałam mu w załatwianiu spraw, bo on zawsze dużo pracował. I mam wrażenie, że on NIE DOCENIŁ tego, że owszem - ta żona czasem ma focha, czasem się czepia, czasem go wqrwia - ale na koniec dnia ma jeszcze pięćdziesiąt fajnych cech i ogolnie jest lojalna, ufa mu i go przede wszystkim kocha. W całości. MIMO wAD, których on również ma sporo! Bo jak zaczynamy pisac o tym, ze zdrajcom czegos brakowało w małżeństwie - to jakos z automatu narracja skręca w stronę tego, że to wina zdradzonego, że zdrajcy brakowało (bo nie zauważył) i że zdrada była wynikiem WAD ZDRADZONEGO WSPÓŁMAŁŻONKA. A odwróćmy trochę tę narrację. Ja mogę dziś Wam podać listę wad mojego męża, długą, oj długą. Tyle, że ja byłam ich w małżeństwie świadoma, ale kochałam i akceptowałam męża W CAŁOŚCI. Wolałam patrzec na jego zalety niż na wady. Więc u mnie ta milosc trwała, bo kochałam go za to jaki jest jako całość - i z zaletami i z wadami. A w sytuacji gdy mowimy o tych biedactwach co oddali się zdradzie jako o tych co nie mogli już wytrzymać z wadami wspolmalzonka - to czemu nie mowimy o ICH WADACH? Bo wspolmalzonkowie tez je widzieli, ale nie POSTANOWILI z ich powodu zdradzac. Wiec uwazam, że to mowienie o tym, ze zdrajcyczegos brakuje jest pewnie sluszne - ale to nie ma nic wspolnego z dzialaniami partnera. To jest ICH dziura w środku, ich jakies demony, ich kompleksy, ich niska samoświadomość i na końcu - ich decyzja...

84

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Takie tłumaczenia należałoby oczywiście wrzucić do tych wyświechtanych wykrętów, bo poza tym, że stwierdzenie jest zupełnie nielogiczne, to pewnie zdradzający na swój pokrętny sposób sądzi, że takie "wytłumaczenie" będzie znacznie lepsze od tego, kiedy powie, że coś nie grało nie spełniałeś/aś moich oczekiwań itd. Dlaczego mam wrażenie, że jest dokładnie odwrotnie: jeśli słyszę, żona chciała się zabawić, bo brakowało jej dreszczyku emocji, to stanąłbym i pomyślał, że żyje gdzieś w krzywym zwierciadle a nie w związku dwojga dorosłych ludzi. Dochodzi do przewartościowania pewnych elementów, tak jak Kolega Witek pisze: zniszczenie twardej opoki na rzecz krótkotrwałej przygody, przy jednoczesnym przeświadczeniu, że nic się poważnego nie stało.

85 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-09 17:43:17)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Oczywiście że nie Twoja wina. W jego głowie nie siedzisz. Ale nie sądzę  by stało się  to co się stało z powodu chęci przeżycia  przygody, jak tu Bagiennik pisze. Gdyby tak było, zabezpieczylby tyły i nie byłaby to kobieta z którą  możesz mieć  kontakt.
Skąd wiesz Bagiennik, czy żonę Witka coś  mocno w nim nie wkurza czy brakuje, bez jego winy w tym, bo żona nie komunikowała niczego?
Może  ona kalkuluje  w głowie co się  jej opłaca i wie, że czegoś  nie będzie miała. Może wcale tej opoki nie chce, Witek jest solidny, ale nudny dla niej. Inna by uznała, że Witek jest spokojną  opieką, i to ją kręci, a na szwagra nawet by nie spojrzała, chyba że z politowaniem.
Każdy ma swoje wady i zalety. Niektórzy  akceptują  te wady bezwarunkowo u partnera, inni  przy nadarzającej się okazji przeskoczą na inny obiekt. albo jeszcze inne rozwiązanie  przyjmą .

86 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-09 18:39:55)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Akurat wątek Witka dość dobrze pamiętam. Tam Autor wspominał, że RACZEJ jego szwagier jest takim typem, z którym ciężko wytrzymać, choć jakoś żona tego szwagra dawała radę. Nie wiadomo, co takiego
w nim było, że żona Witka chciała odskoczni w jego ramionach, ale zakładam, że zdradzony i tak się nie dowie nigdy całości i wszystkich powodów, dla których zdradzający zdecydował się na skok w bok. Mówienie sobie wprost wielu rzeczy w związkach, jak widać, nie zawsze jest pożądane, dlatego mamy póki co obraz taki, jaki przedstawia Witek czy inna zdradzona osoba. Jeśli zdradzony nie opisuje siebie w samych superlatywach i widzi być może, nieco swojej winy w tym, dlaczego doszło do zdrady, to raczej jestem skłonny temu zdradzonemu wierzyć. Jeśli zaś założymy, że partnerzy( a zwłaszcza strona zawiedziona trwającym związkiem i myśląca o zdradzie) nie potrafią się komunikować czy mówić o swoich potrzebach, to po co w ogóle się wiązać? Jeśli mamy sobie wyobrażać związek dwojga ludzi, jako układ gdzie każdy kalkuluje zawsze, co z tego dla siebie najlepszego wyciągnie, to po co w ogóle decyzja o wspólnym życiu? Jeśli coś nas wkurza, to czy nie powinniśmy tego sygnalizować? Wolę nie myśleć, że pierwszym krokiem osoby znudzonej związkiem czy małżeństwem ma być myśl o zdradzie, zamiast otwartej i szczerej rozmowy? Nie wiem, jak to u Witka przebiegało, ale jeśli żona ma dalej jakiś szacunek do męża, to pewnie mu raczej powie, co ją w nim wkurza. Jeśli zaś sobie kalkuluje, co jej się opłaca( pozostanie przy mężu), ale jeszcze się zechce na boku zabawić, to ta wersja związku czy małżeństwa nie jest zachęcająca. Zatem intryguje mnie tutaj właśnie sposób podejścia tej konkretnej osoby, jak żona Witka czy któregoś innego Kolegi( tudzież innych zdradzających): "Co ja z tego mogę dla siebie najwięcej wyciągnąć?" Jeśli tak większość osób widzi związek, to naprawdę nie ma to większego sensu.

87

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Ja to w ogole uwazam  po moich doswiadczeniach, ze jak ktos zdradził - to po pierwsze jego uczucie się już wypaliło, a po drugie nie ma tego kręgosłupa moralnego, nie boi się tego, ze nastepnego dnia bedzie musiał spojrzec zdradzonemu partnerowi w oczy i kłamać, a potem patrzec w lustro...Jak ktos się nie boi tego, nie czuje że kogoś krzywdzi i czyste sumienie nie jest dla niego ważne - to uważam, że ta osoba "już tak ma" i jej moralność jest na niskim poziomie. Pamiętajmy, że zdrada to również miesiące często kłamstw, mówionych w żywe oczy swojemu wspolmalzonkowi i dzieciom. Normalny porządny człowiek by po dwóch dniach pękł....Ja wiem, że bym nie dała rady, bo by mi było żal mojego męża - nieważne jak bardzo by mnie wkurzał i jak by nie bylo zle w malzenstwie. Nie da się zrobić przeszczepu empatii. Od roku analizuję, czytam setki historii (zazwyczaj schematy powielają się w 99%) i uważam, że prawda jest banalna - jak zdradzi raz, to juz pozamiatane. Bo najprawdopodobniej zrobi to ponownie...

88

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Uczucie może i jest w stanie się wypalić. Pewnie ktoś, od kogo partner zdecydował się odejść byłby w stanie przyjąć to do wiadomości, chociaż oczywiście nie bez trudu. Chyba jednak najgorsze, co dobija
i niszczy ludzi to życie w kłamstwie, granie pozorów czy zwyczajne robienie kogoś w balona. Im taka relacja dłużej trwa, tym więcej trzeba się nakombinować, żeby móc swoje życie  aranżować w taki sposób, aby szansa na wydanie się romansu, była jak najmniejsza. Poza tym, nawet jeśli osoba przed zdradą wykazuje, jak się komuś może wydawać, pewne twarde zasady moralne, to jeśli już sama zdrada i pojedynczy wyskok wyzwoli w niej chęć na kontynuowanie znajomości, to potem nie ma problemu z przekraczaniem kolejnych granic.

89

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Jeśli jest to pojedynczy wysoko to pewnie jest nadzieja na jakąś tam budowę.
Jeśli seria wyskoków lub dłuższy romans to jest pozamiatane. Bo takie coś niszczy te resztki przyzwoitości. I zdradzający aby jednak mógł jakoś patrzec w lustro (bo jednak oni także mają sumienie) musi sobie jednak tak poukładać te klocki aby żyć nawet pewnie szczęśliwie.
Dlatego kontakt zdecydowanie z żoną (chyba że gra w te klocki jako ciocia Kazia)  i raczej z dziećmi latami będzie zły. Bo to chodzące wyrzutu sumienia są. I ciągną zdradza w dół choć tak naprawdę w górę. Tylko ten który weźmie na siebie odpowiedzialność rokuje na jakąś tam naprawę siebie. Ale to rzadkość.
I nie żałuję bo hjakby dopuścił do siebie te uczucia to musiałby.... Wziąć na klatę wyjść na pustynie zadośćuczynić może o zgrozo wrócić. A to już ich przerasta bo mają jednak wadę wewnętrzna i są słabi. Czyli reasumując może czasem żałują że skrzywdzili ale tylko w duchu i krótko. Bo nie konsekeencji

90

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Zdradza ktos kto nie umie wybrac i nie umie grac w otwarte karty.
Ja rozumiem, ze ktos moze zdradzic raz i powiedziec o tym i wtedy zakonczyc zwiazek. Sama mialam chec tak zrobic.
Specjalnie, zeby komus dac porzadnego kopa w twarz bo w mojej opinii na to zaslugiwal ode mnie i na to mialam ochote.
Jednak nawet tego nie zrobilam, bo to wymaga zwyczajnie bardzo duzo wysilku.
Utrzymywanie dwoch zyc na raz? Nawet na chwile jest meczace i wydaje mi sie strata energii.
Mozliwe jest to, ze niektorych to jednak kreci. Lubia sie ukrywac, lubia brac udzial w jakis secret missions.

91

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Witam
Na pytanie tak postawione nie ma uniwersalnej odpowiedzi. To czy żałują zależy od tego czy jak już nastąpi to rozbicie to czy jest im lepiej w takiej sytuacji czy lepiej było poprzednio.
Sam temat tzw zdrady jest ciekawym tematem i wielopłaszczyznowym. Ja rozróżniam np fizyczną zdradę od tej bardziej jak gdyby psychicznej dużo moim zdaniem bardziej dotykającej zdradzaną osobę. Dodatkowo co potrafi być na prawdę ciekawym doświadczeniem - hobbystycznie bawię się w uprawianie wirtualnego sexu z nieznajomymi osobami - i ten rodzaj zdrady jest jeszcze jak gdyby innym bo zdarza się, że nie jest fizyczną zdradą ponieważ nieraz zdarza się, że kobieta wie że jego facet zabawia się na tzw sex kamerkach i robi to za jej pełnym przyzwoleniem a z drugiej strony też nie jest to fizyczny kontakt więc jak wspominam jest coś jeszcze innego.
Moim skromnym zdaniem nigdy za zdradę w związkach nie odpowiada tylko jedna strona. Jeśli jedna ze stron decyduje się na skok w bok to znaczy, że czegoś nie ma zapewnionego w związku. Są osoby z natury poligamiczne i w takich przypadkach najlepszym co można zrobić to porostu pozwolić im na te tzw skoki w bok. Dodatkowo jeśli się je kocha to najlepiej zaopiekować się nimi podczas ich tzw skoków z bok - mam na myśli robić to razem czyli we dwoje. Znam takie małżeństwa - bardzo szczęśliwe. Najgorsze co może chyba być to egoistyczne podejście do zdrady to znaczy Ty mnie skrzywdziłeś - Ty jesteś tylko winny, ja jestem święty/święta i jestem najbardziej poszkodowaną osobą na świecie.
Jak mówię - temat ciekawy i może kiedyś napiszę książkę ...
Pozdrowienia

92

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
Natalia34 napisał/a:

Witam
Na pytanie tak postawione nie ma uniwersalnej odpowiedzi. To czy żałują zależy od tego czy jak już nastąpi to rozbicie to czy jest im lepiej w takiej sytuacji czy lepiej było poprzednio.
Sam temat tzw zdrady jest ciekawym tematem i wielopłaszczyznowym. Ja rozróżniam np fizyczną zdradę od tej bardziej jak gdyby psychicznej dużo moim zdaniem bardziej dotykającej zdradzaną osobę. Dodatkowo co potrafi być na prawdę ciekawym doświadczeniem - hobbystycznie bawię się w uprawianie wirtualnego sexu z nieznajomymi osobami - i ten rodzaj zdrady jest jeszcze jak gdyby innym bo zdarza się, że nie jest fizyczną zdradą ponieważ nieraz zdarza się, że kobieta wie że jego facet zabawia się na tzw sex kamerkach i robi to za jej pełnym przyzwoleniem a z drugiej strony też nie jest to fizyczny kontakt więc jak wspominam jest coś jeszcze innego.
Moim skromnym zdaniem nigdy za zdradę w związkach nie odpowiada tylko jedna strona. Jeśli jedna ze stron decyduje się na skok w bok to znaczy, że czegoś nie ma zapewnionego w związku. Są osoby z natury poligamiczne i w takich przypadkach najlepszym co można zrobić to porostu pozwolić im na te tzw skoki w bok. Dodatkowo jeśli się je kocha to najlepiej zaopiekować się nimi podczas ich tzw skoków z bok - mam na myśli robić to razem czyli we dwoje. Znam takie małżeństwa - bardzo szczęśliwe. Najgorsze co może chyba być to egoistyczne podejście do zdrady to znaczy Ty mnie skrzywdziłeś - Ty jesteś tylko winny, ja jestem święty/święta i jestem najbardziej poszkodowaną osobą na świecie.
Jak mówię - temat ciekawy i może kiedyś napiszę książkę ...
Pozdrowienia

Jak jedna osoba chce poligamii, a druga nie to lepiej sie rozstac nizeli robic to razem.
To tylko niszczy cala relacje i niech osoba zainteresowana poligamia nie wlazi w zwiazek monogamiczny?

Za zdrade jest odpowiedzialny tylko zdradzajacy poniewaz jest jedyna osoba, ktora kontroluje swoje poczynania.

93

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
Natalia34 napisał/a:

Witam
Na pytanie tak postawione nie ma uniwersalnej odpowiedzi. To czy żałują zależy od tego czy jak już nastąpi to rozbicie to czy jest im lepiej w takiej sytuacji czy lepiej było poprzednio.
Sam temat tzw zdrady jest ciekawym tematem i wielopłaszczyznowym. Ja rozróżniam np fizyczną zdradę od tej bardziej jak gdyby psychicznej dużo moim zdaniem bardziej dotykającej zdradzaną osobę. Dodatkowo co potrafi być na prawdę ciekawym doświadczeniem - hobbystycznie bawię się w uprawianie wirtualnego sexu z nieznajomymi osobami - i ten rodzaj zdrady jest jeszcze jak gdyby innym bo zdarza się, że nie jest fizyczną zdradą ponieważ nieraz zdarza się, że kobieta wie że jego facet zabawia się na tzw sex kamerkach i robi to za jej pełnym przyzwoleniem a z drugiej strony też nie jest to fizyczny kontakt więc jak wspominam jest coś jeszcze innego.
Moim skromnym zdaniem nigdy za zdradę w związkach nie odpowiada tylko jedna strona. Jeśli jedna ze stron decyduje się na skok w bok to znaczy, że czegoś nie ma zapewnionego w związku. Są osoby z natury poligamiczne i w takich przypadkach najlepszym co można zrobić to porostu pozwolić im na te tzw skoki w bok. Dodatkowo jeśli się je kocha to najlepiej zaopiekować się nimi podczas ich tzw skoków z bok - mam na myśli robić to razem czyli we dwoje. Znam takie małżeństwa - bardzo szczęśliwe. Najgorsze co może chyba być to egoistyczne podejście do zdrady to znaczy Ty mnie skrzywdziłeś - Ty jesteś tylko winny, ja jestem święty/święta i jestem najbardziej poszkodowaną osobą na świecie.
Jak mówię - temat ciekawy i może kiedyś napiszę książkę ...
Pozdrowienia

Gra w te klocki to nic innego jak działania na pozycji aktywnej cioci Kazi. smile  Do czego jeszcze ciocia Kazia się posunie i jakim kosztem?
A podejście do zdrady i seksu to takie raczej francuskie bardziej. Też tak można, jeżeli obie osoby zainteresowane w małżeństwie to bawi. Dlaczego nie?

94

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Natalia 34
".........Jak mówię - temat ciekawy i może kiedyś napiszę książkę ...
Pozdrowienia"                   "Moim skromnym zdaniem nigdy za zdradę w związkach nie odpowiada tylko jedna strona. Jeśli jedna ze stron decyduje się na skok w bok to znaczy, że czegoś nie ma zapewnionego w związku."
.......................................................................................................................................................................................................................................

No Natalia mogłabyś być żoną Garego smile na pewno nim napiszesz książkę powinnaś się z nim konsultować, taki męsko - damski punkt widzenia
Bardzo jestem ciekawa ile znasz związków małżeńskich w których obydwie strony mają zapewnione z automatu wszelkie potrzeby, w sposób oczywiście jaki sobie oni życzą, pamiętaj przy tym że dość naturalną koleją rzeczy w tych związkach bywają dzieci i robi się bardziej odpowiedzialnie, ja osobiście nie poznałam w realu takiego małżeństwa, którego życie czy pożycie to pasmo nieustającego szczęścia, sukcesu i droga w płatkach róż ale z tego co wiem ( choć nie czytam) to są takie książki

95

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Gdzieś w jakimś poprzednim wątku padło chyba dość dobre określenie a propo winnych samej zdrady a ewentualnego kryzysu/rozpadu w związku: w pierwszym przypadku za samą zdradę odpowiada osoba zdradzająca, w drugim już może być trochę winy osoby zdradzonej, kiedy przyczyniła się ona do tego kryzysu w relacji dwóch osób. Często pada określenie, że zdrada emocjonalna jest gorsza niż fizyczna,
kiedy niby łatwiej zaakceptować fakt zdrady dla samego seksu niż dłuższego romansu, chociaż przecież są osoby, które są w stanie wybaczyć ten romans a inne już jednorazowego skoku w boku nie mogą przeboleć.
Patrząc na wszystko z boku, to zwyczajnie przykro się robi, jak widzi się, kiedy zdrady są efektem kompletnego braku w komunikacji między ludźmi i świadomości potrzeb drugiej strony, kiedy nie mówią swoim partnerom o swoich oczekiwaniach. Chociaż co do samych skoków  bok: takie typowe "numerki", które niektóre osoby uważają za dreszczyk emocji i ekscytującą odmianę od szarej codzienności, są w moim poczuciu zwyczajnym objawem niedojrzałości czy braku zdolności panowania nad swoimi popędami. Ponadto poczucie, że życie ma zawsze wyglądać barwnie i ekscytująco, pełne fajerwerków i wrażeń to raczej myślenie nastoletnich dzieciaków a nie dojrzałych ludzi.

96 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-10 11:48:59)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Błagam Bagiennik przestań  już pisać  w kółko o tych fajerwerkach, jako głównej przyczynie zdrad, bo nie wiem od kogo czerpiesz  tą wiedzę?
Ludzie mają  swoje potrzeby psychiczne i fizyczne i nie zawsze odwagę  by podziękować  małżonkowi, zwłaszcza jak są  dzieci,  małżonek  może być  niesamodzielny, czy po prostu wciąż  kochany, chociaż Ci się to w głowie nie mieści.  Starasz się poupychać wszystko do czarno białych szufladek na siłę.
Różne są sytuacje, różne przyczyny  zwiazkow  nielegalnych.
Umówmy się może,  że ludzie mają  swój rozum i chronią  to co jest dla nich cenne.
A z jakich powodów  cenne to też osobną moralna  ocena
Dla niektórych cenny jest sam związek, ale już nie współmałżonek.
Są  "wierni" 30 lat mężowie, co na oczach żony  flirtują z każdą  kobietą,  a ją ponizaja , mówiąc jaką Ty jesteś beznadziejna, aCzesia super babka. Znam takie przypadki.
I takich, co mają  romanse, a żona nigdy się nie dowie i zawsze traktowana jest jak królowa.
Życie nie jest  takie proste  jak Ci się  wydaje.
Dla PAIN ważne jest ze  mąż  nie szanuje  jej odczuć, nie liczy się z nimi, kłamie po rozdaniu mleka, kluczy aby postawić się w korzystnej sytuacji, więc nie ma czego zbierać

97 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-10 12:26:17)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
Natalia34 napisał/a:

Najgorsze co może chyba być to egoistyczne podejście do zdrady to znaczy Ty mnie skrzywdziłeś - Ty jesteś tylko winny, ja jestem święty/święta i jestem najbardziej poszkodowaną osobą na świecie.

Wow, przyznam, że prawie oplułam monitor. Serio potępiasz doświadczanie rozdzierającego bólu, że zostało się oszukanyym, zawiedzionym w okrutny sposób i żal do zdrajcy?  Chyba nigdy nie byłaś w miejscu, w ktorym ja jestem dziś. Żyjesz sobie, Twoj partner nie komunikuje jakkolwiek swojego "nieszczescia", inwestujesz w niego czas i energię, uczucia, miłość, wszystko - i potem BUM! i "nie zaspokajalas moich potrzeb"...Jezeli to wg Ciebie jest ok to nie wiem co powiedziec...I nie, moje poczucie bycia skrzywdzoną to nie jest egoizm. To jest qr****ki ból. Złamane życie moje i moich dzieci, zawiedzione nadzieje, popsute wspomnienia kilkunastu lat, przewałki z majątkiem, zniszczone plany (za 2 miesiące mielismy sie wprowadzac do wyczekiwanego mieszkania), zniszczone poczucie bezpieczeństwa i wizja swojej starości...Wszystko, wszystko rozwalone w pył. I to, że ja ciierpię i czuję niesprawiedliwość uważasz za egoistyczne...?

Natalia34 napisał/a:

Jeśli jedna ze stron decyduje się na skok w bok to znaczy, że czegoś nie ma zapewnionego w związku.

A co z potrzebami osoby ZDRADZONEJ? Co z potrzebą szacunku od jej wspolmalzonka? Co z jej potrzebą poczucia bezpieczeństwa?
Dlaczego zawsze przy zdradach dyskusja skręca w strone tych niezaspokojonych potrzeb ludzi, którzy z rozmysłem niszczą życie innym? Ja rozumiem, że nie ma co być na siłę. Ale na Boga - jak nie mam zaspokojonych potrzeb to albo coś z tym robię (gadam z partnerem, inicjuję jakieś działanie, proponuję terapię) lub odchodzę. Wiielomiesięczne oszukiwanie w żywe oczy partnera, który był dla nas ok ale "nie zaspokajał potrzeb O KTÓRYCH NIE MÓWILIŚMY"(!) jest po prostu słabe. Pomijam już fakt, że dlaczego zdrajca szuka zaspokojenia swoich potrzeb w partnerze? Dlaczego nie sprobuje coś ZROBIĆ, zeby poprawić sytuację? Litowanie się nad kimś takim to jak litowanie się nad kolesiem, który bije żonę. Ma niezaspokojoną potrzebę przywalenia kogos to bije, o co tu się czepiać, nie?

Natalia34 napisał/a:

Są osoby z natury poligamiczne i w takich przypadkach najlepszym co można zrobić to porostu pozwolić im na te tzw skoki w bok. Dodatkowo jeśli się je kocha to najlepiej zaopiekować się nimi podczas ich tzw skoków z bok - mam na myśli robić to razem czyli we dwoje.

Jeśli komus taki układ pasuje to spoko, nie moj cyrk, nie moje małpy...Ale Natalio - w całej Twojej wypowiedzi przewija się tylko i wyłącznie usprawiedliwianie zdrajców. Nie lubię źle ludziom życzyć i tego nie robię, więc nie życzę Ci przeżywać to, co ja obecnie...Ale jakbyś kiedyś była na moim miejscu to UWIERZ, że to co dziś piszesz to wiktymizacja ofiary. I nie, nie użalam się nad sobą. Ale jak coś jest ZŁE - to trzeba to nazywać po imieniu, a nie szukać powodów na usprawiedliwienie okrucieństwa.

98 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-10 12:26:52)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Ela Mam póki co taki obraz, jaki mam i raczej pewne rzeczy się prędko nie zmienią. O ile mi wiadomo, sama byłaś skrzywdzona(popraw mnie jeśli się mylę i sory, jeśli to rozgrzebuję), więc sama pewnie wiesz, co mogło być przyczyną rozpadu związku. Mówisz o oczywistych rzeczach, różnych przyczynach, powodach czy też lękach, obawach lub ochronie cennych dla siebie rzeczy, kalkulacji itp. Ok, ja to rozumiem. Tylko nie wmawiaj mi że upycham wszystko w ramy, bo mnie zwyczajnie pewne ludzkie powtarzalne przywary mocno, ale to bardzo mocno wkur**ają i nic Ci na to nie poradzę. W**rwia mnie okłamywanie, oszustwo i mydlenie oczu, brak szacunku, jak również brak odwagi cywilnej u ludzi - czy mam w sobie to jakoś zamazać, zmienić? Nie mam zamiaru:) Pewne rzeczy się dla mnie wykluczają a innych nie da się jakoś rozsądnie rozdzielić, jak choćby związku i małżonka. Mam takie podejście i z takim podejściem pewnie wchodziłbym w relację. Pewnie dostałbym po du*ie, ale wolę mieć swoje zasady i dostać po d*pie niż te zasady złamać.
I tak, uważam, że najcenniejszą umiejętnością u człowieka jest postawienie sprawy jasno i uczciwe spojrzenie w twarz partnerowi mówiąc: Przepraszam, ale już Cię nie kocham". Nie będę tez za każdym razem o tym uprzedzał, że  PEWNE OKREŚLONE przypadki wydają się dużo bardziej przykre lub gorzej odbierane. Akurat w wątku Pain jest oczywista sprawa, a sam wcześniej odniosłem się do przypadku Witka. Czytając jego wątek jakoś nie mogłem OD RAZU szukać winy Autora, ale raczej wolałem zobaczyć co ON o tym wszystkim myśli, gdyż był poszkodowany w tej historii. Zatem uważasz, że uogólniam a mi chodzi raczej o przypadki typu Witka czy jeszcze paru Kolegów, bo dziwo wiele przypadków zdradzających Pań, opisanych tutaj jestem w stanie zrozumieć, jak choćby słaba kobietka bodajże czy ReniaRenia - Panie wyłożyły, przynajmniej tutaj, kawę na ławę, dlaczego dopuściły się zdrady. Jak znam powody, to mogę się starać zrozumieć, prawda? Dopóki taki zdradzony małżonek się do końca nie dowie, co było przyczyną zdrady i rozpadu i tak nie będzie miała możliwości wyciągnąć słusznych wniosków na przyszłość. A że zdradzacz raczej nie wyłoży kawy na ławę do końca, to już inna sprawa. Nie sądzę, żebym był jedynym który ma zbliżone odczucia. W każdym razie co dla jednego może być spełnianiem potrzeb, dla innego już szukaniem fajerwerków - i nie chodzi tutaj o dwoje ludzi, gdzie jeden zdradza a drugi jest zdradzany, raczej z pozycji dwóch osób na tym samym położeniu. I owszem, przypadki są różne, jeden nierówny drugiemu, ale co Ci na to poradzę, że w pewnych sprawach ludzi nie zrozumiem.

Aha, NIGDZIE nie napisałem, że potrzeba przeżycia fajerwerków jest główną przyczyną, ale jak najbardziej jedną z możliwych. Chyba, że właśnie każdy będzie to inaczej nazywał.

99 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-10 13:00:28)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
bagienni_k napisał/a:

Ela Mam póki co taki obraz, jaki mam i raczej pewne rzeczy się prędko nie zmienią. O ile mi wiadomo, sama byłaś skrzywdzona(popraw mnie jeśli się mylę i sory, jeśli to rozgrzebuję), więc sama pewnie wiesz, co mogło być przyczyną rozpadu związku. Mówisz o oczywistych rzeczach, różnych przyczynach, powodach czy też lękach, obawach lub ochronie cennych dla siebie rzeczy, kalkulacji itp. Ok, ja to rozumiem. Tylko nie wmawiaj mi że upycham wszystko w ramy, bo mnie zwyczajnie pewne ludzkie powtarzalne przywary mocno, ale to bardzo mocno wkur**ają i nic Ci na to nie poradzę. W**rwia mnie okłamywanie, oszustwo i mydlenie oczu, brak szacunku, jak również brak odwagi cywilnej u ludzi - czy mam w sobie to jakoś zamazać, zmienić? Nie mam zamiaru:) Pewne rzeczy się dla mnie wykluczają a innych nie da się jakoś rozsądnie rozdzielić, jak choćby związku i małżonka. Mam takie podejście i z takim podejściem pewnie wchodziłbym w relację. Pewnie dostałbym po du*ie, ale wolę mieć swoje zasady i dostać po d*pie niż te zasady złamać.
I tak, uważam, że najcenniejszą umiejętnością u człowieka jest postawienie sprawy jasno i uczciwe spojrzenie w twarz partnerowi mówiąc: Przepraszam, ale już Cię nie kocham". Nie będę tez za każdym razem o tym uprzedzał, że  PEWNE OKREŚLONE przypadki wydają się dużo bardziej przykre lub gorzej odbierane. Akurat w wątku Pain jest oczywista sprawa, a sam wcześniej odniosłem się do przypadku Witka. Czytając jego wątek jakoś nie mogłem OD RAZU szukać winy Autora, ale raczej wolałem zobaczyć co ON o tym wszystkim myśli, gdyż był poszkodowany w tej historii. Zatem uważasz, że uogólniam a mi chodzi raczej o przypadki typu Witka czy jeszcze paru Kolegów, bo dziwo wiele przypadków zdradzających Pań, opisanych tutaj jestem w stanie zrozumieć, jak choćby słaba kobietka bodajże czy ReniaRenia - Panie wyłożyły, przynajmniej tutaj, kawę na ławę, dlaczego dopuściły się zdrady. Jak znam powody, to mogę się starać zrozumieć, prawda? Dopóki taki zdradzony małżonek się do końca nie dowie, co było przyczyną zdrady i rozpadu i tak nie będzie miała możliwości wyciągnąć słusznych wniosków na przyszłość. A że zdradzacz raczej nie wyłoży kawy na ławę do końca, to już inna sprawa. Nie sądzę, żebym był jedynym który ma zbliżone odczucia. W każdym razie co dla jednego może być spełnianiem potrzeb, dla innego już szukaniem fajerwerków - i nie chodzi tutaj o dwoje ludzi, gdzie jeden zdradza a drugi jest zdradzany, raczej z pozycji dwóch osób na tym samym położeniu. I owszem, przypadki są różne, jeden nierówny drugiemu, ale co Ci na to poradzę, że w pewnych sprawach ludzi nie zrozumiem.

Aha, NIGDZIE nie napisałem, że potrzeba przeżycia fajerwerków jest główną przyczyną, ale jak najbardziej jedną z możliwych. Chyba, że właśnie każdy będzie to inaczej nazywał.


A ja jestem w Twoim teamie, Bagienniku. Po prostu trzeba mieć jaja i już. A nie usprawiedliwiać się "niezaspokojonymi potrzebami" - to jest gaslighting! Czy osoba, ktora tak upomina sie o swoje potrzeby - mysli zdradzając o potrzebach partnera?
Poza tym jak mozna zrownac jakies niewypowiedziane niezaspokojone potrzeby (o ktorych nigdy sie nie podjęło rozmowy) do miesięcy kłamstw...? Oklamywania żony i dzieci (tak!), wymyślania kolejnych kłamstw by potwierdzić to pierwsze, potem gubienie się w nich...Uprawianie seksu z żoną, jednocześnie uprawiając go z kochanką...? Wychodzenia OD RODZINY by byc z kochanką - przecież to czas, ktory on celowo zabierał dzieciom.
Ja wiem, ze zycie w motylach jest fajne. Sama jestem osobą lubiącą ludzi, zabawę, śmiech...Pewnie, że czasem wolałabym iść na imprezę czy połazić po górach z fajną osobą niż słuchać kłótni dzieci i zmuszać ich do lekcji. Ale rodzicem się JEST, nie bywa. Moj maz powołał nasze dzieci na swiat w rownym stopniu jak ja i to jest ZOBOWIĄZANIE.  I jesli odwidziało mu się życie w rodzinie - to czy "niezaspokojoną potrzebę wolności, nowości i zabawy" można uznać za wystarczającą, by usprawiedliwić zdradę? Czy to nie jest to dziesiejsze, konsumpcjonistyczne podejście, że jak mi już nie pasuje to wywalam i szukam czegos fajniejszego, bo JA JA JA muszę być szczęśliwy....Czy mój mąż się zastanowił nad MOIM szczęściem? Czy JA bylam szczesliwa, gdy pracował do 22:00 i na mojej głowie dom, praca, dzieci...? Czy JA byłam szczęśliwa, jak zawsze siedział pol soboty na fotelu w bokserkach i musialam go siłą wyciagac z domu? Czy JA czulam się kochaną kobietą, jak nie prawił mi komplementów, nie zapraszał na randki i nie organizował spontanicznych wyjazdów we dwoje? Czy on wtedy zastanawiał się nad MOIMI potrzebami? Spieszę z odpowiedzią. NIE, nie zastanawiał się, miał w swojej egoistycznnej d***** Zdrajcy to skrajni egoiści i gadka o niezaspokojonych potrzebach jest jakimś kuriozum, mającym na celu wybielenie oprawców.
Bo jesli rozmawiamy o potrzebach - to bądźmy fair i rozmawiajmy o potrzebach obu stron.
Bo skoro niezaspokojone potrzeby dają nam prawo do zdrad - to dlaczego ja nie zdradziłam, mając kupę okazji i niezaspokojone przez mojego męża potrzeby? Czy ktoś wreszcie może spojrzeć na zdradę wlasnie w taki sposob?
Prawda jest taka, że nawet jak ja miałam niezaspokojona część potrzeb (czy jest ktos w zwiazku kto ma zaspokojoną całość???) - to ja nie skakałam na boki. Bo to NIE JEST KWESTIA POTRZEB - czy się je ma zaspokojone czy nie. To kwestia zasad, moralności, empatii i dojrzałości. I tego, że wiemy, że życie w malzenstwie to nie będzie już szał ciał, ale za to daje inne rzeczy. Nie ma co się męczyć na siłę oczywiscie jesli kogos małżenstwo dusi - ale wystarczy odejsc z szacunkiem dla partnera. Miec jaja i powiedziec co nie gra i albo naprawiac albo odejsc. Zdrada to gwałt na duszy, serio. Ja się czuję tak, jakby ktoś mnie niefizycznie zgwałcił.
Na ChumpLady ktos fajnie napisal - gdyby zdradzony malzonek mial taką siłę sprawczą, że to PRZEZ NIEGO partner zdradził - to czemu nie może sprawić, by...nie zdradzał? W punkt! Odpowiedź? Bo to nie chodzilo nigdy o partnera.

PS. Pamiętam jak jakoś 2 lata temu zastanawiałam się nad uczuciem zakochania, motyli w brzuchu...I z takim rozrzewnieniem pomyślałam sobie, że już nigdy go nie poczuję, no bo z mężem nie mam już na to szans. Ale to była taka luźna mysl, bardziej tak jak patrzymy na nasze dzieci w wieku szkolnym i myslimy, ze juz nigdy nie bedziemy trzymac w ramionach swojego bobasa...Tylko, że dla mnie to była naturalna kolej rzeczy - zwiazek z mezem cenilam za zyliard innych rzeczy. Motyle byly takim "no szkoda, fajne to bylo.." i zapomnialam o tej mysli aż do dziś...
Moze zycie za mnie zdecydowalo - moze kiedys jeszcze bede czzula motyle, kto wie...?

100 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-10 13:31:43)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Bagiennik, nie znam tematów  o których pisałes  i do jakich wniosków doszły autorki Widzę  za to na forum wiele kochanek,  które żałują  wyzywajac  kochanką od najgorszych i czują  się uwiedzione i pokrzywdzone dopiero od momentu gdy dowiadują  się że on nie zostawi żony.
Wtedy jak królik z kapelusza recytiwaba jest stała litania moja wina bo szukałam  fajerwerków:) co często nie ma nic wspólnego z analizą  dlaczego  wybrałam takiego a nie innego mężczyznę, tylko potakiwabie społecznemu potępienie.
I cóż  z tego że byłam "pokrzywdzona"?
A może bardziej bym się czuła pokrzywdzone jako 60 latka, a nie  w wieku 45 lat, gdy to miało miejsce? Z perspektywy czasu uważam że dobrze  się stało, i wiem dlaczego to się stało. I wyobraź  sobie że  na pewno nie dla fajerwerków, emocji  pojawiła się ta trzecia.
A tymczasem na forum nawet kochankom które tkwią  w beznadziejnych małżeństwach wmawia się że po prostu  pobiegly  za emocjami.a to nie jest prawdą.
Więc mimo że ból Pain jest prawdziwy  i ma podstawy, to jednak nawet jakby mąż uznał że to był przypadek, głupota, to moim zdaniem  nie był  błąd. 
I po co powtarzać  w kółko że tak powinno być,  że się rozmawia, rozwodzić a potem szuka partnera, jak wiemy znając  naturę  ludzką,  że tak to nie przebiega? Statystycznie  prawie nikt nie odchodzi w ciemno.

Pain, ja czułam motyle  i po 20 latach smile może wiectwoja wierność  faktycznie jest więcej warta smile i możesz czuć  się  oszukana.
Bo moja przychodziła mi bez trudu.
Więc  ja w tym związku nie miałam niezaspokojonych potrzeb.  Bo trzeźwo patrzyłam na męża  i nie oczekiwałam by zmieniał  się pod moje  potrzeby, bo był sobą.
Sama  też nie chciałabym się zmieniać  pod  jego potrzeby. Ale On tego oczekiwał  po cichu..

101 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-10 13:47:12)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Też uważam że to nie był błąd. Lepiej wiedzieć z kim mam do czynienia dziś niż za 10 lat.
Szkoda życia na takiego patałacha.

Ela210 napisał/a:

 
I po co powtarzać  w kółko że tak powinno być,  że się rozmawia, rozwodzić a potem szuka partnera, jak wiemy znając  naturę  ludzką,  że tak to nie przebiega? Statystycznie  prawie nikt nie odchodzi w ciemno.

Kurde, a ja tak. I to od kilku facetow.

Ela210 napisał/a:

Więc  ja w tym związku nie miałam niezaspokojonych potrzeb.  Bo trzeźwo patrzyłam na męża  i nie oczekiwałam by zmieniał  się pod moje  potrzeby, bo był sobą. Sama  też nie chciałabym się zmieniać  pod  jego potrzeby. Ale On tego oczekiwał  po cichu..

EJMEN! Ja nie czułam tego braku zaspokojonych potrzeb bo tak jak piszesz - wiedzialam, ze nie mozna miec wszystkiego. Jak bede miala meza co mi tu codziennie kwiaty, randki - to z kolei na innym polu bedzie leżało. Wiec mialam tego mojego mrukliwego, spokojnego, wycofanego i smutnego faceta, ale za to skupiałam sie na tym, ze dbal o mnie i o dzieci, robil mi sniadanka, byl hojny. I tak dalej. Wiec mimo tego, ze obiektywnie nie zaspokajal moich potrzeb związanych z romantyzmem i  spontanicznością w związku  - to zaspokajał inne. Ja go tak kochalam po prostu...Bez oczekiwań. Ale patrzac z boku - moj maz nie zastanawial sie nad tym czy zaspokaja moje potrzeby. A oczekiwal, ze ja bede rozkminiała jego psyche, mimo, że milczał jak grób. Mindfuck jakich mało! Generalnie jak oczekujesz, ze ktos ma zaspokajac Twoje potrzeby  - to logicznym byloby zastanowienie się, czy Ty zaspokajasz czyjeś, co nie?:) W dyskusjach o zdradzie wpienia mnie ta jednostronnosc

102 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-10 14:28:56)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Przecież nie piszę  o związkach bez dzieci czy młodzieńczych miloscisch, tam oczywiście  często się po prostu zrywa. Z żoną  czy mężem z rodziną  się nie zrywa:) nie przyszło mi do głowy porównywać  to.
Ale Pain, było Ci w końcu dobrze czy nie?
Bo jak było, to nie możesz mieć  teraz pretensji  o niezaspokojenie potrzeby.
Może  Twój mąž  oczekiwał że będziesz mu trochę  matkować, a nie chciałaś?

103 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-10 15:00:42)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
Ela210 napisał/a:

Przecież nie piszę  o związkach bez dzieci czy młodzieńczych miloscisch, tam oczywiście  często się po prostu zrywa. Z żoną  czy mężem z rodziną  się nie zrywa:) nie przyszło mi do głowy porównywać  to.
Ale Pain, było Ci w końcu dobrze czy nie?
Bo jak było, to nie możesz mieć  teraz pretensji  o niezaspokojenie potrzeby.
Może  Twój mąž  oczekiwał że będziesz mu trochę  matkować, a nie chciałaś?

No OGÓLNIE było dobrze, ale nie dlatego, że on jest takim zayebistym gościem, bo wymienilam wyzej rzeczy, ktorych mi jakos tam od czasu do czasu brakowalo i ktore mnie frustrowaly. Ale nie robilam z tego dramatu, bo wolałam widzieć to, co jest dobre a nie to, gdzie nie gra. DLA MNIE.
Wiesz, jego praca ZAWSZE byla wazniejsza niż my - ja i dzieci...Nie tylko ja...Zawsze zabierał laptopa na wakacje, ZAWSZE i zawsze na nich pracowal, a ja z dzieciakami musielismy na jaśnie Pana poczekać. W domu calle miał czesto do wieczora, dzieci zawsze "poczekajcie". Ale wiesz, akceptowałam bo nikt nie jest idealny, no nie?
A teraz pojechal z kochanicą w gory i nie wziął laptopa sluzbowego, mimo że na kazdy wyjazd ze mna i z dziecmi brał.... Wiesz jak mi jest przykro, rowniez w imieniu dzieci...?
Czyli podsumowując - czy on brzmi jak idealny mąż i ojciec??:))))) Not really, no. A on oczekiwał mam wrazenie zwiazku idealnego.
A wiesz jaka jest prawda?
On jakos to swoje nieszczescie uświadomil dopiero rok temu, jak poznał koleżankę. Czyli co? Przez 14 lat mu nie przeszkadzaly moje wady, a nadle odwrot 180 stopni? Po prostu nie zrobił sobie transfuzji krwi do górnej głowy, ot cała prawda. A ja musze przeczytać "Mężczyźni kochają zołzy" bo na za dużo mu pozwalałam....Niech sam se codziennosc ogarnia i brudne gatki pierze. z kochanicą.

104

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
PainIsFinite napisał/a:

W dyskusjach o zdradzie wpienia mnie ta jednostronnosc

Mnie też. Niemal w każdym wątku mamy zdradzonego, któremu chyba trzeba przypiąć medal za poświęcenie dla rodziny i tego okropnego „głupiego” zdradacza, który nie docenił poświęcenia „kryształu” i wybrał swoją drogę.
Czy tak trudno pojąć, że pod „głupotą” zdradzacza jest drugie dno?
Rozumiem, że zdradzony jest w takiej rozsypce, że sobą musi się zająć, ale ja jako obserwator wcale tego robić nie muszę. Z boku widać często dużo lepiej pewne rzeczy.
Np. Zdradzony z jednej strony pisze, że sam zadawalał się tym, co otrzymywała od partnera, chociaż to wcale nie była pełnia szczęścia i jakieś braki w związki z nim odczuwał, ale mimo tego nie za bardzo o nich partnerowi wspominał. A zaraz potem wysuwa w stronę partnera jako zarzut, że on nie przyszedł i nie powiedział, że czegoś mu brak.
I tak można w nieskończoność łapać nierówności i brak równowagi aż się niedobrze robi.

105 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-10 16:01:49)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
MagdaLena1111 napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

W dyskusjach o zdradzie wpienia mnie ta jednostronnosc

Mnie też. Niemal w każdym wątku mamy zdradzonego, któremu chyba trzeba przypiąć medal za poświęcenie dla rodziny i tego okropnego „głupiego” zdradacza, który nie docenił poświęcenia „kryształu” i wybrał swoją drogę.
Czy tak trudno pojąć, że pod „głupotą” zdradzacza jest drugie dno?
Rozumiem, że zdradzony jest w takiej rozsypce, że sobą musi się zająć, ale ja jako obserwator wcale tego robić nie muszę. Z boku widać często dużo lepiej pewne rzeczy.
Np. Zdradzony z jednej strony pisze, że sam zadawalał się tym, co otrzymywała od partnera, chociaż to wcale nie była pełnia szczęścia i jakieś braki w związki z nim odczuwał, ale mimo tego nie za bardzo o nich partnerowi wspominał. A zaraz potem wysuwa w stronę partnera jako zarzut, że on nie przyszedł i nie powiedział, że czegoś mu brak.
I tak można w nieskończoność łapać nierówności i brak równowagi aż się niedobrze robi.

No bo mi te rzeczy nie przeszkadzały na tyle, żeby zdradzać, czy to tak trudno pojąć? Że nawet jak przeszkadzały to nie na tyle, by robic odwrot o 180 stopni od rodziny. Bo staram sie widziec szklanke pełną a nie pustą w połowie i wiedzieć, że w związku nigdy nie jest idealnie.
Spoko Magdaleno, moze kiedys bedziesz miala szansę zaznać słodyczy rozstania jak osoba ktora kochalas i zbudowaliscie razem cale zycie - poleci na młodszą kolezanke z pracy. Zobaczymy czy wtedy bedziesz taka wyrozumiala, jak bedziesz sie z bólu i niedowierzania zwijała, z płaczącymi dziećmi u boku...

106 Ostatnio edytowany przez Pronome (2020-06-10 16:04:25)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Pain, weszlas na damage controle mode, idziesz sciezka zemsty. To wroci do ciebie rykoszetem. Tu nie ma winnych, nie ustawiaj sie w pozycji kata, w siebie i tak trzeba bedzie zrobic wglad. Nie jestesmy w stanie skontrolowac zycia, wyborow innych. Takie zalozenie jest czystym egoizmem, nikogo nie jestesmy w stanie zamknac w klatce i wplynac na niego tak, aby zachowywal sie tak, jak tego chcemy. Polecam Ci meta spojrzenie na cala sytuacje, zachowanie milych wspomnien z malzenstwa (bo takie masz, i tak bylo dla ciebie) i zdroworozsadkowe zalatwianie spraw z rozwodem. Kazdy ma prawo do wlasnych wyborow, czy to sie nam podoba czy nie. Na zycie, partnera nikt ci nie da gwarancji.

107 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-06-10 16:09:34)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
PainIsFinite napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

W dyskusjach o zdradzie wpienia mnie ta jednostronnosc

Mnie też. Niemal w każdym wątku mamy zdradzonego, któremu chyba trzeba przypiąć medal za poświęcenie dla rodziny i tego okropnego „głupiego” zdradacza, który nie docenił poświęcenia „kryształu” i wybrał swoją drogę.
Czy tak trudno pojąć, że pod „głupotą” zdradzacza jest drugie dno?
Rozumiem, że zdradzony jest w takiej rozsypce, że sobą musi się zająć, ale ja jako obserwator wcale tego robić nie muszę. Z boku widać często dużo lepiej pewne rzeczy.
Np. Zdradzony z jednej strony pisze, że sam zadawalał się tym, co otrzymywała od partnera, chociaż to wcale nie była pełnia szczęścia i jakieś braki w związki z nim odczuwał, ale mimo tego nie za bardzo o nich partnerowi wspominał. A zaraz potem wysuwa w stronę partnera jako zarzut, że on nie przyszedł i nie powiedział, że czegoś mu brak.
I tak można w nieskończoność łapać nierówności i brak równowagi aż się niedobrze robi.

No bo mi te rzeczy nie przeszkadzały na tyle, żeby zdradzać, czy to tak trudno pojąć? Że nawet jak przeszkadzały to nie na tyle, by robic odwrot o 180 stopni od rodziny.
Spoko Magdaleno, moze kiedys bedziesz miala szansę zaznać słodyczy rozstania jak osoba ktora kochalas i zbudowaliscie razem cale zycie - poleci na młodszą kolezanke z pracy. Zobaczymy czy wtedy bedziesz taka wyrozumiala, jak bedziesz sie z bólu i niedowierzania zwijała, z płaczącymi dziećmi u boku...

A co małżeństwo to jakiś wyrok, jak są w nim dzieci? Mam trzymać faceta przy sobie na litość, bo dzieci, albo dlatego, że kiedyś mnie kochał, ale to się wypaliło?
Piszesz o zobowiązaniu wobec dzieci, które ma się wyrażać w utrzymywaniu rodzinnego życia, ale przecież rozstanie wcale nie oznacza, że dzieci stracą ojca. Może być nawet wręcz przeciwnie, bo często dochodzący ojcowie mogą być bardziej aktywni w życiu swoich dzieci niż ci, którzy tylko teoretycznie są z nimi, bo siedzą całe dnie w pracy, po której są zmęczeni, weekendy spędzają w fotelu przed tv, a na wakacje wyjeżdżają z laptopem.
No beznadziejnie postąpił, że zdradził. Mógł wybrać inaczej. Ale zdecydował tak, bo widocznie inaczej nie potrafił. Wiem, „kryształy” zawsze postępują honorowo, ale nie wszyscy ludzie są „krysztalowi” i miałaś pecha, że na partnera wybrałaś takiego, któremu do Ciebie daleko. Jak go kiedykolwiek kochałaś, to puść go wolno, niech leci w świat i będzie szczęśliwy.

108

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Może nie mam IQ 150 ale ze słów Pain wprost wynika że ma żal za kłamstwa, Ona przyjmuje do wiadomości że mógł się odkochać czy co tam.

Może niech się wypowiadają osoby, które przeszły to samo.

Jej i mnie chodzi o uczciwość tylko tyle smile

109

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Widzisz Pain, nie każdy kocha tak samo:
Dla Ciebie niestety  oznaczało to inne  rzeczy niż dla męża. Tu trzeba pamiętać  że Twój mąż  był  dorosły i do niczego zmuszany nie byl.
Natomiast obawiam się że aby z tego jakoś  wyjść,  to musisz w tę  miłość  wejść  jeszcze głębiej,  tam gdzie miłość  oznacza dawanie wolności drugiemu człowiekowi.
Bo tak rakiem że związku jest się w stanie wycofać tylko osoba racjonalna, z wagą  mierząc to co daje i to co dostaje. Nie każdy tak ma.
Dzieci  cierpią na pewno, trzeba ich nie mieć by wysuwać  tezę, że dochodzący  tatuś  będzie lepszy.
Ale mogą  w mniejszym stopniu, gdy będziecie współpracować.
Dasz radę  i z czasem zobaczysz że możesz od mężczyzny dostać  więcej niż dawał  Ci skupiony na sobie  mąż.
Małżeństwo zapakujesz pięknie i zachowasz wspomnienia dobrego.
Wiesz co jest najważniejsze? Potrafić  kochać  i nie  zamrażać serca.

110 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-10 17:30:06)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Wy nawet nie wiecie co ja teraz przechodzę...Nie chce pisac na publicznym forum, to za jakiś czas...
Ale jesli mialabym zrobic teraz "meta spojrzenie na męża" i zaakceptować "że nie jest idealny" wiedząc co on w tej sekundzie robi, jak olewa mnie i dzieci, jak kłamie...Boże dziewczyny. Nigdy takiej nienawiisci nie czulam do nikogo. Pobiłam poduszkę. Kiedyś napiszę więcej...

Ela210 napisał/a:

Widzisz Pain, nie każdy kocha tak samo:
Dla Ciebie niestety  oznaczało to inne  rzeczy niż dla męża. Tu trzeba pamiętać  że Twój mąż  był  dorosły i do niczego zmuszany nie byl.
Natomiast obawiam się że aby z tego jakoś  wyjść,  to musisz w tę  miłość  wejść  jeszcze głębiej,  tam gdzie miłość  oznacza dawanie wolności drugiemu człowiekowi.
Bo tak rakiem że związku jest się w stanie wycofać tylko osoba racjonalna, z wagą  mierząc to co daje i to co dostaje. Nie każdy tak ma.
Dzieci  cierpią na pewno, trzeba ich nie mieć by wysuwać  tezę, że dochodzący  tatuś  będzie lepszy.
Ale mogą  w mniejszym stopniu, gdy będziecie współpracować.
Dasz radę  i z czasem zobaczysz że możesz od mężczyzny dostać  więcej niż dawał  Ci skupiony na sobie  mąż.
Małżeństwo zapakujesz pięknie i zachowasz wspomnienia dobrego.
Wiesz co jest najważniejsze? Potrafić  kochać  i nie  zamrażać serca.

Nie chce nigdzie wchodzic. Nie chce juz nigdy miec faceta.

111

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Czytałaś wątek cslady?
Spójrz w wolnej chwili, bo to bardzo podobna historia a padło tam wiele cennych porad: https://www.netkobiety.pl/t117608.html

112

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Ja wiem co przechodzisz, fazę  zlosci i dobrze.
Też potrzebna.

113 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-10 17:54:17)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

W pewnym momencie straciłem rachubę, czy mówimy o zdradzonych czy zdradzających, bo się trochę wątek rozbudował..
W przypadku Pain nie dziwię się osobiście temu szokującemu wrażeniu, jakie odczuwa po tym, jak odkryła zupełną rozbieżność między pozorami, jakie mąż stwarzał do tej pory a sytuacją rzeczywistą, jaka potem wynikła. Z zewnątrz wygląda to rzeczywiście tak, jakby każdy realizował swoją definicję miłości i związku, ale póki co wersja Pain jest bardziej zbliżona do tej "ogólnie przyjętej". Do końca nie wiadomo, jakby się to potoczyło, gdyby facet wcześniej spróbował otworzyć się przed swoją żoną, wyrzucając z siebie te wątpliwości, które przyczyniły się do tego, że okopał się we własnym świecie. Zawsze można szukać szczegółów i szczególików przyczyniających się do ostatecznej klęski. Mówiąc szczerze, jakby mąż Pain potrafił szczerze powiedzieć, dlaczego się to dla niego skończyło, to dziewczyna czuła by się pewnie teraz zupełnie inaczej. Tylko właśnie nie potrafi..
Pain Nie poddawaj się i nie zrażaj do facetów! smile Przechoruj ten najgorszy okres(dasz radę!) i powstań na nowo do życia! smile

114

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
PainIsFinite napisał/a:

Wiem, że nie ma sensu czekanie na karmę i lepiej zająć sie swoim życiem, odciąć od zdrajcy i odzyskać spokój...
Zastanawiam się tylko jakie macie doświadczenia - czy zdrajcy po czasie żałują tego, że dali się ponieść tanim banalnym motylom oraz rozwalili życie żonie i dzieciom? Wiem, że dziś on w głowie uważa, że ja jestem winna zdrady bo on byl taaaki nieszczęśliwy bla bla bla (czego nie raczył powiedzieć i ogólnie sprawiał wrażenie, że między nami wszystko ok). Dziwnym trafem jego uświadomienie sobie nieszczęścia zbiegło się z poznaniem młodej koleżanki w pracy:)
I tak się zastanawiam - jak to jest? Czy oni zostają z tym przekonaniem, że faktycznie byli w kijowym małżeństwie i musieli uciec w "prawdziwe" uczucie (=grać na dwa fronty) czy jednak jak się okazuje, że codzienność dopadnie każdy związek prędzej czy później a trawa jest zawsze zielona u sąsiada - to mają refleksje, że nie było warto?
Jakie macie doświadczenia?


choć nie mam takich doświadczeń to doskonale rozumiem, że chciałabyś, aby go po czasie skręcało z żalu, że zniszczył Wasz cudowny świat i żeby z tego powodu codziennie pluł sobie w brodę. Zawsze to jakaś satysfakcja i coś, co cieszy w tym trudnym czasie, gdy burza emocji. Chyba większość kobiet tak reaguje. To jest chyba naturalna emocjonalna potrzeba, instynkt ofiary, ktora pragnie zemsty na swoim oprawcy, choćby ręką losu. Ty jesteś nieszczęsliwa a on szczęśliwy. Taki dysonans boli, zwlaszcza, gdy przyczyną tego nieszczęścia jest on. Ktorego kochałaś, ktoremu ufałaś, za ktorego moglabyś dać sobie rękę obciąć... I oto on, pewnie  szczęśliwy i w skowronkach spędza slodkie chwile ze swoją niunią a Ty rozpadasz się na kawałki. Potrafię to sobie wyobrazić... Pewnie w tej sytuacji, na tym etapie, też pragnęłabym, aby go wszyscy diabli wzięli.

Jedni żałują, inni wprost przeciwnie.  Zależy, jak im się dalej życie potoczy :-)
Znam takich, ktorzy są szczęśliwi w nowym związku, więc na pewno nie żalują a wprost przeciwnie, uważają, że to była najlepsza decyzja ich życia. Innym życie się nie uklada, bo kolejny związek też nie wypalił i szukają szczęścia dalej.

Czy to jest fair porzucać rodzinę dla nowej miłości? To na pewno Ci się nie spodoba, ale uważam, że każdy ma prawo  dążyć do szczęscia.
Abstrahując od Twojego przypadku, nie zawsze ktoś czuje się jakiś nieszczęśliwy w związku czy malżeństwie. Przeciwnie. Może czuć się nawet szczęśliwy. Ale potem życie weryfikuje to szczęście, gdy np. poznaje kogoś przy kim odkrywa, że to, co dotychczas brał za szczęście, tak naprawdę było tylko jego namiastką.  Jeśli nie wiesz, jak smakują pomarańcze to uwielbiasz jabłka...
Mnie się wydaje, że moje malzenstwo jest udane i szczęśliwe a mąż świata za mną nie widzi. I być może to jest szczera prawda. Nie widzi dzisiaj. Ale co będzie jutro? Może po prostu wydaje mu się, że jestem tą jedyną, bo nie miał okazji spotkać na swej drodze tej prawdziwej jedynej? Brzmi brutalnie, ale takie jest życie. Ludzie się wiążą ze sobą, kochają, myśląc, że to na całe życie a potem bum i okazuje się, że są większe porywy serca, większa namiętność i wszystko większe. Czasem to okazuje się ułudą, ale czasem jest prawdziwe jak nigdy. I co dalej? Cholernie trudne dla wszystkich, gdy ludzie normalni, a gdy jeszcze są dzieci to już w ogole. Rozstawać się tak, aby jak najmniej ranić bliską osobę to najtrudniejsza ze sztuk. U Was mąż nie zdał egzaminu.

115

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Pain czytając Ciebie i to co piszesz o swoim mężu, to jesteście całkowitymi przeciwieństwami. Niby one się przyciągają ale.. sama stwierdziłaś, że mąż miał wiele wad o których mu nie mówiłaś bo wiedziałaś z kim się wiążesz i inne jego cechy, uważane przez Ciebie za zalety wystarczyły by być w tym małżeństwie i czuć spełnioną i szczęśliwą. Jednak jak też sama pisałaś, to Ty zorganizowałaś Wasz dom, życie. Ty sprawiłaś, że wciąż tam się ktoś przewija, że są wyjazdy itd.
Absolutnie nie bronię ani nie usprawiedliwiam Twego jm ale ciężko (serio) mi sobie wyobrazić faceta wycofanego, depresyjnego w tym Waszym tętniącym życiem i energią domu. Tak samo trudno mi sobie wyobrazić, że kobieta z takim temperamentem jak Ty, kogoś takiego sobie do życia wybrała. Ja bym nie miała siły ani ochoty kogoś wciąż z tego fotelu wyciągać. Wspomniałaś też o jakichś koncertach na które jechał setki km, nawet na taki na którym nie chciał być. Ty to być może odbierałaś jako dowód miłości a on ...się męczył. Tylko nie potrafił Ci odmówić widząc Twoje podekscytowanie.
Nie chcę być źle zrozumiała moją wypowiedź ale przy takich różnicach charakteru i tak długo ze sobą wytrzymaliście. Tyle, że Ty żyłaś swoim życiem a on raczej podporządkowywał Tobie. Już ktoś wcześniej pisał, że trudno od wycofanego faceta oczekiwać szczerych rozmów. Ty zresztą też nie mówiłaś co Ci nie pasuje tylko (tak mi się wydaje) próbowałaś na tyle na ile było to możliwe wyciągać go 'do ludzi' myśląc, że to jest dla Was dobre.
Ciekawe, co byś zrobiła gdyby on zdobył na szczerość i powiedział, że nie chce nigdzie wychodzić, znajomi od planszówek go denerwują a na koncerty czy inne rozrywki jedzie bo się zmusza.
Tak tylko gdybam bo zastanawiam się co Was tak naprawdę łączyło (prócz dzieci) i dlaczego go kochałaś mimo, że jest Twoim zupełnym przeciwieństwem. We wszystkich postach doszukałam się jedynie stwierdzenia: "dbał o mnie i dzieci, robił śniadania, był hojny". Przy czym jeśli chodzi o dbanie to sama stwierdziłaś, że był raczej gościem w domu a nawet na urlopie pracował.

116

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Pain, ja cię rozumiem w 100 procentach. Rozumiem twój żal i też w swoim wątku zmagam się z zarzutami, że robię z siebie ofiarę, że się nie pogodziłam, a mąż ma prawo do szczęścia i trzeba się z tym pogodzić....

A obie doskonale wiemy, że najbardziej bolą te kłamstwa. Ja mam żal o to, że jak po pół roku szarpaniny chciałam odejść bo miałam dość jego kłamstw wybłagał mnie żebym została, że mnie kocha, że tamta to tylko koleżanka. Po co? Po to żeby za 2 miesiące jednak odejść ode mnie. To nazywamy prawem do szczęścia? Po trupach, kopiąc leżącego? To ja dziękuję to wolę już nie mieć żadnych praw...
Moja sytuacja jest podobna do twojej w kontekście tego co powiedziała Roxann - dużych różnic osobowościowych. Ja zaradna, energiczna waląca prosto z mostu, mąż (ex) wycofany introwertyk (z kompleksami) mówiący z trudem co mu leży na sercu i unikający trudnych tematów. 

Po 1,5 roku zmagań z "dążącym do swojego szczęścia" mężem, w atmosferze kłamstw i zwalania na mnie całej winy bo "go nie doceniałam", pozwalam sobie postawić bezczelny i jednostronny wniosek - intowertycy z kompleksami i wycofani emocjonalnie ludzie bywają mega zakłamani. Bo żyją tak jak dyktuje im partner, ze strachu przed odrzuceniem, pielęgnując w środku żal do partnera, że nie jest to życie jakiego oni by chcieli z drugiej strony nie umiejąc na głos wyrazić swoich potrzeb - no bo może zostaną wyśmiani albo coś... Śmiem twierdzić, że tacy ludzie powinni być sami, dopóki nie odkryją swojego ja i czego tak naprawdę oni chcą. Dopóki nie przestaną się "przytulać" do kogoś kto za nich życie przeżyje licząc na to, że to będzie właśnie to co im przypasuje a jak się trafi coś lepszego to przeskoczyć tam bez kszty refleksji i poczucia odpowiedzialności. Żenada. Ja na przykład mam świadomość swoich wad. Ale jestem jak otwarta książka, niczego nigdy nie udawałam. Gdyby powiedział mi wprost, że moje cechy mu nie odpowiadają, że fajnie było ale chce żyć inaczej i już nie kocha - rozeszlibyśmy się 5 lat temu i szczęśliwi byli w innych związkach. A tak to tragedia i dla mnie i dla mojego maleńkiego dziecka.

Odpowiadając na twoje pytanie - ani mój mąż ani twój nie pożałują tego co zrobili. A wiesz dlaczego? Bo to właśnie oni nie potrafią pochylić się nad sobą i swoimi defektami. To oni nie potrafią wejrzeć w głąb siebie i zobaczyć, że to z nimi jest problem, a nie z ich partnerami. Jestem się niemal w stanie założyć, że twój mąż, podobnie jak mój obwinia o wszystko wszystkich dookoła tylko nie siebie. I to co nam zrobili nazwą po prostu "walką o swoje szczęście". Bo przecież cel uświęca środki.

Ja jestem jednak zdania, że żadna cecha partnera nie daje prawa do zdrady, kłamstw i krzywdzenia. Choćby był upierdliwy, wredny i złośliwy. Nazywanie zdrady, czy porzucenia w atmosferze zdrady i kłamstw prawem do szczęścia jest przegięciem. Prawo do szczęścia nie powinno naruszać prawa partnera do bycia traktowanym z szacunkiem.

117

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
Pikupik2019 napisał/a:

intowertycy z kompleksami i wycofani emocjonalnie ludzie bywają mega zakłamani. Bo żyją tak jak dyktuje im partner, ze strachu przed odrzuceniem, pielęgnując w środku żal do partnera, że nie jest to życie jakiego oni by chcieli z drugiej strony nie umiejąc na głos wyrazić swoich potrzeb

Mocne, ale wygląda na to, że dobrze go prześwietliłaś, aby wszystko sobie ułożyć w głowie.

Tylko wiesz, to jest facet, którego Ty sobie wybrałaś. Tylko Ty, bo zakładam, że nikt Cię do związku z nim nie zmuszał.
Dlaczego fajna, ogarnięta, bystra dziewczyna wiąże się z facetem, który ma takie braki? Czy opieka nad wymagającym facetem ma wartość energetyzującą uczucie do niego?

Zajęłaś się nim i jego motywami, a swoimi też?

118

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
Roxann napisał/a:

Pain czytając Ciebie i to co piszesz o swoim mężu, to jesteście całkowitymi przeciwieństwami. Niby one się przyciągają ale.. sama stwierdziłaś, że mąż miał wiele wad o których mu nie mówiłaś bo wiedziałaś z kim się wiążesz i inne jego cechy, uważane przez Ciebie za zalety wystarczyły by być w tym małżeństwie i czuć spełnioną i szczęśliwą. Jednak jak też sama pisałaś, to Ty zorganizowałaś Wasz dom, życie. Ty sprawiłaś, że wciąż tam się ktoś przewija, że są wyjazdy itd.
Absolutnie nie bronię ani nie usprawiedliwiam Twego jm ale ciężko (serio) mi sobie wyobrazić faceta wycofanego, depresyjnego w tym Waszym tętniącym życiem i energią domu. Tak samo trudno mi sobie wyobrazić, że kobieta z takim temperamentem jak Ty, kogoś takiego sobie do życia wybrała. Ja bym nie miała siły ani ochoty kogoś wciąż z tego fotelu wyciągać. Wspomniałaś też o jakichś koncertach na które jechał setki km, nawet na taki na którym nie chciał być. Ty to być może odbierałaś jako dowód miłości a on ...się męczył. Tylko nie potrafił Ci odmówić widząc Twoje podekscytowanie.
Nie chcę być źle zrozumiała moją wypowiedź ale przy takich różnicach charakteru i tak długo ze sobą wytrzymaliście. Tyle, że Ty żyłaś swoim życiem a on raczej podporządkowywał Tobie. Już ktoś wcześniej pisał, że trudno od wycofanego faceta oczekiwać szczerych rozmów. Ty zresztą też nie mówiłaś co Ci nie pasuje tylko (tak mi się wydaje) próbowałaś na tyle na ile było to możliwe wyciągać go 'do ludzi' myśląc, że to jest dla Was dobre.
Ciekawe, co byś zrobiła gdyby on zdobył na szczerość i powiedział, że nie chce nigdzie wychodzić, znajomi od planszówek go denerwują a na koncerty czy inne rozrywki jedzie bo się zmusza.
Tak tylko gdybam bo zastanawiam się co Was tak naprawdę łączyło (prócz dzieci) i dlaczego go kochałaś mimo, że jest Twoim zupełnym przeciwieństwem. We wszystkich postach doszukałam się jedynie stwierdzenia: "dbał o mnie i dzieci, robił śniadania, był hojny". Przy czym jeśli chodzi o dbanie to sama stwierdziłaś, że był raczej gościem w domu a nawet na urlopie pracował.

Nie wiem, jestem tak zorana psychicznie, tak obolała w środku że sama już nie wiem. Ale my się przyjaźniliśmy, nie tak że tylko lubiłam w nim że mi sniadania robił:) Często baaardzo długo gadaliśmy przy winku, ja lubiłam go słuchać bo on dużo czytał i miał dużą wiedzę, dużo się uczyłam od niego. Oglądaliśmy wspólnie filmy, seriale..On sam też jeździł na koncerty albo z kumplami. Na żagle zawsze co rok. To nie jest tak, że on w ogole to tylko już kapeć. Owszem, w większości czasu raczej powolny o wycofany, ale fajny:)
Muszę iść spać

119

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
Pikupik2019 napisał/a:

Pain, ja cię rozumiem w 100 procentach. Rozumiem twój żal i też w swoim wątku zmagam się z zarzutami, że robię z siebie ofiarę, że się nie pogodziłam, a mąż ma prawo do szczęścia i trzeba się z tym pogodzić....

A obie doskonale wiemy, że najbardziej bolą te kłamstwa. Ja mam żal o to, że jak po pół roku szarpaniny chciałam odejść bo miałam dość jego kłamstw wybłagał mnie żebym została, że mnie kocha, że tamta to tylko koleżanka. Po co? Po to żeby za 2 miesiące jednak odejść ode mnie. To nazywamy prawem do szczęścia? Po trupach, kopiąc leżącego? To ja dziękuję to wolę już nie mieć żadnych praw...
Moja sytuacja jest podobna do twojej w kontekście tego co powiedziała Roxann - dużych różnic osobowościowych. Ja zaradna, energiczna waląca prosto z mostu, mąż (ex) wycofany introwertyk (z kompleksami) mówiący z trudem co mu leży na sercu i unikający trudnych tematów. 

Po 1,5 roku zmagań z "dążącym do swojego szczęścia" mężem, w atmosferze kłamstw i zwalania na mnie całej winy bo "go nie doceniałam", pozwalam sobie postawić bezczelny i jednostronny wniosek - intowertycy z kompleksami i wycofani emocjonalnie ludzie bywają mega zakłamani. Bo żyją tak jak dyktuje im partner, ze strachu przed odrzuceniem, pielęgnując w środku żal do partnera, że nie jest to życie jakiego oni by chcieli z drugiej strony nie umiejąc na głos wyrazić swoich potrzeb - no bo może zostaną wyśmiani albo coś... Śmiem twierdzić, że tacy ludzie powinni być sami, dopóki nie odkryją swojego ja i czego tak naprawdę oni chcą. Dopóki nie przestaną się "przytulać" do kogoś kto za nich życie przeżyje licząc na to, że to będzie właśnie to co im przypasuje a jak się trafi coś lepszego to przeskoczyć tam bez kszty refleksji i poczucia odpowiedzialności. Żenada. Ja na przykład mam świadomość swoich wad. Ale jestem jak otwarta książka, niczego nigdy nie udawałam. Gdyby powiedział mi wprost, że moje cechy mu nie odpowiadają, że fajnie było ale chce żyć inaczej i już nie kocha - rozeszlibyśmy się 5 lat temu i szczęśliwi byli w innych związkach. A tak to tragedia i dla mnie i dla mojego maleńkiego dziecka.

Odpowiadając na twoje pytanie - ani mój mąż ani twój nie pożałują tego co zrobili. A wiesz dlaczego? Bo to właśnie oni nie potrafią pochylić się nad sobą i swoimi defektami. To oni nie potrafią wejrzeć w głąb siebie i zobaczyć, że to z nimi jest problem, a nie z ich partnerami. Jestem się niemal w stanie założyć, że twój mąż, podobnie jak mój obwinia o wszystko wszystkich dookoła tylko nie siebie. I to co nam zrobili nazwą po prostu "walką o swoje szczęście". Bo przecież cel uświęca środki.

Ja jestem jednak zdania, że żadna cecha partnera nie daje prawa do zdrady, kłamstw i krzywdzenia. Choćby był upierdliwy, wredny i złośliwy. Nazywanie zdrady, czy porzucenia w atmosferze zdrady i kłamstw prawem do szczęścia jest przegięciem. Prawo do szczęścia nie powinno naruszać prawa partnera do bycia traktowanym z szacunkiem.

Kochana, znajdę Twój wątek. Ja dziś już nie kontaktuje , stres psychiczny to najgorszy rodzaj zmęczenia organizmu...Moja pamięć teraz prawie nie pracuje, dziwię się że jakoś ciągnę w tej pracy...
To co napisałaś...To jakbym ja pisała. Odnajduję siebie w każdej literce. I to co napisałaś o mężu...Tak, po stokroć tak...Żyjący w cieniu i z kompleksami, ale ja inaczej to wycofanie interpretowalam - jako niegroźny introwertyzm. On o sobie nie ma dobrego zdania, a z drugiej strony daje sobie prawa by deptać innych bo jest lepszy...W ostatnim czasie, jak przechodził metamorfozę - to widać było chwilami z jaką wyższością do kogoś lub o kimś mówił, albo jadąc na autostradzie podjeżdżał tym swoim BMW i mrugał długimi żeby jaśnie Panu zjechano...Jaka wiocha. Z bardzo milego, niezacietego faceta zamienił się w takiego aroganckiego buca. Domyślam się, że tej wersji czuje sie Panem świata i ta mu pasuje...
On ma w sobie czarną dziurę...Takie coś ciemnego w środku. I tak - on nigdy nie jest winny! Winny jest cały świat wokół! Jak ja to dobrze znam... Ale ja to widzę teraz dopiero, jakiś mrok kurna. Ja tak jak Pikapik - otwarta księga. Może czasem za dużo gadam, zbyt wprost, ale ja nie noszę w sobie nierozwiązanych tematów i może dlatego mi się lekko żyje. Bo ja swojego szczęścia nie uzależniam od tego czy partner jest dla mnie miły czy nie dzisiaj. Jak niemiły to mu powiem, żeby dał se siana:) I nie noszę urazy.
Dlatego dziś jestem też zła, że ta sytuacja mnie doprowadziła do tego, że mam worek cegieł na klacie - nienawiść do niego. Nigdy wcześniej nie pielegnowalam złych emocji w sobie. Moja szefowa mi powiedziała kiedyś, że mam coś takiego w sobie, że ludzie lubią ze mną przebywać, bo wnosze jakaś taka lekkość bytu i radość...A to wszystko sprawia teraz, że muszę myśleć o strasznie kijowych rzeczach i pływać w bagnie złości. Mam nadzieję,że to tylko etap i wrócę do dawnej, uśmiechniętej i pozytywnej siebie. Teraz już tylko marzę o uwolnieniu się od niego, tych myśli, życia tym bagnem. Jak się rozwiode to chyba się upije z ulgi.

120

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
MagdaLena1111 napisał/a:
Pikupik2019 napisał/a:

intowertycy z kompleksami i wycofani emocjonalnie ludzie bywają mega zakłamani. Bo żyją tak jak dyktuje im partner, ze strachu przed odrzuceniem, pielęgnując w środku żal do partnera, że nie jest to życie jakiego oni by chcieli z drugiej strony nie umiejąc na głos wyrazić swoich potrzeb

Mocne, ale wygląda na to, że dobrze go prześwietliłaś, aby wszystko sobie ułożyć w głowie.

Tylko wiesz, to jest facet, którego Ty sobie wybrałaś. Tylko Ty, bo zakładam, że nikt Cię do związku z nim nie zmuszał.
Dlaczego fajna, ogarnięta, bystra dziewczyna wiąże się z facetem, który ma takie braki? Czy opieka nad wymagającym facetem ma wartość energetyzującą uczucie do niego?

Zajęłaś się nim i jego motywami, a swoimi też?


Wątek jest nie o mnie, nie chcę robić offtopu ale tak. Wybrałam go i kochałam go i było mi z nim dobrze. Nawet przez 20 milisekund nie przyszło mi do głowy żeby go zostawić o zdradzie nie wspominając. Swoje motywy znam - chodziłam do psychologa i grzebałam w tym w przeciwieństwie do niego smile

121 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2020-06-11 05:00:23)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

O wiele ważniejszym od tego, czy on pożałuje, czy nie, jest to, co Ty zrobisz ze swoim życiem po zdradzie, czym je napełnisz, gdy minie, ten najtrudniejszy czas. Moja mama, która doznała wielu strat, jako kobieta i żona w okresie, gdy tata wiódł życie bon vivanta nieprzyzwoicie wręcz adorowanego przez kobiety, jest dla mnie wyjątkowym przykładem człowieka, który w wielkim stylu podniósł się po licznych zdradach i uczynił swoje życie godnym, szlachetnym i spełnionym, mimo iż nigdy później nie dzielonym z mężczyzną. Zaś tata, który u boku jednej ze swoich kochanek się ustatkował, zmienił swoje przyzwyczajenia i upodobania, wiedzie z nią bardzo szczęśliwe życie od wielu, wielu lat. Niewiele znam par z tak dlugim stażem małżeńskim, żyjących w takiej harmonii, jak ta, którą stworzył mój ojciec.

Pain, to bardzo nieeleganckie co teraz napiszę, ale zacytuję słowa zmarłego niedawno Jerzego Pilcha. Skoro została podjęta decyzja -nie pozostaje, Ci nic innego, jak "wyrzygać" Twego męża w całości. Jego postać, jego zapach, jego opowieści i jego czułość... Im więcej z siebie wyrzucisz, tym większa przestrzeń otworzy się w Tobie. Zastanawiając się, czy on pożałuje, kawałek tej wolnej przestrzeni będziesz sobie odbierać. Pole obsiewa się nowym zbożem wtedy, gdy dokładnie się je oczyści i odpowiednio przygotuje pod zasiew. Powodzenia!

122

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Auroro, - brawa na stojąco.
Pain, weź Jej słowa do serca. Inaczej zapętlisz się. Doskonale wiem, że to bardzo trudne, ale innej drogi nie ma. Nie zadręczaj się obsesją  czy on żałuje czy nie. Jest to bardzo szkodliwe. Pisze to zdradzony.

123

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
aurora borealis napisał/a:

O wiele ważniejszym od tego, czy on pożałuje, czy nie, jest to, co Ty zrobisz ze swoim życiem po zdradzie, czym je napełnisz, gdy minie, ten najtrudniejszy czas. Moja mama, która doznała wielu strat, jako kobieta i żona w okresie, gdy tata wiódł życie bon vivanta nieprzyzwoicie wręcz adorowanego przez kobiety, jest dla mnie wyjątkowym przykładem człowieka, który w wielkim stylu podniósł się po licznych zdradach i uczynił swoje życie godnym, szlachetnym i spełnionym, mimo iż nigdy później nie dzielonym z mężczyzną. Zaś tata, który u boku jednej ze swoich kochanek się ustatkował, zmienił swoje przyzwyczajenia i upodobania, wiedzie z nią bardzo szczęśliwe życie od wielu, wielu lat. Niewiele znam par z tak dlugim stażem małżeńskim, żyjących w takiej harmonii, jak ta, którą stworzył mój ojciec.

Pain, to bardzo nieeleganckie co teraz napiszę, ale zacytuję słowa zmarłego niedawno Jerzego Pilcha. Skoro została podjęta decyzja -nie pozostaje, Ci nic innego, jak "wyrzygać" Twego męża w całości. Jego postać, jego zapach, jego opowieści i jego czułość... Im więcej z siebie wyrzucisz, tym większa przestrzeń otworzy się w Tobie. Zastanawiając się, czy on pożałuje, kawałek tej wolnej przestrzeni będziesz sobie odbierać. Pole obsiewa się nowym zbożem wtedy, gdy dokładnie się je oczyści i odpowiednio przygotuje pod zasiew. Powodzenia!

Nie dość że merytorycznie super, to jeszcze ten Twój styl pisania. Już kilka razy miałam Ci to napisac, że uwielbiam Cuebie czytać. Masz tak lekkie pióro, specyficzne poczucie humoru wyrażane używaniem niesamowitych metafor itd. Rzucasz się w oczy na tym forum. Zaobserwowałam to już dawno temu.
Autorko, tak to właśnie wygląda. Puść go wolno i pozwól żyć i jemu, i sobie.

124 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-11 08:13:41)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?
ulle napisał/a:

Puść go wolno i pozwól żyć i jemu, i sobie.

Chętnie. Tylko niech zaproponuje sensowny podział majątku a nie to co teraz. Wiem, że przede mną dopiero proces zdrowienia, ale przyznaję, że czuję się tak obolała w środku że nie pragnę już niczego innego niż tylko żyć bez niego, przysięgam.

aurora borealis napisał/a:

Pain, to bardzo nieeleganckie co teraz napiszę, ale zacytuję słowa zmarłego niedawno Jerzego Pilcha. Skoro została podjęta decyzja -nie pozostaje, Ci nic innego, jak "wyrzygać" Twego męża w całości. Jego postać, jego zapach, jego opowieści i jego czułość... Im więcej z siebie wyrzucisz, tym większa przestrzeń otworzy się w Tobie. Zastanawiając się, czy on pożałuje, kawałek tej wolnej przestrzeni będziesz sobie odbierać. Pole obsiewa się nowym zbożem wtedy, gdy dokładnie się je oczyści i odpowiednio przygotuje pod zasiew. Powodzenia!

Ja też uważam, że wspaniale piszesz! Nie napisałam Ci tego w tamtym wątku bo zapomniałam, ale określenie że mój mąż właśnie biegnie w Wielkiej Pardubickiej weszło na stałe do mojego słownika:)
Masz rację, Wy wszyscy macie rację. Wiem, że muszę odpuścić ale chyba za wcześnie...Dopóki nie będzie.ju konkretnych działań - wyprowadzka, powiedzenie dzieciom, rozwód - to ciągle jesteśmy związani jakby nie było. No i ta nienawiść, która ja teraz czuję do niego...plus obrzydzenie. Nie wyrzygam tego dziś.

125 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-11 08:16:41)

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Tylko że  Pain  musi przejść  przez te drzwi złości  i żalu, bo tego się pominąć nie da. Bo pominięte  wróci.  Jest w tym też  złość  na siebie, o wybór  partnera.
Ale kiedyś  autorka spojrzy na to wszystko z perspektywy i bez żalu.
Trzeba to przejść,  by to pole naprawdę  oczyścić ja Autora opisała. A czym je uzupełni  to już będzie efekt jej potrzeb, w życiu zawsze pojawia się nam to, czego potrzebujemy.

Edit: poproś go o wyprowadzke  gdzieś blisko, by miał częsty kontakt z dziećmi. Jak się uwolnisz od jego stałego towarzystwa zaczniesz  zdrowieć.

126

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Cześć Pain. Jakoś nie wypowiadałam się jeszcze na Twoich wątkach. Nie bardzo wiem czy mam prawo ani czy mam w ogóle cokolwiek do powiedzenia na tak trudny i bolesny temat. Pozwolę sobie jednak zacytować bardzo mądrą kobietę, która wypowiedziała się na jednym z moich wątków. Do dziś jestem jej wdzięczna za brak potępienia, pogardy i za mnóstwo zrozumienia i dobroci, które płynęły z jej wypowiedzi:
"(...)Bylam kiedyś zdradzoną żoną i dlatego wiem, co tu pisze. Ja też usłyszalam od ex-meza, ze to wszystko moja wina  i ze to moj problem, jesli ja mam problem z jego kochanką.
Jak widac, jest to zdumiewajaco prosty sposob co poniektorych zonatych na odsuniecie od siebie odpowiedzialnosci za swoje wlasne czyny.
Ale wiesz co? Jak ja to uslyszalam, to zabrzmialo to dla mnie tak absurdalnie, ze nagle zrozumialam, że mial poniekąd racje, moze tylko w troche innym sensie, niz on to sobie wymyslil.
Zrozumialam, ze jestem sama odpowiedzialna za swoje zycie i swoje emocje. I one maja mi cos do powiedzenia, trzeba ich tylko posluchac.
Ja swojemu zonatemu  postawilam wtedy walizki przed drzwiami i wymienilam zamki w mieszkaniu, zebym przypadkiem w chwili slabosci jego czy mojej nie probowala „odbudowywac“ czegokolwiek i zabralam sie za siebie. Nie zrobilabym tego bez kochanki, bo byly przeciez male dzieci, kochalam swojego meza i z mojej perspektywy takie zle to malzenstwo nie bylo.  Tak myslalam, ale nie wiedzialam wtedy jeszcze, ze mozna miec  tez cos duzo lepszego, niz to, co wtedy mialam.
Wpadlam co prawda najpierw w dol,  ale zaparlam sie, ze dam sobie rade. Zmienilam mnostwo, jesli chodzi o traktowanie samej siebie i jestem dzis z mojego zycia tak zadowolona, jak z cala pewnoscia nie bylabym, gdyby tamto moje malzenstwo wtedy sie zachowalo, nawet bez tej historii z kochanka.
To bylo ponad 20 lat temu i z tej perspektywy i obecnej pozycji zyciowej dziekuje  swojemu losowi za kazdym razem, gdy sobie przypomne, co mnie do tego miejsca doprowadzilo, za to, ze dal mi mozliwosc  zrozumienia czegos i zmusil  mnie w ten sposob do zmian, poslugujac sie w tym celu moim ex-mezem i jego (takze juz od dawna ex) kochanka. Za zadna cene nie chcialabym wrocic do tego, co bylo przed kochanka i rozwodem.

Dlatego radze Ci, jesli chcesz sie litowac, to lituj sie nad sama soba, ze bylas dotad tak zle przez siebie sama traktowana.
Jesli chcesz sie wstydzic, to wstydz sie za to, ze pozwalalas sie tak zle traktowac przez innych. Ale to tylko wtedy, jesli naprawde koniecznie chcesz sie za cos wstydzic. Ogolnie nie jest to emocja, ktora bylaby dobra podstawa do odbudowania poczucia samowartosci, tylko jest ona raczej wyrazem jego braku. Nie twierdze, ze jest to w kazdym wypadku zbedne uczucie, ale w Twoim raczej tak. Moze popatrz na to pod tym katem." MARAJKA

Może szkoda czasu, żeby rozkminiać zdradzającego? Choć w trudnych sytuacjach życiowych początkowo pewnie nie da się tego nie robić...
Ale może warto zamiast tego zastanowić się co można dla siebie w tej sytuacji życiowej dobrego wyciągnąć?

Może zdradzający nigdy nie pożałuje. A może pożałuje, ale nie dlatego że zatęskni za zdradzonym współmałżonkiem, ale za wygodą, którą miał?
Może dzięki tej trudnej historii otworzył się w Twoim życiu nowy rozdział i będziesz w nim bardziej szczęśliwa niż w starym rozdziale?
Teraz pewnie Ci trudno i odrzuca Cię na samą myśl o jakimkolwiek związku. Czas podobno leczy wszystkie rany... Twoje też wyleczy.

127

Odp: Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

W związku z tym, że mimo ostrzeżeń i próśb moderacji ten wątek dawno przestał być miejscem do ogólnej dyskusji o tym, czy zdradzający partnerzy żałują swoich czynów - a stał się kolejnym tematem, w którym wszystko kręci się wokół problemów Autorki, zostaje zamknięty.
Jednocześnie przypominam, że dublowanie wątków jest niezgodne z regulaminem naszego forum.

Posty [ 66 do 127 z 127 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy zdrajcy żałują po czasie rozbicia rodziny?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024